Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Kellysek :)

Dystans całkowity:17087.09 km (w terenie 587.71 km; 3.44%)
Czas w ruchu:947:04
Średnia prędkość:18.02 km/h
Maksymalna prędkość:53.20 km/h
Liczba aktywności:426
Średnio na aktywność:40.11 km i 2h 13m
Więcej statystyk
Sobota, 14 sierpnia 2010 Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;), Z Helenką :)

15 Południk w Jasieniu ;-)


Dla Ciebie warto,
O Tobie trzeba
Bo nawet wiersz
Nie chce krążyć
Nad inną głową
Od myśli czarno
W tej części nieba
W której od serc
Połatanych płacą aniołom

Ich zmęczonych rąk
uspokoić nie umie czas
Choć właśnie on
Od ich pracy pęka w szwach
Czasem zaplącze anielską nić
By zamiast łaty niepamięć wszyć
Albo któreś zmieni w kamień
I na chwilę łatwiej żyć

Dla Ciebie warto,
O Tobie trzeba
Bo nawet wiersz
Nie chce krążyć
Nad inną głową
Od myśli czarno
W tej części nieba
W której od serc
Połatanych płacą aniołom
Nie zrozumie nikt
Po co tu są, dlaczego w nas
Sklejają sny
Ślepą wiarą w lepszy czas
Czekam, bo może już dziś
Gdy nie zostanie mi nic
Przyjdzie błagać o ich kamień...
Lecz czy łatwiej będzie żyć*


Ten weekend był już zaplanowany dawno temu. Czekałam na niego z utęsknieniem. W ten weekend miałam odwiedzić moich ulubionych Wariatów czyli Asiczkę i Młynarza.
Pomimo natłoku obowiązków udało mi się wsiąść do pociągu do Zielonej Góry w piątek i tym oto sposobem wylądowałam późnym wieczorem w Jasieniu ;-)

W sobotę, mocna ekipa pod wezwaniem, w skład, której wchodzili: Asiczka, Młynarz, Anetka, Darek, Wiku i Igorek, postanowiła wyruszyć na małą przejazdżkę rowerową do Lubska w celu inspekcji w pewnym, pięknym domku ;-)

Ekipa zbiera się do wyjazdu.


Obok granicy Jasienia (pod wsią Budziechów) przebiega 15 południk szerokości geograficznej wschodniej, w oparciu o który mierzony jest czas środkowo-europejski. W miejscu tym usytuowany jest głaz, pojechaliśmy więc go obejrzeć i zrobić pamiątkową fotę.

15 południk




W Lubsku, na stacji podpompowaliśmy kółka w naszych rumakach i pojechaliśmy obejrzeć to i owo w Lubsku. Młynarz dyma kołka na stacji ;-)


Powrót po ciemku, przez las... ciekawie było :D :D :D

Dziękuję wszystkim wspólpedałom za świetne towarzystwo na przejażdżce, dziękuję Gospodarzom za mile spędzone chwile :)

Ewelina Marciniak - „Trzeba”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 15.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 15.00km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 sierpnia 2010 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

To jeszcze nie koniec - ja to wiem...

Chciałbym wierzyć, że kiedyś znajdzie mnie
Dobra chwila która wskaże mój prawdziwy cel,
Poda mi swą dłoń i zaprowadzi mnie
łatwą drogą poprzez cienie, poprzez ludzki gniew

Tam już będę ja, pokażę swą twarz
Prawdziwy ja

I znowu łudzę się, czekam na ten dzień,
To jeszcze nie koniec - ja to wiem,
Za mało mówię słów które mają sens, mają sens
Zabijam w sobie gniew tracąc wiarę, że
kiedyś coś zmieni także mnie
Tak mało słyszę słów które mają sens, mają sens

Ciągle walczę i wciąż przegrywam, ja
w walce z samym sobą nie mam przecież żadnych szans
Coraz więcej łez ginie pośród mgły,
jak poskarżyć się przed sobą, że już nie mam sił?
Ciągle w sieci kłamstw, które wije czas
Kto mi wskaże drogę którą trzeba dalej iść?
Wstanę jeszcze raz, może zdarzy się
w końcu trafię tam, gdzie usnął gniew

Tam już będę ja, pokażę swą twarz
Prawdziwy ja

I znowu łudzę się, czekam na ten dzień,
To jeszcze nie koniec - ja to wiem,
Za mało mówię słów które mają sens, mają sens
Zabijam w sobie gniew tracąc wiarę, że
kiedyś coś zmieni także mnie
Tak mało słyszę słów które mają sens, mają sens



Dzisiaj udało mi się wyjść z pracy o 15:30, czyli po 8 godzinach pracy ;-)
Popędziłam blachosmrodem by pozałatwiać sprawy w 3 bankach... powoli do przodu ;)

W mieszkanku byłam po 17:00 – bardzo wczesna godzina jak na ostatnie czasy.
W Łośniu byłam umówiona o 20:30 z fachowcem od ocieplenia domu.
Postanowiłam jechać rowerem, chociaż bardzo mi się nie chciało...

Ostatnio tak mi się nie chciało jak wyjeżdżałam z Helenki 21 września 2009. Nie jestem przesądna ale miałam dziwne uczucie... zamknęłam więc mieszkanie tylko na dolny zamek, bo do tego zamka klucz ma parę osób ;)

Przez Pogorię III, obok Pogorii I, Ząbkowice do Łośnia. Najpierw odwiedziny u Taty, później do domu, na spotkanie z fachmanem od ocieplenia.
Po spotkaniu popedaliłam z powrotem do mieszkania. Przez całą drogę dziwiłam się, że tak wcześnie robi się ciemno. Pojechałam tym razem przy Hucie Katowice, Tworzeń, Gołonóg, Centrum na Mydlice.
Nie mogłam się nadziwić, że o 19:40 jest już szarówka... w pewnym momencie zajarzyłam, że przecież w liczniku rowerowym nadal mam czas zimowy... ech... zaćmienie :-)
Ale i tak szybko robi się ciemno.

W mieszkanku byłam o 21:00.
Potrzeba było mi tego :-)
Kto z Bikestatsowiczy pamięta to miejsce? :D i z czym się kojarzy?


*Carrion - „Nie bez wiary”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 35.29km
  • Czas 01:46
  • VAVG 19.98km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 9 sierpnia 2010 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Rower wieczorową porą...

Jestem sobie prawdą
Fałszem i zagadką też
Jestem sobie ojcem
Sobie matką, sobie bratem

Jestem sobie prawdą
Fałszem i zagadką też
Jestem sobie ojcem
Sobie matką, sobie bratem

Szatanem jestem złym
Aniołem z aureolą
Wrogiem i kochankiem
Aktorem z ulubioną rolą

Dopełnieniem świata
Oceanem, pustą szklanką
Jestem i wyrokiem
Nawet sędzią, nawet katem
Nawet katem jestem ja

Jestem, jestem wszystkim
Nawet Bogiem
Tylko sobą być
Sobą być nie mogę (o nie...)

Jestem, jestem wszystkim
Nawet Bogiem
Tylko sobą być
Sobą być.. sobą być nie mogę (o nie...)*


Patrząc na ulewny deszcz przez okno w pracy byłam pewna, że pojadę w tym deszczu podlać kwiatki do Brata... tak sobie wymyśliłam... stwierdziłam, że będzie to pewnego rodzaju katharsis. Niestety ostatnio Prawa Murphy'ego działają...

Po przyjeździe z pracy okazało się, że plany uległy zmianie. Bo mieli wpaść Znajomi. O.K. Jakoś przeżyję...
Po wizycie Znajomych, o 20:00, po obejrzeniu super clipu postanowiłam jednak odreagować i pojechać na rowerze.

A więc, po 20:00 Mydlice – Manhattan, i po 21:00 Manhattan – Mydlice.
W krótkim rękawku i w krótkich spodenkach... fajnie, tak rześko :-)

Coraz szybciej robi się ciemno... szkoda :(



Lampki od benaska sprawują się super! Jestem bardziej widoczna, ale co z tego, jakiś palant i tak jak mnie potrąci to powie, że mnie nie widział... ale cóż...


* Dżem – „Kim jestem - jestem Sobie”

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 10.91km
  • Czas 00:40
  • VAVG 16.37km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 sierpnia 2010 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

W popiołach nasze sny...


Kiedyś kochały oczy
Kiedyś kochały dłonie
Kiedyś kochały usta
O tak....
Kiedyś kochały dusze
Kiedyś kochały serca
Kiedyś nie łzy rządziły
Miłością było życie
Ale..
Miłość chyba
Miłość chyba
Miłość chyba zabrał czas

Wtedy płonęły oczy
Wtedy płonęły dłonie
Wtedy płonęły usta
O tak...
Wtedy płonęły dusze
Wtedy płonęły serca
Wtedy płonęły ciała
Paliliśmy się cali
Ale...
Ogień chyba
Ogień zgasł
Ogień chyba
Zgasł już w nas
Teraz w popiołach dusze
W popiołach nasze sny
W popiołach też uczucia
W popiołach ja i ty
popiół jeszcze tli...
Taką mała iskrą

Ale..
Miłość chyba
Miłość chyba
Miłość chyba
Zabrał czas*


Rankiem po Cytrynkę porzuconą wczoraj w centrum D.G...

:-)


*Totentanz - "Czas Ognia".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 2.90km
  • Czas 00:09
  • VAVG 19.33km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Remontowo urzędowo...

Na statek... służbowo.



Miałam tylko rano jechać do Urzędu Miasta złożyć wniosek o pozwolenie na budowę, następnie do pracy, później do Katowic do banku a następnie na metę TdP.
Jak ostatnio często bywa, życie zmodyfikowało plany.
Rano do Urzędu Miasta, tam już wiedziałam, że lekko nie będzie... postanowiłam wziąć urlop na żądanie by pozałatwiać jak najwięcej. Okazało się, że osoba, która robiła projekt instalacji gazowej nie dołączyła zaświadczeń o swoich gazowych kwalifikacjach... Żenada :(

Przy okazji odebrałam z Urzędu Miasta mapkę, bo kto przyjedzie do UM na rowerze albo na rolkach taką mapkę dostaje za friko ;-)


Z Urzędu Miasta , po złożeniu wniosku (pewnie mi go cofną) i setnej rozmowie z architektem pojechałam do rowerowego po zapinanie, bo moje gdzieś się zapodziało... trudno, jak znajdę będę miała dwa.

Następnie do Katowic podpisać umowę i pojeździć po bankach w celu zabrania odpowiednich zaświadczeń ;(
Z Katowic do Sosnowca.
Wczoraj się spóźniłam na metę TdP a dzisiaj byłam za wcześnie przed startem TdP.
Pofociłam trochę, zobaczył mnie Znajomy dziennikarz, więc chwilę postaliśmy i pogadaliśmy następnie pojechałam do domu, bo wcześniej nie sprawdziłam ważnych informacji. Myślałam, że zdążę na start... niestety.







Jak dojechałam z powrotem do Sosnowca to już było po ptakach.
Pojechałam więc do ubezpieczyciela ubezpieczyć dom.
Po załatwieniu formalności (miło było ;-)) pojechałam do Dąbrowy na Manhattan w celu znalezienia starej polisy ubezpieczeniowej. Znalazłam! Szczęśliwa popedaliłam do domu. W domu wylądowałam o 19:30.
Taki remontowo – urzędowy dzień...

Powoli do przodu.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 68.75km
  • Czas 03:37
  • VAVG 19.01km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 23 lipca 2010 Kategoria Kellysek :), W towarzystwie ;), Z Helenką :)

Wschód słońca na Żabich Dołach

Wschód słońca na Żabich Dołach



Wczoraj nie dałam rady wstać o 3:00… myślałam, że Darek też nie pojedzie. Pojechał jednak... tym oto sposobem mnie zmobilizował :-)
Wczoraj postanowiłam iść trochę wcześniej spać i wstać o 3:00 by pojechać na Żabie Doły na wschód słońca.
Wymyśliłam też, że tym razem ja będę osobą budzącą, bo chyba lepszą motywacje do wstania ma właśnie osoba budząca a nie budzona.
3:00 - pobudka, telefon do djk71, zebranie się i wyruszam w kierunku Bytomia. Mamy się spotkać gdzieś pośrodku między Helenką a Dąbrową.
Jedzie się super tylko ciemno...
Zamek w Będzinie


Spotykamy się i jedziemy na Żabie Doły. Darek pamięta gdzie jechać, to dobrze, bo ja nie mam zielonego pojęcia :)
Czekamy na wschód słońca… W pewnym momencie mam wątpliwośći, już widno a słońca nie ma…






Już wiem skąd ta nazwa… :-)


Zaczyna się…


Wschód słońca















Po sesji zdjęciowej ruszamy jeszcze na małą rundkę po okolicy, następnie drogą, którą jeszcze nie jechaliśmy i lądujemy… w miejscu, którego się nie spodziewaliśmy :-)

W Bytomiu rozstajemy się i każdy pedali w swoją stronę, bo praca czeka…
Z powrotem jedzie się już mało przyjemnie – ruch samochodów jest już spory.
Dojeżdżam do domku bez przygód, doprowadzam się do stanu używalności i jadę do pracy na 8:00.

Darek, dzięki za towarzystwo. Nie jest to normalne ale dzięki Twojej wczorajszej porannej wycieczce ruszyłam się w końcu i odkurzyłam Kellyska :)


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 41.20km
  • Teren 41.20km
  • Czas 02:13
  • VAVG 18.59km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pracowo... standardowo ;-)

Pracowo... standardowo ;-)

Dzisiejszy plan dnia umożliwił mi podróż do pracy rowerem ;-)
Nareszcie!

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 15.69km
  • Czas 00:46
  • VAVG 20.47km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 28 czerwca 2010 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Poranna jazda...

Poranna jazda

Nie chciało się... nie chciało się wstać.
Po wczorajszej nocnej walce z kleszczem, którego przywiozłam z Bike Orientu ciężko było wstać z łóżka, z chęcią pospałabym jeszcze trochę.
Ale Cytrynkę miałam zostawioną u Brata, więc chcąc - nie chcąc musiałam wstać.
A więc po Cytrynkę: Mydlice - Manhattan.

P.S. Na Bike Oriencie było super!!! - szczegóły wkrótce ;-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 5.30km
  • Czas 00:19
  • VAVG 16.74km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Orient 2010 :-)


Bike Orient 2010 - Rodzinnie i rekreacyjnie


W tym roku nie biorę udziału w Pucharze Polski w rowerowych rajdach na orientację, postanowiłam zatem jechać na Bike Orient rodzinnie.
Moim celem było namówienie największej ilości osób z Rodziny. Tych, co jeżdżą i tych co nie jeżdżą. Rodziny „rodzinnej” i rodziny bikestatsowej.
Wynik, moim zdaniem, do pozazdroszczenia 

Udało mi się namówić:
1.Brata,
2.Bratową,
3.Bratanicę AnięK (8 lat),
4.Bratanicę Martę (4 lata),
5.Kuzynkę Annę,
6.Syna kuzynki Kamila (12 lat),
7.Alistar,
8.Wojtka,
9.Ewcię0706,

Reszty ekipy rekreacyjnego Bikeorientu nie trzeba było namawiać. Szeregi zasilili:
1.Anetka,
2.Wiku,
3.Igorek.

Poważnie podeszli do sprawy:
1. Asiczka,
2. Młynarz,
3. Darek,
4. JPbike,
5. Łukasz (namówiony przeze mnie i Darka),
6. Agenciara.

W piątek, zaraz po pracy spakowaliśmy się i ruszyliśmy samochodami do Łodzi.
Po drodze, zupełnie przypadkowo spotkaliśmy się z rodzinką Darka, z Łukaszem oraz Ewcią.
Szybkie zakupy w sklepie, rejestrujemy się w bazie rajdu i jedziemy do wynajętych wcześniej domków na nocleg.
Posiadówa przy dogorywającym ognisku i mykamy spać – jutro trzeba wcześnie wstać.

Od 7:30 do 8:30 jest śniadanie. Ruszamy z miejsca noclegowego do bazy na śniadanie trochę później niż planowaliśmy.
Wyruszamy na śniadanie:
Przed rajdem © kosma100


W ostatniej chwili zdążamy na śniadanie - w cenie wpisowego jemy pyszny, pożywny makaron z sosem.
O 9:00 start rajdu "Mega", na który z naszej ekipy jedzie: Asiczka, Młynarz, Agenciara, Darek, JPbike, purzyc.
Na starcie
Na starcie © kosma100


Ekipa rajdu rekreacyjnego (czyli reszta wymienionych powyżej) jedzie do sklepu i do domków, ponieważ start rajdu rekreacyjnego dopiero o 14:00.
Dzieci biegają, odkrywają ciekawe rzeczy, "większe dzieci" siedzą przy kawce, izotonikach i kupie śmiechu ;-)

Przy wozie
Przy wozie © kosma100


Co niektórzy kręcą nosem - z chęcią pojechaliby już na rajd ;-) Już nawet bluzkę odpowiednią założyli.
Rowerzystka ;-) © kosma100


Przed 13:00 ruszamy, by się nie spóźnić na start. W drodze z domków do bazy, na start rajdu:
W drodze © kosma100


Relaks przed startem:
Pora relaksu przed startem © kosma100


Panie też odpoczywają:
Panie też odpoczywają :) © kosma100


Wojtek jedzie na swoim oryginalnym wierzchowcu.
Kultowy rower Wojtka © kosma100


Siedząc i czekając na start cieszę się, że tyle osób udało mi się namówić na Bike Orient :-)
Cieszę się, że tyle osób udało mi się namówić na Bikeorient © kosma100


Marta, najmłodszy członek naszej ekipy, jadąca w foteliku, niecierpliwi się, chce już jechać ;-)
No kiedy w końcu ruszymy??? © kosma100


Wybija godzina 14:00 i wyruszamy. Postanawiamy najpierw zaliczyć punkt numer 1 - skrzyżowanie ścieżek. Jedziemy ulicą wycieczkową, następnie kawałek ul. Okólną, następnie terenem. Punkt odnajdujemy i następuje pierwsze dziurkowanie. Dzieci z zaciekawieniem i nieśmiałością robią pierwsze dziurki w swoich kartach startowych. Następny cel to "piątka".
W poszukiwaniu punktów © kosma100


Punkt nr 5 zdobyty! - drabinka na końcu ścieżki.
Punkt numer 5 zdobyty!!! © kosma100


Czasami bywa stromo...
Czasami bylo stromo i ciężko © kosma100


ale nikt nie narzeka :-)
Prowadzenie © kosma100


Zdobywamy punkt numer 7 - skrzyżowanie i wracamy by znaleźć 10.
Odnalezienie punktu numer 10 przysparza nam dużo problemu. "Zagłębienie terenu" szukamy całą ekipą, dość długo. Wreszcie ewcia0706 odnajduje "dziurę".
Gdzie ta dziura???
Gdzie ten punkt? © kosma100


Jest!!!
Jest!!! © kosma100


Po przedziurkowaniu kart postanawiamy zrobić popas. Siadamy, odpoczywamy i jemy batoniki - trzeba uzupełnić kalorie, a i dzieci muszą odpocząć - teren daje im w kość.
Po odpoczynku ruszamy zdobyć "czwórkę" - paśnik.
nawet łatwo go odnajdujemy.
Marta dziurkuje kartę:
Potwierdzenie punktu © kosma100


Czy na pewno dobrze przedziurkowałam???
Czy na pewno przedziurkowałam dobrze??? © kosma100


Dzieciaki czują zmęczenie - jazda po terenie w lesie daje im w kość. Ania narzeka na pupę. Podtrzymuje ją na duchu mówiąc, że jeszcze trochę a później już cały czas asfalt albo dobrze ubite drogi. Faktycznie trasę tak zaplanowałam, że na koniec najłatwiejszy teren.
Ania przytakuje ale widzę, że nie jest dobrze. Obawiam się, że nie da rady...
Widoki, "wielka przygoda", odnajdywanie punktów zaczynają zajmować dzieci na tyle, że zapominają o zmęczeniu :-) co chwila pytaja się na jaki punkt jedziemy i co to za punkt - jaki jest jego opis. Biorą czynny udział w odnajdywaniu punktów i dziurkują swoje karty.

Z 4 jedziemy na 2. "Ósemkę" czyli brzeg bagna darujemy sobie na samym początku. Teraz tylko upewniamy się w słuszności tej decyzji. Po pierwsze - za daleko (szkoda czasu), po drugie - bagna.
Tuż przed punktem numer 2 Mario łapie kapcia. Prowadząc rower zaliczamy 2 - kopiec i bierzemy się za załatanie dętki. Przymusowy, aczkolwiek niektórym potrzebny odpoczynek. Po załataniu kapcia pędzimy zaliczyć 6-tkę. Po drodze Wojtek wykrzywia blat - On to ma siłę :)
Postanawiamy, że jedziemy z dziećmi a Wojtek nas dogoni. Faktycznie, przy punkcie 6 - koniec ścieżki - Wojtek nas dogania.

Na "szóstce"
Na punkcie © kosma100


W końcu wyjeżdżamy z terenu - zaczyna się asfalt. Dzieciaki zadowolone - lżej się jedzie a i punkty wpadają szybciej niż w lesie. Naszym łupem pada 13 - brzeg stawu. Ciężko do niego trafić, gdyby nie wyjeżdżona i wydeptana trawa byłoby trudno :) Dzieciakom bardzo podoba się ten staw - taki magiczny ;)

W drodze na 13-tkę.
W poszukiwaniu punktu © kosma100


W drodze do punktu © kosma100


Staw z wyspą - punkt numer 13 jest na brzegu tego stawu.
Staw z wyspą © kosma100


Czas ucieka... nie ma już czasu na zbędne postoje. Dzieciaki nie narzekają, bo jak wspomniałam jedziemy już lżejszym terenem - asfaltem i ubitym szutrem.
Padają kolejne punkty - 9 - róg ogrodzenia, 12 - skrzyżowanie ścieżek.

Następny punkt to "źródło" - "3". Ciekawy punkt. Dosyć długie dojście do niego a sam punkt umieszczony jest w wodzie. Nikt z tych co poszli podbić karty nie wrócił z suchymi nogami :) Dzieci przejęte :-)
Jest już po 19:00 - koniec rajdu o 20:00. Za każdą minutę spóźnienia odejmowany jest 1 punkt (za każdy zdobyty punkt ma się 1 punkt). Czas nagli... postanawiamy jednak jechać już bardzo szybko i zaliczyć jeszcze 11.
I tutaj błąd nawigacyjny... troche nas w błąd wprowadziła biegaczka, a ja jej uwierzyłam. Błąd tkwił w tym, że niebieskim markerem mialam narysowaną trasę i nie zauważyłam, że pod markerem jest "wał ziemny" a nie "ścieżka". Dopiero po odkryciu tego błędu trafiamy bez problemu na punkt.
zaczyna się już poważna nerwówka. Czasu bardzo mało - 10 minut. Teraz to naprawdę pędzimy.

W drodze na metę:
w drodze © kosma100


Przez cały czas wszyscy zastanawiają się czy zdążymy. Wjeżdżamy o 19:59... ech jest wcześniej, to tylko mój zegarek w liczniku rowerowym spieszy ;-)
ZDĄŻYLIŚMY!!! I zaliczyliśmy 12 punktów na 13!
Sukces. Zmęczeni (w szczególności dzieciaki i osoby, które nie jeżdżą za wiele) ale zadowoleni.
Teraz czas na ognisko i pieczenie kiełbasek oraz na odpoczynek.

Rozdanie nagród. Drużyna Bikestats, po raz kolejny, zdobywa nagrodę za najliczniejszy zespół. Igorek za najmłodszego uczestnika.
Wszyscy zadowoleni ruszamy do domków gdzie mamy nocleg.

Część ekipy idzie spać, część kontynuuje dobrą zabawę. Wieczór upływa pod znakiem złotego izotonika, śmiechów i haseł, które utrwaliły się w naszej pamięci. Prym wiedzie "Rudy 104" oraz "opinacze".
Było pięknie!!! ale to nie nowość. Bike Orient od pierwszej edycji jest najlepiej zorganizowanym rajdem na orientację. Z roku na rok "bracia "Be" z Rodzinką" są coraz lepsi. Już nie mogę doczekać się kolejnej edycji.
A w sierpniu jadę oczywiście na Łemkowski Orient :-) Mój rower nie nadaje się do jazdy po górach więc... startuję pieszo :-)
Cieszę się także, że wszystkie osoby, które namówiłam do startu są zadowolone, bardzo zadowolone i obiecują, że BikeOrient za rok jest już wpisany w ich kalendarz :)
Polecam każdemu, kto chciałby spróbować takich rajdów a boi się, uczestnictwo w Bikeoriencie. Kto raz spróbuje ten się od Bikeorientu nie uwolni :) Gwarantuję!

Dziewczyny zajęły 5 miejsce wśród kobiet, w generalnej zajęliśmy 14 miejsce. SUKCES, biorąc pod uwagę wiek startujących dzieci :-)

Dziękuję organizatorom za organizację i współuczestnikom za świetne towarzystwo.
Do zobaczenia za rok na Bike Oriencie.
A może wcześniej? Bo przecież będzie jeszcze, oprócz Łemkowskiego Orientu, Bike Orient Prolog :-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 38.76km
  • Czas 04:15
  • VAVG 9.12km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 16 czerwca 2010 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Wehikuł czasu to byłby cud...


Pamiętam dobrze ideał swój
Marzeniami żyłem jak król
Siódma rano to dla mnie noc
Pracować nie chciałem, włóczyłem się
Za to do puszki zamykano mnie
Za to zwykle zamykano mnie
Po knajpach grałem za piwko i chleb
Na szyciu bluesa tak mijał mi dzień

Tylko nocą do klubu Puls
Jam Session do rana - tam królował blues
To już minęło, ten klimat, ten luz
Wspaniali ludzie nie powrócą
Nie powrócą już

Lecz we mnie zostało coś z tamtych lat
Mój mały intymny, muzyczny świat
Gdy tak wspominam ten miniony czas
Wiem jedno, że to nie poszło w las
Dużo bym dał, by przeżyć to znów
Wehikuł czasu to byłby cud
Mam jeszcze wiarę, odmieni się los
Znów kwiatek do lufy wetknie im ktoś

Tylko nocą do klubu Puls,
Jam Session do rana - tam królował blues
To już minęło, te czasy, ten luz
Wspaniali ludzie nie powrócą
Nie powrócą już, o nie!
Tylko nocą do klubu Puls,
Jam Session do rana - tam królował blues
To już minęło, te czasy, ten luz
Wspaniali ludzie nie powrócą
Nie powrócą już, o nie! *


Po wczorajszej lekturze, którą de facto czytałam leżąc w wannie wyłożonej ręcznikami i poduszkami (tylko tam miałam mocne światło, które nadawało się do czytania ;-)) postanowiłam uporządkować pewne sprawy... zobaczymy czy mi się to uda...

Po pracy popedaliłam rowerkiem do banku po zaświadczenie. Następnie na Pogorię. Z Pogorii do Gołonoga, obok Urzędu Miasta by sfotografować pomnik, który ostatnio widywałam tylko z Cytrynki. Zastanawiałam się co to za pomnik.

Jest to obelisk upamiętniający 14 pomordowanych policjantów z Dąbrowy Górniczej.
Po napadzie Rosji Sowieckiej na Polskę w 1939 roku, do niewoli trafiło ponad 21 tysięcy oficerów Wojska Polskiego, Ochrony Pogranicza oraz Policji Polskiej. Wśród kilku tysięcy funkcjonariuszy uwięzionych w Ostaszkowie, znalazło się czternastu policjantów pełniących służbę w Dąbrowie Górniczej.
Wiosną 1940 roku, najwyższe władze ZSRR, wydały rozkaz o likwidacji obozów jenieckich na terenie dzisiejszej Ukrainy, w tym obozu w Ostaszkowie. Czternastu dąbrowskich funkcjonariuszy,wraz z innymi policjantami wywieziono do Kalina, dzisiejszego Tweru, gdzie zostali zgładzeni, a później pochowani w zbiorowych mogiłach we wsi Miednoje.







Po obejrzeniu, przeczytaniu i sfoceniu ruszyłam w kierunku mieszkania by zacząć wprowadzać plany w czyn ;-)

Przy Augustynika jakiś kierowca !#@$%^$#^%#^!#$ jadący za mną strąbił mnie... już miałam się zdenerwować ale okazało się, że to mój Brat ;-)

Więc jeszcze ucieczka przed nim aż pod centrum handlowe Pogoria, chwila rozmowy i do mieszkania.

* DŻEM - „Wehikuł czasu”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 12.57km
  • Czas 00:44
  • VAVG 17.14km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl