Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Dystans całkowity:26901.39 km (w terenie 1175.03 km; 4.37%)
Czas w ruchu:1454:35
Średnia prędkość:18.46 km/h
Maksymalna prędkość:47.30 km/h
Liczba aktywności:902
Średnio na aktywność:29.82 km i 1h 37m
Więcej statystyk
Niedziela, 4 kwietnia 2010 Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Po jaju.

Powrót od Brata ze Świątecznego śniadania.
Teraz szablon w dłoń i do roboty!!!

Wieczorem pokażę jak wykorzystałam szablon ;-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 5.30km
  • Czas 00:20
  • VAVG 15.90km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 4 kwietnia 2010 Kategoria Meridka :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Śmigus Dyngus... w piwnicy!

Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie

siedzę na dachu tutaj nie dojdzie
w piwnicy zostały moje kartofle
dwóch ludzi na tratwie uwija się żywo
tonącym po paczce sprzedają piwo

Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie

z budą u szyi pies jak holownik
do budy załapał się otyły ogrodnik
gówniarza w misce wysłali po babcię
co będzie jak sprawdzą im karty pływackie

Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie

jest telewizja już robi wywiady
jak panie tonący dajemy se radę
handel jak zawsze wiosna czy zima
od zeszłej niedzieli już pływa melina

Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie

krawcy lekarze kierowcy palacze
dozorcy kobiety fryzjerzy spawacze
sportowcy pokraki pijacy uczniowie
szewcy wariaci kasjerzy ojcowie

Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie


Po śniadaniu przyjechałam od Brata do domku, a następnie pojechałam samochodem wraz z rowerkiem do Łośnia robić pisankę :-)

Najpierw postanowiłam odkręcić w domu zakręconą w studzience wodę. Odkręciłam, jakoś dziwnie szybko wodomierz się kręcił... gdy doszłam do piwnicy wiedziałam z jakiego powodu – w piwnicy była nad podziw wielka fontanna wraz z wodospadem i wody było już do pół łydki ;(
Pobiegłam zakręcić z powrotem wodę i zabrałam się za wybieranie wody z piwnicy...

Wybierałam szpadlem do wiaderek... wybrałam 120 litrów wody... jutro pewnie nie ruszę ręką... ;/
Po grze wstępnej wzięłam się za malowanie :)

W tym roku zrobiłam nieco oryginalną pisankę – no i to jest odpowiedź na pytanie do czego potrzebny był mi szablon ;-)









No i Cytrynka w całej okazałości ;-)



Po skończeniu malowania ruszyłam rowerkiem do domku.
Najpierw odwiedziny u Taty, później przez Ząbkowice i przy Pogorii.


Zaczyna powoli się ściemniać...




Graffiti ;-)


Do domku dojeżdżam po 19:00 – nie jest jeszcze ciemno – jupi!!!

To był ciężki dzień... ;-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 19.10km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:09
  • VAVG 16.61km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 kwietnia 2010 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Zdrowych, Spokojnych Świąt Wielkanocnych

Zdrowych, Spokojnych Świąt Wielkanocnych
Wszystkim tu zaglądającym
życzy
Kosmacz :-)


Szabloniki przygotowane do pracy :-)


Dzisiaj spakowałam zajączkowe sakwy na moim brudnym Kellysku i ruszyłam do Brata na wigilijno świąteczny wieczór ;-)


Przez Pogorię


Znalazłam małe oznaki wiosny :-)


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 13.23km
  • Czas 00:48
  • VAVG 16.54km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zagubiłam się...

Na każdym kroku
Tego marszu mówią: „zły”
Obrońcy swojej kruchej wiary
I w zakamarach
Swoich zapoconych domów
Hodują drzewa nienawiści
Na takim drzewie
Długo dojrzewałem
I zanim ktoś mnie znalazł
Zgniłem..spadłem
Odrzucili mnie
Tam gdzie
Za wstyd jest łyk,za łyk są dni
Za dni jest noc,a noc to wstyd

Postawili mi fałszywe drogowskazy
Wykopali w poprzek drogi wielki dół
Los pokonał w czas moich bohaterów
Zagubiłem się

Poniewierany wyżebraną wódą
Powycierany zakurzonym głodem
Trafiłem poza ściany tego życia
Gdzie nawet czasem bolą sny
I nawet anioł,który wyszedł z kromki chleba
Nie przekonał mnie
Choć zabrać chciał do nieba
Nie posłuchałem jego dobrej rady
Zostałem tu gdzie
Za wstyd jest łyk,za łyk są dni
Za dni jest noc,a noc to wstyd*


Zagubiłam się...
Mam nadzieję, że się odnajdę...
No i mam nadzieję, że na Odysei się nie zgubię :)

W domku, po pracy, byłam o 18:00. Nie chciało mi się ruszać z domu ale pojechałam.
To co, że w planach miałam jechać do pracy (po raz pierwszy w tym roku do nowej pracy) rowerem.
Nie dałam rady wstać wcześniej...
Pojechałam do Bratowej z życzeniami urodzinowymi.
Mydlice – Manhattan – Mydlice.

Pojeździłabym jeszcze ale boję się jeździć po zmroku...
Dodatkowo moja tylna lampka zrobiła mi głupiego psikusa i przestała świecić (nawet nie wiem kiedy). Dobrze, że jechałam w oczo... odblaskowej kamizelce.

Jutro muszę jechać do pracy samochodem, ciekawe czy wstanę wcześniej by pojeździć rowerkiem? :D (muszę, bo mój Rowerowy Partner mnie goni).

No i małe przygotowanie do Świąt:



* Totentanz - „Poza wszystkim”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 11.24km
  • Czas 00:43
  • VAVG 15.68km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 25 marca 2010 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Każdy ma swoje piekło...

Każdy ma swoje małe piekło
pozorną wolność w klatce z czterech ścian
bo słyszy stale od urodzenia
co byś nie zrobił jesteś tylko tym
kim inni widzą cię

każdy ma swój prywatny czyściec
za bramą obietnica kryje się
nadzieja nikła że przyjdzie miłość
i ofiaruje nam to wszystko co
dla nas zbawienne jest

żałosny grzesznik co nie grzeszy
należy ludziom się to co ludzkie jest
bo to co boskie z jego woli
tylko wybranym zdarza się

musisz odnaleźć małe niebo
nie zawsze przecież tak wysoko jest
zamień się z własnym ciałem rolami
zaufaj - ono znacznie lepiej wie
jak zapominać się*


Ech... ostatnio, pomimo wspaniałej pogody, nie jest mi dane, by pojeździć na rowerze...
Czasami tak bywa. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Trzeba czasami poukładać wszystkie kawałki swojej egzystencji.
Ostatnimi czasy wydaje mi się, że jakoś doba jest krótsza... przydała by mi się co najmniej 36 – godzinna doba :-)

Dzisiaj po pracy miałam wsiąść na rower i popedałować po sprężynę do wycieraczki mojej Cytrynki (ktoś ostatnio się w nocy nudził i urwał sprężynę dociskającą ramię wycieraczki do szyby :( ech...)
Niestety jak się zebrałam to była już 18:00 i niestety wszystkie sklepy i szroty były zamknięte.
Już miałam nie jechać... nie chciało mi się... bardzo mi się nie chciało.

Po rozmowie z bardzo bliską kiedyś mi osobą, postanowiłam się zmusić i wyszłam z mieszkania.

Było bosko!!!
Ciepło, przyjemnie, po prostu super :-)

Najpierw popedaliłam do kiosku po zaległe i niestety, ostatnie odcinki „Przystanku Alaska”.
Następnie, przez centrum na Pogorię.

Z Pogorii do centrum Dąbrowy Górniczej – mety jednego z etapów tegorocznego Tour de Pologne.

Pomnik w centrum.


Pomnik i duch ;-)


Kościół.


Później do Tesco na zakupy.
Niektórym wszystko zwisa (no może nie wszystko ale na pewno to, co wiozą na bagażniku).


Było super. Gdyby nie mój lęk przed jazdą po ciemku po ruchliwych ulicach tak szybko nie skończyłabym jazdy.
Ale i tak się cieszę, że pojeździłam choć troszkę.
A w sobotę... :-)

* Renata Przemyk - „Małe niebo”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 10.13km
  • Czas 00:37
  • VAVG 16.43km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szklana góra... kto zdobędzie szczyt w błękicie?

Zyska sławę, królem będzie
Kto na szklaną górę wejdzie.
Kto zdobędzie szczyt w błękicie
Będzie tym, kto jest na szczycie.
Lecz, choć wielu kusi wejście
Jeden tylko ma tam miejsce.
A, że przecież Góra - Szklana,
Więc dla wielu - niewidzialna.
Nawet tym, co na jej zboczach
Szczyt się nie odbija w oczach.
Skóra góry gładka, śliska,
Diamentowo jest przejrzysta.
I dopiero krew rozlana
Wskaże gdzie jest szklana ściana.
Więc po śladach cudzej krwi
Wiedzie wąski ślad na szczyt.
A nie wie wśród żywych
Czy ten szlak, to szlak prawdziwy.
I niejeden całe życie
Nie wie, że już jest na szczycie.
Więc się modli u stóp krzyży
Za tych, którzy padli niżej.
Po czym u ich boku spocznie
U stóp góry niewidocznej.
Zyska sławę, królem będzie
Kto na szklana górę wejdzie*


Ostatnio jedyny rower, z którym miałam do czynienia to ten w prawym uchu.


No i ten w lewym uchu...
Może czasami też miałam styczność z Kellyskiem ale to tylko wtedy, gdy go przestawiałam z kąta w kąt, a raczej od ściany do ściany...

Tak jakoś wyszło...

Dzisiaj musiałam... wróciłam przed 19:00 z pracy i postanowiłam popedałować – nie po awizo :) tylko po silikon do Castoramy.

A zresztą gdziekolwiek, by tylko popedalować...

Pojechałam w kierunku Castoramy ale zmieniłam zdanie zostawiając sobie Castoramę na deser. Uliczkami mało uczęszczanymi pod Orlen na Legionów Polskich, gdzie uiściłam oplatę za kafelkowanie i oddałam packę do fugowania, z którą wczoraj szalałam ;-)

Następnie do centrum, boję się jeździć po ulicach... zjechałam więc do Parku Hallera, tam rundka pod Aqua Park i z powrotem, następnie na Pogorię, później do centrum i na Mydlice.
Boję się jeździć po ulicach wśród samochodów, a po ciemku to już nie strach, to panika :(
I niech mi ktoś jeszcze powie, że wydębiłam od PZU odszkodowanie, to polecam przeżyć to co ja... Odszkodowanie nie pomoże mi w pozbyciu się panicznego strachu przed blachosmrodami!!!
O Castoramie, w końcu zapomniałam :-)

Potrzebowałam tego, potrzebowałam przewietrzyć myśli, potrzebowałam dotlenić mózg...
Potrzebowałam odreagować, pozbierać myśli, pozbierać kawałki siebie rozrzucone gdzieś dookoła... potrzebowałam tego, potrzebowałam ROWERU!!! Potrzebowałam zdystansować się do pewnych rzeczy, do pewnych dziedzin mojego życia, do pewnych osób...

BYŁO SUPER!!!
I pomogło mi... ;-)


* Jacek Kaczmarski - „Szklana góra”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 12.06km
  • Czas 00:48
  • VAVG 15.07km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 8 marca 2010 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Nieuchronność jutra, niecierpliwość dni...

Tak daleko już zaszliśmy, mój aniele
Tak daleko, że przed nami znów tak wiele
Nagle cały świat się mieści w jednej chwili
Trzeba wybrać i nie wolno się pomylić

Za plecami moje życie, moja wina
Wiem, że dla mnie czas się tylko raz zatrzymał
Sklejam z obcych sobie myśli i przedmiotów
Dom bez miejsca na ucieczkę, choć przy boku

Nieuchronność jutra
Niecierpliwość dni
By Cię nikt nie ukradł
Nawet gdy
Połatane skrzydła rzucisz mi przed próg
Mówiąc - Już mi zbrzydła każda z dróg

Tak daleko już zaszliśmy, święty stróżu
Że się świętość wyświechtała, cień wysłużył
I już nie ma słów, co nagle się nie wymokną
Nie wystarczy już "przepraszam, tak mi przykro"

Nieporadnie zwijam nerwów cienką przędzę
Czas nie mija kiedy trzymam Cię za ręce
Więc mnie życia naucz, bo go wciąż źle umiem
Wciąż tak mało wiem, a muszę... chcę zrozumieć

Nieuchronność jutra
Niecierpliwość dni
Jaką twarz Twój bóg ma
Bo co będzie gdy
Połatane skrzydła rzucisz mi przed próg
Mówiąc - Już mi zbrzydła każda z dróg


Dzisiaj po pracy weszłam do domku i od razu przebrałam się w pedalskie ciuszki by popedałować do Brata.
Mydlice - Centrum - Manhattan (po 19:00) i z powrotem (po 21:00).

Zbyt dużo mam w głowie niepoukładanych myśli...
Stoję przed pewnymi ważnymi wyborami, decyzjami...
Nikt za mnie tego nie zrobi...
Nie wiem czy moje barki uniosą cały ten ciężar...

Czasami lepiej by było wsiąść na rower i po prostu pojechać przed siebie...

* Ewelina Marciniak - "List".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 10.80km
  • Czas 00:40
  • VAVG 16.20km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zbudowali fabryki, opracowali maszyny...



Zbudowali fabryki
Opracowali maszyny
Produkują wódkę
Tak, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo wódki
Bo im tylko, tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić
Ustawili kominy
Zbudowali drabiny
To już wszystko pracuje
Pracuje i truje
Bo im tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić
Jeszcze dymią kominy
Produkują spaliny
Produkują wódkę
Tak, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo wódki
Bo im tylko, tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić

Zbudowali fabryki
Opracowali maszyny
Produkują wódkę
Tak, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo wódki
Bo im tylko, tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić
Ustawili kominy
Zbudowali drabiny
To już wszystko pracuje
Pracuje i truje
Bo im tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić
Jeszcze dymią kominy
Produkują spaliny
Produkują wódkę
Tak, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo wódki
Bo im tylko, tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić.*




Tak...
Ktoś sobie dzisiaj zaszkodził,
Ktoś sam nie mógł myśleć,
Ktoś sam nie mógł chodzić...
Przez Kogoś ktoś cierpiał...

Gdy wróciłam o 16:55 do domku (wiem – nie powinno się zaczynać zdania od „gdy” ;-)), od razu ubrałam się w pedalskie ciuszki i wybrałam się na przejażdżkę, by odkurzyć Kellyska.

Potrzebowałam tego...
Bardzo...
On też tego potrzebował...
Ale ja bardziej ;-)

Pojechałam, przez centrum, na Pogorię III. Na parkingu już nie ma śladu po lodzie i wodzie.

Pogoria III – mała sesja zdjęciowa.
Kryształy:
Kryształ... lodu ;-) © kosma100


Kryształ © kosma100








Zmarzłam... wspomnę, że ubrałam się tylko w jedne getry... zimno było.
Stópki zamarzły mi po 12 km.

Ale potrzebowałam tego ;-)

* KULT - „Wódka”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 23.63km
  • Czas 01:20
  • VAVG 17.72km/h
  • VMAX 32.50km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 6 stycznia 2010 Kategoria Kellysek :), SNOW BIKE ***, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

DZIEŃ ŚWIRA


DZIEŃ ŚWIRA
Złe siły chcą, żebym
Przestała kochać Cię
Ich piękne oczy kuszą mnie, o nie
Tak łatwo można
Stracić wszystko w jeden dzień
Tak łatwo można zgubić się, o nie

Nie umiem zamknąć oczu
Na tych, którzy chcą
Zabawiać mnie do pierwszych łez, o nie
Lubię się sparzyć
I spokojnie koić ból,
A potem mówić, że tak chcę, hey, hey

Jedno już wiem, jestem silna
Jedno już wiem, wytrzymam to
Jedno już wiem, jestem silna tak
I tylko czasem tracę coś

Nie wiem jak skończę,
Ale chcę, byś wiedział, że
Nie mogę nic obiecać Ci, o nie
Może przestanę w końcu
Bać się o mój los
Może naprawdę kocham Cię,

Jedno już wiem, jestem silna
Jedno już wiem, wytrzymam to,
Jedno już wiem, jestem silna tak
I tylko czasem tracę coś,

Jedno już wiem, jestem silna
Jedno już wiem, wytrzymam to, o nie
Jedno już wiem, jestem silna tak
I tylko czasem tracę coś, o nie

Jestem silna
O nie, nie
Hey, hey
Jestem silna
O nie, o nie *





Po wczorajszej kąpieli szkoda mi było Kellyska ciorać w tej śnieżno – błotnej brei... ale wlaściciel Meridki był niedostępny (pewnie w szkole) więc nie moglam się Go spytać czy mogę pożyczyć Meridkę, pojechałam więc Kellyskiem.

Najpierw do PZU złożyć dokumenty w sprawie mojego potrącenia.

Drogi były dzisiaj masakrujące – śnieg z błotem pośniegowym, które później zmieniło się w wodę z błotem pośniegowym, w parku śnieg, śnieg, śnieg miejscami z czymś śliskim pod spodem. Dodatkowo cały czas padał śnieg.

Ogólnie stwierdzam, że PZU zaczęło bać się w końcu o klienta – podobała mi się obsługa klienta :-) Po złożeniu notatki z policji, pogotowia, szpitala, faktur za lekarstwa, ekspertyzy z serwisu rowerowego, kopii L4, dowodu zakupu roweru okazało się, że nie mam historii choroby...

Pojechałam więc do jednej przychodni na Adamieckiego, gdzie niestety ksero było nieczynne więc pielęgniarka dała mi w łapkę historię choroby bym sama sobie skserowała.
Pojechałam do drugiej przychodni na Mydlicach, gdzie sytuacja z kserem się powtórzyła, popedaliłam więc z powrotem do PZU by pani skserowała dokumenty z adnotacją „zgodne z oryginałem”. Znowu się zdziwiłam, bo Pani, która mnie wcześniej obsługiwała (a siedziałam u niej chyba z 40 minut) przyjęła mnie bez ponownego stania w kolejce :) (chyba zacznę lubić PZU).

Z racji tego, że mój organizm przechodził cieplne wstrząsy (raz zimno, raz ciepło i to bardzo) postanowiłam nie jechać już do przychodni tylko jechać jeszcze na ksero by skserować sobie dokumenty i do domku. Tak też zrobiłam.

Nie obeszło się bez ekscesów – łysy dziadek (tym razem bez kapelusza) wyjeżdżając z podwórka o mały wlos by mnie potrącił (jechałam drogą) – żenada.

Następne kłody pod nogi w realizacji moich noworocznych postanowień by doprowadzić wszystko do końca to wspaniała sieć telefonii komórkowej (nie będę robić reklamy czy anty-reklamy).
Wczoraj użerałam się z panią, ponieważ 24 grudnia mieli pobrać z mojej karty kwotę za fakturę, której nie pobrali i miałam z tego powodu opóźnienie w płatności faktury. Pani przyjęła dyspozycję i mieli pobrać wczoraj z mojej karty kwotę 97,84 zł. Dostałam wczoraj smsa, że odmowa realizacji płatności za fakturę, dzwonię dzisiaj do banku i dowiaduję się, że próbowali pobrać ale kwotę 9784,00 zł!!!! Pani się przecinek nie wpisał!!! Masakra :(

Dodatkowo w historii choroby jeden lekarz pomylił sobie miesiące i zamiast 21.09.2009 napisał 21.08.2009, a drugi lekarz nie dokończył zdania i napisał: „21.09.2009 na rowerze” zamiast napisać, że zostałam potrącona przez samochód gdy jechałam rowerem... chyba cały świat sprzeciwił się mnie :(

Ale dam radę, bo jestem silna :D :D :D

Śniegowo...







Kellysek znowu upaprany :(


Na koniec smutny link do artykułu, który przeczytałam u Wrocnama.

No i na koniec... kolejne postanowienie noworoczne nie wypaliło... a to przez hamulce i warunki na drodze - chciałam się zatrzymać by umówić wizytę u dentysty ale ślisko było i nie zdążyłam się zatrzymać ;-)



*O.N.A. - "Jestem silna".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 11.81km
  • Czas 00:52
  • VAVG 13.63km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 5 stycznia 2010 Kategoria Kellysek :), SNOW BIKE ***, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

New Year's Day

NEW YEAR'S DAY
All is quiet on New Year's Day.
A world in white gets underway.
I want to be with you
Be with you night and day.
Nothing changes on New Year's Day.
On New Year's Day.
I... will be with you again.
I... will be with you again.
Under a blood-red sky
A crowd has gathered in black and white
Arms entwined, the chosen few
The newspaper says, says
Say it's true, it's true...
And we can break through
Though torn in two
We can be one.
I... I will begin again
I... I will begin again.
Oh, oh. Oh, oh. Oh, oh.
Oh, maybe the time is right.
Oh, maybe tonight.
I will be with you again.
I will be with you again.
And so we are told this is the golden age
And gold is the reason for the wars we wage
Though I want to be with you
Be with you night and day
Nothing changes
On New Year's Day
On New Year's Day
On New Year's Day *


Nowy Rok...
Nowe postanowienia...
Nowe obietnice...
Nowe życie...

Po cudownym Sylwestrze spędzonym w gronie Przyjaciół, po powrocie do domu, po przemyśleniu tego i owego postanowiłam dzisiaj wcześniej wstać i dokończyć niedokończone, zacząć niezaczęte, posprzątać nieposprzątane, umyć nieumyte, rozwiązać nierozwiązane, wydrukować niewydrukowane i zacząć realizować niezrealizowane...

Najpierw ambitne wstawanie – od 7:00 do 8:00 przygrywało mi co 10 minut KSU śpiewając „Dobranoc” :-), następnie budzik się wyłączył a Kosmacz wstał przed 10:00... no cóż – mogło być gorzej – mogłam wstać później.

Następnie uzupełniałam dokumenty, które powinny być uzupełnione kilka dni temu.

Po 14:00 wsiadłam na Kellyska i pojechałam do PZU zgłosić szkodę, która była skutkiem potrącenia mnie przez samochód (w końcu udało mi się dotrzeć!) :-)

Spędziłam dosyć dużo czasu na składaniu „zeznania”, malutki, miły akcencik zrekompensował mi ten czas :)

Po opuszczeniu PZU popedaliłam wydrukować brakujące dokumenty, następnie do Sosnowca do Auchan do Canal +. Powrót przez ścianę płaczu, po drodze wstępując do kiosku by odebrać 11 (sic!) płytek z serialem „Przystanek Alaska”.

Czyli służbowo...

Zaczynam wracać do swojej kondycji, mam dużo do zrobienia... ale mam nadzieję, że tak jak zwykle u mnie bywa – im mam więcej do zrobienia (mam chęci by to zrobić) tym więcej rzeczy zrobię :-)

A teraz mykam umyć Kellyska tak jak obiecałam Darkowi – trzeba zrobić to, co się obiecało...

PZU w Dąbrowie Górniczej


Odebrane Przystanki Alaska


Brudas Kellysek




Słoma z hamulców mu wychodzi...


Kellysek czeka na kapiel :)


*U2 - „New Year's Day”

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 11.59km
  • Czas 00:48
  • VAVG 14.49km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl