Wpisy archiwalne w kategorii
W towarzystwie ;)
Dystans całkowity: | 23465.49 km (w terenie 1491.71 km; 6.36%) |
Czas w ruchu: | 1358:23 |
Średnia prędkość: | 17.25 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.84 km/h |
Liczba aktywności: | 449 |
Średnio na aktywność: | 52.26 km i 3h 01m |
Więcej statystyk |
Środa, 30 kwietnia 2008
Kategoria Z nie swoimi rzeczami- C by Wiki, We dwoje - ja i mój rowerek ;))), W towarzystwie ;), Do pracy / z pracy
Biega, krzyczy Pan Hilary: "Gdzie są moje okulary!?!?!?"
Biega, krzyczy Pan Hilary: "Gdzie są moje okulary!?!?!?"
Dzisiaj pomieszanie z poplątaniem...
Nigdy nie zostawiałam niczego na ostatnią chwilę... teraz był mój pierwszy raz i niestety przez to było pomieszanie z poplataniem ;)
Rankiem na Kellysku z pracy na dworzec PKP w D.G.
Później z serwisu Meridką.
Następnie "odebrać przesyłkę konduktorską nadaną w Bydgoszczy ;)"

Następnie wymiana koron, zakup bagażnika.
I do domku, bo zaczęło padać ;(
W domku okazało się, że bagażnik nie ma nakrętek...
Więc do castoramy po nakrętki.
Po powrocie do domku okazało się, że śrubki nie są od tego bagażnika - są za krótkie.
Więc znowu do castoramy po śrubki...
Bagażnik jeszcze nie zmontowany więc nie wiem co będzie dalej ;)
Podsumowanie kwietnia
Pierwszy miesiąc w moim życiu, w którym nie opuściłam ani jednego dnia na rowerze ;)))
Hip hip hurra!!!
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
Dzisiaj pomieszanie z poplątaniem...
Nigdy nie zostawiałam niczego na ostatnią chwilę... teraz był mój pierwszy raz i niestety przez to było pomieszanie z poplataniem ;)
Rankiem na Kellysku z pracy na dworzec PKP w D.G.
Później z serwisu Meridką.
Następnie "odebrać przesyłkę konduktorską nadaną w Bydgoszczy ;)"

Następnie wymiana koron, zakup bagażnika.
I do domku, bo zaczęło padać ;(
W domku okazało się, że bagażnik nie ma nakrętek...
Więc do castoramy po nakrętki.
Po powrocie do domku okazało się, że śrubki nie są od tego bagażnika - są za krótkie.
Więc znowu do castoramy po śrubki...
Bagażnik jeszcze nie zmontowany więc nie wiem co będzie dalej ;)
Podsumowanie kwietnia
Pierwszy miesiąc w moim życiu, w którym nie opuściłam ani jednego dnia na rowerze ;)))
Hip hip hurra!!!
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
- DST 32.57km
- Teren 2.00km
- Czas 04:49
- VAVG 6.76km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 16 kwietnia 2008
Kategoria Ponad 100 km ;), W towarzystwie ;)
Nad wszystkim czuwa gospodarz domu,
nie da on krzywdy zrobić nikomu,
wszystkim pomoże, o każdej porze,
o mój Boże!!!
Nad wszystkim czuwa gospodarz domu,
nie da on krzywdy zrobić nikomu,
wszystkim pomoże, o każdej porze,
o mój Boże!!!
Tak – dzisiaj z gospodarzem okolicy czyli z Agenciarą
To co, że prawie jak zawsze przewodnikiem byłam ja ;))))
Pobudka o 6:00.
Sama, samiusieńka (duma mnie rozpiera) pokonałam trasę centrum Bydzi – Fordon (gniazdko Agi) – trafiłam bez zadnej pomocy i map ;)
U Agi śniadanko, kawa, śmichy – chichy i BS i takie tam ;D

Wyruszyłyśmy z rozjaśniającym słońcem i uśmiechami... na twarzach mimo braku słońca na niebie ;)
Przez Most Fordoński... Aga wie co lubię najbardziej ;) do Ostromecka.


Ach! I love it!
Aga focąca ;)

W Ostromecku sesja zdjęciowa przy pałacyku.
Fajnie, że znalazł się ktoś kto dba o pałacyk – nie zniszczeje zatem jak inne w Polsce...
Aga z dwoma rumakami w dłoniach ;D

Kościół i... w Ostromecku ;)

Zawrót i wjazd na niebieską ścieżkę rowerową do Torunia.
No i wymiękła...

Dawamy, dawamy pod góre ;))))

I znowu rozstaje dróg ;)

A tutaj... Dąbrowa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Ktoś sobie jaja zrobił i przekręcił tabliczkę (jak jechałyśmy z powrotem przekręciłam tabliczkę tak jak trzeba) Co za tym idzie pojechałyśmy drogą, którą wcale nie zamierzałyśmy jechać!!!

Wyjechałyśmy w Łubiance i tam Popas w sklepie ;) by naładować nasze akumulatory oraz by przeczekać kolejny deszczyk dzisiaj.

Po skonsumowaniu i spojeniu wszystkiego popedaliłyśmy dalej.
Znalazłyśmy się na Zamku Bierzgłowskim.


A tu jakis brudny popapraniec ;)))

Po drodze trafiłyśmy na jakiegoś leszcza ;)

Następnie na miejsce Pamięci Narodowej.... Barbarka...



Dojechałyśmy w końcu do Torunia ;D – a tam dwaj bajkerzy nas powitali ;)))

Toruń...

Miś, Agenciara i Toruń ;D

A to piernikowa aleja gwiazd – i „moja” przeze mnie męcząna Republika ;)))

Aga z Mikołajem ;)

Przy Wiśle...

Przy Wiśle again ;)

Zjadłyśmy pizzę, tzn. ja pizzę a Aga żeberka sojowe z kością ;) i oczywiście przeczekałyśmy następny deszcz.
Miałyśmy jednak szczęście - pogoda przez cały dzień była beznadziejna - nie za ciepło i padało, a my zmokłyśmy tylko raz, nie licząc zmoknięcia kałużowego w Toruniu, do którego przyczynił się kierowca - baran, który ochlapał mnie "bo jechał z naprzeciwka samochód". Ciekawe czy też by mnie przejechał i miał to samo wytłumaczenie?
Ale "porozmawiałam sobie" z nim, czego skutkiem było całkowite zbordowacienie i jąkanie tego osobnika ;)
W drodze powrotnej kupiłam zajebiaszczą mapę (Aga stwierdziła, że jestem zboczuch mapowy ;D)
Zaopatrzone w mapkę ruszyłyśmy do Bydzi. Poganiały nas odgłosy burzy i szaro - czarne chmury wiszące naookoło.

Aga odwiozła mnie jeszcze do skrzyżowania Fordońskiej i Kamiennej i popedaliłyśmy w dwóch przeciwnych kierunkach.
Podsumowanie dnia:
- strzeliłyśmy sobie setkę;
- pobałyśmy się kilku psów;
- pośmiałyśmy się za wszystkich;
- popedaliłyśmy w pięknych okolicach;
- odwiedziłyśmy Kargula i Pawlaka, Mikołaja oraz osiołka.
Było ZAJEBIASZCZO!!!W kapsko Dziuni!
nie da on krzywdy zrobić nikomu,
wszystkim pomoże, o każdej porze,
o mój Boże!!!
Tak – dzisiaj z gospodarzem okolicy czyli z Agenciarą
To co, że prawie jak zawsze przewodnikiem byłam ja ;))))
Pobudka o 6:00.
Sama, samiusieńka (duma mnie rozpiera) pokonałam trasę centrum Bydzi – Fordon (gniazdko Agi) – trafiłam bez zadnej pomocy i map ;)
U Agi śniadanko, kawa, śmichy – chichy i BS i takie tam ;D

Wyruszyłyśmy z rozjaśniającym słońcem i uśmiechami... na twarzach mimo braku słońca na niebie ;)
Przez Most Fordoński... Aga wie co lubię najbardziej ;) do Ostromecka.


Ach! I love it!
Aga focąca ;)

W Ostromecku sesja zdjęciowa przy pałacyku.
Fajnie, że znalazł się ktoś kto dba o pałacyk – nie zniszczeje zatem jak inne w Polsce...
Aga z dwoma rumakami w dłoniach ;D

Kościół i... w Ostromecku ;)

Zawrót i wjazd na niebieską ścieżkę rowerową do Torunia.
No i wymiękła...

Dawamy, dawamy pod góre ;))))

I znowu rozstaje dróg ;)

A tutaj... Dąbrowa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Ktoś sobie jaja zrobił i przekręcił tabliczkę (jak jechałyśmy z powrotem przekręciłam tabliczkę tak jak trzeba) Co za tym idzie pojechałyśmy drogą, którą wcale nie zamierzałyśmy jechać!!!

Wyjechałyśmy w Łubiance i tam Popas w sklepie ;) by naładować nasze akumulatory oraz by przeczekać kolejny deszczyk dzisiaj.

Po skonsumowaniu i spojeniu wszystkiego popedaliłyśmy dalej.
Znalazłyśmy się na Zamku Bierzgłowskim.


A tu jakis brudny popapraniec ;)))

Po drodze trafiłyśmy na jakiegoś leszcza ;)

Następnie na miejsce Pamięci Narodowej.... Barbarka...



Dojechałyśmy w końcu do Torunia ;D – a tam dwaj bajkerzy nas powitali ;)))

Toruń...

Miś, Agenciara i Toruń ;D

A to piernikowa aleja gwiazd – i „moja” przeze mnie męcząna Republika ;)))

Aga z Mikołajem ;)

Przy Wiśle...

Przy Wiśle again ;)

Zjadłyśmy pizzę, tzn. ja pizzę a Aga żeberka sojowe z kością ;) i oczywiście przeczekałyśmy następny deszcz.
Miałyśmy jednak szczęście - pogoda przez cały dzień była beznadziejna - nie za ciepło i padało, a my zmokłyśmy tylko raz, nie licząc zmoknięcia kałużowego w Toruniu, do którego przyczynił się kierowca - baran, który ochlapał mnie "bo jechał z naprzeciwka samochód". Ciekawe czy też by mnie przejechał i miał to samo wytłumaczenie?
Ale "porozmawiałam sobie" z nim, czego skutkiem było całkowite zbordowacienie i jąkanie tego osobnika ;)
W drodze powrotnej kupiłam zajebiaszczą mapę (Aga stwierdziła, że jestem zboczuch mapowy ;D)
Zaopatrzone w mapkę ruszyłyśmy do Bydzi. Poganiały nas odgłosy burzy i szaro - czarne chmury wiszące naookoło.

Aga odwiozła mnie jeszcze do skrzyżowania Fordońskiej i Kamiennej i popedaliłyśmy w dwóch przeciwnych kierunkach.
Podsumowanie dnia:
- strzeliłyśmy sobie setkę;
- pobałyśmy się kilku psów;
- pośmiałyśmy się za wszystkich;
- popedaliłyśmy w pięknych okolicach;
- odwiedziłyśmy Kargula i Pawlaka, Mikołaja oraz osiołka.
Było ZAJEBIASZCZO!!!W kapsko Dziuni!
- DST 130.75km
- Teren 60.00km
- Czas 07:42
- VAVG 16.98km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 15 kwietnia 2008
Kategoria W towarzystwie ;), Ponad 100 km ;)
Na rozstaju dróg, gdzie przydrożny Chrystus stał,
Zapytałeś dokąd iść, frasobliwą minę miał.
Przystanąłeś więc z płaczem brzóz sp
Na rozstaju dróg, gdzie przydrożny Chrystus stał,
Zapytałeś dokąd iść, frasobliwą minę miał.
Przystanąłeś więc z płaczem brzóz sprzymierzyć się
I uronić pierwszy raz czerwone wino – łzę.
Podróż ciapągiem minęła bez sekscesów – miłe towarzystwo Pana – pół Tychowianina pół Gdańszczanina, który też jechał z rowerkiem. O dziwo! Był przedział dla rowerów więc rumaki w stajni a my w przedziale z okiem na rumaki ;)
Co to jest??? (sama nie wiem ;))

Dzisiaj z Kobrą postanowiliśmy obejrzeć krzyżacki zamek w Świeciu, na który ochoty narobiła nam Agenciara.
Wyruszyliśmy wcześnie – zaraz po śniadaniu. Na początku Kobra nie miał ciśnienia na setkę, więc tłumaczyliśmy sobie, że jedziemy „w kierunku Świecia” – jak nam się odechce pedalić to zawrócimy ;D
A więc Bydgoszcz – Myślęcinek (tam Kobra chciał ratować wszystkie ślimaki przed rozjechaniem ;))

Żołędowo
Kościółek w Żołędowie.

Pomnik w Żołędowie.

Następnie Nekla – Borówno.

W Borównie dłuuuuuuuuugi postój na „małe co nieco” ;D




W Borównie też małe polowanie na motyla.

Już wiem czemu Borówno to Borówno ;D

Nie mieliśmy mapy, więc cała trasa to była spontaniczna prowizorka ;)
Coś dla Młynarza ;D;D;D

Pyszczyn 2?? Chyba dwa dni i dwie noce ;)))

Dalej: Dobrcz.
Kościół w Dobrczu.

Jakąś dziwną manię tu mają ludzie – cmentarz naokoło kościoła.
A tu ten kościół w środku

Sienno – Zawada...
Dojechaliśmy do drogi Flasha ;D

Ale życie nam nadal miłe, więc tylko przecięliśmy ją by popedalić dalej niezbyt uczęszczanymi drogami.

O Boshe!!!! Mój nowiutki, czyściutki napęd!!!
Niewieścin
„Na rozstaju dróg...” mówię do Kobry:
- „No to co? Może wybieramy drogę w prawo? – wracamy do Bydzi, pojeździmy po okolicy i stuknie ci setka?”
Kobra, chcąc dopiąć swego celu rzekł:
- „Jedziemy w lewo do Świecia”.
O.K. No to popedaliliśmy... ;D
Topolno – kosciółek tamże ;D

I Aga mówi, że nie ma u niej terenów górzystych ;>

W Świeciu obiadek i zwiedzanie upragnionego zamku.

Można powiedzieć, że mieliśmy szczęście – jak byliśmy w Świeciu to lało w okolicy – więc udało nam się nie zmoknąć ;)
Gdy wyruszyliśmy z powrotem, z uporem maniaka chciałam zakupić mapę ale nie udało mi się to :(
W drodze powrotnej Kobra się wciągnął i pedalił „jak trza” skutkiem tego podróż minęła szybko.
Myślałam, że takie sklepy już nie egzystują ;D

I jakie oryginalne podpórki pod rower ;)

Działają ;D

Kobra zaliczył (znów coś zaliczył!) pierwszą setkę ;)

Dolina Wisły.

Przez Fordon (pomachaliśmy Agenciarze, która niczym, księżniczka na wieży machała nam z balkonu ;)) oraz wizyta na kawie u...
Fordon – osiedle lotników ;)

Powrót Fordon – centrum sama – jestem blada i dumna, że trafiłam ;)
Pierwsza setka w tym roku;
Pierwsza setka z Kobrą;
Po prostu było SUPER
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
Zapytałeś dokąd iść, frasobliwą minę miał.
Przystanąłeś więc z płaczem brzóz sprzymierzyć się
I uronić pierwszy raz czerwone wino – łzę.
Podróż ciapągiem minęła bez sekscesów – miłe towarzystwo Pana – pół Tychowianina pół Gdańszczanina, który też jechał z rowerkiem. O dziwo! Był przedział dla rowerów więc rumaki w stajni a my w przedziale z okiem na rumaki ;)
Co to jest??? (sama nie wiem ;))

Dzisiaj z Kobrą postanowiliśmy obejrzeć krzyżacki zamek w Świeciu, na który ochoty narobiła nam Agenciara.
Wyruszyliśmy wcześnie – zaraz po śniadaniu. Na początku Kobra nie miał ciśnienia na setkę, więc tłumaczyliśmy sobie, że jedziemy „w kierunku Świecia” – jak nam się odechce pedalić to zawrócimy ;D
A więc Bydgoszcz – Myślęcinek (tam Kobra chciał ratować wszystkie ślimaki przed rozjechaniem ;))

Żołędowo
Kościółek w Żołędowie.

Pomnik w Żołędowie.

Następnie Nekla – Borówno.

W Borównie dłuuuuuuuuugi postój na „małe co nieco” ;D




W Borównie też małe polowanie na motyla.

Już wiem czemu Borówno to Borówno ;D

Nie mieliśmy mapy, więc cała trasa to była spontaniczna prowizorka ;)
Coś dla Młynarza ;D;D;D

Pyszczyn 2?? Chyba dwa dni i dwie noce ;)))

Dalej: Dobrcz.
Kościół w Dobrczu.

Jakąś dziwną manię tu mają ludzie – cmentarz naokoło kościoła.
A tu ten kościół w środku

Sienno – Zawada...
Dojechaliśmy do drogi Flasha ;D

Ale życie nam nadal miłe, więc tylko przecięliśmy ją by popedalić dalej niezbyt uczęszczanymi drogami.

O Boshe!!!! Mój nowiutki, czyściutki napęd!!!
Niewieścin
„Na rozstaju dróg...” mówię do Kobry:
- „No to co? Może wybieramy drogę w prawo? – wracamy do Bydzi, pojeździmy po okolicy i stuknie ci setka?”
Kobra, chcąc dopiąć swego celu rzekł:
- „Jedziemy w lewo do Świecia”.
O.K. No to popedaliliśmy... ;D
Topolno – kosciółek tamże ;D

I Aga mówi, że nie ma u niej terenów górzystych ;>

W Świeciu obiadek i zwiedzanie upragnionego zamku.

Można powiedzieć, że mieliśmy szczęście – jak byliśmy w Świeciu to lało w okolicy – więc udało nam się nie zmoknąć ;)
Gdy wyruszyliśmy z powrotem, z uporem maniaka chciałam zakupić mapę ale nie udało mi się to :(
W drodze powrotnej Kobra się wciągnął i pedalił „jak trza” skutkiem tego podróż minęła szybko.
Myślałam, że takie sklepy już nie egzystują ;D

I jakie oryginalne podpórki pod rower ;)

Działają ;D

Kobra zaliczył (znów coś zaliczył!) pierwszą setkę ;)

Dolina Wisły.

Przez Fordon (pomachaliśmy Agenciarze, która niczym, księżniczka na wieży machała nam z balkonu ;)) oraz wizyta na kawie u...
Fordon – osiedle lotników ;)

Powrót Fordon – centrum sama – jestem blada i dumna, że trafiłam ;)
Pierwsza setka w tym roku;
Pierwsza setka z Kobrą;
Po prostu było SUPER
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
- DST 124.34km
- Teren 50.00km
- Czas 08:03
- VAVG 15.45km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 kwietnia 2008
Kategoria Z nie swoimi rzeczami- C by Wiki, We dwoje - ja i mój rowerek ;))), W towarzystwie ;), Do pracy / z pracy
Bo fantazja, fantazja, fantazja jest od tego
aby bawić się, aby bawić się, aby bawić się na całego
Bo fantazja, fantazja, fantazja jest od tego
aby bawić się, aby bawić się, aby bawić się na całego
Rankiem – z pracy – na wpół standardowo – Kellyskiem.
Dzisiaj, zazdroszcząc Agnieszce Jej setki postanowiliśmy razem z Młynarzem także ustrzelić swoją seteczkę ;) No i udało się OMC.
Ale od początku. Oboje wróciliśmy skonani z nocek, więc pobudka była o 10:00. Wygramoliliśmy się dopiero z domu około 12:00, a tu jeszcze trzeba było odebrać moją meridkę z serwisu.
Po odebraniu rumaka pojechaliśmy na stację benzynową podpompować powietrza do kół.
Młynarz pompuje koła na stacji benzynowej ;)

No i stało się – wszystkiemu winna jestem ja ;)

Młynarz naprawia zepsute kółeczko;)
Po „przygodzie” na stacji benzynowej setka poszła się... w zapomnienie. Po pierwsze – za późno, po drugie – bez zapasu... pożegnaliśmy się ze smutkiem z planami zdobycia zamku w Ogrodzieńcu i seteczki.
Podjechaliśmy z powrotem do domku po licznik (mój) i zapas i śmignęliśmy na podbój Zagłębia.
Najpierw na zamek w Będzinie.
Na zamku.

Młynarz podziwia widoki leżąc na ławeczce ;)

Na zamku...


Następnie pojechaliśmy obejrzeć polecany przez bardzo miłego (czytaj: natarczywego) Pana dworek – muzeum – także w Będzinie.

Następnym celem było zdobycie (czytaj: zaliczenie) Dorotki.
W drodze na Dorotkę udało mi się w końcu upolować ;D


Na Dorotce – chwila relaksu ;))) Potem zjazd na dół i przez Łagiszę w kierunku Pogorii.
Młynarz jadąc pod prąd na czerwonym świetle nagle wydał okrzyk. Myślałam, że się przewrócił ale nie. Okazało się, że rzucił rower by podnieść 5 zł, które wypadło mu z kieszeni. Po sprawdzeniu zawartości owej kieszeni okazało się, że jest pusta. A nie powinna. Powinna zawierać jeszcze dowód osobisty Młynarza oraz drugie 5 zł.
Decyzja była szybka – nawrót i poszukiwania zaginionych przedmiotów.
Dalej – naginamy w górę po raz drugi!!!

O dziwo! Młynarz znalazł dowód osobisty a ja 5 zł ;)

Piotrek z radości zaczął rzucać kamieniami na odległość ;)

Uradowani zjechaliśmy po raz drugi z Dorotki i wpadliśmy po drodze do sklepu – po lodziki ;)
"Termin promocji do 30.09.2007" - ciekawe jaki był termin ważności do spożycia tych lodów? ;/

Przez Łagiszę, Zieloną, na Pogorię III i ławeczkę. Niestety ławeczka była zajęta i musieliśmy zasiąść na innej, obcej ławeczce.
Posiedzieliśmy, pogadaliśmy, popodziwialiśmy widoki itp.

Młynarz zaczaił się na Pogorię za drzewem, z aparatem spragniony jej widoku ;)

Czas mijał, trzeba było zwinąć się do domku.
Setki nie było ale było PIĘKNIE!!!
Wieczorem do pracy – standardowo.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
aby bawić się, aby bawić się, aby bawić się na całego
Rankiem – z pracy – na wpół standardowo – Kellyskiem.
Dzisiaj, zazdroszcząc Agnieszce Jej setki postanowiliśmy razem z Młynarzem także ustrzelić swoją seteczkę ;) No i udało się OMC.
Ale od początku. Oboje wróciliśmy skonani z nocek, więc pobudka była o 10:00. Wygramoliliśmy się dopiero z domu około 12:00, a tu jeszcze trzeba było odebrać moją meridkę z serwisu.
Po odebraniu rumaka pojechaliśmy na stację benzynową podpompować powietrza do kół.
Młynarz pompuje koła na stacji benzynowej ;)

No i stało się – wszystkiemu winna jestem ja ;)

Młynarz naprawia zepsute kółeczko;)

Po „przygodzie” na stacji benzynowej setka poszła się... w zapomnienie. Po pierwsze – za późno, po drugie – bez zapasu... pożegnaliśmy się ze smutkiem z planami zdobycia zamku w Ogrodzieńcu i seteczki.
Podjechaliśmy z powrotem do domku po licznik (mój) i zapas i śmignęliśmy na podbój Zagłębia.
Najpierw na zamek w Będzinie.
Na zamku.

Młynarz podziwia widoki leżąc na ławeczce ;)

Na zamku...


Następnie pojechaliśmy obejrzeć polecany przez bardzo miłego (czytaj: natarczywego) Pana dworek – muzeum – także w Będzinie.

Następnym celem było zdobycie (czytaj: zaliczenie) Dorotki.
W drodze na Dorotkę udało mi się w końcu upolować ;D


Na Dorotce – chwila relaksu ;))) Potem zjazd na dół i przez Łagiszę w kierunku Pogorii.
Młynarz jadąc pod prąd na czerwonym świetle nagle wydał okrzyk. Myślałam, że się przewrócił ale nie. Okazało się, że rzucił rower by podnieść 5 zł, które wypadło mu z kieszeni. Po sprawdzeniu zawartości owej kieszeni okazało się, że jest pusta. A nie powinna. Powinna zawierać jeszcze dowód osobisty Młynarza oraz drugie 5 zł.
Decyzja była szybka – nawrót i poszukiwania zaginionych przedmiotów.
Dalej – naginamy w górę po raz drugi!!!

O dziwo! Młynarz znalazł dowód osobisty a ja 5 zł ;)

Piotrek z radości zaczął rzucać kamieniami na odległość ;)

Uradowani zjechaliśmy po raz drugi z Dorotki i wpadliśmy po drodze do sklepu – po lodziki ;)
"Termin promocji do 30.09.2007" - ciekawe jaki był termin ważności do spożycia tych lodów? ;/

Przez Łagiszę, Zieloną, na Pogorię III i ławeczkę. Niestety ławeczka była zajęta i musieliśmy zasiąść na innej, obcej ławeczce.
Posiedzieliśmy, pogadaliśmy, popodziwialiśmy widoki itp.

Młynarz zaczaił się na Pogorię za drzewem, z aparatem spragniony jej widoku ;)

Czas mijał, trzeba było zwinąć się do domku.
Setki nie było ale było PIĘKNIE!!!
Wieczorem do pracy – standardowo.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
- DST 77.78km
- Teren 20.00km
- Czas 04:20
- VAVG 17.95km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 kwietnia 2008
Kategoria W towarzystwie ;)
Czasami człowiek musi, inaczej się udusi...
Czasami człowiek musi, inaczej się udusi...
Dzisiaj tylko troszkę - mianowicie: Mydlice - Manhattan (po blachosmród).
Miałam dzisiaj inne zajęcia ;)))
Chyba obudziła się we mnie nowa mania ;))))





Polonia Bydgoszcz - RKM Rybnik 55:37 ;)
Wieczorkiem Manhattan - Mydlice.
Późnym wieczorem (nocą ;)) na dworzec PKP (w tempie pieszego) i z powrotem.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
Dzisiaj tylko troszkę - mianowicie: Mydlice - Manhattan (po blachosmród).
Miałam dzisiaj inne zajęcia ;)))
Chyba obudziła się we mnie nowa mania ;))))





Polonia Bydgoszcz - RKM Rybnik 55:37 ;)
Wieczorkiem Manhattan - Mydlice.
Późnym wieczorem (nocą ;)) na dworzec PKP (w tempie pieszego) i z powrotem.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
- DST 16.70km
- Czas 01:18
- VAVG 12.85km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 kwietnia 2008
Kategoria Ponad 50 km ;), W towarzystwie ;)
Jadę swawolnie z góry na rowerze,
Jestem podniecony, czuję się jak zwierzę.
Z boku towarzysz - raźno pedałuje,
Bieg
Jadę swawolnie z góry na rowerze,
Jestem podniecony, czuję się jak zwierzę.
Z boku towarzysz - raźno pedałuje,
Bieg zredukował, siły nie żałuje.
Patrzę - na łące pasą się jałówki,
Jędrne jałówki na zboczu gubałówki.
Koleś zahamował, zajechał mi drogę,
Znowu przez kobiety z gleby wstać nie mogę!
Plany były dalekosiężne – zamek w Ogrodzieńcu ale zostały zmienione ;) Zamek ale nie w Ogrodzieńcu...
Ale od początku ;)
Mydlice – Pogoria III (nowość! ;))
Zbliża się maraton – trzeba przyjechać i pofocić ;)

Dzisiaj towarzyszył mi kolarz w czarno – pomarańczowych (dziwnie znanych mi) spodenkach. Podczas jazdy rozpraszał mnie widok kolarskich łydek ;D

Następnie objechaliśmy Pogorię IV – od strony Wojkowic chłopcy bawili się na piaskach przy wodzie jeżdżąc kładami ;D

Wojkowice Kościelne – Trzebiesławice – Siewierz (zamek)
Pod zamkiem czas na popas i edukację historyczno – architektoniczną ;)

Tak najprawdopodobniej wyglądał ów zamek i okolica.

A tak wygląda dziś ;)

Następnie Siewierz (rynek) – na Rynku po lodziku ;D
Szkoda, że nie miałam przy sobie wlepki BikeStats ;D

Kościół pod wezwaniem Św. Walentego i Św. Barbary w Siewierzu.
Kościół został wybudowany w 1618 r. Na miejscu starszej, drewnianej świątyni z XVI w.
Pełnił rolę kaplicy przy szpitalu i przytułku dla ubogich.

Następnie przez Gołuchowice do Chruszczobrodu.
Kościół w Chruszczobrodzie.

Dalej przez Tucznawę do Łęki.
Unplugged??? ;D

Z Łęki do Łośnia – chwila na cmentarzu...
A kominy dymią... koksownia „Przyjaźń”, hehehhee. Dziękuję za taką przyjaźń.

Z Łośnia przez Ząbkowice.
A tutaj deja vu? Schody podobne do tych kiedyś na dworcu w Dąbrowie ;)

Ząbkowice – Pogoria III – Mydlice.
Po obiadku Mydlice – centrum – Manhattan – i nazad.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
- DST 77.25km
- Teren 10.00km
- Czas 04:05
- VAVG 18.92km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 4 kwietnia 2008
Kategoria W towarzystwie ;), Ponad 50 km ;)
Twój zapach - Dotykam twoich ud,
Twój zapach - Oddycham tylko tobą już,
Twój zapach - Otula nasze ciała sen,
Twój zapach -
Twój zapach - Dotykam twoich ud,
Twój zapach - Oddycham tylko tobą już,
Twój zapach - Otula nasze ciała sen,
Twój zapach - Pomieszał w zmysłach noc i dzień...
Zmysł powonienia - mój jedyny kontakt z niebem,
Zmysł powonienia - mój jedyny obraz Ciebie...
Mydlice - Manhattan (na kawkę ;))
Manhattan - wzgórze Gołonowskie - Pogoria III - Mydlice.
Na wzgórzu Gołonowskim.


Nastepny "piękny" dworzec w Dąbrowie do kolekcji ;)

W Dąbrowie robią "wymiarowe" przystanki autobusowe - może w końcu ludziom na wózkach będzie chociaż na przystankach lepiej.


Jakiś wandal zdrapał moją naklejkę!!! Bezczelny!!!

Po obiadku ruszyliśmy na wycieczkę. Cel: umożliwienie Kobrze zaliczenie Dorotki ;)
Najpierw na zamek w Będzinie.


Aaa rowerki dwa aaa rowerki pod zamkiem ;D


No to nie przechodziłam ;D

Następnie przez Łagiszę na Dorotkę ;) cel osiągnięty – czyżby deja vu? ;D
Kościół na Dorotce to staruszek – zbudowany w 1635 roku.

Z Dorotki wracaliśmy drogą, którą poleciłam „czerwono – czarnej ekipie” ;)

Leży jak dzik w żołędziach ;D Aga – może nie jest to jeden z Twoich ulubionych hipopotamów ale zawsze coś ;) – jak pogoda się nie spieprzy to jutro będą foty hipopotamów i nie tylko //cfaniak ;)

A to Arui Ammotragus Lervia ;)

A teraz mały konkurs – co to jest? ;D Hehehehehe ja to mam szczęście ;)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
Twój zapach - Oddycham tylko tobą już,
Twój zapach - Otula nasze ciała sen,
Twój zapach - Pomieszał w zmysłach noc i dzień...
Zmysł powonienia - mój jedyny kontakt z niebem,
Zmysł powonienia - mój jedyny obraz Ciebie...
Mydlice - Manhattan (na kawkę ;))
Manhattan - wzgórze Gołonowskie - Pogoria III - Mydlice.
Na wzgórzu Gołonowskim.


Nastepny "piękny" dworzec w Dąbrowie do kolekcji ;)

W Dąbrowie robią "wymiarowe" przystanki autobusowe - może w końcu ludziom na wózkach będzie chociaż na przystankach lepiej.


Jakiś wandal zdrapał moją naklejkę!!! Bezczelny!!!

Po obiadku ruszyliśmy na wycieczkę. Cel: umożliwienie Kobrze zaliczenie Dorotki ;)
Najpierw na zamek w Będzinie.


Aaa rowerki dwa aaa rowerki pod zamkiem ;D


No to nie przechodziłam ;D

Następnie przez Łagiszę na Dorotkę ;) cel osiągnięty – czyżby deja vu? ;D
Kościół na Dorotce to staruszek – zbudowany w 1635 roku.

Z Dorotki wracaliśmy drogą, którą poleciłam „czerwono – czarnej ekipie” ;)

Leży jak dzik w żołędziach ;D Aga – może nie jest to jeden z Twoich ulubionych hipopotamów ale zawsze coś ;) – jak pogoda się nie spieprzy to jutro będą foty hipopotamów i nie tylko //cfaniak ;)

A to Arui Ammotragus Lervia ;)

A teraz mały konkurs – co to jest? ;D Hehehehehe ja to mam szczęście ;)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
- DST 50.36km
- Teren 15.00km
- Czas 03:05
- VAVG 16.33km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 28 marca 2008
Kategoria W towarzystwie ;)
Pomyślałem, że jesteś tym czego mi
Najbardziej brakowało
Moje życie zmieniło się i
To już się stało
Nie mogliśmy się min
Pomyślałem, że jesteś tym czego mi
Najbardziej brakowało
Moje życie zmieniło się i
To już się stało
Nie mogliśmy się minąć
Świat był za mały
Właśnie wtedy
To się stało nagle
Wszystko zrobiło się jasne
I wszystko jest dokładnie takie, jakie ma być
A nie po to zapalasz lampę
Żeby potem ją w ciemności kryć
Nie, nie, nie, nie, nie...
Na początek do LIDLa wymienić dobrą OMC koszulkę. Niebieska ;)

Następnie centrum - obok Pogorii III - Manhattan - Reden - Pogoria III.
Dzisiejszym moim celem było umożliwienie, mojemu dzisiejszemu Towarzyszowi, zaliczenie wszystkich Pogorii ;)
Na Pogorii III na cypel ;)
Pomnik - nie wiadomo komu i nie wiadomo po co postawiony.

Jakieś polowanie cy co? ;D

Pogoria III - cypel - dzieciak był bardzo mną zainteresowany - czym się dziwił? Pierwszy raz widział dziewczynę w rajtuzach? ;D

Następnie na Pogorię II (po ostatniej podpowiedzi pamiętam co to za numerek ;))

Mieliśmy jechać przez Pogorię II na Pogorię I ale było za dużo błota na pewien czyściutki rowerek, więc pojechaliśmy z Pogorii II szlakiem zielonym.

Na piekło i na Pogorię I.
Jak tak stałam - słonko i mieniąca się, czysta woda miałam ochotę rozpędzić się i wskoczyć do wody ;)

"Czy Pana muszka nie uciska?" ;D

Tomalos tu chyba był - a to niegrzeczny chłopczyk - nie powiedział Kosmatej? ;>

Przez Piekło na Pogorię IV. Tam poczuliśmy się gościami ;)

Następnie na ławeczkę - jakiś wandal nakleił jakąś naklejkę tam! - a drugi wypił piwo i zostawił puszkę!

Później na pizzę do Raju ;D

Ten Pan gorzej niż Wenus z Milo - brakuje mu nie tylko rąk ;D

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
Najbardziej brakowało
Moje życie zmieniło się i
To już się stało
Nie mogliśmy się minąć
Świat był za mały
Właśnie wtedy
To się stało nagle
Wszystko zrobiło się jasne
I wszystko jest dokładnie takie, jakie ma być
A nie po to zapalasz lampę
Żeby potem ją w ciemności kryć
Nie, nie, nie, nie, nie...
Na początek do LIDLa wymienić dobrą OMC koszulkę. Niebieska ;)

Następnie centrum - obok Pogorii III - Manhattan - Reden - Pogoria III.
Dzisiejszym moim celem było umożliwienie, mojemu dzisiejszemu Towarzyszowi, zaliczenie wszystkich Pogorii ;)
Na Pogorii III na cypel ;)
Pomnik - nie wiadomo komu i nie wiadomo po co postawiony.

Jakieś polowanie cy co? ;D

Pogoria III - cypel - dzieciak był bardzo mną zainteresowany - czym się dziwił? Pierwszy raz widział dziewczynę w rajtuzach? ;D

Następnie na Pogorię II (po ostatniej podpowiedzi pamiętam co to za numerek ;))

Mieliśmy jechać przez Pogorię II na Pogorię I ale było za dużo błota na pewien czyściutki rowerek, więc pojechaliśmy z Pogorii II szlakiem zielonym.

Na piekło i na Pogorię I.
Jak tak stałam - słonko i mieniąca się, czysta woda miałam ochotę rozpędzić się i wskoczyć do wody ;)

"Czy Pana muszka nie uciska?" ;D

Tomalos tu chyba był - a to niegrzeczny chłopczyk - nie powiedział Kosmatej? ;>

Przez Piekło na Pogorię IV. Tam poczuliśmy się gościami ;)

Następnie na ławeczkę - jakiś wandal nakleił jakąś naklejkę tam! - a drugi wypił piwo i zostawił puszkę!

Później na pizzę do Raju ;D

Ten Pan gorzej niż Wenus z Milo - brakuje mu nie tylko rąk ;D

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
- DST 30.08km
- Teren 15.00km
- Czas 01:51
- VAVG 16.26km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 27 marca 2008
Kategoria W towarzystwie ;)
Jeszcze nie odchodzę,
kłócę się z Bogiem,
nie mam żadnych szans,
ale mam czas...
Jeszcze nie odchodzę,
kłócę się z Bogiem,
nie mam żadnych szans,
ale mam czas...
Rankiem na dworzec PKP i nazad - w tempie "ślimaczym".
Po południu najpierw na pocztę - wysłać list miłosny M..... ;D
Później na Pogorię III.
Dużo ptaszysk na Pogorii III. Pogoria III po raz pierwszy ;)

Zafascynowała mnie para około 60-latków (kobieta i mężczyzna) jeżdżący sobie po Pogorii III, IV, karmiąca łabędzie... Widać było, że dużo jeżdżą, po sposobie "kręcenia" - fajnie tak zamiast oglądać "Klan" albo "M jak miłość". ;)
Pogoria III po raz drugi ;)

Pogoria III po raz trzeci ;)

Chciałam wskoczyć do wody ale znak zabraniał, a że jestem grzeczna dziefffczynka to nie wskoczyłam ;)

W odróżnienia od Mojego Dzisiejszego Towarzysza wycieczki, który łamał przepisy na lewo i prawo ;)

Z Pogorii III na Pogorię IV
Następnie na ławeczkę... sesja zdjęciowa przy ławeczce ;)


Przez Zieloną, na której naprawdę zrobiło się zielono do domku ;)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
kłócę się z Bogiem,
nie mam żadnych szans,
ale mam czas...
Rankiem na dworzec PKP i nazad - w tempie "ślimaczym".
Po południu najpierw na pocztę - wysłać list miłosny M..... ;D
Później na Pogorię III.
Dużo ptaszysk na Pogorii III. Pogoria III po raz pierwszy ;)

Zafascynowała mnie para około 60-latków (kobieta i mężczyzna) jeżdżący sobie po Pogorii III, IV, karmiąca łabędzie... Widać było, że dużo jeżdżą, po sposobie "kręcenia" - fajnie tak zamiast oglądać "Klan" albo "M jak miłość". ;)
Pogoria III po raz drugi ;)

Pogoria III po raz trzeci ;)

Chciałam wskoczyć do wody ale znak zabraniał, a że jestem grzeczna dziefffczynka to nie wskoczyłam ;)

W odróżnienia od Mojego Dzisiejszego Towarzysza wycieczki, który łamał przepisy na lewo i prawo ;)

Z Pogorii III na Pogorię IV
Następnie na ławeczkę... sesja zdjęciowa przy ławeczce ;)


Przez Zieloną, na której naprawdę zrobiło się zielono do domku ;)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
- DST 33.44km
- Teren 10.00km
- Czas 02:17
- VAVG 14.65km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 21 marca 2008
Kategoria W towarzystwie ;)
Jeśli zobaczę Cię z tym żołnierzem,
Naszej miłości nic nie ocali,
Wszystko co piękne zadepcze układ
Bandy lizusów i mądral
Jeśli zobaczę Cię z tym żołnierzem,
Naszej miłości nic nie ocali,
Wszystko co piękne zadepcze układ
Bandy lizusów i mądrali
Dzisiaj mam urodziny...
Nie – nie mam dzisiaj urodzin!
To dlaczego dostałam tyle prezentów?
Dzisiaj otrzymałam:
- wlepki (naklejki) ;)
- rękawiczkę (ciekawe skąd darczyńca wiedział, że jestem fetyszem ;))
- oraz super Towarzyszy pedalenia ;)
Dzisiaj pojechałam na spotkanie z czerwono – czarną ekipą, w skład której wchodzą: Sabinka vel cykorek, Damian vel DMK77 oraz Darek vel djk71.
Za miejsce spotkania obraliśmy Dom Kultury w Grodkowie.
A więc z Mydlic przez Zieloną, Preczów, Sarnów, Psary do Grodkowa.
Poczekałam chwilkę, może dwie, na ekipę na przystanku obok Domu Kultury.
Miejsce spotkania.

Nawet nie zdążyłam porządnie zmarznąć gdy przybyla ekipa z miśkiem w sakwie na czele ;)

Ekipa ;)

Z racji ograniczonego czasu plan zdobycia Dorotki ;] legł w gruzach.
Pojechaliśmy przez Psary, Sarnów, Preczów, Marianki na Pogorię IV

Fotoball ;) nad Pogorią IV

Wzburzona Pogoria IV.

Następnie pojechaliśmy na Pogorię III.
Pogoria III – czarne chmury

Podjechaliśmy na „moją” ławeczkę.
„Czerwono – czarny team” coś kombinuje przy mojej ławeczce...


No i wykombinował ;)


Następnie „zaliczyliśmy” Pogorię II.
dmk77 na Pogorii II

cykorek na Pogorii II

Para leraksu na Pogorii II ;)

Następnym celem była knajpka, w której ogrzaliśmy się od wewnątrz i zewnątrz.
Poprzez skosztowanie ulubionego trunku Agi wniosłam lekką innowację do mojego przepisu: mianowicie oprócz miodu, cynamonu, goździków należy dodać jeszcze plasterki pomarańczy oraz cytryny wraz ze skórką.
Mniam.

Po posileniu się skorzystałam z urządzenia, które pozwoliło mi jechać dalej ;)

Przez Zieloną pomknęliśmy do Łagiszy.
I tam pożegnania nadszedł czas...

Czerwono – czarna ekipa ruszyła do Zabrza a ja z powrotem do domku przez Zieloną.
Dostałam ochrzan, że nie przylepiłam niezwłocznie wlepki, więc na Zielonej oczyściłam kawałek ramy pod naklejką i przykleiłam mój prezent ;)

Prezent nr 1

Drugi prezent ;)

Było fantastycznie ;) Cieszę się, że dzięki Bikestats dane mi jest poznawać ciekawych i zaj.... ludzi ;) (dzięki Ci boski Blase ;)).
Chciałam podziękować Czerwono – Czarnej Ekipie za miło spędzony czas.
Po prostu było SUPER!!! Szkoda tylko, że czas nas ograniczał.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
Naszej miłości nic nie ocali,
Wszystko co piękne zadepcze układ
Bandy lizusów i mądrali
Dzisiaj mam urodziny...
Nie – nie mam dzisiaj urodzin!
To dlaczego dostałam tyle prezentów?
Dzisiaj otrzymałam:
- wlepki (naklejki) ;)
- rękawiczkę (ciekawe skąd darczyńca wiedział, że jestem fetyszem ;))
- oraz super Towarzyszy pedalenia ;)
Dzisiaj pojechałam na spotkanie z czerwono – czarną ekipą, w skład której wchodzą: Sabinka vel cykorek, Damian vel DMK77 oraz Darek vel djk71.
Za miejsce spotkania obraliśmy Dom Kultury w Grodkowie.
A więc z Mydlic przez Zieloną, Preczów, Sarnów, Psary do Grodkowa.
Poczekałam chwilkę, może dwie, na ekipę na przystanku obok Domu Kultury.
Miejsce spotkania.

Nawet nie zdążyłam porządnie zmarznąć gdy przybyla ekipa z miśkiem w sakwie na czele ;)

Ekipa ;)

Z racji ograniczonego czasu plan zdobycia Dorotki ;] legł w gruzach.
Pojechaliśmy przez Psary, Sarnów, Preczów, Marianki na Pogorię IV

Fotoball ;) nad Pogorią IV

Wzburzona Pogoria IV.

Następnie pojechaliśmy na Pogorię III.
Pogoria III – czarne chmury

Podjechaliśmy na „moją” ławeczkę.
„Czerwono – czarny team” coś kombinuje przy mojej ławeczce...


No i wykombinował ;)


Następnie „zaliczyliśmy” Pogorię II.
dmk77 na Pogorii II

cykorek na Pogorii II

Para leraksu na Pogorii II ;)

Następnym celem była knajpka, w której ogrzaliśmy się od wewnątrz i zewnątrz.
Poprzez skosztowanie ulubionego trunku Agi wniosłam lekką innowację do mojego przepisu: mianowicie oprócz miodu, cynamonu, goździków należy dodać jeszcze plasterki pomarańczy oraz cytryny wraz ze skórką.
Mniam.

Po posileniu się skorzystałam z urządzenia, które pozwoliło mi jechać dalej ;)

Przez Zieloną pomknęliśmy do Łagiszy.
I tam pożegnania nadszedł czas...

Czerwono – czarna ekipa ruszyła do Zabrza a ja z powrotem do domku przez Zieloną.
Dostałam ochrzan, że nie przylepiłam niezwłocznie wlepki, więc na Zielonej oczyściłam kawałek ramy pod naklejką i przykleiłam mój prezent ;)

Prezent nr 1

Drugi prezent ;)

Było fantastycznie ;) Cieszę się, że dzięki Bikestats dane mi jest poznawać ciekawych i zaj.... ludzi ;) (dzięki Ci boski Blase ;)).
Chciałam podziękować Czerwono – Czarnej Ekipie za miło spędzony czas.
Po prostu było SUPER!!! Szkoda tylko, że czas nas ograniczał.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
- DST 50.86km
- Teren 8.00km
- Czas 02:52
- VAVG 17.74km/h
- Aktywność Jazda na rowerze