Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Z Helenką :)

Dystans całkowity:4549.61 km (w terenie 421.71 km; 9.27%)
Czas w ruchu:266:48
Średnia prędkość:17.05 km/h
Maksymalna prędkość:54.84 km/h
Liczba aktywności:79
Średnio na aktywność:57.59 km i 3h 22m
Więcej statystyk

Terapia wstrząsowa...

Terapia wstrząsowa...

Tato kup rowerek
rowerek ma Felek
Basia i Kacperek.
Tato chcę rowerek
taki jak ma Felek,
Jasio i Andrzejek

Tato:Patrz, rowerek
taki jak ma Felek,
Krysia i Pawełek.
Tato, kup rowerek
taki jak ma Felek, Ania i Bożenka
Ja nie mam rowerka.

"Daj mi dziecko spokój
idź posprzątaj pokój.
Ty jesteś wariatka,
tak jak twoja matka.
A taki rowerek,
niech ci kupi Felek,
albo tatuś Felka.
Nie dam ci rowerka!"

Tato nie dał mi rowerka,
przegrał auto w domu Felka.
Wrócił rano bez pieniędzy,
i powiedział: "Jestem nędzny"
Mama się zdenerwowała,
tatusiowi w buzię dała.
Wtedy tatuś już o zmroku
poszedł gdzieś i mamy spokój.


Po feralnym poniedziałku nie jeździłam na rowerze. Po pierwsze: nie miałam na czym (Kellysek czeka na "obdukcję), po drugie: nie bardzo mogłam.
Pojechałam w sobotę na Helenkę na rehabilitację.
Od razu poczułam się lepiej :-)

Dodatkowo dr X. powiedział, że jazda na rowerze rekreacyjna może tylko pomóc moim kolanom i kręgosłupowi :D
Więc w dniu dzisiejszym poczułam się na tyle dobrze, że wymusiłam na Darku przejażdżkę na rowerze.
Pożyczyłam Meridkę od Wiktora, ciuchy od Anetki i pojechaliśmy na przejażdżkę.
Pierwszy raz od paru lat jechałam bez spd... MASAKRA!!! Ale obeszło się bez glebki :D

Hmmm... Tego mi brakowało :)
Darek wziął mnie jednak na drogę numer 78 - bym nie zapomniała jak się jeździ wśród pędzących blachosmrodów...
MASAKRA!!! Mam uraz na psychice po potrąceniu a tu jeszcze taki ruch...
Ale jakoś przeżyłam.
Chociaż nie zabrakło scen mrożących nam krew w żyłach...
Pojechaliśmy do Gliwic obejrzeć radiostację - najwyższą drewnianą budowlę na świecie.
zdjęcie zapożyczone (na wieczne nieoddanie) od djk71

Potem był lans po ścisłym centrum Gliwic, no i powrót przez Zabrze na Helenkę.

Było super :)
Wróciłam do żywych... bikerów.


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 39.16km
  • Czas 01:55
  • VAVG 20.43km/h
  • VMAX 42.67km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 20 września 2009 Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;), Z Helenką :)

Ujarzmianie Kellyska w terenie...

Ujarzmianie Kellyska w terenie...

Od wczoraj było wiadomo, że pojeździmy. Nie wiadomo było tylko gdzie.
Plany zmieniały się jak w kalejdoskopie.
A to góra Św. Anny, a to lotnisko w Pyrzowicach, a to radiostacja w Gliwicach...
skończyło się na Tarnowskich Górach i Chechle.

Poprosiłam dzisiaj Darka o teren. Chyba był zdziwiony pamiętając dzień, w którym wywiózł mnie na kamienistą drogę w terenie, a ja miałam wtedy nowego Kellyska...

Potrzebowałam terenu, bo chciałam zobaczyć czy Kellysek podoła na Odysei, czy będę zmuszona pożyczyć Meridkę od Nowego Właściciela.

Okazało się, że Kellysek podołał, odkręciła się tylko śruba podtrzymująca błotnik.

