Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Dystans całkowity:26901.39 km (w terenie 1175.03 km; 4.37%)
Czas w ruchu:1454:35
Średnia prędkość:18.46 km/h
Maksymalna prędkość:47.30 km/h
Liczba aktywności:902
Średnio na aktywność:29.82 km i 1h 37m
Więcej statystyk
Niedziela, 9 stycznia 2011 Kategoria In the fog..., Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Steh auf, wenn du am Boden bist

Steh auf, wenn du am Boden bist!

Wenn du mit dir am Ende bist
und du einfach nicht weiter willst,
weil du dich nur noch fragst,
warum und wozu und was dein Leben noch bringen soll ...

Halt durch, auch wenn du allein bist!
Halt durch, schmeiß jetzt nicht alles hin!
Halt durch, und irgendwann wirst du verstehen,
dass es jedem einmal so geht.

Und wenn ein Sturm dich in die Knie zwingt,
halt dein Gesicht einfach gegen den Wind.
Egal, wie dunkel die Wolken über dir sind,
sie werden irgendwann vorüberzieh'n.

Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird schon irgendwie weitergeh'n.

Es ist schwer, seinen Weg nicht zu verlier'n
und bei den Regeln und Gesetzen hier
ohne Verrat ein Leben zu führ'n,
das man selber noch respektiert.

Auch wenn die Zeichen gerade alle gegen dich steh'n
und niemand auf dich wetten will -
du brauchst hier keinem irgendeinen Beweis zu bringen.
Es sei denn es ist für dich selbst!

Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird schon irgendwie weitergeh'n.

Nur keine Panik, so schlimm wird es nicht.
Mehr als deinen Kopf reißt man dir nicht weg.
Komm und sieh nach vorn!

Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird weitergeh'n.

Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird schon irgendwie weitergeh'n.*





Pierwszy wyjazd w tym roku...
Chociaż nie lubię robić rzeczy standardowych, oczywistych, takich, które wypada robić, zrobię podsumowanie roku 2010 i szkic planów na 2011.
Rok 2010 mogę opisać jednym, krótkim słowem... „ZA”.
za szybko,
za dużo,
za ciężko,
za mało,
za intensywnie,
za trudno,
za...
Rok 2010 był dla mnie bardzo ciężkim rokiem, rokiem, w którym silnie odczuwałam skutki mojej decyzji... decyzji, której nie żałuję ale nie wiem czy z tym doświadczeniem, z tym spojrzeniem, po tych przeżyciach podjęłabym ją po raz drugi...

Rok 2010 był zupełnie nierowerowym rokiem... był rokiem remontowym.
Rokiem pobudek o 4:00, rokiem kurzu, gruzu, burzenia ścian, stawiania innych, tynkowania, kładzenia gładzi, kafelkowania, wysiłku fizycznego i wiecznego deficytu czasu...

Zmęczył mnie psychicznie i fizycznie... wszystko ma swoje granice i choć trudno w to uwierzyć, kosmiczna siła, power i optymizm życiowy też są wartościami skończonymi. Skończyły się wraz z rokiem 2010...

Pomimo tego, że mnie tak zmęczył, obfitował też w moje małe sukcesy :-)
Dzisiaj podczas ubierania kurtki rowerowej uświadomiłam sobie pierwszy sukces – kurtka, która była obcisła jest luźna :) Tak – wynalazłam środek, który powoduje zwiększanie się ubrań :) częściowo osiągnęłam cel, który postawiłam sobie w 2009 roku... :) to mobilizuje do dalszego dążenia w określonym kierunku ;-)

Zmieniłam pracę – dążyłam do tego od 2009 roku.

Wyremontowałam częściowo dom.
Pokój w trakcie remontu...


i po remoncie :)




Startowałam tylko w Odysejach, pomimo NKL w Jesiennej Odysei było fajnie, potrzebowałam tego by naładować akumulatory.

Rok 2011 zaczynam jeszcze w gruzach i kurzu jednak mam nadzieję szybko doprowadzić tą strefę życia do zadowalającego mnie etapu.
Planuję wrócić do jazdy rowerem, zamierzam jeździć także nim do pracy – mam teraz 30 km w jedną stronę ;-)
Mam swoje małe marzenia i cele związane z Pucharem Polski w Rowerowych Rajdach na Orientację i mam nadzieję, że mój Rowerowy Partner pomoże mi je osiągnąć ;-)

Mam nadzieję popracować dalej nad specyfikiem rozciągającym ubrania :-)

Chciałabym poświęcić więcej czasu Ludziom, którym w tym roku nie poświęciłam odpowiedniej ilości.

Cel na dzisiaj: znalezienie pewnej kartki A4 gdzieś w tych wszystkich pudłach, kartonach, pojemnikach, reklamówkach, torbach...


Zbyt ambitny? Nadmienię, ze szukam tej jednej kartki już od 2 tygodni... :/

Chciałam podziękować wszystkim, którzy mi pomogli, którzy podnosili na duchu, pomagali w momentach gdy tego potrzebowałam... służyli pomocną ręką, chwilą rozmowy, ukierunkowywali, naprowadzali...
DZIĘKUJĘ

A teraz pora... PODNIEŚĆ SIĘ!!!

Co do dzisiejszego wyjazdu, wypad zatytułowałabym „Trójmiasto bez Łęki”.
Dzisiaj musiałam wyjść na rower... po prostu musiałam... negatywne emocje, które się we mnie zebrały musiałam wyrzucić... musiałam by nie pęknąć, by nie wybuchnąć w najmniej oczekiwanym momencie.
Przywiozłam więc Cytrynką mój rower, który stał samotnie w pustych ścianach i pojechałam w stronę Błędowa.
Fajnie wsiąść na rower po tak długiej przerwie. Nie ubierałam SPD tylko trapery. I dobrze, bo z racji przeskakującej korby w spd zaliczyłabym pewnie mnóstwo gleb.
A więc Łosień – Łazy Błędowskie – Rudy – Okradzionów – Łosień.

Fajnie się jechało, chociaż miejscowe mgły przyczyniły się do tego, że mój oddech stawał się szybszy... bałam się by jakiś idiota w blachosmrodzie nie wjechał we mnie.
[/big]



Trafiłam nawet do Oklahomy :)


Miałam jeszcze jechać przez Łękę i tym sposobem zaliczyłabym Trójmiasto ale mój Kellysek się zbuntował. Po zrobieniu fotki nie mogłam ruszyć z miejsca – korba obracała się luźno tak jakby łańcuch spadl, choć łańcuch był na swoim miejscu... ech pora zawieść Kellyska do serwisu...

Krótko ale... częściowo pomogło... potrzebowałam tego ;-)

*Die Toten Hosen - „Steh auf, wenn du am Boden bist”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 14.80km
  • Czas 00:51
  • VAVG 17.41km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam...

Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam
Na pierwszej stacji, teraz, tu!
Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat bo wysiadam
Przez życie nie chce gnać bez tchu

Jak w kołowrotku bezwolnie się kręcę
Gubiąc wątek i dni
A jakiś bies wciąż powtarza mi: prędzej!

A życie przecież po to jest, żeby pożyć
By spytać siebie: mieć, czy być
No, życie przecież po to jest, żeby pożyć
Nim w kołowrotku pęknie nić

Jak w kołowrotku bezwolnie się kręcę
Gubiąc wątek i dni
A jakiś bies wciąż powtarza mi: prędzej!

Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam
Na pierwszej stacji, teraz, tu!
Już nie chce z nikim ścigać się, z sił opadam!
Przez życie nie chce gnać bez tchu

Będę tracić czas, szukać dobrych gwiazd
Gapić się na dziury w niebie
Jak najdłużej kochać ciebie
Na to nie szkoda mi zmierzchów, poranków
I nocy..

Jak w kołowrotku bezwolnie się kręcę
Gubiąc wątek i dni
A jakiś bies wciąż powtarza mi: prędzej!
A życie przecież po to jest, żeby pożyć
By spytać siebie: mieć, czy być
No życie przecież po to jest, żeby pożyć
Nim w kołowrotku pęknie nić*


Rano po Cytrynkę do mechanika.
Ostatnio mam trochę napięty harmonogram dnia...
Przykład: dzisiejszy dzień:
4:00 - pobudka;
6:20 - wyjazd samochodem: D.G. - Sosnowiec - Łosień - Mydlice
7:55 - Mydlice - przesiadka na rower i do mechanika;
8:20 - odebranie Cytrynki i na Mydlice;
8:30 - kąpiel i wyjazd do pracy;
9:00 - 17:00 - praca;
17:00 - powrót z pracy;
17:30 - przebranie, pakowanie i do Łośnia;
18:00 - prace remontowe (mycie ścian);
21:00 - fajrant...

Jutro pobudka o 4:00...
No comments.

*Anna Maria Jopek - "Ja wysiadam"

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 4.40km
  • Czas 00:12
  • VAVG 22.00km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pracowo rowerowo


Siądź z tamtym mężczyzną
twarzą w twarz,
kiedy mnie już nie będzie.
Spalcie w kominie
moje buty i płaszcz,
zróbcie sobie miejsce...

A mnie oszukuj mile
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem.

A mnie oszukuj mile
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem...

Dziel z tamtym mężczyzną
chleb na pół,
kiedy mnie już nie będzie,
kupcie firanki, jakąś lampę i stół,
zróbcie sobie miejsce...

A mnie zabawiaj smutnie
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem...

A mnie zabawiaj smutnie
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem...

Płyń z tamtym mężczyzną
w górę rzek,
kiedy mnie już nie będzie,
znajdźcie polanę, smukłą sosnę i brzeg,
zróbcie sobie miejsce...

A mnie wspominaj wdzięcznie,
że mało tak się śniłem,
a przecież byłem, no przecież byłem...

A mnie wspominaj wdzięcznie,
że mało tak się śniłem,
a przecież byłem, no przecież byłem...*



Pobudka o 3:00 – poranne rozmyślania do 5:00.
Później kursy samochodem.
O 7:30 wsiadłam na rower i postanowiłam jechać dzisiaj na szkolenie rowerem.
A więc D.G. - Katowice przez Sosnowiec, Stawiki, Trzy Stawy.

Po drodze napotykam dziwne, nowe tramwaje.








I nawet tekst nowy :)


Później Trzy Stawy.




Do hotelu Ambasador.

Później jeszcze fota pomnika i do domu.


Potrzebowałam tego...
Teraz tylko przygotowanie do walki... walki z ekipami, które powinny wykonać swoją pracę tak jak należy bo im za to płacę... rzeczywistość niestety jest inna... :(
Robię sobie odwyk od netu... muszę zaoszczędzić czas bo ostatnio mi go brakuje... więc sorki, jak nie będę odpisywać na wiadomości gg... muszę poukładać niepoukładane i doprowadzić do końca pewne rzeczy, które ciągną się za mną już od dłuższego czasu...

* tekst Agnieszka Osiecka - „Kiedy mnie już nie będzie”
ostatnio słucham w wykonaniu Raz Dwa Trzy

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 35.26km
  • Czas 01:48
  • VAVG 19.59km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Black...


Hey... oooh...
Sheets of empty canvas, untouched sheets of clay
Were laid spread out before me as her body once did.
All five horizons revolved around her soul
As the earth to the sun
Now the air I tasted and breathed has taken a turn

Ooh, and all I taught her was everything
Ooh, I know she gave me all that she wore
And now my bitter hands chafe beneath the clouds
Of what was everything.
Oh, the pictures have all been washed in black, tattooed everything...

I take a walk outside
I'm surrounded by some kids at play
I can feel their laughter, so why do I sear?
Oh, and twisted thoughts that spin round my head
I'm spinning, oh, I'm spinning
How quick the sun can drop away

And now my bitter hands cradle broken glass
Of what was everything?
All the pictures have all been washed in black, tattooed everything...

All the love gone bad turned my world to black
Tattooed all I see, all that I am, all I'll be... yeah...
Uh huh... uh huh... ooh...

I know someday you'll have a beautiful life,
I know you'll be a sun in somebody else's sky, but why
Why, why can't it be, can't it be mine*


Z racji tego, że wynegocjowałyśmy zakończenie szkolenia z negocjacji o 15:45 (planowo było o 17:00) mogłam zrobić mały przeciąg na rowerze :-)
Pojechałam do Sądu w Dąbrowie.


Odebrałam co trzeba i ruszyłam na Pogorię.


Miałam ochotę pojeździć...
Jazda po ciemku to nie jest jednak to, co lubię najbardziej :(
Na Pogorii koszmar – nic nie widać... pełno pieszych i nieoświetlonych rowerzystów... ech... jadę do centrum.
Z centrum w kierunku Będzina, następnie na Mydlice.
Mam lęki przed jazdą po ciemku... obawiam się, że zaraz koś we mnie wjedzie :(

Pomimo cieszę się, że chociaż tyle pojeździłam :-)


* Pearl Jam - „Black”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 12.48km
  • Czas 00:49
  • VAVG 15.28km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 listopada 2010 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Na urodzinki...


Trzeba mi wielkiej wody,
tej dobrej i tej złej,
na wszystkie moje pogody,
niepogody duszy mej,
trzeba mi wielkiej drogi
wśród wiecznie młodych bzów,
na wszystkie moje złe bogi
niebogi z moich snów.

Oceanów mrukliwych
i strumieni życzliwych,
piachów siebie niepewnych
i opowieści rzewnych,
drogi biało-srebrzystej,
dróżki nieuroczystej,
czarnych głębin niepewnych
i ptasich rozmów śpiewnych.

I tylko taką mnie ścieżką poprowadź,
gdzie śmieją się śmiechy w ciemności
i gdzie muzyka gra, muzyka gra,
nie daj mi, Boże, broń Boże skosztować
tak zwanej życiowej mądrości,
dopóki życie trwa, póki życie trwa.

Trzeba mi wielkiej wody,
tej dobrej i tej złej,
na wszystkie moje pogody,
niepogody duszy mej -
trzeba mi wielkiej psoty,
trzeba mi psoty, hej!
na wszystkie moje tęsknoty,
ochoty duszy mej,
wielkich wypraw pod Kraków,
nocnych rozmów rodaków,
wysokonogich lasów
i bardzo dużo czasu.

I tylko taką mnie ścieżką poprowadź,
gdzie śmieją się śmiechy w ciemności
i gdzie muzyka gra, muzyka gra,
nie daj mi, Boże, broń Boże skosztować
tak zwanej życiowej mądrości,
dopóki życie trwa, póki życie trwa.

I tylko taką mnie ścieżką poprowadź...*


Mydlice - Manhattan - na urodziny Martusi.



Po 18:00 z powrotem.

* tekst: Agnieszka Osiecka
wykonanie, którego ostatnio słucham: Raz Dwa Trzy.


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 10.97km
  • Czas 00:39
  • VAVG 16.88km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 1 listopada 2010 Kategoria Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Nichts bleibt für die Ewigkeit


Kosmiczne wspomnienio-zwierzenia...

Du merkst nicht, wie die Tage vergehn
Auch wenn es so scheint, sie bleiben nicht stehn
Sie tropfen stetig vor sich hin
Wie ein Wasserhahn, der undicht ist
Wenn du nachts hellwach in deinem Bett liegst
Hörst du, wie es leise tickt
Es ist 'ne Uhr in dir, sie läuft nur für dich
Sie erinnert dich dran, wie spät es ist
Jeden Tag stirbt ein Teil von dir
Jeden Tag schwindet deine Zeit
Jeden Tag ein Tag, den du verlierst
Nichts bleibt für die Ewigkeit

Jeder Atemzug kostet dich Sekunden
Wieviel Minuten kriegst du für dein Geld
Los, wir schenken uns gegenseitig ein paar Stunden
Schmeissen Jahre von uns weg
Von gestern und für morgen leben
Niemals für das Hier und Jetzt
Du merkst, während du an deinen Plänen sitzt
Wie das Leben an dir vorüberzieht
Jeden Tag stirbt ein Teil von dir
Jeden Tag schwindet deine Zeit
Jeden Tag ein Tag, den du verlierst
Nichts bleibt für die Ewigkeit
Nichts bleibt für die Ewigkeit

Jeden Tag stirbt ein Teil von dir
Jeden Tag schwindet deine Zeit
Jeden Tag ein Tag, den du verlierst
Nichts bleibt für die Ewigkeit
Jeden Tag stirbt ein Teil von dir
Jeden Tag schwindet deine Zeit
Jeden Tag ein Tag, den du verlierst
Nichts bleibt für die Ewigkeit
Nichts bleibt für die Ewigkeit
Nichts bleibt für die Ewigkeit*


1 listopad... dzień, w którym wszyscy przypominają sobie o tych, którzy odeszli...
To co, że na co dzień nawet o nich nie pomyślą...
Ważne by na 1 listopada grób był wysprzątany, obowiązkowo kwiaty w wazonie, w doniczce i mnóstwo zniczy...
Wiem, mam dziwne podejście do niektórych spraw ale tak już mam...
Nie potrzebuję pomników by o kimś pamiętać...

Minęło 13 lat od czasu gdy Mama odeszła...
Powiedzenie, że czas leczy rany jest nie do końca prawdziwe.
Czas leczy rany po szoku, który następuje po śmierci ukochanej osoby.
Czas nie leczy ran, które mamy z racji tego, że ta osoba odeszła... tu jest z roku na rok coraz gorzej.
Tęsknimy...
Tęsknimy coraz bardziej.
Brakuje nam tej osoby... i wiemy, że już nie wróci do nas...
Nie potrzebuję pomników, nie potrzebuję kwiatów, nie potrzebuję zniczy...
Z Mamą rozmawiam często... bardzo często... dziękuję Jej za zrządzenia losu, żalę się na kłody pod nogami, mówię, ze chciałabym by tu była...
Sama chciałabym być spalona i by mnie Przyjaciele rozrzucili w górach i podczas wycieczek rowerowych... ewentualna tablica gdzieś tam...

Mama była wspaniałą Osobą... po Niej odziedziczyłam spontaniczność, radość życia, ducha imprezowego, wrażliwość na czyjeś nieszczęścia i ból...

I wiem, że robi wszystko by zarezerwować mi tam kociołek z widokiem na góry ;-)

Żałuje dzisiaj, że 13 lat temu nie byłam na tyle dojrzała by pomóc Mamie... żałuję, że nie miałam tego doświadczenia i myślenia co teraz... żałuję... gdybym miała, to może dzisiaj rozmawiałabym z Różą osobiście a nie tylko w wyimaginowanych rozmowach...
Pomimo tego...

Zapominam cię
Co mam zrobić z tym?
Jeszcze tylko wspomnień garść
W mej pamięci wciąż się tli
Zapominam cię
Swoje robi czas
Znów przywołać próżno chcę
Twoje imię któryś raz

Wszystko to co było
Przecież to jest w nas
Tak niesprawiedliwy
Tylko jest ten czas
Strefa półcienia
To ten pierwszy krok
Potem zapomnienia
Bezlitosny mrok

Zapominam cię
W tłumie gubisz się
Jak samotna w morzu łódź
Na obszernym znikasz tle

Zapominam cię
Zwolna idą w kąt
Jakiś uśmiech, słowo, gest
Coraz dalej, dalej stąd

Wszystko to co było...

Zapominam cię
Nie tak miało być
Przecież miłość nasza wiem
Miała wiecznie, wiecznie żyć
Zapominam cię
Co mam robić z tym?
Jeszcze tylko wspomnień garść
W mej pamięci wciąż się tkwi**


Dlatego gdyby nie to, że obiecałam Bratu, że będę robić za szofera pewnie bym pojechała gdzieś na rower...

Pomimo 4,5 h snu wstaję wyspana. Kawa, śniadanie, pakowanie sakw (znicze i ubranie cywilne) i wyjeżdżam.

Pogoda zwala mnie z nóg... pierwszy raz tak piękna pogoda jest 1 listopada... szok... chyba za ciepło się ubrałam.
Jadę na Pogorię III.

Jest pięknie:
ogoria w błękicie © kosma100




Widząc dywan „utkany” z liści nie mogę się oprzeć drobnemu szaleństwu... robię 6 zdjęć...


Spojrzenia biegaczy i rowerzystów... bezcenne ;-)
Jestem w szoku jak dużo biegaczy i rowerzystów spotykam... nie spodziewałam się tego.

Każdy kiedyś (s)padnie...


Jadę na Pogorię IV




Dojeżdżam do miejsca gdzie Przemsza wpada do Pogorii IV i robię foty




Gdy już zamierzam ruszyć z powrotem nadjeżdża biker, którego mijałam parę minut temu i zaczyna rozmowę. Zainteresowały Go moje sakwy... tłumaczę, że mam w tych sakwach tylko znicze i ubranie :) I tak poznaję Marka z Łaz. Wspólnie pedalimy na Pogorię III rozmawiając o wyprawach, naszych rekordach itp. Pewnie kiedyś pojeździmy... pewnie nie w tym roku.

Jadę do Brata...
Następnie jadę jako towarzyszka pieszych...
Po zaliczeniu Tour de groby wracam do mieszkania.
Ciemno ale jak ciepło. Jestem pod wrażeniem, nawet mam ochotę popływać w basenie...


ale nie mam stroju kąpielowego więc odpuszczam :)


A to rezultat zabawy mavica z moim zdjęciem :)



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)

*Die Toten Hosen - „Nichts bleibt für die Ewigkeit”
**Budka Suflera - „Strefa półcienia”.
  • DST 30.77km
  • Czas 01:53
  • VAVG 16.34km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 września 2010 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Z Helenką :)

X Zabrzańskie Szosowe Wyścigi Rowerowe Niezrzeszonych

X Zabrzańskie Szosowe Wyścigi Rowerowe Niezrzeszonych

Mamy tylko siebie wielką mamy moc
Ciała nasze diabłom zaprzedane
Mamy tylko siebie wielką mamy moc
Święty bałagan i błogosławiony zamęt
Mamy tylko siebie wielką mamy moc
Czasami starczy tylko splunąć na szczęście
Spojrzymy sobie w oczy będziemy wiedzieć więcej

Ja to w sobie zapominam czasem
Czasem w sobie zapominam że
Ja to w sobie zapominam czasem
Czasem w sobie zapominam że
A wtedy
Przed tobą wtedy stanę sam na rekach
I jeden Bóg To Wie

Mamy tylko siebie wielką mamy moc
To jest nasz spisek i nasza sekretna zmowa
Mamy tylko siebie wielką mamy moc
Dwa nie wysłane listy trzy nie napisane słowa
Mamy tylko siebie wielką mamy moc
Strachom i lachom i na przekór wrogom
Jesteśmy tu sufitem jesteśmy tu podłogą

Ja to w sobie zapominam czasem
Czasem w sobie zapominam że
Ja to w sobie zapominam czasem
Czasem w sobie zapominam że
A wtedy
Przed tobą wtedy stanę sam na rekach
I jeden Bóg To Wie

Bóg to jeden wie
Jeden Bóg to wie
Jeden Bóg to wie to nie jest wszystko jedno
Bóg to jeden wie mnie nie jest wszystko jedno*





Wczoraj wieczorem Darek zagadał, że Igorek startuje w Wyścigu. Pomyślałam, że może też wystartuje – będzie to jakaś mobilizacja do ruszenia tyłka, chociaż po wczorajszym karczowaniu siekierą drzew i żywopłotu, a następnie obcięciu żywopłotu przez całą noc ręce mi drętwiały i bardzo mnie bolą.
Wstałam, porozcierałam obolałe kończyny i ruszyłam do Zabrza na zawody.
Dąbrowa Górnicza – Będzin – Czeladź – Siemianowice Śląskie – Bytom – Zabrze.

W Bytomiu, na sygnalizacji świetlnej spotykam pijanego pieszego ;-)


Dojeżdżam dość wcześnie, czekam więc na Rodzinkę K.
Igorek na starcie dostaje ostatnie wskazówki Trenerów :-)


Igorek na starcie... hmm :-)


W każdej kategorii albo policja albo karetka jechała razem z uczestnikami wyścigu


Policja się lansuje ;-)


START!!! Igorek!!!


Sporo konkurencji ma Igorek :)


To nic. Igorek jedzie wspaniale i zdobywa brązowy medal :)


Igorek na podium


Igorek z medalem


Przyszła kolej i na mnie. Startuję razem z kobietami powyżej 30 lat oraz z mężczyznami (nie wiem z jakiej kategorii wiekowej).
Kibicuje mi spora grupa – rodzina Rodzinki K, więc nie mogę ich zawieść...
Kobiety mają do przejechania tylko jedno okrążenie więc wymyślam sobie taktykę „na maxa”. Startujemy, ruszam dość szybko, po pewnym czasie dochodzi mnie grupka na kolarkach... uff faceci :) pierwsza połowa trasy jest lekko pod górkę a ja jadę na przełożeniu 3-6 masakra :) Zaczynam się męczyć... jest ciężko... 2-3 i nie mam siły kręcić... ale na szczęście widzę nawrotkę, co oznacza, że teraz będzie tylko z górki.
Powoli chce mnie dojść grupka, nie widzę czy jest tam kobieta więc uciekam, okazuje się, że kobiety tam nie było. Takim oto sposobem zdobywam złoto w kategorii kobiet od 30 do 39 lat :)
Podobało mi się :) Na koronacji okazuje się, że nie mam pierwszego miejsca – organizator się pomylił... idę wyprostować tą pomyłkę i staję na pudle. Oprócz medalu, nagrody (kask) otrzymuję pamiątkową smycz (Dynio się ucieszy).


Następnie w deszczyku ruszam do domku.
Podobało mi się. Teraz bolą mnie nie tylko dłonie :)

* Strachy na Lachy - “BTW (mamy tylko siebie).

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 68.23km
  • Czas 03:21
  • VAVG 20.37km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 20 września 2010 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Pogoria wieczorową porą...

Pogoria wieczorową porą...

Dzisiaj będzie bez tekstu piosenki...

Zaraz po pracy miałam jechać na spotkanie z firmą budowlaną. Szczęście, że firma kończyła prace na Łęknicach - dzielnicy Dąbrowy, która znajduje się przy Pogorii III. Nie mogłam się oprzeć i szybciutko po pracy wpadłam do mieszkania by się przebrać i wsiąść na rower.
Zapomniałam, że po ostatniej przejażdżce łańcuchowi należało się smarowanie... ech jechałam na strasznym świerszczu :( (mam nadzieję, że Kellysek mi wybaczy).

Po spotkaniu, przejechałam się na Pogorię.

Pogoria powoli kładzie się do snu...






Popedaliłam szybko do mieszkania...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 11.13km
  • Czas 00:36
  • VAVG 18.55km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tropiąc ścieżki rowerowe w Dąbrowie :-)


Zamykam siebie w sobie
By już nie widzieć łez
Potoków zwykłych ludzi…
Jak dziwnie modlą się
 
Jak dziwnie pieszczą słowa
Którymi krzyczy strach!
Jak serca kryją w dłoniach
Gdy wszystko mija…
 
Ja dam wam znak…
 
Dosyć już!
Piekła na ziemi starczy…
Ile tak można bez sensu walczyć?
Ile jeszcze?
Ile potrzeba krwi by wybaczyć?
Ile dziecięcych łez …
Słów rozpaczy??
Ile jeszcze?
 
Odchodzę stąd w niechęci
Nie ma tu dla mnie nic
Bezbarwne twarze śmierci
Już nie potrafią żyć…
 
Znów piszą nowe hymny
Znów słyszę wrogi śpiew
 Znów serca kryją w dłoniach
Gdy wszystko mija…
 
Ja dam wam znak…*




Wczoraj miałam dzień dla siebie – postanowiłam odpocząć od wszystkiego i wszystkich.
I tak by było gdybym nie postanowiła „z nudów” upgradować Vistę do 7... no comments...

Mam dużo rowerowych Znajomych, z którymi od czasu do czasu jeżdżę. Jestem także przyzwyczajona do samotnego pedalenia, przejechałam kilkadziesiąt tysięcy samotnych kilometrów i nie przeszkadzało mi to.
Dzisiaj jednak miałam parcie na towarzystwo w pedaleniu...
Opis na gg, jeden telefon, drugi, sms tu, sms tam i nic...
Pojechałam więc sama.

Postanowiłam pojechać oznakowaną, stworzoną niedawno trasą rowerową biegnącą od Pogorii IV do Tucznawy.

A więc Mydlice – Pogoria III – tam w końcu mam zaszczyt jechać drogą rowerową asfatową wokół Pogorii III.

Pogoria IV


Wzburzona woda spuszczana do Pogorii ze zbiornika Przeczyckiego


W Wojkowicach Kościelnych drogowskaz:


jadę więc w kierunku wskazanym przez drogowskaz... błąd... bo to nie ten kierunek ;)

po jakimś czasie zaczynam się irytować, że nie ma żadnego palika, że jestem na drodze „Dębowego Świata”, w Ujejscu przy cmentarzu wyciągam mapę i... error, faktycznie nie tu miałam jechać ale znak co innego wskazywał... postanawiam „dogonić” drogę rowerową w Trzebiesławicach.
Doganiam.


Dalej jadę już drogą rowerową.
Po drodze mijam Pomnik Armii Radzieckiej, myślałam, że nie spotkam już w dzisiejszych czasach takich pomników.


Droga podoba mi się. Wjeżdżam w teren i tu „trening” przed Odyseją. Nawierzchnia drogi rowerowej


i dalej lasem...


W Sikorce wyjeżdżam na skrzyżowaniu. Mapy, które spotykam na drogach rowerowych to porażka... ta w Sikorce nie mówi nic... nie wiem po co ona tam... chyba dla picu, że jest :(

Napotykam na Pomnik Idzikowskiego... fajnie, bo zapomnialam kto to był Idzikowski, teraz sobie przypomniałam.


Następnie drogą polną, którą nie jechałam pojechałam z Tucznawy w kierunku Okradzionowa i Błędowa. Fajna droga, przez pola, dzisiaj było tam mnóstwo kałuż.
Skrzyżowanie dróg...


… to skrzyżowanie przypomniało mi pewne skrzyżowanie... chciałam zapodać linka ale nie umieściłam przecież jeszcze wszystkich zdjęć z mojej zeszłorocznej wyprawy :( więc linka nie będzie :D

Dębowy Świat



Wyjechalam na drogę, pomiędzy Łośniem a Błędowem ruszyłam więc zobaczyć jak ekipa remontowa się spisuje.
Remont trwa...


remont again :) łazienka


Z Łośnia popedaliłam w kierunku Ząbkowic, tam postanowiłam zobaczyć kopalnię dolomitu – jeszcze tu nie byłam. Niestety jestem tam o 13:30 – w tych godzinach jest strefa zrzutu kamieni, może w niedzielę nie pracują ale nie chce ryzykować...


Kopalnia dolomitu w oddali


Jeszcze tu wrócę!

Na rondzie w Ząbkowicach ocieram się o kosę Bialej Damy. Wszystko to przez dziadka za kierownicą :(
Zawsze stosowalam na drodze regułę ograniczonego zaufania, po ubiegłorocznym potrąceniu nie ufałam nikomu na drodze (no oprócz paru Przyjaciół), dzisiaj też jadąc na rondzie (mając pierwszeństwo) nie ufałam nikomu. Ale widząc samochód, który zwolnił byłam pewna, że zwolnił, bo mnie widzi... okazało się inaczej... gdy zobaczyłam, że jedzie wprost na mnie zaczęłam głośno krzyczeć i odbiłam w lewo (na moje szczęście nic nie jechało tym pasem)... gościu usłyszał i zwolnił... masakra, nawet nie przeprosił a gdyby nie mój krzyk i podejrzliwość do wszystkich uczestników ruchu zbierali by mnie z asfaltu :( Jechałam roztrzęsiona a ów palant wyprzedził mnie na centymetry!!!
Chciałam go dogonić gdzieś na światłach i zrobić mu wykład ale nie dałam rady... ech... brak słów.

Pojechałam w kierunku Pogorii III przez drogę rowerową przez Antoniów, znalazlam grzybka na jajecznicę


i innego grzybka :-)


Ogólnie: POTRZEBOWAŁAM TEGO (bike'a a nie kierowcy-debila).
To był dzień tylko dla mnie... nie dla remontu, nie dla Rodziny, nie dla Przyjaciół ale dla mnie... potrzebowałam tego! Dużo myślałam też o Pewnej Osobie, której w końcu założę konto na BikeStats :)

* Carrion - „Nibyraj”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 60.89km
  • Teren 40.00km
  • Czas 03:43
  • VAVG 16.38km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 września 2010 Kategoria Kosmacz - Powsinoga :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Mów mi dobrze...


Mów mi dobrze
Dobrze mi mów
Łaskocz czule
Warkoczem ciepłych słów
Wilgotnym szeptem przytul mnie
I mów mi dobrze
Nie mów mi źle

Rozłóż przede mną
Księgę zaklęć i wróżb
Okutą w obwolutę
Twoich ramion i ud
I czaruj we mnie
Na ołtarz duszę złóż
I w dusznym kącie
Rzuć na mnie urok swój

I niech utonę
W gorących wodach mórz
Cichych westchnień
Wyssanych z Twoich ust
I mów mi dobrze
Językiem jakim chcesz
Mów mi dobrze
Tylko nie mów mi źle

Bo ja na złe
Bo ja na złe
Reaguję źle
I kurczę się, w sobie zamykam
I kurczę się, w sobie zamykam

Bo ja na złe
Bo ja na złe
Reaguję źle
I kurczę się, w sobie zamykam
I kurczę się, w sobie zamykam

Bo ja na złe
Reaguję źle
I kurczę się, w sobie zamykam

Bo ja na złe
Reaguję źle
I kurczę się, w sobie zamykam

Mów mi dobrze
Dobrze mi mów
Mów mi dobrze
Dobrze mi mów
Mów mi dobrze
Mów dobrze mi
Mów mi dobrze
Albo nie mów nic


Rankiem po wóz porzucony wczoraj...
Ostatnio zamiast roweru...


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 2.70km
  • Czas 00:10
  • VAVG 16.20km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl