Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2008

Dystans całkowity:948.53 km (w terenie 50.00 km; 5.27%)
Czas w ruchu:54:07
Średnia prędkość:17.53 km/h
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:31.62 km i 1h 48m
Więcej statystyk

No co? No co?
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem?
Cóż ci takiego zrobiłem
oprócz dzieciątka -
prócz t

No co? No co?
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem?
Cóż ci takiego zrobiłem
oprócz dzieciątka -
prócz tej pamiątki przemiłej
po naszych piątkach?
Wielbiłem twoje ciało,
robiłem ci kakao,
brudziłem raczej mało -
aaa
pukałem, zanim wlazłem,
nie brałem, gdy znalazłem,
nie szafowałem masłem
jaaa!
No co? No co?
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem?

Cóż ci ja uczyniłem -
jakąż to zbrodnię? -
że dziś odwracasz się tyłem
do mnie swobodnie?
Nosiłem ci do pralni,
paliłem minimalnie,
czyściłem w umywalni
kraaan!
Kolacje jadłem zimne,
zalutowałem rynnę,
a wady tak niewinne
maaam!
No co? No co?
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem?

Cóż popełniłem za winy -
jakież przestępstwa -
prócz tej niewinnej dzieciny
w chwili szaleństwa?
Prócz rączek oraz nózi -
tyłeczka oraz buzi -
co w niej się ząbków tuzin
rżnieee?
Z tatusia zdjęta skóra -
ot, cała zbrodnia, która
umieszcza na torturach
mnieee!
No co? No co?
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem?!



Rankiem - w deszczu :(
Jakoś ciężko mi się jechało.
Miałam jechać do Tatusia sprzątać ale nie mam siły - muszę się W KOŃCU wyspać!!! Od poniedziałku oram 24 godziny na dobę - coś mi się od życia należy :D

Mój patent na suche stopy i nogi :)




Wieczorem - do pracy - standardowo, w deszczu.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 31.93km
  • Czas 02:05
  • VAVG 15.33km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

to moja wina że ojciec pił
a matka była dziwką
nie będę sobie nakłuwał żył
jestem już za nie przeciwko

przeze mnie

to moja wina że ojciec pił
a matka była dziwką
nie będę sobie nakłuwał żył
jestem już za nie przeciwko

przeze mnie ojciec opadał z sił
matka też dawno w grobie
nie mieli przecież dla kogo żyć
i brzydkich rzeczy nie robią

to moja wina że ojciec pił
to moja wina że ojciec pił

Rankiem - z pracy - standardowo :)

A tu parę fot - dla wyjaśnienia dlaczego mało jeżdżę i nie spamuję na BS :D









Wieczorkiem - podróż do pracy - w deszczu.
Mimo deszczu jechałam zadowolona.

W centrum Sosnowca gościu OMC mnie przejechał :( włączając się do ruchu z pobocza :((( ale mój donosny krzyk (jeszcze mnie od tego gardło boli :D) uratował mnie przed zginięciem pod kołami pseudo-kierowcy :(

Opatentowałam nowy ubiór na rower - fota będzie dodana jutro - przynajmniej mam suche juz nie tylko stopy ale także nogi :D

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 31.41km
  • Czas 01:52
  • VAVG 16.83km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 18 września 2008 Kategoria Do pracy / z pracy, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Ach jak przyjemnie kołysać się wśród fal,
gdy szumi, szumi woda i płynie sobie w dal

Ach jak przyjemnie kołysać się wśród fal,
gdy szumi, szumi woda i płynie sobie w dal


Ach! Jak przyjemnie było wieczorkiem peałować do pracy!
Już nie pamiętam kiedy tak wielką przyjemność czerpałam z jazdy na rowerze :)
Chyba, przez to, że deszcz nie padał :)))

Spędzając całe dnie ostatnio u Tatusia robiac mu demolkę w domu tęsknię za rowerkiem...

I jeszcze dzisiejsza sytuacja, która doprowadziła mnie do łez ze śmiechu:
Dzwoni do mnie Kolega:
- "Monia, do której będziesz w domu?"
- "Do 20:00 albo najpóźniej do 20:30"
- "Jak chcesz to Cię odwiozę do pracy o 21:30"
- "Nie dzięki - mam samochód nawet dzisiaj od Brata ale jadę rowerem."
- "No właśnie dzwoniłem do Twojego Brata i próbował mi to wyjaśnić ale za Chiny nie zrozumiałem"
:)

No cóż do tego trzeba się przyzwyczaić i mnie zaakceptować :D

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 15.90km
  • Czas 00:50
  • VAVG 19.08km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wszystko przemija
Jak zwykłe złudzenie
Jak dziecka marzenie
Jak długi, nudny, mroczny sen

Wszystko przemija
J

Wszystko przemija
Jak zwykłe złudzenie
Jak dziecka marzenie
Jak długi, nudny, mroczny sen

Wszystko przemija
Jak nierozerwalna przyjaźń
Jak najpodlejsza zima
Jak długi, nudny, mroczny sen

NIEREALNE NIEREALNE OGNISKA
NIEREALNE NIEREALNE...

Wszystko przemija
Jak młodość i trema
Jak zieleń żywego drzewa
Jak długi, nudny, mroczny sen

Wszystko przemija
Jak najgorętsza miłość
Jak świat, którego nie było
Jak długi, nudny, mroczny sen

NIEREALNE NIEREALNE OGNISKA...


Rankiem - z pracy - standardowo.

Wczoraj wieczorem wpadłam na dobry pomysł, a mianowicie założyłam moje buty treckingowe - wysokie (za kostkę) Hi-Tec wodoodporne :D
Super pomysł. Ale niestety jak będę jeździć na nich na rowerze to nie będą się nadawały do chodzenia - no cóż jakieś ofiary zawsze muszą być :D

W rezultacie podróż wieczorna do pracy wczoraj jak dzisiejszy powrót zakończyłam wyjmując SUCHĄ i CIEPŁĄ stopę z butów :)))))

P.S. A dzisiaj miałam przyjemność rozmawiać z pewnym Panem, który śpiewa m.in. "Uważaj na niego dziewczyny kolego, uważaj na niego..." :D

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)

  • DST 15.81km
  • Czas 00:57
  • VAVG 16.64km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wczoraj wszyscy mnie uznali
dyrektorem zapalniczki
siedzę sobie przy zaworze
żeby było dużo iskier

Jestem szpiegie

Wczoraj wszyscy mnie uznali
dyrektorem zapalniczki
siedzę sobie przy zaworze
żeby było dużo iskier

Jestem szpiegiem argentyńskim
wznoszę się na pisuarze
mam padaczkę w teledysku
żeby było dużo iskier
zazgrzytam zębami
zazgrzytam zębami

Ja rozdaję niewidomym
zezwolenie na widzenie
szkłem się drapię po rogówce
żeby było dużo iskier
zazgrzytam zębami
zazgrzytam zębami

Ja wynurzam łeb z fekaliów
i wypluwam niedopałki
w niedopity denaturat
żeby było dużo iskier
zazgrzytam zębami
zazgrzytam zębami


Dzisiaj zazgrzytałam zębami... w sumie to mało powiedziane...

Rankiem, o 6:00 wkładam suche getry, suchą kurtkę, suche skarpety owijam workami, na nie wkładam mokre skarpety i przeraźliwie mokre buty.

Wychodzę na dwór by w temperaturze 6 stopni i deszczyku pojechać do domku.

A więc trasa standardowa - z pracy.
Ale zimno nie było standardowo, było przeraźliwie zimno i mokro...

Już w Sosnowcu poczułam, że nogi mi zamarzły :(

Gdy przyjechałam do domu to się popłakałam - tak mnie nogi bolały (palce u nóg najbardziej).

No cóż - życie (jazda na rowerze) to nie rurka z kremem - trzeba być tfardym nie miętkim :D

Chyba opatentuję kalosze z futerkiem spd :D

Cały dzień spędziłam przy remoncie u Tatusia...
Wieczorem - w deszczu - do pracy...

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 31.38km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 17.43km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

To już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już n

To już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic…

To już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic…

Robaczek w swej dziurce, jak docent za biurkiem
I pszczółka na kwiatkach, jak kontrol w tramwajach
Tak dłubie i gmera, napisze – wymyśli
Obejdzie wokoło, zabrudzi – wyczyści
I krzaczek przy drodze i brat przy maszynie
Jak noga w skarpecie, jak sprzedawca w kantynie
Kamyczek na polu i strażnik na straży
Lodówka wciąż ziębi, kuchenka wciąż parzy
A po co? A po co? – Tak dłubie i dłubie?
A za co? A za co? – Tak myśli i skubie?
I tak się przykłada i mówi z ekranu
I bredzi latami, wieczorem i rano

To już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic…

To już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic, nie ma już nic, nic, nic!


Rankiem na dworzec PKP by pojechać do D.G. na skróty....
Piękny weekend dobiegł końca :(
Bydzia – dzień pierwszy.
Bydzia – dzień drugi – GRAND PRIX.
Bydzia – dzień trzeci.

Mój rumak, wagon I klasy, ja i regionalny trunek... :D


Z dworca PKP w D.G. do domku...

Późnym wieczorem podróż do pracy – w deszczu :(

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 20.85km
  • Czas 01:18
  • VAVG 16.04km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 września 2008 Kategoria Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;)


Tamten znów coś złamał, tego pozszywali znów
Tamta znów uciekła, ta znów urodziła
Znowu coś umarło, znowu coś się śniło


Tamten znów coś złamał, tego pozszywali znów
Tamta znów uciekła, ta znów urodziła
Znowu coś umarło, znowu coś się śniło
Znowu oszukali nas
Znowu się coś popierdzieliło

tak właśnie mija nas
tak właśnie mija nas czas!


Tamten znów coś zgubił, ten znowu znalazł
Tamta urodziła znów, temu znów ktoś nalał
Znowu nie było nas, tam gzie coś się działo
Znowu oszukali nas
Znowu się coś pojebało

tak właśnie mija nas
tak właśnie mija nas czas



Południowy lans po Bydzi :)
Najpierw na Stadion Zawiszy. Tam odbywały się zawody strażackie.


Stadion super wyremontowany


A w jego sąsiedztwie straszy rudera – zaczęto kiedyś budować hotel i tak pozostało... :(


Przed Stadionem


Schodząc po schodach stadionu moje oiczy ujrzały dwa pędzące rowery, w tym jeden biały michu ;D
Pomachałam ręką na powitanie i agenciara z Łukaszem zawróciła by zamienić parę słów :D Aga z Kolegą jechała do Brzozy obadać rajd, który odbędzie się za tydzień.

Nowiutki, śliczniutki most :)


Pojechaliśmy do Myślęcinka.
W Myślęcinku przy źródełku.


W Myślęcinku tor dla koni.


Było chłodno więc pojechaliśmy do „Soplicy” na grzańca – rozgrzać się :)

Później popędziliśmy do Fordonu na obiad, a następnie z panem Jerzym – maratończykiem lasem do Bydgoszczy.
W lesie pędziliśmy z prędkością 28 km/h po piachu – niesamowita, jak dla mnie prędkość :)
Cała Trójka :D


Następny anty-przykład parkowania


Potem jeszcze troszkę po Bydzi, na pizzę i powrót po ciemku do norki :)
BRE Bank :)


Nad Brdą...




Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 37.46km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:42
  • VAVG 13.87km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 września 2008 Kategoria Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;)

Ze skrajności w skrajność...
Najpierw zaduma, później wielkie emocje...
Rankiem Golgota Bydgoska, wieczorem Grand Prix...

Ze skrajności w skrajność...
Najpierw zaduma, później wielkie emocje...
Rankiem Golgota Bydgoska, wieczorem Grand Prix...


Rankiem naszym celem była Dolina Śmierci...
„..Dolina Śmierci - jakże makabryczna nazwa, której nie znajdziemy na żadnej mapie, ani w żadnym wykazie miejscowości. Nie znajdziemy, bo to nie jest miejscowość, a miejsce nikomu do 1939 roku, a właściwie Polakom aż do 1946 roku nieznane. W takim to zacisznym, a przyznać trzeba pięknym otoczeniu, gdzie pagórki zasłaniały widoczność, a krzewy tłumiły echo wystrzałów hitlerowscy oprawcy spod znaku "SS" urządzali masowe egzekucje. Tu brutalnie zabijano kwiat polskiej inteligencji Bydgoszczy. Ginęli nauczyciele i lekarze, urzędnicy i kapłani, robotnicy i prawnicy, rzemieślnicy i kupcy, oraz wszyscy, których uważano za wrogów Tysiącletniej Rzeszy i doktryny szaleńca - Adolfa Hitlera. W okresie II wojny było to miejsce tabu. Nikt z Polaków - rodzin zaginionych nie dowiedział się, gdzie ich bliscy zostali straceni, choć wielu było pewnych tego, że nie żyją. Były jednak pojedyncze osoby, zarówno Niemcy nie włączający się w ludobójstwo, jak i miejscowi Polacy, którzy domyślali się, że działy się tam sprawy podejrzane i straszne. Po ustaniu działań wojennych i wyzwoleniu naszych ziem rozpoczęły się prace badawcze, które potwierdziły istnienie miejsca straceń. Zaowocowało to ustawieniem w 1946 kamiennego obelisku ku ich czci...”

Później powstała droga krzyżowa. Więcej do poczytania tutaj.

Brama


Krzyż – jeden z wielu na drodze krzyżowej


Znak wysokościowy

Hmmm ciekawe co oznacza CE0018??? Chyba nie 18 m n.p.m. :D

Groby Poległych...


Krzyż – następny – jeden z wielu na Drodze Krzyżowej.


Widok z góry.


Pomnik na górze.


Tablice Poległych.


Z góry ja zjechałam terenem :) a Kellys’ek został częściowo sprowadzony po schodach.
Następnie pojechaliśmy na kawę do Fordonu i popędziliśmy do centrum porzucić bike’i bo trzeba było pędzić na Grand Prix :D

Oto przykład rozwiązania „ścieżka rowerowa + przystanek autobusowy” :)

a nie jak w Katowicach :(

A to anty-przykład „jak nie należy parkować” :/


A myślałam, że KSU ma swoją siedzibę w Ustrzykach :D


Wieczorem GRAND PRIX SPEEDWAY
Żużel – to moja miłość od pierwszego wejrzenia na żywo :D

Przed stadionem – w oczekiwaniu na wejście.


Monia na GP.


Niektórzy załatwili sobie niezłe miejscówki :D




Rozpoczęcie




Tomek był niesamowity :)




Finał :(






Żużel zbliża ludzi – spotkałam Znajomego, z którym nie widziałam się 8 lat – z Zawiercia, a spotkaliśmy się w Bydgoszczy :D


Było po prostu ZAJEBIASZCZO!!!

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 30.95km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 14.86km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 12 września 2008 Kategoria Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;)

Now look at them yo-yo's that's the way you do it
You play the guitar on the MTV
That ain't workin' that'

Now look at them yo-yo's that's the way you do it
You play the guitar on the MTV
That ain't workin' that's the way you do it
Money for nothin' and chicks for free
Now that ain't workin' that's the way you do it
Lemme tell ya them guys ain't dumb
Maybe get a blister on your little finger
Maybe get a blister on your thumb

We gotta install microwave ovens
Custom kitchen deliveries
We gotta move these refrigerators
We gotta move these colour TV's

See the little faggot with the earring and the makeup
Yeah buddy that's his own hair
That little faggot got his own jet airplane
That little faggot he's a millionaire

We gotta install microwave ovesns
Custom kitchens deliveries
We gotta move these refrigerators
We gotta move these colour TV's

I shoulda learned to play the guitar
I shoulda learned to play them drums
Look at that mama, she got it stickin' in the camera
Man we could have some fun
And he's up there, what's that? Hawaiian noises?
Bangin' on the bongoes like a chimpanzee
That ain't workin' that's the way you do it
Get your money for nothin' get your chicks for free

We gotta install microwave ovens
Custom kitchen deliveries
We gotta move these refrigerators
We gotta move these colour TV's, Lord

Now that ain't workin' that's the way you do it
You play the guitar on the MTV
That ain't workin' that's the way you do it
Money for nothin' and your chicks for free
Money for nothin' and chicks for free


Rankiem z dworca PKP w Bydgoszczy na śniadanko do ulubionego Baru Mlecznego (myślałam, że takie twory wyginęły a tu można naprawde smacznie i tanio zjeść :D).
Następnie przy Brdzie do „miejsca zakwaterowania” :D
Kosmacz nad Brdą.


Dzisiaj mało rowerowo. Jakoś nie było większego nastroju na dalsze rowerowanie po nocy spędzonej w pociągu.
Wieczorkiem (po 17:00) mały lansik po Bydzi :D
Panie nad Brdą.


Mostek przy Operze.


Przy Operze.


Tą fontannę skądś znam? :D


Odwiozłam Kobrę do pracy, a sama ruszyłam na Stary Rynek.
Tam odbywał się koncert.
Zespół, który był supportem Kukiza nawet fajnie grał :D Grał kawałki Lady Pank, De Mono, Dire Straits, Green Day itp.


Postałam troszkę, pokiwałam się w rytm muzyczki i... zmarzłam :(
Pojechałam „do domku” ale jak już byłam przed domkiem to pojechałam dalej by za 5 minut znaleźć się z powrotem na Rynku :D

Znowu postałam, widziałam wiosło – szkoda, że tak późno go zauważyłam :(


Znowu zmarzłam i pojechałam ogrzać się pod kołderką.
Ściemnia się... a ten jeszcze chodzi po linie :D


Niestety nie dotrzymałam do Kukiza, a szkoda :(
Miałam jeszcze iść na nogach na koncert Kukiza ale mój Znajomy, który też przyjechał na Grand Prix, z racji wypadków i korków jeszcze nie dojechał do Bydzi, więc poszłam grzecznie spać :)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 14.15km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:21
  • VAVG 10.48km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 11 września 2008

Jasiek miał na imię, ojciec z matką dali,
już tak lat dwadzieścia na niego wołali.
Malarz- stąd się wzięło, że malował ściany

Jasiek miał na imię, ojciec z matką dali,
już tak lat dwadzieścia na niego wołali.
Malarz- stąd się wzięło, że malował ściany
Odkąd farby dotknął, poczuł powołanie.
Jasiek – malarz pokojowy, bo nie lubi wojny.
Mówili koledzy gdy zdobył domów fronty
Jaśka szablon ulubiony wychowanie nie dla wojny.
Obok dziecko z karabinem:
Tatatata już nie żyjesz!

Jacek – malarz serce czułe na ludzką głupotę
Stać nie może obojętnie gdy widzi idiotyzm.
Dojrzał na ścianie napis: „Biała siła”
Sprayem przy nim pomajstrował
Wyszło „Biała kiła”
Bo Jasiek – malarz, prosty z niego chłopak,
Długo nie potrafi znieść napisu przygłupa.

Jak coś wesołego na murze zmajstruje
Zaraz ktoś się znajdzie co mu zamaluje
A kiedy faszyści na murach się plenią
To nie zmaże nikt napisu nawet nocą ciemną.
Myśli Jasiek Malarz że musi być kiepsko
W kraju, który przeszedł hitlerowskie piekło
Gdy się toleruje treści faszystowskie
Na murach, w gazetach, w kazaniach i w książce.



Rankiem - do pracy - standardowo.
Po południu - z pracy - standardowo.

Jeszcze czeka mnie nocna podróż na dworzec PKP, bo jadę na skróty do... :D
Nie będzie mnie na BS do poniedziałku - co nie oznacza, że nie będę jęździć :D

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 31.47km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:39
  • VAVG 19.07km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl