Wpisy archiwalne w kategorii
Kellysek :)
Dystans całkowity: | 17087.09 km (w terenie 587.71 km; 3.44%) |
Czas w ruchu: | 947:04 |
Średnia prędkość: | 18.02 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Liczba aktywności: | 426 |
Średnio na aktywność: | 40.11 km i 2h 13m |
Więcej statystyk |
Środa, 21 kwietnia 2010
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Do pracy - standardowo :-)
Do pracy - standardowo :-)
Bez sekscesów!
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Bez sekscesów!
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 15.68km
- Czas 00:48
- VAVG 19.60km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 21 kwietnia 2010
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
W życiu piękne są tylko chwile...
Kiedy byłem mały, zawsze chciałem dojść
na koniec świata
kiedy byłem mały...
Pytałem gdzie i czy
w ogóle kończy się ten świat
W życiu piękne są tylko chwile
W życiu piękne są tylko chwile
Tak, tak
Kiedy byłem mały,
pytałem "Co to życie,
co to życie, mamo?"
"Widzisz życie to ja i Ty,
ten ptak, to drzewo i kwiat"
odpowiadała mi
W życiu piękne są tylko chwile
W życiu piękne są tylko chwile
Teraz jestem duży
I wiem, że w życiu piękne są tylko chwile
Dlatego czasem warto żyć
Dlatego czasem warto żyć!
W życiu piękne są tylko chwile
W życiu piękne są tylko chwile
W życiu piękne są tylko chwile
W życiu piękne są tylko chwile
Tylko chwile..
Kiedyś byłem mały...*
Z pracy - standardowo z małym urozmaiceniem - ucieczką z drogi Sosnowiec centrum - Auchan.
Wiosna! Panie Sierżancie!
Dzisiaj dowiedziałam się, że pewne sprawy, które załatwiałam w urzędach i które wstrzymywały moje parcie do przodu, w pewnym, ważnym dla mnie teraz kierunku, zostały pomyślnie zrealizowane, w błyskawicznym (jak na urzędy) tempie...
Aż chce się żyć!!!
Super!
Jutro - przed pracą - rundka po urzędach - na rowerku, oczywiście ;-)
I ktoś mi dzisiaj narobił ochoty na Pradziada... hmmm... niedzielę mam wolną ;-) pojadę sobie sama ;p
* Dżem - "Naiwne pytania".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
na koniec świata
kiedy byłem mały...
Pytałem gdzie i czy
w ogóle kończy się ten świat
W życiu piękne są tylko chwile
W życiu piękne są tylko chwile
Tak, tak
Kiedy byłem mały,
pytałem "Co to życie,
co to życie, mamo?"
"Widzisz życie to ja i Ty,
ten ptak, to drzewo i kwiat"
odpowiadała mi
W życiu piękne są tylko chwile
W życiu piękne są tylko chwile
Teraz jestem duży
I wiem, że w życiu piękne są tylko chwile
Dlatego czasem warto żyć
Dlatego czasem warto żyć!
W życiu piękne są tylko chwile
W życiu piękne są tylko chwile
W życiu piękne są tylko chwile
W życiu piękne są tylko chwile
Tylko chwile..
Kiedyś byłem mały...*
Z pracy - standardowo z małym urozmaiceniem - ucieczką z drogi Sosnowiec centrum - Auchan.
Wiosna! Panie Sierżancie!
Dzisiaj dowiedziałam się, że pewne sprawy, które załatwiałam w urzędach i które wstrzymywały moje parcie do przodu, w pewnym, ważnym dla mnie teraz kierunku, zostały pomyślnie zrealizowane, w błyskawicznym (jak na urzędy) tempie...
Aż chce się żyć!!!
Super!
Jutro - przed pracą - rundka po urzędach - na rowerku, oczywiście ;-)
I ktoś mi dzisiaj narobił ochoty na Pradziada... hmmm... niedzielę mam wolną ;-) pojadę sobie sama ;p
* Dżem - "Naiwne pytania".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 16.80km
- Czas 00:59
- VAVG 17.08km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 20 kwietnia 2010
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Z pracy - standardowo :)
Z pracy - standardowo
Bez sekscesów ;-)
Ach jak mi dobrze :)
Tylko palec, który skaleczyłam rano brudną zębatką albo przerzutką nie wygląda najlepiej ale... do wesela się zagoi ;)
Oficjalnie ogłaszam, że zakończyłam słodkie lenistwo ;-)
Jutro pobudka o 4:00 i rundka do Taty przed pracą :-)
Byle by tylko nie padało.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Bez sekscesów ;-)
Ach jak mi dobrze :)
Tylko palec, który skaleczyłam rano brudną zębatką albo przerzutką nie wygląda najlepiej ale... do wesela się zagoi ;)
Oficjalnie ogłaszam, że zakończyłam słodkie lenistwo ;-)
Jutro pobudka o 4:00 i rundka do Taty przed pracą :-)
Byle by tylko nie padało.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 15.79km
- Czas 00:47
- VAVG 20.16km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 20 kwietnia 2010
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Kosmacz reaktywacja :-)
KOSMACZ REAKTYWACJA ;-)
W tym roku jakoś ciężko mi idzie rowerowanie...
ciężko się zebrać...
nie tylko na jazdę rowerem...
ciężko zrobić...
cokolwiek...
zima już dawno się skończyła a ja nadal mam chyba deprechę zimową...
Pora by wyjść z zimowego marazmu!!!
Dzisiaj, w końcu udało mi się wstać dość wcześnie (o 5:30) i mam nadzieję, że tym właśnie przełamałam beznadziejny zastój :-)
Wstałam, zrobiłam kapcia, którego miałam w tylnym kole, posprzątałam w mieszkaniu i ruszyłam zadowolona do pracy.
Jechało się dość fajnie oprócz kawałka Auchan - centrum Sosnowca... masakra... bardzo duży ruch i Ci pseudo - kierowcy ;(
W centrum Sosnowca, za światłami srebrna Skoda Felicia wyprzedziła mnie na centymetry... przestraszyłam się... dlatego, mimo tego, że miałam się nie spocić, zaczęłam go gonić. Udało mi się dogonić na kolejnych światłach, ale nie miałam czasu na rozmowę z nim, bo stał na światłach a ja jechałam.
Pokazałam tylko by się puknął w głowę... dziadek... tym razem bez kapelusza... rejestracja SO...
Może jestem brutalna ale moim skromnym zdaniem osoby od 60 roku życia powinny co roku przechodzić badania lekarskie i krótkie, 10 minutowe jazdy po mieście z egzaminatorem... mam nadzieję, że uda mi się nie zginąć pod kołami dziadka w kapeluszu lub bez kapelusza...
Dopiero drugi raz w tym roku do pracy. Ale zmieni się to ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
W tym roku jakoś ciężko mi idzie rowerowanie...
ciężko się zebrać...
nie tylko na jazdę rowerem...
ciężko zrobić...
cokolwiek...
zima już dawno się skończyła a ja nadal mam chyba deprechę zimową...
Pora by wyjść z zimowego marazmu!!!
Dzisiaj, w końcu udało mi się wstać dość wcześnie (o 5:30) i mam nadzieję, że tym właśnie przełamałam beznadziejny zastój :-)
Wstałam, zrobiłam kapcia, którego miałam w tylnym kole, posprzątałam w mieszkaniu i ruszyłam zadowolona do pracy.
Jechało się dość fajnie oprócz kawałka Auchan - centrum Sosnowca... masakra... bardzo duży ruch i Ci pseudo - kierowcy ;(
W centrum Sosnowca, za światłami srebrna Skoda Felicia wyprzedziła mnie na centymetry... przestraszyłam się... dlatego, mimo tego, że miałam się nie spocić, zaczęłam go gonić. Udało mi się dogonić na kolejnych światłach, ale nie miałam czasu na rozmowę z nim, bo stał na światłach a ja jechałam.
Pokazałam tylko by się puknął w głowę... dziadek... tym razem bez kapelusza... rejestracja SO...
Może jestem brutalna ale moim skromnym zdaniem osoby od 60 roku życia powinny co roku przechodzić badania lekarskie i krótkie, 10 minutowe jazdy po mieście z egzaminatorem... mam nadzieję, że uda mi się nie zginąć pod kołami dziadka w kapeluszu lub bez kapelusza...
Dopiero drugi raz w tym roku do pracy. Ale zmieni się to ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 15.67km
- Czas 00:48
- VAVG 19.59km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 8 kwietnia 2010
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Mój pierwszy raz!
Mój pierwszy raz...
Pierwszy raz w tym roku na rowerze do pracy...
Pierwszy raz na rowerze do nowej pracy...
Fajnie się jechało.
Chłodno ale przyjemnie.
Przy Stawikach mgła... aż jechałam chodnikiem.
Oczywiście "mały poślizg" przy wstawaniu... miałam wstać o 5:00, później o 6:00... miałam wyjechać o 6:30 a wstałam o 6:30 i wyjechałam o 7:00.
Ciuchy, buty na obcasach do sakw i w drogę.
Mam nadzieję, że będę to kontynuować :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Pierwszy raz w tym roku na rowerze do pracy...
Pierwszy raz na rowerze do nowej pracy...
Fajnie się jechało.
Chłodno ale przyjemnie.
Przy Stawikach mgła... aż jechałam chodnikiem.
Oczywiście "mały poślizg" przy wstawaniu... miałam wstać o 5:00, później o 6:00... miałam wyjechać o 6:30 a wstałam o 6:30 i wyjechałam o 7:00.
Ciuchy, buty na obcasach do sakw i w drogę.
Mam nadzieję, że będę to kontynuować :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 15.67km
- Czas 00:47
- VAVG 20.00km/h
- VMAX 35.00km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 8 kwietnia 2010
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Było pięknie!
Małe słońca cicho gasną
Nawet ciszy coraz mniej
Jeszcze tylko za firanką
Smutno westchnie jakiś cień
Rozgrzeszone wszystkie listy
Które miały dzisiaj przyjść
Znów nie poznam Twoich myśli
Skąd mam wiedzieć, że to Ty
Czekam, czekam...
Czekam na Twój cień...
A jeśli słońca braknie
Zapalę w oknie lampkę
Czekam, czekam...
Czekam, chociaż wiem
Że nic nie wstrzyma ziemi
Jeżeli się miniemy
W każdej ścianie drzemie życie
Otulone w miękki sen
Z każdą bramą na dobranoc
Dawno rozstał się dzień
Tylko dłonie nie chcą zasnąć
Rozbiegane aż po świt
Kradną lampce nocnej jasność
Wciąż czekając na Twój list
Czekam, czekam...
Czekam na Twój cień...
A jeśli słońca braknie
Zapalę w oknie lampkę
Czekam, czekam...
Czekam, chociaż wiem
Że nic nie wstrzyma ziemi
Jeżeli się miniemy*
Po pracy do domku, na chwilę czyli Katowice - D.G. Mydlice.
Zostawiłam sakwy z ciuchami, zabrałam plecak i kluczyki do Cytrynki i ruszyłam do Łośnia po Cytrynkę ;-)
Przez Pogorię. Na Pogorii spotkałam dawno niewidzianego Znajomego... zeszło nam trochę na rozmowie... ładny ma rower ;-) Namawiałam Go ale nie uległ i nie pojechał ze mną do Łośnia.
Jak dobrze pójdzie to będę miała jeszcze w tym roku tyle kilometrów do pracy... 35 :)
W Łośniu spakowałam rower na Cytrynkę i ruszyłam na Mydlice.
Ach piękna ta Cytrynka (nie mogę się napatrzeć ;-))
A w sobotę i niedzielę... Odyseja :-)
*Ewelina Marciniak - "Jeżeli się miniemy".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 35.46km
- Czas 01:54
- VAVG 18.66km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 6 kwietnia 2010
Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Żelazo nie klęka...
Do Santa Cruz wiodą drogi cztery
Ta kwestią wiedzy jest, a ta druga wiary
Do Santa Cruz wiodą drogi cztyry
A to jest domena Doktora YRY
Głód jest silny, ale stan stabilny
Oczy widzą, silna ręka, pamiętaj
Żelazo nie klęka!
A te drogi nie mają żadnych znaków
Nie, nie ma recept, nie ma podręczników
Na swojej drodze swoją baśń kupuję
Do celu w żółtą łódź swoją kieruję
Coraz mniej rzeczy jest takimi jak dawniej
Ja związek tajny postrzegam jawnym
Dwa razy dwa nie zawsze musi być cztery
A do Santa Cruz wiedzie więcej dróg niż cztery, heheh
Ból jest duży, to już koniec podróży
Słaabo?! Silna ręka, na zawsze
Żelazo nie klęka!
Ból jest duży, to już koniec podróży
Czysta dusza, silna ręka, na zawsze
Żelazo nie klęka!
Solo - Doktor YRY!
Moc jest z nami chłopakami, dziewczynami
Ekstaza i udręka, pamiętaj
Żelazo nie klęka!
Czas ucieka, a wróg nie czeka
Słaabo?! Się nie lękaj, pamiętaj
Żelazo nie klęka!
Głód jest silny, ale stan stabilny
Słaabo?! Silna ręka, pamiętaj
Żelazo nie klęka!*
Dzisiaj miałam szczęście, bo Kolega z pracy podwiózł mnie do domku i w domku byłam już o 16:30 :)
Zjadłam, przebrałam się w pedalskie ciuszki i sru! na rower!
Pojechałam do Urzędu Skarbowego złożyć PITa, ponieważ tylko dzisiaj US w D.G. jest czynny do 18:00 (w pozostałe dni do 15:00). Myślę sobie: „Będzie full ludzi, ale trudno...”
Przypięłam rowerek do barierki przy drzwiach wejściowych i wchodzę...
Pan strażnik rozmawiał z drugim panem i bezczelnie mnie obgadywali, niestety nie słyszałam co mówili, tylko widziałam jak mnie palcami wytykali... :/
No i, po raz kolejny, życie mnie zaskoczyło :)
W US były pustki ;-) złożyłam PITa i schodzę do rowerka.
Pan strażnik (teraz już sam) pyta się: „to ile kilometrów pani robi?”.
Ja: „tzn? Dziennie czy rocznie?”
On: „Dziennie”.
Ja: „Dziennie to nie wiem, bo nie jeżdżę codziennie, ale w tamtym roku przejechałam ponad 11500 km”.
No i pan zamilkł... zaczął łapać powietrze... no i się lekko zdziwił ;)
Jeszcze wymiana paru zdań i poszłam...
:)
Z U.S pojechałam na Pogorię (a co mi tam :))
Na Pogorii robią ścieżkę rowerową (a może to będzie już droga?)
Z Pogorii pojechałam na Zieloną.
Tam faktycznie jest zielono!!!
No i trzeba było się ewakuować do domku.
Prawie pod samym domem, na Mydlicach kierowca autobusu o numerze 604 wyprzedził mnie na centymetry.
Oj! Zdenerwował mnie!
A, że wiedziałam jak dalej przebiega jego kurs, pojechałam na skróty i dogoniłam go na przystanku...
podjechałam od przodu, stanęłam... no i nie miałam ochoty z nim gadać... a niech tam...
Okazało się, że to był dziadek... brakowało mu tylko kapelusza... nikt mi nie powie, że dziadkowie nie stwarzają zagrożenia... po 60-tce powinno się robić badania co rok...
Masakra...
Ale przeżyłam... tym razem.
*El Doopa - „Żelazo nie klęka”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 19.66km
- Czas 01:11
- VAVG 16.61km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 kwietnia 2010
Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Zdrowych, Spokojnych Świąt Wielkanocnych
Zdrowych, Spokojnych Świąt Wielkanocnych
Wszystkim tu zaglądającym
życzy
Kosmacz :-)
Szabloniki przygotowane do pracy :-)
Dzisiaj spakowałam zajączkowe sakwy na moim brudnym Kellysku i ruszyłam do Brata na wigilijno świąteczny wieczór ;-)
Przez Pogorię
Znalazłam małe oznaki wiosny :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Wszystkim tu zaglądającym
życzy
Kosmacz :-)
Szabloniki przygotowane do pracy :-)
Dzisiaj spakowałam zajączkowe sakwy na moim brudnym Kellysku i ruszyłam do Brata na wigilijno świąteczny wieczór ;-)
Przez Pogorię
Znalazłam małe oznaki wiosny :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 13.23km
- Czas 00:48
- VAVG 16.54km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 30 marca 2010
Kategoria Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Zagubiłam się...
Na każdym kroku
Tego marszu mówią: „zły”
Obrońcy swojej kruchej wiary
I w zakamarach
Swoich zapoconych domów
Hodują drzewa nienawiści
Na takim drzewie
Długo dojrzewałem
I zanim ktoś mnie znalazł
Zgniłem..spadłem
Odrzucili mnie
Tam gdzie
Za wstyd jest łyk,za łyk są dni
Za dni jest noc,a noc to wstyd
Postawili mi fałszywe drogowskazy
Wykopali w poprzek drogi wielki dół
Los pokonał w czas moich bohaterów
Zagubiłem się
Poniewierany wyżebraną wódą
Powycierany zakurzonym głodem
Trafiłem poza ściany tego życia
Gdzie nawet czasem bolą sny
I nawet anioł,który wyszedł z kromki chleba
Nie przekonał mnie
Choć zabrać chciał do nieba
Nie posłuchałem jego dobrej rady
Zostałem tu gdzie
Za wstyd jest łyk,za łyk są dni
Za dni jest noc,a noc to wstyd*
Zagubiłam się...
Mam nadzieję, że się odnajdę...
No i mam nadzieję, że na Odysei się nie zgubię :)
W domku, po pracy, byłam o 18:00. Nie chciało mi się ruszać z domu ale pojechałam.
To co, że w planach miałam jechać do pracy (po raz pierwszy w tym roku do nowej pracy) rowerem.
Nie dałam rady wstać wcześniej...
Pojechałam do Bratowej z życzeniami urodzinowymi.
Mydlice – Manhattan – Mydlice.
Pojeździłabym jeszcze ale boję się jeździć po zmroku...
Dodatkowo moja tylna lampka zrobiła mi głupiego psikusa i przestała świecić (nawet nie wiem kiedy). Dobrze, że jechałam w oczo... odblaskowej kamizelce.
Jutro muszę jechać do pracy samochodem, ciekawe czy wstanę wcześniej by pojeździć rowerkiem? :D (muszę, bo mój Rowerowy Partner mnie goni).
No i małe przygotowanie do Świąt:
* Totentanz - „Poza wszystkim”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Tego marszu mówią: „zły”
Obrońcy swojej kruchej wiary
I w zakamarach
Swoich zapoconych domów
Hodują drzewa nienawiści
Na takim drzewie
Długo dojrzewałem
I zanim ktoś mnie znalazł
Zgniłem..spadłem
Odrzucili mnie
Tam gdzie
Za wstyd jest łyk,za łyk są dni
Za dni jest noc,a noc to wstyd
Postawili mi fałszywe drogowskazy
Wykopali w poprzek drogi wielki dół
Los pokonał w czas moich bohaterów
Zagubiłem się
Poniewierany wyżebraną wódą
Powycierany zakurzonym głodem
Trafiłem poza ściany tego życia
Gdzie nawet czasem bolą sny
I nawet anioł,który wyszedł z kromki chleba
Nie przekonał mnie
Choć zabrać chciał do nieba
Nie posłuchałem jego dobrej rady
Zostałem tu gdzie
Za wstyd jest łyk,za łyk są dni
Za dni jest noc,a noc to wstyd*
Zagubiłam się...
Mam nadzieję, że się odnajdę...
No i mam nadzieję, że na Odysei się nie zgubię :)
W domku, po pracy, byłam o 18:00. Nie chciało mi się ruszać z domu ale pojechałam.
To co, że w planach miałam jechać do pracy (po raz pierwszy w tym roku do nowej pracy) rowerem.
Nie dałam rady wstać wcześniej...
Pojechałam do Bratowej z życzeniami urodzinowymi.
Mydlice – Manhattan – Mydlice.
Pojeździłabym jeszcze ale boję się jeździć po zmroku...
Dodatkowo moja tylna lampka zrobiła mi głupiego psikusa i przestała świecić (nawet nie wiem kiedy). Dobrze, że jechałam w oczo... odblaskowej kamizelce.
Jutro muszę jechać do pracy samochodem, ciekawe czy wstanę wcześniej by pojeździć rowerkiem? :D (muszę, bo mój Rowerowy Partner mnie goni).
No i małe przygotowanie do Świąt:
* Totentanz - „Poza wszystkim”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 11.24km
- Czas 00:43
- VAVG 15.68km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 25 marca 2010
Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Każdy ma swoje piekło...
Każdy ma swoje małe piekło
pozorną wolność w klatce z czterech ścian
bo słyszy stale od urodzenia
co byś nie zrobił jesteś tylko tym
kim inni widzą cię
każdy ma swój prywatny czyściec
za bramą obietnica kryje się
nadzieja nikła że przyjdzie miłość
i ofiaruje nam to wszystko co
dla nas zbawienne jest
żałosny grzesznik co nie grzeszy
należy ludziom się to co ludzkie jest
bo to co boskie z jego woli
tylko wybranym zdarza się
musisz odnaleźć małe niebo
nie zawsze przecież tak wysoko jest
zamień się z własnym ciałem rolami
zaufaj - ono znacznie lepiej wie
jak zapominać się*
Ech... ostatnio, pomimo wspaniałej pogody, nie jest mi dane, by pojeździć na rowerze...
Czasami tak bywa. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Trzeba czasami poukładać wszystkie kawałki swojej egzystencji.
Ostatnimi czasy wydaje mi się, że jakoś doba jest krótsza... przydała by mi się co najmniej 36 – godzinna doba :-)
Dzisiaj po pracy miałam wsiąść na rower i popedałować po sprężynę do wycieraczki mojej Cytrynki (ktoś ostatnio się w nocy nudził i urwał sprężynę dociskającą ramię wycieraczki do szyby :( ech...)
Niestety jak się zebrałam to była już 18:00 i niestety wszystkie sklepy i szroty były zamknięte.
Już miałam nie jechać... nie chciało mi się... bardzo mi się nie chciało.
Po rozmowie z bardzo bliską kiedyś mi osobą, postanowiłam się zmusić i wyszłam z mieszkania.
Było bosko!!!
Ciepło, przyjemnie, po prostu super :-)
Najpierw popedaliłam do kiosku po zaległe i niestety, ostatnie odcinki „Przystanku Alaska”.
Następnie, przez centrum na Pogorię.
Z Pogorii do centrum Dąbrowy Górniczej – mety jednego z etapów tegorocznego Tour de Pologne.
Pomnik w centrum.
Pomnik i duch ;-)
Kościół.
Później do Tesco na zakupy.
Niektórym wszystko zwisa (no może nie wszystko ale na pewno to, co wiozą na bagażniku).
Było super. Gdyby nie mój lęk przed jazdą po ciemku po ruchliwych ulicach tak szybko nie skończyłabym jazdy.
Ale i tak się cieszę, że pojeździłam choć troszkę.
A w sobotę... :-)
* Renata Przemyk - „Małe niebo”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
pozorną wolność w klatce z czterech ścian
bo słyszy stale od urodzenia
co byś nie zrobił jesteś tylko tym
kim inni widzą cię
każdy ma swój prywatny czyściec
za bramą obietnica kryje się
nadzieja nikła że przyjdzie miłość
i ofiaruje nam to wszystko co
dla nas zbawienne jest
żałosny grzesznik co nie grzeszy
należy ludziom się to co ludzkie jest
bo to co boskie z jego woli
tylko wybranym zdarza się
musisz odnaleźć małe niebo
nie zawsze przecież tak wysoko jest
zamień się z własnym ciałem rolami
zaufaj - ono znacznie lepiej wie
jak zapominać się*
Ech... ostatnio, pomimo wspaniałej pogody, nie jest mi dane, by pojeździć na rowerze...
Czasami tak bywa. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Trzeba czasami poukładać wszystkie kawałki swojej egzystencji.
Ostatnimi czasy wydaje mi się, że jakoś doba jest krótsza... przydała by mi się co najmniej 36 – godzinna doba :-)
Dzisiaj po pracy miałam wsiąść na rower i popedałować po sprężynę do wycieraczki mojej Cytrynki (ktoś ostatnio się w nocy nudził i urwał sprężynę dociskającą ramię wycieraczki do szyby :( ech...)
Niestety jak się zebrałam to była już 18:00 i niestety wszystkie sklepy i szroty były zamknięte.
Już miałam nie jechać... nie chciało mi się... bardzo mi się nie chciało.
Po rozmowie z bardzo bliską kiedyś mi osobą, postanowiłam się zmusić i wyszłam z mieszkania.
Było bosko!!!
Ciepło, przyjemnie, po prostu super :-)
Najpierw popedaliłam do kiosku po zaległe i niestety, ostatnie odcinki „Przystanku Alaska”.
Następnie, przez centrum na Pogorię.
Z Pogorii do centrum Dąbrowy Górniczej – mety jednego z etapów tegorocznego Tour de Pologne.
Pomnik w centrum.
Pomnik i duch ;-)
Kościół.
Później do Tesco na zakupy.
Niektórym wszystko zwisa (no może nie wszystko ale na pewno to, co wiozą na bagażniku).
Było super. Gdyby nie mój lęk przed jazdą po ciemku po ruchliwych ulicach tak szybko nie skończyłabym jazdy.
Ale i tak się cieszę, że pojeździłam choć troszkę.
A w sobotę... :-)
* Renata Przemyk - „Małe niebo”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 10.13km
- Czas 00:37
- VAVG 16.43km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze