Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Dystans całkowity:26901.39 km (w terenie 1175.03 km; 4.37%)
Czas w ruchu:1454:35
Średnia prędkość:18.46 km/h
Maksymalna prędkość:47.30 km/h
Liczba aktywności:902
Średnio na aktywność:29.82 km i 1h 37m
Więcej statystyk

Ciemno, zimno do pracy daleko...

Późnym wieczorem (przed 21:00) do pracy. Sucho na asfalcie, co mnie cieszy :)
Niestety nie znalazłam mojej opaski i trochę uszy mi zmarzły.
Owinięta folią (cz. II), zapomniałam owinać stóp no i znowu mi zmarzły.
Mimo zimna fajnie się jechało.

Darek! Kończ zabawę z gruszką i idź spać, by rano wcześnie wstać :)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 16.29km
  • Czas 00:51
  • VAVG 19.16km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z pracy... bez rewelacji

Sheets of empty canvas, untouched sheets of clay
Her lace spread out before me, as her body once did
All five horizons revolved around her soul
As the earth to the sun
Now the air I tasted and breathed has taken a turn
Ooh, and all I taught her was everything
Ooh, I know she gave me all that she wore
And now my bitter hands chafe beneath the clouds
Of what was everything?
Oh, the pictures have all been washed in black, tattooed everything...

I take a walk outside
I'm surrounded by some kids at play
I can feel their laughter, so why do I sear
Oh, and twisted thoughts that spin round my head
I'm spinning, oh, I'm spinning
How quick the sun can, drop away
And now my bitter hands cradle broken glass
Of what was everything?
All the pictures have all been washed in black, tattooed everything...
All the love gone bad turned my world to black
Tattooed all I see, all that I am, all I'll ever be...yeah...
Uh huh...uh huh...ooh...
I know someday you'll have a beautiful life,
I know you'll be a star
In somebody else's sky, but why
Why, why can't it be, why can't it be mine*


Wczesnym rankiem z pracy...
Ślisko...
Tak jak wczoraj - od skrzyżowania ze światłami z ulicą, która idzie od Stawików jechałam chodnikiem.
Następnie skręciłam obok FAKOPu i popedaliłam pobocznymi drogami obok Auchan do domku.

Moje życie jest więcej warte niż 10 sekund jakiegoś palanta za kierownicą... a niestety o tej porze (przed 7:00) wszystkie samochody jadą jak szalone - wyprzedzają na trzeciego z prędkością światła, bo przecież ktoś wstał 10 minut później i teraz musi "nadrobić" by nie spóźnić się do pracy... ale tak jak powiedziałam, cenię swoje życie na więcej niż parę minut spóźnienia jakiegoś kierowcy...

Napisałam w tytule, że bez rewelacji... w sumie to na "dzień dobry" obnażył się przede mną jakiś facet w tunelu na Murckowskiej.... :)

* tekst piosenki "Black" zespołu Pearl Jam.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 17.51km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:09
  • VAVG 15.23km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sleepwalker...

Ja całkiem sam
Dziś całkiem sam
Wstyd pali moją twarz
W otchłani moje dni
Zimny pokój
W kącie ludzka bryła lodu śpi
Śmierć zbliża się

Czując nieból
Jestem niczym
Światła gasną, dławię w sobie płacz
Ściany wolno połykają ciszę
Bóg
Otworzy zaraz drzwi

Dziś całkiem sam...umieram
Ja całkiem sam...uciekam
Kruki dziobią oczy duszy
Smutek stał się zapomnieniem
Stąd bez powrotu drogą
Wlecze się mój grzech

Czując nieból
Jestem niczym
Światła gasną, dławię w sobie płacz
Ściany wolno połykają ciszę
Bóg
Otworzy zaraz drzwi


Rankiem... z pracy – nie standardowo...
Wczoraj na angielskim czytaliśmy artykuł o śnie... było tam napisane, że kierowcy niewyspani i zmęczeni są prawie tak samo niebezpieczni jak pijani... wzięłam sobie to do serca.
Wyjeżdżając na główną ulicę ze stawików wjechałam na chodnik i od tej pory jechałam chodnikiem.
Następnie skręciłam w lewo i przy FAKOPIE „pomknęłam” dalej przez Okrzei, Północną, koło Auchan i do domku...

Jadąc na skróty za makro przez zamarznięte błoto słyszę dziwny odgłos... zatrzymuję się a tu taki stworek bardzo blisko mnie, ale oczywiście zanim wyjęłam aparat, to stworek zdążył zwiać dalej :( Za mną szły dwie dziewczynki, w wieku około 7 lat... tak się zachwyciły stworkiem, że do szkoły na mur – beton nie zdążą :D
Zwierzak na drzewie © kosma100


Jednak potrzebuję snu... a takie miałam ambitne plany na ten tydzień... :(
No cóż... nie teraz...

Z życia blondynki
Wczoraj pomyślałam: „Nogi mi marzną bo mam za ciasne buty. Więc jak założę cienkie, nie zimowe skarpety to mi nie zmarzną”.
I to był błąd we wnioskowaniu, ponieważ pierwsze zdanie powinno brzmieć: „Nogi mi marzną bo mam za ciasne buty i jest zimno”.
Analitycy już wiedzą co się działo wczoraj wieczorem i dzisiaj rano, gdy jechałam w cienkich skarpetach... ;]

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 17.74km
  • Czas 01:08
  • VAVG 15.65km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ciemno, ślisko, do pracy daleko...

czy to już czy to już czy to teraz
czy w ten sposób czy w ten sposób się umiera
jak oswoić jak oswoić dzień ostatni
ile lat ile pozostało lat mi
czy to już czy to już czy to teraz
równy biedak równy biedak milionera
równy mąż równy mąż kawalerowi
równy wróg równy wróg przyjacielowi

miałem nadzieję że się nie starzeję
nic się nie zmienia prócz otoczenia
mogłem biegać prędzej mogłem zrobić więcej
mogłem być liderem brakło mi niewiele

czy to już czy to już czy to teraz
już za późno już za późno by wybierać
ile czasu ile czasu pozostało
czy to dużo czy to dużo czy za mało
czy to już czy to już czy to teraz
co zostaje co zostaje co zabierasz
czy rozumiesz czy rozumiesz swoje życie
czy to ważne czy to ważne jest odkrycie


miałem nadzieję że się nie starzeję
nic się nie zmienia prócz otoczenia
mogłem biegać prędzej mogłem zrobić więcej
mogłem być liderem brakło mi niewiele
mogłem iść do przodu ojcem być narodu
mogłem być blondynem mogłem mieć rodzinę
mogłem się mocniej trzymać mogłem zmienić klimat
mogłem dbać o siebie mogłem żyć jak w niebie


Cały dzień w łóżku – odsypianie ciężkiej nocki w pracy…
Późnym wieczorem, owinięta w pasie kuchenną folią aluminiową, w prószącym śniegu, po śliskiej drodze popedaliłam do pracy.
Prawie godzina psychicznego napięcia – nieustający monitoring stanu nawierzchni i błagalne modły, by żaden z kierowców nie próbował wykonywać gwałtownych manewrów w moim pobliżu.

Udało się – dojechałam cała i zdrowa :-)
Folia skutecznie grzała moje nerki, które w ostatnim czasie trochę zmarzły.
W połowie drogi zorientowałam się, że mogę owinąć stopy aluminiową folią kuchenną, być może wtedy nie zmarzną (jutro wypróbuję).

Mimo paskudnych warunków naprawdę fajnie się jechało :-)
Pewnie kręcąc na dywanie w domu (kurczę, nie mam dywanu!) przeżyłabym więcej emocji i bardziej bym się zmęczyła ale cóż…

DYWANOWYM KILOMETROM WPISWANYM NA BIKESTATS MÓWIMY STANOWCZE NIE!!!
:)
OSOBNYM RANKINGOM KILOMETRÓW WYKRĘCONYCH NA DYWANIE I TYCH W ŚWIECIE REALNYM MÓWIMY STANOWCZE TAK!!!

Hehehehhe, to tyle propagandy ;p

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 16.87km
  • Czas 00:54
  • VAVG 18.74km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Obudziło się we mnie zwierzę...

Obudziło się we mnie zwierzę... szkoda, że to leniwiec

Rankiem powrót z pracy - standardowo.
Później obowiązki...
Chciałam jechać na dłuższą wycieczkę ale niestety praca na nockach zbiera swoje żniwo - zwlekłam się z łóżka dopiero około 14:00 :/

Uzupełniłam zaległe wpisy:
Wycieczka do Kochcic
Wyciszenie na cmentarzu żydowskim w Zabrzu
Wizyta na komisariacie

Hmm nawet udało mi się wypedalić najwięcej kaemów wczoraj...



Wieczorem na angielski i do pracy...

Jutro chcę jechać zobaczyć ruiny zamku, którego jeszcze nie widziałam :) Ciekawe czy ktoś zgadnie gdzie zamierzam jechać :)


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :) ©
  • DST 36.78km
  • Czas 02:05
  • VAVG 17.65km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy "na skróty".

Do pracy... "na skróty" :)
Rankiem z pracy - standardowo - we mgle.
Dziwne, tak jak by mgła znała podział na Śląsk i Zagłębie - na Śląsku mgła tylko przy stawach, a na Zagłębiu mgła wszędzie (na moim osiedlu to już giga - mgła).
Przespałam się, wstałam o 14:00 i zadecydowałam, że trzeba wykręcić jakąś trzycyfrową liczbę.
Umówiłam się z Tatusiem, że pojadę do Niego.
Niestety zaczął padać deszcz...
Zajęłam się lekkim odgruzowaniem mieszkania i o 17:00 stwierdziłam, że deszcz już nie pada.
Postanowiłam pojechać do pracy "na skróty".
Wariantów trasy było sporo - wybrałam ten, który zawiera standard numer II.
Postanowiłam zawieść Darkowi filmy z TransCarpatii i przy okazji napić się kawy.
A więc: D.G. - Będzin - Czeladź - Siemianowice Ślaskie.
Za Siemianowicami zaczęło potwornie wiać.... POTWORNIE.... wmordewind, dodatkowo jakieś strasznie mocno zawiewy boczne. Przestraszyłam się, chciałam wracać... Ale przemyślałam, że już kończy się teren niezabudowany, więc lepiej jest jechać dalej... Zaczął także padać deszcz ze śniegiem...
Bytom - Zabrze (Helenka :D).
Ogrzałam zmarznięte stopy, napiłam się kawy, wsadziłam nogi w worki i ruszyłam do pracy :-)
Zabrze Helenka - Rokitnica - Bytom - Chorzów - Katowice (od WPKiW ścieżką rowerową).

Mokro, ciemno ale i tak było fajnie :-) Cieszę się, że ruszyłam 4 litery, mimo deszczu, zimna i ciemności i nawet nie przeszkadza mi to, że nie zrealizowałam mojego porannego celu (100 km).

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 78.45km
  • Czas 04:19
  • VAVG 18.17km/h
  • VMAX 38.69km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy, w deszczu.

Do pracy, w deszczu, rankiem...

Rankiem (po 6:00) do pracy. W deszczu, momentami w deszczu ze śniegiem.
Po 5 minutach miałam już przemoczone buty, w zwiazku z tym, jak dojechałam do Katowic to prawie płakałam z bólu (takie miałam zmarznięte stopy), z wielkim trudem ściagnęłam buty z nóg...
Chyba muszę zainwestować w ochraniacze...

Po pracy ubrałam suche getry (wzięłam ze sobą drugie) i mokre buty i popedaliłam do domku.
To co, że buty przemoczone zimną wodą... to co?
Pedalę w kierunku Mysłowic :]

Katowice Szopiennice - Mysłowice.
Parę fotek.
Tunel.
Tunel © kosma100


Ryneczek.
rynek © kosma100


Tablica pamiątkowa.


Kapliczka w Mysłowicach © kosma100


Kamienice.
Kamienice w Mysłowicach © kosma100


Rondko, na którym ochrzciłam Kellyska...
Rondo w Mysłowicach © kosma100


Szczyt szczytów, szczyt gustu, szczyt znajomości architektury, szczyt odwagi :]
Inwencja twórcza architekta © kosma100


A tu w przybliżeniu:
Szczyt gustu © kosma100


Duża część w drodze powrotnej po chodnikach i parkach...

Miałam jechać do Jaworzna ale skręciłam w Wojska Polskiego i przez Sosnowiec popedaliłam do domku.

Ale leciały epitety jak weszłam do domku... moje stopy ałłłłłłłłłłąaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądajacych :) ©
  • DST 39.67km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:11
  • VAVG 18.17km/h
  • VMAX 31.44km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 9 marca 2009 Kategoria Meridka :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Po wino...

Po wino na "Dzień Kobiet".

Stwierdziłam, że jednak chcę oblać to, że jestem kobietą....
Po 1:00 do monopola po czerwone wino półwytrawne ;)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;) ©
  • DST 0.68km
  • Czas 00:04
  • VAVG 10.20km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 9 marca 2009 Kategoria Meridka :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Zabawowo

Zabawowo
Obudził mnie telefon... od Taty... "gdzie jesteś? Czekam na Ciebie!" Ups!
Po nocnym winkowaniu wyłączyłam budzik by jeszcze "5 minutek" poleżeć... i usnęłam.
Więc szybko na rower i do centrum Dąbrowy.

Po załatwieniu spraw, pogadaliśmy, zrobiliśmy sobie fotę

Z Tatą © kosma100


i pojechałam do Gołonoga (wyścig z autobusem, w którym jechał Tata).
Było zabawowo :)
Zabawowo © kosma100


Zabawowo © kosma100


Potem na Manhattan (także zabawowo).

Powrót do domku przez centrum.

P.S. Tata pozdrawiam wszystkich Bikestatsowiczy, z którymi biesiadował :-)

Wieczorkiem - do centrum Dąbrowy Górniczej - do Znajomych "Fusików"... znowu taszczenie roweru na IV piętro.... Czy wszyscy Fajni Znajomi muszą mieszkać na IV piętrze w bloku bez windy???

A teraz zabieram się za czytanie arcy-ciekawej książki (Kevin Mitnick & William Simon "Sztuka podstępu").

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :) ©
  • DST 18.85km
  • Czas 01:06
  • VAVG 17.14km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Goździki, rajstopy czyli 8 marca!!!

Life it seems, will fade away
Drifting further every day
Getting lost within myself
Nothing matters no one else
I have lost the will to live
Simply nothing more to give
There is nothing more for me
Need the end to set me free


Things are not what they used to be
Missing one inside of me
Deathly lost, this can't be real
Cannot stand this hell I feel
Emptiness is filing me
To the point of agony
Growing darkness taking dawn
I was me, but now He's gone
No one but me can save myself, but it to late
Now I can't think, think why I should even try
Yesterday seems as though it never existed
Death Greets me warm, now I will just say good-bye


Dzisiaj słysząc w Antyradio znany kawałek zespołu Metallica przypomniałam sobie, że na płytce „Ride the lighting” był taki fajny kawałek, który kiedyś wałkowałam...
Pogooglowałam, pojutubowałam i go znalazłam ;)
Tekst – odpowiedni do mojego nastroju, a muzyczka… rewelacja :)

Wczoraj, Koleżanka, która podwoziła mnie z pracy powiedziała: „To jutro też podwiozę Cię do pracy. Pogoda jest paskudna”. Zgodziłam się.
Dzisiaj rano wyjrzałam przez okno: mokro, zimno i stwierdziłam, że jedyna słuszna decyzja to…
… jazda do pracy rowerem :D

Mapogooglowalam i wymyśliłam, że pojadę do pracy „na skróty” czyli przez Nikiszowiec oglądając parę ciekawych miejsc i rzeczy.

Niestety ilość rzeczy do zrobienia, jak zwykle, jest przeciwproporcjonalna do ilości pozostałego czasu do wyjazdu…
No i wyjechałam za późno do pracy. Pojechałam więc standardowo (standard numer1).
W sumie to i dobrze, bo później dowiedziałam się, że miałabym reprymendę od mojego Rowerowego Partnera, że pojechałam tam bez Niego.

Jak jechałam do pracy to na odcinku około 300 metrów (od AE do stacji benzynowej) minęłam się aż z dwoma bikerami – dzień wolny – pedaliści wyszli popedałować – 3 stawy w Katowicach jednak są oblegane przez Bikerów.

Wchodząc do pracy – bardzo miła niespodzianka. Dyżuruje Nowy Pan Ochroniarz, który nie tylko miło zagaduje ale nawet otwiera mi drzwi – nie muszę się z rowerem szamotać od czytnika, do klamki itp. i wita mnie słowami: „O dzień dobry! Pani kolarz z Dąbrowy przyjechała”. Dodatkowo pochwalił się, że też jeździ na rowerze :D

Wchodząc do kuchni następna niespodzianka…
Dzień Kobiet © kosma100


Hehehehehhe, mam nadzieję, że jak otworzę pocztę to nie znajdę w niej maila: „Z najlepszymi życzeniami na Dzień Kobiet … – proszę sobie wziąć po kwiatku z kuchni”.
Maila nie było… uff, chociaż byłby to oryginalny prezent :]

Róże - troszkę im się padnęło ;-) © kosma100


Siedząc w pracy prawie płakałam, gdy promienie słońca grzały moje plecy przez okno… no cóż, niestety.

Powrót z pracy... późno po 22:10 (zagadałam się z Kumpelą o Harleyach i takich tam (maniaczka motocykli - praktykująca) i w deszczu (deszczyku) ze śniegiem ;/
Ale i tak było fajnie :)

Dziękuję wszystkim pedalistom i nie-pedalistom za smsy z życzeniami ;-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :) ©
  • DST 33.52km
  • Czas 01:50
  • VAVG 18.28km/h
  • VMAX 31.97km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl