Wpisy archiwalne w kategorii
Kosmacz - Powsinoga :)
Dystans całkowity: | 9452.88 km (w terenie 399.00 km; 4.22%) |
Czas w ruchu: | 555:48 |
Średnia prędkość: | 16.98 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Liczba aktywności: | 167 |
Średnio na aktywność: | 56.60 km i 3h 20m |
Więcej statystyk |
Sobota, 17 października 2009
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Meridka :), Kosmacz - Powsinoga :)
Powsinogowo...
Powsinogowo...
D.G. - Zabrze - Helenka - na skróty.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
D.G. - Zabrze - Helenka - na skróty.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 14.26km
- Czas 00:53
- VAVG 16.14km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 2 października 2009
Kategoria Kosmacz - Powsinoga :), Meridka :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Czy te oczy mogą kłamać?
Czy te oczy mogą kłamać?
Chyba nie...
Dzisiaj popedaliłam z miejsca tymczasowego pobytu (Helenka :)) do Bytomia, do sklepu RBRowerek w celu przekręcenia pedałów zwykłych w Meridce Wiktora na spd, ponieważ jedziemy dzisiaj na Odyseję, a djk71 dysponuje tylko kluczami płaskimi do rozmiaru 14 :(
Jechałam przez Stolarzowice, następnie zielonym szlakiem, pod stadion i wylądowałam gdzieś przy jednostce wojskowej.
Następnie jadąc na azymut znalazłam się przy drodze 911. Dobrze, że był szeroki chodnik, pojechałam więc chodnikiem i znalazłam się w sklepie :-)
Podoba mi się ta droga do Bytomia z Helenki. Chyba będzie to moja droga. Niestety po zmroku nie da się tamtędy jeździć, a na pewno nie będę tamtędy jeździć sama...
Po przekręceniu pedałów na spd (dzięki) poczułam się jak w niebie, tzn. normalnie :-) W końcu mogłam jechać nie obawiając się o glebę :)
SUUUUUUUUUUUUPER!!!
"Poszalałam" trochę po "terenie" i pojechałam po Igorka.
Następnie do "domu" pakować się na Odyseję Świętokrzyską :)
Wieża ciśnień w Bytomiu
Tablica pamiątkowa przy jednostce wojskowej w Bytomiu
Zakaz
Prawie jak Giewont... :)
Graffiti na murze przy stadionie Polonii Bytom
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Chyba nie...
Dzisiaj popedaliłam z miejsca tymczasowego pobytu (Helenka :)) do Bytomia, do sklepu RBRowerek w celu przekręcenia pedałów zwykłych w Meridce Wiktora na spd, ponieważ jedziemy dzisiaj na Odyseję, a djk71 dysponuje tylko kluczami płaskimi do rozmiaru 14 :(
Jechałam przez Stolarzowice, następnie zielonym szlakiem, pod stadion i wylądowałam gdzieś przy jednostce wojskowej.
Następnie jadąc na azymut znalazłam się przy drodze 911. Dobrze, że był szeroki chodnik, pojechałam więc chodnikiem i znalazłam się w sklepie :-)
Podoba mi się ta droga do Bytomia z Helenki. Chyba będzie to moja droga. Niestety po zmroku nie da się tamtędy jeździć, a na pewno nie będę tamtędy jeździć sama...
Po przekręceniu pedałów na spd (dzięki) poczułam się jak w niebie, tzn. normalnie :-) W końcu mogłam jechać nie obawiając się o glebę :)
SUUUUUUUUUUUUPER!!!
"Poszalałam" trochę po "terenie" i pojechałam po Igorka.
Następnie do "domu" pakować się na Odyseję Świętokrzyską :)
Wieża ciśnień w Bytomiu
Tablica pamiątkowa przy jednostce wojskowej w Bytomiu
Zakaz
Prawie jak Giewont... :)
Graffiti na murze przy stadionie Polonii Bytom
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 34.85km
- Teren 10.00km
- Czas 01:54
- VAVG 18.34km/h
- VMAX 41.51km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 30 września 2009
Kategoria Kosmacz - Powsinoga :), Meridka :), We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Z nie swoimi rzeczami- C by Wiki
Boki... :-)
Dzisiaj, stacjonując w dalszym ciągu na Helence, postanowiłam załatwić sprawę, którą muszę załatwić do końca tygodnia, mianowicie odebrać notatkę urzędową o wypadku (kolizji drogowej) z Komendy Policji w Bytomiu.
Wsiadłam więc na pożyczony od Wiktora rower (moją byłą Meridkę), bez spd (masakra!) i popedaliłam przed siebie.
Pojechałam więc z Helenki, przez Stolarzowice do Bytomia.
Niestety nadal mam lęki...
Pojechałam więc bocznymi drogami.
Z Helenki, przez Stolarzowice do Bytomia. Od skrzyżowania z 94 do centrum Bytomia jechałam chodnikami i ścieżką rowerową.
Miałam zaszczyt jechać nową ścieżką rowerową, która biegnie przy ulicy Wrocławskiej.
Ścieżka bardzo ładna - asfaltowa, dobrze oznakowana, dodatkowo oddzielona od strefy pieszej strefą zieleni i drzewami.
Ścieżka rowerowa w Bytomiu (wzdłuż 94-ki).
Niestety widząc taką sytuację chciało mi się zaśpiewać razem z Kazikiem: "Mieszkam w Polsce, mieszkam w Polsce, mieszkam tu, tu, tu, tu...".
Brak ścieżek rowerowych nie jest niestety jedynym problemem rowerzystów... trzeba zmienić mentalność...
"Wyedukowana inaczej" pani z wózkiem i z dzieckiem na ścieżce rowerowej :(
W Komendzie Miejskiej Policji spędziłam jakieś pół godziny czekając na notatkę.
Później postanowiłam pojechać do sklepu RB Rowerek by umówić się na przegląd Kellyska.
Stary tramwaj w Bytomiu.
Kościół w Bytomiu
W sklepie spędziłam "Chwilkę". Kupiłam sobie fajną czapkę pod kask na zimę :-) Roman wytłumaczył mi jak mam dojechać do zielonego szlaku. Prawdę powiedziawszy w połowie tłumaczenia przestałam wierzyć w moje możliwości zapamiętania ale okazało się, że bez pudła podążyłam za głosem tłumaczącego i dojechałam na stadion Polonii, gdzie złapałam zielony szlak.
Stadion w Bytomiu
Zielonym szlakiem popedaliłam fajnymi ścieżkami i drogami.
Staw
Przy drodze numer 11 zagubiłam szlak ale udało mi się dotrzeć tam gdzie zaplanowałam - do drogi do Stolarzowic.
Było fajnie :-)
Jutro przekręcę pedały na spd i będzie super :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Wsiadłam więc na pożyczony od Wiktora rower (moją byłą Meridkę), bez spd (masakra!) i popedaliłam przed siebie.
Pojechałam więc z Helenki, przez Stolarzowice do Bytomia.
Niestety nadal mam lęki...
Pojechałam więc bocznymi drogami.
Z Helenki, przez Stolarzowice do Bytomia. Od skrzyżowania z 94 do centrum Bytomia jechałam chodnikami i ścieżką rowerową.
Miałam zaszczyt jechać nową ścieżką rowerową, która biegnie przy ulicy Wrocławskiej.
Ścieżka bardzo ładna - asfaltowa, dobrze oznakowana, dodatkowo oddzielona od strefy pieszej strefą zieleni i drzewami.
Ścieżka rowerowa w Bytomiu (wzdłuż 94-ki).
Ścieżka rowerowa© kosma100
Niestety widząc taką sytuację chciało mi się zaśpiewać razem z Kazikiem: "Mieszkam w Polsce, mieszkam w Polsce, mieszkam tu, tu, tu, tu...".
Brak ścieżek rowerowych nie jest niestety jedynym problemem rowerzystów... trzeba zmienić mentalność...
"Wyedukowana inaczej" pani z wózkiem i z dzieckiem na ścieżce rowerowej :(
W Komendzie Miejskiej Policji spędziłam jakieś pół godziny czekając na notatkę.
Później postanowiłam pojechać do sklepu RB Rowerek by umówić się na przegląd Kellyska.
Stary tramwaj w Bytomiu.
Tramwaj© kosma100
Kościół w Bytomiu
Kościół w Bytomiu© kosma100
W sklepie spędziłam "Chwilkę". Kupiłam sobie fajną czapkę pod kask na zimę :-) Roman wytłumaczył mi jak mam dojechać do zielonego szlaku. Prawdę powiedziawszy w połowie tłumaczenia przestałam wierzyć w moje możliwości zapamiętania ale okazało się, że bez pudła podążyłam za głosem tłumaczącego i dojechałam na stadion Polonii, gdzie złapałam zielony szlak.
Stadion w Bytomiu
Zielonym szlakiem popedaliłam fajnymi ścieżkami i drogami.
Droga...© kosma100
Staw
Staw© kosma100
Przy drodze numer 11 zagubiłam szlak ale udało mi się dotrzeć tam gdzie zaplanowałam - do drogi do Stolarzowic.
Było fajnie :-)
Jutro przekręcę pedały na spd i będzie super :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 31.14km
- Czas 01:44
- VAVG 17.97km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 września 2009
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Kosmacz - Powsinoga :), Meridka :), W towarzystwie ;), Z Helenką :), Z nie swoimi rzeczami- C by Wiki
Terapia wstrząsowa...
Terapia wstrząsowa...
Tato kup rowerek
rowerek ma Felek
Basia i Kacperek.
Tato chcę rowerek
taki jak ma Felek,
Jasio i Andrzejek
Tato:Patrz, rowerek
taki jak ma Felek,
Krysia i Pawełek.
Tato, kup rowerek
taki jak ma Felek, Ania i Bożenka
Ja nie mam rowerka.
"Daj mi dziecko spokój
idź posprzątaj pokój.
Ty jesteś wariatka,
tak jak twoja matka.
A taki rowerek,
niech ci kupi Felek,
albo tatuś Felka.
Nie dam ci rowerka!"
Tato nie dał mi rowerka,
przegrał auto w domu Felka.
Wrócił rano bez pieniędzy,
i powiedział: "Jestem nędzny"
Mama się zdenerwowała,
tatusiowi w buzię dała.
Wtedy tatuś już o zmroku
poszedł gdzieś i mamy spokój.
Po feralnym poniedziałku nie jeździłam na rowerze. Po pierwsze: nie miałam na czym (Kellysek czeka na "obdukcję), po drugie: nie bardzo mogłam.
Pojechałam w sobotę na Helenkę na rehabilitację.
Od razu poczułam się lepiej :-)
Dodatkowo dr X. powiedział, że jazda na rowerze rekreacyjna może tylko pomóc moim kolanom i kręgosłupowi :D
Więc w dniu dzisiejszym poczułam się na tyle dobrze, że wymusiłam na Darku przejażdżkę na rowerze.
Pożyczyłam Meridkę od Wiktora, ciuchy od Anetki i pojechaliśmy na przejażdżkę.
Pierwszy raz od paru lat jechałam bez spd... MASAKRA!!! Ale obeszło się bez glebki :D
Hmmm... Tego mi brakowało :)
Darek wziął mnie jednak na drogę numer 78 - bym nie zapomniała jak się jeździ wśród pędzących blachosmrodów...
MASAKRA!!! Mam uraz na psychice po potrąceniu a tu jeszcze taki ruch...
Ale jakoś przeżyłam.
Chociaż nie zabrakło scen mrożących nam krew w żyłach...
Pojechaliśmy do Gliwic obejrzeć radiostację - najwyższą drewnianą budowlę na świecie.
zdjęcie zapożyczone (na wieczne nieoddanie) od djk71
Potem był lans po ścisłym centrum Gliwic, no i powrót przez Zabrze na Helenkę.
Było super :)
Wróciłam do żywych... bikerów.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Tato kup rowerek
rowerek ma Felek
Basia i Kacperek.
Tato chcę rowerek
taki jak ma Felek,
Jasio i Andrzejek
Tato:Patrz, rowerek
taki jak ma Felek,
Krysia i Pawełek.
Tato, kup rowerek
taki jak ma Felek, Ania i Bożenka
Ja nie mam rowerka.
"Daj mi dziecko spokój
idź posprzątaj pokój.
Ty jesteś wariatka,
tak jak twoja matka.
A taki rowerek,
niech ci kupi Felek,
albo tatuś Felka.
Nie dam ci rowerka!"
Tato nie dał mi rowerka,
przegrał auto w domu Felka.
Wrócił rano bez pieniędzy,
i powiedział: "Jestem nędzny"
Mama się zdenerwowała,
tatusiowi w buzię dała.
Wtedy tatuś już o zmroku
poszedł gdzieś i mamy spokój.
Po feralnym poniedziałku nie jeździłam na rowerze. Po pierwsze: nie miałam na czym (Kellysek czeka na "obdukcję), po drugie: nie bardzo mogłam.
Pojechałam w sobotę na Helenkę na rehabilitację.
Od razu poczułam się lepiej :-)
Dodatkowo dr X. powiedział, że jazda na rowerze rekreacyjna może tylko pomóc moim kolanom i kręgosłupowi :D
Więc w dniu dzisiejszym poczułam się na tyle dobrze, że wymusiłam na Darku przejażdżkę na rowerze.
Pożyczyłam Meridkę od Wiktora, ciuchy od Anetki i pojechaliśmy na przejażdżkę.
Pierwszy raz od paru lat jechałam bez spd... MASAKRA!!! Ale obeszło się bez glebki :D
Hmmm... Tego mi brakowało :)
Darek wziął mnie jednak na drogę numer 78 - bym nie zapomniała jak się jeździ wśród pędzących blachosmrodów...
MASAKRA!!! Mam uraz na psychice po potrąceniu a tu jeszcze taki ruch...
Ale jakoś przeżyłam.
Chociaż nie zabrakło scen mrożących nam krew w żyłach...
Pojechaliśmy do Gliwic obejrzeć radiostację - najwyższą drewnianą budowlę na świecie.
zdjęcie zapożyczone (na wieczne nieoddanie) od djk71
Potem był lans po ścisłym centrum Gliwic, no i powrót przez Zabrze na Helenkę.
Było super :)
Wróciłam do żywych... bikerów.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 39.16km
- Czas 01:55
- VAVG 20.43km/h
- VMAX 42.67km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 21 września 2009
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Potrącona przez samochód...
Potrącona przez samochód...
Dzisiaj nadszedł ten dzień, w którym trzeba było wrócić do normalności (czyt: "wymeldować" się z tymczasowego zamieszkania na Helence) i pojechać do pracy.
Wczesnym rankiem spakowałam swoje rzeczy do sakw Darka, założyłam moją oczo... kamizelkę, zamontowałam czołówkę na kask i ruszyłam około 5:20 z Helenki do Katowic do pracy.
Jechało się przyjemnie. Ubrana byłam w sam raz - długie getry, rękawiczki długie aczkolwiek cienkie, kurtka wiatrówka. Nie było ani za ciepło, ani za zimno.
W Miechowicach jechałam ulicą Frenzla. Z prawej strony dochodzi do tej ulicy ulica Racjonalizatorów. Jest to ulica podporządkowana.
Jadę sobie zadowolona, z ulicy Racjonalizatorów próbują wyjeżdżać samochody. Stoi jakiś bus czy dostawczak, który skręca w lewo i czeka aż przejadę wraz z innymi samochodami. Mijam tego dostawczaka czy busa i kątem oka widzę jak na tej podporządkowanej pędzi jakiś samochód (ciemnozielone Punto). "Co za kretyn tak pędzi, będzie teraz hamować z piskiem opon" - pomyślałam. Myliłam się nie było pisku opon, był huk, trzask i mój lot z finałem na asfalcie. Gościu nawet nie przyhamował w trakcie potrącania mnie.
Leżąc na asfalcie patrzyłam z paniką na samochód, który zatrzymał się jakieś 30-50 metrów dalej.
Na szczęście kierowca samochodu, który jechał za mną miał trochę więcej wyobraźni niż kierowca Punto i refleks.
Leżałam na pasach. W pierwszym momencie nie mogłam się podnieść z asfaltu.
Udało mi się jednak podnieść. Problem miałam z dźwignięciem roweru. Prawą ręką nie dałam rady. Ściągnęłam rower ze środka drogi na chodnik i cała drżąca czekałam na dalszy rozwój wydarzeń.
Samochód, który jechał za mną pojechał. Zatrzymał się samochód jadący za nim. Kobieta z mężczyzną zaopiekowali się mną, zaoferowali pomoc, zadzwonili po pogotowie i policję. Niestety nie widzieli całego zdarzenia.
W moim telefonie siadała bateria. Udało mi się jednak zadzwonić do Darka informując Go o zdarzeniu i prosząc o pomoc.
Kierowca Punta także przyszedł. Powiedział, że nie widział mnie.
Jak można mnie nie widzieć??? Byłam ubrana w żarówiastą kamizelkę odblaskową i miałam włączone światła. Dodatkowo było to około 6:00 więc nie było już ciemno tylko była szarówka.
A z resztą kto podjeżdża do skrzyżowania z pierwszeństwem przejazdu na pełnym gazie???
Wiele pytań cisnęło mi się na usta ale nie miałam siły...
Pogotowie przyjechało ale odmówiłam zabrania do szpitala - bolała mnie tylko ręka a nie wiedziałam co się stanie z rowerem. Z resztą wtedy jeszcze byłam pewna, że pojadę do pracy.
Przyjechał najpierw patrol policji. Policjant powiedział, że zgłosi tą kolizję do dyżurnego ruchu. Wyglądało to tak, jak byśmy mieli się zaraz rozjechać - każdy w swoją stronę...
Policjant jednak zobaczył, że trzymam się za rękę i wezwał drogówkę.
Kierowca Punto zachowywał się dziwnie - jakby był przestraszony faktem, że przyjeżdża drogówka.
Drogówka przyjechała, zaczęliśmy rozmawiać.
Bardzo miły Pan Policjant (:D) wytłumaczył sprawcy, że jest to ewidentnie jego wina.
Następnie zostaliśmy sprawdzeni pod względem trzeźwości.
Ja - jedyny słuszny wynik :-)
Kierowca Punto - też 0,00 (myślałam, że może jest pod wpływem skoro taki był przestraszony).
Kierowca dostał mandat 500 zł. Policjant wytłumaczył mi co mam zrobić by przy ewentualnych szkodach otrzymać pieniądze od ubezpieczyciela sprawcy.
Kierowca próbował negocjować wysokość mandatu Policjant jednak wytłumaczył mu, że nie dość, że wymusił pierwszeństwo, to jeszcze potrącił rowerzystę - jest to bardzo poważne zdarzenie. Dobrze, że to się tak skończyło a nie inaczej... Dodatkowo kierowca cisnął kit, że zahaczył mnie lusterkiem, gdy tymczasem potrącił mnie bokiem maski!!!
Już po wszystkim stwierdziłam, że obojczyk jednak mnie boli i ból nie przechodzi, wręcz przeciwnie jest coraz większy, postanowiłam, że nie pójdę do pracy tylko do lekarza.
Darek przyjechał po mnie samochodem i zawiózł mnie do domu.
Wielkie dzięki Darku za to, że mi pomogłeś.
Idę teraz do lekarza więc okaże się czy mam coś złamanego, czy tylko stłuczone.
Mam nadzieję, że nie będzie gipsu, bo czeka na nas Odyseja.
Skutki zdarzenia:
- bolący obojczyk (krwiak + siniak);
- stłuczone i spuchnięte kolana;
- stłuczone i posiniaczone udo;
- stłuczony łokieć;
- potargana kurtka Biemme z windstoppera!!!
- potargane getry rowerowe (NOWE!!!);
- skrzywiona kierownica w Kellysku.
Rower musi zobaczyć specjalista z serwisu, okaże się czy coś uległo zniszczeniu.
W sakwach miałam także aparat ale nie ucierpiał (jak na razie działa).
Obojczyk:
Pechowe skrzyżowanie:
lokalizacja skrzyżowania
Pamiątka ;p
Skrzywiona kierownica:
Mam szczęście, że żyję. Mam szczęście, że zostałam potrącona bokiem maski a nie przodem.
Mam szczęście, że skończyło się tak jak się skończyło...
Niemniej jednak zdarzenie to tylko potwierdziło moje zdanie na temat polskich kierowców.
POLSCY KIEROWCY (PRZEWAŻNIE) NIE MAJĄ POJĘCIA O PROWADZENIU SAMOCHODU I NIE WIDZĄ, NIE CHCĄ WIDZIEĆ ROWERZYSTÓW!!!
Chyba zacznę się gdzieś udzielać by choć w minimalnym stopniu poprawić bezpieczeństwo rowerzystów...
Edit 17:00
Jednak mam szczęście - nie mam nic złamanego.
Mocne potłuczenia. Moje ciało w niektórych miejscach zmienia kolory jak kameleon.
No i chyba będę przez najbliższy czas świecić w ciemnościach - miałam dzisiaj "sesję fotograficzną":
- fotka kręgosłupa z tyłu,
- fota kręgosłupa z boku;
- fota obojczyka z żebrami;
- fota obojczyka;
- fota kolana z boku;
- fota kolana z przodu.
Mam L4 do piątku z adnotacją "LEŻEĆ" :(
W sumie... może uzupełnię część wpisów z mojej wyprawy :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Dzisiaj nadszedł ten dzień, w którym trzeba było wrócić do normalności (czyt: "wymeldować" się z tymczasowego zamieszkania na Helence) i pojechać do pracy.
Wczesnym rankiem spakowałam swoje rzeczy do sakw Darka, założyłam moją oczo... kamizelkę, zamontowałam czołówkę na kask i ruszyłam około 5:20 z Helenki do Katowic do pracy.
Jechało się przyjemnie. Ubrana byłam w sam raz - długie getry, rękawiczki długie aczkolwiek cienkie, kurtka wiatrówka. Nie było ani za ciepło, ani za zimno.
W Miechowicach jechałam ulicą Frenzla. Z prawej strony dochodzi do tej ulicy ulica Racjonalizatorów. Jest to ulica podporządkowana.
Jadę sobie zadowolona, z ulicy Racjonalizatorów próbują wyjeżdżać samochody. Stoi jakiś bus czy dostawczak, który skręca w lewo i czeka aż przejadę wraz z innymi samochodami. Mijam tego dostawczaka czy busa i kątem oka widzę jak na tej podporządkowanej pędzi jakiś samochód (ciemnozielone Punto). "Co za kretyn tak pędzi, będzie teraz hamować z piskiem opon" - pomyślałam. Myliłam się nie było pisku opon, był huk, trzask i mój lot z finałem na asfalcie. Gościu nawet nie przyhamował w trakcie potrącania mnie.
Leżąc na asfalcie patrzyłam z paniką na samochód, który zatrzymał się jakieś 30-50 metrów dalej.
Na szczęście kierowca samochodu, który jechał za mną miał trochę więcej wyobraźni niż kierowca Punto i refleks.
Leżałam na pasach. W pierwszym momencie nie mogłam się podnieść z asfaltu.
Udało mi się jednak podnieść. Problem miałam z dźwignięciem roweru. Prawą ręką nie dałam rady. Ściągnęłam rower ze środka drogi na chodnik i cała drżąca czekałam na dalszy rozwój wydarzeń.
Samochód, który jechał za mną pojechał. Zatrzymał się samochód jadący za nim. Kobieta z mężczyzną zaopiekowali się mną, zaoferowali pomoc, zadzwonili po pogotowie i policję. Niestety nie widzieli całego zdarzenia.
W moim telefonie siadała bateria. Udało mi się jednak zadzwonić do Darka informując Go o zdarzeniu i prosząc o pomoc.
Kierowca Punta także przyszedł. Powiedział, że nie widział mnie.
Jak można mnie nie widzieć??? Byłam ubrana w żarówiastą kamizelkę odblaskową i miałam włączone światła. Dodatkowo było to około 6:00 więc nie było już ciemno tylko była szarówka.
A z resztą kto podjeżdża do skrzyżowania z pierwszeństwem przejazdu na pełnym gazie???
Wiele pytań cisnęło mi się na usta ale nie miałam siły...
Pogotowie przyjechało ale odmówiłam zabrania do szpitala - bolała mnie tylko ręka a nie wiedziałam co się stanie z rowerem. Z resztą wtedy jeszcze byłam pewna, że pojadę do pracy.
Przyjechał najpierw patrol policji. Policjant powiedział, że zgłosi tą kolizję do dyżurnego ruchu. Wyglądało to tak, jak byśmy mieli się zaraz rozjechać - każdy w swoją stronę...
Policjant jednak zobaczył, że trzymam się za rękę i wezwał drogówkę.
Kierowca Punto zachowywał się dziwnie - jakby był przestraszony faktem, że przyjeżdża drogówka.
Drogówka przyjechała, zaczęliśmy rozmawiać.
Bardzo miły Pan Policjant (:D) wytłumaczył sprawcy, że jest to ewidentnie jego wina.
Następnie zostaliśmy sprawdzeni pod względem trzeźwości.
Ja - jedyny słuszny wynik :-)
Kierowca Punto - też 0,00 (myślałam, że może jest pod wpływem skoro taki był przestraszony).
Kierowca dostał mandat 500 zł. Policjant wytłumaczył mi co mam zrobić by przy ewentualnych szkodach otrzymać pieniądze od ubezpieczyciela sprawcy.
Kierowca próbował negocjować wysokość mandatu Policjant jednak wytłumaczył mu, że nie dość, że wymusił pierwszeństwo, to jeszcze potrącił rowerzystę - jest to bardzo poważne zdarzenie. Dobrze, że to się tak skończyło a nie inaczej... Dodatkowo kierowca cisnął kit, że zahaczył mnie lusterkiem, gdy tymczasem potrącił mnie bokiem maski!!!
Już po wszystkim stwierdziłam, że obojczyk jednak mnie boli i ból nie przechodzi, wręcz przeciwnie jest coraz większy, postanowiłam, że nie pójdę do pracy tylko do lekarza.
Darek przyjechał po mnie samochodem i zawiózł mnie do domu.
Wielkie dzięki Darku za to, że mi pomogłeś.
Idę teraz do lekarza więc okaże się czy mam coś złamanego, czy tylko stłuczone.
Mam nadzieję, że nie będzie gipsu, bo czeka na nas Odyseja.
Skutki zdarzenia:
- bolący obojczyk (krwiak + siniak);
- stłuczone i spuchnięte kolana;
- stłuczone i posiniaczone udo;
- stłuczony łokieć;
- potargana kurtka Biemme z windstoppera!!!
- potargane getry rowerowe (NOWE!!!);
- skrzywiona kierownica w Kellysku.
Rower musi zobaczyć specjalista z serwisu, okaże się czy coś uległo zniszczeniu.
W sakwach miałam także aparat ale nie ucierpiał (jak na razie działa).
Obojczyk:
Pechowe skrzyżowanie:
lokalizacja skrzyżowania
Pamiątka ;p
Skrzywiona kierownica:
Mam szczęście, że żyję. Mam szczęście, że zostałam potrącona bokiem maski a nie przodem.
Mam szczęście, że skończyło się tak jak się skończyło...
Niemniej jednak zdarzenie to tylko potwierdziło moje zdanie na temat polskich kierowców.
POLSCY KIEROWCY (PRZEWAŻNIE) NIE MAJĄ POJĘCIA O PROWADZENIU SAMOCHODU I NIE WIDZĄ, NIE CHCĄ WIDZIEĆ ROWERZYSTÓW!!!
Chyba zacznę się gdzieś udzielać by choć w minimalnym stopniu poprawić bezpieczeństwo rowerzystów...
Edit 17:00
Jednak mam szczęście - nie mam nic złamanego.
Mocne potłuczenia. Moje ciało w niektórych miejscach zmienia kolory jak kameleon.
No i chyba będę przez najbliższy czas świecić w ciemnościach - miałam dzisiaj "sesję fotograficzną":
- fotka kręgosłupa z tyłu,
- fota kręgosłupa z boku;
- fota obojczyka z żebrami;
- fota obojczyka;
- fota kolana z boku;
- fota kolana z przodu.
Mam L4 do piątku z adnotacją "LEŻEĆ" :(
W sumie... może uzupełnię część wpisów z mojej wyprawy :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 6.91km
- Czas 00:23
- VAVG 18.03km/h
- VMAX 39.60km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 20 września 2009
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Ujarzmianie Kellyska w terenie...
Ujarzmianie Kellyska w terenie...
Od wczoraj było wiadomo, że pojeździmy. Nie wiadomo było tylko gdzie.
Plany zmieniały się jak w kalejdoskopie.
A to góra Św. Anny, a to lotnisko w Pyrzowicach, a to radiostacja w Gliwicach...
skończyło się na Tarnowskich Górach i Chechle.
Poprosiłam dzisiaj Darka o teren. Chyba był zdziwiony pamiętając dzień, w którym wywiózł mnie na kamienistą drogę w terenie, a ja miałam wtedy nowego Kellyska...
Potrzebowałam terenu, bo chciałam zobaczyć czy Kellysek podoła na Odysei, czy będę zmuszona pożyczyć Meridkę od Nowego Właściciela.
Okazało się, że Kellysek podołał, odkręciła się tylko śruba podtrzymująca błotnik.
Było fajnie, momentami gnaliśmy w tempie, które wcale a wcale do nas nie pasuje :-)
A więc: Helenka - T.G. - Chechło - T.G. - Helenka.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Od wczoraj było wiadomo, że pojeździmy. Nie wiadomo było tylko gdzie.
Plany zmieniały się jak w kalejdoskopie.
A to góra Św. Anny, a to lotnisko w Pyrzowicach, a to radiostacja w Gliwicach...
skończyło się na Tarnowskich Górach i Chechle.
Poprosiłam dzisiaj Darka o teren. Chyba był zdziwiony pamiętając dzień, w którym wywiózł mnie na kamienistą drogę w terenie, a ja miałam wtedy nowego Kellyska...
Potrzebowałam terenu, bo chciałam zobaczyć czy Kellysek podoła na Odysei, czy będę zmuszona pożyczyć Meridkę od Nowego Właściciela.
Okazało się, że Kellysek podołał, odkręciła się tylko śruba podtrzymująca błotnik.
Było fajnie, momentami gnaliśmy w tempie, które wcale a wcale do nas nie pasuje :-)
A więc: Helenka - T.G. - Chechło - T.G. - Helenka.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 39.53km
- Czas 02:02
- VAVG 19.44km/h
- VMAX 41.63km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 10 września 2009
Kategoria Kosmacz - Powsinoga :), We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Kellysek :)
Powrót z kawy do pracy...
Powrót z kawy do pracy
Wczorajsza kawa trochę się przedłużyła... :D
A więc rankiem (wczesnym) z Helenki do Katowic przez Bytom, Świętochłowice, Chorzów.
Naprawdę fajnie się jedzie, gdy w Bytomiu skręci się na Świętochłowice :D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Wczorajsza kawa trochę się przedłużyła... :D
A więc rankiem (wczesnym) z Helenki do Katowic przez Bytom, Świętochłowice, Chorzów.
Naprawdę fajnie się jedzie, gdy w Bytomiu skręci się na Świętochłowice :D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 30.32km
- Czas 01:29
- VAVG 20.44km/h
- VMAX 40.70km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 września 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Na kawę
Na kawę
Rankiem do pracy - standardowo.
Po pracy na kawę do Ka.... :D czyli Katowice - Chorzów - Świętochłowice - Bytom - Zabrze Helenka.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Rankiem do pracy - standardowo.
Po pracy na kawę do Ka.... :D czyli Katowice - Chorzów - Świętochłowice - Bytom - Zabrze Helenka.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 46.88km
- Czas 02:19
- VAVG 20.24km/h
- VMAX 39.00km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 września 2009
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, In the rain..., Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), We dwoje - ja i mój rowerek ;))), W oczojebnej kamizelce
Do pracy - zmodyfikowanym standardem numer II.
Do pracy - zmodyfikowanym standardem numer II.
Dziś powiedziałaś mi że miałaś piękny sen
Nie było tam wojen i nie było łez
Ludzie uśmiechnięci chodzili ulicami
A największe szczęście było wciąż przed nami
Chciałbym ci to dać ale nie wiem skąd to brać
Tutaj wszyscy tylko w siebie patrzą się
I mówią że jest im bardzo źle
Miałaś tam swych przyjaciół miałaś swoje mieszkanie
Wszyscy mieli auta szynkę na śniadanie
Nie było tam biednych i bogatych tez nie było
Jak w bajeczce Marksa słońce wszystkim wciąż świeciło
Chciałbym ci to dać ale nie wiem skąd to brać
Tutaj wszyscy tylko w siebie patrzą się
I mówią że jest im bardzo źle
Obudź się kochanie spójrz wreszcie na oczy
To był tylko sen który cię zauroczył
Tutaj nie ma równych i nigdy nie było
Tylko najrówniejszym słońce będzie wciąż świeciło
Chciałbym ci to dać ale nie wiem skąd to brać
Tutaj wszyscy tylko w siebie patrzą się
I mówią że jest im bardzo źle*
Po wspaniałym piątku oraz rewelacyjnej sobocie na Helence, z grupą Debeściaków, musiałam wylądować moim kosmicznym statkiem na Ziemi, wsiąść na rower i popedałować do pracy... no cóż - wszystko co piękne szybko się kończy :(
Dziękuję za prześwietny weekend (jak zawsze).
Fajnie było zobaczyć, po długiej przerwie Asiczkę i Młynarza oraz Iskierkę, oraz Moją Adoptowaną Rodzinkę :-) (jeśli chodzi o Rodzinkę to długość... zależy od punktu patrzenia :D).
Miałam dość jazdy od Bytomia przez Chorzów do Katowic główną drogą, pojechałam więc w Bytomiu na Świętochłowice - i to był strzał w 10!!! Bardzo miło się jechało - mały ruch - sama przyjemność. Coś mi się wydaje, że to będzie od dziś standard numer II :-)
Nie obeszło się bez kierowców - bałwanów. W Stolarzowicach kierowca, który miał dużo miejsca wyprzedził mnie na centymetry. Stanął później na światłach więc zrobiłam fotę :-)
Fiat Punto, koloru bordo lub czerwonego :-)
Numer rejestracyjny:SY...... (na komórce nie widzę dokładnie - napiszę jak zgram na kompa.
Na Gliwickiej złapał mnie deszcz ale miałam ubraną kurtkę :-)
Wieczorem - do domku - standardem numer I.
*tekst - Defekt Muzgó - "Chciałbym Ci to dać".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Dziś powiedziałaś mi że miałaś piękny sen
Nie było tam wojen i nie było łez
Ludzie uśmiechnięci chodzili ulicami
A największe szczęście było wciąż przed nami
Chciałbym ci to dać ale nie wiem skąd to brać
Tutaj wszyscy tylko w siebie patrzą się
I mówią że jest im bardzo źle
Miałaś tam swych przyjaciół miałaś swoje mieszkanie
Wszyscy mieli auta szynkę na śniadanie
Nie było tam biednych i bogatych tez nie było
Jak w bajeczce Marksa słońce wszystkim wciąż świeciło
Chciałbym ci to dać ale nie wiem skąd to brać
Tutaj wszyscy tylko w siebie patrzą się
I mówią że jest im bardzo źle
Obudź się kochanie spójrz wreszcie na oczy
To był tylko sen który cię zauroczył
Tutaj nie ma równych i nigdy nie było
Tylko najrówniejszym słońce będzie wciąż świeciło
Chciałbym ci to dać ale nie wiem skąd to brać
Tutaj wszyscy tylko w siebie patrzą się
I mówią że jest im bardzo źle*
Po wspaniałym piątku oraz rewelacyjnej sobocie na Helence, z grupą Debeściaków, musiałam wylądować moim kosmicznym statkiem na Ziemi, wsiąść na rower i popedałować do pracy... no cóż - wszystko co piękne szybko się kończy :(
Dziękuję za prześwietny weekend (jak zawsze).
Fajnie było zobaczyć, po długiej przerwie Asiczkę i Młynarza oraz Iskierkę, oraz Moją Adoptowaną Rodzinkę :-) (jeśli chodzi o Rodzinkę to długość... zależy od punktu patrzenia :D).
Miałam dość jazdy od Bytomia przez Chorzów do Katowic główną drogą, pojechałam więc w Bytomiu na Świętochłowice - i to był strzał w 10!!! Bardzo miło się jechało - mały ruch - sama przyjemność. Coś mi się wydaje, że to będzie od dziś standard numer II :-)
Nie obeszło się bez kierowców - bałwanów. W Stolarzowicach kierowca, który miał dużo miejsca wyprzedził mnie na centymetry. Stanął później na światłach więc zrobiłam fotę :-)
Fiat Punto, koloru bordo lub czerwonego :-)
Numer rejestracyjny:SY...... (na komórce nie widzę dokładnie - napiszę jak zgram na kompa.
Na Gliwickiej złapał mnie deszcz ale miałam ubraną kurtkę :-)
Wieczorem - do domku - standardem numer I.
*tekst - Defekt Muzgó - "Chciałbym Ci to dać".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 46.80km
- Czas 02:18
- VAVG 20.35km/h
- VMAX 44.30km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 września 2009
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Kosmacz - Powsinoga :), Kellysek :), Do pracy / z pracy
Przemoknięta i przemarznięta do szpiku kości...
Przemoknięta i przemarznięta do szpiku kości...
Rankiem - nie o 4:00 ale i tak za wcześnie - do pracy - standardem numer II.
Zabrze (Helenka) - Katowice.
Wspominając wczorajszy koncert Sabatonu, jechałam przed siebie...
W Miechowicach zaczęło padać.
Po 10 minutach byłam cała przemoknięta i przemarznięta do szpiku kości.
Jechałam w krótkim rękawku i bez ochraniaczy.
Nowe buty przeszły chrzest bojowy.
Po przyjeździe gorąca herbata nawet nie pomogła... siedzę owinięta w gruby koc, popijam gorącymi herbatami a trzęsę się jak galareta...
Chyba mam gorączkę :(
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Rankiem - nie o 4:00 ale i tak za wcześnie - do pracy - standardem numer II.
Zabrze (Helenka) - Katowice.
Wspominając wczorajszy koncert Sabatonu, jechałam przed siebie...
W Miechowicach zaczęło padać.
Po 10 minutach byłam cała przemoknięta i przemarznięta do szpiku kości.
Jechałam w krótkim rękawku i bez ochraniaczy.
Nowe buty przeszły chrzest bojowy.
Po przyjeździe gorąca herbata nawet nie pomogła... siedzę owinięta w gruby koc, popijam gorącymi herbatami a trzęsę się jak galareta...
Chyba mam gorączkę :(
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 58.42km
- Czas 03:11
- VAVG 18.35km/h
- VMAX 38.30km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze