Wpisy archiwalne w kategorii
We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
| Dystans całkowity: | 26901.39 km (w terenie 1175.03 km; 4.37%) |
| Czas w ruchu: | 1454:35 |
| Średnia prędkość: | 18.46 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 47.30 km/h |
| Liczba aktywności: | 902 |
| Średnio na aktywność: | 29.82 km i 1h 37m |
| Więcej statystyk | |
Niedziela, 21 września 2008
Kategoria Do pracy / z pracy, In the rain..., We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Niebo wolno dokądś płynie
Stoisz w oknie, z oczu płyną łzy
Dziś są twoje urodziny
Tak czekałeś, lecz nie przyszedł nikt
Niebo wolno dokądś płynie
Stoisz w oknie, z oczu płyną łzy
Dziś są twoje urodziny
Tak czekałeś, lecz nie przyszedł nikt
Dziś są twoje urodziny
Wznieś więc chociaż
Jakiś skromny toast
Za te smutne oczy w lustrze
Teraz wiesz, że już nie jesteś sam
Wszystkiego, czego chcesz
O czym tylko marzysz
Dzisiaj życzę ci
Wszystkiego, co już jest
O czym jeszcze nie wiesz
Byś zawsze sobą był
Wszystkiego, czego chcesz
O czym tylko marzysz
Dzisiaj życzę ci
Wszystkiego, co już jest
O czym jeszcze nie wiesz
Byś zawsze sobą był
Dzisiejszy tekst piosenki dedykuję Wikowi.
Wiku - wszystkiego, co najlepsze w dniu urodzin :)))
Rankiem - z pracy - standardowo, w deszczu :(
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Stoisz w oknie, z oczu płyną łzy
Dziś są twoje urodziny
Tak czekałeś, lecz nie przyszedł nikt
Dziś są twoje urodziny
Wznieś więc chociaż
Jakiś skromny toast
Za te smutne oczy w lustrze
Teraz wiesz, że już nie jesteś sam
Wszystkiego, czego chcesz
O czym tylko marzysz
Dzisiaj życzę ci
Wszystkiego, co już jest
O czym jeszcze nie wiesz
Byś zawsze sobą był
Wszystkiego, czego chcesz
O czym tylko marzysz
Dzisiaj życzę ci
Wszystkiego, co już jest
O czym jeszcze nie wiesz
Byś zawsze sobą był
Dzisiejszy tekst piosenki dedykuję Wikowi.
Wiku - wszystkiego, co najlepsze w dniu urodzin :)))
Rankiem - z pracy - standardowo, w deszczu :(
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 16.03km
- Czas 01:02
- VAVG 15.51km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 20 września 2008
Kategoria Do pracy / z pracy, In the rain..., We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
No co? No co?
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem?
Cóż ci takiego zrobiłem
oprócz dzieciątka -
prócz t
No co? No co?
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem?
Cóż ci takiego zrobiłem
oprócz dzieciątka -
prócz tej pamiątki przemiłej
po naszych piątkach?
Wielbiłem twoje ciało,
robiłem ci kakao,
brudziłem raczej mało -
aaa
pukałem, zanim wlazłem,
nie brałem, gdy znalazłem,
nie szafowałem masłem
jaaa!
No co? No co?
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem?
Cóż ci ja uczyniłem -
jakąż to zbrodnię? -
że dziś odwracasz się tyłem
do mnie swobodnie?
Nosiłem ci do pralni,
paliłem minimalnie,
czyściłem w umywalni
kraaan!
Kolacje jadłem zimne,
zalutowałem rynnę,
a wady tak niewinne
maaam!
No co? No co?
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem?
Cóż popełniłem za winy -
jakież przestępstwa -
prócz tej niewinnej dzieciny
w chwili szaleństwa?
Prócz rączek oraz nózi -
tyłeczka oraz buzi -
co w niej się ząbków tuzin
rżnieee?
Z tatusia zdjęta skóra -
ot, cała zbrodnia, która
umieszcza na torturach
mnieee!
No co? No co?
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem?!
Rankiem - w deszczu :(
Jakoś ciężko mi się jechało.
Miałam jechać do Tatusia sprzątać ale nie mam siły - muszę się W KOŃCU wyspać!!! Od poniedziałku oram 24 godziny na dobę - coś mi się od życia należy :D
Mój patent na suche stopy i nogi :)


Wieczorem - do pracy - standardowo, w deszczu.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem?
Cóż ci takiego zrobiłem
oprócz dzieciątka -
prócz tej pamiątki przemiłej
po naszych piątkach?
Wielbiłem twoje ciało,
robiłem ci kakao,
brudziłem raczej mało -
aaa
pukałem, zanim wlazłem,
nie brałem, gdy znalazłem,
nie szafowałem masłem
jaaa!
No co? No co?
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem?
Cóż ci ja uczyniłem -
jakąż to zbrodnię? -
że dziś odwracasz się tyłem
do mnie swobodnie?
Nosiłem ci do pralni,
paliłem minimalnie,
czyściłem w umywalni
kraaan!
Kolacje jadłem zimne,
zalutowałem rynnę,
a wady tak niewinne
maaam!
No co? No co?
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem?
Cóż popełniłem za winy -
jakież przestępstwa -
prócz tej niewinnej dzieciny
w chwili szaleństwa?
Prócz rączek oraz nózi -
tyłeczka oraz buzi -
co w niej się ząbków tuzin
rżnieee?
Z tatusia zdjęta skóra -
ot, cała zbrodnia, która
umieszcza na torturach
mnieee!
No co? No co?
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem?!
Rankiem - w deszczu :(
Jakoś ciężko mi się jechało.
Miałam jechać do Tatusia sprzątać ale nie mam siły - muszę się W KOŃCU wyspać!!! Od poniedziałku oram 24 godziny na dobę - coś mi się od życia należy :D
Mój patent na suche stopy i nogi :)


Wieczorem - do pracy - standardowo, w deszczu.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 31.93km
- Czas 02:05
- VAVG 15.33km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 19 września 2008
Kategoria Do pracy / z pracy, We dwoje - ja i mój rowerek ;))), In the rain...
to moja wina że ojciec pił
a matka była dziwką
nie będę sobie nakłuwał żył
jestem już za nie przeciwko
przeze mnie
to moja wina że ojciec pił
a matka była dziwką
nie będę sobie nakłuwał żył
jestem już za nie przeciwko
przeze mnie ojciec opadał z sił
matka też dawno w grobie
nie mieli przecież dla kogo żyć
i brzydkich rzeczy nie robią
to moja wina że ojciec pił
to moja wina że ojciec pił
Rankiem - z pracy - standardowo :)
A tu parę fot - dla wyjaśnienia dlaczego mało jeżdżę i nie spamuję na BS :D




Wieczorkiem - podróż do pracy - w deszczu.
Mimo deszczu jechałam zadowolona.
W centrum Sosnowca gościu OMC mnie przejechał :( włączając się do ruchu z pobocza :((( ale mój donosny krzyk (jeszcze mnie od tego gardło boli :D) uratował mnie przed zginięciem pod kołami pseudo-kierowcy :(
Opatentowałam nowy ubiór na rower - fota będzie dodana jutro - przynajmniej mam suche juz nie tylko stopy ale także nogi :D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
a matka była dziwką
nie będę sobie nakłuwał żył
jestem już za nie przeciwko
przeze mnie ojciec opadał z sił
matka też dawno w grobie
nie mieli przecież dla kogo żyć
i brzydkich rzeczy nie robią
to moja wina że ojciec pił
to moja wina że ojciec pił
Rankiem - z pracy - standardowo :)
A tu parę fot - dla wyjaśnienia dlaczego mało jeżdżę i nie spamuję na BS :D




Wieczorkiem - podróż do pracy - w deszczu.
Mimo deszczu jechałam zadowolona.
W centrum Sosnowca gościu OMC mnie przejechał :( włączając się do ruchu z pobocza :((( ale mój donosny krzyk (jeszcze mnie od tego gardło boli :D) uratował mnie przed zginięciem pod kołami pseudo-kierowcy :(
Opatentowałam nowy ubiór na rower - fota będzie dodana jutro - przynajmniej mam suche juz nie tylko stopy ale także nogi :D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 31.41km
- Czas 01:52
- VAVG 16.83km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 18 września 2008
Kategoria Do pracy / z pracy, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Ach jak przyjemnie kołysać się wśród fal,
gdy szumi, szumi woda i płynie sobie w dal
Ach jak przyjemnie kołysać się wśród fal,
gdy szumi, szumi woda i płynie sobie w dal
Ach! Jak przyjemnie było wieczorkiem peałować do pracy!
Już nie pamiętam kiedy tak wielką przyjemność czerpałam z jazdy na rowerze :)
Chyba, przez to, że deszcz nie padał :)))
Spędzając całe dnie ostatnio u Tatusia robiac mu demolkę w domu tęsknię za rowerkiem...
I jeszcze dzisiejsza sytuacja, która doprowadziła mnie do łez ze śmiechu:
Dzwoni do mnie Kolega:
- "Monia, do której będziesz w domu?"
- "Do 20:00 albo najpóźniej do 20:30"
- "Jak chcesz to Cię odwiozę do pracy o 21:30"
- "Nie dzięki - mam samochód nawet dzisiaj od Brata ale jadę rowerem."
- "No właśnie dzwoniłem do Twojego Brata i próbował mi to wyjaśnić ale za Chiny nie zrozumiałem"
:)
No cóż do tego trzeba się przyzwyczaić i mnie zaakceptować :D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
gdy szumi, szumi woda i płynie sobie w dal
Ach! Jak przyjemnie było wieczorkiem peałować do pracy!
Już nie pamiętam kiedy tak wielką przyjemność czerpałam z jazdy na rowerze :)
Chyba, przez to, że deszcz nie padał :)))
Spędzając całe dnie ostatnio u Tatusia robiac mu demolkę w domu tęsknię za rowerkiem...
I jeszcze dzisiejsza sytuacja, która doprowadziła mnie do łez ze śmiechu:
Dzwoni do mnie Kolega:
- "Monia, do której będziesz w domu?"
- "Do 20:00 albo najpóźniej do 20:30"
- "Jak chcesz to Cię odwiozę do pracy o 21:30"
- "Nie dzięki - mam samochód nawet dzisiaj od Brata ale jadę rowerem."
- "No właśnie dzwoniłem do Twojego Brata i próbował mi to wyjaśnić ale za Chiny nie zrozumiałem"
:)
No cóż do tego trzeba się przyzwyczaić i mnie zaakceptować :D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 15.90km
- Czas 00:50
- VAVG 19.08km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 17 września 2008
Kategoria Do pracy / z pracy, In the rain..., We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Wszystko przemija
Jak zwykłe złudzenie
Jak dziecka marzenie
Jak długi, nudny, mroczny sen
Wszystko przemija
J
Wszystko przemija
Jak zwykłe złudzenie
Jak dziecka marzenie
Jak długi, nudny, mroczny sen
Wszystko przemija
Jak nierozerwalna przyjaźń
Jak najpodlejsza zima
Jak długi, nudny, mroczny sen
NIEREALNE NIEREALNE OGNISKA
NIEREALNE NIEREALNE...
Wszystko przemija
Jak młodość i trema
Jak zieleń żywego drzewa
Jak długi, nudny, mroczny sen
Wszystko przemija
Jak najgorętsza miłość
Jak świat, którego nie było
Jak długi, nudny, mroczny sen
NIEREALNE NIEREALNE OGNISKA...
Rankiem - z pracy - standardowo.
Wczoraj wieczorem wpadłam na dobry pomysł, a mianowicie założyłam moje buty treckingowe - wysokie (za kostkę) Hi-Tec wodoodporne :D
Super pomysł. Ale niestety jak będę jeździć na nich na rowerze to nie będą się nadawały do chodzenia - no cóż jakieś ofiary zawsze muszą być :D
W rezultacie podróż wieczorna do pracy wczoraj jak dzisiejszy powrót zakończyłam wyjmując SUCHĄ i CIEPŁĄ stopę z butów :)))))
P.S. A dzisiaj miałam przyjemność rozmawiać z pewnym Panem, który śpiewa m.in. "Uważaj na niego dziewczyny kolego, uważaj na niego..." :D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Jak zwykłe złudzenie
Jak dziecka marzenie
Jak długi, nudny, mroczny sen
Wszystko przemija
Jak nierozerwalna przyjaźń
Jak najpodlejsza zima
Jak długi, nudny, mroczny sen
NIEREALNE NIEREALNE OGNISKA
NIEREALNE NIEREALNE...
Wszystko przemija
Jak młodość i trema
Jak zieleń żywego drzewa
Jak długi, nudny, mroczny sen
Wszystko przemija
Jak najgorętsza miłość
Jak świat, którego nie było
Jak długi, nudny, mroczny sen
NIEREALNE NIEREALNE OGNISKA...
Rankiem - z pracy - standardowo.
Wczoraj wieczorem wpadłam na dobry pomysł, a mianowicie założyłam moje buty treckingowe - wysokie (za kostkę) Hi-Tec wodoodporne :D
Super pomysł. Ale niestety jak będę jeździć na nich na rowerze to nie będą się nadawały do chodzenia - no cóż jakieś ofiary zawsze muszą być :D
W rezultacie podróż wieczorna do pracy wczoraj jak dzisiejszy powrót zakończyłam wyjmując SUCHĄ i CIEPŁĄ stopę z butów :)))))
P.S. A dzisiaj miałam przyjemność rozmawiać z pewnym Panem, który śpiewa m.in. "Uważaj na niego dziewczyny kolego, uważaj na niego..." :D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 15.81km
- Czas 00:57
- VAVG 16.64km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 16 września 2008
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Do pracy / z pracy, In the rain...
Wczoraj wszyscy mnie uznali
dyrektorem zapalniczki
siedzę sobie przy zaworze
żeby było dużo iskier
Jestem szpiegie
Wczoraj wszyscy mnie uznali
dyrektorem zapalniczki
siedzę sobie przy zaworze
żeby było dużo iskier
Jestem szpiegiem argentyńskim
wznoszę się na pisuarze
mam padaczkę w teledysku
żeby było dużo iskier
zazgrzytam zębami
zazgrzytam zębami
Ja rozdaję niewidomym
zezwolenie na widzenie
szkłem się drapię po rogówce
żeby było dużo iskier
zazgrzytam zębami
zazgrzytam zębami
Ja wynurzam łeb z fekaliów
i wypluwam niedopałki
w niedopity denaturat
żeby było dużo iskier
zazgrzytam zębami
zazgrzytam zębami
Dzisiaj zazgrzytałam zębami... w sumie to mało powiedziane...
Rankiem, o 6:00 wkładam suche getry, suchą kurtkę, suche skarpety owijam workami, na nie wkładam mokre skarpety i przeraźliwie mokre buty.
Wychodzę na dwór by w temperaturze 6 stopni i deszczyku pojechać do domku.
A więc trasa standardowa - z pracy.
Ale zimno nie było standardowo, było przeraźliwie zimno i mokro...
Już w Sosnowcu poczułam, że nogi mi zamarzły :(
Gdy przyjechałam do domu to się popłakałam - tak mnie nogi bolały (palce u nóg najbardziej).
No cóż - życie (jazda na rowerze) to nie rurka z kremem - trzeba być tfardym nie miętkim :D
Chyba opatentuję kalosze z futerkiem spd :D
Cały dzień spędziłam przy remoncie u Tatusia...
Wieczorem - w deszczu - do pracy...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
dyrektorem zapalniczki
siedzę sobie przy zaworze
żeby było dużo iskier
Jestem szpiegiem argentyńskim
wznoszę się na pisuarze
mam padaczkę w teledysku
żeby było dużo iskier
zazgrzytam zębami
zazgrzytam zębami
Ja rozdaję niewidomym
zezwolenie na widzenie
szkłem się drapię po rogówce
żeby było dużo iskier
zazgrzytam zębami
zazgrzytam zębami
Ja wynurzam łeb z fekaliów
i wypluwam niedopałki
w niedopity denaturat
żeby było dużo iskier
zazgrzytam zębami
zazgrzytam zębami
Dzisiaj zazgrzytałam zębami... w sumie to mało powiedziane...
Rankiem, o 6:00 wkładam suche getry, suchą kurtkę, suche skarpety owijam workami, na nie wkładam mokre skarpety i przeraźliwie mokre buty.
Wychodzę na dwór by w temperaturze 6 stopni i deszczyku pojechać do domku.
A więc trasa standardowa - z pracy.
Ale zimno nie było standardowo, było przeraźliwie zimno i mokro...
Już w Sosnowcu poczułam, że nogi mi zamarzły :(
Gdy przyjechałam do domu to się popłakałam - tak mnie nogi bolały (palce u nóg najbardziej).
No cóż - życie (jazda na rowerze) to nie rurka z kremem - trzeba być tfardym nie miętkim :D
Chyba opatentuję kalosze z futerkiem spd :D
Cały dzień spędziłam przy remoncie u Tatusia...
Wieczorem - w deszczu - do pracy...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 31.38km
- Teren 1.00km
- Czas 01:48
- VAVG 17.43km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 15 września 2008
Kategoria Kosmacz - Powsinoga :), We dwoje - ja i mój rowerek ;))), W towarzystwie ;), In the rain...
To już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już n
To już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic…
To już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic…
Robaczek w swej dziurce, jak docent za biurkiem
I pszczółka na kwiatkach, jak kontrol w tramwajach
Tak dłubie i gmera, napisze – wymyśli
Obejdzie wokoło, zabrudzi – wyczyści
I krzaczek przy drodze i brat przy maszynie
Jak noga w skarpecie, jak sprzedawca w kantynie
Kamyczek na polu i strażnik na straży
Lodówka wciąż ziębi, kuchenka wciąż parzy
A po co? A po co? – Tak dłubie i dłubie?
A za co? A za co? – Tak myśli i skubie?
I tak się przykłada i mówi z ekranu
I bredzi latami, wieczorem i rano
To już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic…
To już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic, nie ma już nic, nic, nic!
Rankiem na dworzec PKP by pojechać do D.G. na skróty....
Piękny weekend dobiegł końca :(
Bydzia – dzień pierwszy.
Bydzia – dzień drugi – GRAND PRIX.
Bydzia – dzień trzeci.
Mój rumak, wagon I klasy, ja i regionalny trunek... :D

Z dworca PKP w D.G. do domku...
Późnym wieczorem podróż do pracy – w deszczu :(
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic…
To już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic…
Robaczek w swej dziurce, jak docent za biurkiem
I pszczółka na kwiatkach, jak kontrol w tramwajach
Tak dłubie i gmera, napisze – wymyśli
Obejdzie wokoło, zabrudzi – wyczyści
I krzaczek przy drodze i brat przy maszynie
Jak noga w skarpecie, jak sprzedawca w kantynie
Kamyczek na polu i strażnik na straży
Lodówka wciąż ziębi, kuchenka wciąż parzy
A po co? A po co? – Tak dłubie i dłubie?
A za co? A za co? – Tak myśli i skubie?
I tak się przykłada i mówi z ekranu
I bredzi latami, wieczorem i rano
To już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic…
To już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic, nie ma już nic, nic, nic!
Rankiem na dworzec PKP by pojechać do D.G. na skróty....
Piękny weekend dobiegł końca :(
Bydzia – dzień pierwszy.
Bydzia – dzień drugi – GRAND PRIX.
Bydzia – dzień trzeci.
Mój rumak, wagon I klasy, ja i regionalny trunek... :D

Z dworca PKP w D.G. do domku...
Późnym wieczorem podróż do pracy – w deszczu :(
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 20.85km
- Czas 01:18
- VAVG 16.04km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 7 września 2008
Kategoria Do pracy / z pracy, Kosmacz - Powsinoga :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Kwitnę w kawiarni samotny jak jamnik
patrzę na przejście dla pieszych
a po ulicach idą aż słychać
ludzie bo muszą w coś wi
Kwitnę w kawiarni samotny jak jamnik
patrzę na przejście dla pieszych
a po ulicach idą aż słychać
ludzie bo muszą w coś wierzyć
biegną z mozołem nogi pod stołem
na stole leży talerzyk
ktoś nie przystanął nic się nie stało
talerzyk leżał i leży
w kawiarni za szybą puchnę jak ryba
albo jak anioł w pacierzu
bawię się nożem jest coraz gorzej
lub jeszcze bardziej pod wieczór
mógłbym się upić ale mam w dupie
fakt że kelner coś przeżył
wuj w sandomierzu wyleczył nieżyt
talerzyk leżał i leży
z niejasnych przyczyn zajmuję się niczym
przestrzeń dzielę widelcem
po każdej stronie drżą moje dłonie
po lewej drży moje serce
taka jednostka jak może sprostać
wszystkim i niczemu więcej
coś chciałbym może jest mi niedobrze
talerzyk leży tu jeszcze
jestem polakiem mam na to papier
i cały system zachowań
byłem miejscowy ale chwilowo
bo urząd mnie stąd wymeldował
mam to głęboko kłuje mnie w oku
i drażni mnie otoczenie
ludzie za oknem mogą mnie cmoknąć
talerzyk leci na ziemię
Do pracy - standard numer II (Zabrze - Helenka - Katowice) ;)
Z pracy - standardowo (standard numer I - Katowice - Dąbrowa Górnicza).
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
patrzę na przejście dla pieszych
a po ulicach idą aż słychać
ludzie bo muszą w coś wierzyć
biegną z mozołem nogi pod stołem
na stole leży talerzyk
ktoś nie przystanął nic się nie stało
talerzyk leżał i leży
w kawiarni za szybą puchnę jak ryba
albo jak anioł w pacierzu
bawię się nożem jest coraz gorzej
lub jeszcze bardziej pod wieczór
mógłbym się upić ale mam w dupie
fakt że kelner coś przeżył
wuj w sandomierzu wyleczył nieżyt
talerzyk leżał i leży
z niejasnych przyczyn zajmuję się niczym
przestrzeń dzielę widelcem
po każdej stronie drżą moje dłonie
po lewej drży moje serce
taka jednostka jak może sprostać
wszystkim i niczemu więcej
coś chciałbym może jest mi niedobrze
talerzyk leży tu jeszcze
jestem polakiem mam na to papier
i cały system zachowań
byłem miejscowy ale chwilowo
bo urząd mnie stąd wymeldował
mam to głęboko kłuje mnie w oku
i drażni mnie otoczenie
ludzie za oknem mogą mnie cmoknąć
talerzyk leci na ziemię
Do pracy - standard numer II (Zabrze - Helenka - Katowice) ;)
Z pracy - standardowo (standard numer I - Katowice - Dąbrowa Górnicza).
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 43.08km
- Czas 02:16
- VAVG 19.01km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 6 września 2008
Kategoria Do pracy / z pracy, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
...
...
Rankiem do pracy... standardowo...ciężko się jechało...
Po południu - z pracy standard II :)))))) w bardzo wielkiej duchocie :(
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Rankiem do pracy... standardowo...ciężko się jechało...
Po południu - z pracy standard II :)))))) w bardzo wielkiej duchocie :(
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 42.40km
- Teren 1.00km
- Czas 02:05
- VAVG 20.35km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 5 września 2008
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Nasze plecy zginają się dla Faraona.
Jeszcze jeden kamień
Jeszcze jedna kłoda.
Budujemy wielkie dzieło
Nikt się ni
Nasze plecy zginają się dla Faraona.
Jeszcze jeden kamień
Jeszcze jedna kłoda.
Budujemy wielkie dzieło
Nikt się nie oszczędza.
Budujemy.
Nikt się nie oszczędza.
Budujemy.
Nikt się nie oszczędza.
Słońce wschodzi i zachodzi
A w Egipcie
Słońce wschodzi i zachodzi
A w Egipcie
Słońce wschodzi i zachodzi
A w Egipcie nędzą.
A w Egipcie nędza.
Ale nie płacz siostro, nie
Spójrz co tutaj jest.
Budujemy grób dla Faraona.
Z naszych ran wypływa krew dla Faraona.
Nasza krew jest słona,
Nasza krew czerwona.
Budujemy wielkie dzieło,
Nikt się nie oszczędza.
Budujemy,
Nikt się nie oszczędza
Słońce wschodzi i zachodzi
A w Egipcie
A w Egipcie nędza
Ale nie płacz siostro, nie
Spójrz co tutaj jest
Budujemy grób dla Farona
Ale nie płacz siostro, nie
Spójrz co tutaj jest
Budujemy grób dla Faraona.
Dzisiaj rower posłużył mi do diametralnie innych celów niż zazwyczaj :)
Myślałam, że z powodu nawału innych zajęć w ogóle na niego dzisiaj nie wsiądę ale musiałam jechać do Castoramy ;)
No comments ;)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
- DST 3.30km
- Teren 2.00km
- Czas 00:13
- VAVG 15.23km/h
- Aktywność Jazda na rowerze







