Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2009
Dystans całkowity: | 1645.11 km (w terenie 58.00 km; 3.53%) |
Czas w ruchu: | 81:44 |
Średnia prędkość: | 19.45 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.80 km/h |
Liczba aktywności: | 34 |
Średnio na aktywność: | 48.39 km i 2h 28m |
Więcej statystyk |
Wtorek, 21 kwietnia 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kosmacz - Powsinoga :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Do pracy... standardowo Helenkowo :-)
Nie jestem nikim ...
Playboyem, półbogiem i królem w koronie
Nie jestem żadnym szulerem
Ani innym wyrafinowanym gnojem ...
Nie jestem nowym Fuhrerem
Ostrzem propagandowej bzdury
Nie jestem marzeniem spełnieniem
Żądnym kariery Mega-Gburem ...
NIEPOKORNY I ZŁY
BRAM NIEBA NIE SIĘGNĘ
TAKIM JAK CHCESZ
NIGDY NIE BĘDĘ ...
Nie jestem synem wazeliny
Areną sterowanego buntu
Nie jestem rozkapryszoną
Super-Gnidą bez uczuć ...
Do pracy... standard numer II - Zabrze Helenka - Katowice.
Z pracy - standard numer I.
Sto lat! Sto lat! Kellyskowi wybiło dzisiaj 1500,9 km ;)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Playboyem, półbogiem i królem w koronie
Nie jestem żadnym szulerem
Ani innym wyrafinowanym gnojem ...
Nie jestem nowym Fuhrerem
Ostrzem propagandowej bzdury
Nie jestem marzeniem spełnieniem
Żądnym kariery Mega-Gburem ...
NIEPOKORNY I ZŁY
BRAM NIEBA NIE SIĘGNĘ
TAKIM JAK CHCESZ
NIGDY NIE BĘDĘ ...
Nie jestem synem wazeliny
Areną sterowanego buntu
Nie jestem rozkapryszoną
Super-Gnidą bez uczuć ...
Do pracy... standard numer II - Zabrze Helenka - Katowice.
Z pracy - standard numer I.
Sto lat! Sto lat! Kellyskowi wybiło dzisiaj 1500,9 km ;)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 43.65km
- Czas 02:17
- VAVG 19.12km/h
- VMAX 40.00km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 20 kwietnia 2009
Kategoria Kosmacz - Powsinoga :), Kellysek :), 200 km OMC, W towarzystwie ;)
Powrót z Wrocławia... ;D
We all came out to Montreux
on the Lake Geneva shoreline.
To make records with the mobile,
we didn't have much time.
Frank Zappa and the Mothers
were at the best place around.
But some stupid with a flare gun
burned the place to the ground.
Smoke on the water and fire in the sky,
smoke on the water.
They burned the gambling house,
it died with an awful sound,
and Funky Claude was running in and out
pulling kids out the ground.
When it all was over we had to find another place.
But Swiss time was running out,
it seemed that we would lose the race.
Smoke on the water and fire in the sky,
smoke on the water.
It was empty cold and bare.
But with the rolling truck
stones thing just outside, yeah !
Making our music there.
with a few red lights a few old beds,
we made a place to sweat.
no matter what we got out of this.
I know, I know we'll never forget.
Smoke on the water and fire in the sky,
smoke on the water.
Dzisiaj nadszedł czas by powrócić do domu, albo trochę bliżej domu.
Z Kozanowa, o 6:00 odprowadził mnie Młynarz (wielkie dzięki, że chciało Ci się wstać).
Pomknęliśmy do pani z wielkimi kolanami.
Po drodze mijamy bikera, który nas pozdrawia. Minęliśmy się, nagle słyszę: „Kosma?”. Nie poznajemy Go ale zwalniamy, dogania nas okazuję się, że to Wrocnam. Chwilę rozmawiamy ale każdy musi pedalić w swoim kierunku – ja na umówioną godzinę spotkania z Cześkiem, Wrocnam do pracy. Optymistyczny akcent :-)
Przy pani z wielkimi kolanami, żegnam się z Młynarzem i zaczynam jazdę z Cześkiem.
Bocznymi drogami docieramy do Siechnic, gdzie wyjeżdżamy na drogę numer 94 i jedziemy do Oławy.
Oglądamy neoklasycystyczny ratusz w Oławie. Wybudowany w 1832 według wskazówek znanego pruskiego architekta Karola Fryderyka Schinkla. Wieża, ze względu na zabytkową wartość zegara, zachowała barokowy kształt.
Kolega Cześka
Z Oławy 94-ką ciśniemy do Brzegu.
Tam zwiedzamy gotycko-renesansowy Zamek Piastów Śląskich z XIII-XVI wieku, zwany Śląskim Wawelem, zespół zamkowy (wraz z kaplicą) jest wpisany na listę zabytków klasy międzynarodowej (według dawnej klasyfikacji - klasy "0").
Fontanna na dziedzińcu.
Oglądamy stalowy most kratownicowy na Odrze z 1891 r. w 1954 r. przeniesiony został do Brzegu z miejscowości Fordon k. Bydgoszczy.
Z Brzegu, dalej 94-ką pedalimy w kierunku Opola.
W Skorogoszczy nadszedł czas rozstania. Czesiek jedzie drogą 458 na Popielów a ja dalej 94-ką do Opola.
Wielkie dzięki, Czesiek, za odwiezienie :)
Jadę do Opola.
Skansen wsi opolskiej.
Opole.
Wieża w Opolu
Z Opola postanawiam zjechać z 94-ki by obejrzeć Jez. Turawskie.
Zjeżdżam najpierw na drogę krajową 45, a później na Kotórz.
Tu jest gdzieś jezioro.
O! Jest!
Chwila relaksu nad jeziorem i kieruję się na Ozimek.
Z Ozimka drogą numer 463 do miejscowości Zawadzkie, później 901 do Pyskowic. Bardzo fajna droga – cały czas w lesie.
Już wiem dlaczego djk71 tak mało jeździ ostatnio – otworzył sieć stacji benzynowych, tzn. poweridowych dla rowerzystów – tylko ten kto robił reklamę źle usłyszał, zamiast „dejotka” to „ejotka” – trzeba to poprawić.
Odwiedziłam też miejscowość Admina BS – Blase’owice :-)
Gdzieś po drodze (okolice Pyskowic) widoczny był pożar – chyba dosyć poważny.
Po drodze wstąpiłam na Helenkę i tam już zostałam :-)
Dziękuję za przemiły wieczór – pozdrawiam serdecznie.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
on the Lake Geneva shoreline.
To make records with the mobile,
we didn't have much time.
Frank Zappa and the Mothers
were at the best place around.
But some stupid with a flare gun
burned the place to the ground.
Smoke on the water and fire in the sky,
smoke on the water.
They burned the gambling house,
it died with an awful sound,
and Funky Claude was running in and out
pulling kids out the ground.
When it all was over we had to find another place.
But Swiss time was running out,
it seemed that we would lose the race.
Smoke on the water and fire in the sky,
smoke on the water.
It was empty cold and bare.
But with the rolling truck
stones thing just outside, yeah !
Making our music there.
with a few red lights a few old beds,
we made a place to sweat.
no matter what we got out of this.
I know, I know we'll never forget.
Smoke on the water and fire in the sky,
smoke on the water.
Dzisiaj nadszedł czas by powrócić do domu, albo trochę bliżej domu.
Z Kozanowa, o 6:00 odprowadził mnie Młynarz (wielkie dzięki, że chciało Ci się wstać).
Pomknęliśmy do pani z wielkimi kolanami.
Po drodze mijamy bikera, który nas pozdrawia. Minęliśmy się, nagle słyszę: „Kosma?”. Nie poznajemy Go ale zwalniamy, dogania nas okazuję się, że to Wrocnam. Chwilę rozmawiamy ale każdy musi pedalić w swoim kierunku – ja na umówioną godzinę spotkania z Cześkiem, Wrocnam do pracy. Optymistyczny akcent :-)
Przy pani z wielkimi kolanami, żegnam się z Młynarzem i zaczynam jazdę z Cześkiem.
Bocznymi drogami docieramy do Siechnic, gdzie wyjeżdżamy na drogę numer 94 i jedziemy do Oławy.
Oglądamy neoklasycystyczny ratusz w Oławie. Wybudowany w 1832 według wskazówek znanego pruskiego architekta Karola Fryderyka Schinkla. Wieża, ze względu na zabytkową wartość zegara, zachowała barokowy kształt.
Oława© kosma100
Kolega Cześka
Kościotrup© kosma100
Oława© kosma100
Z Oławy 94-ką ciśniemy do Brzegu.
Tam zwiedzamy gotycko-renesansowy Zamek Piastów Śląskich z XIII-XVI wieku, zwany Śląskim Wawelem, zespół zamkowy (wraz z kaplicą) jest wpisany na listę zabytków klasy międzynarodowej (według dawnej klasyfikacji - klasy "0").
Fontanna na dziedzińcu.
Fontanna w Brzegu© kosma100
Dziedziniec w Brzegu© kosma100
Czesiek na dziedzińcu w Brzegu© kosma100
Latarnia w Brzegu© kosma100
Oglądamy stalowy most kratownicowy na Odrze z 1891 r. w 1954 r. przeniesiony został do Brzegu z miejscowości Fordon k. Bydgoszczy.
Most w Brzegu przeniesiony z Bydgoszczy Fordonu© kosma100
Most w Brzegu przeniesiony z Fordonu© kosma100
Most w Brzegu© kosma100
Z Brzegu, dalej 94-ką pedalimy w kierunku Opola.
Most© kosma100
W Skorogoszczy nadszedł czas rozstania. Czesiek jedzie drogą 458 na Popielów a ja dalej 94-ką do Opola.
Wielkie dzięki, Czesiek, za odwiezienie :)
Pożegnanie z Cześkiem© kosma100
Jadę do Opola.
Skansen wsi opolskiej.
Skansen wsi opolskiej© kosma100
Opole.
Opole© kosma100
Opole© kosma100
Opole© kosma100
Wieża w Opolu
Wieża w Opolu© kosma100
Z Opola postanawiam zjechać z 94-ki by obejrzeć Jez. Turawskie.
Zjeżdżam najpierw na drogę krajową 45, a później na Kotórz.
Gdzieś po drodze© kosma100
Tu jest gdzieś jezioro.
Jezioro Turawkie - tam gdzieś© kosma100
O! Jest!
Jezioro Turawskie© kosma100
Nad jeziorem Turawskim© kosma100
Chwila relaksu nad jeziorem i kieruję się na Ozimek.
Z Ozimka drogą numer 463 do miejscowości Zawadzkie, później 901 do Pyskowic. Bardzo fajna droga – cały czas w lesie.
Droga© kosma100
Już wiem dlaczego djk71 tak mało jeździ ostatnio – otworzył sieć stacji benzynowych, tzn. poweridowych dla rowerzystów – tylko ten kto robił reklamę źle usłyszał, zamiast „dejotka” to „ejotka” – trzeba to poprawić.
Ejk© kosma100
Odwiedziłam też miejscowość Admina BS – Blase’owice :-)
Błażejowice, Blase'owice© kosma100
Gdzieś po drodze (okolice Pyskowic) widoczny był pożar – chyba dosyć poważny.
Pożar© kosma100
Po drodze wstąpiłam na Helenkę i tam już zostałam :-)
Dziękuję za przemiły wieczór – pozdrawiam serdecznie.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 199.61km
- Czas 09:38
- VAVG 20.72km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 19 kwietnia 2009
Ogniskowo Wrocławowo kiełbarkowo ;-)
Podejdź do mnie, taksówka czeka, już wiesz
Ulice ślinią się, przed momentem spadł deszcz
Warto się przejechać, chociaż nie ma, nie ma gdzie
Skonsumujmy tę noc inaczej, inaczej
Kiedyś coś na pewno obiecałaś mi
Kiedyś coś na pewno, pamiętam jak dziś
Łąkę pełną maków, zabierzesz mnie tam
Stokrotka, stokrotka, stokrotka
Poddaję się, nie mówię więcej już nic
Poddaję się, nie mówię więcej już nic
Poddaję się, nie mówię więcej już nic
Poddaję się, nie mówię
Spróbuj joint jak noc, ta noc jest jak joint
Nie, nie chcemy zmieniać, ani odchodzić stąd
Niech ta chwila trwa, niech ona dzieje, dzieje się
Oddałbym za nią siebie teraz
Kiedyś coś na pewno obiecałaś mi
Kiedyś coś na pewno, pamiętam jak dziś
Łąkę pełną maków, zabierzesz mnie tam
Stokrotka, stokrotka, stokrotka
Poddaję się, nie mówię więcej już nic
Poddaję się, nie mówię więcej już nic
Poddaję się, nie mówię więcej już nic
Poddaję się, nie mówię
Dzisiaj zaplanowaliśmy z MUR niedzielne kiełbaskowo – leniuchowe rowerowanie.
Muzeum Narodowe we Wrocławiu (przy okazji jakiś biker).
Chwilę pokręciliśmy po Kozanowie w poszukiwaniu pewnego, srebrnego Wozu ale niestety nie znaleźliśmy, pojechaliśmy więc dalej.
Most Milenijny.
Kosmacz na Moście Milenijnym.
Widok z Mostu Milenijnego.
Plany budowy najwyższego mostu.
Budowa w toku.
Pojechaliśmy w piękne miejsce (w pobliżu ujścia Widawy do Odry).
Moi towarzysze przetyrali mnie przez „teren”, teren objawiał się krzaczorami, korzeniami i innymi, dobrze utrudniającymi normalną jazdę, przeszkodami :-)
Później okazało się, że obok była piękna szutrówka :) No ale jak teren, to teren ;)
Piękne widoczki po drodze.
Kosma wyjechała z krzaczastego terenu.
Znaleźliśmy przepiękne miejsce gdzie zrobiliśmy sobie ognicho.
Przez cały czas mieliśmy piękny widok – mogliśmy sobie poleżeć na trawce, porozmawiać i powygłupiać się – było pięknie.
Czas szybko minął, trzeba było wracać.
Po drodze odwiedziliśmy kapliczkę.
Znaleźliśmy także pomnik Legendy BS :-)
Pora relaksu ;-)
Jechaliśmy piękną aleją...
Wiola z Cześkiem odprowadzili mnie na Kozanów, gdzie pojechałam do Asiczki i Młynarza.
Dziękuję Wszystkim za dobrą zabawę, wspaniały dzień, wieczór i za wszystko... :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Ulice ślinią się, przed momentem spadł deszcz
Warto się przejechać, chociaż nie ma, nie ma gdzie
Skonsumujmy tę noc inaczej, inaczej
Kiedyś coś na pewno obiecałaś mi
Kiedyś coś na pewno, pamiętam jak dziś
Łąkę pełną maków, zabierzesz mnie tam
Stokrotka, stokrotka, stokrotka
Poddaję się, nie mówię więcej już nic
Poddaję się, nie mówię więcej już nic
Poddaję się, nie mówię więcej już nic
Poddaję się, nie mówię
Spróbuj joint jak noc, ta noc jest jak joint
Nie, nie chcemy zmieniać, ani odchodzić stąd
Niech ta chwila trwa, niech ona dzieje, dzieje się
Oddałbym za nią siebie teraz
Kiedyś coś na pewno obiecałaś mi
Kiedyś coś na pewno, pamiętam jak dziś
Łąkę pełną maków, zabierzesz mnie tam
Stokrotka, stokrotka, stokrotka
Poddaję się, nie mówię więcej już nic
Poddaję się, nie mówię więcej już nic
Poddaję się, nie mówię więcej już nic
Poddaję się, nie mówię
Dzisiaj zaplanowaliśmy z MUR niedzielne kiełbaskowo – leniuchowe rowerowanie.
Muzeum Narodowe we Wrocławiu (przy okazji jakiś biker).
Muzeum Narodowe we Wrocławiu© kosma100
Chwilę pokręciliśmy po Kozanowie w poszukiwaniu pewnego, srebrnego Wozu ale niestety nie znaleźliśmy, pojechaliśmy więc dalej.
Most Milenijny.
Most Milenijny© kosma100
Kosmacz na Moście Milenijnym.
Kosmacz na Moście Milenijnym© kosma100
Widok z Mostu Milenijnego.
Odra - widok z Mostu Milenijnego© kosma100
Plany budowy najwyższego mostu.
Plan budowy najwyższego mostu© kosma100
Budowa w toku.
Budowa mostu© kosma100
Pojechaliśmy w piękne miejsce (w pobliżu ujścia Widawy do Odry).
Moi towarzysze przetyrali mnie przez „teren”, teren objawiał się krzaczorami, korzeniami i innymi, dobrze utrudniającymi normalną jazdę, przeszkodami :-)
Później okazało się, że obok była piękna szutrówka :) No ale jak teren, to teren ;)
Piękne widoczki po drodze.
Rzeczka© kosma100
Kosma wyjechała z krzaczastego terenu.
Kosmacz po wyjechaniu z krzaczastego terenu.© kosma100
Znaleźliśmy przepiękne miejsce gdzie zrobiliśmy sobie ognicho.
Ognicho© kosma100
Przez cały czas mieliśmy piękny widok – mogliśmy sobie poleżeć na trawce, porozmawiać i powygłupiać się – było pięknie.
Stawik© kosma100
Czas szybko minął, trzeba było wracać.
Po drodze odwiedziliśmy kapliczkę.
Kapliczka© kosma100
Znaleźliśmy także pomnik Legendy BS :-)
Pomnik Legendy BS© kosma100
Pora relaksu ;-)
Pora relaksu© kosma100
Jechaliśmy piękną aleją...
Aleja© kosma100
Wiola z Cześkiem odprowadzili mnie na Kozanów, gdzie pojechałam do Asiczki i Młynarza.
Dziękuję Wszystkim za dobrą zabawę, wspaniały dzień, wieczór i za wszystko... :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 44.54km
- Teren 7.00km
- Czas 03:03
- VAVG 14.60km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 18 kwietnia 2009
Kategoria 100 km OMC, Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), Ponad 50 km ;), W towarzystwie ;)
Ząbkowice Śląskie - Wrocław
Karuzela, karuzela
Świat się kręci i umiera
Słońce świeci, słońce gaśnie
Będzie ciemniej albo jaśniej
Polityka, polityka
Tu wojenna gra muzyka
Jest rakieta, ruch lotnika
Polityka, polityka
Ambasada, ambasada
Tutaj bombę się podkłada
Czarną chustę się zakłada
Ambasada, ambasada
Telewizja, telewizja
Superwizja, schizowizja
Otumania i ogłupia
Telewizja, telewizja
A ja wierzę w święte jeże
Kocham siebie i należę
Kiedy piję, piję szczerze
Kiedy piję, Bóg mnie strzeże
Społeczeństwo, społeczeństwo
Dyscyplina, posłuszeństwo
Psychopaci i zboczeńcy
Społeczeństwo, społeczeństwo
Narkotyki, narkotyki
Złoty strzał i są wyniki
Wydłużają się rubryki
Narkotyki, narkotyki
Karuzela, karuzela
Świat się kręci i umiera
Słońce świeci, słońce gaśnie
Będzie ciemniej albo jaśniej
Dzisiaj miałam zaplanowaną trasę Z Ząbkowic Śląskich do Wrocławia.
Czesiek był tak miły, że zaproponował, że spotkamy się gdzieś pośrodku i popedalimy razem do Wrocka.
Ruszyłam: Ząbkowice Śląskie – Olbrachcice Wielkie no i tu się pogubiłam.
Pojechałam gdzieś na okrągło.
Po tysiącach telefonów, zgadaliśmy się z Cześkiem, że mam wyjechać w Niemczy na ósemkę i jechać ósemką aż do spotkania z Cześkiem.
Tak też się stało.
Spotkaliśmy się w Wilkowie Wielkim, gdzie pojechaliśmy na grochówkę :D
Przystronie – Ratajno – Oleszna – Piotrówek.
W Piotrówku udaliśmy się na wieżę – fajna ale zaniedbana i pewnie w najbliższym czsie zostanie rozebrana albo się zawali :(
Widok z wieży
Księżniczka z wieży spuszcza warkocz by Książe wspiął się po tym warkoczu - próba nieudana ;)
A tak się schodzi po takich schodach jak się ma lęk wysokości.
Zjazd z wieży
Gdzieś po drodze – widok na Ślężę.
A teraz mała zagdaka dla Wrocławskich Bikerów:
Co to jest i gdzie to jest?
Taki miły skrócik i jeszcze milszy popas ;-)
Kellysek i Kameleon, no i Czesiek :)
Tym oto sposobem dotarłam do MUR, gdzie spędziłam fantastyczny wieczór ;-)
Dziękuję za gościnę :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)©
Świat się kręci i umiera
Słońce świeci, słońce gaśnie
Będzie ciemniej albo jaśniej
Polityka, polityka
Tu wojenna gra muzyka
Jest rakieta, ruch lotnika
Polityka, polityka
Ambasada, ambasada
Tutaj bombę się podkłada
Czarną chustę się zakłada
Ambasada, ambasada
Telewizja, telewizja
Superwizja, schizowizja
Otumania i ogłupia
Telewizja, telewizja
A ja wierzę w święte jeże
Kocham siebie i należę
Kiedy piję, piję szczerze
Kiedy piję, Bóg mnie strzeże
Społeczeństwo, społeczeństwo
Dyscyplina, posłuszeństwo
Psychopaci i zboczeńcy
Społeczeństwo, społeczeństwo
Narkotyki, narkotyki
Złoty strzał i są wyniki
Wydłużają się rubryki
Narkotyki, narkotyki
Karuzela, karuzela
Świat się kręci i umiera
Słońce świeci, słońce gaśnie
Będzie ciemniej albo jaśniej
Dzisiaj miałam zaplanowaną trasę Z Ząbkowic Śląskich do Wrocławia.
Czesiek był tak miły, że zaproponował, że spotkamy się gdzieś pośrodku i popedalimy razem do Wrocka.
Ruszyłam: Ząbkowice Śląskie – Olbrachcice Wielkie no i tu się pogubiłam.
Pojechałam gdzieś na okrągło.
Po tysiącach telefonów, zgadaliśmy się z Cześkiem, że mam wyjechać w Niemczy na ósemkę i jechać ósemką aż do spotkania z Cześkiem.
Tak też się stało.
Spotkaliśmy się w Wilkowie Wielkim, gdzie pojechaliśmy na grochówkę :D
Grochówka© kosma100
Przystronie – Ratajno – Oleszna – Piotrówek.
W Piotrówku udaliśmy się na wieżę – fajna ale zaniedbana i pewnie w najbliższym czsie zostanie rozebrana albo się zawali :(
Wieża© kosma100
Widok z wieży
widok z wieży w Piotrkowie© kosma100
Księżniczka z wieży spuszcza warkocz by Książe wspiął się po tym warkoczu - próba nieudana ;)
Księżniczka na wieży© kosma100
A tak się schodzi po takich schodach jak się ma lęk wysokości.
Tak się schodzi z lękiem wysokości ;)© kosma100
Zjazd z wieży
zjazd z wieży© kosma100
zjazd z wieży z Piotrówka© kosma100
Gdzieś po drodze – widok na Ślężę.
Ślęża© kosma100
A teraz mała zagdaka dla Wrocławskich Bikerów:
Co to jest i gdzie to jest?
Zagadka© kosma100
Taki miły skrócik i jeszcze milszy popas ;-)
Autostrada ;-)© kosma100
Kellysek i Kameleon, no i Czesiek :)
Kellysek i Kameleon© kosma100
Tym oto sposobem dotarłam do MUR, gdzie spędziłam fantastyczny wieczór ;-)
Dziękuję za gościnę :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)©
- DST 96.00km
- Teren 10.00km
- Czas 05:16
- VAVG 18.23km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 17 kwietnia 2009
Rowerami, (z) rowerami, z Zielakiem ;D
Dzisiejszy dzień był sponsorowany przez markę Zielak :)
Umówiliśmy się w Kłodzku.
Miałam wyjechać wcześniej by nie jechać ósemką.
Wyjechałam o wiele za późno i pomknęłam ósemką z Ząbkowic Śląskich do Kłodzka.
Jadąc myślałam: „Co za kretyn przepowiedział dzisiaj deszcz, przy tak mocnym wietrze nie ma najmniejszej szansy na deszcz...”
Wiatr wiał naprawdę mocno...
Z dużej górki musiałam kręcić by osiągnąć prędkość 20 km/h. W normalnych warunkach, bez kręcenia było by 40 km/h.
Bardo ;-)
Gdzieś po drodze
Jechałam dzielnie, ale przed samym Kłodzkiem spanikowałam.
Nie ważę mało, mój rower nie waży mało, sakwy nie ważą mało.... ale miałam wrażenie, że wiatr zaraz mnie zdmuchnie z drogi... wprost pod nadjeżdżające i wyprzedzające z mikrusią odległością TIRy.
Zatrzymałam się i zadzwoniłam do zielaka, puściłam małą wiązankę i zielak po mnie przyjechał. Okazało się, że jedzie (z) rowerem, samochodem.
No to ruszyliśmy na mały trip (z) rowerami po okolicy.
Wambierzyce.
Zielak z prowiantem ;-)
Następnie odwiedzamy kaplicę czaszek w Czermnej
No i lało i to bardzo :)
Dojeżdżamy do Kłodzka i czas się pożegnać.
Pytam się zielaka o jakąś mało ruchliwą drogę.
Zielak odpowiada: :”Pokażę Ci fajną drogę, bardzo fajną. Prowadzi na taką super przełęcz. Ale jesteś przecież dzielna dziewczynka i dasz sobie radę :)
Jak mówi taki tekst facet, który brał udział w TransAlpie to aż mnie ciary przeszły...
Jadę – jest fajnie ;)
Jest bardzo fajnie – tam w dole droga, którą jechałam ;-)
Spotkałam też elegantkę czarno – żółtą :D
Na przełęczy
No już wiadomo czemu był hard core – K.K.
Wjazd był spoczko ale zjazd.... mój ciężki rower, z ciężkim ładunkiem, z sakwami, po mokrym..... masakra!!!
Kamieniec – kościół – mury.
Dotarłam do Kamieńca – podjechałam pod zamek.
Przyjrzałam się jak tramwajarze uprawiają seks ;-)
Zamek w Kamieńcu
Don Kichot ;)
Jest tyle fajnych rzeczy i terenów do odnowienia w Kamieńcu, że szok ;)
Tej foty nie skomentuję ;-)
Kłodzko - Wojciechowice - Laskówka - Dzbanów - Kamieniec Ząbkowicki - Ząbkowice Śląskie.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)©
Umówiliśmy się w Kłodzku.
Miałam wyjechać wcześniej by nie jechać ósemką.
Wyjechałam o wiele za późno i pomknęłam ósemką z Ząbkowic Śląskich do Kłodzka.
Jadąc myślałam: „Co za kretyn przepowiedział dzisiaj deszcz, przy tak mocnym wietrze nie ma najmniejszej szansy na deszcz...”
Wiatr wiał naprawdę mocno...
Z dużej górki musiałam kręcić by osiągnąć prędkość 20 km/h. W normalnych warunkach, bez kręcenia było by 40 km/h.
Bardo ;-)
Bardo© kosma100
Gdzieś po drodze
Gdzieś w okolicach Kłodzka.© kosma100
Jechałam dzielnie, ale przed samym Kłodzkiem spanikowałam.
Nie ważę mało, mój rower nie waży mało, sakwy nie ważą mało.... ale miałam wrażenie, że wiatr zaraz mnie zdmuchnie z drogi... wprost pod nadjeżdżające i wyprzedzające z mikrusią odległością TIRy.
Droga na Kłodzko© kosma100
Zatrzymałam się i zadzwoniłam do zielaka, puściłam małą wiązankę i zielak po mnie przyjechał. Okazało się, że jedzie (z) rowerem, samochodem.
No to ruszyliśmy na mały trip (z) rowerami po okolicy.
Wambierzyce.
Wambierzyce© kosma100
Wambierzyce© kosma100
Zielak z prowiantem ;-)
Zielak z prowiantem ;-)© kosma100
Następnie odwiedzamy kaplicę czaszek w Czermnej
Kaplica czaszek© kosma100
No i lało i to bardzo :)
Dojeżdżamy do Kłodzka i czas się pożegnać.
Pytam się zielaka o jakąś mało ruchliwą drogę.
Zielak odpowiada: :”Pokażę Ci fajną drogę, bardzo fajną. Prowadzi na taką super przełęcz. Ale jesteś przecież dzielna dziewczynka i dasz sobie radę :)
Jak mówi taki tekst facet, który brał udział w TransAlpie to aż mnie ciary przeszły...
Jadę – jest fajnie ;)
droga w górach© kosma100
Jest bardzo fajnie – tam w dole droga, którą jechałam ;-)
podjazd na przełęcz© kosma100
Spotkałam też elegantkę czarno – żółtą :D
Salamanderka© kosma100
Na przełęczy
przełęcz© kosma100
No już wiadomo czemu był hard core – K.K.
Klasyk Kłodzki© kosma100
Wjazd był spoczko ale zjazd.... mój ciężki rower, z ciężkim ładunkiem, z sakwami, po mokrym..... masakra!!!
droga© kosma100
Kamieniec – kościół – mury.
Kamieniec mury© kosma100
Kamieniec© kosma100
Dotarłam do Kamieńca – podjechałam pod zamek.
Przyjrzałam się jak tramwajarze uprawiają seks ;-)
Seks tramwajarzy© kosma100
Zamek w Kamieńcu
Zamek© kosma100
Don Kichot ;)
Rycerz na koniu© kosma100
Jest tyle fajnych rzeczy i terenów do odnowienia w Kamieńcu, że szok ;)
Zamek w Kamieńcu Ząbkowickim© kosma100
Zamek w Kamieńcu© kosma100
Tej foty nie skomentuję ;-)
Most - nie skomentuję tej fotki ;-)© kosma100
Kłodzko - Wojciechowice - Laskówka - Dzbanów - Kamieniec Ząbkowicki - Ząbkowice Śląskie.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)©
- DST 55.31km
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 16 kwietnia 2009
Kategoria Kosmacz - Powsinoga :), Ponad 200 km ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
D.G. - Ząbkowice Śląskie
Miałam jechać na Harpagana, dlatego miałam wolne w pracy od czwartku do poniedziałku.
Na Harpagana postanowiłam nie jechać, więc musiałam coś wymyślić :D
Wymyśliłam odwiedzenie Znajomej w Ząbkowicach Śląskich, małą wycieczkę z Zielakiem, wizytę u Cześka we Wrocławiu oraz spotkanie z Młynarzami.
Miałam wyjechać o 5:00 ale poszłam spać o 1:30, więc nie miałam siły wstać o 4:00, wyjechałam z domu o 6:00.
Popedaliłam drogą 94. Dąbrowa Górnicza – Będzin – Bytom – Wieszowa – Pyskowice –Toszek.
W Toszku minęłam drogowskaz na zamek, czego skutkiem było dymanie z powrotem pod górę zobaczyć zamek. Tam mała sesja zdjęciowa i chwila na uzupełnienie płynów.
Gotycki zamek w Toszku z przełomu XIV i XV wieku.
Gdzieś ten tekst widziałam... hmm ciekawe gdzie? :D
Następnie pojechałam dalej drogą 94 do miejscowości Strzelce Opolskie.
Ratusz w Strzelcach Opolskich.
Pomnik w Strzelcach Opolskich.
Kościół w Strzelcach Opolskich.
W Strzelcach zmieniłam drogę na 409 – obrałam kierunek na Krapkowice.
W Gogolinie.
Ale jaja!
„Poszła Karolinka do Gogolina...” :D
Miasto nad Odrą i Osobłogą - Krapkowice.
Z Krapkowic pojechałam dalej drogą 409 i wylądowałam...
... w Kujawach :-)
Na szczęście to nie te Kujawy :-)
Następnym celem na mojej drodze był przepiękny zamek w Mosznie z 99 wieżyczkami.
Brama z lwami.
Zamek Moszna jest jednym z najpiękniejszych zamków w Polsce. Nazwa wsi pochodzi od słowa moszna - w topografii oznaczającego dolinę :))) Jego budowę rozpoczęto w XVII wieku, w przeszłości Zamek Moszna należał do rodu Tiele-Wincklerów, dziś znajduje się tam Centrum Terapii Nerwic.
Dla takich widoków warto mieć nerwice :)
Kosma z rowerkiem przy zamku.
Tutaj nad cichym i mało uczęszczanym stawikiem zrobiłam sobie popas.
A takie dziwne „cóś” tam „obsiadło” biednego, mizernego liścia... Co to?
Z Moszny drogą 409 a następnie 407 popedaliłam do Nysy.
Jadę sobie jakieś 20 km przed Nysą, jadę, trochę wolno, trochę psycha siada – bo daleko i może mnie złapać zmrok.... ale jadę.
Nagle ni z gruchy, ni z pietruchy słyszę: „Cześć!”. „Cześć” – odpowiadam.
Dogoniła mnie Dziewczyna na kolarce. Pyta się skąd jadę i dokąd. Jak usłyszała moją odpowiedź to spytała się czy „na raz”. Bardzo fajnie się jechało. W pewnym momencie odgięłam mapnik (zastawia mi licznik) i patrzę: 34 km/h... :D
Agnieszka (bo tak ma na imię Właścicielka Kolarki) zaproponowała mi, że oprowadzi mnie po Nysie – SUPER!!!
W międzyczasie spotykamy Jej Męża, który się do nas dołącza.
Nysa – fortyfikacje.
Z Agnieszką i Kellyskami ;-)
W następnym forcie
Podczas rozmowy i konsumpcji lodów, dowiaduję się, że Kellysek i miłość do rowerków to nie jedyna nasza wspólna cecha ;-) Dzięki Agnieszko za miłe spotkanie i do zobaczenia na Bike Oriencie :-)
Aga odwozi mnie prawie pod samo jezioro i myka do domu, ja mknę dalej...
Z Nysy 46-tką do Paczkowa, tam odbijam na 382-jkę.
Tym o to sposobem trafiam do Kamieńca Ząbkowickiego.
No i fota na pożegnanie :-)
Było bosko!!!
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)©
Na Harpagana postanowiłam nie jechać, więc musiałam coś wymyślić :D
Wymyśliłam odwiedzenie Znajomej w Ząbkowicach Śląskich, małą wycieczkę z Zielakiem, wizytę u Cześka we Wrocławiu oraz spotkanie z Młynarzami.
Miałam wyjechać o 5:00 ale poszłam spać o 1:30, więc nie miałam siły wstać o 4:00, wyjechałam z domu o 6:00.
Popedaliłam drogą 94. Dąbrowa Górnicza – Będzin – Bytom – Wieszowa – Pyskowice –Toszek.
W Toszku minęłam drogowskaz na zamek, czego skutkiem było dymanie z powrotem pod górę zobaczyć zamek. Tam mała sesja zdjęciowa i chwila na uzupełnienie płynów.
Gotycki zamek w Toszku z przełomu XIV i XV wieku.
Zamek w Toszku© kosma100
Zamek w Toszku© kosma100
Gdzieś ten tekst widziałam... hmm ciekawe gdzie? :D
Tablica na Zamku w Toszku© kosma100
Zamek w Toszku© kosma100
Zamek w Toszku© kosma100
Następnie pojechałam dalej drogą 94 do miejscowości Strzelce Opolskie.
Ratusz w Strzelcach Opolskich.
Strzelce Opolskie© kosma100
Pomnik w Strzelcach Opolskich.
Pomnik w Strzelcach Opolskich© kosma100
Kościół w Strzelcach Opolskich.
Strzelce Opolskie - kościół© kosma100
W Strzelcach zmieniłam drogę na 409 – obrałam kierunek na Krapkowice.
W Gogolinie.
Gogolin wita© kosma100
W Gogolinie© kosma100
Ale jaja!
Pisanka gigant w Gogolinie© kosma100
„Poszła Karolinka do Gogolina...” :D
Pomnik Karolinki w Gogolinie© kosma100
Miasto nad Odrą i Osobłogą - Krapkowice.
Wieża w Krapkowicach© kosma100
Mury w Krapkowicach© kosma100
Z Krapkowic pojechałam dalej drogą 409 i wylądowałam...
... w Kujawach :-)
Kujawy :-)© kosma100
Na szczęście to nie te Kujawy :-)
Następnym celem na mojej drodze był przepiękny zamek w Mosznie z 99 wieżyczkami.
Brama z lwami.
Brama z lwami w Mosznie© kosma100
Zamek Moszna jest jednym z najpiękniejszych zamków w Polsce. Nazwa wsi pochodzi od słowa moszna - w topografii oznaczającego dolinę :))) Jego budowę rozpoczęto w XVII wieku, w przeszłości Zamek Moszna należał do rodu Tiele-Wincklerów, dziś znajduje się tam Centrum Terapii Nerwic.
Dla takich widoków warto mieć nerwice :)
Zamek Moszna© kosma100
Kosma z rowerkiem przy zamku.
Kosma na zamku w Mosznie© kosma100
Tutaj nad cichym i mało uczęszczanym stawikiem zrobiłam sobie popas.
Popas na zamku w Mosznie© kosma100
A takie dziwne „cóś” tam „obsiadło” biednego, mizernego liścia... Co to?
Liść... biedny liść...© kosma100
Z Moszny drogą 409 a następnie 407 popedaliłam do Nysy.
Jadę sobie jakieś 20 km przed Nysą, jadę, trochę wolno, trochę psycha siada – bo daleko i może mnie złapać zmrok.... ale jadę.
Nagle ni z gruchy, ni z pietruchy słyszę: „Cześć!”. „Cześć” – odpowiadam.
Dogoniła mnie Dziewczyna na kolarce. Pyta się skąd jadę i dokąd. Jak usłyszała moją odpowiedź to spytała się czy „na raz”. Bardzo fajnie się jechało. W pewnym momencie odgięłam mapnik (zastawia mi licznik) i patrzę: 34 km/h... :D
Agnieszka (bo tak ma na imię Właścicielka Kolarki) zaproponowała mi, że oprowadzi mnie po Nysie – SUPER!!!
W międzyczasie spotykamy Jej Męża, który się do nas dołącza.
Nysa – fortyfikacje.
Fortyfikacje w Nysie© kosma100
Z Agnieszką i Kellyskami ;-)
Z Agnieszką w Nysie© kosma100
W następnym forcie
Kosma w Nysie© kosma100
Podczas rozmowy i konsumpcji lodów, dowiaduję się, że Kellysek i miłość do rowerków to nie jedyna nasza wspólna cecha ;-) Dzięki Agnieszko za miłe spotkanie i do zobaczenia na Bike Oriencie :-)
Aga odwozi mnie prawie pod samo jezioro i myka do domu, ja mknę dalej...
Jezioro Głębinowskie© kosma100
Z Nysy 46-tką do Paczkowa, tam odbijam na 382-jkę.
Tym o to sposobem trafiam do Kamieńca Ząbkowickiego.
Zamek w Kamieńcu Ząbkowickim© kosma100
No i fota na pożegnanie :-)
cień© kosma100
Było bosko!!!
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)©
- DST 214.15km
- Czas 10:03
- VAVG 21.31km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 kwietnia 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Do pracy...
Przed południem do pracy.
Mój rower (Kellysek) waży teraz chyba tonę... nie wiem co będzie jak założę sakwy, nie wiem co będzie jak do sakw wpakuję rzeczy...
Od dwóch dni zaczynam czuć moje lewe kolano... nie dobrze, nie dobrze...
Ale wiem, że wychodzę z pracy o 20:00 i do wtorku mam WOLNE :)))
Oj będzie się działo :D
Po pracy do domku. Nie standardowo, znowu w Dąbrowie od tyłu na stacje benzynową "nadymać" kółka :-)
Kurczę 22:58 a ja jestem w lesie z pakowaniem :/ przez tą torbę na kierownicę :/ zostawiam ją w domu - zaczynam pakować sakwy :D
Do wtorku :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Mój rower (Kellysek) waży teraz chyba tonę... nie wiem co będzie jak założę sakwy, nie wiem co będzie jak do sakw wpakuję rzeczy...
Od dwóch dni zaczynam czuć moje lewe kolano... nie dobrze, nie dobrze...
Ale wiem, że wychodzę z pracy o 20:00 i do wtorku mam WOLNE :)))
Oj będzie się działo :D
Po pracy do domku. Nie standardowo, znowu w Dąbrowie od tyłu na stacje benzynową "nadymać" kółka :-)
Kurczę 22:58 a ja jestem w lesie z pakowaniem :/ przez tą torbę na kierownicę :/ zostawiam ją w domu - zaczynam pakować sakwy :D
Do wtorku :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 33.84km
- Czas 01:42
- VAVG 19.91km/h
- VMAX 39.40km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 kwietnia 2009
No comments...
!^%$!^*^!&^&!#%$^!#^$#^$!$#&^!#^$%&!$~!^!^@%$#&^#@^@%^&@#
NIE SKOMENTUJĘ palanta, który robi dziury w ramie na bagażnik i błotniki, nie pod śrubki standardowe;
NIE SKOMENTUJĘ dopasowania, a raczej nie dopasowania dziurek w ramie, bagażników oraz błotników;
NIE SKOMENTUJĘ tego, że wszystkie śrubki miałam „ciut” za krótkie;
NIE SKOMENTUJĘ tego, że dłuższe śrubki wzięłam z Meridki, odkręcając koszyczek na bidon z uchwytem na pompkę;
NIE SKOMENTUJĘ palanta, który założył na śrubkę podkładkę o takim samym rozmiarze (to pewnie ja :D) i właśnie tego milimetra mi brakowało – ściągałam tę podkładkę pół godziny;
NIE SKOMENTUJĘ mojego poranka – cały poranek (od 8:00) męczyłam się z montowaniem bagażnika do mojego Kellyska;
NIE SKOMENTUJĘ mojej wyobraźni i inwencji twórczej w przykręcaniu błotników;
NIE SKOMENTUJĘ rezultatu moich zmagań;
NIE SKOMENTUJĘ już niczego...
NIE SKOMENTUJĘ palanta, który robi dziury w ramie na bagażnik i błotniki, nie pod śrubki standardowe;
NIE SKOMENTUJĘ dopasowania, a raczej nie dopasowania dziurek w ramie, bagażników oraz błotników;
NIE SKOMENTUJĘ tego, że wszystkie śrubki miałam „ciut” za krótkie;
NIE SKOMENTUJĘ tego, że dłuższe śrubki wzięłam z Meridki, odkręcając koszyczek na bidon z uchwytem na pompkę;
NIE SKOMENTUJĘ palanta, który założył na śrubkę podkładkę o takim samym rozmiarze (to pewnie ja :D) i właśnie tego milimetra mi brakowało – ściągałam tę podkładkę pół godziny;
śrubka z podkładką© kosma100
NIE SKOMENTUJĘ mojego poranka – cały poranek (od 8:00) męczyłam się z montowaniem bagażnika do mojego Kellyska;
NIE SKOMENTUJĘ mojej wyobraźni i inwencji twórczej w przykręcaniu błotników;
NIE SKOMENTUJĘ rezultatu moich zmagań;
Zamontowanie błotnika i bagażnika :/© kosma100
NIE SKOMENTUJĘ już niczego...
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 14 kwietnia 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Pracowo standardowo
Pewnie nie wiesz ale mam to po komunie
Gawiedziowstręt - źle się czuję w tłumie
Źle się czuję wśród tych co otwarte już drzwi
Chcą wyważyć
Wszyscy śpiewają wszyscy klaszczą w dłonie
Andy Warhol, orzeł w koronie
Mówisz mi kim mam być
W czym najlepiej mi jest do twarzy
Same ch***we słowa
Jak przeżeniony towar
Same chore słowa
Po których puchnie głowa
Siedzę w Bułgarskim Centrum...
Centrum Hujozy jest tu
Tomasz Wata o końcu świata mówi
Głodne kawałki dla najedzonych żółwi
Ten jego przebiegły żydowski spisek
Ja zmaczam pissem
Poniżej pasa - twa sztuczka nieczysta
To do lisiej pipki z tutejszego Aktivista
Wiadro żółci ma twa wątroba snoba
Że aż zapachniało linczem
Same ch***we słowa
Podziemna scena z lotu ptaka
Fajnie wygląda na plakatach
Za trumną w kondukcie po cichu człapią
Baby kulawe
Miał Kozakiewicz na łokciu zgjęcie
Tu prawa Mendla, tam zapałka na zakręcie
Schowaj synku swój biedny środkowy palec
Bo zaraz sobie nim zamieszam kawę
Same ch***we słowa
Do pracy.
Po godzinie 22:00 z pracy – standardowo.
Jadąc przy stawikach w Sosnowcu zauważyłam lampkę tylną jakiegoś bikera...
Włączył mi się „kręcacz” ;D
Dogoniłam go na światłach, miał pecha, że stał a ja jechałam... no i zielone było po mojej stronie.
Wyprzedziłam go i popedaliłam przed siebie. Na ślimaku czerwone światło. Przejechały z podporządkowanej wozy strażackie na sygnale.
I w tym momencie zachowałam się jak dziadek w kapeluszu, jak baba za kierownicą, jak kierowca Daewoo...
Albo gorzej: jak dziadek w kapeluszu za kierownicą Daewoo będący babą...
Pierwszy raz w życiu zrobiłam taki „manewr życia”... :(
Zapaliło się zielone...
Ruszyłam...
{Nie wiem dlaczego zachowałam się tak idiotycznie...
Może przez 10 ciężkich, wyczerpujących psychicznie, godzin w pracy...
Może przez goniącego mnie bikera...
Może z powodu ogólnego ostatnio przemęczenia wszystkim, tzw. Zmęczenia materiału...
Może dlatego, że tak miało być, że ktoś „na górze” postanowił przypomnieć mi o kruchości życia....
Może dlatego, że znowu kręci mi się w głowie gdy opuszczam na dół głowę albo leżę...
Może dlatego, że zawsze przez to skrzyżowanie przejeżdżam „na maksa” by nie torować ruchu samochodów (nie mają miejsca by mnie wyprzedzić)...
Może dlatego, że w myślach układałam moją "weekendową wyprawę"...
Nie wiem dlaczego, nie zamierzam się tłumaczyć ale biję się w piersi...}
Ruszyłam...
Słyszałam syrenę ale mózg powiedział, że to syrena oddalających się wozów strażackich...
15 metrów do drugiego skrzyżowania...
10 metrów do drugiego skrzyżowania...
5 metrów do drugiego skrzyżowania...
Nadal zielone swiatło...
Słyszę syrenę...
Słyszę potężny klakson...
Patrzę w prawo...
Pędzi wóz strażacki na sygnale...
Ułamek sekundy...
Dwie drogi wyjścia z sytuacji – przejeżdżam bo i tak nie zdążę wyhamować albo hamuję...
Klamka zapadła – hamuję...
Na ślizgu przejeżdżam chyba z 5,5 metra....
W tym momencie przelatuje mi całe życie przed oczyma i widzę jak wóz mnie potrąca i z impetem lecę jakieś 20 metrów...
Połowę opon zostawiam na asfalcie...
Wyhamowuję wyjeżdżając kołem na drogę, po której pędzi straż...
Szybko się cofam...
Wóz przelatuje obok mnie...
Zrobiło mi się słabo, łzy w oczach, a ręce drżały mi przez godzinę...
Zachowałam się jak gówniarz, jak „miszczyni” kierownicy....
Jeszcze raz biję się w piersi i cieszę się, że tak to się skończyło.
I mam potworny żal do siebie...
Cieszę się, że wybrałam dobrą decyzję i że miałam refleks by szybko zareagować, cieszę się, że hamulce w Kellysku są „brzytwa”...
Cieszę się, że dokonuje tego wpisu...
Jedno jest pewne – gdybym wybrała „przemknięcie przed strażą pożarną”, wolniej zareagowała, nie pisałabym już tego wpisu... :(
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających...
Gawiedziowstręt - źle się czuję w tłumie
Źle się czuję wśród tych co otwarte już drzwi
Chcą wyważyć
Wszyscy śpiewają wszyscy klaszczą w dłonie
Andy Warhol, orzeł w koronie
Mówisz mi kim mam być
W czym najlepiej mi jest do twarzy
Same ch***we słowa
Jak przeżeniony towar
Same chore słowa
Po których puchnie głowa
Siedzę w Bułgarskim Centrum...
Centrum Hujozy jest tu
Tomasz Wata o końcu świata mówi
Głodne kawałki dla najedzonych żółwi
Ten jego przebiegły żydowski spisek
Ja zmaczam pissem
Poniżej pasa - twa sztuczka nieczysta
To do lisiej pipki z tutejszego Aktivista
Wiadro żółci ma twa wątroba snoba
Że aż zapachniało linczem
Same ch***we słowa
Podziemna scena z lotu ptaka
Fajnie wygląda na plakatach
Za trumną w kondukcie po cichu człapią
Baby kulawe
Miał Kozakiewicz na łokciu zgjęcie
Tu prawa Mendla, tam zapałka na zakręcie
Schowaj synku swój biedny środkowy palec
Bo zaraz sobie nim zamieszam kawę
Same ch***we słowa
Do pracy.
Po godzinie 22:00 z pracy – standardowo.
Jadąc przy stawikach w Sosnowcu zauważyłam lampkę tylną jakiegoś bikera...
Włączył mi się „kręcacz” ;D
Dogoniłam go na światłach, miał pecha, że stał a ja jechałam... no i zielone było po mojej stronie.
Wyprzedziłam go i popedaliłam przed siebie. Na ślimaku czerwone światło. Przejechały z podporządkowanej wozy strażackie na sygnale.
I w tym momencie zachowałam się jak dziadek w kapeluszu, jak baba za kierownicą, jak kierowca Daewoo...
Albo gorzej: jak dziadek w kapeluszu za kierownicą Daewoo będący babą...
Pierwszy raz w życiu zrobiłam taki „manewr życia”... :(
Zapaliło się zielone...
Ruszyłam...
{Nie wiem dlaczego zachowałam się tak idiotycznie...
Może przez 10 ciężkich, wyczerpujących psychicznie, godzin w pracy...
Może przez goniącego mnie bikera...
Może z powodu ogólnego ostatnio przemęczenia wszystkim, tzw. Zmęczenia materiału...
Może dlatego, że tak miało być, że ktoś „na górze” postanowił przypomnieć mi o kruchości życia....
Może dlatego, że znowu kręci mi się w głowie gdy opuszczam na dół głowę albo leżę...
Może dlatego, że zawsze przez to skrzyżowanie przejeżdżam „na maksa” by nie torować ruchu samochodów (nie mają miejsca by mnie wyprzedzić)...
Może dlatego, że w myślach układałam moją "weekendową wyprawę"...
Nie wiem dlaczego, nie zamierzam się tłumaczyć ale biję się w piersi...}
Ruszyłam...
Słyszałam syrenę ale mózg powiedział, że to syrena oddalających się wozów strażackich...
15 metrów do drugiego skrzyżowania...
10 metrów do drugiego skrzyżowania...
5 metrów do drugiego skrzyżowania...
Nadal zielone swiatło...
Słyszę syrenę...
Słyszę potężny klakson...
Patrzę w prawo...
Pędzi wóz strażacki na sygnale...
Ułamek sekundy...
Dwie drogi wyjścia z sytuacji – przejeżdżam bo i tak nie zdążę wyhamować albo hamuję...
Klamka zapadła – hamuję...
Na ślizgu przejeżdżam chyba z 5,5 metra....
W tym momencie przelatuje mi całe życie przed oczyma i widzę jak wóz mnie potrąca i z impetem lecę jakieś 20 metrów...
Połowę opon zostawiam na asfalcie...
Wyhamowuję wyjeżdżając kołem na drogę, po której pędzi straż...
Szybko się cofam...
Wóz przelatuje obok mnie...
Zrobiło mi się słabo, łzy w oczach, a ręce drżały mi przez godzinę...
Zachowałam się jak gówniarz, jak „miszczyni” kierownicy....
Jeszcze raz biję się w piersi i cieszę się, że tak to się skończyło.
I mam potworny żal do siebie...
Cieszę się, że wybrałam dobrą decyzję i że miałam refleks by szybko zareagować, cieszę się, że hamulce w Kellysku są „brzytwa”...
Cieszę się, że dokonuje tego wpisu...
Jedno jest pewne – gdybym wybrała „przemknięcie przed strażą pożarną”, wolniej zareagowała, nie pisałabym już tego wpisu... :(
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających...
- DST 31.90km
- Czas 01:28
- VAVG 21.75km/h
- VMAX 41.00km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 13 kwietnia 2009
Kategoria Statystycznie rzecz biorąc :-)
STATYSTYKA "w ciągu" - kwiecień 2009
W kwietniu:
- najwięcej dni "w ciągu" - 30 dni;
- okres "w ciągu" - 14 marca – 13 kwietnia 2009;
- ilość km "w ciągu" – 1213,81 km;
- najmniejsza ilość km "w ciągu" - 3,59 km (25.03.2009);
- największa ilość km "w ciągu" - 155,31 km (14.03.2009).
Postanowiłam robić sobie taką statystykę każdego ostatniego dnia miesiąca. Będę Brała pod uwagę dni „w ciągu”, w ciągu rowerowym oczywiście, czyli liczbę dni bez przerwy w pedaleniu (w pedaleniu na świeżym powietrzu, bo innego nie uznaję :))
Utworzyłam nową kategorię „Statystycznie rzecz biorąc”.
Jeżeli robię kwiecień, tak jak teraz, a ciąg trwa od marca, to oczywiście liczę cały ciąg, począwszy od pierwszego dnia ciągu (marcowego pomimo, że robię statystykę kwietnia).
Z racji tego, że dzisiaj pracuję... postanowiłam uzupełnić zaległe miesiące (od stycznia 2009 roku) i doprowadzić do dnia dzisiejszego, by pod koniec kwietnia zliczyć tylko pozostałe :-)
Tak sobie to wykombinowałam :-)
- najwięcej dni "w ciągu" - 30 dni;
- okres "w ciągu" - 14 marca – 13 kwietnia 2009;
- ilość km "w ciągu" – 1213,81 km;
- najmniejsza ilość km "w ciągu" - 3,59 km (25.03.2009);
- największa ilość km "w ciągu" - 155,31 km (14.03.2009).
Postanowiłam robić sobie taką statystykę każdego ostatniego dnia miesiąca. Będę Brała pod uwagę dni „w ciągu”, w ciągu rowerowym oczywiście, czyli liczbę dni bez przerwy w pedaleniu (w pedaleniu na świeżym powietrzu, bo innego nie uznaję :))
Utworzyłam nową kategorię „Statystycznie rzecz biorąc”.
Jeżeli robię kwiecień, tak jak teraz, a ciąg trwa od marca, to oczywiście liczę cały ciąg, począwszy od pierwszego dnia ciągu (marcowego pomimo, że robię statystykę kwietnia).
Z racji tego, że dzisiaj pracuję... postanowiłam uzupełnić zaległe miesiące (od stycznia 2009 roku) i doprowadzić do dnia dzisiejszego, by pod koniec kwietnia zliczyć tylko pozostałe :-)
Tak sobie to wykombinowałam :-)
- Aktywność Jazda na rowerze