Było fajnie, momentami gnaliśmy w tempie, które wcale a wcale do nas nie pasuje :-)


A więc: Helenka - T.G. - Chechło - T.G. - Helenka.


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 39.53km
  • Czas 02:02
  • VAVG 19.44km/h
  • VMAX 41.63km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przeraźliwie wczesnym rankiem...

Przeraźliwie wczesnym rankiem... o 4:10 z Helenki do pracy, do Katowic, w towarzystwie djk71.
Darek nadał takie tempo, że w pracy byłam o 5:32 :-)
Dzięki Darek za odprowadzenie :)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 27.00km
  • Czas 01:22
  • VAVG 19.76km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

II Bytomska Masa Krytyczna

Rankiem do pracy - standardowo - D.G. - Katowice.
Po południu z Katowic - Gliwicką przez Chorzów, Świętochłowice, Bytom, Zabrze na Helenkę.
Późnym popołudniem z djk71 z Helenki do Bytomia na Masę Krytyczną.
Na skrzyżowniu w Miechowicach gościu wjechał we mnie, z tyłu, samochodem. Dobrze, że powoli ruszał, a nie szybko, bo z mojego roweru nic by nie zostało. A tak nic mi się nie stało, ani też Kellyskowi.

Na Masie Krytycznej w Bytomiu spotkaliśmy DARIUSZA79.
Poznałam także Dyniogłowego, Keszola, Dartha i jeszcze parę osób :-)
Ogólnie było bardzo fajnie.
Po masie pojechaliśmy na chwilę posiedzieć i pogadać oraz uzupełnić płyny, a później już z Darkiem pojechaliśmy na Helenkę.

Bardzo udany dzień :)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 96.00km
  • Czas 05:30
  • VAVG 17.45km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

POGORIOWO - PLAŻOWO - HELENKOWO :)

POGORIOWO - PLAŻOWO - HELENKOWO :)

Nasze słowa znaczą to, co znaczą
krzyk to krzyk, a jeden to jeden
metafory zostawiamy tłumaczom
co z jednego słowa zrobią siedem
socjologów spuszczamy do szamba
psychologów spłukujemy wodą
analizy zostawiamy policji
a dziennikarze niech się modlą

nasze słowa to tylko tyle
ile w duszy jest bólu i radości
nienawiść mamy dla wrogów
a dla swoich iluzje wolności

nie dopatruj się tego, czego nie ma
kiedy stres zamieniasz na chaos
jeśli pęka butelka po winie
to oznacza, że wina było mało
drugie dno to twoja obsesja
chcesz, by inni za ciebie myśleli
własnej prawdy poszukaj w sobie
obcą drogą nigdy nie idź

nasze słowa to tylko tyle
ile w duszy jest bólu i radości
nienawiść mamy dla wrogów
a dla swoich iluzje wolności

Na początku pragne złożyć jeszcze raz życzenia urodzinowe Pewnej Osobie z MUR-u :-)
Dużo zdrowia, szczęścia, radości, wielu pięknych kilometrów przejechanych na rowerku i wszystkiego, czego tylko sobie zażyczysz :)))



Rankiem z pracy - standardowo.
Potem chwila drzemki.
Po 13:00 na Zieloną gdzie spotkałam sie z moją ulubioną Helenką :-)
Nastepnie już w towarzystwie Anetki, Igorka, Wiktora i Darka ruszyliśmy na Pogorię częściowo nowo oznakowanym szlakiem rowerowym.
Objechaliśmy pół Pogorii i rozłożyliśmy się na tłumnie oblegiwanym piasku by zamoczyć swe zmęczone gorącem cielska w wodzie Pogorii.
Darek, w związku z tym, że pała wszechogarniajacą miłością do leżenia plackiem na plaży i taplania się w wodzie, pojechał pojeździć na rowerze. Otrzymał od nas czas operacyjny - godzina :)
Ja też dostaję dreszczy na myśl o leżeniu na plaży ale zostaję z Anetką i Dzieciakami by trochę popływać i pogadać.
Darek przyjechał z opóźnieniem godzinnym, ponieważ wolał chodzić po jakiś piachach niż przyjechać do nas :p
Następnie, już w komplecie, pojechaliśmy na pizzę na Reden.
Z Redenu ja z Darkiem popedaliliśmy po samochód na Zieloną, a Anetka z dzieciakami pojechała do centrum pod PKZ.
Kolejny etap to ściganie się z "Suzukiem" z Zielonej pod PKZ - wygrałam ;)
Pod PKZ nadejszła wiekopomna chwila i trzeba było się pożegnać.
Helenka wróciła na Helenkę a ja popędziłam na komisariat policji, ponieważ byłam umówiona na pogawędkę w sprawie upierdliwego sąsiada.
Po pogawędce ruszyłam do domku - spłukać brudy i piach.
No i niestety trzeba było pojechac do pracy...

Kolejny, bardzo udany dzień, w towarzystwie Helenkowym - za co Helence serdecznie dziękuję :-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 64.78km
  • Czas 03:43
  • VAVG 17.43km/h
  • VMAX 37.40km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 lipca 2009 Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), W towarzystwie ;), Z Helenką :)

Poranni Wariaci...

I'm alone
can't wait until I feel your rain
so unreal
can't find another place of your rain
I believe
I still believe in your warm rain
I'm alone
can't sleep until I feel your rain

How can I find
Love, Faith and Trust inside of your rain
so unreal, can't find another place of your rain
I believe
I still believe in your warm rain
so untrue
help me to find through your warm rain

I send out my wishes
you gave me promises
why don't you feel the same
(I'm sad, I feel like a little child,
somebody left, there is no rain)

Oh no, I'm waiting
how about your rain?
I can't believe
I still believe in your rain
like in heaven
I can't wait until I feel your rain
so where's your life
who's living the rest of your life

I can't, I can't,
I can't live this life, I can't live this life
I can't see in your eyes
can't change it, no more tries
leave everyone with a smile
and you're sad, you feel like a little child
somebody's left there is no rain

I send out my wishes ...


W weekend gościłam na Helence, więc o 4:00 trzeba było wstać i udać się do pracy (do Katowic).
Wczoraj nie obudziłam Darka, by wyszedł ze mną na rower i był trochę zły, chociaż jak zobaczył, że zaczęło lać to mu przeszło.
Dzisiaj mnie zaskoczył - gdy wstałam On był już ubrany w nową koszulkę Bikestats :-)
"Koszulka Bikestats ma wielką moc!" - skomentowała przebudzona Anetka widząc ubranego w ciuchy kolarskie Darka :)

Zaczęło padać. Ja - chcąc czy nie chcąc musiałam jechać, a Darek pojechał ze mną.
Po wyjściu z domu okazało się, że deszcz juz nie pada, ale jazda po mokrej ulicy i tak poskutkowała przemoczonymi butami, po 10 minutach jazdy.

Mimo tego jechało się fajnie, nawet bardzo fajnie.
Jechałam z sakwami pożyczonymi od Darka, bo mój plecak nie pomieścił by prezentów oraz wczorajszych zakupów :)

Dziękuję "Helenko" za kolejny, przemiły weekend spędzony w Waszym towarzystwie :)

Rano - pożegnanie z Darkiem przed pracą.


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 28.31km
  • Czas 01:17
  • VAVG 22.06km/h
  • VMAX 36.80km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Orient 2009 - Ręczno

BIKE ORIENT - Ręczno 2009 - Rajd Na Orientację


Ojciec, matka, synowie i córki
Zjednoczona komórka rodzinna
Niechaj każde z Was dobrze pamięta
Rodzina - rzecz święta

Dobry mąż nie pali i nie pije
Żona prasuje, szyje, gotuje
Synowie i córki - materiał młody
Kochają pieniądze i samochody ...

RODZINA, RODZINA
RODZINA TO NASZA RODZINA
OGÓLNA PRUDERIA GALERIA PERFUMERIA
NASZA RODZINA KOCHANA

Zgoda, porządek, życie bez skazy
Regał, kieliszki, rodzinne obrazy
Obiado-biesiady od święta do święta
Alkohole na stole - to się pamięta

Wspólne spacery do Kościoła
Zawsze w niedzielę sumienie woła
Wszyscy na tacę rzucą monet kilka
Rozgrzeszona cała rodzinka ...

RODZINA, RODZINA...


Z racji tego, że nie jeździłam na punkty i wynik, moja relacja nie będzie posiadała walorów dla poskramiaczy rajdów na orientację.
Moje uczestnictwo było typowo rodzinne ;–)
A więc...
W tym roku, nauczeni przez BO 2008, ekipa z BS wybrała sobie numerki odpowiadające nickom na BS ;-) a więc „przypadł” mi numer 100.
Po śniadaniu, który był w cenie wpisowego, bikerzy i bikerki ustawili się w miejscu startu by po gwizdku wyruszyć na poszukiwanie i zdobywanie punktów kontrolnych.
Od rana padał deszcz... Ale nie przeszkadzało to uczestnikom rajdu. Mnie też nie przeszkadzał ani deszcz, ani bolący krzyż przez "dziwną pozycję" na Meridce, na której nie jeździłam od marca, ani brak przedniej przerzutki - jest odkręcona po zimie, bo zardzewiała i nie chodzi.

Na starcie w skład „mojej” ekipy wchodzili: Igorek, Wiktor, Anetka, Darek, Jacek, Ja.
Pojechaliśmy zaliczyć najpierw Jedynkę.
Chociaż rok temu i na Odysei wiedzieliśmy z Darkiem, że trzeba czytać opisy punktów, zapomnieliśmy o tym i zamiast przejść do punktu przez gospodarstwo agroturystyczne przedzieraliśmy się przez krzaki, bo ścieżka, którą zaczęliśmy iść powoli stawała się coraz mniej widoczna. Ale w końcu dotarliśmy do punktu nr 1. Był mostek i zaatakowaliśmy jedynkę od dobrej strony – nie musieliśmy brodzić :-)
Przy dziurkowaniu kart startowych poczuliśmy na własnej skórze obecność małych, krwiopijczych bestii.

Z punktu numer 1 pojechaliśmy na punkt numer 4 zlokalizowany w Rezerwacie Struga Młynki. Był dobrze ukryty :-)
Z punktu numer 4 zawróciliśmy i na skrzyżowaniu dróg leśnych nasza ekipa się rozdzieliła.
Anetka z niespełna SZEŚCIOLETNIM Igorkiem skręciła w prawo i pojechała do Ręczna, do bazy, a Wiktor, Jacek, Darek i ja ruszyliśmy zdobywać kolejne punkty.

Przez Brzezie, Kamienną Górę, Stobnicę Salkowszczyznę na punkt numer 2. Tam krótki odpoczynek, uzupełnienie płynów, uzupełnienie kalorii, debata nad trasą na kolejny punkt i ruszamy!

Do głównej drogi, w prawo a następnie przy przystanku autobusowym w lewo. Przez Salkowszczyznę, Windugę do punktu numer 6.
Punkt numer 6 musieliśmy zdobyć, bo Wiktor napalił się na to, by dowiedzieć się co to jest krypa :)
Na punkcie numer 6 miał być punkt żywieniowy.
Dojeżdżamy do brzegu Pilicy i widzimy rozbite namioty i między nimi stolik, na którym są napoje, piwo i jedzenie. Dobrze, że „namiotowcy” siedzą przy stolikach bo inaczej moglibyśmy wypić i zjeść ich dobytek :)
Okazuje się, że punkt żywieniowy i kontrolny jest po drugiej stronie Pilicy.
Żadnej kładki ani łódki, czy też krypy.
Przez chwilę przychodzi mi na myśl by krzyknąć, że chcę przepłynąć na drugą stronę jakąś łódką ale ten pomysł jest przepędzony ponieważ widzę, że wszyscy bikerzy przechodzą z rowerami na drugą stronę brodząc w Pilicy.

Chwila zastanowienia czy mamy przejść na drugą stronę czy i tak wracamy tutaj. Okazuje się, że wracamy tutaj więc zostawiamy rowery, skarpetki i buty i przechodzimy na drugą stronę :)
Woda ciepła, czysta a dno przyjemne. Udaje mi się przejść prawie całą rzekę nie mocząc pampersa w spodenkach. Niestety ostatnie 1,5 metra to głębsza woda, która jednak zamacza mi pampersa i nieprzyjemne dno, przez które krzyczę wniebogłosy, bo nie wiem co tam jest ;)

Na punkcie posilamy się pomarańczami i arbuzem. Wiktor rusza sumieniem pani na punkcie i z Jej prywatnych zapasów dostaję duży kawałek ciasta. Otrzymujemy także kaszankę ze swojskich wyrobów pana, który pływa krypą :)

Wracamy na lewy brzeg Pilicy krypą – jest wesoło :)

Postanawiamy wrócić już do bazy.
Przez Windugę, Trzy Morgi, Stobnicę, Paskrzyn wracamy do Ręczna by zgłosić się w bazie, posilić i wyruszyć na drugi etap.

Z drugiego etapu zaliczamy punkt 16, który jest najbliżej bazy, zlokalizowany jest przy kamieniołomie piaskowca. Na punkcie chwila zastanowienia – postanawiamy zakończyć nasz rajd, uczestnicy są zmęczeni. Wracamy więc z niespełna dwunastoletnim Wiktorem do bazy, wybierając drogę nie najprostszą, ale ma być orientacyjnie, więc orientacyjnie jest – wyjeżdżamy z lasu naprzeciwko bazy :-)

Uśmiechnięci, brudni, mokrzy oddajemy karty startowe i idziemy się wykąpać.
Wieczorem rozdanie nagród.

Otrzymuję nagrodę za najliczniejszy zespół (mapa Ziemi Kłodzkiej) oraz wylosowuję nagrodę – książkę: „Kapliczki i krzyże znad Pilicy”.
Igorek otrzymuje nagrodę – jako Najmłodszy Uczestnik Bike Orientu – zaliczył 2 punkty I etapu i 1 punkt z II!!!

Następnie ognisko wraz z pieczeniem kiełbasek i wieczorna posiadówka z Bikestatsowiczami.

Było, jak zwykle, SUPER!!! Wspaniała organizacja, wspaniała atmosfera, ogólnie było wspaniale :-)
Wielki szacun dla osób, które zorganizowały ten Rajd.

A teraz parę fotek z opisami:

Mała zagadka: Na wzór jakiej osoby z BS zbudowano tego stracha na wróble? :D
strach na wróble © kosma100


Dezorientacyjnie...
Dezorientacyjnie... © kosma100


Wiku na punkcie numer 4 :)
Wiku na punkcie nr 4 :) © kosma100


„Czy ja na pewno chcę zdobyć kolejny punkt?”
Czy ja chcę zdobyć kolejny punkt? © kosma100



„Pewnie, że chcę :)”
Pewnie, że jadę dalej :-) © kosma100


„Czy w tej kałuży da się podeprzeć głową?"
Czy w tej kałuży da się podeprzeć głową? © kosma100


„Aaaa tam, tą sobie odpuszczę, podeprę się ręką w innej, głębszej kałuży!”
Igorek pokonuje kałużysty teren © kosma100



„Gdzie ja jestem?”
„O K...Kubuś, dalej nie jadę!”
„Z jaką ekipą zamulaczy ja jadę?”
Na punkcie © kosma100


I kto tu ma prawo jazdy i kartę rowerowa? Jak można siąść na środku drogi, w dodatku na zakręcie? :D
Mała posiadówka na środku drogi, na zakręcie © kosma100


A co na to lekarze?
Nie ma jak dobra zabawa :) © kosma100


„Chcę oglądać Twoje nogi, nogi, nogi, chcę byś założył mini”. Darek brodzący ;-)
"Chcę oglądać Twoje nogi, nogi, nogi, chcę byś założył mini" © kosma100


Anetka: „Ale mam the beściaków”
Wiktor: „To ja – Mr Kałuża - number one wśród najbrudniejszych.”
Igorek: ”To ja – number one wśród najmłodszych”.
Anetka z Chłopakami © kosma100


No i dodaję kilka fotek, których autorem jest Piotr Rogalski:
Kosma ciesząca...

Wiktor i Igorek na starcie...no i Darek gdzieś tam...

Anetka na starcie

Agenciara – dzięki ;)

Ale czad – trzymamy się wszyscy kurczowo czego popadnie :-)



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 51.35km
  • Teren 35.00km
  • Czas 04:08
  • VAVG 12.42km/h
  • VMAX 28.45km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Test przyczepki...

Test przyczepki...

Rankiem (troszkę później niż planowałam) wyjechałam z Wrocławia do domku.
Młynarz był taki miły, że wstał rano i „odprowadził mnie” za Lasek Rakowiecki bym nie musiała gubić się w wielkim mieście – dzięki :)

Mała sesja zdjęciowa z przyczepką:
Kosmacz z przyczepką © kosma100


Kosmacz z przyczepką © kosma100


Kosmacz z przyczepka © kosma100


Kosmacz z przyczepką © kosma100


Rowerek na śluzie.
Rower z przyczepką na sluzie © kosma100


A łabądków Cześka nie ma :(
Nie ma łabędzi Cześka © kosma100


Jest różnica jak jedzie się z taką przyczepką – kierowcy (chyba będąc w szoku) wyprzedzają z większym odstępem.
Nie dotyczy to oczywiście wszystkich. Przed Opolem autobus wyprzedził mnie na trzeciego, z naprzeciwka jechał TIR!!! TIR + AUTOBUS = bardzo mało miejsca na drodze dla Kosmacza na rowerze z przyczepką!!!
Za parę minut jadę, patrzę, a autobus stoi na poboczu.
Podjeżdżam i mówię:
- Pan jest kierowcą tego autobusu?
- Tak.
- Proszę się nauczyć wyprzedzać.
- Umiem.
- Hahahaha. Żenujące – wyprzedził mnie Pan na centymetry.
- Bez przesady – nie na centymetry. A z resztą tak równo Pani jechała, że nie było obawy.
- Równo? To za to, że równo jeżdżę mam stracić życie pod kołami autobusu??? Przy takiej prędkości i odległości wystarczyłby delikatny podmuch wiatru i śmierć murowana.

Zrobiłam jeszcze fotkę autobusu – Pan nawet mi pomachał, więc wyraża zgodę na publikację zdjęcia :-)
Autobus z kierowcą, który nie umie wyprzedzać! © kosma100


Miałam jechać cały czas 94-ką ale trochę mnie zmęczył ruch na niej.
Postanowiłam, że pojadę tak jak ostatnio, obok jeziora Turawskiego i przez Ozimek oraz Pyskowice.

10 km przed Opolem zatrzymałam się w przydrożnym barze na obiad.
Rozmawiałam z kierowcą i ten polecił mi bym zamiast w Opolu odbijała najpierw na Kluczbork, później na Turawę, pojechała na Częstochowę i tam dojadę od razu do Ozimka. Powiedział, że droga jest fajna, szerokie pobocze i około 10 km od Opola. Nie mam mojej mapy Polski więc łamię moją zasadę „Nie UFOj nikomu” i jadę tak jak mi radzi.
Rzeczywistość była inna...

Faktycznie przy Opolu droga na Częstochowę to marzenie bikerów – piękna droga rowerowa obok:
droga rowerowa obok Opola © kosma100


Kamień pamięci - rowerowy akcent.
"W tym miejscu, w dniu 28.04.1928 roku poległ z ręki mordercy mieszkaniec Lędzin, 19-letni ROCH NOWAK – członek Górnośląskiego Związku Łowieckiego.
Jadących tą drogą, na rowerach, czterech młodzieńców natknęło się na jadącego z przeciwka mężczyznę (okolicznego bandziora), który bez uprzedzenia oddał w ich stronę strzał z pistoletu. Roch trafiony kulą zginął na miejscu.
Morderca zbiegł i nie został ujęty, mimo iż został rozpoznany.
Na cześć zmarłego członkowie miejscowego Koła Łowieckiego ufundowali ten kamień – głaz, który upamiętnia nagłą i niewinną śmierć kolegi.
Tablicę opisową dołączono w 80 rocznicę śmierci – po przebudowie drogi nr 46 i renowacji postumentu – maj 2008."
kamień pamięci © kosma100


Przy drodze miejscowości w dwóch językach...
Nazwy miejscowości w dwóch językach... © kosma100


W okolicy Lędzin jadący z naprzeciwka biały samochód zatrąbił, zbliżając się zatrąbił jeszcze raz – Kierowca pozdrowił mnie... ciekawe kto to?

Sesja zdjęciowa chmur:
Chmury © kosma100


chmury © kosma100

chmury © kosma100


kościół © kosma100


Stan dobrej drogi trwa jakieś 5 km, później (przez około 15 – 20 km) droga jest STRASZNA!!!!!!!! – wąska i straszny ruch!!!
Przez tą godzinę jazdy do Ozimka strasznie się stresowałam – non stop adrenalina na wysokich obrotach, bo blachosmrody pędziły obok mnie o centymetry!!!

Jak już zjechałam z tej drogi śmierci to nawet mnie to nie cieszyło – byłam padnięta. Mój organizm reaguje na stres tak, że gdy stres odpuści jestem jak dętka w której nie ma powietrza – tak też było i tym razem, no ale nic – trzeba jechać dalej...

W miejscowości Zawadzkie mam przyjemność oglądania jak kierowca TIRa z Ukrainy wjeżdża na zakaz ruchu na rozkopaną całkowicie drogę i tam już chyba pozostanie...

Robię odpoczynek na stacji EJK... kupuję litrową colę, dzwonię do Darka by powiedział ile kilometrów mi pozostało... nie mam siły, trochę biadolę przez telefon.
Okazuję się, że zostało mi jakieś 40 km.
rower © kosma100


Darek pyta się czy ma po mnie przyjechać. „Rowerem?” – pytam. „Chyba żartujesz” – słyszę odpowiedź. „Nie, nie przyjeżdżaj, sama dojadę”.
Musiałam mieć chyba bardzo wykończony głos, bo gdy jechałam do Pyskowic, po litrowej coli dostałam kopa i nawet fajnie mi się jechało, spotkałam „wóz techniczny”, który zabrał mnie na Helenkę.
Już dawno się tak nie zmasakrowałam, a to przede wszystkim przez ten wysoki stres, który trwał przez godzinę...

Opatowice - Trestno - Blizanowice - Siechnice (tam wyjazd na drogę numer 94) – Oława – Brzeg – Opole – Ozimek – Zawadzkie Wielowieś.

Potem już tylko gorączka ze zmęczenia i przemiły (jak zwykle) wieczór na Helence – dziękuję za gościnę :)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 171.87km
  • Teren 5.00km
  • Czas 08:08
  • VAVG 21.13km/h
  • VMAX 37.40km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 3 maja 2009 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Z Helenką :)

Powrót do domu.

Po piątku i sobocie nadszedł czas na powrót do domu.
Najpierw z Anetką, Darkiem i Dzieciakami "szłam jadąc" z Helenki do Rokitnicy.
Później pożegnałam się i popedaliłam do domku.
Zabrze - Bytom - Siemianowice - Czeladź - Będzin - Łagisza - Dąbrowa G. Zielona - Manhattan (do Brata).
A wieczorkiem Manhattan - Mydlice.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 45.42km
  • Czas 02:24
  • VAVG 18.93km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 2 maja 2009 Kategoria Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;), Z Helenką :)

Maximum 50 % terenu w terenie.

Jezu jak się cieszę
Z tych króciutkich wskrzeszeń
Kiedy pełną kieszeń znowu mam
Znowu mogę myśleć
Trochę jakby ściślej
I wymyślać śmiało nowy plan

I pięknie jest
Nieskromnie bardzo jest

Kiedy mija, tak jak wszystko
Ta euforia kilku dniowa
Wstawać i pracować i mieć
Nie bardzo mogę
Nie bardzo mogę nie
Nie bardzo chcę

Jezu jak ja lubię
Jak ja bardzo lubię
Chyba tak nie umie lubić nikt
Lubię się zaszywać
Lubię nadużywać
Szukam wciąż okazji
I je mam

I pięknie jest
Nieskromnie bardzo jest

Mieliśmy wstać o 6:00 by pojechać gdzieś dalej.
Wstaliśmy... trochę później – na rower wyjechaliśmy około 14:00. Anetka z Chłopakami poszli na mecz piłki ręcznej, a ja z Darkiem – na rower.

Maximum 50 % terenu w terenie - to było moje życzenie, prośba, rozkaz.
O dziwo! Darek posłuchał ;-)

Po ch.... mi te piórka????
puchate ptoszki ;) © kosma100



Darek ciśnie na Kubalonkę – było ciężko ;)
Zdjęcie z wycieczki rowerowej © kosma100


Po zjechaniu z Kubalonki popedaliliśmy do Pałacu Warkoczów w Rybnej – w końcu moje warkocze odejdą w siną dal... za 3 tygodnie ;)
Pałac Warkoczów © kosma100


Tam sobie pofociliśmy...
„Uśmiech numer 5 ;p”
Uśmiech nuemr 5 - jakie głupie zdjęcie tym razem zrobimy Kosmie? :D © kosma100


Kolejny cel - Pałac barona Fryderyka von Fürstenberga (1894r) w Kopaninie.
Palacyk © kosma100


Potem był tylko las, las, las, spokojna droga... i... Darek chciał zatrzymać się na parkingu leśnym. Powodem była guma...
Łatamy gumę...... ;) © kosma100


No i co ja teraz zrobię???
Co ja teraz zrobię???? © kosma100

“Kosma tam jest bardzo fajny teren i zaraz tam pojedziemy”
Tam jest fajny teren ;) © kosma100


Dziura zaklejona, dziwne ale w oponie nic nie znaleźliśmy w miejscu dziury. Darek pompuje koło, pssss uchodzi powietrze. Dziura, którą Darek załatał najprowdopodobniej zrobiła się podczas wyjmowania dętki... a ta faktyczna dziura pozostała i kolec w oponie :D a więc łatanie dziury po raz drugi :-)
Po zrobieniu kapcia widzimy grupę rowerzystów, dużą grupę, bardzo dużą.
Doganiamy ich po kolei i wyprzedzamy.
Następnie optymistyczny akcent – spotykamy pędzący Huragan ;-) chwila pogawędki z Chłopakami, którzy wracają z Częstochowy (twardziele) i ruszamy dalej – do miejscowości Brynek.

Pałac Henckela von Donneresmarcka - Brynek
Pałac Henckela von Donneresmarcka - Brynek © kosma100



Brynek © kosma100


Dalej – dosyć ruchliwym asfaltem do Boruszowic. Tam looknięcie na fabrykę papieru z 1894 roku.
Fabryka papieru © kosma100


I przerwa w „Biec Garten” (wyraźnie tam jest Biec a nie Bier).
BieC Garten © kosma100


Po popasie i popiciu ruszamy dalej. Przez Opatowice (fota specjalnie dla Cześka :D)
Opatowice ;) © kosma100


Stare Tarnowice – tutaj urodził się pewnien Biker (zalogowany na BS :))
Zamek w Starych Tarnowicach.
Stare Tarnowice © kosma100


Brama :-)
Brama © kosma100


Następnie przez park w Reptach do domku (II).
Szyb Sylwester
Szyb Sylwester © kosma100


To był naprawdę fajny dzień (dwa dni).
Dzięki za wszystko moja Helenko :-)

Relacja Darka - zapraszam do poczytania.


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 57.00km
  • Czas 03:10
  • VAVG 18.00km/h
  • VMAX 37.90km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl