Sobota, 30 maja 2009
Kategoria Bornholm 2009, Kellysek :), Na trzech kółkach :), Ponad 100 km ;)
Operacja Bornholm - Dzień 3
Operacja Bornholm - Dzień 3 - Już w Niemczech
Dziś wczesny wyjazd. Świetnie się jedzie. Do południa mam już 90km za sobą.
W Świnoujściu oczywiście wybieram złą drogę i nadrabiam kilkanaście klientów. Do tego chyba mi ucieka powietrze, a pompka chyba nie do końca działa. Niedobrze, bo gdzie o tej porze coś kupię... A co dopiero za granicą.
Posiłek z browarkiem i od razu lepiej widać... Wszystko jest ok, tylko mi się wydawało.
Dalej już po niemieckiej stronie rewelacyjnym szlakiem, prawie cały czas nad morzem. Fajnie, ale jednak ciężko, już wiem, że będę chyba robiła mniej km-ów niż planowałam.
Kemping w Zinnowitz. Kąpiel i spać :-)
________________________________________________________________________________
Edit by Kosma :)
________________________________________________________________________________
Wyjazd o 4:33. Spałam na ulicy przyjaznej Młynarzowi :)
Poranek w Dźwirzynie
Poranne chmury
O 6:50 jestem już w Niechorzu, gdzie po zakupach w sklepie robię sobie przerwę na śniadanie.
Chcę skonsumować śniadanie nad morzem ale z racji strasznie mocno wiejącego wiatru rezygnuję i siadam na ławeczce „w kółku”.
Kutry w Niechorzu
Wzburzone morze
Całkiem blisko morza – słyszę jego wzburzone fale i jak wychylę głowę to także je widzę ale tu aż tak nie wieje :)
Na liczniku 39,23, czas 2:11.
Śniadanie w Niechorzu.
Latarnia w Niechorzu
A to miejsce mojej dziennej drzemki :-)
Chyba musiałam naprawdę spać jadąc w czwartek, bo drogi gdzie jadłam w czwartek śniadanie do Wisełki w ogóle nie pamiętałam...
Międzyzdroje
W Świnoujściu jadę na nie ten prom co trzeba (jadę dużym promem, który jest oddalony od centrum miasta).
Na promie
Za to droga po przeprawie promowej jak nie w Polsce :-)
Dojeżdżając w końcu do centrum miasta jem pizzę. 119 km na blacie. Wydaje mi się, że mam mało powietrza w kole i pompka nie chce pompować. Po pizzy jednak okazuje się, że powietrza jest w sam raz :)
Po pizzy jadę do Alhbecku.
Tam trochę się gubię na ścieżce rowerowej przy plaży. Myślę, że będzie szła cały czas przy plaży a tymczasem się kończy.
Niemiecki pociąg
To też niemiecki pociąg :)
Ponieważ nie mam mapy nie znajduję ścieżki rowerowej Ahlbech – Flensburg. Jadę drogą rowerową przy drodze 111.
Jedzie się super – co będzie dalej jakby mnie nie obchodzi.
Przed Uckerick spotykam bikera także załadowanego sakwami. Pytam się czy ma mapę, okazuje się, że ma. Więc pytam o drogę rowerową Baltic Coast Cycle Road. Pokazuje mi na mapie i tłumaczy jak mam dojechać, spogląda na moje sakwy i przyczepkę i życzy miłej podróży :)
Odjeżdżam. W sumie po chwili się zorientowałam, że mogłam z nim dłużej pogadać – ciekawe skąd i dokąd jechał?
Słuchając jego wskazówek znajduję w końcu drogę rowerową.
Jest piękna – blisko morza – cały czas słychać fale i czasami je widać, a do tego w lesie.
Teren na całego.
Jedzie się pięknie, chociaż trochę mnie zaczyna zastanawiać czy po takim terenie dam radę przejeżdżać 100-130 km dziennie.
Zobaczymy.
Ścieżka rowerowa prowadząca schodami... co prawda było alternatywne obejście ale też schodami... tam przytrzaskuję sobie palca przyczepką.
Rozanielona jadę i jadę... mijam kolejne campingi nie zatrzymując się w nich.
W końcu (jest godzina 19:00) osiadam na jednym z nich w miejscowości Zinnowitz. Rozbijam namiot, kąpie się, orientuję się, że nie kupiłam nic do jedzenia i do picia. Nie ma w pobliżu żadnego sklepu, a na rower nie chce mi się wsiadać...
Jem bułkę, którą wiozę z Dźwirzyna, a do picia robię sobie witaminę C rozpuszczoną w kranówie.
Piszę relację i idę spać – jutro kolejny dzień i fajnie by było go wcześnie zacząć :)
<-- Dzień poprzedni Dzień następny -->
Dziś wczesny wyjazd. Świetnie się jedzie. Do południa mam już 90km za sobą.
W Świnoujściu oczywiście wybieram złą drogę i nadrabiam kilkanaście klientów. Do tego chyba mi ucieka powietrze, a pompka chyba nie do końca działa. Niedobrze, bo gdzie o tej porze coś kupię... A co dopiero za granicą.
Posiłek z browarkiem i od razu lepiej widać... Wszystko jest ok, tylko mi się wydawało.
Dalej już po niemieckiej stronie rewelacyjnym szlakiem, prawie cały czas nad morzem. Fajnie, ale jednak ciężko, już wiem, że będę chyba robiła mniej km-ów niż planowałam.
Kemping w Zinnowitz. Kąpiel i spać :-)
________________________________________________________________________________
Edit by Kosma :)
________________________________________________________________________________
Wyjazd o 4:33. Spałam na ulicy przyjaznej Młynarzowi :)
Poranek w Dźwirzynie
Poranne chmury
O 6:50 jestem już w Niechorzu, gdzie po zakupach w sklepie robię sobie przerwę na śniadanie.
Chcę skonsumować śniadanie nad morzem ale z racji strasznie mocno wiejącego wiatru rezygnuję i siadam na ławeczce „w kółku”.
Kutry w Niechorzu
Wzburzone morze
Całkiem blisko morza – słyszę jego wzburzone fale i jak wychylę głowę to także je widzę ale tu aż tak nie wieje :)
Na liczniku 39,23, czas 2:11.
Śniadanie w Niechorzu.
Latarnia w Niechorzu
A to miejsce mojej dziennej drzemki :-)
Chyba musiałam naprawdę spać jadąc w czwartek, bo drogi gdzie jadłam w czwartek śniadanie do Wisełki w ogóle nie pamiętałam...
Międzyzdroje
W Świnoujściu jadę na nie ten prom co trzeba (jadę dużym promem, który jest oddalony od centrum miasta).
Na promie
Za to droga po przeprawie promowej jak nie w Polsce :-)
Dojeżdżając w końcu do centrum miasta jem pizzę. 119 km na blacie. Wydaje mi się, że mam mało powietrza w kole i pompka nie chce pompować. Po pizzy jednak okazuje się, że powietrza jest w sam raz :)
Po pizzy jadę do Alhbecku.
Tam trochę się gubię na ścieżce rowerowej przy plaży. Myślę, że będzie szła cały czas przy plaży a tymczasem się kończy.
Niemiecki pociąg
To też niemiecki pociąg :)
Ponieważ nie mam mapy nie znajduję ścieżki rowerowej Ahlbech – Flensburg. Jadę drogą rowerową przy drodze 111.
Jedzie się super – co będzie dalej jakby mnie nie obchodzi.
Przed Uckerick spotykam bikera także załadowanego sakwami. Pytam się czy ma mapę, okazuje się, że ma. Więc pytam o drogę rowerową Baltic Coast Cycle Road. Pokazuje mi na mapie i tłumaczy jak mam dojechać, spogląda na moje sakwy i przyczepkę i życzy miłej podróży :)
Odjeżdżam. W sumie po chwili się zorientowałam, że mogłam z nim dłużej pogadać – ciekawe skąd i dokąd jechał?
Słuchając jego wskazówek znajduję w końcu drogę rowerową.
Jest piękna – blisko morza – cały czas słychać fale i czasami je widać, a do tego w lesie.
Teren na całego.
Jedzie się pięknie, chociaż trochę mnie zaczyna zastanawiać czy po takim terenie dam radę przejeżdżać 100-130 km dziennie.
Zobaczymy.
Ścieżka rowerowa prowadząca schodami... co prawda było alternatywne obejście ale też schodami... tam przytrzaskuję sobie palca przyczepką.
Rozanielona jadę i jadę... mijam kolejne campingi nie zatrzymując się w nich.
W końcu (jest godzina 19:00) osiadam na jednym z nich w miejscowości Zinnowitz. Rozbijam namiot, kąpie się, orientuję się, że nie kupiłam nic do jedzenia i do picia. Nie ma w pobliżu żadnego sklepu, a na rower nie chce mi się wsiadać...
Jem bułkę, którą wiozę z Dźwirzyna, a do picia robię sobie witaminę C rozpuszczoną w kranówie.
Piszę relację i idę spać – jutro kolejny dzień i fajnie by było go wcześnie zacząć :)
<-- Dzień poprzedni Dzień następny -->
- DST 162.39km
- Czas 09:56
- VAVG 16.35km/h
- VMAX 36.80km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Zaczyna się jesień, a Ty ludzi zaczynasz wakacyjnymi wspomnieniami denerwować?
djk71 - 07:54 czwartek, 24 września 2009 | linkuj
Nie podawaj się kosmo zawsze do przodu :) A znalazłem pioseneczke dla ciebie heheh dobre kosmokwaki-kosmo sms
DARIUSZ79 - 17:02 niedziela, 31 maja 2009 | linkuj
Monia trzymam kciuki za Twoją wyprawę:)) Dużo słońca i wiatru w plecy. Pozdrawiam
Agusia - 13:03 niedziela, 31 maja 2009 | linkuj
Pamietasz jak było w browarze?-piwo to nasze paliwo!-heheh,pamietaj co cie nie zabije to wzmocni!-hihihi!Dziwne ,ale oczekuj Huraganu nad morzem jak zbawienia!-do zobaczenia.Aha na ognisku na plaży obowiazują szanty,załatw jakieś duńskie.Kuchenkę i garenek "Obieżyswiat' mamy ,no i grzebienie oplecione pozłotkiem.Dla takich jak my to chyba nie jakieś bike ..coś tam zapowiedziane w mediach a potem jak zawsze nie zrealizowane się liczy ,hmm patrzę po płytach co za motto tej Twojej tułaczce nadać.Hmm.Chyba wiem choć trochę cie to zszokuje ,"Pamelo wróć"-Tercet Egzotyczny.Założę się gdy bedziesz siedziała na fiordach o zachodzie słońca zanucisz ta melodię
johanbiker- - 20:53 sobota, 30 maja 2009 | linkuj
Teraz są takie technologie, że Monika sobie radzi... ;-)
djk71 - 19:57 sobota, 30 maja 2009 | linkuj
Czyżby ktoś wklepywał wycieczki za Kosmacza?! Czyżby DJK?! :D
Go Kosmacz, Go!!!
Ciekawe jaki browar poszedł podczas obiadu - niemieckie są dobre. :-) (a tak w ogóle to jaki browar nie jest dobry?! :D)
Pozdrowionka! Młynarczyk - 19:31 sobota, 30 maja 2009 | linkuj
Go Kosmacz, Go!!!
Ciekawe jaki browar poszedł podczas obiadu - niemieckie są dobre. :-) (a tak w ogóle to jaki browar nie jest dobry?! :D)
Pozdrowionka! Młynarczyk - 19:31 sobota, 30 maja 2009 | linkuj
Ponoć pogodę dziś miała świetną w przeciwieństwie do reszty kraju... (a przynajmniej Śląska) :)
djk71 - 18:51 sobota, 30 maja 2009 | linkuj
Pisz, pisz bo na przełomie lipca i sierpnia mam kolejne bikeholidays, tym razem w Świnoujściu. Będzie atak na życiówkę, Rugia jednego dnia:)
granicho-bez-4 - 18:46 sobota, 30 maja 2009 | linkuj
Alkohol rozjaśnia umysł ;-)
Widzę, że się nie poddajesz. Jak pogoda? Bo u mnie od kilku dni pada... daVe - 18:43 sobota, 30 maja 2009 | linkuj
Komentuj
Widzę, że się nie poddajesz. Jak pogoda? Bo u mnie od kilku dni pada... daVe - 18:43 sobota, 30 maja 2009 | linkuj