Czwartek, 8 kwietnia 2010
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Mój pierwszy raz!
Mój pierwszy raz...
Pierwszy raz w tym roku na rowerze do pracy...
Pierwszy raz na rowerze do nowej pracy...
Fajnie się jechało.
Chłodno ale przyjemnie.
Przy Stawikach mgła... aż jechałam chodnikiem.
Oczywiście "mały poślizg" przy wstawaniu... miałam wstać o 5:00, później o 6:00... miałam wyjechać o 6:30 a wstałam o 6:30 i wyjechałam o 7:00.
Ciuchy, buty na obcasach do sakw i w drogę.
Mam nadzieję, że będę to kontynuować :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Pierwszy raz w tym roku na rowerze do pracy...
Pierwszy raz na rowerze do nowej pracy...
Fajnie się jechało.
Chłodno ale przyjemnie.
Przy Stawikach mgła... aż jechałam chodnikiem.
Oczywiście "mały poślizg" przy wstawaniu... miałam wstać o 5:00, później o 6:00... miałam wyjechać o 6:30 a wstałam o 6:30 i wyjechałam o 7:00.
Ciuchy, buty na obcasach do sakw i w drogę.
Mam nadzieję, że będę to kontynuować :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 15.67km
- Czas 00:47
- VAVG 20.00km/h
- VMAX 35.00km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 6 kwietnia 2010
Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Żelazo nie klęka...
Do Santa Cruz wiodą drogi cztery
Ta kwestią wiedzy jest, a ta druga wiary
Do Santa Cruz wiodą drogi cztyry
A to jest domena Doktora YRY
Głód jest silny, ale stan stabilny
Oczy widzą, silna ręka, pamiętaj
Żelazo nie klęka!
A te drogi nie mają żadnych znaków
Nie, nie ma recept, nie ma podręczników
Na swojej drodze swoją baśń kupuję
Do celu w żółtą łódź swoją kieruję
Coraz mniej rzeczy jest takimi jak dawniej
Ja związek tajny postrzegam jawnym
Dwa razy dwa nie zawsze musi być cztery
A do Santa Cruz wiedzie więcej dróg niż cztery, heheh
Ból jest duży, to już koniec podróży
Słaabo?! Silna ręka, na zawsze
Żelazo nie klęka!
Ból jest duży, to już koniec podróży
Czysta dusza, silna ręka, na zawsze
Żelazo nie klęka!
Solo - Doktor YRY!
Moc jest z nami chłopakami, dziewczynami
Ekstaza i udręka, pamiętaj
Żelazo nie klęka!
Czas ucieka, a wróg nie czeka
Słaabo?! Się nie lękaj, pamiętaj
Żelazo nie klęka!
Głód jest silny, ale stan stabilny
Słaabo?! Silna ręka, pamiętaj
Żelazo nie klęka!*
Dzisiaj miałam szczęście, bo Kolega z pracy podwiózł mnie do domku i w domku byłam już o 16:30 :)
Zjadłam, przebrałam się w pedalskie ciuszki i sru! na rower!
Pojechałam do Urzędu Skarbowego złożyć PITa, ponieważ tylko dzisiaj US w D.G. jest czynny do 18:00 (w pozostałe dni do 15:00). Myślę sobie: „Będzie full ludzi, ale trudno...”
Przypięłam rowerek do barierki przy drzwiach wejściowych i wchodzę...
Pan strażnik rozmawiał z drugim panem i bezczelnie mnie obgadywali, niestety nie słyszałam co mówili, tylko widziałam jak mnie palcami wytykali... :/
No i, po raz kolejny, życie mnie zaskoczyło :)
W US były pustki ;-) złożyłam PITa i schodzę do rowerka.
Pan strażnik (teraz już sam) pyta się: „to ile kilometrów pani robi?”.
Ja: „tzn? Dziennie czy rocznie?”
On: „Dziennie”.
Ja: „Dziennie to nie wiem, bo nie jeżdżę codziennie, ale w tamtym roku przejechałam ponad 11500 km”.
No i pan zamilkł... zaczął łapać powietrze... no i się lekko zdziwił ;)
Jeszcze wymiana paru zdań i poszłam...
:)
Z U.S pojechałam na Pogorię (a co mi tam :))
Na Pogorii robią ścieżkę rowerową (a może to będzie już droga?)



Z Pogorii pojechałam na Zieloną.
Tam faktycznie jest zielono!!!


No i trzeba było się ewakuować do domku.
Prawie pod samym domem, na Mydlicach kierowca autobusu o numerze 604 wyprzedził mnie na centymetry.
Oj! Zdenerwował mnie!
A, że wiedziałam jak dalej przebiega jego kurs, pojechałam na skróty i dogoniłam go na przystanku...
podjechałam od przodu, stanęłam... no i nie miałam ochoty z nim gadać... a niech tam...
Okazało się, że to był dziadek... brakowało mu tylko kapelusza... nikt mi nie powie, że dziadkowie nie stwarzają zagrożenia... po 60-tce powinno się robić badania co rok...
Masakra...
Ale przeżyłam... tym razem.
*El Doopa - „Żelazo nie klęka”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 19.66km
- Czas 01:11
- VAVG 16.61km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 4 kwietnia 2010
Kategoria Meridka :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Śmigus Dyngus... w piwnicy!
Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie
siedzę na dachu tutaj nie dojdzie
w piwnicy zostały moje kartofle
dwóch ludzi na tratwie uwija się żywo
tonącym po paczce sprzedają piwo
Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie
z budą u szyi pies jak holownik
do budy załapał się otyły ogrodnik
gówniarza w misce wysłali po babcię
co będzie jak sprawdzą im karty pływackie
Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie
jest telewizja już robi wywiady
jak panie tonący dajemy se radę
handel jak zawsze wiosna czy zima
od zeszłej niedzieli już pływa melina
Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie
krawcy lekarze kierowcy palacze
dozorcy kobiety fryzjerzy spawacze
sportowcy pokraki pijacy uczniowie
szewcy wariaci kasjerzy ojcowie
Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie
Po śniadaniu przyjechałam od Brata do domku, a następnie pojechałam samochodem wraz z rowerkiem do Łośnia robić pisankę :-)
Najpierw postanowiłam odkręcić w domu zakręconą w studzience wodę. Odkręciłam, jakoś dziwnie szybko wodomierz się kręcił... gdy doszłam do piwnicy wiedziałam z jakiego powodu – w piwnicy była nad podziw wielka fontanna wraz z wodospadem i wody było już do pół łydki ;(
Pobiegłam zakręcić z powrotem wodę i zabrałam się za wybieranie wody z piwnicy...
Wybierałam szpadlem do wiaderek... wybrałam 120 litrów wody... jutro pewnie nie ruszę ręką... ;/
Po grze wstępnej wzięłam się za malowanie :)
W tym roku zrobiłam nieco oryginalną pisankę – no i to jest odpowiedź na pytanie do czego potrzebny był mi szablon ;-)




No i Cytrynka w całej okazałości ;-)

Po skończeniu malowania ruszyłam rowerkiem do domku.
Najpierw odwiedziny u Taty, później przez Ząbkowice i przy Pogorii.

Zaczyna powoli się ściemniać...


Graffiti ;-)

Do domku dojeżdżam po 19:00 – nie jest jeszcze ciemno – jupi!!!
To był ciężki dzień... ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
siedzę na dachu tutaj nie dojdzie
w piwnicy zostały moje kartofle
dwóch ludzi na tratwie uwija się żywo
tonącym po paczce sprzedają piwo
Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie
z budą u szyi pies jak holownik
do budy załapał się otyły ogrodnik
gówniarza w misce wysłali po babcię
co będzie jak sprawdzą im karty pływackie
Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie
jest telewizja już robi wywiady
jak panie tonący dajemy se radę
handel jak zawsze wiosna czy zima
od zeszłej niedzieli już pływa melina
Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie
krawcy lekarze kierowcy palacze
dozorcy kobiety fryzjerzy spawacze
sportowcy pokraki pijacy uczniowie
szewcy wariaci kasjerzy ojcowie
Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie Wyszków tonie
Po śniadaniu przyjechałam od Brata do domku, a następnie pojechałam samochodem wraz z rowerkiem do Łośnia robić pisankę :-)
Najpierw postanowiłam odkręcić w domu zakręconą w studzience wodę. Odkręciłam, jakoś dziwnie szybko wodomierz się kręcił... gdy doszłam do piwnicy wiedziałam z jakiego powodu – w piwnicy była nad podziw wielka fontanna wraz z wodospadem i wody było już do pół łydki ;(
Pobiegłam zakręcić z powrotem wodę i zabrałam się za wybieranie wody z piwnicy...
Wybierałam szpadlem do wiaderek... wybrałam 120 litrów wody... jutro pewnie nie ruszę ręką... ;/
Po grze wstępnej wzięłam się za malowanie :)
W tym roku zrobiłam nieco oryginalną pisankę – no i to jest odpowiedź na pytanie do czego potrzebny był mi szablon ;-)




No i Cytrynka w całej okazałości ;-)

Po skończeniu malowania ruszyłam rowerkiem do domku.
Najpierw odwiedziny u Taty, później przez Ząbkowice i przy Pogorii.

Zaczyna powoli się ściemniać...


Graffiti ;-)

Do domku dojeżdżam po 19:00 – nie jest jeszcze ciemno – jupi!!!
To był ciężki dzień... ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 19.10km
- Teren 10.00km
- Czas 01:09
- VAVG 16.61km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 4 kwietnia 2010
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Po jaju.
Powrót od Brata ze Świątecznego śniadania.
Teraz szablon w dłoń i do roboty!!!
Wieczorem pokażę jak wykorzystałam szablon ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Teraz szablon w dłoń i do roboty!!!
Wieczorem pokażę jak wykorzystałam szablon ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 5.30km
- Czas 00:20
- VAVG 15.90km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 kwietnia 2010
Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Zdrowych, Spokojnych Świąt Wielkanocnych
Zdrowych, Spokojnych Świąt Wielkanocnych
Wszystkim tu zaglądającym
życzy
Kosmacz :-)
Szabloniki przygotowane do pracy :-)

Dzisiaj spakowałam zajączkowe sakwy na moim brudnym Kellysku i ruszyłam do Brata na wigilijno świąteczny wieczór ;-)

Przez Pogorię

Znalazłam małe oznaki wiosny :-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Wszystkim tu zaglądającym
życzy
Kosmacz :-)
Szabloniki przygotowane do pracy :-)

Dzisiaj spakowałam zajączkowe sakwy na moim brudnym Kellysku i ruszyłam do Brata na wigilijno świąteczny wieczór ;-)

Przez Pogorię

Znalazłam małe oznaki wiosny :-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 13.23km
- Czas 00:48
- VAVG 16.54km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 1 kwietnia 2010
Znudzil mi się rower...
Znudził mi się rower...
Ostatnio mało jeździłam, bo znudził mi się rower... ileż można pedałować?
Toż to dobre jest dla dzieciaków.
Klamka zapadła - sprzedaję rower. Będę miała więcej czasu na oglądanie seriali w TV.
To już koniec.
Na bs będę czasami wpadać pospamować, bo to przecież nalóg.
No i na koniec wycinanka:

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Ostatnio mało jeździłam, bo znudził mi się rower... ileż można pedałować?
Toż to dobre jest dla dzieciaków.
Klamka zapadła - sprzedaję rower. Będę miała więcej czasu na oglądanie seriali w TV.
To już koniec.
Na bs będę czasami wpadać pospamować, bo to przecież nalóg.
No i na koniec wycinanka:

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 0.01km
- Czas 00:01
- VAVG 0.60km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 30 marca 2010
Kategoria Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Zagubiłam się...
Na każdym kroku
Tego marszu mówią: „zły”
Obrońcy swojej kruchej wiary
I w zakamarach
Swoich zapoconych domów
Hodują drzewa nienawiści
Na takim drzewie
Długo dojrzewałem
I zanim ktoś mnie znalazł
Zgniłem..spadłem
Odrzucili mnie
Tam gdzie
Za wstyd jest łyk,za łyk są dni
Za dni jest noc,a noc to wstyd
Postawili mi fałszywe drogowskazy
Wykopali w poprzek drogi wielki dół
Los pokonał w czas moich bohaterów
Zagubiłem się
Poniewierany wyżebraną wódą
Powycierany zakurzonym głodem
Trafiłem poza ściany tego życia
Gdzie nawet czasem bolą sny
I nawet anioł,który wyszedł z kromki chleba
Nie przekonał mnie
Choć zabrać chciał do nieba
Nie posłuchałem jego dobrej rady
Zostałem tu gdzie
Za wstyd jest łyk,za łyk są dni
Za dni jest noc,a noc to wstyd*
Zagubiłam się...
Mam nadzieję, że się odnajdę...
No i mam nadzieję, że na Odysei się nie zgubię :)
W domku, po pracy, byłam o 18:00. Nie chciało mi się ruszać z domu ale pojechałam.
To co, że w planach miałam jechać do pracy (po raz pierwszy w tym roku do nowej pracy) rowerem.
Nie dałam rady wstać wcześniej...
Pojechałam do Bratowej z życzeniami urodzinowymi.
Mydlice – Manhattan – Mydlice.
Pojeździłabym jeszcze ale boję się jeździć po zmroku...
Dodatkowo moja tylna lampka zrobiła mi głupiego psikusa i przestała świecić (nawet nie wiem kiedy). Dobrze, że jechałam w oczo... odblaskowej kamizelce.
Jutro muszę jechać do pracy samochodem, ciekawe czy wstanę wcześniej by pojeździć rowerkiem? :D (muszę, bo mój Rowerowy Partner mnie goni).
No i małe przygotowanie do Świąt:

* Totentanz - „Poza wszystkim”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Tego marszu mówią: „zły”
Obrońcy swojej kruchej wiary
I w zakamarach
Swoich zapoconych domów
Hodują drzewa nienawiści
Na takim drzewie
Długo dojrzewałem
I zanim ktoś mnie znalazł
Zgniłem..spadłem
Odrzucili mnie
Tam gdzie
Za wstyd jest łyk,za łyk są dni
Za dni jest noc,a noc to wstyd
Postawili mi fałszywe drogowskazy
Wykopali w poprzek drogi wielki dół
Los pokonał w czas moich bohaterów
Zagubiłem się
Poniewierany wyżebraną wódą
Powycierany zakurzonym głodem
Trafiłem poza ściany tego życia
Gdzie nawet czasem bolą sny
I nawet anioł,który wyszedł z kromki chleba
Nie przekonał mnie
Choć zabrać chciał do nieba
Nie posłuchałem jego dobrej rady
Zostałem tu gdzie
Za wstyd jest łyk,za łyk są dni
Za dni jest noc,a noc to wstyd*
Zagubiłam się...
Mam nadzieję, że się odnajdę...
No i mam nadzieję, że na Odysei się nie zgubię :)
W domku, po pracy, byłam o 18:00. Nie chciało mi się ruszać z domu ale pojechałam.
To co, że w planach miałam jechać do pracy (po raz pierwszy w tym roku do nowej pracy) rowerem.
Nie dałam rady wstać wcześniej...
Pojechałam do Bratowej z życzeniami urodzinowymi.
Mydlice – Manhattan – Mydlice.
Pojeździłabym jeszcze ale boję się jeździć po zmroku...
Dodatkowo moja tylna lampka zrobiła mi głupiego psikusa i przestała świecić (nawet nie wiem kiedy). Dobrze, że jechałam w oczo... odblaskowej kamizelce.
Jutro muszę jechać do pracy samochodem, ciekawe czy wstanę wcześniej by pojeździć rowerkiem? :D (muszę, bo mój Rowerowy Partner mnie goni).
No i małe przygotowanie do Świąt:

* Totentanz - „Poza wszystkim”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 11.24km
- Czas 00:43
- VAVG 15.68km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 27 marca 2010
Kategoria Bike Orient, Orientacyjnie :-), W towarzystwie ;), Z Helenką :)
BikeOrient Prolog
Baptised in fire.
Fourty to one
So silent before the storm
Awaiting command
A few has been chosen to stand
As one outnumbered by far
The orders from high command
Fight back, hold your ground!
In early September it came
A war unknown to the world
No warning they entered that land
That is protected by polish hand
Unless you are fourty to one
Your force will soon be undone
Baptised in fire
Fourty to one
Spirit of spartans
Death and glory
Soldiers of Poland
Second to none
Wrath of the Wehrmacht brought to a halt
The 8th of September it starts
The rage of the Reich
A barrage of mortars and guns
Stand past, the bunkers will hold
The captain has pledged his life
I'll face my fate here!
The sound of artillery strike
So fierce
The thunder of guns
So come, bring on all that you've got
Come hell, come high water, never stop
Unless you are forty to one
your lives will soon be undone
Baptised in fire
40 to 1
Spirit of spartans
Death and glory
Soldiers of Poland
Second to none
Wrath of the Wehrmacht brought to a halt
Always remember, a fallen soldier
Always remember, fathers and sons at war
Always remember, a fallen soldier
Always remember, fathers and sons at war
Always remember, a fallen soldier
Always remember, buried in history
No vermin may enter that land
That is protected by polish hand
Unless you are forty to one
Your force will soon be undone
Baptised in fire
Forty to one
Spirit of spartans
Death and glory!
Soldiers of Poland
Second to none
Wrath of the Wehrmacth brought to a halt*
Dzisiaj, z moim Rowerowym Partnerem spakowaliśmy nasze rowerki do samochodu i ruszyliśmy do Wiączynia, na Bikeorient Prolog.
Bikeorient to najlepiej zorganizowany Rajd na Orientację ;-), to także rajd, który w 2007 zaszczepił we mnie fascynację rowerowymi rajdami na orientację.
O 17:30, po 200 km, lądujemy w Wiączyniu. Szybki telefon do mavica z dopytaniem gdzie jest baza (już pierwsze problemy orientacyjne? :D) i dojeżdżamy do miejsca, w którym zlokalizowana jest baza.
Chłopcy próbują rozpalić ognisko, lecz niestety, z mizernym skutkiem.
Do „ogniska” podjeżdża na rowerze mała dziewczynka i mówi: „Dzień dobry, przyjechałam zobaczyć czy już palicie ognisko”. „Palicie” to zbyt mocne słowo. Dziewczynka odjeżdża. Po 10 minutach przyjeżdża z powrotem z chłopakiem i dwoma kawałkami drewna z żywicą, do podpałki. Dzięki temu ognisko w końcu płonie.
Zaraz po wyjściu z samochodu doznaję szoku... zimno, za zimno, o wiele zimniej niż się spodziewałam... Bez czapki, z krótkimi rękawiczkami... obawiam się, że będzie mi zimno.
Pogawędki, śmiechy, w końcu wybija godzina 19:00. Rozdanie map, parę słów wytłumaczenia i ruszamy!
Omawiamy z Darkiem kolejność zaliczania punktów.
Najpierw jedziemy na 9 – cmentarz ewangelicki. Małe problemy nawigacyjne – przejeżdżamy wjazd z drogi i musimy zawracać. Podbijamy kartę i jedziemy przez Janówkę na kolejny punkt – 15 – kępa drzew.
Do piętnastki dojeżdżamy polną, błotnistą drogą. Ciężko się jedzie moim Kellyskiem. Ale i tak już mam wprawę w jeździe nim po terenie, nie wyobrażam sobie jazdy po czymś takim zaraz po zakupie.
Jedzie się bardzo przyjemnie. W sam raz. Wcale nie jest zimno. To znaczy podczas jazdy nie jest zimno. Gdy stajemy, by podbić kartę lub zjeść coś, od razu czuć chłód.
W Zielonej Górze (ups! szybko dojechaliśmy) mamy większe problemy z odnalezieniem punktu 7. Kluczymy przez jakiś czas, po czym podejmujemy decyzję, że odpuszczamy 7 – szkoda czasu. Kolejna decyzja to zmiana w planie zaliczania kolejnych punktów. Rezygnujemy z tych terenowych, zaliczamy te, które są zlokalizowane blisko dróg. Po pierwsze: dużo błota, po którym ciężko się jedzie, po drugie: tracimy dużo cennego czasu szukając tych „terenowych” punktów.
Jedziemy przez Borową do Gałkowa Małego gdzie podbijamy kartę na punkcie 10 zlokalizowanym na cmentarzu żołnierzy z I wojny światowej. Po nocy, w lesie, na cmentarzu... dreszczyk emocji :)
Kolejnym łupem pada 16 – skrzyżowanie dróg. Następnie jedziemy wioskami (ludzie dziwnie się patrzą, komentując „ufo” itp.) Sobota wieczór – tutejsza młodzież spędza aktywnie czas grupując się przed sklepami :-)
W Małczewie kolejny punkt - 11, kolejny cmentarz z I wojny światowej. Podbijamy kartę i wracamy do drogi. Przed drogą zatrzymujemy się, ponieważ jedzie samochód. Ruszamy. Wtem mam zaszczyt podziwiać Darka, który tańczy na rowerze, dodatkowo tańczy na przednim kole :D Obeszło się bez gleby ale ciekawi mnie gdzie się Darek nauczył takich sztuczek :-) Okazuje się, że zatrzymał się tuż przed dość głęboką dziurą, której nie zauważył i w którą pięknie wpasował swoje przednie koło.
Ostatni punkt, który chcemy zaliczyć w pierwszym etapie to ziemianka. Mamy małe problemy w zlokalizowaniu ziemianki ale Darek w końcu ją odnajduje. Podobno robi wrażenie, niestety ja do niej nie wchodzę, bo szukałam jej w innym miejscu.
Do bazy docieramy o 23:25. Do zamknięcia mety jest jeszcze 30 minut. Chwila namysłu i rezygnujemy z udziału w II etapie. Ogrzewamy się przy ognisku, zajadamy pyszną kiełbaskę.
Zajmuję IV miejsce wśród kobiet (startowały 4 panie :)).
Rozdanie nagród, z racji tego, że osoba która zajęła III miejsce pojechała już do domu, trafia mi się jej nagroda.
Jeszcze chwila na rozmowy i o 1:00 ruszamy do domu.
Fajna impreza :) Jak zwykle. Podziękowania dla Organizatorów.
Było pięknie!!!
Ognisko

Mapa

Kosma nad mapą (zdjęcie mavica).

* Sabaton - "40-1".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 50.79km
- Czas 03:23
- VAVG 15.01km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 25 marca 2010
Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Każdy ma swoje piekło...
Każdy ma swoje małe piekło
pozorną wolność w klatce z czterech ścian
bo słyszy stale od urodzenia
co byś nie zrobił jesteś tylko tym
kim inni widzą cię
każdy ma swój prywatny czyściec
za bramą obietnica kryje się
nadzieja nikła że przyjdzie miłość
i ofiaruje nam to wszystko co
dla nas zbawienne jest
żałosny grzesznik co nie grzeszy
należy ludziom się to co ludzkie jest
bo to co boskie z jego woli
tylko wybranym zdarza się
musisz odnaleźć małe niebo
nie zawsze przecież tak wysoko jest
zamień się z własnym ciałem rolami
zaufaj - ono znacznie lepiej wie
jak zapominać się*
Ech... ostatnio, pomimo wspaniałej pogody, nie jest mi dane, by pojeździć na rowerze...
Czasami tak bywa. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Trzeba czasami poukładać wszystkie kawałki swojej egzystencji.
Ostatnimi czasy wydaje mi się, że jakoś doba jest krótsza... przydała by mi się co najmniej 36 – godzinna doba :-)
Dzisiaj po pracy miałam wsiąść na rower i popedałować po sprężynę do wycieraczki mojej Cytrynki (ktoś ostatnio się w nocy nudził i urwał sprężynę dociskającą ramię wycieraczki do szyby :( ech...)
Niestety jak się zebrałam to była już 18:00 i niestety wszystkie sklepy i szroty były zamknięte.
Już miałam nie jechać... nie chciało mi się... bardzo mi się nie chciało.
Po rozmowie z bardzo bliską kiedyś mi osobą, postanowiłam się zmusić i wyszłam z mieszkania.
Było bosko!!!
Ciepło, przyjemnie, po prostu super :-)
Najpierw popedaliłam do kiosku po zaległe i niestety, ostatnie odcinki „Przystanku Alaska”.
Następnie, przez centrum na Pogorię.
Z Pogorii do centrum Dąbrowy Górniczej – mety jednego z etapów tegorocznego Tour de Pologne.
Pomnik w centrum.

Pomnik i duch ;-)

Kościół.

Później do Tesco na zakupy.
Niektórym wszystko zwisa (no może nie wszystko ale na pewno to, co wiozą na bagażniku).

Było super. Gdyby nie mój lęk przed jazdą po ciemku po ruchliwych ulicach tak szybko nie skończyłabym jazdy.
Ale i tak się cieszę, że pojeździłam choć troszkę.
A w sobotę... :-)
* Renata Przemyk - „Małe niebo”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
pozorną wolność w klatce z czterech ścian
bo słyszy stale od urodzenia
co byś nie zrobił jesteś tylko tym
kim inni widzą cię
każdy ma swój prywatny czyściec
za bramą obietnica kryje się
nadzieja nikła że przyjdzie miłość
i ofiaruje nam to wszystko co
dla nas zbawienne jest
żałosny grzesznik co nie grzeszy
należy ludziom się to co ludzkie jest
bo to co boskie z jego woli
tylko wybranym zdarza się
musisz odnaleźć małe niebo
nie zawsze przecież tak wysoko jest
zamień się z własnym ciałem rolami
zaufaj - ono znacznie lepiej wie
jak zapominać się*
Ech... ostatnio, pomimo wspaniałej pogody, nie jest mi dane, by pojeździć na rowerze...
Czasami tak bywa. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Trzeba czasami poukładać wszystkie kawałki swojej egzystencji.
Ostatnimi czasy wydaje mi się, że jakoś doba jest krótsza... przydała by mi się co najmniej 36 – godzinna doba :-)
Dzisiaj po pracy miałam wsiąść na rower i popedałować po sprężynę do wycieraczki mojej Cytrynki (ktoś ostatnio się w nocy nudził i urwał sprężynę dociskającą ramię wycieraczki do szyby :( ech...)
Niestety jak się zebrałam to była już 18:00 i niestety wszystkie sklepy i szroty były zamknięte.
Już miałam nie jechać... nie chciało mi się... bardzo mi się nie chciało.
Po rozmowie z bardzo bliską kiedyś mi osobą, postanowiłam się zmusić i wyszłam z mieszkania.
Było bosko!!!
Ciepło, przyjemnie, po prostu super :-)
Najpierw popedaliłam do kiosku po zaległe i niestety, ostatnie odcinki „Przystanku Alaska”.
Następnie, przez centrum na Pogorię.
Z Pogorii do centrum Dąbrowy Górniczej – mety jednego z etapów tegorocznego Tour de Pologne.
Pomnik w centrum.

Pomnik i duch ;-)

Kościół.

Później do Tesco na zakupy.
Niektórym wszystko zwisa (no może nie wszystko ale na pewno to, co wiozą na bagażniku).

Było super. Gdyby nie mój lęk przed jazdą po ciemku po ruchliwych ulicach tak szybko nie skończyłabym jazdy.
Ale i tak się cieszę, że pojeździłam choć troszkę.
A w sobotę... :-)
* Renata Przemyk - „Małe niebo”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 10.13km
- Czas 00:37
- VAVG 16.43km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 20 marca 2010
Kategoria Z Helenką :), W towarzystwie ;), W oczojebnej kamizelce, Ponad 100 km ;), Kosmacz - Powsinoga :), Kellysek :), Czarna lista kierowców bałwanów
Pierwsza setka... :-)
Póki świeci Słońce
Póki płynie Wisła
Obłęd innym jest pisany
Tobie spokój zmysłów
Obłęd innym jest pisany
Tobie spokój zmysłów
Nie wiesz co się dzieje
Przez weneckie lustro
Widzisz ich a oni ciebie
Chociaż to oszustwo
Widzisz ich a oni ciebie
Chociaż to oszustwo
Dobrowolnie nikt
Nie wyznaje prawdy
I nie przyzna że
Bywa nienormalny
Nie otwieraj ust
Bo wyskoczy z ciebie wariat
Niby zwykłe myśli
Niby zwykłe gesty
Czy na pewno na umyśle
Całkiem zdrowy jesteś
Czy na pewno na umyśle
Całkiem zdrowy jesteś?
Dobrowolnie nikt
Nie wyznaje prawdy
I nie przyzna że
Bywa nienormalny
Nie otwieraj ust
Bo wyskoczy z ciebie wariat
Cóż tu dużo pisać...
po prostu
BYŁO PIEKNIE!!!
Szczegółowe relacje u:
Darka;
Codeisred'a;
Fredziomf'a;
Młynarza (kiedyś będzie);
Asiczki (kiedyś będzie).
Parę fotek (zapożyczone od Darka i codeisred'a).

Pieknie tu...© djk71

Na koniec straszny i nieprzyjemny incydent z kierowcą - idiotą ciężarówki :(
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających©
- DST 100.52km
- Czas 05:28
- VAVG 18.39km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze







