Wpisy archiwalne w kategorii
Do pracy / z pracy
Dystans całkowity: | 23039.43 km (w terenie 557.00 km; 2.42%) |
Czas w ruchu: | 1183:00 |
Średnia prędkość: | 19.51 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Liczba aktywności: | 721 |
Średnio na aktywność: | 32.00 km i 1h 38m |
Więcej statystyk |
Poniedziałek, 19 listopada 2012
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), Keta 002, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Leniwy poniedziałek
Czasami nie mam siły żyć
walczę z powietrzem powiekami
Czasami nie mam siły gryźć
i siły nie mam na kochanie
Czasami nie mam siły iść
chociaż się za mną pali droga
Czasami nie chce mi się nic
chociaż się życie pcha w ramiona
Czasami jest mi właśnie tak
że siebie mi najbardziej brak
Jak chodzi o nic to o wszystko
nic nie mów, nie mów i bądź blisko
Czasami boję się za dnia
tego co spotka mnie po zmroku
Czasami w nocy szarpie sen
żeby mi w dzień dał święty spokój
Czasami jest mi właśnie tak
że siebie mi najbardziej brak
Jak chodzi o nic to o wszystko
nic nie mów, nie mów i bądź blisko*
Ech... czasami...
Znowu poniedziałek... weekend za szybko minął, za dużo planów, które sobie postawiłam nie zrealizowałam... Czy za ambitnie rozplanowałam czy jestem leniem?
Mam dość...
Kolejny tydzień...
Kolejny brak czasu na cokolwiek przez 5 dni... a do zrobienia jest mnóstwo rzeczy...
Poranek jest tragiczny... próby wstania z łóżka zaczynają się o 4:20 a kończą się o...
Masakra...
Najpierw Tomek zamula razem ze mną, później wstaje i szykuje śniadanko.
Postanawiam, że pojadę solo na 8:00. Tomek zmyka do pracy a ja zmykam dalej pod kołderkę :-)
Kolejna drzemka, kolejny budzik i postanawiam jechać na 9:00.
Przewracam się na drugi bok... postanawiam jechać jednak na 10:00.
Ech... czasami...
W końcu wstaję o 7:45.
Kawa i śniadanko, które przyszykował Tomek :-)
Tomek przysyła smsa, że jest już w pracy, patrzę na profil endomondo - amiga jest już w połowie drogi do pracy... ech... też się muszę zebrać...
Wyjeżdżam o 8:30. Nawet szybko mi się jedzie. W Sosnowcu dziadek w kapeluszu próbuje mnie rozjechać włączając się do ruchu, z lewej strony w tym momencie wyprzedza mnie radiowóz... bez echa... :(
Drugi dziadek w kapeluszu próbuje mnie rozjechać w Dąbrówce...
Dzień dziadków w kapeluszach :(
Dzisiaj w fabryce do 18:00 i czeka mnie solowy powrót do domku...
I takie tam zabawy ze światlem i aparatem ;-)© kosma100
* Andrzej Grabowski - "Czasami".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 30.64km
- Czas 01:16
- VAVG 24.19km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 19 listopada 2012
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), Keta 002, W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Wieczorową porą...
Będzie, co będzie
Jutra oczekuję
Jestem pewien, choć wariuje
Miłość, pokora, zegara tykanie
Oczekiwanie
Niech się stanie
Daj mi sygnał a przybędę
Twój biały pies
Jestem wszędzie
Zawsze przy Tobie
Na Twoje wezwanie,
Co ma być niech się stanie
Bo dziś poddałem się przeznaczeniu
Czas rozstania w dniu wesela
Co się stało miało się stać
To metafizyka pośród nas
Jestem pewien,
Jestem pewien dziś to wiem,
Jestem pewien,
Jestem pewien kocham Cię*
Z pracy, z racji porannego leniuchowania, wychodzę po 18:00.
Nieoczekiwanie poprawił mi się humor ;-)
Z muzyką na uszach pedalę do domku, gdzie czeka już na mnie Tomek ;-)
Fajnie się jechało ;-)
Podobało mi się ;-)
A w Rowerowej Norce pojawił się stojak na kwiatka lub drobiazgi (czytaj: cokolwiek :-))
Rowerowy kwietnik© kosma100
Serdecznie zapraszam - Mikołaj już puka do naszych drzwi ;-)
* Plagiat199 - "Przeznaczenie".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 31.19km
- Czas 01:37
- VAVG 19.29km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 16 listopada 2012
Kategoria Do pracy / z pracy, W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Problemy techniczne ze wstaniem oraz oszroniona gałązka
Dzisiaj ewidentnie zasługuję na Platynową Kartę Amigi - nie ma siły, która jest w stanie wyciągnąć mnie z łóżka.
Najpierw było "jeszcze tylko 10 minut i wstaję i jadę z Tomkiem", później było "Tomek, jedź sam, ja pojadę na 8:00", następnie "ech... jeszcze trochę pośpię i pojadę na 9:00", a skończyło się na: "jeszcze 15 minut i pojadę na 9:00 posiłkując się Kolejami Śląskimi".
A więc wyjeżdżam o 8:00 i pędzę na pociąg, który jest o 8:31 w Gołonogu.
Boję się, że się spóźnię więc cisnę... przyjeżdżam 5 minut przed czasem.
Co do wczorajszego Kosmicznego konkursu pierwszą poprawną odpowiedź udzielił avacs.
Na zdjęciu jest oszroniona gałązka, o taka:
Avacs - musimy się zgadać na odbiór osobisty odblasku ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Najpierw było "jeszcze tylko 10 minut i wstaję i jadę z Tomkiem", później było "Tomek, jedź sam, ja pojadę na 8:00", następnie "ech... jeszcze trochę pośpię i pojadę na 9:00", a skończyło się na: "jeszcze 15 minut i pojadę na 9:00 posiłkując się Kolejami Śląskimi".
A więc wyjeżdżam o 8:00 i pędzę na pociąg, który jest o 8:31 w Gołonogu.
Boję się, że się spóźnię więc cisnę... przyjeżdżam 5 minut przed czasem.
Co do wczorajszego Kosmicznego konkursu pierwszą poprawną odpowiedź udzielił avacs.
Na zdjęciu jest oszroniona gałązka, o taka:
Oszroniona gałązka :-)© kosma100
Avacs - musimy się zgadać na odbiór osobisty odblasku ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 12.36km
- Czas 00:33
- VAVG 22.47km/h
- Sprzęt Biała Perła
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 16 listopada 2012
Kategoria Do pracy / z pracy, Meridka :), W oczojebnej kamizelce, W towarzystwie ;), Zupełnie przypadkowo :-)
Świerszcząc... ;p
To nie ja, to nie ja
To nie ja szeleszczę
To nie ja, to nie ja
To szeleszczą świerszcze
To nie ja, to nie ja
To nie ja się wiercę
To nie ja, to nie ja
To się wiercą świerszcze
To nie ja, to nie ja
To nie ja Cię pieszczę
To nie ja, to nie ja
To Cię pieszczą świerszcze*
Do pracy, zupełnie przypadkowo (jakaś nowość!) przyjeżdża po mnie Tomek ;-) i już razem jedziemy do domku ;-)
Po drodze do serwisu oznajmić, że po Kellyska jutro przyjadę ;-), do Lidla na zakupy i do domku.
Mam wyrzuty sumienia... nie zdążyłam dzisiaj nasmarować łańcucha Perle i jechałam całą drogę do i z pracy NA ŚWIERSZCZU :(
A wieczorem... ;-)
Wieczorem...© kosma100
* Graża T - „Świerszcze”
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 32.98km
- Czas 01:46
- VAVG 18.67km/h
- Sprzęt Biała Perła
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 15 listopada 2012
Kategoria Do pracy / z pracy, Meridka :), W towarzystwie ;), Zupełnie przypadkowo :-)
Nie musiałam skrobać szyb ;-)
Es ist nicht einfach, sich plötzlich wieder zu sehen.
Es schleudert unsere Zeit mit voller Wucht zurück.
Und als ob wir es nicht besser wüssten,
spielen wir die Vermissten und fallen über uns her.
Ein Moment voller Hoffnung, ein Moment voller Glück,
in dem wir nicht an gestern denken und was morgen vielleicht ist,
denn dann würd' es wieder weh tun, es wär nicht das erste Mal,
wir versprechen uns nie wieder und glauben selbst nicht dran.
Vielen Dank, für alles was mal war,
für jeden guten Tag, nun sage mir,
wie war dein Leben ohne mich?
Vielen Dank, für alles was mal war.
In unseren Köpfen drehen sich Gedankenspiele.
Was wär gewesen wenn, wo würden wir heut' stehen?
Wir denken an unsere alten Ziele
und suchen nach dem Fehler in unserem System.
Warst du nach uns einsam, oder fühltest du dich frei?
Und was hast du gemacht, in all der Zwischenzeit?
Es ist nicht leicht, das einzusehen, doch wahrscheinlich war es so,
was wir uns geben konnten, war damals nicht genug.
Vielen Dank, für alles was mal war,
für jeden guten Tag, nun sage mir,
wie war dein Leben ohne mich?
Vielen Dank für alles was mal war.
Falls du's vergessen hast, das ist nicht schlimm,
ich erinner' mich für dich,
an alles was mal war.
Am meisten lieben wir die Dinge, die wir nicht haben können.
Wir sollten lernen zu verzichten, doch wir kriegen es nicht hin.
Wir rufen Lebewohl winken uns noch einmal zu,
dann drehen wir uns um und laufen dabei los.
Vielen Dank, für alles was mal war
für jeden guten Tag, nun sage mir,
wie war dein Leben ohne mich?
Vielen Dank, für alles was mal war.
Falls du's vergessen hast, das ist nicht schlimm,
ich erinner' mich für dich
Vielen Dank, für alles was mal war*
Tak jakoś chodził mi po głowie ostatnio ten kawałek...
Rankiem wstajemy razem z Tomkiem o 4:50... późno. W sumie większość rzeczy jest przygotowana już wczoraj więc nawet sprawnie nam wychodzi szykowanie i wyjeżdżamy o 5:32.
Kellysek zaniemógł więc jadę na Białej Perle. Podwyższam siodełko, bo po weekendzie boli mnie kolano - za nisko miałam siodełko w Meridce :(
Minus jeden stopień. Jedzie się przyjemnie tylko walczę z moim zatkanym nosem by oddychać nosem a nie ustami. W centrum D.G. czuję, że zamarzły mi stopy :(
Na stawikach w Sosnowcu Tomek zmniejsza zagrożenie pożarowe a ja biegam by rozgrzać stopy.
O dziwo bez ekscesów z kierowcami.
Na Murckowskiej jesteśmy o 6:58.
Dobrze, że nie ma jeszcze współpracowników bo jęczę z bólu gdy stopy mi odmarzają... ;-)
Z powodu niemożliwości umieszczenia zdjęcia w pracy - zdjęcie archiwalne - Kosma z zamkiem w tle :-)
Kosma z Meridką na zamku w Tęczynie© kosma100
* Die Toten Hosen - "Alles Was War"
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 31.48km
- Czas 01:22
- VAVG 23.03km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 15 listopada 2012
Kategoria Do pracy / z pracy, In the fog..., Meridka :), Rowerowa Norka, Rowerowe gadżety, Rowerowe prezenty, W oczojebnej kamizelce, W towarzystwie ;), Zupełnie przypadkowo :-)
Popracowo Noibastowo odblasko zupełnie przypadkowo ;-)
To zdarzyło się
Na przystanku przy operze
Zrozumiałem w mig
Pod swetrem serce mi mocniej zaczęło bić
Pod swetrem serce mi mocniej zaczęło bić
Październikowy dzień
Tramwaj ze studentami...
Październikowy sen
Co był o pięter sto nad innymi snami
Co był o pięter sto nad innymi snami
Może powinniśmy odpowiedzieć sobie sami
Kiedy zaczęliśmy się dotykać spojrzeniami
Że ten cyrk i te historie nie są dla nas...
Że nam się krzyknąć nie udało...
Że to dziś jest nasza
Jedna taka szansa na sto
Jedna taka szansa na sto
Dziś jest tylko
Jedna taka szansa na sto
Jedna taka szansa na sto
Jedna tylko taka taka
Jedna taka szansa na sto
Jedna taka szansa na sto
Dziś jest tylko
Jedna taka szansa na sto
Jedna taka szansa na sto
Szansa na sto, szansa na sto
...
Wiosna już dorosła
Naboje ma w kieszeniach
Ciśnie mnie tej wiosny sznur
Jesieninowski sen majem mi pojesieniał
Jesieninowski sen majem mi pojesieniał
180 raz
Przystanek przy operze
180 deszcz
Gdy brak języka w gębie - na nic ci pacierze
Gdy brak języka w gębie - na nic ci pacierze
Może powinniśmy odpowiedzieć sobie sami
Czy lepiej być latającymi talerzami
Może lepiej będzie nas w historii tej nie szukać...
Chociaż licho szepcze nam do ucha
Może powinniśmy odpowiedzieć sobie sami
Czy lepiej być latającymi talerzami
Może lepiej będzie nas w historii tej nie szukać...
Chociaż licho szepcze nam do ucha
Że to się dzieje dla nas
Jedna taka szansa na sto
Jedna taka szansa na sto
Dziś jest tylko
Jedna taka szansa na sto
Jedna taka szansa na sto
Jedna tylko taka taka
Jedna taka szansa na sto
Jedna taka szansa na sto
Dziś jest tylko
Jedna taka szansa na sto
Jedna taka szansa na sto
Szansa na sto, szansa na sto
Szansa na sto, szansa na sto
Kiedy tak jedziesz sam tramwajem
Skąd możesz wiedzieć to że
Jedna taka szansa
Zdarza się jeden raz na sto
Jeden raz na sto?
JEDEN RAZ NA STO!*
Do pracy, standardowo zupełnie przypadkowo, przyjeżdża po mnie Tomek ;-)
Kręcimy razem do Sosnowca, gdzie spotykamy Noibastę, który odbiera produkty Rowerowej Norki :) dokładniej odblaski Bikestats.
Dłuższą chwilę rozmawiamy ale trzeba się zbierać by nie zamarznąć ;-)
Fajnie było Cię zobaczyć, pogadać Noibasta :-)
W Rowerowej Norce pojawiła się czerwona kolarka :-)
Czerwony rowerek ;-)© kosma100
Kolarka ta stanowi zgraną załogę wraz z niebieską, żółtą oraz tandemem.
A teraz zagadka - fota zrobiona rano - CO TO?
Zagadka... co to? :D© kosma100
Pierwsza osoba, która poprawnie odpowie na pytanie otrzyma odblask Bikestats ;-)
* Strachy na Lachy - "Jedna taka szansa na sto".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 32.28km
- Czas 01:44
- VAVG 18.62km/h
- Sprzęt Biała Perła
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 14 listopada 2012
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), Keta 002, W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Solowo do pracy i niezidentyfikowana awaria :(
Yyy... jak by to napisać...
Nie udaje mi się wstać razem z Tomkiem, tak jak to sobie obiecałam w zeszłym tygodniu... no cóż mam za słabą wolę ;-)
Jedziemy osobno, bo ja jestem umówiona z Ewcią0706 o 6:30 w Dąbrowie, a Tomek, by zdążyć do pracy o tej godzinie musi być już w Sosnowcu.
Jakimś cudem udaje mi się zebrać szybciej (pewnie dlatego, że wszystko mam już gotowe :-)) i wyruszam pierwsza o 5:55. Na końcu Łośnia Tomek jednak mnie dogania i chwilę jedzie za mną. Po czym redukuje bieg i... tyle Go widziałam ;p
Dzisiaj dogrywa mi do kręcenia DTH i Transsexdisco. Na Kasprzaka zaczynam szybko kręcić, bo zaczyna się robić późno a nie lubię się spóźniać. Na miejscu jestem o 6:29 - Ewcia już czeka.
Szybka wymiana zdań i nie tylko i każda rusza w swoją stronę, po kilkuset metrach wyprzedza mnie Ewcia migając kierunkowskazami ;-)
Fajnie było się choć na chwilę spotkać ;-) Mam nadzieję na dłuższe spotkanie.
Jadę niestandardowo przez Zagórze. Zjeżdżając z Meca zaczynam odczuwać bicie w tylnym kole przy hamowaniu. Bicie jest dość mocne.
Zatrzymuje się koło Oriona i sprawdzam... dziwne nic nie widzę.
Jadę dalej ale bicie jest tak potężne, że staram się już hamować tylko przodem.
Mam nadzieję, że dojadę do pracy :(
Nie zauważyłam przekrzywionego klocka hamulcowego ani wybrzuszenia w oponie.
Jadąc obserwuję tylne koło - ma lekkie bicie ale chyba takie miało.
Nie wiem co jest...
Udaje mi się dojechać do pracy hamując wyłącznie przodem. Trzeba się temu przyjrzeć.
Czyżbym wykrakała komentując ostatnio u Limita, że koła w moim Kellysku są od początku czyli przejechały ponad 26.000 km, dużo kilometrów ze sporym obciążeniem - sakwy oraz spory balast na siodełku :-)
Zdjęcie archiwalne - z Zupełnie Przypadkowej Wyprawy 2012.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Nie udaje mi się wstać razem z Tomkiem, tak jak to sobie obiecałam w zeszłym tygodniu... no cóż mam za słabą wolę ;-)
Jedziemy osobno, bo ja jestem umówiona z Ewcią0706 o 6:30 w Dąbrowie, a Tomek, by zdążyć do pracy o tej godzinie musi być już w Sosnowcu.
Jakimś cudem udaje mi się zebrać szybciej (pewnie dlatego, że wszystko mam już gotowe :-)) i wyruszam pierwsza o 5:55. Na końcu Łośnia Tomek jednak mnie dogania i chwilę jedzie za mną. Po czym redukuje bieg i... tyle Go widziałam ;p
Dzisiaj dogrywa mi do kręcenia DTH i Transsexdisco. Na Kasprzaka zaczynam szybko kręcić, bo zaczyna się robić późno a nie lubię się spóźniać. Na miejscu jestem o 6:29 - Ewcia już czeka.
Szybka wymiana zdań i nie tylko i każda rusza w swoją stronę, po kilkuset metrach wyprzedza mnie Ewcia migając kierunkowskazami ;-)
Fajnie było się choć na chwilę spotkać ;-) Mam nadzieję na dłuższe spotkanie.
Jadę niestandardowo przez Zagórze. Zjeżdżając z Meca zaczynam odczuwać bicie w tylnym kole przy hamowaniu. Bicie jest dość mocne.
Zatrzymuje się koło Oriona i sprawdzam... dziwne nic nie widzę.
Jadę dalej ale bicie jest tak potężne, że staram się już hamować tylko przodem.
Mam nadzieję, że dojadę do pracy :(
Nie zauważyłam przekrzywionego klocka hamulcowego ani wybrzuszenia w oponie.
Jadąc obserwuję tylne koło - ma lekkie bicie ale chyba takie miało.
Nie wiem co jest...
Udaje mi się dojechać do pracy hamując wyłącznie przodem. Trzeba się temu przyjrzeć.
Czyżbym wykrakała komentując ostatnio u Limita, że koła w moim Kellysku są od początku czyli przejechały ponad 26.000 km, dużo kilometrów ze sporym obciążeniem - sakwy oraz spory balast na siodełku :-)
Zdjęcie archiwalne - z Zupełnie Przypadkowej Wyprawy 2012.
Kosma100 & T0mas82 na 15 Południku© kosma100
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 31.17km
- Czas 01:22
- VAVG 22.81km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 14 listopada 2012
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), Keta 002, Rowerowa Norka, Rowerowe gadżety, Rowerowe prezenty, W oczojebnej kamizelce, W towarzystwie ;), Zupełnie przypadkowo :-)
Popracowo doserwisowo :(
Wychodzę z pracy... czeka na mnie już, zupełnie przypadkowo Tomek ;-)
Tomek sprawdza co jest przyczyną moich porannych "przygód".
Okazuje się, że to obręcz pękła... miała prawo po 26.000 km, duża część z tego ze sporym obciążeniem...
Jadę korzystając tylko z przedniego hamulca.
Pod Realem w Dąbrowie rozstajemy się - ja mykam do serwisu, Tomek do Reala na zakupy i wysłać przesyłki z Rowerowej Norki.
Oj... pójdę w koszty - wymiana suportu i złożenie całkiem nowego koła - około 350 zł :( Wracam zbiorkowozem.
A w Rowerowej Norce nowe gadżety - rowerek Swarovskiego - wspaniały prezent na Mikołaja albo pod choinkę ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Tomek sprawdza co jest przyczyną moich porannych "przygód".
Okazuje się, że to obręcz pękła... miała prawo po 26.000 km, duża część z tego ze sporym obciążeniem...
Jadę korzystając tylko z przedniego hamulca.
Pod Realem w Dąbrowie rozstajemy się - ja mykam do serwisu, Tomek do Reala na zakupy i wysłać przesyłki z Rowerowej Norki.
Oj... pójdę w koszty - wymiana suportu i złożenie całkiem nowego koła - około 350 zł :( Wracam zbiorkowozem.
A w Rowerowej Norce nowe gadżety - rowerek Swarovskiego - wspaniały prezent na Mikołaja albo pod choinkę ;-)
Rowerek Swarovskiego© kosma100
Rowerek Swarovskiego© kosma100
Rowerek Swarovskiego© kosma100
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 19.70km
- Czas 01:02
- VAVG 19.06km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 13 listopada 2012
Kategoria Do pracy / z pracy, In the rain..., Kellysek :), Keta 002, W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
To nie ludzie, to wilki!
First time I had read the Bible
It had stroke me as unwitty
I think it may started rumor
That the Lord ain't got no humor
Put me inside SSC
Let's test superstring theory
Oh yoi yoi accelerate the protons
stir it twice and then just add me, 'cause
I don't read the Bible
I don't trust disciple
Even if they're made of marble
Or Canal Street bling
From the maelstrom of the knowledge
Into the labyrinth of doubt
Frozed underground ocean
melting - nuking on my mind
Yes give me Everything Theory
Without Nazi uniformity
My brothers are protons
My sisters are neurons
Stir it twice, it's instant family!
I don't read the Bible
I don't trust disciple
Even if they're made of marble
Or Canal Street bling
My brothers are protons
My sisters are neurons
Stir it twice dlja prekrastnih dam...
Do you have sex maniacs
Or schizophrenics
Or astrophysicists in your family
Was my grandma anti anti
Was my grandpa bounty bounty
Hek-o-hek-o-hej-o
They ask me in embassy!
'Cause I don't read the Bible
I don't trust disciple
Even if they're made of marble
Or Canal Street bling
And my grandma she was anti!
And my grandpa he was bounty!
And stir it twice
And then just add me!
Partypartypartypartypartyparty
now afterparty...*
Dzisiaj, z racji mojego wczorajszego krzątania się do późnych godzin nocnych, nie udaje mi się wstać razem z Tomkiem.
Tomek jedzie zatem sam do pracy a ja przykrywam się ciepłą kołderką i zamulam dalej ;-)
Wstaję o 6:45, błyskawiczny prysznic, śniadanko, które już na mnie czeka (dziękuję :*), ubieram się i po 7:00 wyjeżdżam do fabryki. Odpalam muzykę w komórce. Dawno nie jeździłam z muzyką na uszach – od kiedy Tomek zamieszkał w Kosmicznej Bazie przeważnie jeździmy razem ;-)
Do kręcenia mobilizuje mnie dzisiaj mieszanka KSU, Strachy Na Lachy oraz Gogol Bordello.
Gogol Bordello najbardziej. Dawno nie słuchałam.
Od razu przypomniał mi się koncert Gogoli, na którym byliśmy kiedyś ;-) było czadowo!
Nie da się ustać obojętnie patrząc na nich :-)
W Sosnowcu, z racji tego, że wybiła 8:00 i Poczta jest już czynna wstępuję by wysłać przesyłki z Rowerowej Norki.
Przy Stawikach w Sosnowcu zaczyna padać, reszta drogi do pracy w deszczu.
W pracy „źli ludzie” zaczęli się doczepiać do tego, że stawiam rower w budynku, za wieszakiem na ubrania. Zrobili sobie projekcję, że brudzę rowerem kurtki i wykładzinę.
No comments. Nie będę się kłócić z baranami.
Dzisiaj podjeżdżam do drugiego budynku i po chwili rozmowy z ochroną Kellysek ląduje na klatce schodowej na poziomie -1. Bezpieczny, w ciepełku, pod okiem ochrony ;-)
A „źli ludzie” – „to nie ludzie, to wilki!” niech kombinują i szukają innych tematów skoro za mało mają obowiązków i pracy.
* Gogol Bordello - Supertheory of Supereverything
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 30.86km
- Czas 01:20
- VAVG 23.14km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 13 listopada 2012
Kategoria Do pracy / z pracy, W oczojebnej kamizelce, W towarzystwie ;), Zupełnie przypadkowo :-)
Czy decyzja podjęta 13-tego jest skazana z góry na porażkę?
Życie to pasmo nieustających decyzji, decyzji, które trzeba podjąć, czasami natychmiast, czasami bez możliwości wycofania się.
To wybory, wybory, które nie są łatwe, które pociągają za sobą szereg konsekwencji.
Niektórzy unikają podejmowania decyzji, starają się płynąć z nurtem rzeki, poddając się każdej fali, każdemu wirowi.
Decyzje, które podejmowałam w moim życiu mogę zaliczyć do udanych i bardzo udanych. Część decyzji była bardzo ryzykowna lub stawiająca mnie w trudnej sytuacji.
Część moich decyzji zszokowała bliskich, znajomych, przyjaciół.
Żadnej decyzji nie żałuję (no może czasami żałuję trochę decyzji o kupnie domu… ale myślę, że to tylko w chwilach słabości).
Dzisiaj podjęłam następną, bardzo odważną i ryzykowną decyzję związaną z moim życiem zawodowym.
Na obecną chwilę nie mam zielonego pojęcia jakie będą skutki tej decyzji.
Miałam wrażenie, że Szef Szefów próbuje mnie od tej decyzji odwieść. Może to tylko wrażenie? Może chciał mnie przestrzec? Nie wiem… Pewnie dowiem się w przyszłości czy to był trafny wybór.
Na obecną chwilę mam bardzo mieszane uczucia… z jednej strony ulga, z drugiej strony obawa…
Czas pokaże…
Mam nadzieję, że 13 listopad 2012 (cóż za „magiczna data: 13.11.12) nie będzie dla mnie pechową datą.
Chociaż z tyłu głowy mam jeszcze bardziej ekstremalny plan w tym temacie, jednakże na razie do niego nie dorosłam, nie przekalkulowałam wszystkiego. Muszę temat bardzo głęboko przemyśleć, być gotową na balansowanie na linie nad przepaścią.
Wiem jedno… jeśli ten plan jest gdzieś skryty z tyłu głowy i codziennie puka mi w potylicę to wypłynie kiedyś… w chwili gdy szereg zbiegów okoliczności spotka się w jednym miejscu i czasie.
Czy decyzja podjęta 13-tego jest skazana z góry na porażkę?
Rowerowo - z pracy standardowo, zupełnie przypadkowo z Tomkiem.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
To wybory, wybory, które nie są łatwe, które pociągają za sobą szereg konsekwencji.
Niektórzy unikają podejmowania decyzji, starają się płynąć z nurtem rzeki, poddając się każdej fali, każdemu wirowi.
Decyzje, które podejmowałam w moim życiu mogę zaliczyć do udanych i bardzo udanych. Część decyzji była bardzo ryzykowna lub stawiająca mnie w trudnej sytuacji.
Część moich decyzji zszokowała bliskich, znajomych, przyjaciół.
Żadnej decyzji nie żałuję (no może czasami żałuję trochę decyzji o kupnie domu… ale myślę, że to tylko w chwilach słabości).
Dzisiaj podjęłam następną, bardzo odważną i ryzykowną decyzję związaną z moim życiem zawodowym.
Na obecną chwilę nie mam zielonego pojęcia jakie będą skutki tej decyzji.
Miałam wrażenie, że Szef Szefów próbuje mnie od tej decyzji odwieść. Może to tylko wrażenie? Może chciał mnie przestrzec? Nie wiem… Pewnie dowiem się w przyszłości czy to był trafny wybór.
Na obecną chwilę mam bardzo mieszane uczucia… z jednej strony ulga, z drugiej strony obawa…
Czas pokaże…
Mam nadzieję, że 13 listopad 2012 (cóż za „magiczna data: 13.11.12) nie będzie dla mnie pechową datą.
Chociaż z tyłu głowy mam jeszcze bardziej ekstremalny plan w tym temacie, jednakże na razie do niego nie dorosłam, nie przekalkulowałam wszystkiego. Muszę temat bardzo głęboko przemyśleć, być gotową na balansowanie na linie nad przepaścią.
Wiem jedno… jeśli ten plan jest gdzieś skryty z tyłu głowy i codziennie puka mi w potylicę to wypłynie kiedyś… w chwili gdy szereg zbiegów okoliczności spotka się w jednym miejscu i czasie.
Czy decyzja podjęta 13-tego jest skazana z góry na porażkę?
Rowerowo - z pracy standardowo, zupełnie przypadkowo z Tomkiem.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 32.00km
- Czas 01:42
- VAVG 18.82km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze