Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2009
Dystans całkowity: | 894.72 km (w terenie 27.00 km; 3.02%) |
Czas w ruchu: | 49:02 |
Średnia prędkość: | 18.25 km/h |
Maksymalna prędkość: | 42.96 km/h |
Liczba aktywności: | 31 |
Średnio na aktywność: | 28.86 km i 1h 34m |
Więcej statystyk |
Wtorek, 17 marca 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, In the fog..., In the rain..., Kosmacz - Powsinoga :), Meridka :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Do pracy "na skróty".
Do pracy... "na skróty" :)
Rankiem z pracy - standardowo - we mgle.
Dziwne, tak jak by mgła znała podział na Śląsk i Zagłębie - na Śląsku mgła tylko przy stawach, a na Zagłębiu mgła wszędzie (na moim osiedlu to już giga - mgła).
Przespałam się, wstałam o 14:00 i zadecydowałam, że trzeba wykręcić jakąś trzycyfrową liczbę.
Umówiłam się z Tatusiem, że pojadę do Niego.
Niestety zaczął padać deszcz...
Zajęłam się lekkim odgruzowaniem mieszkania i o 17:00 stwierdziłam, że deszcz już nie pada.
Postanowiłam pojechać do pracy "na skróty".
Wariantów trasy było sporo - wybrałam ten, który zawiera standard numer II.
Postanowiłam zawieść Darkowi filmy z TransCarpatii i przy okazji napić się kawy.
A więc: D.G. - Będzin - Czeladź - Siemianowice Ślaskie.
Za Siemianowicami zaczęło potwornie wiać.... POTWORNIE.... wmordewind, dodatkowo jakieś strasznie mocno zawiewy boczne. Przestraszyłam się, chciałam wracać... Ale przemyślałam, że już kończy się teren niezabudowany, więc lepiej jest jechać dalej... Zaczął także padać deszcz ze śniegiem...
Bytom - Zabrze (Helenka :D).
Ogrzałam zmarznięte stopy, napiłam się kawy, wsadziłam nogi w worki i ruszyłam do pracy :-)
Zabrze Helenka - Rokitnica - Bytom - Chorzów - Katowice (od WPKiW ścieżką rowerową).
Mokro, ciemno ale i tak było fajnie :-) Cieszę się, że ruszyłam 4 litery, mimo deszczu, zimna i ciemności i nawet nie przeszkadza mi to, że nie zrealizowałam mojego porannego celu (100 km).
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Rankiem z pracy - standardowo - we mgle.
Dziwne, tak jak by mgła znała podział na Śląsk i Zagłębie - na Śląsku mgła tylko przy stawach, a na Zagłębiu mgła wszędzie (na moim osiedlu to już giga - mgła).
Przespałam się, wstałam o 14:00 i zadecydowałam, że trzeba wykręcić jakąś trzycyfrową liczbę.
Umówiłam się z Tatusiem, że pojadę do Niego.
Niestety zaczął padać deszcz...
Zajęłam się lekkim odgruzowaniem mieszkania i o 17:00 stwierdziłam, że deszcz już nie pada.
Postanowiłam pojechać do pracy "na skróty".
Wariantów trasy było sporo - wybrałam ten, który zawiera standard numer II.
Postanowiłam zawieść Darkowi filmy z TransCarpatii i przy okazji napić się kawy.
A więc: D.G. - Będzin - Czeladź - Siemianowice Ślaskie.
Za Siemianowicami zaczęło potwornie wiać.... POTWORNIE.... wmordewind, dodatkowo jakieś strasznie mocno zawiewy boczne. Przestraszyłam się, chciałam wracać... Ale przemyślałam, że już kończy się teren niezabudowany, więc lepiej jest jechać dalej... Zaczął także padać deszcz ze śniegiem...
Bytom - Zabrze (Helenka :D).
Ogrzałam zmarznięte stopy, napiłam się kawy, wsadziłam nogi w worki i ruszyłam do pracy :-)
Zabrze Helenka - Rokitnica - Bytom - Chorzów - Katowice (od WPKiW ścieżką rowerową).
Mokro, ciemno ale i tak było fajnie :-) Cieszę się, że ruszyłam 4 litery, mimo deszczu, zimna i ciemności i nawet nie przeszkadza mi to, że nie zrealizowałam mojego porannego celu (100 km).
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 78.45km
- Czas 04:19
- VAVG 18.17km/h
- VMAX 38.69km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 16 marca 2009
Kategoria Kosmacz - Powsinoga :), Meridka :), W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Wielka zaduma i wielkie emocje na cmentarzu żydowskim w Zabrzu
Wyciszenie na cmentarzu żydowskim w Zabrzu
Weekend na Helence „troszkę” się przedłużył, do poniedziałku.
Rankiem podczas negocjacji z Igorkiem pt. „Iść czy nie iść do przedszkola” obiecałam Mu, że po Niego przyjdę.
Zostałam więc na Helence.
W planach były Pławniowice, ale trochę mało czasu mi zostało. Nie lubię wyjeżdżać gdzieś dalej gdy jestem ograniczona czasowo, wiadomo – jakaś awaria i nici z punktualności.
Anetka namówiła Darka, który na pierwsze zadane przeze mnie pytanie „czy jedziesz na rower?” odpowiedział stanowczo: „NIE!” by ruszył się i pojechał ze mną do Zabrza załatwić obowiązki a przy okazji pokazać mi to i owo :)
Wszystkie umieszczone w tej wycieczce zdjęcia zrobione są przez djk71
Pojechaliśmy na początek obejrzeć wieżę ciśnień – piękna aczkolwiek bardzo zaniedbana i pewnie czeka ją rozbiórka :(
Później obejrzeliśmy „Żelazny Dom” w Zabrzu. Zbudowany w ciągu 28 dni w lipcu 1927 r. przez miejscową hutę.
Następne miejsce, które odwiedziliśmy był cmentarz żydowski w Zabrzu.
Miejsce to wywarło na mnie ogromne wrażenie...
Spędziliśmy tam chyba z 40 minut chodząc, oglądając, czytając, myśląc...
Magiczne miejsce, niesamowite...
Następnie udaliśmy się po Igorka do przedszkola.
I już pieszo do domku na Helence (dlatego taka kosmiczna średnia :)).
Zapraszam do przeczytania / obejrzenia relacji Darka.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Weekend na Helence „troszkę” się przedłużył, do poniedziałku.
Rankiem podczas negocjacji z Igorkiem pt. „Iść czy nie iść do przedszkola” obiecałam Mu, że po Niego przyjdę.
Zostałam więc na Helence.
W planach były Pławniowice, ale trochę mało czasu mi zostało. Nie lubię wyjeżdżać gdzieś dalej gdy jestem ograniczona czasowo, wiadomo – jakaś awaria i nici z punktualności.
Anetka namówiła Darka, który na pierwsze zadane przeze mnie pytanie „czy jedziesz na rower?” odpowiedział stanowczo: „NIE!” by ruszył się i pojechał ze mną do Zabrza załatwić obowiązki a przy okazji pokazać mi to i owo :)
Wszystkie umieszczone w tej wycieczce zdjęcia zrobione są przez djk71
Pojechaliśmy na początek obejrzeć wieżę ciśnień – piękna aczkolwiek bardzo zaniedbana i pewnie czeka ją rozbiórka :(
Wieża ciśnień© kosma100
Później obejrzeliśmy „Żelazny Dom” w Zabrzu. Zbudowany w ciągu 28 dni w lipcu 1927 r. przez miejscową hutę.
Dom ze stali© kosma100
Następne miejsce, które odwiedziliśmy był cmentarz żydowski w Zabrzu.
Miejsce to wywarło na mnie ogromne wrażenie...
Spędziliśmy tam chyba z 40 minut chodząc, oglądając, czytając, myśląc...
Magiczne miejsce, niesamowite...
Cmentarz żydowski w Zabrzu© kosma100
Cmentarz żydowski© kosma100
Cmentarz żydowski w Zabrzu© kosma100
Rowery na cmentarzu żydowskim w Zabrzu© kosma100
Następnie udaliśmy się po Igorka do przedszkola.
I już pieszo do domku na Helence (dlatego taka kosmiczna średnia :)).
Igorek wychodzi z Kosmą z przedszkola© kosma100
Zapraszam do przeczytania / obejrzenia relacji Darka.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 28.65km
- Czas 01:58
- VAVG 14.57km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 marca 2009
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Meridka :), W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Spinning, the Police, bike & stupid car driver...
Z samego rana spinning - ach! to jest to!
Jak dobrze jest kręcić w ciepłym pokoju, gdy za oknem pada i jest zimno...
Dzisiaj, po śniadanku 100 km na pokojowym tricyklu - ale się zmęczyliśmy ;-)
Później planowanie reszty dnia...
Na początku miała być setka...
Później miała być pięćdziesiątka...
Plany skończyły się na Radiostacji w Gliwicach i Decathlonie...
A rzeczywistość była zupełnie inna...
Rzeczywistość była zupełnie odmienna - po 2,25 km wizyta na V Komisariacie Policji w Zabrzu.
Cieszę się, że żyję i cieszę się, że Towarzysze dzisiejszego pedalenia też żyją i czują się dobrze...
Niestety baranów za kierownicą, którzy nie mają wyobraźni i chorują na imbecylizm zakierownicowy jest mnóstwo...
Szczegóły tutaj
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Jak dobrze jest kręcić w ciepłym pokoju, gdy za oknem pada i jest zimno...
Dzisiaj, po śniadanku 100 km na pokojowym tricyklu - ale się zmęczyliśmy ;-)
Później planowanie reszty dnia...
Na początku miała być setka...
Później miała być pięćdziesiątka...
Plany skończyły się na Radiostacji w Gliwicach i Decathlonie...
A rzeczywistość była zupełnie inna...
Rzeczywistość była zupełnie odmienna - po 2,25 km wizyta na V Komisariacie Policji w Zabrzu.
Cieszę się, że żyję i cieszę się, że Towarzysze dzisiejszego pedalenia też żyją i czują się dobrze...
Niestety baranów za kierownicą, którzy nie mają wyobraźni i chorują na imbecylizm zakierownicowy jest mnóstwo...
Szczegóły tutaj
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 4.50km
- Czas 00:17
- VAVG 15.88km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 marca 2009
Kategoria Meridka :), W oczojebnej kamizelce, W towarzystwie ;), Z Helenką :), Kosmacz - Powsinoga :), Ponad 100 km ;)
Po Białym Śląsku...
Porwana przez Huragan :)
Plany na dzisiejszy dzień to wycieczka z Bikerami – Huraganami do Kochcic – nazwa miejscowości wskazuje na cel wycieczki :-)
Rano pobudka... rzut oka za okno... MGŁA, WSZECHOGARNIAJĄCA, GĘSTA MGŁA...
Rozmowa z djk71, z którym byłam umówiona na wspólne pedalenie...
Decyzja – czekam aż się przejaśni, najwyżej nie pojedziemy z Huraganem tylko z Asiczką i Młynarzem, którzy jadą z Wrocławia w odwiedziny do nas :-).
O 8:30 wyjeżdżam – mgła lekko zelżała, zakładam oczo.... odblaskową kamizelkę i ruszam:
Dąbrowa Górnicza – Będzin – Czeladź – Siemianowice Śląskie – Bytom – Zabrze (Helenka).
Ruszamy w składzie: Darek, Młynarz, Asica i ja.
Zabrze – Stolarzowice – Górniki – Ptakowice – Wilkowice – Księży Las.
„Lekko” spóźnieni dojeżdżamy do johanbikera-, Terrago44, Andy’ego, i pozostałych Bikerów z Huragana.
Zbiorowa fotka (zapożyczona od Andy’ego)
Teraz już w silnym składzie ruszamy na podbój okolicznych miejscowości.
Jasiona – Wojska – Wielowieś – Krupski Młyn – Lubliniec – Kochcice
Kochcice - Pałac Ludwika Karola von Ballestrema (fota wykonana przez Terrago44).
Odpoczynek i ruszamy dalej – cel – Koszęcin i siedziba Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk”.
(fota wykonana przez Terrago44)
Fota przy autokarze Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk” (fota wykonana przez Terrago44)
Oglądamy siedzibę Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk” i udajemy się do restauracji „Roma” na obiad. Tutaj Darek pokazuje Młynarzowi swój stosunek do dalszej jazdy :-) (fota wykonana przez Terrago44)
Ruszamy z powrotem.
Gdzieś po drodze... (fota wykonana przez Terrago44)
Jawornica – Sadów – Wierzbie – Koszęcin – Tworóg – Świniowice – Wojska – Jasiona- Księży Las – Wilkowice – Ptakowice – Górniki – Stolarzowice – Zabrze (Helenka).
Było bardzo fajnie, sorki za ślimacze tempo, ale przyzwyczajenia (jeżdżę z prędkością ślimaka) + brak kondycji po zimie + tylko dostępna 2 tarcza z przodu = kosmicznie ślimacze tempo Kosmy :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Plany na dzisiejszy dzień to wycieczka z Bikerami – Huraganami do Kochcic – nazwa miejscowości wskazuje na cel wycieczki :-)
Rano pobudka... rzut oka za okno... MGŁA, WSZECHOGARNIAJĄCA, GĘSTA MGŁA...
Rozmowa z djk71, z którym byłam umówiona na wspólne pedalenie...
Decyzja – czekam aż się przejaśni, najwyżej nie pojedziemy z Huraganem tylko z Asiczką i Młynarzem, którzy jadą z Wrocławia w odwiedziny do nas :-).
O 8:30 wyjeżdżam – mgła lekko zelżała, zakładam oczo.... odblaskową kamizelkę i ruszam:
Dąbrowa Górnicza – Będzin – Czeladź – Siemianowice Śląskie – Bytom – Zabrze (Helenka).
Ruszamy w składzie: Darek, Młynarz, Asica i ja.
Zabrze – Stolarzowice – Górniki – Ptakowice – Wilkowice – Księży Las.
„Lekko” spóźnieni dojeżdżamy do johanbikera-, Terrago44, Andy’ego, i pozostałych Bikerów z Huragana.
Zbiorowa fotka (zapożyczona od Andy’ego)
Teraz już w silnym składzie ruszamy na podbój okolicznych miejscowości.
Jasiona – Wojska – Wielowieś – Krupski Młyn – Lubliniec – Kochcice
Kochcice - Pałac Ludwika Karola von Ballestrema (fota wykonana przez Terrago44).
Kochcice - Pałac Ludwika Karola von Ballestrema© kosma100
Odpoczynek i ruszamy dalej – cel – Koszęcin i siedziba Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk”.
(fota wykonana przez Terrago44)
Koszęcin© kosma100
Fota przy autokarze Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk” (fota wykonana przez Terrago44)
Przy autokarze Zespołu Pieśni i Tańca "Śląsk"© kosma100
Oglądamy siedzibę Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk” i udajemy się do restauracji „Roma” na obiad. Tutaj Darek pokazuje Młynarzowi swój stosunek do dalszej jazdy :-) (fota wykonana przez Terrago44)
Darek pokazuje swój stosunek do dalszej jazdy :)© kosma100
Ruszamy z powrotem.
Gdzieś po drodze... (fota wykonana przez Terrago44)
Gdzieś po drodze...© kosma100
Jawornica – Sadów – Wierzbie – Koszęcin – Tworóg – Świniowice – Wojska – Jasiona- Księży Las – Wilkowice – Ptakowice – Górniki – Stolarzowice – Zabrze (Helenka).
Było bardzo fajnie, sorki za ślimacze tempo, ale przyzwyczajenia (jeżdżę z prędkością ślimaka) + brak kondycji po zimie + tylko dostępna 2 tarcza z przodu = kosmicznie ślimacze tempo Kosmy :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 155.31km
- Teren 10.00km
- Czas 07:29
- VAVG 20.75km/h
- VMAX 42.67km/h
- Temperatura 6.0°C
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 marca 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Meridka :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Do pracy, w deszczu.
Do pracy, w deszczu, rankiem...
Rankiem (po 6:00) do pracy. W deszczu, momentami w deszczu ze śniegiem.
Po 5 minutach miałam już przemoczone buty, w zwiazku z tym, jak dojechałam do Katowic to prawie płakałam z bólu (takie miałam zmarznięte stopy), z wielkim trudem ściagnęłam buty z nóg...
Chyba muszę zainwestować w ochraniacze...
Po pracy ubrałam suche getry (wzięłam ze sobą drugie) i mokre buty i popedaliłam do domku.
To co, że buty przemoczone zimną wodą... to co?
Pedalę w kierunku Mysłowic :]
Katowice Szopiennice - Mysłowice.
Parę fotek.
Tunel.
Ryneczek.
Tablica pamiątkowa.
Kamienice.
Rondko, na którym ochrzciłam Kellyska...
Szczyt szczytów, szczyt gustu, szczyt znajomości architektury, szczyt odwagi :]
A tu w przybliżeniu:
Duża część w drodze powrotnej po chodnikach i parkach...
Miałam jechać do Jaworzna ale skręciłam w Wojska Polskiego i przez Sosnowiec popedaliłam do domku.
Ale leciały epitety jak weszłam do domku... moje stopy ałłłłłłłłłłąaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądajacych :) ©
Rankiem (po 6:00) do pracy. W deszczu, momentami w deszczu ze śniegiem.
Po 5 minutach miałam już przemoczone buty, w zwiazku z tym, jak dojechałam do Katowic to prawie płakałam z bólu (takie miałam zmarznięte stopy), z wielkim trudem ściagnęłam buty z nóg...
Chyba muszę zainwestować w ochraniacze...
Po pracy ubrałam suche getry (wzięłam ze sobą drugie) i mokre buty i popedaliłam do domku.
To co, że buty przemoczone zimną wodą... to co?
Pedalę w kierunku Mysłowic :]
Katowice Szopiennice - Mysłowice.
Parę fotek.
Tunel.
Tunel© kosma100
Ryneczek.
rynek© kosma100
Tablica pamiątkowa.
Kapliczka w Mysłowicach© kosma100
Kamienice.
Kamienice w Mysłowicach© kosma100
Rondko, na którym ochrzciłam Kellyska...
Rondo w Mysłowicach© kosma100
Szczyt szczytów, szczyt gustu, szczyt znajomości architektury, szczyt odwagi :]
Inwencja twórcza architekta© kosma100
A tu w przybliżeniu:
Szczyt gustu© kosma100
Duża część w drodze powrotnej po chodnikach i parkach...
Miałam jechać do Jaworzna ale skręciłam w Wojska Polskiego i przez Sosnowiec popedaliłam do domku.
Ale leciały epitety jak weszłam do domku... moje stopy ałłłłłłłłłłąaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądajacych :) ©
- DST 39.67km
- Teren 8.00km
- Czas 02:11
- VAVG 18.17km/h
- VMAX 31.44km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 9 marca 2009
Kategoria Meridka :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Zabawowo
Zabawowo
Obudził mnie telefon... od Taty... "gdzie jesteś? Czekam na Ciebie!" Ups!
Po nocnym winkowaniu wyłączyłam budzik by jeszcze "5 minutek" poleżeć... i usnęłam.
Więc szybko na rower i do centrum Dąbrowy.
Po załatwieniu spraw, pogadaliśmy, zrobiliśmy sobie fotę
i pojechałam do Gołonoga (wyścig z autobusem, w którym jechał Tata).
Było zabawowo :)
Potem na Manhattan (także zabawowo).
Powrót do domku przez centrum.
P.S. Tata pozdrawiam wszystkich Bikestatsowiczy, z którymi biesiadował :-)
Wieczorkiem - do centrum Dąbrowy Górniczej - do Znajomych "Fusików"... znowu taszczenie roweru na IV piętro.... Czy wszyscy Fajni Znajomi muszą mieszkać na IV piętrze w bloku bez windy???
A teraz zabieram się za czytanie arcy-ciekawej książki (Kevin Mitnick & William Simon "Sztuka podstępu").
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :) ©
Obudził mnie telefon... od Taty... "gdzie jesteś? Czekam na Ciebie!" Ups!
Po nocnym winkowaniu wyłączyłam budzik by jeszcze "5 minutek" poleżeć... i usnęłam.
Więc szybko na rower i do centrum Dąbrowy.
Po załatwieniu spraw, pogadaliśmy, zrobiliśmy sobie fotę
Z Tatą© kosma100
i pojechałam do Gołonoga (wyścig z autobusem, w którym jechał Tata).
Było zabawowo :)
Zabawowo© kosma100
Zabawowo© kosma100
Potem na Manhattan (także zabawowo).
Powrót do domku przez centrum.
P.S. Tata pozdrawiam wszystkich Bikestatsowiczy, z którymi biesiadował :-)
Wieczorkiem - do centrum Dąbrowy Górniczej - do Znajomych "Fusików"... znowu taszczenie roweru na IV piętro.... Czy wszyscy Fajni Znajomi muszą mieszkać na IV piętrze w bloku bez windy???
A teraz zabieram się za czytanie arcy-ciekawej książki (Kevin Mitnick & William Simon "Sztuka podstępu").
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :) ©
- DST 18.85km
- Czas 01:06
- VAVG 17.14km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 9 marca 2009
Kategoria Meridka :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Po wino...
Po wino na "Dzień Kobiet".
Stwierdziłam, że jednak chcę oblać to, że jestem kobietą....
Po 1:00 do monopola po czerwone wino półwytrawne ;)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;) ©
Stwierdziłam, że jednak chcę oblać to, że jestem kobietą....
Po 1:00 do monopola po czerwone wino półwytrawne ;)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;) ©
- DST 0.68km
- Czas 00:04
- VAVG 10.20km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 marca 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Meridka :), We dwoje - ja i mój rowerek ;))), In the rain..., W oczojebnej kamizelce
Goździki, rajstopy czyli 8 marca!!!
Life it seems, will fade away
Drifting further every day
Getting lost within myself
Nothing matters no one else
I have lost the will to live
Simply nothing more to give
There is nothing more for me
Need the end to set me free
Things are not what they used to be
Missing one inside of me
Deathly lost, this can't be real
Cannot stand this hell I feel
Emptiness is filing me
To the point of agony
Growing darkness taking dawn
I was me, but now He's gone
No one but me can save myself, but it to late
Now I can't think, think why I should even try
Yesterday seems as though it never existed
Death Greets me warm, now I will just say good-bye
Dzisiaj słysząc w Antyradio znany kawałek zespołu Metallica przypomniałam sobie, że na płytce „Ride the lighting” był taki fajny kawałek, który kiedyś wałkowałam...
Pogooglowałam, pojutubowałam i go znalazłam ;)
Tekst – odpowiedni do mojego nastroju, a muzyczka… rewelacja :)
Wczoraj, Koleżanka, która podwoziła mnie z pracy powiedziała: „To jutro też podwiozę Cię do pracy. Pogoda jest paskudna”. Zgodziłam się.
Dzisiaj rano wyjrzałam przez okno: mokro, zimno i stwierdziłam, że jedyna słuszna decyzja to…
… jazda do pracy rowerem :D
Mapogooglowalam i wymyśliłam, że pojadę do pracy „na skróty” czyli przez Nikiszowiec oglądając parę ciekawych miejsc i rzeczy.
Niestety ilość rzeczy do zrobienia, jak zwykle, jest przeciwproporcjonalna do ilości pozostałego czasu do wyjazdu…
No i wyjechałam za późno do pracy. Pojechałam więc standardowo (standard numer1).
W sumie to i dobrze, bo później dowiedziałam się, że miałabym reprymendę od mojego Rowerowego Partnera, że pojechałam tam bez Niego.
Jak jechałam do pracy to na odcinku około 300 metrów (od AE do stacji benzynowej) minęłam się aż z dwoma bikerami – dzień wolny – pedaliści wyszli popedałować – 3 stawy w Katowicach jednak są oblegane przez Bikerów.
Wchodząc do pracy – bardzo miła niespodzianka. Dyżuruje Nowy Pan Ochroniarz, który nie tylko miło zagaduje ale nawet otwiera mi drzwi – nie muszę się z rowerem szamotać od czytnika, do klamki itp. i wita mnie słowami: „O dzień dobry! Pani kolarz z Dąbrowy przyjechała”. Dodatkowo pochwalił się, że też jeździ na rowerze :D
Wchodząc do kuchni następna niespodzianka…
Hehehehehhe, mam nadzieję, że jak otworzę pocztę to nie znajdę w niej maila: „Z najlepszymi życzeniami na Dzień Kobiet … – proszę sobie wziąć po kwiatku z kuchni”.
Maila nie było… uff, chociaż byłby to oryginalny prezent :]
Siedząc w pracy prawie płakałam, gdy promienie słońca grzały moje plecy przez okno… no cóż, niestety.
Powrót z pracy... późno po 22:10 (zagadałam się z Kumpelą o Harleyach i takich tam (maniaczka motocykli - praktykująca) i w deszczu (deszczyku) ze śniegiem ;/
Ale i tak było fajnie :)
Dziękuję wszystkim pedalistom i nie-pedalistom za smsy z życzeniami ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :) ©
Drifting further every day
Getting lost within myself
Nothing matters no one else
I have lost the will to live
Simply nothing more to give
There is nothing more for me
Need the end to set me free
Things are not what they used to be
Missing one inside of me
Deathly lost, this can't be real
Cannot stand this hell I feel
Emptiness is filing me
To the point of agony
Growing darkness taking dawn
I was me, but now He's gone
No one but me can save myself, but it to late
Now I can't think, think why I should even try
Yesterday seems as though it never existed
Death Greets me warm, now I will just say good-bye
Dzisiaj słysząc w Antyradio znany kawałek zespołu Metallica przypomniałam sobie, że na płytce „Ride the lighting” był taki fajny kawałek, który kiedyś wałkowałam...
Pogooglowałam, pojutubowałam i go znalazłam ;)
Tekst – odpowiedni do mojego nastroju, a muzyczka… rewelacja :)
Wczoraj, Koleżanka, która podwoziła mnie z pracy powiedziała: „To jutro też podwiozę Cię do pracy. Pogoda jest paskudna”. Zgodziłam się.
Dzisiaj rano wyjrzałam przez okno: mokro, zimno i stwierdziłam, że jedyna słuszna decyzja to…
… jazda do pracy rowerem :D
Mapogooglowalam i wymyśliłam, że pojadę do pracy „na skróty” czyli przez Nikiszowiec oglądając parę ciekawych miejsc i rzeczy.
Niestety ilość rzeczy do zrobienia, jak zwykle, jest przeciwproporcjonalna do ilości pozostałego czasu do wyjazdu…
No i wyjechałam za późno do pracy. Pojechałam więc standardowo (standard numer1).
W sumie to i dobrze, bo później dowiedziałam się, że miałabym reprymendę od mojego Rowerowego Partnera, że pojechałam tam bez Niego.
Jak jechałam do pracy to na odcinku około 300 metrów (od AE do stacji benzynowej) minęłam się aż z dwoma bikerami – dzień wolny – pedaliści wyszli popedałować – 3 stawy w Katowicach jednak są oblegane przez Bikerów.
Wchodząc do pracy – bardzo miła niespodzianka. Dyżuruje Nowy Pan Ochroniarz, który nie tylko miło zagaduje ale nawet otwiera mi drzwi – nie muszę się z rowerem szamotać od czytnika, do klamki itp. i wita mnie słowami: „O dzień dobry! Pani kolarz z Dąbrowy przyjechała”. Dodatkowo pochwalił się, że też jeździ na rowerze :D
Wchodząc do kuchni następna niespodzianka…
Dzień Kobiet© kosma100
Hehehehehhe, mam nadzieję, że jak otworzę pocztę to nie znajdę w niej maila: „Z najlepszymi życzeniami na Dzień Kobiet … – proszę sobie wziąć po kwiatku z kuchni”.
Maila nie było… uff, chociaż byłby to oryginalny prezent :]
Róże - troszkę im się padnęło ;-)© kosma100
Siedząc w pracy prawie płakałam, gdy promienie słońca grzały moje plecy przez okno… no cóż, niestety.
Powrót z pracy... późno po 22:10 (zagadałam się z Kumpelą o Harleyach i takich tam (maniaczka motocykli - praktykująca) i w deszczu (deszczyku) ze śniegiem ;/
Ale i tak było fajnie :)
Dziękuję wszystkim pedalistom i nie-pedalistom za smsy z życzeniami ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :) ©
- DST 33.52km
- Czas 01:50
- VAVG 18.28km/h
- VMAX 31.97km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 marca 2009
Kategoria Meridka :), We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Do pracy / z pracy, In the rain..., W oczojebnej kamizelce
Niekoniecznie po bułki
Nie jestem stąd
Tu mnie wrzucono
Pewnego dnia
By żywcem zjeść
By pić moją krew
Nie jestem stąd
Tu mnie zabito
Pewnego dnia
By zabić znów
By pić moją krew
Nie jestem stąd
Tu moje życie
Jest nieobecne
Prawdziwa miłość
Jest niepodobna
Tu mnie wrzucono
Bym sam na sam
Na resztę świata
Zupełnie sam
Słuchajcie więc
To moja pieśń
Moja herezja
To moja zemsta
To moja walka
Moja nadzieja
Że nie jestem stąd
Nie z tego świata
Słuchajcie więc
To moja pieśń
Moja herezja,
To moja zemsta.
Pojechałam do LIDL-a, z myślą zakupu torebki podsiodłowej...
Kupiłam "ciut" więcej :)
Zastanawiam się jeszcze nad tym:
W sumie sakwy już mam ale te są pojemniejsze... o wiele :D :D :D
Już wiem co kupię za tydzień :))) Będą w sam raz na rower jak będzie padać, hihihi :D :D :D
Naładowana pozytywnymi wibracjami, po zakupach w LIDLu, poszperałam w Internecie i wymyśliłam trasę „na skróty” do pracy :)
Droga z domku do pracy to około 16 km, dzisiaj wyszło mi 31,87 km :)
Pojechałam przez Będzin, Czeladź, Siemianowice Śląskie do Michałkowic, dzielnicy Siemianowic Śląskich.
Tam, w Parku Górnik obejrzałam Pałac Rheinbabenów (nazywany również Zameczkiem).
(zdjęcie – reklama Fiata, szkoda, że nie wartburga ;p).
Niech żyje nam górniczy stan.
Takie tam ozdóbki.
„Szczęść Boże” – kiedyś Darek opowiadał mi o tym przywitaniu jak pedaliliśmy gdzieś tam w siną dal.
Kfiotki w Pałacu.
Następnie zaatakowałam jakąś sztucznie usypaną górkę z drzwiami, nie wiem do czego służy? :D W lato ponoć są tam rozstawione parasole (bądź były kiedyś) i można się ochłodzić zimnym piwkiem :)
Usypana kupa ziemi.
Kupa w całej okazałości (schodki są w standardzie).
Nawet ciekawą „miejscówkę” odkryłam :)
Jak robiłam zdjęcie „miejscówki” to dwóch „Panów” w wieku około 7 lat wdrapywało się na „kupę” i jeden do drugiego mówi: „I patrz robi zdjęcie”. Pewnie wcześniej mówili ”Zobacz baba na rowerze w zimie”. Bo przecież marzanny jeszcze nie topili ;)
Na przeciwległym krańcu Parku mieści się ciekawa, pochodząca z XIX wieku, a wzniesiona zgodnie z panującą wówczas postromantyczną modą na średniowiecze, baszta z okrągłą, zwieńczoną blankami wieżą i ostrołukowymi, gotyckimi oknami. Niestety mocno zaniedbana :(
Ruinki...
Popodziwiałam i popedaliłam dalej.
Obok wieży telewizyjnej do WPKiW.
Tam pofociłam lamy i ruszyłam do pracy, bo już była późna godzina.
Lama albinos
Lama albinos cz. II. „I co się tak gapisz pedałko?!?!?!?!?!?!”
Jechało się super, chociaż niestety da się odczuć zimowe dni bez pedalenia i zimowe wieczory z piwkiem…
Z WPKiW do pracy (Katowice Zawodzie) jechałam cały czas ścieżką rowerową.
Jechało się super, nie przeszkadzali mi nawet drepczący piesi na owej ścieżce… ciekawe kiedy ludzie w końcu się wyedukują w tym temacie?
Chciałabym by z domku (Dąbrowy Górniczej) do pracy (Katowice) była możliwość jechania cały czas po ścieżce rowerowej… no cóż o tym mogę tylko pomarzyć, chyba dopiero moje wnuki będą miały taką możliwość.
Późnym wieczorem – Katowice – Dąbrowa Górnicza.... niestety w deszczu ze śniegiem ;/
P.S. Miałam dzisiaj bardzo śmieszną (tragiczną) sytuację z panią za kierownicą... ale o tym napiszę jak będzie mi się chciało (trzeba dużo opisywać... ale bezmózg totalny albo po prostu imbecylizm zakierownicowy).
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :) ©
Tu mnie wrzucono
Pewnego dnia
By żywcem zjeść
By pić moją krew
Nie jestem stąd
Tu mnie zabito
Pewnego dnia
By zabić znów
By pić moją krew
Nie jestem stąd
Tu moje życie
Jest nieobecne
Prawdziwa miłość
Jest niepodobna
Tu mnie wrzucono
Bym sam na sam
Na resztę świata
Zupełnie sam
Słuchajcie więc
To moja pieśń
Moja herezja
To moja zemsta
To moja walka
Moja nadzieja
Że nie jestem stąd
Nie z tego świata
Słuchajcie więc
To moja pieśń
Moja herezja,
To moja zemsta.
Pojechałam do LIDL-a, z myślą zakupu torebki podsiodłowej...
Kupiłam "ciut" więcej :)
Szaleństwo zakupów w LIDLU :D© kosma100
Zastanawiam się jeszcze nad tym:
W sumie sakwy już mam ale te są pojemniejsze... o wiele :D :D :D
Już wiem co kupię za tydzień :))) Będą w sam raz na rower jak będzie padać, hihihi :D :D :D
Naładowana pozytywnymi wibracjami, po zakupach w LIDLu, poszperałam w Internecie i wymyśliłam trasę „na skróty” do pracy :)
Droga z domku do pracy to około 16 km, dzisiaj wyszło mi 31,87 km :)
Pojechałam przez Będzin, Czeladź, Siemianowice Śląskie do Michałkowic, dzielnicy Siemianowic Śląskich.
Tam, w Parku Górnik obejrzałam Pałac Rheinbabenów (nazywany również Zameczkiem).
Pałac Rheinbabenów© kosma100
(zdjęcie – reklama Fiata, szkoda, że nie wartburga ;p).
Niech żyje nam górniczy stan.
Niech żyje nam górniczy stan© kosma100
Takie tam ozdóbki.
Takie tam ozdóbki© kosma100
„Szczęść Boże” – kiedyś Darek opowiadał mi o tym przywitaniu jak pedaliliśmy gdzieś tam w siną dal.
Szczęść Boże© kosma100
Kfiotki w Pałacu.
Kfiotki© kosma100
Następnie zaatakowałam jakąś sztucznie usypaną górkę z drzwiami, nie wiem do czego służy? :D W lato ponoć są tam rozstawione parasole (bądź były kiedyś) i można się ochłodzić zimnym piwkiem :)
Usypana kupa ziemi.
Tajemne wrota© kosma100
Kupa w całej okazałości (schodki są w standardzie).
Kupa ziemii w całej okazałości ;)© kosma100
Nawet ciekawą „miejscówkę” odkryłam :)
Miejscówka© kosma100
Jak robiłam zdjęcie „miejscówki” to dwóch „Panów” w wieku około 7 lat wdrapywało się na „kupę” i jeden do drugiego mówi: „I patrz robi zdjęcie”. Pewnie wcześniej mówili ”Zobacz baba na rowerze w zimie”. Bo przecież marzanny jeszcze nie topili ;)
Na przeciwległym krańcu Parku mieści się ciekawa, pochodząca z XIX wieku, a wzniesiona zgodnie z panującą wówczas postromantyczną modą na średniowiecze, baszta z okrągłą, zwieńczoną blankami wieżą i ostrołukowymi, gotyckimi oknami. Niestety mocno zaniedbana :(
"Prawdziwy zamek"© kosma100
Ruinki...
Ruiny...© kosma100
Popodziwiałam i popedaliłam dalej.
Obok wieży telewizyjnej do WPKiW.
Tam pofociłam lamy i ruszyłam do pracy, bo już była późna godzina.
Lamy© kosma100
Lama albinos
Lama albinos© kosma100
Lama albinos cz. II. „I co się tak gapisz pedałko?!?!?!?!?!?!”
Lama biała© kosma100
Jechało się super, chociaż niestety da się odczuć zimowe dni bez pedalenia i zimowe wieczory z piwkiem…
Z WPKiW do pracy (Katowice Zawodzie) jechałam cały czas ścieżką rowerową.
Jechało się super, nie przeszkadzali mi nawet drepczący piesi na owej ścieżce… ciekawe kiedy ludzie w końcu się wyedukują w tym temacie?
Chciałabym by z domku (Dąbrowy Górniczej) do pracy (Katowice) była możliwość jechania cały czas po ścieżce rowerowej… no cóż o tym mogę tylko pomarzyć, chyba dopiero moje wnuki będą miały taką możliwość.
Późnym wieczorem – Katowice – Dąbrowa Górnicza.... niestety w deszczu ze śniegiem ;/
P.S. Miałam dzisiaj bardzo śmieszną (tragiczną) sytuację z panią za kierownicą... ale o tym napiszę jak będzie mi się chciało (trzeba dużo opisywać... ale bezmózg totalny albo po prostu imbecylizm zakierownicowy).
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :) ©
- DST 48.92km
- Czas 02:43
- VAVG 18.01km/h
- VMAX 41.51km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 5 marca 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Meridka :), We dwoje - ja i mój rowerek ;))), W oczojebnej kamizelce, Czarna lista kierowców bałwanów
Wyjście z zimowego marazmu...
Och! Jak przyjemnie...
jechać sobie na rowerze :D
Dzisiaj, pierwszy raz w tym roku pojechałam do pracy na rowerze.
Było super, chyba w końcu uda mi się wyjść z dziwnego stanu - spania po 11-12 godzin, nic-nierobienia, dołowania się itp. :D
Trasa standardowa (standard numer 1) :)
Dąbrowa Górnicza Mydlice - Sosnowiec Makro - Sosnowiec Centrum - Stawiki - Zawodzie - praca.
Nie obeszło się bez "przygody" z kierowcą - baranem.
W centrum Sosnowca jadę sobie na swiatłach przy ślimaku a tu jakiś baran w Wartburgu wyprzedził mnie zachowując odstęp kilkunastocentymetrowy i zajeżdżając mi drogę :(((
Niestety ten Pan zatrzymał się dalej na chodniku...
Podjechałam i pytam się grzecznie: "Czy wie Pan jaki odstęp należy zachować od wyprzedzanego rowerzysty? Chyba Pan nie wie bo o mały włos potrąciłby mnie Pan".
Na to baran: "Do lasu jeździć a nie po drogach! To jest droga ekspresowa!!!"
No w tym momencie to mi gościu podniósł ciśnienie!!!
Wyśmiałam go i powiedziałam, żeby poszedł na ponowny kurs prawa jazdy skoro nie rozróżnia typów dróg!!!! I bezczelnie wyjęłam aparat i sfociłam jego samochód razem z właścicielem, myślałam, że mnie pobije.
Tu fotografowałam ulicę w centrum Sosnowca... ktoś wychodzi z auta...
Tu fotografowałam schody od sklepu... ktoś wyszedł z auta ;]
I potwierdziła się moja reguła... jeśli ktoś wykona "manewr życia" za kierownicą, to jest:
1. Dziadkiem w kapeluszu (albo z innym nakryciem głowy);
2. Babą;
3. Kierowcą Tico... albo jakiegokolwiek Daewoo...
Wiem, że to może nic nie daje ale nadal bedę tak postepować - najpierw tłumaczyć a później focić i umieszczać na blogu. Jeszcze przydała by mi się naklejka: "O swoich umiejętnosciach za kierownicą możesz poczytać: www.kosma100.bikestats.pl"
Przed stawikami stał patrol policji, juz miałam podjechać ale jakoś mi się odwidziało...
Stawiki w Sosnowcu... łabędzie i kaczki mają już wodę do pływania ;)
Te łabędzie na pierwszym planie coś kombinują... a "szczekały" jak psy ;D
Jechało sie super :) Jeszcze czeka mnie wieczorny powrót do domku :)
I jaka średnia mi wyszła... normalnie nie mogę uwierzyć :D
Z pracy... już gorzej... w deszczu... w krótkich rękawiczkach, z mokrymi (po 10 minutach) butami, nie widząc dziur... adrenalina rozgrzała mnie od pasa w górę... ale i tak było super ;)))
P.S. I mam gdzieś kogo fotografuję, żyję w wolnym kraju i jak ktoś wejdzie mi w obiektyw to go nie wytnę... a swoję zdanie mogę napisać ;)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
jechać sobie na rowerze :D
Dzisiaj, pierwszy raz w tym roku pojechałam do pracy na rowerze.
Było super, chyba w końcu uda mi się wyjść z dziwnego stanu - spania po 11-12 godzin, nic-nierobienia, dołowania się itp. :D
Trasa standardowa (standard numer 1) :)
Dąbrowa Górnicza Mydlice - Sosnowiec Makro - Sosnowiec Centrum - Stawiki - Zawodzie - praca.
Nie obeszło się bez "przygody" z kierowcą - baranem.
W centrum Sosnowca jadę sobie na swiatłach przy ślimaku a tu jakiś baran w Wartburgu wyprzedził mnie zachowując odstęp kilkunastocentymetrowy i zajeżdżając mi drogę :(((
Niestety ten Pan zatrzymał się dalej na chodniku...
Podjechałam i pytam się grzecznie: "Czy wie Pan jaki odstęp należy zachować od wyprzedzanego rowerzysty? Chyba Pan nie wie bo o mały włos potrąciłby mnie Pan".
Na to baran: "Do lasu jeździć a nie po drogach! To jest droga ekspresowa!!!"
No w tym momencie to mi gościu podniósł ciśnienie!!!
Wyśmiałam go i powiedziałam, żeby poszedł na ponowny kurs prawa jazdy skoro nie rozróżnia typów dróg!!!! I bezczelnie wyjęłam aparat i sfociłam jego samochód razem z właścicielem, myślałam, że mnie pobije.
Tu fotografowałam ulicę w centrum Sosnowca... ktoś wychodzi z auta...
Palant za kierownicą© kosma100
Tu fotografowałam schody od sklepu... ktoś wyszedł z auta ;]
Palant za kierownicą cz. II© kosma100
I potwierdziła się moja reguła... jeśli ktoś wykona "manewr życia" za kierownicą, to jest:
1. Dziadkiem w kapeluszu (albo z innym nakryciem głowy);
2. Babą;
3. Kierowcą Tico... albo jakiegokolwiek Daewoo...
Wiem, że to może nic nie daje ale nadal bedę tak postepować - najpierw tłumaczyć a później focić i umieszczać na blogu. Jeszcze przydała by mi się naklejka: "O swoich umiejętnosciach za kierownicą możesz poczytać: www.kosma100.bikestats.pl"
Przed stawikami stał patrol policji, juz miałam podjechać ale jakoś mi się odwidziało...
Stawiki w Sosnowcu... łabędzie i kaczki mają już wodę do pływania ;)
Stawiki© kosma100
Te łabędzie na pierwszym planie coś kombinują... a "szczekały" jak psy ;D
łabędzie© kosma100
Jechało sie super :) Jeszcze czeka mnie wieczorny powrót do domku :)
I jaka średnia mi wyszła... normalnie nie mogę uwierzyć :D
Z pracy... już gorzej... w deszczu... w krótkich rękawiczkach, z mokrymi (po 10 minutach) butami, nie widząc dziur... adrenalina rozgrzała mnie od pasa w górę... ale i tak było super ;)))
P.S. I mam gdzieś kogo fotografuję, żyję w wolnym kraju i jak ktoś wejdzie mi w obiektyw to go nie wytnę... a swoję zdanie mogę napisać ;)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 33.44km
- Czas 01:45
- VAVG 19.11km/h
- VMAX 39.36km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze