Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2011

Dystans całkowity:1171.63 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:60:41
Średnia prędkość:19.31 km/h
Maksymalna prędkość:43.70 km/h
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:46.87 km i 2h 25m
Więcej statystyk
Sobota, 21 maja 2011 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Rozwiezienie pozostalych punktów

Jak w tytule ;-)

Ale będzie się działo!
Już nie mogę się doczekać ;-)

A tutaj jest PK ;-)
Lokalizacja PK na KoRNO :-) © kosma100


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 13.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 19.50km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 maja 2011

Alkohol szkodzi zdrowiu...

Alkohol szkodzi zdrowiu...
Alkohol szkodzi zdrowiu © kosma100


Pobudka o 5:00 i rozwieszanie punktów na KoRNO ;-)
Punkt na KoRNO ;-) © kosma100


Wpadłam na chwilkę do domu by nasmarować napęd, bo po brnięciu w mokrej trawie do kolan zaczął strasznie świerszczeć ;-)
Rankiem ;) © kosma100


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądajacych :)
  • DST 16.49km
  • Czas 00:59
  • VAVG 16.77km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niewidzialna...


Co było do powiedzenia, zostało powiedziane
Co było do zobaczenia, zostało już ujrzane
Tak jak w rzekę zmienił się strumień tak płynąć chcemy umieć
Tak jak w rzekę zmienił się strumień tak płynąć chcemy umieć

Niewidzialne, niewidzialne staje się widzialne
Nieosiągalne wręcz namacalne jest
Niewidzialne, niewidzialne staje się widzialne
Nieosiągalne wręcz namacalne jest

Co było do usłyszenia, zostało usłyszane
Co było do zrozumienia, zostało zrozumiane
Tak jak z ziarna drzewo wyrasta, tak my chcemy wzrastać
Tak jak z ziarna drzewo wyrasta, tak my chcemy wzrastać

Niewidzialne, niewidzialne staje się widzialne
Nieosiągalne wręcz namacalne jest
Niewidzialne, niewidzialne staje się widzialne
Nieosiągalne wręcz namacalne jest

Co było do podzielenia, zostało już rozdane
Co było do przewidzenia, zostało przewidziane
Co było marzeniem, dziś już jest tylko wspomnieniem
Co miało być celem, dziś jest doświadczeniem
Co kiedyś się śniło na dobre się zadomowiło
Co było oderwane mocno się zakorzeniło
Co wczoraj nas martwiło, dziś nas ożywiło
Co wczoraj nas trapiło nagle radość przebudziło

Niewidzialne, niewidzialne staje się widzialne
Niewidzialne, niewidzialne staje się widzialne
Niewidzialne, niewidzialne staje się widzialne
Niewidzialne, niewidzialne staje się widzialne*


Dzisiaj czułam się tak jak bym była niewidzialna...
Niewidzialna... chciałabym stać się widzialną... ;-)
Z ranka na prostej z Łośnia do Strzemieszyc kierowca wyprzedzał długą kolumnę pojazdów (ok. 15 samochodów), a ja jechałam z przeciwka...
Jak ktoś wyprzedza z prędkością 60 km/h na odległość 15 cm to jest koszmar... jak ktoś mija z prędkością 80 km/h na odległość gazety to horror!!!
Wypadkowa prędkości zbliżających się do siebie z naprzeciwka pojazdów stanowi sumę ich prędkości...
Ja też zobaczyłam gościa w ostatnim momencie...
Koszmarny horror!!!

I jak było mi zimno, tak w jednej sekundzie spociłam się i czas dotarcia z Łośnia do Katowic – ul. Chorzowska – 1 h 23 min...
Hmm... ładny mi motywator.
Albo przestraszyłam się, że mój Rowerowy Partner już nie jeździ ze mną w rajdach na orientację ;-)

Później Chorzowska (Medicover) – Murckowska (praca).

Po pracy przez Sosnowiec (tam jakiś.... w czerwonym samochodzie krzyczy na mnie ;-)).
Odwiedzam Komunistkę – AnięK, która w niedzielę wyglądala tak:


a dzisiaj... po wtorkowej próbie akrobacji – lądowaniu ze zjeżdżalni na twarzy z podpórką prawą ręką... wygląda ciut inaczej...
Zdarta politura z twarzy i gips na ręce :(
Ech... :(

BUZIAKI ANUSIU!!!

Następnie koło Huty Katowice do Łośnia.

*Habakuk - „Niewidzialne”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 66.37km
  • Czas 03:07
  • VAVG 21.30km/h
  • VMAX 41.70km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pracowo rowerowo - Kostuchna - Murckowska

Rankiem z Kostuchny do pracy.

Poranek © kosma100


Ścieżka rowerowa © kosma100


Ścieżka rowerowa © kosma100


Ścieżka rowerowa © kosma100


Ścieżka rowerowa © kosma100


Most donikąd © kosma100


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 16.12km
  • Czas 00:54
  • VAVG 17.91km/h
  • VMAX 31.00km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót z pracy


Es ist nicht einfach, sich plötzlich wieder zu sehen.
Es schleudert unsere Zeit mit voller Wucht zurück.
Und als ob wir es nicht besser wüssten,
spielen wir die Vermissten und fallen über uns her.

Ein Moment voller Hoffnung, ein Moment voller Glück,
in dem wir nicht an gestern denken und was morgen vielleicht ist,
denn dann würd' es wieder weh tun, es wär nicht das erste Mal,
wir versprechen uns nie wieder und glauben selbst nicht dran.

Vielen Dank, für alles was mal war,
für jeden guten Tag, nun sage mir,
wie war dein Leben ohne mich?
Vielen Dank, für alles was mal war.

In unseren Köpfen drehen sich Gedankenspiele.
Was wär gewesen wenn, wo würden wir heut' stehen?
Wir denken an unsere alten Ziele
und suchen nach dem Fehler in unserem System.

Warst du nach uns einsam, oder fühltest du dich frei?
Und was hast du gemacht, in all der Zwischenzeit?
Es ist nicht leicht, das einzusehen, doch wahrscheinlich war es so,
was wir uns geben konnten, war damals nicht genug.

Vielen Dank, für alles was mal war,
für jeden guten Tag, nun sage mir,
wie war dein Leben ohne mich?
Vielen Dank für alles was mal war.
Falls du's vergessen hast, das ist nicht schlimm,
ich erinner' mich für dich,
an alles was mal war.

Am meisten lieben wir die Dinge, die wir nicht haben können.
Wir sollten lernen zu verzichten, doch wir kriegen es nicht hin.
Wir rufen Lebewohl winken uns noch einmal zu,
dann drehen wir uns um und laufen dabei los.

Vielen Dank, für alles was mal war
für jeden guten Tag, nun sage mir,
wie war dein Leben ohne mich?
Vielen Dank, für alles was mal war.
Falls du's vergessen hast, das ist nicht schlimm,
ich erinner' mich für dich

Vielen Dank, für alles was mal war*


Czy jedyną obroną jest ATAK?
NIE!!!
To moje zdanie ;-)

A dzisiaj, niestety, po raz kolejny , odczułam, że braki w argumentach ludzie uzupełniają sobie krzykiem i przerywaniem w środku zdania... ;( ech...

Pomimo tego, że w pracy byłam o 7:00 planowałam skończyć pracę o 17:00 (zboczenie, czy co?) ale o 16:18 wyjechałam już do domku...
Musiałam się wyżyć...
Więc podróż nie na skróty ;-)

Balaton
Balaton © kosma100


Ostrowy Górnicze
Ostrowy Górnicze © kosma100


Kawa ;-)
Kawa © kosma100


Zakawie
A kominy dymią... © kosma100


Ciekawe czy ktoś pamięta? :D
Znicz ;-) © kosma100


*Die Toten Hosen - Alles Was War

Zamieszczę też tłumaczenie:

„To nie jest łatwe, się tak nagle znów zobaczyć
To przywraca nasz czas z pełnym impetem
I jakbyśmy lepiej nie wiedzieli
Udajemy stęsknionych i rzucamy na siebie

W jednej chwili pełen nadziei, pełen szczęścia
W niej nie myślimy o wczoraj i co będzie może jutro
bo potem znów zacznie boleć, to nie byłby nawet ten pierwszy raz
Obiecujemy sobie - nigdy więcej - i sami w to nie wierzymy

Dziękuję Ci bardzo, za to co było
Za każdy dobry dzień, teraz powiedz mi,
Jakie było twoje życie beze mnie ?
Dziękuję Ci bardzo, za to co było

W naszych głowach burza mózgów
Co by się stało gdyby, gdzie teraz byśmy stali?
Myślimy o naszych starych planach
I szukamy błędu w naszym systemie

Czy byłaś po nas sama, a może czułaś się wolna ?
I co zrobiłaś, w międzyczasie ?
To nie jest łatwe, tak pojąć, prawdopodobnie tak właśnie było,
To co my mogliśmy sobie dać, było wtedy nie wystarczające

Dziękuję Ci bardzo, za to co było
Za każdy dobry dzień, teraz powiedz mi,
Jakie było twoje życie beze mnie ?
Dziękuję Ci bardzo, za to co było
W każdym razie zapomniałaś, ale to nie jest źle,
przypomnę Ci
o wszystkim co było

Głównie kochamy rzeczy, których nie możemy mieć.
Powinniśmy nauczyć się czasem rezygnować, ale przecież tego nie da się tak załatwić.
Wołamy sobie Papa i machamy raz jeszcze ręką na pożegnanie
Potem obracamy się i równocześnie odchodzimy

Dziękuję Ci bardzo, za to co było
Za każdy dobry dzień, teraz powiedz mi,
Jakie było twoje życie beze mnie ?
Dziękuję Ci bardzo, za to co było
W każdym razie zapomniałaś, ale to nie jest źle,
przypomnę Ci

Dziękuję Ci bardzo, za to co było”

&feature=player_embedded#t=125s

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 40.94km
  • Czas 01:50
  • VAVG 22.33km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z wizytą u Glebożercy

Byłem w Rijo, byłem w Bajo
Miałem bilet na Hawajo
Byłem na wsi, byłem w mieście
Byłem nawet w Bukareszcie

Wszystko ch** - o ja wam mówię wszystko ch**
Może czasem trochę mniejszy, ale potem jeszcze większy

Byłem w wojsku i w szpitalu
W pierdlu i na kupie szmalu
Byłem w kinie i na plaży
I żonaty cztery razy

Wszystko ch** - o ja wam mówię, ja wam mówię
Może czasem trochę mniejszy, ale potem jeszcze większy*


Rankiem - standardowo - Łosień - Mydlice - Sosnowiec - Stawiki - Katowice.
W drodze do pracy...
Parkuję jak siusiak ;-) © kosma100


Chyba muszę się zaopatrzyć w naklejki (etykiety) „PARKUJĘ JAK SIUSIAK!” ;-)

Po pracy nie wracam do domku. Jadę na Kostuchnę na korepetycje ;-) (dawać, nie brać ;-))
W pracy ktoś dowcipny inaczej zrobił mi kawał zrzucając na manetce z dwójki na jedynkę z przodu... na korbie zostala dwójka...
Dosiadłam rumaka, wpięłam się, stanęłam na pedałach i... nabyłam nowe siniaki ;-)
Dzięki uprzejmości amigi mam wydrukowany plan jak dotrzeć tam nieruchliwymi ulicami.
Jedzie się pięknie do czasu... gdy na zakręcie ulicy szukam drogi w którą mam wjechać.
Przedzieram się przez krzaki... brnę w błotku... oj amigę muszą w tym momencie piec okrutnie policzki ;-)
Jakiś podejrzany jegomość powoli idzie i przygląda mi się z zaciekawieniem... hmmm... nie jestem bojaźliwa ale... włosy mi stają dęba...
Lukam na mapę wydrukowaną na zwykłym papierze... po 10 zgięciu, złożeniu, rozłożeniu, upoceniu wygląda jak... tzn. nie spełnia swojego zadania...
Odnajduję jakąś ścieżynkę i jadę.
Za zakrętem w całej swej tryskającej moczem okazałości ukazuje się moim oczom ów podejrzany jegomość... czasami jednak cieszę się, że mam słaby wzrok ;-)

Wyjazd z lasu i okazuje się, że ląduję u Glebożercy. Nie wpadam w odwiedziny, bo okna zabite dechami i nie odzywa się ostatnio na BS.... może wyjechał do Glebolandii? :D
Ulica na której mieszka Glebożerca © kosma100


Gubiąc się jeszcze raz, w końcu docieram do celu.
Ech... ja to taki człek, że bez normalnej mapy nie daję rady ;-)

Elektryczne Gitary - „Wszystko ch*”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 44.83km
  • Czas 02:11
  • VAVG 20.53km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 maja 2011

Family Cup 2011 Radzionków


I've paid my dues
Time after time
I've done my sentence
But committed no crime
And bad mistakes
I've made a few
I've had my share of sand
Kicked in my face
But I've come through
And I need to go on and on and on and on

We are the champions - my friend
And we'll keep on fighting till the end
We are the champions
We are the champions
No time for losers
'Cause we are the champions of the world

I've taken my bows
And my curtain calls
You've brought me fame and fortune
And everything that goes with it
I thank you all
But it's been no bed of roses no pleasure cruise
I consider it a challenge before the whole human race
And I ain't gonna lose
And I need to go on and on and on and on

We are the champions - my friend
And we'll keep on fighting till the end
We are the champions
We are the champions
No time for losers
'Cause we are the champions of the world

We are the champions - my friend
And we'll keep on fighting till the end
We are the champions
We are the champions
No time for losers
'Cause we are the champions*


Dzisiaj wraz z Wiktorem i Igorem oraz Anetką (która niestety nie startowała) pojechałam na zawody z cyklu Family Cup do Radzionkowa.

Nigdy nie lubiłam ścigania ale co tam ;-) Dymno przeszło mi koło nosa z racji komunii Ani więc zaryzykowałam.

Przestraszyłam się nie na żarty jak zobaczyłam, że jestem w klasyfikacji z kobietami w wieku 20 lat... Ech jakiś żarcik chyba ;-)

Poniżej bardziej fotorelacja niż dokładny opis ale... zdjęcia powinny opowiedzieć wszystko ;-)

Igorek przed startem
Igorek przed startem © kosma100


Na starcie
Na starcie © kosma100


Pierwszy podjazd – nie widac Go
Pierwszy podjazd – nie widac Go © kosma100


Zjazd – jest na II miejscu
Zjazd – jest na II miejscu © kosma100


Drugi podjazd – wyprzedza zawodnika, który jest na pierwszym miejscu
Drugi podjazd – wyprzedza zawodnika, który jest na pierwszym miejscu © kosma100


Zwycięzca na mecie!
Zwycięzca na mecie! © kosma100


Wiku na trasie
Wiku na trasie © kosma100


Wiku na podjeździe
Wiku na podjeździe © kosma100


Wiku na mecie
Wiku na mecie © kosma100


Czas na posiłek
Czas na posiłek © kosma100


Czas na posiłek © kosma100



Uaha rowery dwa
Uaha rowery dwa © kosma100



Po posiłku trzeba było spalić kalorie ;-) (jak to Igorek powiedział) poszliśmy więc na siłownie.
Po posiłku trzeba było spalić kalorie ;-) © kosma100


Fajny sprzęt
Fajny sprzęt © kosma100


Koronacja – ścigała się sama z sobą – POZDRAWIAM!
Ja też tak chcę – miałabym w końcu szansę na pudlo ;D
Koronacja © kosma100


Koronacja Igorka
Koronacja Igorka © kosma100


Wiku prawie na podium
Wiku prawie na podium © kosma100


Koronacja w kategorii Rodzinnej – Młodzi Bracia Ka na podium - III miejsce!
Koronacja w kategorii Rodzinnej – Młodzi Bracia Ka na podium - III miejsce! © kosma100


No i mój start (zdjęcia dzięki uprzejmości Anetki).
Co ja tutaj robię?
co ja tutaj robię? © kosma100


Ostatnie porady ;-)
Ostatnie porady ;-) © kosma100


Uśmiechnięta ;-)
Uśmiechnięta ;-) © kosma100


Jak nie przeżyjesz tych zawodów to wiedz, że Cię kochaliśmy ;-)
Jak nie przeżyjesz tych zawodów to wiedz, że Cię kochaliśmy ;-) © kosma100


Na trasie
Na trasie © kosma100


Koronacja ;-)
Koronacja © kosma100


Zwycięzcy K & K :-)
Zwycięzcy K & K! © kosma100


Podsumowanie:
CHŁOPCY - GRATULUJĘ!!!

Igorek – I miejsce (puchar + dyplom);
Wiku – VI miejsce (dyplom);
Igorek & Wiku – III miejsce w kategorii Rodzina (puchar + dyplom);
Igorek & Wiku – wylosowany Karcher (myjka ciśnieniowa) w kategorii rodzinnej teletomboli;
ja – IV miejsce (dyplom);
ja – wylosowany plecak w teletomboli.

Było super, chociaż wyplułam swoje pluca... zostały tam gdzieś na podjeździe ;-)

* Queen - "We are the champions"

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądajacych :)
  • DST 13.24km
  • Czas 00:56
  • VAVG 14.19km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 13 maja 2011 Kategoria W towarzystwie ;), Z Helenką :)

Objazd trasy Family Cup

Jutro MISTRZOSTWA ŚLĄSKA W KOLARSTWIE GÓRSKIM AMATORÓW.
Startujemy z Wiktorem i Igorkiem.
Dlatego dzisiaj postanowiliśmy z Wikiem objechać trasę.
Niestety było już ciemno - ruszyliśmy dość późno - przed 21:00.
Parę podjazdów i zjazdów i stwierdziliśmy, że jazda po ciemku nie ma sensu.
Jutro rano ją objedziemy.

No i dzisiaj wybiło mi 2000 km w tym roku.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 2.17km
  • Czas 00:11
  • VAVG 11.84km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pracowo rowerowo ;-)


Mamy tylko siebie wielką mamy moc
Ciała nasze diabłom zaprzedane
Mamy tylko siebie wielką mamy moc
Święty bałagan i błogosławiony zamęt
Mamy tylko siebie wielką mamy moc
Czasami starczy tylko splunąć na szczęście
Spojrzymy sobie w oczy będziemy wiedzieć więcej

Ja to w sobie zapominam czasem
Czasem w sobie zapominam że
Ja to w sobie zapominam czasem
Czasem w sobie zapominam że
A wtedy
Przed tobą wtedy stanę sam na rekach
I jeden Bóg To Wie

Mamy tylko siebie wielką mamy moc
To jest nasz spisek i nasza sekretna zmowa
Mamy tylko siebie wielką mamy moc
Dwa nie wysłane listy trzy nie napisane słowa
Mamy tylko siebie wielką mamy moc
Strachom i lachom i na przekór wrogom
Jesteśmy tu sufitem jesteśmy tu podłogą

Ja to w sobie zapominam czasem
Czasem w sobie zapominam że
Ja to w sobie zapominam czasem
Czasem w sobie zapominam że
A wtedy
Przed tobą wtedy stanę sam na rekach
I jeden Bóg To Wie

Bóg to jeden wie
Jeden Bóg to wie
Jeden Bóg to wie to nie jest wszystko jedno
Bóg to jeden wie mnie nie jest wszystko jedno*


Rankiem - szok!!!
Czujnik temperatury o godzinie 6:29 wskazywał 17 stopni!!!
Ubrana w koszulkę z krótkim rękawkiem i w krótkie spodenki (bez szelek niestety - wszystkie z szelkami były mokre po praniu) wyjeżdżam do pracy.

17 stopni z samego rana! © kosma100


Jadąc ruchliwą drogą Łosień - Strzemieszyce jestem pełna podziwu dla Kierowców - wyprzedzają z zachowaniem bardzo dużego odstępu. WHAW! Aż nie mogę uwierzyć. Zjeżdżają nawet na przeciwległy pas. Czuje się jak "nie w Polsce".
Zadowolona czuję jednak "podstęp" - mam nadzieję, że nie zostanę dzisiaj potrącona... tak jak kiedyś.

Jadę przez Strzemieszyce, Mydlice w kierunku Sosnowca.
W okolicy Castoramy jadę jednokierunkową drogą, na której co jakiś czas są zwężenia w celu zredukowania prędkości kierowców.
Na wysokości jednego zwężenia wyprzedza mnie samochód na gazetę (i nie jest to piątkowa Wyborcza!).
Podnosi mi się ciśnienie, więc gdy tylko moje oczy widzą ów nieszczęsny samochód stojący na skrzyżowaniu przy znaku "STOP" podjeżdżam pod szybę kierowcy.

Za kierownicą siedzi reprezentantka pierwszej grupy w mojej teorii kierowców wykonujących manewry życia na drodze (czyt: baba).

Mówię więc: "Wystarczyło poczekać 3 sekundy i wyprzedzić normalnie a nie na zwężeniu".
Na to kierowczyni otwiera okno, wystawia swoje zajęcze zęby do przodu i otwiera usta kiwając głową (co pewnie oznacza: "o co chodzi?").
Delikatnie napiszę, że wyraz twarzy tej pani nie oślepił mnie nadmiarem ilorazu inteligencji.

Więc mówię:
"Wystarczyło poczekać 3 sekundy i wyprzedzić mnie w miejscu gdzie było wystarczająco miejsca a nie na zwężeniu.
Kobieto - naucz się jeździć a dopiero wyjeżdżaj na ulicę bo możesz doprowadzić do tragedii."

Miałam wrażenie, że kanaliki uszne tej pani ściśle powiązane są z kanalikami ustnymi, bo im więcej moich słów wpływało do jej uszu, tym bardziej otwierała otwór gębowy.

Po czym odkrzyczała:
"A ty kobieto naucz się jeździć na rowerze!".

Zakończyłam pseudo - dyskusje i pseudo - edukacje z tą osóbką... nie było sensu.

Popedaliłam do pracy.

Z pracy przez Lenartowicza i Kazimierz.

Z innej beczki:
wczoraj postanowiłam pojechać do pracy blachosmrodem.
Z racji wypadku, który miał miejsce na zjeździe z drogi od Sosnowca na A4 stałam w korku 1,5 godziny... reszta współpracowników też.
Wszyscy znajomi w pracy podchodzili do mnie i z uśmiechem na ustach mowili: "Jesteś jedyną osobą zadowoloną dzisiaj (myśleli, że standardowo przyjechałam rowerem). Ja na to odpowiadałam z zaciśniętymi zębami: "Właśnie dzisiaj przyjechałam samochodem". Ale mieliśmy ubaw.
Stwierdzili, że jak będą inwestować na giełdzie to przyjdą do mnie spytać się w co bym zainwestowała i na pewno tego nie wybiorą ;-)

* Strachy Na Lachy - "BTW (mamy tylko siebie)".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 61.87km
  • Czas 02:41
  • VAVG 23.06km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 10 maja 2011

Z pracy ;-)

Bez tekstu piosenki...

Powrót z pracy... niby standardowy a jednak.
Najpierw proszę Kolegę by popilnował rowerka przy Plejadzie.
Tam też spotykam Rafaella
Kupuję zegarek w moim nieulubionym kolorze i jedziemy do DG.
Tam rozstajemy się z Kolegą i sama gnam... miałam najkrótszą drogą...
Nie jest najkrótsza... potrzebuje tego.
A więc Pogoria III,
Pogoria III © kosma100


Pogoria I...

Ząbkowice – pierwszy raz prowadzę rower po kładce ;-)
Kładka ;-) © kosma100


Nowy industrial ;-)
Nowy industrial ;) © kosma100


No i w końcu Łosień... chociaż dzisiaj chciałabym popedalić daaaaaaaaaaaaaaaleko...

Ach...

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 35.26km
  • Czas 01:45
  • VAVG 20.15km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl