Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Bornholm 2009

Dystans całkowity:2343.85 km (w terenie 264.00 km; 11.26%)
Czas w ruchu:146:36
Średnia prędkość:15.99 km/h
Maksymalna prędkość:44.60 km/h
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:90.15 km i 5h 38m
Więcej statystyk
Wtorek, 2 czerwca 2009 Kategoria Bornholm 2009, Kellysek :), Na trzech kółkach :), Ponad 50 km ;)

Operacja Bornholm - Dzień 6

Operacja Bornholm - Dzień 6 - Jak flaga na maszcie

Ile razy w roku jest Dzień Dziecka? Ale jutro już na pewno wstanę wcześnie... :)
Trzeba będzie nadrobić stracone dziś co najmniej 50km.

Od dziś wszyscy widzą skąd jestem. Powyżej okularów (pod kaskiem) - biała, a poniżej czerwona. Bardzo czerwona, jak nasza flaga.

Przy okazji: jak się nie ma włosów to... trzeba chować uszy przed słońcem. Strasznie mi urosły i sczerwieniały - diablica?

W Achrenschoop poczułam się jak w domu - Lidl i w końcu zakupy (i to nie piwo).

W Warnenmunde niespodzianka - Dar Młodzieży.

Chwaliłam już tutejsze ścieżki rowerowe? Tak? Tyle, że w miastach ich oznaczenie jest koszmarne i dwa razy sporo się naszukałam trasy.

Przy okazji co znaczy narysowany rower i napis: Frei? Mam nadzieję, że dobrze rozumiem...

Czemu prom w Warnenmunde jest płatny? Zdziercy.

Dobrze, że blase tego nie czyta i nie widzi sakw... wyglądają jakbym jeździła we młynie... A co dopiero będzie jak je Młynarz weźmie... :)

Dzisiejsza trasa: Born - Ahrenshoop - Wustrow - Dierhagen - Klockenhagen - Graal - Markgrafenheide - Warnenmunde - Heiligendamm - Kagsdorf - Bastorf - Rerik


[Zdjęcia i szczegółowy opis po powrocie]

<-- Dzień poprzedni Dzień następny -->

  • DST 94.58km
  • Czas 06:11
  • VAVG 15.30km/h
  • VMAX 31.10km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 1 czerwca 2009 Kategoria Bornholm 2009, Na trzech kółkach :), Ponad 100 km ;)

Operacja Bornholm - Dzień 5

Operacja Bornholm - Dzień 5 - Dzień Dziecka

Dziś Dzień Dziecka. Mimo wcześniejszych planów wstałam dopiero po 9 obudzona przez Młynarza. Zanim się zebrałam i spakowałam było już po 11-tej. A co? Dzień Dziecka to Dzień Dziecka.

Mówiłam już, że drogi są tu fantastyczne? Zakochałam się w nich. Zakochałam się w tym miejscu. Chyba tu zostanę.

Dziś się spaliłam.

Dzisiejsza trasa: Stahlbrode - Reinberg - Brandshagen - Stralsund - Parow - Klausdorf - Hohendorf - Bisdorf - Barth - Zingst - Prerow - Wieck - Born

A o drogach mówiłam już? Jestem w nich zakochana :)


[Zdjęcia i szczegółowy opis po powrocie]

<-- Dzień poprzedni Dzień następny -->

  • DST 118.08km
  • Teren 60.00km
  • Czas 07:10
  • VAVG 16.48km/h
  • VMAX 38.50km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 31 maja 2009 Kategoria Bornholm 2009, Kellysek :), Na trzech kółkach :), Ponad 100 km ;)

Operacja Bornholm - Dzień 4

Operacja Bornholm - Dzień 4 - Yellow Submarine

Wstaję przed 8-mą. Za późno, jutro trzeba się poprawić.

Jadę. Rewelacyjne trasy rowerowe. Tylko trzeba im ufać. Jak było jechać prosto to trzeba tak jechać, nawet jak kilka km nie ma żadnych innych znaków. Jak się nie ufa to się nadrabia 2x10km.
Teraz już ufam ;-)

W Peenemünde zastanawiam się czy nie przesiąść się na łódź podwodną. Ale chyba serwis submarinestats.pl jeszcze nie działa... ;)

Dalej Karlshagen - Wolfgast - Freest - Loissin - Neuendorf - Greifswald - Neuenkirchen - Reinberg

Tu trasa skręca ale ja już zaczynam szukać noclegu. W końcu ląduję w Stahlbrode. Nad samą wodą jest pięknie.

Zaczyna mi się podobać życie pod namiotem. Może to jakiś sposób na życie?
Trasy fajne, ale wiem, że będzie ciężko zrealizować cały plan. Ale czy to czemuś szkodzi? :-)

Dziękuję za pozdrowienia SMS-owe i również pozdrawiam Mateuszka.


[Zdjęcia i szczegółowy opis po powrocie]

<-- Dzień poprzedni Dzień następny -->





EDIT by Kosma :)


"Kolejny dzień"


Niemieckie ścieżki rowerowe sa super!!!
Tylko trzeba sie przyzwyczaić, że jak nie ma znaku to trzeba jechać "jak prowadzi droga" i nie mieć żadnych wątpliwości.
Ja miałam i dzięki temu albo przez to nadrobiłam troche kilometrów.




Kosze na plaży w Niemczech



Kellysek czeka na swoja panią




Drogi rowerowe w Niemczech... ech bajka :) zachwycają mnie "prostotą dotarcia do celu" jednocześnie urozmaiceniem krajobrazów i nawierzchni.



Przy tych balach jechałam trzy razy - bo nie wierzyłam, że dalej jest szlak... a jednak był...


Takimi drogami to można jechać cały dzień :-)


Jadę do Peenemunde przekonana, że po obejrzeniu U461 pojadę dalej do Freest. Niestety muszę wracać przez Molschow i do Wolgast.

U461






Spotykam też rowerzystów na dachu ;-)



Ach... sama przyjemność :-)



Most zwodzony w Wolgast.





No i wszechobecne wiatraki ;-)


No i te chaty "kryty strzechą" też wszędzie obecne ;-)



I te żaglówki sunące po łąkach ;-)



Nad morzem podziwiam wyczyny kitesurferowców...


... i windsurfingowców ;-)


Morze


Cmentarz obok mijanego kościoła... klimatyczny.


Następna kandydatka na miss BS.


Przerwa na izotonik


To się nazywa rozbudowana sieć dróg rowerowych ;-)


Wieczorny izotonik...
  • DST 124.56km
  • Teren 62.00km
  • Czas 08:04
  • VAVG 15.44km/h
  • VMAX 30.60km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Operacja Bornholm - Dzień 3

Operacja Bornholm - Dzień 3 - Już w Niemczech

Dziś wczesny wyjazd. Świetnie się jedzie. Do południa mam już 90km za sobą.

W Świnoujściu oczywiście wybieram złą drogę i nadrabiam kilkanaście klientów. Do tego chyba mi ucieka powietrze, a pompka chyba nie do końca działa. Niedobrze, bo gdzie o tej porze coś kupię... A co dopiero za granicą.

Posiłek z browarkiem i od razu lepiej widać... Wszystko jest ok, tylko mi się wydawało.

Dalej już po niemieckiej stronie rewelacyjnym szlakiem, prawie cały czas nad morzem. Fajnie, ale jednak ciężko, już wiem, że będę chyba robiła mniej km-ów niż planowałam.

Kemping w Zinnowitz. Kąpiel i spać :-)

________________________________________________________________________________

Edit by Kosma :)
________________________________________________________________________________

Wyjazd o 4:33. Spałam na ulicy przyjaznej Młynarzowi :)


Poranek w Dźwirzynie


Poranne chmury


O 6:50 jestem już w Niechorzu, gdzie po zakupach w sklepie robię sobie przerwę na śniadanie.
Chcę skonsumować śniadanie nad morzem ale z racji strasznie mocno wiejącego wiatru rezygnuję i siadam na ławeczce „w kółku”.

Kutry w Niechorzu


Wzburzone morze


Całkiem blisko morza – słyszę jego wzburzone fale i jak wychylę głowę to także je widzę ale tu aż tak nie wieje :)
Na liczniku 39,23, czas 2:11.
Śniadanie w Niechorzu.


Latarnia w Niechorzu


A to miejsce mojej dziennej drzemki :-)


Chyba musiałam naprawdę spać jadąc w czwartek, bo drogi gdzie jadłam w czwartek śniadanie do Wisełki w ogóle nie pamiętałam...

Międzyzdroje


W Świnoujściu jadę na nie ten prom co trzeba (jadę dużym promem, który jest oddalony od centrum miasta).
Na promie




Za to droga po przeprawie promowej jak nie w Polsce :-)


Dojeżdżając w końcu do centrum miasta jem pizzę. 119 km na blacie. Wydaje mi się, że mam mało powietrza w kole i pompka nie chce pompować. Po pizzy jednak okazuje się, że powietrza jest w sam raz :)
Po pizzy jadę do Alhbecku.


Tam trochę się gubię na ścieżce rowerowej przy plaży. Myślę, że będzie szła cały czas przy plaży a tymczasem się kończy.

Niemiecki pociąg


To też niemiecki pociąg :)


Ponieważ nie mam mapy nie znajduję ścieżki rowerowej Ahlbech – Flensburg. Jadę drogą rowerową przy drodze 111.


Jedzie się super – co będzie dalej jakby mnie nie obchodzi.
Przed Uckerick spotykam bikera także załadowanego sakwami. Pytam się czy ma mapę, okazuje się, że ma. Więc pytam o drogę rowerową Baltic Coast Cycle Road. Pokazuje mi na mapie i tłumaczy jak mam dojechać, spogląda na moje sakwy i przyczepkę i życzy miłej podróży :)
Odjeżdżam. W sumie po chwili się zorientowałam, że mogłam z nim dłużej pogadać – ciekawe skąd i dokąd jechał?
Słuchając jego wskazówek znajduję w końcu drogę rowerową.


Jest piękna – blisko morza – cały czas słychać fale i czasami je widać, a do tego w lesie.


Teren na całego.


Jedzie się pięknie, chociaż trochę mnie zaczyna zastanawiać czy po takim terenie dam radę przejeżdżać 100-130 km dziennie.
Zobaczymy.
Ścieżka rowerowa prowadząca schodami... co prawda było alternatywne obejście ale też schodami... tam przytrzaskuję sobie palca przyczepką.


Rozanielona jadę i jadę... mijam kolejne campingi nie zatrzymując się w nich.





W końcu (jest godzina 19:00) osiadam na jednym z nich w miejscowości Zinnowitz. Rozbijam namiot, kąpie się, orientuję się, że nie kupiłam nic do jedzenia i do picia. Nie ma w pobliżu żadnego sklepu, a na rower nie chce mi się wsiadać...
Jem bułkę, którą wiozę z Dźwirzyna, a do picia robię sobie witaminę C rozpuszczoną w kranówie.
Piszę relację i idę spać – jutro kolejny dzień i fajnie by było go wcześnie zacząć :)

<-- Dzień poprzedni Dzień następny -->

  • DST 162.39km
  • Czas 09:56
  • VAVG 16.35km/h
  • VMAX 36.80km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 29 maja 2009 Kategoria Bornholm 2009, Kellysek :), Na trzech kółkach :)

Operacja Bornholm - Dzień 2

Operacja Bornholm - Dzień 2 - Męska decyzja

No i du...sza...

Odwołali mi prom z powodu sztormu.

Następny rejs... środa... o ile morze będzie spokojne.

Nie wiem co robić....
Wiem co robić - będzie wyprawa Bornholm bez Bornholmu, tak jak było ognisko bez ogniska.
Jutro skoro świt (o 3:00) wstaję i pedalę znów do Świnoujścia by zacząć wyprawę od końca czyli przez Niemcy do benaska...
Nie chcę liczyć na innych, bo jak widać można liczyć tylko na siebie i swój sprawny rower, mam nadzieję, że chociaż Kellysek mnie nie zawiedzie...

A na Bornholm popłynę z Asiczka, która też jeszcze tam nie była :)

Reszta dnia spędzona w Kołobrzegu i Dźwirzynie.
Wieczorem odwiedził mnie jurasek..., a potem szybko spać bo rano wczesne wstawanie...


____________________________________________________________________
Edit by kosma100
____________________________________________________________________

Idę do sklepu kupić marny kawał chleba i
Babka mówi "O, to znowu wstrętna ty"
Chcę przetrzymać w marnej windzie kilka cichych chwil
Krzywo patrzą się - Nienawidzę ich...

Gniew... mój gniew!!!

U fryzjera wraz z włosami ucinają łeb
Krzyczę krwawiąc, by ktoś uratował mnie
Razem z raną próbowali szybko język zszyć
Znowu uciekłam im, ciągle jestem i...

Będę mówić to co chcę
O tym, co wciąż boli mnie
Krzyknę prosto w oczy ci
Ból, syf dusi mnie
Jestem inna, czuję to
Nie zrozumie mnie już nikt
Wcale nie dbam o to więc
P***** się! Milcz! Giń!

Gniew... Mój gniew!!!

Rośnie we mnie gniew!!!

Gniew... Mój gniew!!!

Został mi mój gniew!!!



Po dospaniu ostatnio niedospanych chwil, zjadłam śniadanko i już miałam wychodzić z mojego ekskluzywnego pokoju gdy zadzwonił telefon.
Patrząc na numer pomyślałam, że może dzwonią z firmy, której wysłałam włosy by uzgodnić ze mną cenę.
Niestety...
To był telefon z Żeglugi Kołobrzeskiej z informacją, że jutrzejszy rejs na Bornholm jest odwołany z powodu sztormu na Bałtyku...
Pani pyta czy przebukować bilet na następny rejs, który jest w środę... odpowiadam, że tak i kończę rozmowę.
ZAŁAMKA...
Czy wszystko musi iść nie po mojej myśli?
Wiem, że takie sytuacje kształtują i wzmacniają charakter ale czy to nie za wiele??? – pogoda, pociąg a teraz statek...
Wkurzona dzwonię do Darka z relacją. Jestem tak wkurzona, że prawie płaczę Mu do słuchawki. Pyta się czy nie żartuję... czy ja kiedykolwiek żartuję? :D
Chwilowo nie mam pojęcia co robić... milion myśli krąży gdzieś w mojej głowie...
Ubieram się i wychodzę... jadę do Kołobrzegu, do kafejki internetowej – muszę posprawdzać połączenia, obmyślić plan co robić.
Samotna jazda na rowerze zawsze sprzyja myśleniu...
Najpierw myślę by jechać gdzieś w Polskę, np. Wybrzeże, odwiedziny u flasha, a następnie Bornholm, Karup i powrót pociągiem...
Postanawiam jednak nie liczyć już na żadne inne środki lokomocji niż rower (bo jak widać od samego początku w tej wyprawie mi nie służą).
Mój plan to odpuszczenie sobie Bornholmu (Będzie wyprawa na Bornholm bez Bornholmu, tak jak było ognisko BS bez ogniska :)) i jechać przez Niemcy do Danii, do benaska i wrócić także przez Niemcy do Polski.
Z kafejki internetowej (jedynej w okolicy) także jestem przepędzona po 40 minutach, bo Pan robi sobie fajrant.
Jadę do biura by odmówić rejs i prosić o przelew pieniędzy za rejs na moje konto.
Pozostaje jeszcze tylko odmówić rezerwację (już zapłaconą) biletu z Ronne do Koge.
Jadę do przedstawicielki Bornholm Traffiken by anulować bilet. Pani jest trochę zajęta próbuje coś anulować na stronie ale jej się nie udaję. Dzwonię więc na numer w Anglii by anulować rejs. Okazuję się, że anulacja biletu kosztuje 40 EUR, gdy tymczasem bilet kosztował coś około 38 EUR... no cóż... kasa poszła sobie w niepamięć.
WNIOSEK: Następnym razem dokonywać rezerwacji u przewoźnika a nie u pośredników!

Następnie wjeżdżam gdzieś w nieznaną drogę rowerową, przez pola i krzaki wyjeżdżam w Grzybowie :-)
Wracam do Dźwirzyna, troszkę objeżdżam Dźwirzyno, jadę nad Kanał Resko – straszny wiatr i sztorm – podobno 8 w skali Beauforta, jem obiad i wracam na kwaterę.
Miałam plany by jechać nad morze, na plażę, poleżeć na karimacie i zaplanować trasę ale strasznie wieje – zostaje w ogródku, gdzie odwiedza mnie Jurasek.
Czas szybko mija przy miłej pogawędce – wielkie dzięki Jurasku za wszystko :-)

Po pożegnaniu idę zaraz spać (chyba gdzieś około 20:00) – zbieram siły na jutro :)

No i fotki:

Kołobrzeg
Kołobrzeg © kosma100


Kamienice w Kołobrzegu © kosma100


Ta Monika, w odróżnieniu ode mnie pływa...
Monika :-) © kosma100


A tym statkiem miałam popłynąć jutro na Bornholm :( - zdrajca!!!
Statek pasażerski Jantar © kosma100


Most w Dźwirzynie
Most w Dźwirzynie © kosma100


Kanał Resko
Kanał Resko © kosma100


Kanał Resko w Dźwirzynie - ujście do morza © kosma100


Morze
Morze © kosma100


Kellysek nad morzem © kosma100


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :) ©


<-- Dzień poprzedni Dzień następny -->


  • DST 41.99km
  • Czas 02:38
  • VAVG 15.95km/h
  • VMAX 26.00km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 28 maja 2009 Kategoria Bornholm 2009, Na trzech kółkach :), Ponad 100 km ;)

Operacja Bornholm - Dzień 1

Operacja Bornholm - Dzień 1 - Śpiąca Królewna

Po nieprzespanej nocy w pociągu Świnoujście przywitało mnie chłodem i deszczem.

Początkowo rowerówką R10 ale nie zachwyca mnie. Dużo piachu. Wybieram własną drogę. W sumie to nie wiem co bardziej męczące, piach, deszcz czy... brak snu. Zaczynam odpływać. Pierwszy raz chyba na rowerze zaczynam usypiać.

To nie ma sensu. Za Wisełką (po niecałych 34km) koniec. Rozbijam namiot i idę spać. 1,5 godziny snu i budzi mnie duchota... Trochę odpoczęłam.

Jadę dalej. Mała zmiana planów, zamiast namiotu dziś nocleg pod dachem (Jurasek, dzięki za pomoc w znalezieniu kwatery). Ale najpierw trzeba dojechać do Dźwirzyna. Pewnie by było szybciej gdybym patrzyła na mapę i nie wyjechała złą drogą z Trzebiatowa. 12km w plecy.

Jurasek chyba się zdziwił widząc mnie w krótkim rękawku, ale musiałam się pochwalić bikestatsową koszulką dostarczoną mi w ostatniej chwili przez blase'a :-)

Pora spać. Rano będę martwiła się co się stało z lewym SPD - nie chce się wypinać.

Dodam jeszcze, że z Juraskiem jedyny kontakt jaki miałam to telefon, a telefon padł mi około 17:00 :D :D :D
No cóż... zaczepiłam po drodzę chłopaka z dziewczyną i pożyczyli mi na chwilę aparatu, włożyłam moją kartę i jakoś się udało :D

Ciekawe co jeszcze może się wydarzyć???

Mój Nadworny Kronikarz tak dokładnie opisał ten dzień, że chyba dodam tylko zdjęcia :-)

No może jeszcze tylko dopowiem, że naprawdę usypiałam jadąc na rowerze!!!

Świnoujście – prom
Świnoujście © kosma100


Szlak Fortyfikacji Twierdzy Świnoujście – Bateria Brzegowa (1909 – 1910).
Świnoujście - Szlak Fortyfikacji Twierdzy Świnoujście - Bateria Brzegowa 1909 - 1910 r. © kosma100


Forty
Forty w Świnoujściu © kosma100


Pogoda nie rozpieszcza – cały czas siąpi... :\
Latarnia w Świnoujściu
Latarnia w Świnoujściu © kosma100


Droga R10
Droga R10 ze Świnoujścia © kosma100


Namiot – jak się obudziłam to już było piękne słońce i ja byłam wyspana – żyć, nie umierać!!! Można pedalić dalej ;-)
Namiot © kosma100


Kellysek przed namiotem.
Kellysek przypięty do drzewa © kosma100


Łysy Kosmacz ze swoim wyprawowym dobytkiem ;-)
Łysy Kosmacz z przyczepką © kosma100


Most zwodzony w Dziwnowie.
Most zwodzony w Dźwirzynie © kosma100


Morze szaleje...
Szalejące morze © kosma100


Niespokojne morze...
Bałtyk niespok © kosma100


Trzęsacz – ale wybetonowali okolice :/
Trzesacz © kosma100


Prawie jak Bornholm...
Wiatrak © kosma100


Prawie jak Raj dla Rowerzystów ;) – droga z Trzebiatowa...
droga rowerowa © kosma100



<-- Dzień poprzedni Dzień następny -->

  • DST 128.51km
  • Czas 07:16
  • VAVG 17.68km/h
  • VMAX 36.80km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 maja 2009 Kategoria Kellysek :), Bornholm 2009

Operacja Bornholm - Dzień 0

Operacja Bornholm - Dzień 0 - PKP - Pięknie...

No i stało się. Nadszedł czas wyprawy.

Spakowana (chyba)... A może jeszcze coś zabrać...?



... zwarta i gotowa.

Na pół godziny przed odjazdem jeszcze wizyta Darka z rodzinką, no bo jak mogliby mnie nie pożegnać i... ochotnik, który zamierza mi towarzyszyć w drodze na dworzec. Minę miał dziwną jak wszedł... :-) Nie spodziewał się tłumu... dziwne...



Wszystko gotowe?



No to ostatnie pożegnania...



I ruszamy...



Po drodze dołączył jeszcze jeden ochotnik więc jakoś udało się dojechać. Inaczej się jedzie z takim obciążeniem.

Teraz już prosto. Kasa i... pani mówi, że mi nie sprzeda biletu na pociąg do Świnoujścia, bo on nie przewozi rowerów. Nie będę sobie psuła DZIŚ humoru choć innym razem by się działo...

Inna kasa i bilet w kieszeni :)

Ostatnie przepakowania na peronie.



I... w pociągu dowiaduję się, że nie pojadę. Ten pociąg nie przewozi rowerów.

Nerwówka, negocjacje z kierownikiem składu i... czwarty wagon od końca w przejściu...



Przed samym odjazdem na peronie dochodzi do nas głos dyskutujących kolejarzy: "Przecież jej nie wyrzucę jak już wsiadła" :-)

Operacja Bornholm rozpoczęta ;-)

P.S. Dojechałam. W pociągu nie zmrużyłam oka nawet na 5 minut. Zapowiada się ciekawy dzień.

Dzień następny -->

[Od redakcji:
Z przewozu rowerów wyłączone są wagony sypialne i z miejscami do leżenia oraz nocne pociągi TLK, z wyjątkiem pociągu relacji Warszawa Wsch. - Świnoujście - Warszawa Wsch. w okresie letnim.]




_______________________________________________________________________
EDIT by kosma100
_______________________________________________________________________

Wyruszam w drogę, daleką drogę
Trwać niby bezpiecznie już dłużej nie mogę
Chcę odkryć to, co zakryte przede mną
Chce szukać tego, choć może nadaremną
Chcę poznać prawdę o sobie samym
Kim jestem, co robię tutaj między wami
Zostawiam wszystko, co wspominam najmilej
Bo choć ważne było, to tylko na chwilę

Porzucam to, co było najciekawsze
Bo cieszyło mnie, jednak nigdy na zawsze

Kiedy wrócę tu
Jeśli wrócę kiedyś
Jeśli znajdę to
Po co szedłem wtedy

Jeśli zapytacie
To odpowiem wam
Żyję, kocham, ufam
I prawdę już znam

Udaję się sam na najwyższy szczyt
Gdzie nie ma półprawd i nie przetrwa nikt
Gdzie wszystko widać od góry w dół
Gdzie ujrzę całość, a nie prawdy pół
Spędzę w ogromnym lesie długie tygodnie
Zapomnę to, co proste i wygodne
Gdy wszystkie demony podejdą blisko
Gdy cisza i ciemność przerośnie wszystko

Wtedy pójdę dalej, jeśli starczy mnie
Tak trudno jest zbudzić się po długim śnie




Nadszedł ten dzień... oczekiwany i upragniony – dzień, w którym wyruszam na moją wyprawę do Danii.

Na początku żeby nie było za łatwo, wracałam z pracy w deszczu. Nie muszę dopowiadać w jakim stanie (na pewno nie suchym) były moje jedyne rowerowe buty.
Później pakowanie „troszkę” na ostatnią chwilę... ale to nie koniec niespodzianek.

Pod wielką presją czasu pakuję się gdy nagle dzwoni telefon. To Hose – pyta się czy chcę by mnie odprowadził na dworzec. „Jasne!” – odpowiadam i cieszę się, że będę mieć towarzysza na dworzec pkp w Katowicach.

Okazuje się, że Darek także przyjedzie ale niestety sam, bo reszta Rodzinki będzie zajęta.
Następny ochotnik to gak-bike – będzie czekał na mnie w Sosnowcu i także mnie odprowadzi.
Rodzinka „KA” robi mi jednak wielką super niespodziankę i w komplecie zjawia się u mnie - nic nowego - Darek jak zwykle ciśnie kity :))).
Nadchodzi czas by wsiąść na rumaki i popedalić do Katowic. W tym momencie doznaję szoku – pełne sakwy + pełna przyczepka = ciężka jazda!!!
Ale jakoś daję sobie radę, chociaż zaczynam się bać i mówię, że jeżeli przejadę tą trasę to będę wielka ;)
Hose dziwi się, że tak szybko jadę. W Sosnowcu zgarniamy gaka i „pędzimy” do Katowic.
Na dworcu PKP próbuję kupić bilet w kasie międzynarodowej na dole dworca – tam zazwyczaj jest mało ludzi.
Pani w kasie odmawia mi sprzedaży biletu informując, że ten pociąg nie przewozi rowerów.
Oddalam się więc do „normalnej” kasy i tam udaje mi się kupić bilet, chociaż pani w kasie ma chwilę zwątpienia.
Gadu-gadu, śmichy-chichy na peronie i nadjeżdża pociąg...
Od pana z obsługi uzyskuję informację, że nie pojadę tym pociągiem bo on nie przewozi rowerów.
Biegnę do kierownika pociągu. U drugiego pana uzyskuję analogiczną informację...
Dostaję się w końcu do kierownika pociągu i sposobem „na blondynkę” (ha ha ha) uzyskuję pozwolenie wejścia do pociągu – jednak w środku składu...
Przez całą noc nie zmrużyłam oka. Rower stał w przejściu a przyczepka i sakwy w pomieszczeniu gdzie jest umywalka. Więc całą noc spędziłam na przestawianiu roweru, tudzież pilnowania dobytku.
Dziwnym trafem ludzie z drugiego wagonu, mając do dyspozycji swój WC chcieli skorzystać z mojego...
Takim oto sposobem docieram do Świnoujścia, gdzie zaczynam moją wyprawę...

Rower w pociagu:
Podróż w pociągu relacji Katowice - Świnoujście © kosma100


Sakwy z przyczepką w pkp...
Przyczepka i sakwy w pociągu... © kosma100



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :) ©
  • DST 18.22km
  • Czas 00:56
  • VAVG 19.52km/h
  • VMAX 36.50km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl