Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wtorek, 8 czerwca 2010 Kategoria Kellysek :)

Trening przed Bike Orientem ;-)

Trening przed Bike Orientem ;-)

Jako, że dzisiaj opiekowałam się Dziewczynami, a Bike Orient tuż tuż postanowiłam pojechać nad Pogorię z "Bikeorientowym Balastem" ;-)

Z Martą w siodełku z Manhattanu na Pogorię III, wokół Pogorii i z powrotem ;-)


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 10.99km
  • Czas 00:45
  • VAVG 14.65km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

O mały włos potrącona przez samochód...

O mały włos potrącona przez samochód...

Rankiem z Mydlic na Manhattan - opiekować się Dziewczynami :-)

Na Mydlicach jechałam główną drogą a.... @$!#@^#^%&$^&@$%!%!% pan w kapeluszu (ale kapelusz pewnie leżał obok) wyjeżdżał z drogi osiedlowej wprost na mnie.
Dobrze, że było szeroko, dobrze, że zdążyłam uciec, dobrze, że w końcu (po moim głośnym krzyku - aż mnie gardło boli) ten pseudo - kierowca zahamował.

Sytuacja identyczna jak feralnego września tylko zakończenie mniej dramatyczne.
Co przeżyłam to moje :(
Pan zatrzymał się 300 metrów dalej by kupić coś w kiosku.
Nie omieszkałam podjechać i powiedzieć parę słów.

Tłumaczenie kierowcy: "Nie widziałem pani". Na to ja: "To albo proszę iść do okulisty albo zrezygnować z prowadzenia samochodu bądź bardziej uważać - rowerzysta w starciu z samochodem nie ma żadnych szans."

Ten niemiły incydent skutecznie mnie obudził i wprowadził w drżenie moje nogi...

Wieczorkiem z powrotem do mieszkania.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 10.80km
  • Czas 00:38
  • VAVG 17.05km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 7 czerwca 2010 Kategoria Kellysek :), Urzędowo - remontowo, W towarzystwie ;)

Z poznańskim Bikerem po Dąbrowie Górniczej ;-)

Z poznańskim Bikerem po Dąbrowie Górniczej ;-)

W niedzielę wieczorem powiększyła się moja stajnia :-)


Spokojnie, to nie nowy nabytek.
Odwiedził mnie Jacek, który jechał z MTB Trophy.
Jacek jadąc na ten maraton skasował swój wóz :(


Dobrze, że mojemu ulubionemu Poznańskiemu Bikerowi nic się nie stało.

Podziwiałam Jego spodenki z dziurą... ;-)


Dziurkę zrobił na jednym ze zjazdów na maratonie ;)

Pojechaliśmy „służbowo” - musiałam pozałatwiać parę spraw związanych z remontem domu w Urzędzie Miasta... masakra :/

Jacek przed Urzędem ;)


Pojechaliśmy później do mojej cioci na Manhattan, następnie na Mydlice i z powrotem do UM.
Po załatwieniu wszelakiej biurokracji pojechaliśmy na Pogorię :)

Poznański biker na dąbrowskiej Pogorii




Nasza ulubiona zabawa – sesja 3 zdjęć ;)




Z Pogorii popedałowaliśmy na Zieloną. Chociaż były pewne problemy z dojazdem ;)
Jacek myślał, że jest twardszy niż komary...


… niestety okazało się, że komary były twardsze ;-)


Czas niestety nieubłaganie płynął, trzeba było wracać.
Postanowiliśmy jechać na pizzę... ale nie było nam dane zjeść pizzy :)
Byliśmy w 4 pizzeriach – 3 zamknięte, w czwartej piec jeszcze nie był rozgrzany.
Zjedliśmy więc obiadek i popedaliliśmy do domku.

Dzięki Jacku za odwiedziny ;-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 30.47km
  • Czas 01:51
  • VAVG 16.47km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 7 czerwca 2010

Bike Orient tuż tuż... :-)

Bike Orient tuż tuż...
Kto się nie zapisał ten tchórz...
:-)


Wpis ten umieszczam by przypomnieć zapominalskim, polecić niezorientowanym, dodać odwagi wahającym się.



Bike Orient jest to najlepiej zorganizowany rajd na orientację.
Zaliczany jest do rajdów z cyklu Pucharu Polski w Maratonach Rowerowych na Orientację.
Dla żółtodziobów: dostajesz mapę z zaznaczonymi na niej punktami kontrolnymi i trzeba je zdobyć. To ile punktów zdobywasz i w jakiej kolejności zależy od Ciebie. Ważne by zmieścić się w określonym czasie.
Szczegółowy regulamin na stronie Bike Orient.

To tyle ogólnych informacji, teraz opiszę moje doświadczenia.

Mój pierwszy Bike Orient, a tym samym mój pierwszy rajd na orientację odbył się 1 lipca 2007 roku.
Był to nieformalny zlot ludzi, którzy znali się tylko z Internetu, ze strony Bikestats.
Było wspaniale!!! Przygoda, walka z mapą, wspaniałe towarzystwo, ciekawi ludzie, niezła zabawa przed, po i w trakcie rajdu :-)
Byłam pod wielkim wrażeniem organizacji – jak można za tak niewiele (kwota wpisowego) zorganizować tak wiele (dużo świadczeń i nagród).

Kolejny Bike Orient odbył się 21 czerwca 2008. Było, jak zwykle, SUPER!!!
Myślałam, że nic nie może pobić organizacji Bike Orientu 2007. Okazało się, że może – organizacja Bike Orientu 2008 ;-)

Następny rok, następny Bike Orient, następne niespodzianki. Pomysłowość organizatorów sięgnęła zenitu :-) Brodzenie w rzece z możliwością przejażdżki krypą :-)

Bike Orient pozwolił mi poznać rajdy na orientację... pozwolił poznać i zmusił mnie do pokochania ich :-) Od tego momentu biorę udział w rajdach na orientację, nadmienię też, że sama je organizuje dla grupy Znajomych ;-)

Podziwiam Bike Orient nie tylko za organizację, podziwiam również za to, że jest to wspaniała zabawa zarówno dla zawodowców w tej branży jak i dla amatorów a także dla całych rodzin. Rajd ten jest zawsze organizowany na terenach, gdzie możemy dużo zobaczyć i dużo się nauczyć :)

W tym roku jadę na Bike Orient z całą Rodziną i mnóstwem rowerowych Przyjaciół.
I wiem, że będzie to wspaniała zabawa. Jadę między innymi z 8-letnią dziewczynką, z 7-letnim bikerem, 4-letnią damą :-) Namówiłam na ten rajd Rodzinkę, która nie jeździ wiele, bo nie trzeba dużo jeździć by mieć satysfakcję z udziału w tym rajdzie.

Kto nie spróbował wcześniej uczestnictwa w takiej imprezie jest to najlepszy moment.
A wszystkich Bikestatsowiczy tym bardziej zapraszam. Nadmienię, że jedną z nagród jest nagroda dla najliczniejszego zespołu – Bikestats ma wygraną w kieszeni ;-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających i do zobaczenia na Bike Orient :-)
Już nie mogę się doczekać... ciekawe co mnie zaskoczy w tym roku? :D

Moszna... :-)

Nie mam dupy
Nie mam dupy
Nie mam dupy
Nie mam dupy

Gdzie ma dupa
Rozdzielona
Czy została
Sprzeniewierzona

Na jej miejscu
Same strupy
Ani śladu
Boskiej dupy

Nie mam dupy
Nie mam mózgu
Nie znam już słów
Nawet bluzgów
Nie mam dupy

Może ryja
Druga opcja
Bardziej sprzyja

A najgorszy
Tego skutek
Że trafiłem
Piłką w słupek

Po tej pieśni
Będzie walczyk
Mówił dla państwa
Wojciech Kowalczyk *


Od tygodnia mam dwutygodniowy urlop ale od świtu do wieczora spędzam na przygotowaniach do remontu. Zero rowerka :(
Zostałam jednak namówiona przez Rodzinkę z Helenki by oderwać się na chwilę od pracy i popedałować.
Zdecydowałam, że ulegnę :-)

Pogoda rewelacyjna – słońce oraz piękne, błękitne niebo. Rankiem Anetka z Chłopakami ruszyła zwiedzać Inwałd, a ja z Darkiem postanowiliśmy pojechać gdzieś rowerem. Pierwszy plan był taki by popedalić do Inwałdu... ale stwierdziliśmy, że za daleko – 80 km w jedną stronę. Hmmm... następny pomysł to Moszna. Hmm... 100 km w jedną stronę... ale za to w drodze powrotnej w Kędzierzynie – Koźlu można wsiąść w pociąg.
Wybraliśmy tę drugą opcję.

Chętny do popedalenia w towarzystwie był Łukasz z Helenki. Umówiliśmy się na 9:10 (o wiele za późno jak na taki dystans). Wyruszyliśmy w końcu około 9:30.



Najpierw zaliczyliśmy Górę Św. Anny.
Miał być łagodniejszy wjazd, w końcu i tak wjeżdżaliśmy od tej bardziej stromej strony.
Helenka - Wieszowa (drogą nr 94) – Pyskowice (drogą nr 40) – Ujazd – Zalesie – Leśnica – Góra Sw. Anny.

Sanktuarium na Górze Św. Anny:






Przy pomniku na Górze Św. Anny:


Na Górze Św. Anny obiad w restauracji pod Jeleniem, chwila odpoczynku, zwiedzenie sanktuarium, pomnika, amfiteatru i ruszamy w kierunku Mosznej.

Przez Gogolin, gdzie Łukasz z Darkiem zaliczają Karolinkę ;-)


Następnie Krapkowice, na Rynku lodziki :-)


Dojeżdżamy do Mosznej, gdzie podziwiamy przepiękny zamek.




Tęcza nad fontanną na zamku w Mosznie.




Darek wypatrzył kościotrupa w oknie na jednej z 99 wieżyczek


Odbicie...


Niedźwiedź


Zamek w środku


Malowidła ścienne wewnątrz zamku w Mosznie


Obejrzeliśmy zamek, poleżeliśmy na trawce ale była już godzina 18:00 i trzeba było pedałować do Kędzierzyna – Koźla na pociąg.

Podczas wsiadania na rowery, wydawaliśmy jak jeden mąż, te same dźwięki...
Dowiedzieliśmy się (po czasie), że jest taniej jak się kupuje bilet na pociąg dla więcej niż jednej osoby – my z Darkiem skorzystaliśmy z promocji, Łukasz niestety już nie. (za 2 osoby zapłaciliśmy 15,30 zł, a Łukasz za jedną osobę 9,00 zł) rowery po 1 zł ;-)
Z Kędzierzyna pociągiem do Gliwic, z Gliwic do Zabrza rowerkami.

W „domu” byliśmy o 23:00. Jak byśmy wyjechali o 6:00 to może nie posiłkowalibyśmy się pociągiem. Było pięknie choć... jak w cytowanej przeze mnie dzisiaj piosence :-)

Darek, Łukasz - dzięki za towarzystwo :-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)

*El dupa - „Nie mam dupy”.
  • DST 156.24km
  • Czas 07:46
  • VAVG 20.12km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Trening" przed Bike Orientem ;-)

"Trening" przed Bike Orientem ;-)

Bike Orient tuż, tuż, więc trzeba potrenować.
Z Anetką i Igorkiem ruszyliśmy popedałować po Helence.

Najpierw nad staw


Anetka z Igorkiem


Ekipa w komplecie ;-)


Budowa autostrady


Młody biker :-)




Następnie ulicą Przyjemną

Cienie...


Igorek trenując przed Bike Orientem zalicza glebkę w błocie - dobrze wie, że na Bike Orient takie warunki to norma - jak w tamtym roku.




Było pięknie :) dziękuję za towarzystwo :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 7.60km
  • Czas 00:46
  • VAVG 9.91km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 1 czerwca 2010

Kultowe zdjęcie ;-)

Kultowe zdjęcie ;-)

Dzisiaj (jak zazwyczaj ostatnio) nie jeździłam na rowerze ale znalazłam podczas gruntownego remontu prześwietne zdjęcie i nie mogłam się powstrzymać od pokazania go:


Na zdjęciu jest mój Dziadek - już wiem po kim odziedziczyłam miłość do roweru ;-)
Zdjęcie, moim zdaniem, wymiata :)

Info, dla tych, co się stęsknili za mną: żyję ale robię różne, dziwne rzeczy i nie jest to jeżdżenie na rowerze.
Ale... jeszcze tu wrócę :-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Środa, 26 maja 2010 Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Kellysek :)

Wczesnym rankiem

Wczesnym rankiem po samochód porzucony wczoraj wieczorem pod blokiem Znajomych ;-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 3.00km
  • Czas 00:10
  • VAVG 18.00km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 23 maja 2010 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Nie ma nic, nie mam mnie...

Nie ma nic, nie ma mnie...

To jest mój sen, ten sen przeraża mnie ....
W pokoju bez ścian zamykam się
Nie ma nic, nie ma mnie, niby bezpiecznie
ale wcale nie jest dobrze, w moim śnie.

To jet mój sen, ten sen zawstydza mnie..
Zachłanna i zła wciąż więcej chcę
Nie ma nic, nie ma mnie, niby cudownie
Ale wcale nie jest dobrze, w moim śnie

Budzi mnie wiatr - wiatr niesie strach
Budzi mnie deszcz - deszcz tuli mnie
Budzi mnie blask gorących dni
Budzi mnie krzyk - czy wciąż się śni?

Nie ma nic, nie ma mnie niby bezpiecznie
Ale wcale nie jest dobrze w moim... śnie

Budzi mnie wiatr - wiatr niesie strach
Budzi mnie deszcz - deszcz tuli mnie
Budzi mnie blask gorących dni
Budzi mnie krzyk - czy wciąż się śni?*


Ostatni raz jeździłam na rowerze 6 maja... to nie jest normalne...

Wybierając z wachlarza wymówek mogę napisać:
- bo padało,
- bo musiałam jeździć do pracy samochodem,
- bo miałam dużo pracy przy remontowanym domu.

Bo nie miałam czasu albo nie za dobrze zarządziłam swoim czasem?

Rowerek już przeprosiłam za to, że nie mam dla niego w ogóle czasu.

Teraz pragnę przeprosić Przyjaciół dla których ostatnio nie mam w ogóle czasu... mam nadzieję, że zrozumieją.
Ten rok będzie bardzo trudnym rokiem dla mnie... już jest.
Lecz wierzę w to, że moje ukierunkowane zachowanie zaprocentuje w przyszłości ;-)

Miałam bardzo pracowity weekend.
Udało mi się:
- wynieść 26 wiader wody z piwnicy - niestety przez ostatnie opady woda gruntowa wdarła się do mojej kotłowni...
- zrobić porządek w piwnicy (wyniosłam około 20 pełnych reklamówek "skarbów", do tego przebrałam jakieś 100 słoików, wyniosłam około 200 zniczy, odkurzyłam pajęczyny, wygrałam walkę z myszami i karaluchami itp.)
- powalczyć z watą szklaną (dopiero po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że to wata szklana :/).

Dlatego nie mam czasu dla nikogo...

Udało mi się także poznać nowego Sąsiada... Podczas wynoszenia 25 i 26 wiadra wody Sąsiad mnie zaczepił i zaczęliśmy rozmowę.
Cieszył się, że jakaś młoda osoba będzie mieszkać blisko, dopytywał się którędy wdarła się woda do piwnicy po czym powiedział:
- "Pani wiadrami tę wodę wynosi? Mam pompę, z chęcią Pani pożyczę".
Na to ja z uśmiechem na ustach:
- "Dziękuję, właśnie skończyłam".
Ma facet wyczucie ;-)

Dzisiaj, pomimo pięknej pogody, moje prace przydomowe musiałam skończyć wcześniej, bo miałam jechać na 85-te urodziny mojej Babci.
Przyjechałam do mieszkania, wzięłam długą i gorącą kąpiel i padłam... nie mialam siły wstać z łóżka.
Mialam straszne zakwasy, czułam każdy mięsień mojego ciała.
Czas nieubłagalnie brnął do przodu podniosłam więc zwłoki i popedaliłam na urodziny babci.
A więc Mydlice - Brodway. Po urodzinach z powrotem przez Pogorię ;-)

Na Pogorii zobaczyłam nową asfaltową rowerówkę:


W niedzielę może być tu niebezpiecznie. Wąsko, za wąsko mając na uwadze pędzących rolkowców, rowerzystów i rodzinki idące całą szerokością...

Pogoria:




Przydałaby mi się 36 albo lepiej 72-godzinna doba...


* Edyta Bartosiewicz - "Sen".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 13.02km
  • Czas 00:46
  • VAVG 16.98km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Akwizytor BikeOrientowy ;-)

Taką wodą być
co otuli ciebie całą
ogrzeje ciało zmyje resztki parszywego dnia
i uspokoi każdy nerw
zabawnie pomarszczy dłonie
a kiedy zaśniesz wiernie będzie przy twym łóżku stać
i taką wodą być
a nie tą co żałośnie całą noc tłucze się po oknie
wczoraj wczoraj
i taką wodą być
co nawilży twoje wargi
uwolni kąciki ust gdy przyłożysz je do szklanki
i czarną kawę zmieni w płyn
kiedy dni skute lodem
a kiedy z nieba poleje się żar poczęstuje chłodem
i taką wodą być
a nie tą co żałośnie całą noc w gardle pali ogniem
wczoraj wczoraj
nie liczy się
bo wczoraj
bo wczoraj
i taką wodą być
a nie tą co żałośnie całą noc w gardle pali ogniem
wczoraj wczoraj
nie liczy się
bo wczoraj
bo wczoraj nie było nie*


Zdjęcie z porannej jazdy do pracy:
Hmmm... i jak tu przestrzegać przepisów? :D


Jadąc z pracy, ustrzeliłam barana ;-)


Z pracy do domku, następnie do Tesco, później do Brata na moje imieniny ;-)
No i namówiłam Brata, Bratową, Anię i Martę na Bikeorient :)

Oj, będzie się działo!

Później (po 21:00) z Manhattanu na Mydlice.
Jak miło się jeździ gdy deszcz nie pada :)

*Happysad - "Taką wodą być".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 26.90km
  • Czas 01:29
  • VAVG 18.13km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl