Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Poniedziałek, 7 listopada 2011 Kategoria Indoring ;-)

Indoor Cycling 1

:-)
Było super!
Poniedziałek, 7 listopada 2011 Kategoria W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Na i z Indoor Cyclingu :-)

Po ostatniej porażce spinningu-srinningu w Fitness Klub Salsa, gdzie ludzie powinni być otwarci na wszelką aktywność sportową i umożliwić pozostawienie gdzieś w środku roweru, gdy już się nim przyjechało, byłam zniechęcona do takich zajęć.
Na pewno skreśliłam ten lokal i już nigdy tam nie pójdę. Zastanawiam się też nad pismem do Benefit System...
Umówiłam się do Kobiecej przestrzeni na Indoor Cycling.
Jeszcze rano zadzwoniłam spytać się czy będę mogła gdzieś wprowadzić rower. „Oczywiście” - usłyszałam odpowiedź ;-)
Miałam pewne obawy...
W pracy z musu byłam blachosmrodem. Wracam po 17:00, szybkie jedzenie i po 18:00 wskakuje na rower i pędzę na Indoor Cycling.
Wpadam w ostatniej chwili... rower stoi przy recepcji pod czujnym okiem miłej dziewczyny. Przebieram się, wchodzę na salę a tam już pedałują.
Prowadząca tłumaczy mi jak ustawić rower i co będziemy robić...
I jazda!
Jestem pod wrażeniem, bardzo mi się podobało.
Nie spodziewałam się, że tak mi się spodoba :-)
Ujechałam się... ciekawe czy jutro wstanę z łóżka...
Po zajęciach prysznic, wsiadam na rower i wracam do domku.

Będę chodzić na zajęcia 3 razy w tygodniu.
Super!

A w domku...
Musta ;-) © kosma100


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 30.14km
  • Czas 01:34
  • VAVG 19.24km/h
  • VMAX 35.70km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 listopada 2011 Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Niedzielny, jesienny marazm... pomimo pięknej pogody :(

Kosmacz, Kosmacz, co z Ciebie wyrośnie?
Gruszki na wierzbie?
Gruszki na wierzbie? © kosma100


Czy śliwki na sośnie?
Piękna pogoda, dzień wolny od pracy, od innych obowiązków a ja... nie jeżdżę na rowerze...
Dopadł mnie jakiś dół, marazm, deprecha :(
Nie chce mi się...
A na pewno nie chcę mi się samej...
Pomimo że mi się nie chce, to jak Znajomy proponuje rower to już mi się chce :-)
Niestety jak wracam po kilku minutach do kompa to się okazuje, że Znajomemu się odechciało i położył się do łóżka...
Ech...
Robię wpis z wczoraj i...
ubieram się w pedalskie ciuszki...
Szukanie mapy Dąbrowy Górniczej (by pojeździć po ścieżkach, po których nie jeździłam) kończy się fiaskiem...
Trudno – jadę przed siebie...
Nie chce mi się...
Naprawdę mi się nie chce...
Już nie pamiętam kiedy mi się aż tak nie chciało...
Niedobrze...

Z powodu niemania mapy, pomimo że włożyłam sobie już pomiędzy nogi czerwono-czarną rurkę Kellyska nadal mi się nie chce...

Ruszam i...
decyzja pada: „nie jadę!”.
Jadę więc do wsiowego sklepu po jakieś słodycze (popołudniu będę mieć gości) i browar i wracam do domku.
Nie idę na łatwiznę – jadę do najbardziej oddalonego wsiowego sklepu ;-)
Przyjeżdżam i... brak chęci do czegokolwiek...
:(
Mogłabym umieścić zaległe wpisy z Balatonu i WKK2011 ale...
nie chce mi się...

Nie chce mi się...
Naprawdę mi się nie chce...
Już nie pamiętam kiedy mi się aż tak nie chciało...
Niedobrze...

Muście udziela się chyba mój nastrój, bo:

leży...
Wyciąganie w słońcu © kosma100


Musta a'la kwiatek © kosma100


LB czyli leżenie bykiem a nawet Mustą © kosma100


Lezenie na kanapie w słońcu © kosma100


Nie chcę mi się... © kosma100


Leżę, leżę, uwaliłam się jak... kotka ;-) © kosma100


Lizantrop © kosma100


Lizantrop © kosma100


Pozdrowiłabym wszystkich tu zaglądających ale mi się nie chce :)
  • DST 2.86km
  • Czas 00:09
  • VAVG 19.07km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Koń jaki jest, każdy widzi, Zabrze jakie jest, Darek nam pokaże :-)

Od słowa do słowa i gdzieś na blogu nakłoniliśmy z Amigą Darka by pokazał nam Zabrze, tzn. ciekawe miejsca w Zabrzu.
Po upojnym, piątkowym wieczorze z Kudłatą nie wstaję o 5:00 ani o 6:00, więc postanawiam jechać do Zabrza pociągiem.
A więc Łosień – Ząbkowice – stacja PKP.
Koleje Śląskie spóźniają się 10 minut.
Jadę Elfem... Europa, XXI wiek, piękny pociąg ale wieszaków rowerowych NIET!
Wsiadam do ostatnich drzwi i najpierw stoję w przejściu, a później pcham się do końca, opieram rower w przejściu a sama siadam na fotelu.

Po drodze wsiada amiga, a na dworcu pkp w Zabrzu spotykam Darka i Wika.

Zaczynamy naszą podróż po Zabrzu.
Na początek „płaskorzeźba” :-)
Płaskorzeźba :-) © kosma100


Darek opowiada Amidze anegdotę o płaskorzeźbie.
Darek opowiada Amidze anegdotę o płaskorzeźbie ;-) © kosma100


Wchodzimy do punktu informacji turystycznej, gdzie dostajemy mapy, przewodniki i płytkę „nagraną w różnych językach” :-)
Pedalimy na cmentarz żydowski.
To miejsce ma swój urok...
Brama cmentarza żydowskiego © kosma100


Cmentarz żydowki w Zabrzu © kosma100


Cmentarz żydowski w Zabrzu © kosma100


Cmentarz © kosma100


Cmentarz © kosma100


Cmentarz © kosma100


Niestety nawet tutaj znajdzie się ktoś...
Koszerne? © kosma100


Kolejna atrakcja to stalowy dom.
Dom ze stali w Zabrzu © kosma100


Następnie oglądamy wagoniki w Biskupicach
Wagoniki w Biskupicach © kosma100


i wieżę ciśnień.
Wieża © kosma100


Huta Zabrze
Huta © kosma100


Po drodze napotykamy na znaki, których w Zagłębiu nie uświadczysz... ach te zabobony ;p
Takich znaków w Zagłębiu nie ma © kosma100


Pedalimy do parku im. Jana Pawła II.
Czesław Zabrzaninem ;-) © kosma100


Kolejna „atrakcja” to budowany przez 40 lat szpital, który teraz niszczeje.
Budujemy (przez 40 lat) szpital © kosma100


Kręcimy do szybu Maciej, gdzie jesteśmy zaproszeni do środka. Kierownik opowiada nam z taką pasją, że rzeczy, które by mnie dawno znudziły ciekawią...
Szyb Maciej © kosma100


Szyb Maciej © kosma100


Gdzie jest Góra a gdzie dół? © kosma100


Szyb Maciej - radosna twórczość pracowników © kosma100


Szyb Maciej - radosna twórczość pracowników © kosma100


Szyb Maciej - radosna twórczość pracowników © kosma100


Szyb Maciej - radosna twórczość pracowników © kosma100


Cmentarz jeńców radzieckich © kosma100


W szybie Maciej spędzamy z godzinę, później jedziemy na cmentarz jeńców radzieckich.
Cmentarz jeńców radzieckich © kosma100


Kolejny pomnik...
Pomnik © kosma100


Kolejny szyb...
Szyb © kosma100


Wieża... tu po raz kolejny dzisiaj zastanawiam się nad biznesem ;-)
Wieża © kosma100


Pomnik... tu też mówię o biznesie ;-)
Pomnik © kosma100


Darek © kosma100


Luiza
Luiza © kosma100


Grupa Śląsk
Grupa Śląsk © kosma100


Wystawa zdjęć w Luizie... jeszcze wiele miejsc muszę zobaczyć...
Jeszcze wiele miejsc muszę zobaczyć ;-) © kosma100


Śląska panorama - Biskupice
Śląska panorama - Biskupice © kosma100


Kościół Św. Jadwigi
Kościół św. Jadwigi © kosma100


A kominy dymią...
A kominy dymią... © kosma100


Staw...
Staw © kosma100


Staw © kosma100


Jesienna droga do Rokitnicy
Jesienna droga do Rokitnicy © kosma100


Jesienny Wiku ;-)
Jesienny Wiku © kosma100


Kolejny stalowy dom... tym razem w Rokitnicy
Stalowy dom © kosma100


Kręcimy na Helenkę, gdzie czeka na nas pyszny obiadek – dzięki Anetko ;-)
Pogaduchy i śmiechy i... trzeba wracać.
Jadę z Amigą drogą nr 94. W Siemianowicach Amiga skręca na Katowice, a ja przez Czeladź, Będzin, D.G. Do domku.

W domku robię zdjęcie mapom i przewodnikom, które dostałam w centrum informacji turystycznej w Zabrzu.
To nie tak łatwo zrobić zdjęcie mapom, gdy jest Musta :-)

To nie tak łatwo zrobić zdjęcie mapom, gdy jest Musta :-) © kosma100


To nie tak łatwo zrobić zdjęcie mapom, gdy jest Musta :-) © kosma100


To nie tak łatwo zrobić zdjęcie mapom, gdy jest Musta :-) © kosma100


Było super.
Darku – dzięki, za wspaniałe przewodnictwo, Amiga, Wiku – dzięki za wspaniałe towarzystwo :-)
Kolejna wycieczka – Tour de Łosień ;-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 99.20km
  • Czas 05:30
  • VAVG 18.04km/h
  • VMAX 44.40km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spinning srinning czyli wszystko ch**!


Byłem w Ryjo, byłem w Bajo, miałem bilet na Hawajo,
byłem na wsi, byłem w mieście, byłem nawet w Budapeszcie
wszystko ch**, bo ja wam mówię wszystko ch**,
może czasem trochę mniejszy, ale potem jeszcze większy.

Byłem w wojsku i w szpitalu, w pierdlu i na kupie szmalu,
byłem w górach i na plaży i żonaty cztery razy,
wszystko ch**, bo ja wam mówię wszystko ch**,
może czasem trochę mniejszy, ale potem jeszcze większy.

Byłem w szkole, byłem w pracy, miałem cały Ruch na raty,
przychodzili po mnie z rana, potem noga, dupa, brama,
wszystko ch**, bo ja wam mówię wszystko ch**,
może czasem trochę mniejszy, ale potem jeszcze większy.

Byłem w Ryjo, byłem w Bajo, miałem bilet na Hawajo,
byłem na wsi... byłem w mieście... byłem nawet w Budapeszcie
wszystko ch**, bo ja wam mówię, ja wam mówię,
może czasem trochę mniejszy, ale potem jeszcze większy.*


Od 1 listopada jestem szczęśliwą posiadaczką karty Multisport.
Zarezerwowałam sobie, gdzieś w połowie października, zajęcia spinningowe w pewnym lokalu w D.G. By sprawdzić lokale zamówiłam też 1 zajęcia w innym lokalu.
Dzisiaj nadszedł TEN DZIEŃ, w którym miałam zostać rozdziewiczona przez spinning.
Przyjeżdżam z pracy ok. 17:45 po 37-godzinnej absencji (nie mylić z abstynencją) w domu.
Musta rzuca się na mnie i „krzyczy”, że tyle czasu była sama.
Przytulam... głaszczę... z włosem i pod włos...
Ubieram się w pedalskie ciuszki, biorę pedalskie ciuszki do plecaka i mykam na spinning.
Przez Strzemieszyce do D.G. Po drodze wpadam do Reala, do apteki...
Przyjeżdżam do „Salsy” i... nie mogę wprowadzić roweru...
„Może sobie pani go przypiąć do bramy”.
„Do bramy to może sobie pani przypiąć mózg bo i tak z niego pani nie korzysta” - chciałam powiedzieć ale nie powiedziałam.
Wychodzę na dwór i sprawdzam czy mogę gdzieś bezpiecznie zostawić rower – NIE MOGĘ.
Przy okazji słyszę muzykę przy której zaczynają pedałować... masakra jakaś... nie wiem czy bym wytrzymała godzinę...
Wracam i mówię, że rezygnuję z zajęć – proszę wykreślić wszystkie umówione zajęcia.
I wychodzę.
Następny spalony lokal ;-)
Dosiadam rumaka i pedalę do domku...
Tym razem przez Tworzeń.
W Łośniu, na Ząbkowickiej jadę po czymś po czym nie powinnam jechać... jakaś siatka na jezdni zasypana czymś czarnym... robią drogę... mam nadzieję, że moje opony to przeżyły.

Wracam do domku a tam... Musta ;-)

Wszystko ch** © kosma100



Najważniejszy jest spokój © kosma100


Chyba zostanie mi basen i może... siłownia...

* Elektryczne Gitary - "Wszystko ch**".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 29.00km
  • Czas 01:15
  • VAVG 23.20km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dobre rady, mądre słowa...


Jedni mi mówią-pomalutku
Gdy pomalutku łatwiej dojdziesz skutku
Drudzy za radzą-działaj bystro
Działając bystro wnet ogarniesz wszystko

Tamci mi mówią-rób powoli
Powoli-mówią-zrób to mniej boli
Inni zaradzą-weź i utnij
Jeśli nie utniesz to ugrzęźniesz w kłótni

Ten podpowiada-tylko spoko!
Bo tylko spoko to jest mocny okop
Tamten mi wciska-weź wygarnij
Jak nie wygarniesz to się skończy marnie

Dobre rady i sposoby
Mądre zdania i działania
A ja nie wiem co mam robić
Świat do wyrzygania*


Miałam straszny sen - ukradli mi Kellyska...
Na szczęście to był tylko sen, a nie mam tendencji do proroczych snów.
Hmmm… wczoraj jednak nie zdawało mi się… były podjazdy:


Dzisiaj rankiem do pracy – bez sekscesów.
Ech... muszę uzupełnić wpisy z majówki na Węgrzech oraz z KKW2011 - może wieczorem uda mi się je uzupełnić.

* KSU – „Dobre rady, mądre słowa"


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 30.73km
  • Czas 01:28
  • VAVG 20.95km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 października 2011 Kategoria 100 km OMC, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Zawsze bardzo boleśnie odczuwałam nieodwracalność zdarzeń...

Zawsze bardzo boleśnie odczuwałem nieodwracalność zdarzeń. Kiedy mama po raz pierwszy zaprowadziła mnie do przedszkola, płakałem jak bóbr, ale był to tylko strach przed nieznanym. Kiedy mnie stamtąd zabierała, bo po wakacjach miałem już pójść do szkoły, beczałem dwa razy głośniej. Beczałem, ponieważ wiedziałem, że nigdy już tam nie wrócę, że dzieje się coś nieodwracalnego. Kiedy zdałem egzamin maturalny, wziąłem od kolegi zmiętego papierosa i poszedłem do ubikacji. Jak wiele razy przedtem, zapaliłem stojąc na muszli. Ale przedtem nie odczuwałem żalu, że coś już się nie powtórzy.*

Dzisiaj nie będzie tekstu piosenki... dzisiaj będzie cytat z książki mojego Wujka – Jerzego Nowosada... Wujka, którego już nie ma między nami... który odszedł ale po którym zostało mi wiele wspomnień, wiele bardzo miłych chwil... pogawędki do rana... no i to poczucie humoru... mam je chyba po Nim... ;-)

Jerzy Nowosad – o sobie:
„Już na długo przed urodzeniem oznaczałem się kolosalnym poczuciem czarnego humoru, czego najlepszym dowodem było późniejsze przyjście na świat. Po pewnym czasie orzekłem samokrytycznie, że dowcip ów był z gatunku raczej miernych, w związku z czym postanowiłem zająć się czymś poważnie.
Pierwszy dowcip opublikowałem w klasie czwartej szkoły podstawowej. Nasza klasa pomagała wychowawczyni w prowadzeniu szkolnej biblioteki. Pewnego dnia układałem książki na półkach, zaś trzy panie nauczycielki zajęte były rozmową w przeciwległym końcu pokoju. W pewnej chwili weszła ówczesna moja sympatia i zapytała mnie: „Czy są dziewczynki?” – mając oczywiście na myśli swoje koleżanki.
Są – odpowiedziałem mając na myśli nauczycielki – ale dorosłe.
Tego to historycznego dnia przylgnęło do mnie niejasne określenie człowieka, o którym należy wiedzieć, że nie wiadomo co i kiedy powie.
Nieco poważniej zająłem się tymi niepoważnymi sprawami na studiach. W tym zajmowaniu posunąłem się do tego stopnia, że kiedy Rada Uczelniana Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Katowicach ogłosiła literacki konkurs o „Zielony Kwadrat”, miałem czelność wziąć w nim udział. Ku zdumieniu wszystkich, a szczególnie tych, którzy mieli poważne wątpliwości co do kompletu klepek danych mi przez naturę do dyspozycji, jury kierowane przez pana Aleksandra Baumgartena przyznało mi pierwszą nagrodę oraz „Zielony Kwadrat”. Laur ten spłynął na mnie za króciutkie opowiadanie, humoreskę właściwie, noszącą tytuł Gubernator”. Sukces ten spowodował, że w swej bezczelnej zarozumiałości, zjawiłem się z maszynopisem humoreski w redakcji „Karuzeli” i po upływie pewnego czasu znalazłem ją na jej łamach. Było to w styczniu 1967 roku i od tego czasu stale, nie bez satysfakcji połączonej z przyjemnością, współpracuję z tym uśmiechniętym czasopismem. Kąśliwie uśmiechniętym, muszę dodać.
Jak mi się wydaje, jestem jednym z najmłodszych jej współpracowników, przeto i niewiele mam o sobie do powiedzenia. Niekiedy zdarzają mi się nieomal anegdotyczne sytuacje, których przyczyną jest mój młody wiek i fakt zderzenia nazwiska przy nagłówku felietonu z twarzą właściciela nazwiska. Rzecz w tym, że nie wszyscy wierzą, że mając tyle lat i taką gębę, można w ogóle pisać coś podobnego. Wszelkie próby wytłumaczenia z mojej strony kwitowane są uśmiechem pełnym wyrozumiałości, który rozumieć należy: „On pisze, a więc nie wiadomo jak tam u niego było w dzieciństwie”.
Poza tym, drugim moim wielkim nałogiem jest kabaret. Miałem przyjemność być autorem i aktorem niewielkiego, bo dwuosobowego teatrzyku piosenki, niestety wszelkie z nim związane plany zmuszony zostałem odwiesić na jakiś czas na kołku.
Cóż więcej z planów?. Mam apetyt na niewielki tomik felietonów, między innymi tych drukowanych w macierzystym piśmie, ale na razie kończy się to jedynie na apetycie.
O innych planach nie mogę powiedzieć niczego poza enigmatycznym ho! ho!
Dziękuję za uwagę.”

Pomarudzę...
Znowu kolejne „święta”...
Nie cierpię świąt wszelakiej maści... nie cierpię bo... nie cierpię... nie cierpię schematów, ramek itp.

Kolejne „święto” do odfajkowania to Święto Zmarłych – 1 listopad.
Święto, w zamyśle, może fajne ale niestety rzeczywistość zniekształciła niestety zamiar...
Teraz ważne jest ile kwiatów i zniczów będzie na grobie, w jakich kozaczkach wybiorę się, czy pokażę nowe palto, czy przyjdę z mężem/żoną trzymając się za rękę (nieważne co było parę dni temu), fajnie jak przyprowadzę córeczkę i synka - „parka” musi być...
Tak jak inne święta poszły w innym kierunku (i dlatego „Lubię to nie”), to też poszło za innymi...

Rzadko chodzę na grób mojej Mamy... naprawdę rzadko – 3-5 razy w roku?
Ale myślę o Niej często... prawie codziennie...
Myślę, co było by gdyby... co by powiedziała na to co robię, co bym Jej powiedziała... rozmawiam z Nią prawie codziennie... to taki „mój adwokat Boga” (chociaż kociołek w piekle już rezerwuję), bo wiem, że trafiła do nieba... za to, co dała innym ludziom, ilu pomogła, zawsze z uśmiechniętą twarzą...
Groby są „fajne” - pozwalają nie zapomnieć... dla mnie zbędne...
I pytania: „Byłaś już na grobie?”, „To Ty przywiozłaś kwiaty?” itp. są żałosne...

Miałam sprzątać... ale wczoraj umyłam okna, które nie były myte od grudnia 2010 roku i wystarczy :)

Postanowiłam pojechać na grób mojej dobrej Znajomej, która zmarła nagle... która była SUPER CZŁOWIEKIEM, SUPER NAUCZYCIELEM...

Trochę trudności miałam, bo przez ten tydzień, codziennie usiłowałam sobie przypomnieć jak miała na nazwisko... bezskutecznie... dobrze, że imię pamiętałam....

Na początek jadę do wsiowego sklepu po 2 znicze.
Później na grób Mamy.

„Miejsce zarezerwowane” - no comments...
Miejsce zarezerwowane... no comments © kosma100


Kolejny „cel” - grób Koleżanki...
A więc – Łosień – Niegowonice – Ogrodzieniec.
Po drodze – chyba dzięki jesieni zauważam, po raz pierwszy, pomnik.
Pomnik - bohaterom Armii Czerwonej © kosma100


Dalej... jesienna droga ;-)
Jesienna droga © kosma100


Dojeżdżam do Ogrodzieńca.
Atakuje mnie reklama atrakcji (i dobrze).
Reklama atrakcji © kosma100


Następnie – ś(m)cieżka rowerowa... po pierwsze „górki” przed wjazdem na posesje mogą wywrócić wnętrzości do góry nogami, po drugie... czemu wjazd też jest czerwony???
Ś(m)cieżka rowerowa © kosma100


W Ogrodzieńcu (ot tak!) przypominam sobie nazwisko Kumpeli...

Zamek Ogrodzieniec – Podzamcze – dzisiaj nie jest moim celem ;-)
Zamek Podzamcze Ogrodzieniec © kosma100


Po paru kilometrach trafiam na Biskupice... ups! Pomyliłam kierunki? :D
Biskupice... © kosma100


Dojeżdżam do Dobrakowa i na cmentarz...
Wchodzę, kierując się „intuicją”... gdzie to było na pogrzebie...
Trafiam „tubylczynię” i uderzam do niej... pytam się i okazuje się, że stoję przy grobie kumpeli... magia...
Ech...
Ech... 33 lata... © kosma100


Zapalam znicz...
Światełko... © kosma100


Ruszam z powrotem inną drogą. Przez Siadcza, Szyce, Sierbowice, Szypowice, Siamoszyce.
Po drodze kolejny pomnik.
Pomnik... © kosma100


Siamoszyce
Siamoszyce © kosma100


Siamoszyce © kosma100


Przez Mokrus, Giebło do Ogrodzieńca, następnie do Niegowonic.
Niegowonice skałki © kosma100


Niegowonice skałki © kosma100


Ujechałam się... albo to nie był mój dzień, albo było dużo podjazdów.
Jadę jeszcze do p. Heni, do sklepu i do domku.
Marzę o kąpieli...
Marzę... wchodzę do łazienki i...
Lokatorzy w wannie © kosma100


Przypominam sobie, że wczoraj wpakowałam wszystkie kwiatki do wanny w celu reanimacji.
O.K. Wezmę prysznic... Otwieram drzwi i...
Lokator pod prysznicem © kosma100


Lepszy jeden lokator niż 20.
Edit: nie JEDEN – zapomniałam, że mam kota ;-)
Więc wynoszę kwiatka, kota i mogę wziąć prysznic ;-)

Fajny dzień... dużo myslałam... o kimś... o czymś... o życiu...

* Jerzy Nowosad - "Czerwone oczy".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 98.87km
  • Czas 04:57
  • VAVG 19.97km/h
  • VMAX 47.30km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Śmierć jeździ blachosmrodem...

Rankiem do pracy.
Nie chciało mi się... bardzo mi się nie chciało.
Ale jak już wyszłam z domu, nasmarowałam napęd, włożyłam oczoj... kamizelkę, wsiadłam na rower to mi się zachciało ;-)
Tymbardziej mi się zachciało jak zobaczyłam, że jest 7:30 a ja o 9:15 mam spotkanie... Oj, wtedy to mi się zachciało :-)
Mam wrażenie, że jak jadę w oczoj... kamizelce to kierowcy-bałwany blachosmrodów wyprzedzają z większym odstępem. Daleko mu (temu odstępowi) do kodeksowego odstępu ale ujdzie...
Przez D.G. Tworzeń, Centrum, Sosnowiec Centrum, Katowice Morawa do pracy.
W Katowicach, na ulicy 1-go Maja przed przejściem dla pieszych stoi radiowóz z migającym kogutem. Dalej, na pasach samochód (jakiś mały, srebrny).
Podjeżdżam, zapala się na przejściu czerwone światło, normalnie bym przejechała ale nie będę robić bydła przy drogówce. Zatrzymuję się i czekam na zielone.
Zielone... ruszam.
Przejeżdżam obok samochodu stojącego na pasach i... szok!
Pod kołami samochodu leży rower...
Zrobiło mi się słabo...
Nie znam żadnych szczegółów, więc nie będę gdybać. Rower wydawał mi się dziecięcy, taki na 20-calowych kołach..
Szok...
Na chodniku stoi... dziadek w kapeluszu...
Roztrzęsiona dojeżdżam do pracy...
:(

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających...
  • DST 30.74km
  • Czas 01:21
  • VAVG 22.77km/h
  • VMAX 39.10km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Siekieraaaaaaaaaaaaaaaaa!!!

Siekieraaaaaa...
Czy tu się głowy ścina ?
Czy zjedli tu murzyna ?
Czy leży tu Madonna ?
Czy tu jest jazda konna ?

Siekiera x15

Siekieraaaaa...

Czy w nocy dobrze śpicie ?
Czy śmierci się boicie ?
Czy zabił ktoś tokarza ?
Czy często się to zdarza ?*


Rano była Siekiera, to wieczorem, też będzie :-)

Kultowy kawałek Siekiery ;-)

Może zamiast zużytej korby zacznę wozić ze sobą siekierę? :-)

Z pracy - przyjemnie.
Ale muszę zainwestować w akumulatorki i ładowarkę... :(
Ciepło - o 19:00 (jak dojechalam do domu) było 10 stopni :-)

A tu mała sesja zdjęciowa poweekendowych postępów w kończeniu remontu ;-) no i Musta offfkorsssss :-)

Numerki... a gdzie 69? © kosma100


Musta: "WTF???" © kosma100


* Siekiera - "Czy zjedli tu murzyna".



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 31.08km
  • Czas 01:33
  • VAVG 20.05km/h
  • VMAX 35.20km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rankiem ruszył pierwszy oddział ślepych

Rusza pierwszy oddział ślepych
Karły, kundle, dobrze jest
Naprzód, ognia, zabić, zgnieść
Dobrze jest, dobrze jest

Fala, fala...

Na bok chamy, kurwy, śmiecie
Pierwszy oddział, dobrze jest
Naprzód, ognia, zabić, zgnieść
Dobrze jest, dobrze jest

Fala, fala... *

Zaraz rusza oczyszczanie
Zaraz rusza zabijanie
Zaraz będzie krwawa sekcja
Zaraz będzie dezynfekcja

Tam na polanie dzikiej
Chłop walczy z robotnikiem
Zaraz krew się poleje
Zaraz będzie weselej**


No tak... Ruszył rano pierwszy oddział ślepych (kierowców blachosmrodów) i aż chciało by się ruszyć z oczyszczaniem, zabijaniem, krwawą sekcją, dezynfekcją...

Mowa o kierowcach - baranach...
W Dąbrowie Górniczej "eL-ka" chce mnie przejechać ale na szczęście pan instruktor ma refleks i zdążył zahamować. Nawet przeprasza mnie ręką - musiałam wyglądać na przestraszoną.

Coś nam rośnie w miejscu starego Urzędu Miejskiego...
Nowa budowla © kosma100


W Sosnowcu na ul. 1-go Maja jakiś idiota kierujący autobusem "D" o numerze rejestracyjnym SO 1162G wyprzedza mnie na centymetry.
Żenada :(
Naprawdę mnie przestraszył - odbiłam na prawo (był pas do skrętu w prawo) i mam cholerne szczęście, że tym pasem nikt nie jechał.
Chyba zacznę wozić ze sobą zużytą korbę :-)

Nie wspomnę o babie w Punto...

Muszę przestać się przejmować kierowcami - baranami...
Złość piękności szkodzi (niektórym nic już nie zaszkodzi) ;-)

Jechało się (pomimo baranów) przyjemnie.
Małe urozmaicenie - zamiast przez Strzemieszyce to przez Tworzeń - trzeba sobie urozmaicać życie, co by nie popaść w rutynę :-)



* Siekiera - "Fala"
** Siekiera - "Dezynsekcja".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 30.72km
  • Czas 01:19
  • VAVG 23.33km/h
  • VMAX 39.40km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl