Wpisy archiwalne w kategorii
W oczojebnej kamizelce
Dystans całkowity: | 6761.20 km (w terenie 95.00 km; 1.41%) |
Czas w ruchu: | 351:38 |
Średnia prędkość: | 19.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 44.40 km/h |
Liczba aktywności: | 202 |
Średnio na aktywność: | 33.47 km i 1h 44m |
Więcej statystyk |
Piątek, 19 marca 2010
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W oczojebnej kamizelce, W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Masowo na Masę... w Bytomiu :)
Powiedz, czego pragniesz;
czy możemy to naprawić co
umarło między nami.
Powiedz, czy otworzysz
te drzwi do których pukam dziś.
Nie było mnie latami.
ooo
Nie wierzysz już nikomu.
ooo
Dziś popiół jest w mym domu.
Powiedz, co zrobiłeś;
co ciebie opętało,że zabiłeś wierność mą.
Powiedz, czemu nocą
ja sama płaczę w kołdrę gdy
dzieci nasze śpią.
ooo
A mogłeś mieć swój diament.
ooo
Przysięgę jak sakrament.
Stanęliśmy przed ołtarzem,
zapatrzeni w nasze twarze.
Oszukałem Cię.
Oszukałeś mnie.
Ty nie ufasz już nikomu.
Ja zdradzałem po kryjomu.
Przestaliśmy razem być.
Powiedz, czy tego chciałeś;
błąkać się po lądach mroku;
złego ducha czuć.
Powiedz, czy twoja mądrość
drogowskazem moim może być do końca już.
ooo
Wybaczać nie jest łatwo
ooo
Lecz miłość niesie światło
Stańmy więc przed sobą razem,
zapatrzeni w nasze twarze.
Nie zostawiaj mnie.
Nie zostawiaj mnie.
Tak jak kiedyś w tym kościele,
gdzie przysięga znaczy wiele.
Niech się wszystko uda dziś.
la la la la lalala
Stańmy więc przed sobą razem,
zapatrzeni w nasze twarze.
Nie zostawiaj mnie.
Nie zostawiaj mnie.
Tak jak kiedyś w tym kościele,
gdzie przysięga znaczy wiele.
Niech się wszystko uda dziś.
Stańmy więc przed sobą razem,
zapatrzeni w nasze twarze.
Nie zostawiaj mnie.
Nie zostawiaj mnie.
Tak jak kiedyś w tym kościele,
gdzie przysięga znaczy wiele.
Niech się wszystko uda dziś.
la la la la lalala
Dzisiaj dawno oczekiwany „weekend u mnie”. W cudzysłowie, bo wszyscy goście zaproszeni przeze mnie wylądowali w końcu na Helence... ach ta Helenka!
Po pracy „sprint” blachosmrodem z Katowic na Helenkę. Szybciej bym dojechała rowerem :)
W ostatniej chwili dojeżdżam na Helenkę.
Pod blokiem Anetki i Darka spotykam Łukasza z Narzeczoną, którzy już czekają na Resztę.
Pedzę na IV piętro by przebrać się w pedalskie ciuszki. Następnie na dół. Czekamy na Resztę :)
W końcu ruszamy przez Stolarzowice do Bytomia na Masę.
Przed Masą jeszcze wywiad... jakie ja głupoty naopowiadałam? Nie pamiętam... ciekawe czy gdzieś to można obejrzeć?
Na Masie.
Ponieważ Dynio zapomniał numerków dla zaszczycających nas swoją obecnością Młynarczyków, jedziemy do nowego sklepu Rowerka po numerki i jazdę próbną składakiem :-)
Asiczka na składaku ;-)
Po imprezie, gdzie niektórzy pili mleko, by być wielkim
wracamy na Helenkę z frendziomfem, który ma niedosyt kilometrów i umawiamy się na jutro.
Darek jest baaaaaaaaaaaaaaaardzo niepoprawnym optymistą (albo znowu żartował) i chce umówić się na godzinę 8:00. Znamy nasze realia i plany (gry, gry, gry, śmiechy, śmiechy popijane izotonikami), więc umawiamy się na 10:00.
Fajnie było...
a jutro....
Wszystkie zdjęcia są autorstwa zdolnego Młynarzyka :-) (dzięki za udostępnienie).
* Muniek - „Dzieje grzechu”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
czy możemy to naprawić co
umarło między nami.
Powiedz, czy otworzysz
te drzwi do których pukam dziś.
Nie było mnie latami.
ooo
Nie wierzysz już nikomu.
ooo
Dziś popiół jest w mym domu.
Powiedz, co zrobiłeś;
co ciebie opętało,że zabiłeś wierność mą.
Powiedz, czemu nocą
ja sama płaczę w kołdrę gdy
dzieci nasze śpią.
ooo
A mogłeś mieć swój diament.
ooo
Przysięgę jak sakrament.
Stanęliśmy przed ołtarzem,
zapatrzeni w nasze twarze.
Oszukałem Cię.
Oszukałeś mnie.
Ty nie ufasz już nikomu.
Ja zdradzałem po kryjomu.
Przestaliśmy razem być.
Powiedz, czy tego chciałeś;
błąkać się po lądach mroku;
złego ducha czuć.
Powiedz, czy twoja mądrość
drogowskazem moim może być do końca już.
ooo
Wybaczać nie jest łatwo
ooo
Lecz miłość niesie światło
Stańmy więc przed sobą razem,
zapatrzeni w nasze twarze.
Nie zostawiaj mnie.
Nie zostawiaj mnie.
Tak jak kiedyś w tym kościele,
gdzie przysięga znaczy wiele.
Niech się wszystko uda dziś.
la la la la lalala
Stańmy więc przed sobą razem,
zapatrzeni w nasze twarze.
Nie zostawiaj mnie.
Nie zostawiaj mnie.
Tak jak kiedyś w tym kościele,
gdzie przysięga znaczy wiele.
Niech się wszystko uda dziś.
Stańmy więc przed sobą razem,
zapatrzeni w nasze twarze.
Nie zostawiaj mnie.
Nie zostawiaj mnie.
Tak jak kiedyś w tym kościele,
gdzie przysięga znaczy wiele.
Niech się wszystko uda dziś.
la la la la lalala
Dzisiaj dawno oczekiwany „weekend u mnie”. W cudzysłowie, bo wszyscy goście zaproszeni przeze mnie wylądowali w końcu na Helence... ach ta Helenka!
Po pracy „sprint” blachosmrodem z Katowic na Helenkę. Szybciej bym dojechała rowerem :)
W ostatniej chwili dojeżdżam na Helenkę.
Pod blokiem Anetki i Darka spotykam Łukasza z Narzeczoną, którzy już czekają na Resztę.
Pedzę na IV piętro by przebrać się w pedalskie ciuszki. Następnie na dół. Czekamy na Resztę :)
W końcu ruszamy przez Stolarzowice do Bytomia na Masę.
Przed Masą jeszcze wywiad... jakie ja głupoty naopowiadałam? Nie pamiętam... ciekawe czy gdzieś to można obejrzeć?
Na Masie.
Ponieważ Dynio zapomniał numerków dla zaszczycających nas swoją obecnością Młynarczyków, jedziemy do nowego sklepu Rowerka po numerki i jazdę próbną składakiem :-)
Asiczka na składaku ;-)
Po imprezie, gdzie niektórzy pili mleko, by być wielkim
wracamy na Helenkę z frendziomfem, który ma niedosyt kilometrów i umawiamy się na jutro.
Darek jest baaaaaaaaaaaaaaaardzo niepoprawnym optymistą (albo znowu żartował) i chce umówić się na godzinę 8:00. Znamy nasze realia i plany (gry, gry, gry, śmiechy, śmiechy popijane izotonikami), więc umawiamy się na 10:00.
Fajnie było...
a jutro....
Wszystkie zdjęcia są autorstwa zdolnego Młynarzyka :-) (dzięki za udostępnienie).
* Muniek - „Dzieje grzechu”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 36.32km
- Czas 02:24
- VAVG 15.13km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 17 marca 2010
Kategoria Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Szklana góra... kto zdobędzie szczyt w błękicie?
Zyska sławę, królem będzie
Kto na szklaną górę wejdzie.
Kto zdobędzie szczyt w błękicie
Będzie tym, kto jest na szczycie.
Lecz, choć wielu kusi wejście
Jeden tylko ma tam miejsce.
A, że przecież Góra - Szklana,
Więc dla wielu - niewidzialna.
Nawet tym, co na jej zboczach
Szczyt się nie odbija w oczach.
Skóra góry gładka, śliska,
Diamentowo jest przejrzysta.
I dopiero krew rozlana
Wskaże gdzie jest szklana ściana.
Więc po śladach cudzej krwi
Wiedzie wąski ślad na szczyt.
A nie wie wśród żywych
Czy ten szlak, to szlak prawdziwy.
I niejeden całe życie
Nie wie, że już jest na szczycie.
Więc się modli u stóp krzyży
Za tych, którzy padli niżej.
Po czym u ich boku spocznie
U stóp góry niewidocznej.
Zyska sławę, królem będzie
Kto na szklana górę wejdzie*
Ostatnio jedyny rower, z którym miałam do czynienia to ten w prawym uchu.
No i ten w lewym uchu...
Może czasami też miałam styczność z Kellyskiem ale to tylko wtedy, gdy go przestawiałam z kąta w kąt, a raczej od ściany do ściany...
Tak jakoś wyszło...
Dzisiaj musiałam... wróciłam przed 19:00 z pracy i postanowiłam popedałować – nie po awizo :) tylko po silikon do Castoramy.
A zresztą gdziekolwiek, by tylko popedalować...
Pojechałam w kierunku Castoramy ale zmieniłam zdanie zostawiając sobie Castoramę na deser. Uliczkami mało uczęszczanymi pod Orlen na Legionów Polskich, gdzie uiściłam oplatę za kafelkowanie i oddałam packę do fugowania, z którą wczoraj szalałam ;-)
Następnie do centrum, boję się jeździć po ulicach... zjechałam więc do Parku Hallera, tam rundka pod Aqua Park i z powrotem, następnie na Pogorię, później do centrum i na Mydlice.
Boję się jeździć po ulicach wśród samochodów, a po ciemku to już nie strach, to panika :(
I niech mi ktoś jeszcze powie, że wydębiłam od PZU odszkodowanie, to polecam przeżyć to co ja... Odszkodowanie nie pomoże mi w pozbyciu się panicznego strachu przed blachosmrodami!!!
O Castoramie, w końcu zapomniałam :-)
Potrzebowałam tego, potrzebowałam przewietrzyć myśli, potrzebowałam dotlenić mózg...
Potrzebowałam odreagować, pozbierać myśli, pozbierać kawałki siebie rozrzucone gdzieś dookoła... potrzebowałam tego, potrzebowałam ROWERU!!! Potrzebowałam zdystansować się do pewnych rzeczy, do pewnych dziedzin mojego życia, do pewnych osób...
BYŁO SUPER!!!
I pomogło mi... ;-)
* Jacek Kaczmarski - „Szklana góra”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Kto na szklaną górę wejdzie.
Kto zdobędzie szczyt w błękicie
Będzie tym, kto jest na szczycie.
Lecz, choć wielu kusi wejście
Jeden tylko ma tam miejsce.
A, że przecież Góra - Szklana,
Więc dla wielu - niewidzialna.
Nawet tym, co na jej zboczach
Szczyt się nie odbija w oczach.
Skóra góry gładka, śliska,
Diamentowo jest przejrzysta.
I dopiero krew rozlana
Wskaże gdzie jest szklana ściana.
Więc po śladach cudzej krwi
Wiedzie wąski ślad na szczyt.
A nie wie wśród żywych
Czy ten szlak, to szlak prawdziwy.
I niejeden całe życie
Nie wie, że już jest na szczycie.
Więc się modli u stóp krzyży
Za tych, którzy padli niżej.
Po czym u ich boku spocznie
U stóp góry niewidocznej.
Zyska sławę, królem będzie
Kto na szklana górę wejdzie*
Ostatnio jedyny rower, z którym miałam do czynienia to ten w prawym uchu.
No i ten w lewym uchu...
Może czasami też miałam styczność z Kellyskiem ale to tylko wtedy, gdy go przestawiałam z kąta w kąt, a raczej od ściany do ściany...
Tak jakoś wyszło...
Dzisiaj musiałam... wróciłam przed 19:00 z pracy i postanowiłam popedałować – nie po awizo :) tylko po silikon do Castoramy.
A zresztą gdziekolwiek, by tylko popedalować...
Pojechałam w kierunku Castoramy ale zmieniłam zdanie zostawiając sobie Castoramę na deser. Uliczkami mało uczęszczanymi pod Orlen na Legionów Polskich, gdzie uiściłam oplatę za kafelkowanie i oddałam packę do fugowania, z którą wczoraj szalałam ;-)
Następnie do centrum, boję się jeździć po ulicach... zjechałam więc do Parku Hallera, tam rundka pod Aqua Park i z powrotem, następnie na Pogorię, później do centrum i na Mydlice.
Boję się jeździć po ulicach wśród samochodów, a po ciemku to już nie strach, to panika :(
I niech mi ktoś jeszcze powie, że wydębiłam od PZU odszkodowanie, to polecam przeżyć to co ja... Odszkodowanie nie pomoże mi w pozbyciu się panicznego strachu przed blachosmrodami!!!
O Castoramie, w końcu zapomniałam :-)
Potrzebowałam tego, potrzebowałam przewietrzyć myśli, potrzebowałam dotlenić mózg...
Potrzebowałam odreagować, pozbierać myśli, pozbierać kawałki siebie rozrzucone gdzieś dookoła... potrzebowałam tego, potrzebowałam ROWERU!!! Potrzebowałam zdystansować się do pewnych rzeczy, do pewnych dziedzin mojego życia, do pewnych osób...
BYŁO SUPER!!!
I pomogło mi... ;-)
* Jacek Kaczmarski - „Szklana góra”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 12.06km
- Czas 00:48
- VAVG 15.07km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 3 marca 2010
Kategoria Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Zbudowali fabryki, opracowali maszyny...
Zbudowali fabryki
Opracowali maszyny
Produkują wódkę
Tak, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo wódki
Bo im tylko, tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić
Ustawili kominy
Zbudowali drabiny
To już wszystko pracuje
Pracuje i truje
Bo im tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić
Jeszcze dymią kominy
Produkują spaliny
Produkują wódkę
Tak, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo wódki
Bo im tylko, tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić
Zbudowali fabryki
Opracowali maszyny
Produkują wódkę
Tak, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo wódki
Bo im tylko, tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić
Ustawili kominy
Zbudowali drabiny
To już wszystko pracuje
Pracuje i truje
Bo im tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić
Jeszcze dymią kominy
Produkują spaliny
Produkują wódkę
Tak, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo wódki
Bo im tylko, tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić.*
Tak...
Ktoś sobie dzisiaj zaszkodził,
Ktoś sam nie mógł myśleć,
Ktoś sam nie mógł chodzić...
Przez Kogoś ktoś cierpiał...
Gdy wróciłam o 16:55 do domku (wiem – nie powinno się zaczynać zdania od „gdy” ;-)), od razu ubrałam się w pedalskie ciuszki i wybrałam się na przejażdżkę, by odkurzyć Kellyska.
Potrzebowałam tego...
Bardzo...
On też tego potrzebował...
Ale ja bardziej ;-)
Pojechałam, przez centrum, na Pogorię III. Na parkingu już nie ma śladu po lodzie i wodzie.
Pogoria III – mała sesja zdjęciowa.
Kryształy:
Kryształ... lodu ;-)© kosma100
Kryształ© kosma100
Zmarzłam... wspomnę, że ubrałam się tylko w jedne getry... zimno było.
Stópki zamarzły mi po 12 km.
Ale potrzebowałam tego ;-)
* KULT - „Wódka”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 23.63km
- Czas 01:20
- VAVG 17.72km/h
- VMAX 32.50km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 stycznia 2010
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), SNOW BIKE ***, W oczojebnej kamizelce, W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Jak słodko zostać ŚwIRem...
Jak słodko zostać ŚwIRem...
Jak słodko być idiotą
Zimą chodzić na bosaka
Nocą tłuc szyby w oknach
A w dzień na golasa latać
Nie znać się na polityce
I być głupim w każdym calu
Jak zdrowo być wariatem
W tym popieprzonym kraju
ref. Jak słodko zostać świrem
Choć przez chwilę
Choć przez chwilę
Ja się nie dam, ja się nie dam
Będę inny niż wy wszyscy
Pędzę, gonię i uciekam
Ślina mi na pysku błyszczy
Poprzewracam to co stoi
I połamię konwenanse
Od normalnych tu się roi
Tylko dureń ma dziś szansę *
Dzisiaj w końcu przetarłam i naoliwiłam mój złoty łańcuch w Kellysku.
O 9:00 ruszyliśmy z Darkiem z Helenki w kierunku Świętochłowic na spotkanie Śląskiej Inicjatywy Rowerowej.
W planach było spotkanie z Yoasią ale zaspała wiec niestety nie dane było nam się spotkać :( Ale co się odwlecze to nie uciecze :D :D :D
Na skrzyżowaniu drogi osiedlowej z główną drogą rower Darka odkrywa, że ma talent i zaczyna tańczyć na lodzie. Po tych wszystkich szaleńczych wygibasach pada na lód, Darkowi, na szczęście udaje się uniknąć glebki. Trzeba uważać...
Pojechaliśmy przez Rokitnicę, Biskupice, Rudę Śląską, Nowy Bytom by na Metalowców w Świętochłowicach spotkać się z Arturem i Radkiem.
Następnie Artur oprowadził nas po Świętochłowicach pokazując ciekawe miejsca.
Najpierw pozostałości po kopalni:
Artur i Radek gnali przez zaśnieżone ścieżki, a my z Darkiem z tyłu stwierdziliśmy, że chyba należy zmienić nazwę na ŚWIRy :-) albo mamy za małe doświadczenie, albo nieodpowiedni sprzęt, albo za dużą wyobraźnię ale jedziemy "asekuracyjnie".
Ostrożna jazda nie uchroniła mnie jednak od wylądowania na rurce Kellyska (auaaa) a następnie od przykrycia się rowerem, w momencie próby podniesienia Kellyska.
Miny ludzi w Świętochłowicach, widzących czterech rowerzystów śmigających po śniegu - bezcenne :-) W jednym momencie mijaliśmy dwóch bikerów, więc rekord zagęszczenia bikera na metr kwadratowy w zimie nie zostanie tam chyba pobity przez stulecia :-)
Następnie obejrzeliśmy wieżę:
Dane nam było także zobaczyć bunkier:
Bardzo podobał mi się odcinek gdy jechaliśmy po nasypie kolejowym, w miejscu gdzie kiedyś biegła linia kolejowa, a teraz już torów nie ma. Byłaby świetna droga rowerowa gdyby tylko wyłożyli tam asfalt. Była by to super droga rowerowa biegnąca przez Śląsk.
Zwiedzanie dobiegło końca, ponieważ czas już nas gonił i popedaliliśmy na spotkanie Śląskiej Inicjatywy Rowerowej, które zaczynało się o 12:00.
Jakieś 200 metrów przed budynkiem - miejscem spotkania zaliczyłam spektakularną glebę na oblodzonej ulicy dosyć mocno uderzając głową w ulicę.
Jak się cieszę, że jeżdżę w kasku, bo naprawdę nie chcę nawet myśleć jaki byłby skutek tej gleby, gdybym nie miała kasku na głowie... A tak tylko obite lewe biodro i bolące ścięgno karku.
Na spotkaniu Ślaskiej Inicjatywy Rowerowej:
Po spotkaniu Roman zaproponował nam podwiezienie samochodem do Bytomia. Ulegliśmy :-) Nie chciało nam się pedalić ze Świętochłowic, bo mieliśmy w głowie jeszcze nocny rajd w Tychach.
Z Bytomia ruszyliśmy na Helenkę.
Po drodze stwierdziliśmy, że bardzo dobrym pomysłem był makaron na śniadanie, bo pomimo godziny 17:00 nie czuliśmy jakiegoś potwornego głodu.
Postanowiliśmy także zrezygnować z nocnego rajdu w Tychach. "Terenowa jazda" po ośnieżonych drogach zmechaciła nas skutecznie.
Podsumowując - i tak było pięknie :-)
* Big Cyc - "Jak słodko zostać świrem"
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 42.05km
- Czas 03:11
- VAVG 13.21km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 1 stycznia 2010
Kategoria In the fog..., Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Rowerowe powitanie Nowego Roku
Rowerowe powitanie Nowego Roku
Po szampańskiej zabawie w gronie Bikestatsowych Przyjaciół nastała pora na rower.
Zebraliśmy się około 15:30 i wyruszyliśmy powitać Nowy Rok na rowerze.
W skład ekipy wchodzili: Asica, Młynarz, Darek, Jacek i ja.
Nie chciało mi się... bardzo mi się nie chciało... ale na szczęście Towarzystwo skutecznie wyciągnęło mnie na rower ;-)
We mgle... w strasznej mgle...
Z Helenki przez Stolarzowice, Radzionków (w Radzionkowie chwila wspomnień...) do Świerklańca.
Widoczność masakrująca... nic nie było widać. Na szczęście był mały ruch i było w miarę bezpiecznie.
W drodze powrotnej spotykamy gościa, który jedzie na rowerze BEZ ŻADNEGO oswietlenia... no comments :( widząc takie sytuacje nie dziwię się, że kierowcy wkurzają się na rowerzystów.
Gdybym prowadziła samochód i zobaczyła takiego gościa chyba bym wysiadła z samochodu i użyła klucza do kół w innym celu niż odkręcanie, dokręcanie kół...
W Radzionkowie mówię do Darka, że nie chciałabym dzisiaj złapać kapcia - zimno, ciemno nie chciałoby mi się łatać kapcia.
Na to Darek radzi mi bym za cel dzisiejszego dnia postawiła "brak kapci" i konsekwentnie dążyła do tego celu.
Udaje mi się zrealizować ten cel :-)
Za to Darek postawił sobie chyba inne cele, na dodatek sprzeczne z moimi :D bo zaraz po tej rozmowie przymusowy postój na zmianę dętki u Darka.
Na dodatek szkło zrobiło Darkowi psikusa noworocznego i schowało się tak, że go nie odnalazł przy naprawianiu pierwszego kapcia czego skutkiem był drugi kapeć ;-)
Po naprawieniu kolejnego kapcioszka popedaliliśmy na Helenkę :)
Dzięki za wspólną jazdę.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Po szampańskiej zabawie w gronie Bikestatsowych Przyjaciół nastała pora na rower.
Zebraliśmy się około 15:30 i wyruszyliśmy powitać Nowy Rok na rowerze.
W skład ekipy wchodzili: Asica, Młynarz, Darek, Jacek i ja.
Nie chciało mi się... bardzo mi się nie chciało... ale na szczęście Towarzystwo skutecznie wyciągnęło mnie na rower ;-)
We mgle... w strasznej mgle...
Z Helenki przez Stolarzowice, Radzionków (w Radzionkowie chwila wspomnień...) do Świerklańca.
Widoczność masakrująca... nic nie było widać. Na szczęście był mały ruch i było w miarę bezpiecznie.
W drodze powrotnej spotykamy gościa, który jedzie na rowerze BEZ ŻADNEGO oswietlenia... no comments :( widząc takie sytuacje nie dziwię się, że kierowcy wkurzają się na rowerzystów.
Gdybym prowadziła samochód i zobaczyła takiego gościa chyba bym wysiadła z samochodu i użyła klucza do kół w innym celu niż odkręcanie, dokręcanie kół...
W Radzionkowie mówię do Darka, że nie chciałabym dzisiaj złapać kapcia - zimno, ciemno nie chciałoby mi się łatać kapcia.
Na to Darek radzi mi bym za cel dzisiejszego dnia postawiła "brak kapci" i konsekwentnie dążyła do tego celu.
Udaje mi się zrealizować ten cel :-)
Za to Darek postawił sobie chyba inne cele, na dodatek sprzeczne z moimi :D bo zaraz po tej rozmowie przymusowy postój na zmianę dętki u Darka.
Na dodatek szkło zrobiło Darkowi psikusa noworocznego i schowało się tak, że go nie odnalazł przy naprawianiu pierwszego kapcia czego skutkiem był drugi kapeć ;-)
Po naprawieniu kolejnego kapcioszka popedaliliśmy na Helenkę :)
Dzięki za wspólną jazdę.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 30.21km
- Czas 01:52
- VAVG 16.18km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 13 listopada 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Analogia do "autobusu z gumy"...
Istnieje gdzieś podobno
niedany nam świat
gdzie kochać wszyscy mogą
gdzie płacze się z radości
tęsknoty się spełniają
raz na 100 lat
zgubieni powracają
nie wstydząc się czułości.
Mów gdzie to jest
pomóż znaleźć to miejsce
to w którym zatęsknię i zasnę
a potem obudzę się.
Podobno tak się zdarza
co jakiś czas
że znika ktoś bez słowa
nie przyjmując losu
wysyła potem listy
z odległych gwiazd
łagodnie ogłaszając
w jaki odszedł sposób.
Mów gdzie to jest
pomóż znaleźć to miejsce
to w którym zatęsknię i zasnę
a potem obudzę się. (x2)
Pomóż
znaleźć
miejsce
w którym
zasnę
Mów gdzie to jest
pomóż znaleźć to miejsce
to w którym zatęsknię i zasnę
a potem obudzę się.
Myślałam, że tylko autobus ma taką zdolność, że pomimo tego, że nie ma gdzie wcisnąć kartki na następnym przystanku wsiada 20 osób...
Dzisiaj analogię do tego gumowego autobusu odkryłam w pracy...
Pomimo tego, że 5 pracowników było na L4 praca została wykonana...
Zarówno w autobusie jak i w pracy ze szkodą dla pasażerów, pracowników...
Po 22:00 do domku.
Widać niestety, że piątek - większy i bardziej niespokojny ruch...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
niedany nam świat
gdzie kochać wszyscy mogą
gdzie płacze się z radości
tęsknoty się spełniają
raz na 100 lat
zgubieni powracają
nie wstydząc się czułości.
Mów gdzie to jest
pomóż znaleźć to miejsce
to w którym zatęsknię i zasnę
a potem obudzę się.
Podobno tak się zdarza
co jakiś czas
że znika ktoś bez słowa
nie przyjmując losu
wysyła potem listy
z odległych gwiazd
łagodnie ogłaszając
w jaki odszedł sposób.
Mów gdzie to jest
pomóż znaleźć to miejsce
to w którym zatęsknię i zasnę
a potem obudzę się. (x2)
Pomóż
znaleźć
miejsce
w którym
zasnę
Mów gdzie to jest
pomóż znaleźć to miejsce
to w którym zatęsknię i zasnę
a potem obudzę się.
Myślałam, że tylko autobus ma taką zdolność, że pomimo tego, że nie ma gdzie wcisnąć kartki na następnym przystanku wsiada 20 osób...
Dzisiaj analogię do tego gumowego autobusu odkryłam w pracy...
Pomimo tego, że 5 pracowników było na L4 praca została wykonana...
Zarówno w autobusie jak i w pracy ze szkodą dla pasażerów, pracowników...
Po 22:00 do domku.
Widać niestety, że piątek - większy i bardziej niespokojny ruch...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 16.41km
- Czas 00:56
- VAVG 17.58km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 10 listopada 2009
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, In the rain..., Kellysek :), W oczojebnej kamizelce
Upolowane w ostatnim momencie :-)
Upolowane w ostatnim momencie :-)
Życie ucieka, zabije dzwon
Coraz bliżej i bliżej, gdy usłyszysz go
Ale nie martw się bracie, to nie tylko Ty
Masz nie zwarte godziny, zmarnowane dni
Życie ucieka, nie zatrzymasz go
Może nie jest za późno, żeby zrobić coś
Zbieraj się bracie, otwórz swoje drzwi
Nie no, po co chcesz liczyć zmarnowane dni?
Ouuouu Dla Ciebie…
Ouuuuuo Jest jeszcze…
Uouuoou Jest jeszcze na Ciebie czas*
Najpierw do PKZ po bilety na Hope Festival.
Dobrze, że wcześniej zadzwoniłam do kasy i zamówiłam, bo odebrałam 10 + ostatniego rodzynka gratis :-)
Oj będzie się działo :-)
Tym oto sposobem idzie w zapomnienie budynek po Urzędzie miasta DG. Hmmm. Czy faktycznie nie dało się tam czegoś zrobić? Musiał zniszczeć?
Później do pracy - standardowo.
Jakiś czas temu obserwowałam na rondzie w Sosnowcu kierowcę barana, który wjechał na rondzie pod prąd, dzisiaj obserwowałam gościa, który w Katowicach, na dojeździe do drogi dwupasmowej próbował skręcić w ową drogę - pod prąd :-) ciężko mu było wykręcić pod kątem 45 stopni w lewo więc stanął w poprzek dojazdu :-) na szczęście zorientował się w porę.
Po pracy w deszczyku, po mokrych ulicach do domku.
Dobrze, że nie było mgły. W Sosnowcu blondi w czerwonym seicento o numerach SO 00cośtamcośtam wkurzona, że nie mogła mnie wyprzedzić w tunelu (jechałam środkiem by mnie nie potrąciła) wyprzedziła mnie z prawej a następnie zajechała mi drogę skręcając w lewo... no comments :(
* AZYL P. - "Jest jeszcze na Ciebie czas".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Życie ucieka, zabije dzwon
Coraz bliżej i bliżej, gdy usłyszysz go
Ale nie martw się bracie, to nie tylko Ty
Masz nie zwarte godziny, zmarnowane dni
Życie ucieka, nie zatrzymasz go
Może nie jest za późno, żeby zrobić coś
Zbieraj się bracie, otwórz swoje drzwi
Nie no, po co chcesz liczyć zmarnowane dni?
Ouuouu Dla Ciebie…
Ouuuuuo Jest jeszcze…
Uouuoou Jest jeszcze na Ciebie czas*
Najpierw do PKZ po bilety na Hope Festival.
Dobrze, że wcześniej zadzwoniłam do kasy i zamówiłam, bo odebrałam 10 + ostatniego rodzynka gratis :-)
Oj będzie się działo :-)
Tym oto sposobem idzie w zapomnienie budynek po Urzędzie miasta DG. Hmmm. Czy faktycznie nie dało się tam czegoś zrobić? Musiał zniszczeć?
Później do pracy - standardowo.
Jakiś czas temu obserwowałam na rondzie w Sosnowcu kierowcę barana, który wjechał na rondzie pod prąd, dzisiaj obserwowałam gościa, który w Katowicach, na dojeździe do drogi dwupasmowej próbował skręcić w ową drogę - pod prąd :-) ciężko mu było wykręcić pod kątem 45 stopni w lewo więc stanął w poprzek dojazdu :-) na szczęście zorientował się w porę.
Po pracy w deszczyku, po mokrych ulicach do domku.
Dobrze, że nie było mgły. W Sosnowcu blondi w czerwonym seicento o numerach SO 00cośtamcośtam wkurzona, że nie mogła mnie wyprzedzić w tunelu (jechałam środkiem by mnie nie potrąciła) wyprzedziła mnie z prawej a następnie zajechała mi drogę skręcając w lewo... no comments :(
* AZYL P. - "Jest jeszcze na Ciebie czas".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 35.38km
- Czas 01:53
- VAVG 18.79km/h
- VMAX 36.60km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 9 listopada 2009
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), W oczojebnej kamizelce, Kellysek :), Do pracy / z pracy
W przerażająco koszmarnej mgle...
W przerażająco koszmarnej mgle...
Pierwszy raz w życiu jechałam na rowerze w takiej mgle... cud, że przeżyłam, chociaż nie było lekko.
Najgorzej było obok stawików - gdyby nie to, że znam na pamięć drogę pewnie bym prowadziła rower chodnikiem bo widoczność była straszna - widziałam na odległość ok. 5-10 metrów.
Jechałam na Środuli pasem remontowanym - dla bezpieczeństwa, bo tamtędy raczej nie jeździły samochody a tu nagle pisk opon (jak szybko musiał jechać by zapiszczały opony na zdartym asfalcie!) - gówniarz w Peugeocie o mały włos staranowałby mnie :(
To co przeżyłam przez całą drogę z Katowic to moje... masakra...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Pierwszy raz w życiu jechałam na rowerze w takiej mgle... cud, że przeżyłam, chociaż nie było lekko.
Najgorzej było obok stawików - gdyby nie to, że znam na pamięć drogę pewnie bym prowadziła rower chodnikiem bo widoczność była straszna - widziałam na odległość ok. 5-10 metrów.
Jechałam na Środuli pasem remontowanym - dla bezpieczeństwa, bo tamtędy raczej nie jeździły samochody a tu nagle pisk opon (jak szybko musiał jechać by zapiszczały opony na zdartym asfalcie!) - gówniarz w Peugeocie o mały włos staranowałby mnie :(
To co przeżyłam przez całą drogę z Katowic to moje... masakra...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 16.06km
- Czas 00:55
- VAVG 17.52km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 listopada 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Mglista masakra...
Mglista masakra...
Rankiem wyjeżdżam z bloku - piękny, mroźny poranek, kierowcy skrobią szyby, a ja pedalę na Kellysku.
Po 300 metrach wjeżdżam w gęstą mgłę.
Zatrzymuję się i zakładam odblaskową kamizelkę oraz włączam światła.
We mgle jadę całą drogę ale w Katowicach na ulicy Obrońców Westerplatte jest masakrująca... widoczność nie przekracza 100 metrów...
Decyduję się jechać chodnikiem, bo boję się.
Po pracy do Brata przez Mydlice.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Rankiem wyjeżdżam z bloku - piękny, mroźny poranek, kierowcy skrobią szyby, a ja pedalę na Kellysku.
Po 300 metrach wjeżdżam w gęstą mgłę.
Zatrzymuję się i zakładam odblaskową kamizelkę oraz włączam światła.
We mgle jadę całą drogę ale w Katowicach na ulicy Obrońców Westerplatte jest masakrująca... widoczność nie przekracza 100 metrów...
Decyduję się jechać chodnikiem, bo boję się.
Po pracy do Brata przez Mydlice.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 37.78km
- Czas 02:05
- VAVG 18.13km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 5 listopada 2009
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Leń cz. II
Zapominam,
zapominam,
zapominam już...
Rzeczy ważne zapomnienia
Na niepamięć czas zamienia
Będę miała dom
W ścianę wbite drzwi
Tylko dobrym snom
Wolno się w nim śnić
I w czyjeś dłonie schowam twarz
I w czyjeś życie się zaplączę
Żeby nie utonąć w snach
Wilgotnych od wspomnień
Tam posadzę sad
Gdzie nie było drzew
Mój maleńki świat
Znajdzie miłość gdzieś
Późną jesienią po alejce
Cicho podrepczą staruszkowie
Będą trzymali się za ręce
Nie mówcie naiwność
Ja wiem, że to zrobię*
Wczoraj nie chciało mi się wstać by jechać do pracy rowerem...
Dzisiaj to samo...
Po południu do Znajomych obgadać to i owo...
Wieczorem - po 22:00 - do domku.
Czas zmian, czas decyzji...
*Ewelina Marciniak - "Zapominam"
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
zapominam,
zapominam już...
Rzeczy ważne zapomnienia
Na niepamięć czas zamienia
Będę miała dom
W ścianę wbite drzwi
Tylko dobrym snom
Wolno się w nim śnić
I w czyjeś dłonie schowam twarz
I w czyjeś życie się zaplączę
Żeby nie utonąć w snach
Wilgotnych od wspomnień
Tam posadzę sad
Gdzie nie było drzew
Mój maleńki świat
Znajdzie miłość gdzieś
Późną jesienią po alejce
Cicho podrepczą staruszkowie
Będą trzymali się za ręce
Nie mówcie naiwność
Ja wiem, że to zrobię*
Wczoraj nie chciało mi się wstać by jechać do pracy rowerem...
Dzisiaj to samo...
Po południu do Znajomych obgadać to i owo...
Wieczorem - po 22:00 - do domku.
Czas zmian, czas decyzji...
*Ewelina Marciniak - "Zapominam"
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 5.90km
- Czas 00:25
- VAVG 14.16km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze