Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2009

Dystans całkowity:1854.73 km (w terenie 103.00 km; 5.55%)
Czas w ruchu:100:37
Średnia prędkość:18.43 km/h
Maksymalna prędkość:45.30 km/h
Liczba aktywności:32
Średnio na aktywność:57.96 km i 3h 08m
Więcej statystyk

Tylko piach, piach, piach!!!


Nie ma, nie ma wody na pustyni, a wielbłądy nie chcą dalej iść
Czołgać się już dłużej nie mam siły, o, jak bardzo, bardzo chce się pić
Nasza karawana w piach się wciska, tonie w niej jak stutonowa łódź
Nasz kapelmistrz patrzy na nas z bliska, brudne włosy stoją mu jak drut
Nasz kapelmistrz pije stare wino, w oczach jego widzę dziki blask
Spił się już dokładnie tak jak świnia i po tyłkach batem bije nas

La, la, la, la, la, la, la, la, la, la
La, la, la, la, la, la, la, la, la, la

Pustynia wciąga nas od głowy do pięt
Wypala oczy, suszy ciało i krew
I tylko tra, tra, tra, zgrzyta w zębach piach
Słońce opala brzuchy, wiatr tarmosi nasze ciuchy

Tylko piach ! Suchy piach !
Tylko piach ! Suchy piach ! Tylko...

Nie ma, nie ma wody na pustyni, a przed nami jeszcze drogi szmat
Czyja to jest kara, kogo wina, że czołgamy się już tyle lat ?
Nasz kapelmistrz pije stare wino, w oczach jego widzę dziki blask
Spił się już dokładnie tak jak świnia i po tyłkach batem bije nas


Pustynia wciąga nas od głowy do pięt
Wypala oczy, suszy ciało i krew
I tylko tra, tra, tra, zgrzyta w zębach piach
Słońce opala brzuchy, wiatr tarmosi nasze ciuchy


Postanowiłam pokazać Jackowi że na Zagłębiu wcale nie jest płasko i nie można się nudzić ;-)
Mimo awersji Kellyskowej do terenu część trasy przebiegała w terenie... mocnym (jak na Zagłębie) terenie ;D

Z Mydlic ruszyliśmy najpierw do Mazdy po odbiór upominków (wysępiłam jeden dla Jacka ;))
Później do Strzemieszyc i do Sławkowa.
Jpbike w Sławkowie
JPbike w Sławkowie © kosma100


Ze Sławkowa czerwonym szlakiem rowerowym do Okradzionowa,
Terenowo ;-) © kosma100


z Okradzionowa przez Rudy, Łazy Błędowskie, Błędów, Chechło na Pustynie Błędowską.
Zdjęcie podobne do pewnego zdjęcia... kto zgadnie? Jacek wziął mnie z zaskoczenia ;-)
Śledzenie mapy na Pustyni Błędowskiej © kosma100


Następnie kawałek drogą Klucze – Ogrodzieniec i w teren – na szlak.

Było terenowo ;-)
Jacek - wersja terenowa ;) © kosma100


Oj było terenowo ;)
Terenowo - po Jurze na Kellysku albo raczej z Kellyskiem ;) © kosma100


W Ogrodzieńcu chwila relaksu.
W Ogrodzieńcu, a dokładniej na Podzamczu © kosma100



No i już drogą Ogrodzieniec – Skałki w Niegowonicach
Na skałkach w Niegowonicach ;)
Na Okraglicy 430 m.n.p.m. © kosma100


Jacek na Okrąglicy ;)
Jacek na Okrąglicy © kosma100


Niegowonice – Łosień (sklep i cmentarz) – Ząbkowice – Pogoria I – Pogoria III – Mydlice.

Szybki obiad i kierunek: Helenka ;-)
Dąbrowa Górnicza – Będzin – Czeladź – Siemianowice Śl. – Bytom – Zabrze – Helenka ;))))

A na Helence miałam zajęcie – motylki i kwiatuszki ;)
Upojny wieczór ;) © kosma100


Dziękuję za wspaniały dzień i równie wspaniały wieczór (wszystkim, którzy się do tego przyczynili) ;)))))

Wszystkie zdjęcia umieszczone w tej wycieczce pochodzą z aparatu Jacka ;-)
A tu profil trasy:


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)©
  • DST 129.93km
  • Teren 30.00km
  • Czas 06:45
  • VAVG 19.25km/h
  • VMAX 44.40km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

W poszukiwaniu Blue Zoomersów :-)

O asfalt biją kroki
Ktoś noc rozdziera krzykiem
Na głucho bramę zamknął cieć
Policja się schowała
Mrok jak sen nieboszczyka
Nie mogę znaleźć drogi twej

Odnajdę każdy ślad i cień na murze
Przeszukam każdy dom piwnicę strych
Zajrzę pod każdy most przeczekam burzę
I choćby za sto lat odnajdę Cię

Szukałem w poniedziałek
We wtorek i w piątek
Przeleciał styczeń luty prysł
Ukradli mi pieniądze
Dostałem w mordę
Na tropie ciągle głodny wilk

Już nie wiem kogo szukam
I po co błądzę
W wiecznym pościgu zginął cel
i choć na oślep gnam
Po krętej drodze
Sam pęd już celem moim jest


Rankiem z nocki do domku - standardowo.
Już się miałam kłaść spać gdy tymczasem w Antyradio usłyszałam, że dzisiaj Blue Zoomersi "ukryli się" w Dąbrowie Górniczej, dwa razy nie trzeba było mi powtarzać - wsiadłam na rower i popedaliłam w poszukiwaniu "niebieskich".
A więc Mydlice - Centrum - Pogoria - osiedle Tysiąclecia (kapeć razy dwa)- Real (tam dorwałam Blue zoomersów). Zrobiłam foty i popedaliłam do salonu Mazdy. Okazało się, że upominki do odebrania w sobotę lub niedzielę, pojechałam więc do domku.
Trzeba było się ciut zdrzemnąć, bo wieczorem przyjechał JPbike :-)

Z pracy przywiozłam sobie coś takiego:
Trasówki wyprawy do Danii © kosma100


trasówka © kosma100


Blue zoomersi
Blue zoomersi - złapani przez kosmę100 ;) © kosma100


Blue zoomersi i Kosma © kosma100


A po południu wyszła piękna tęcza ;)
Tęcza (podwójna) nad blokowiskiem © kosma100


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 39.29km
  • Czas 02:03
  • VAVG 19.17km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

I wiem, że mogę, wiem, że mogę...

Upadam, wciąż upadam
I długo lecę w dół
Podnoszę, się podnoszę
Tak wiele muszę mieć sił
Barwy dnia - ja w nich tonę
Myśli wirują po głowie
Chcę się swobodnie unosić
Zrzucam tę betonowe buty

I wiem, że mogę
wiem, że mogę
choć mam pod skórą coś jakby strach
lecz mimo tego wiem , ze mogę
zanurzyć się w bezmiarze dnia

Rozpadasz się rozpadasz
jak kamień toczysz się
na nowo zbierasz w sobie
jak wiele w tobie jest sił
światło niech w tobie plonie
i myśli wirują po głowie
chcesz się swobodnie unosić
i zrzucasz te betonowe buty

I wiem, że mogę
wiem, że mogę
choć mam pod skórą coś jakby strach
lecz mimo tego wiem , ze mogę
zanurzyć się w bezmiarze dnia


Rankiem – powrót z nocki do domku.
I ręce pełne roboty: kończę stronę do pracy, kończę szczegóły mojej wyprawy, kupuję polewę czekoladową, obcinam Tatę, no i chyba pójdę się zdrzemnąć.

I wiem, że mogę, wiem, że mogę...
Za tydzień, o tej godzinie będę pedałować obładowana, za tydzień zaczynam „wielką przyprawę”, walkę sama z sobą – 24 dni pełne wrażeń – już nie mogę się doczekać :)


Wieczorem - do pracy - standardowo, no może nie za bardzo standardowo - obok stawików w Sosnowcu zostałam zaatakowana przez rój muszek, komarów albo innych obiektów latajacych... skutkiem czego nie muszę już jeść kolacji i wszystko mnie swędzi ;)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 32.07km
  • Czas 01:36
  • VAVG 20.04km/h
  • VMAX 37.10km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rankiem z pracy

Wybrałem Cię spośród milionów
Wybrałem tak jak mogłem wtedy - najlepiej
Wpuściłem Cię do swego domu
Nie myślałem o tym co gdzie i kiedy
Ten dzień przywitał nas ulewą
W tym wietrze z syfu z listopada
Uciekłaś wtedy moją stroną lewą
To jeszcze jest głupota, czy już zdrada

Czy myślałaś o tym co się może stać między nami dwojgiem
Tu stać się może coś nowego
Czy myślałaś o tym co się może stać między nami dwojgiem
Tu stać się może coś strasznego

Ten uśmiech Twój każdego ranka
Przypomnę sobie będąc w biedzie
Byłaś mi matką i kochanką
Dziewczyno bez zęba na przedzie
Zrobiłaś to co zrobić chciałaś
Kto dobrze wie nie musi pytać nic
Przyszłaś, ujrzałaś i wygrałaś
Zostałem tak jak stałem zupełnie sam

Czy myślałaś o tym co się stać może między nami dwojgiem
Tu stać się może coś nowego
Czy myślałaś o tym co się stać może między nami dwojgiem
Tu stać się może coś strasznego

To już jest koniec tej groteski
Autobus życia jednak dalej jedzie
Będę pamiętać Cię do grobowej deski
Dziewczyno bez zęba na przedzie
Wybrałem Cię spośród milionów
Wybrałem tak jak mogłem wtedy
Wpuściłem Cię do swego domu
Nie myślałem o tym co, gdzie i kiedy

Czy myślałaś o tym co się stać może między nami dwojgiem
Tu stać się może coś nowego
Czy myślałaś o tym co się stać może między nami dwojgiem
Tu stać się może coś strasznego
Czy myślałaś o tym co się stać może między nami dwojgiem
Tu stać się może coś nowego
Słuchaj, słuchaj, słuchaj mnie jeszcze
Tu stało się przecież coś dobrego


Rankiem - z pracy do domku - standardowo.
Z jednym incydentem, ale nawet nie chce mi się o tym pisać :)

Wieczorem (późnym) do pracy - standardowo.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 32.27km
  • Czas 01:36
  • VAVG 20.17km/h
  • VMAX 35.40km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na górę Żar - bez żaru ale za to z przyczepką i w deszczu

Kolejny dzień, otwieram swe okno
Za oknem deszcz i wszystko zamokło
Znowu deszcz, znowu mgła
Niech się skończy znowu sam

Jak wytrzymać wszystko to mam
Świat rozmyty deszczem i ja
Świat rozmyty deszczem we mgle
Niech się skończy wreszcie deszcz ten

Inne są papierosy, inny dzień
Deszczowe medytacje,
Mój mózg rozpada się
Znowu deszcz, znowu mgła
Niech się skończy, znowu sam

Inne słowa na ustach mam
Ciągle czekam słońca bram
Znowu deszcz, znowu mgła
Niech się skończy znowu sam


Rankiem, po wczorajszym, ciekawym dniu nadszedł czas by pożegnać się z Gospodarzami i wrócić do domku.
Rzut oka za okno – pada...
No cóż – trzeba ruszać.

Pożegnanie z „moim” „Małym Psiakiem” :)
Piękny pies Gero © kosma100


Po pożegnaniu ruszam w deszczu “zdobywać szczyty”.
Planuję najpierw zobaczyć Kozubnik, następnie wjechać na górę Żar

Cały czas w deszczu z Kobiernic udaję się do Kozubnika... robi wrażenie ta ruina...
Ruina w Kozubniku © kosma100


Ruiny w Kozubniku © kosma100


Kozubnik - ruina © kosma100


Zjeżdżając z Kozubnika zaczynam się zastanawiać czy lepiej nie jechać na Żar – w takich warunkach to sobie zedrę klocki...
Ale zaraz ta myśl zostaje przegoniona – „nie po to przyjechałam w Beskidy by nie pojeździć po górach”.
Przez zaporę w Porąbce przejeżdżam na drugą stronę Soły. Deszcz ciągle pada i jest mgliście.
Zapora w Porąbce © kosma100


A przyczepka moknie...
A przyczepka moknie... © kosma100


Porąbka © kosma100


Takie widoki czekają na mnie:
Parujące góry © kosma100


Góra Żar - mój dzisiejszy cel.
Góra Żar - mój dzisiejszy cel © kosma100


Przejeżdżam przez Międzybrodzie Bialskie, a następnie przejeżdżam przez tamę do Międzybrodzia Żywieckiego.
Na zaporze w Międzybrodziu Żywieckim © kosma100


Na zaporze w Międzybrodziu Żywieckim © kosma100



Zaczynam atak na górę Żar. Wymyśliłam sobie, że jeśli wjadę na samą górę bez ani jednego przystanku w nagrodę napiję się piwa :) Oczywiście, tak po cichu, dopowiedziałam sobie, że jak mi się nie uda wjechać bez odpoczynku to na pocieszenie też się napiję piwa :-)

Sama w to nie wierzę, ale udaje mi się wjechać na górę Żar, z załadowaną przyczepką, bez żadnej przerwy. Dodam, że pomimo padającego deszczu jest duszno.
Na górze już nie pada, za to jest straszna mgła.
Na górze Żar © kosma100


Robię sobie przerwę na śniadanko i piwko (szkoda, że w plastikowym kubku :/).
Popas © kosma100


Następnie ubieram się i zaczynam zjeżdżać hamując często i mocno.
Po zjechaniu skręcam w lewo i dojeżdżam do zapory w Tresnej.

Zapora Tresna © kosma100


Przejeżdżam na drugą stronę rzeki i jadąc przez Zarzecze dojeżdżam do stacji PKP Pietrzykowice Żywieckie.

Czekając na peronie obserwuję fajne, wiekowe sprzęty :-) Ciekawe ile pali? Pewnie 100/100.
Fajny sprzęt :) © kosma100


Na peronie...
W oczekiwaniu na pociąg © kosma100


Profil trasy:


Wsiadam w pociąg, z przesiadką w Katowicach dojeżdżam do stacji Będzin – Ksawera, następnie ruszam do domku.

Podjeżdżam pod blok i szok! Wychodzi sąsiad z parteru, otwiera drzwi, pomaga wnieść rower, następnie podaje mi przesyłkę, mówiąc, że kurier zostawił...

A w przesyłce:
Przesyłka © kosma100


Jeszcze czeka mnie wieczorna podróż do pracy... nie muszę chyba pisać, że nie chce mi się?

Edit 22:48
Do pracy - standardowo ale na strasznym świerszczu, za co Kellyska serdecznie przepraszam, obiecuję poprawę - jutro będzie mycie i smarowanie :-)


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 61.37km
  • Czas 04:04
  • VAVG 15.09km/h
  • VMAX 45.30km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ride the lighting w Beskidach

Tam na dole zostało,
wszystko to, co mnie męczy,
Patrząc z góry wokoło,
świat wydaje się lepszy...


Molestowana ostatnio nieustannie pięknymi zdjęciami Beskidów przez niradharę i Kajmana postanowiłam odwiedzić, dawno przeze mnie nie odwiedzane, Beskidy.
Od słowa do słowa okazało się, że nie tylko Beskidy odwiedzę ale też Winowajców mojej wycieczki w Beskidy :)

Pobudka o 5:00 pakowanie – chciałam przetestować nowy namiot no i Bikestatsową przyczepkę.
O 6:36 pociąg z Dąbrowy Górniczej do Katowic, w Katowicach przesiadka i już bezpośrednio do Żywca.

W tym mieście powstaje napój Bogów :D
Dworzec PKP w Żywcu © kosma100


Wysiadłam w Żywcu i ruszam kierując się na drogę 946 na Suchą Beskidzką, ponieważ wymyśliłam sobie zdobycie Przełęczy Kocierskiej z przyczepką...
Po 30 minutach jazdy w Żywcu według drogowskazów ląduję... na skrzyżowaniu, na którym byłam pół godziny temu!!!
Na wyjazd z miasta (które wcale nie jest duże!) tracę godzinę – 12 km zrobiłam by wyjechać z miasta.
Zadowolona jadę dalej. Pierwszy podjazd po wyjeździe z miasta zaskakuje (chyba zapomniałam co to góry) i prawdę powiedziawszy od tego momentu zaczynam się zastanawiać czy nie zmienić planów... Ale jadę.

Jezioro Żywieckie
Jezioro Żywieckie © kosma100


W drodze na przełęcz Kocierską
W drodze na przełęcz Kocierską © kosma100


Potok w Beskidach © kosma100


Jedzie mi się nawet fajnie – nie myślę o podjazdach tylko podziwiam widoków, nie martwię się tym, że może mi „braknąć przerzutek” – jadę na 1/2.

Było już dawno pod górę, a tu dopiero teraz znak? No to będzie jeszcze bardziej pod górę :-)
Podjazd na Przełęcz Kocierską © kosma100


Droga na Przełęcz mija mi szybko, bezboleśnie i sprawia wielką frajdę – uwielbiam się wspinać. Wolę jazdę pod górę niż z góry.
Podjeżdżam pod Kocierz, gdzie dzwonię do Piotrka i robię małą sesję zdjęciową.

Kocierz
Kocierz © kosma100


Kellysek z przyczepką w Beskidach
Kellysek z przyczepką na Kocierskiej © kosma100


Kocierz © kosma100


Od tego momentu zjeżdżam. Boję się osiągać większe prędkości (przyczepkę jednak czuć) więc systematycznie zdzieram klocki hamulcowe.

Wjeżdżam do województwa Małopolskiego.
Województwo Małopolskie ;-) © kosma100


Po małych perypetiach orientacyjnych z Piotrkiem w końcu się spotykamy :-)
Piotrek zabiera mnie by pokazać ciekawe miejsca.
Jedziemy na zaporę w Czańcu.

Zapora Czaniec
Zapora Czaniec © kosma100


Na Zaporze Czaniec © kosma100


Następnie pedałujemy do Kobiernic na spotkanie z Elą i Gero :D
Zaczyna padać deszcz. Staramy się go przeczekać prowadząc ciekawe rozmowy. Deszcz, burza, grad – full service :-)

Przestaje padać ruszamy – Gospodarze chcą oprowadzić mnie po okolicy.
Niestety deszcz znowu zaczyna padać. Nam to jednak nie przeszkadza – jest ciepło, deszcz też nie jest zimny – pedałujemy więc w deszczu rozmawiając.

Robimy też deszczowe zdjęcia – reakcja Pani za kierownicą, która zatrzymuje się by niradhara mogła zrobić zdjęcie Piotrka ze mną (jesteśmy po drugiej stronie ulicy) wywołuje uśmiech na naszych twarzach – dziękujemy Pani – Ludzie jednak są mili, gdy tylko się nie spieszą :-)

Deszczowe zdjęcia na deszczowej przejażdżce © kosma100


Zwiedzam okoliczne stawy, przestaje padać i nawet wychodzi tęcza.

Następnie zatrzymujemy się przy Klasztorze.

Święty © kosma100


Kościół © kosma100


W parku Pan Biker robi nam pamiątkową fotkę – o dziwo nawet ładnie wykadrował (nie tak artystycznie jak Pani ostatnio robiąc zdjęcie Eli ;))
Pamiątkowa fotka © Kajman


Wracamy do Kobiernic.
Namiotu nie mam okazji przetestować.
Dzięki samo zatrzaskującym się kluczykom spędzamy wspólnie wieczór. Po wieczorze pełnym ciekawych rozmów idziemy spać – jutro wstaje nowy dzień – część z nas ma obowiązki, część obowiązkowe przyjemności :)

A tu profil trasy: Żywiec - Przełęcz Kocierska - Kobiernice


Elu i Piotrze – bardzo dziękuję :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 96.55km
  • Teren 1.00km
  • Czas 05:28
  • VAVG 17.66km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 maja 2009 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Z kwiatkami na 84 urodziny mojej Babci.

Kończy się tydzień, nie ma nadziei
Że następny coś jeszcze zmieni
Złość jest niedobra gdy z tobą stoję
Gdy ciebię widzę, gdy ciebie czuję
Kończy się rok i słuchaj słowa
By zacząć to wszystko od nowa
Obejrzyj to sobie, sam sobie odpowiedz

Sam sobie odpowiedz...

I czy tego chcesz, czy o to chodzi
Bym w złości tu przychodził
Porównaj to z resztą, wybierz wartość największą
Ja chciałbym zobaczyć to wszystko raz jeszcze
Raz jeszcze to wszystko zobaczyć ja chciałbym
Porównaj to z resztą, wybierz drogę najlepszą

Jak to jest, gdy wchodzisz w moją głowę
Co tutaj jest typowe, z tobą jest od nowa
Porównaj to z nami, czarnych słońc milionami
Czy warto jest, czy warte to wszystko
By czynić upadek
Porównaj to z resztą, wybierz drogę najlepszą

A w mojej głowie słońc milionami
Karuzela nocą lśni
Na niej jesteśmy sami
Ja i ty...


Ostatnio Kajman udowadniał wyższość treckinga nad góralem. Dzisiaj mój Kellysek także zagórował nad moją Meridką:
Funkcjonalność bagażnika :-) © kosma100


Rankiem pojechałam na 84 urodziny mojej Babci - Mydlice - Brodway.

Potem przez Pogorię, drogą na Zieloną.
Postanowiłam spenetrować tereny, którymi wcześniej nie jeździłam, więc pojechałam prosto a nie w prawo:
Droga na Zieloną © kosma100


Było terenowo ;-)
Tory na Zielonej © kosma100


Tory na Zielonej © kosma100



Droga do... nie wiem jeszcze dokąd. © kosma100



Wyjechałam obok przejazdu kolejowego na Zielonej i popędziłam na chwilę do domku.
Pobiłam swój rekord dojazdu do pracy - wyjechałam do pracy o 13:19, w pracy byłam o 13:56 - jak dla mnie to z prędkością światła ;-)

Późnym wieczorem - standardowo z pracy do domku.

Jutro - pobudka o 5:00 - Beskidy powiedziały mi, że tęsknią za mną - test przyczepki i namiotu ;))))

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających i życzę miłej niedzieli ;-)
  • DST 45.12km
  • Czas 02:10
  • VAVG 20.82km/h
  • VMAX 40.60km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jak malowany ptak...

Za oknem żywi ludzie, inny wymiar, inne życie.
Czy wiesz, jak ciężko jest
Walczyć z każdym nowym dniem,
Każdej nocy modlić się o bezpieczny, spokojny sen.
Bez nadziei i bez szans spojrzeć w karty mówiąc pas

Czy przyjmiesz mnie mój Boże,
kiedy odejść przyjdzie czas?
Czy podasz mi swą rękę?
A może będziesz się bał,
będziesz się bał...

Za oknem wrzeszczą ludzie,
Szybę stłukł rzucony kamień.
Czy wiesz jak czuję się,
Gdy wy objęciach trzymam śmierć?
Gdy wyrok napisany w lekarza oczach szklanych.
Gdy lecę, lecę tak, jak ten malowany ptak.

Czy przyjmiesz mnie mój Boże...

Za oknem wrzeszczą ludzie...

Czy przyjmiesz mnie mój Boże...


Rankiem lekkie odgruzowanie mieszkania.
Następnie dowiedziałam się, że jednak nie spotkam się z Huraganem pędzącym z Gliwic do Dąbrowy Górniczej - szkoda :( - innym razem "przecioram" "Chłopaków" po okolicznych zakamarkach :-)

Do pracy - nie standardowo, pojechałam przez Będzin, Czeladź, następnie w Czeladzi skrótem przez działki i pola wyjechałam w Siemianowicach Ślaskich, potem przez rondo i dalej już ścieżką do pracy.
Miałam iskierkę nadzieji, że po drodze spotkam Huraganów ale niestety nie udało się - pewnie siedzieli już na Pogorii.

Niebo straszy. Nie zmokłam - zaczęło padać jak już siedziałam w pracy - mam nadzieję, że wypada się do 22:00.

Powrót z pracy o 22:25 - trochę się zagadałam ;-)
W Sosnowcu przeżyłam chwilę grozy - jakieś 2 zawały i 3 wylewy...
Jadę sobie na drodze do Auchana (zjechałam w lewo z dwupasmówki). Przede mną lekki łuk w lewo. Z naprzeciwka jedzie taksówka, na łuku nie skręca tylko jedzie wprost na mnie... nie mam gdzie uciekać - z prawej wysoki krawężnik i zaraz barierki, zrobiło mi się słabo - czuję jak ręce i nogi mam jak z waty...
Gościu w ostatnim momencie (jakieś 30 metrów) odbił - nie wiem czy usnął czy dla niego to był dobry żart... ja wymiękłam, myślałam, że zemdleję ze strachu...

W domu byłam z opóźnieniem - około 23:15.
Na ulicy niestety dało się odczuć, że sobota :/

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 37.50km
  • Czas 01:51
  • VAVG 20.27km/h
  • VMAX 38.70km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Aniołowie jeśli tylko są kryją się w metalowych bunkrach

Aniołowie jeśli tylko są
Kryją się w metalowych bunkrach
Takie listy szybko drą
Chcą mnie dziś, chcą mnie widzieć jutro

Paru kumpli już tam jest
Mówią, że krzyżyk piecze w usta
Nauczeni nie bać się
Tylko coś nie pozwala usnąć

Zawsze iść - rozkaz, który mam we krwi
Małą wojnę w sobie mieć
Z każdym z was walczyć do utraty tchu
I bez słów...

Mogę zwalić ciebie z nóg
Wrogu mój, co wykrzywiasz usta
Nie przepraszaj, tylko wstań
Nigdy już nie zobaczysz lustra

Ludzie są po to, żeby żyć i tańczyć
Ludzie są po to, żeby mogli walczyć
Ludzie są i nie będą nigdy lepsi
Ludzie są...

Tacy są...
Ktoś zapłacił za twój ból
Za szampana łyk
Od tej chwili będziesz mój
Nie odwracaj się
Patrz mi w oczy, patrz


Rankiem - do Brata - Mydlice - centrum - Brodway - Manhattan.
Po południu - do pracy: Manhattan - centrum - Mydlice - Makro - Sosnowiec - Katowice.
Od Sosnowca (skręt na stawiki) jakiś biker siedział mi na kole :-) jakoś lekko mi się wtedy jechało - 28/30 km/h non stop.
Biker utrzymał się do Katowic, następnie ja skręciłam na ścieżkę rowerową, on pojechał asfaltem...

Późnym wieczorem - z pracy - standardowo, jak na piątek to kierowcy wyglądali i zachowywali się jak by byli trzeźwi :-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 42.46km
  • Czas 01:58
  • VAVG 21.59km/h
  • VMAX 42.30km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót do szarej rzeczywistości z krótkiej acz treściwej powsinogowej wycieczki ;-)

Czasem czuję się jak wypuszczony z lasu
Maniakalny zabójca straconego czasu
Ktoś dookoła wyglądał kiedyś groźnie
Dziś ostatnie drzewa szumią żałośnie
Na wielkich parkingach wypalonych słońcem
Metalowe robaki zaprzątnięte tańcem
Ale też żelazny gąszcz wygląda inaczej
Niczym pożałowania godny rozpaczy

Nie jestem konsumentem mieszczącym się w standardzie
Nie jestem gatunkiem skazanym na wymarcie
Nie jestem obiektem medialnego hałasu
Jestem nielegalnym zabójcą czasu!

Miasto cierpi przy każdym oddechu
Czeka na wieczór wśród zgiełku i pośpiechu
Ja niczym przywódca tajemnej frakcji
Jestem gotowy do rozpaczliwych akcji
Tyle jest miejsc od których uciekam
Tam oczy wolą patrzeć na drugiego człowieka
Zraniona dusza podąża moim śladem
chroniąc rozum przed zupełnym rozpadem.

Nie jestem konsumentem mieszczącym się w standardzie
Nie jestem gatunkiem skazanym na wymarcie
Nie jestem obiektem medialnego hałasu
Jestem nielegalnym zabójcą czasu!

Zegary odmierzają chwile już zużyte
Od razu stare, choć dopiero przeżyte
Teraz niepotrzebne, właśnie przetrawione
Na śmietnik historii zostają wywalone
Nie mogę na to patrzeć zupełnie bez żalu,
Wiele rzeczy dzieje się bez mojego udziału
Wtedy czuję się jak wypuszczony z lasu
Manakalny zabójca straconego czasu

Rankiem (wczesnym) obudził mnie budzik, później drugi, no to trzeba było się zwlec z ciepłego łóżeczka i udać się z kosmicznej, powsinogowej tułaczki do domku.
Zatem: Helenka – Bytom – Siemianowice Śl. – Czeladź – Będzin – D.G.
Miałam już dość wszystkiego w Rokitnicy (jakieś 2 km od ruszenia) z powodu zamarznięcia całkowitego na zjeździe Helenka – Rokitnica.
Nie pamiętam kiedy tak zamarzłam…
No ale cóż – życie to nie rurka z kremem – trzeba było popedalić z przyczepką do domku.
Po gorącej kąpieli, chwili na BS trzeba było ruszyć do pracy.
Do pracy – standardowo, w końcu bez przyczepki.
Wyjechałam o wiele za późno (o 11:18), ponieważ ważniejsze było zrobienie wpisu I, wpisu II na BS niż udanie się do pracy :) - w pracy byłam o 12:02 – nowy rekord podróży do pracy.
Bez przyczepki jechało się jak na skrzydłach.
Muszę trochę pojeździć tu i ówdzie z przyczepką, bo po wczorajszym mam małe zakwasy.
Wieczorem - powrót do domku - standardowo ale powoli, bo 5 minut przed wyjściem zjadłam pizzę z sosem czosnkowym i nie miałam siły szybciej kręcić ;)

Po drodze zajrzałam do skrzynki pocztowej - HURRRAAAA!!!!! - takie cóś tam znalazłam ;) (Benasek - dzięki :))
karta telefoniczna © kosma100



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 64.50km
  • Czas 03:10
  • VAVG 20.37km/h
  • VMAX 41.20km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl