Wpisy archiwalne w kategorii
We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
| Dystans całkowity: | 26901.39 km (w terenie 1175.03 km; 4.37%) |
| Czas w ruchu: | 1454:35 |
| Średnia prędkość: | 18.46 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 47.30 km/h |
| Liczba aktywności: | 902 |
| Średnio na aktywność: | 29.82 km i 1h 37m |
| Więcej statystyk | |
Wtorek, 21 kwietnia 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kosmacz - Powsinoga :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Do pracy... standardowo Helenkowo :-)
Nie jestem nikim ...
Playboyem, półbogiem i królem w koronie
Nie jestem żadnym szulerem
Ani innym wyrafinowanym gnojem ...
Nie jestem nowym Fuhrerem
Ostrzem propagandowej bzdury
Nie jestem marzeniem spełnieniem
Żądnym kariery Mega-Gburem ...
NIEPOKORNY I ZŁY
BRAM NIEBA NIE SIĘGNĘ
TAKIM JAK CHCESZ
NIGDY NIE BĘDĘ ...
Nie jestem synem wazeliny
Areną sterowanego buntu
Nie jestem rozkapryszoną
Super-Gnidą bez uczuć ...
Do pracy... standard numer II - Zabrze Helenka - Katowice.
Z pracy - standard numer I.
Sto lat! Sto lat! Kellyskowi wybiło dzisiaj 1500,9 km ;)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Playboyem, półbogiem i królem w koronie
Nie jestem żadnym szulerem
Ani innym wyrafinowanym gnojem ...
Nie jestem nowym Fuhrerem
Ostrzem propagandowej bzdury
Nie jestem marzeniem spełnieniem
Żądnym kariery Mega-Gburem ...
NIEPOKORNY I ZŁY
BRAM NIEBA NIE SIĘGNĘ
TAKIM JAK CHCESZ
NIGDY NIE BĘDĘ ...
Nie jestem synem wazeliny
Areną sterowanego buntu
Nie jestem rozkapryszoną
Super-Gnidą bez uczuć ...
Do pracy... standard numer II - Zabrze Helenka - Katowice.
Z pracy - standard numer I.
Sto lat! Sto lat! Kellyskowi wybiło dzisiaj 1500,9 km ;)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 43.65km
- Czas 02:17
- VAVG 19.12km/h
- VMAX 40.00km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 16 kwietnia 2009
Kategoria Kosmacz - Powsinoga :), Ponad 200 km ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
D.G. - Ząbkowice Śląskie
Miałam jechać na Harpagana, dlatego miałam wolne w pracy od czwartku do poniedziałku.
Na Harpagana postanowiłam nie jechać, więc musiałam coś wymyślić :D
Wymyśliłam odwiedzenie Znajomej w Ząbkowicach Śląskich, małą wycieczkę z Zielakiem, wizytę u Cześka we Wrocławiu oraz spotkanie z Młynarzami.
Miałam wyjechać o 5:00 ale poszłam spać o 1:30, więc nie miałam siły wstać o 4:00, wyjechałam z domu o 6:00.
Popedaliłam drogą 94. Dąbrowa Górnicza – Będzin – Bytom – Wieszowa – Pyskowice –Toszek.
W Toszku minęłam drogowskaz na zamek, czego skutkiem było dymanie z powrotem pod górę zobaczyć zamek. Tam mała sesja zdjęciowa i chwila na uzupełnienie płynów.
Gotycki zamek w Toszku z przełomu XIV i XV wieku.


Gdzieś ten tekst widziałam... hmm ciekawe gdzie? :D



Następnie pojechałam dalej drogą 94 do miejscowości Strzelce Opolskie.
Ratusz w Strzelcach Opolskich.

Pomnik w Strzelcach Opolskich.

Kościół w Strzelcach Opolskich.

W Strzelcach zmieniłam drogę na 409 – obrałam kierunek na Krapkowice.
W Gogolinie.


Ale jaja!

„Poszła Karolinka do Gogolina...” :D

Miasto nad Odrą i Osobłogą - Krapkowice.


Z Krapkowic pojechałam dalej drogą 409 i wylądowałam...
... w Kujawach :-)

Na szczęście to nie te Kujawy :-)
Następnym celem na mojej drodze był przepiękny zamek w Mosznie z 99 wieżyczkami.
Brama z lwami.

Zamek Moszna jest jednym z najpiękniejszych zamków w Polsce. Nazwa wsi pochodzi od słowa moszna - w topografii oznaczającego dolinę :))) Jego budowę rozpoczęto w XVII wieku, w przeszłości Zamek Moszna należał do rodu Tiele-Wincklerów, dziś znajduje się tam Centrum Terapii Nerwic.
Dla takich widoków warto mieć nerwice :)

Kosma z rowerkiem przy zamku.

Tutaj nad cichym i mało uczęszczanym stawikiem zrobiłam sobie popas.

A takie dziwne „cóś” tam „obsiadło” biednego, mizernego liścia... Co to?

Z Moszny drogą 409 a następnie 407 popedaliłam do Nysy.
Jadę sobie jakieś 20 km przed Nysą, jadę, trochę wolno, trochę psycha siada – bo daleko i może mnie złapać zmrok.... ale jadę.
Nagle ni z gruchy, ni z pietruchy słyszę: „Cześć!”. „Cześć” – odpowiadam.
Dogoniła mnie Dziewczyna na kolarce. Pyta się skąd jadę i dokąd. Jak usłyszała moją odpowiedź to spytała się czy „na raz”. Bardzo fajnie się jechało. W pewnym momencie odgięłam mapnik (zastawia mi licznik) i patrzę: 34 km/h... :D
Agnieszka (bo tak ma na imię Właścicielka Kolarki) zaproponowała mi, że oprowadzi mnie po Nysie – SUPER!!!
W międzyczasie spotykamy Jej Męża, który się do nas dołącza.
Nysa – fortyfikacje.

Z Agnieszką i Kellyskami ;-)

W następnym forcie

Podczas rozmowy i konsumpcji lodów, dowiaduję się, że Kellysek i miłość do rowerków to nie jedyna nasza wspólna cecha ;-) Dzięki Agnieszko za miłe spotkanie i do zobaczenia na Bike Oriencie :-)
Aga odwozi mnie prawie pod samo jezioro i myka do domu, ja mknę dalej...

Z Nysy 46-tką do Paczkowa, tam odbijam na 382-jkę.
Tym o to sposobem trafiam do Kamieńca Ząbkowickiego.

No i fota na pożegnanie :-)

Było bosko!!!
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)©
Na Harpagana postanowiłam nie jechać, więc musiałam coś wymyślić :D
Wymyśliłam odwiedzenie Znajomej w Ząbkowicach Śląskich, małą wycieczkę z Zielakiem, wizytę u Cześka we Wrocławiu oraz spotkanie z Młynarzami.
Miałam wyjechać o 5:00 ale poszłam spać o 1:30, więc nie miałam siły wstać o 4:00, wyjechałam z domu o 6:00.
Popedaliłam drogą 94. Dąbrowa Górnicza – Będzin – Bytom – Wieszowa – Pyskowice –Toszek.
W Toszku minęłam drogowskaz na zamek, czego skutkiem było dymanie z powrotem pod górę zobaczyć zamek. Tam mała sesja zdjęciowa i chwila na uzupełnienie płynów.
Gotycki zamek w Toszku z przełomu XIV i XV wieku.

Zamek w Toszku© kosma100

Zamek w Toszku© kosma100
Gdzieś ten tekst widziałam... hmm ciekawe gdzie? :D

Tablica na Zamku w Toszku© kosma100

Zamek w Toszku© kosma100

Zamek w Toszku© kosma100
Następnie pojechałam dalej drogą 94 do miejscowości Strzelce Opolskie.
Ratusz w Strzelcach Opolskich.

Strzelce Opolskie© kosma100
Pomnik w Strzelcach Opolskich.

Pomnik w Strzelcach Opolskich© kosma100
Kościół w Strzelcach Opolskich.

Strzelce Opolskie - kościół© kosma100
W Strzelcach zmieniłam drogę na 409 – obrałam kierunek na Krapkowice.
W Gogolinie.

Gogolin wita© kosma100

W Gogolinie© kosma100
Ale jaja!

Pisanka gigant w Gogolinie© kosma100
„Poszła Karolinka do Gogolina...” :D

Pomnik Karolinki w Gogolinie© kosma100
Miasto nad Odrą i Osobłogą - Krapkowice.

Wieża w Krapkowicach© kosma100

Mury w Krapkowicach© kosma100
Z Krapkowic pojechałam dalej drogą 409 i wylądowałam...
... w Kujawach :-)

Kujawy :-)© kosma100
Na szczęście to nie te Kujawy :-)
Następnym celem na mojej drodze był przepiękny zamek w Mosznie z 99 wieżyczkami.
Brama z lwami.

Brama z lwami w Mosznie© kosma100
Zamek Moszna jest jednym z najpiękniejszych zamków w Polsce. Nazwa wsi pochodzi od słowa moszna - w topografii oznaczającego dolinę :))) Jego budowę rozpoczęto w XVII wieku, w przeszłości Zamek Moszna należał do rodu Tiele-Wincklerów, dziś znajduje się tam Centrum Terapii Nerwic.
Dla takich widoków warto mieć nerwice :)

Zamek Moszna© kosma100
Kosma z rowerkiem przy zamku.

Kosma na zamku w Mosznie© kosma100
Tutaj nad cichym i mało uczęszczanym stawikiem zrobiłam sobie popas.

Popas na zamku w Mosznie© kosma100
A takie dziwne „cóś” tam „obsiadło” biednego, mizernego liścia... Co to?

Liść... biedny liść...© kosma100
Z Moszny drogą 409 a następnie 407 popedaliłam do Nysy.
Jadę sobie jakieś 20 km przed Nysą, jadę, trochę wolno, trochę psycha siada – bo daleko i może mnie złapać zmrok.... ale jadę.
Nagle ni z gruchy, ni z pietruchy słyszę: „Cześć!”. „Cześć” – odpowiadam.
Dogoniła mnie Dziewczyna na kolarce. Pyta się skąd jadę i dokąd. Jak usłyszała moją odpowiedź to spytała się czy „na raz”. Bardzo fajnie się jechało. W pewnym momencie odgięłam mapnik (zastawia mi licznik) i patrzę: 34 km/h... :D
Agnieszka (bo tak ma na imię Właścicielka Kolarki) zaproponowała mi, że oprowadzi mnie po Nysie – SUPER!!!
W międzyczasie spotykamy Jej Męża, który się do nas dołącza.
Nysa – fortyfikacje.

Fortyfikacje w Nysie© kosma100
Z Agnieszką i Kellyskami ;-)

Z Agnieszką w Nysie© kosma100
W następnym forcie

Kosma w Nysie© kosma100
Podczas rozmowy i konsumpcji lodów, dowiaduję się, że Kellysek i miłość do rowerków to nie jedyna nasza wspólna cecha ;-) Dzięki Agnieszko za miłe spotkanie i do zobaczenia na Bike Oriencie :-)
Aga odwozi mnie prawie pod samo jezioro i myka do domu, ja mknę dalej...

Jezioro Głębinowskie© kosma100
Z Nysy 46-tką do Paczkowa, tam odbijam na 382-jkę.
Tym o to sposobem trafiam do Kamieńca Ząbkowickiego.

Zamek w Kamieńcu Ząbkowickim© kosma100
No i fota na pożegnanie :-)

cień© kosma100
Było bosko!!!
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)©
- DST 214.15km
- Czas 10:03
- VAVG 21.31km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 kwietnia 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Do pracy...
Przed południem do pracy.
Mój rower (Kellysek) waży teraz chyba tonę... nie wiem co będzie jak założę sakwy, nie wiem co będzie jak do sakw wpakuję rzeczy...
Od dwóch dni zaczynam czuć moje lewe kolano... nie dobrze, nie dobrze...
Ale wiem, że wychodzę z pracy o 20:00 i do wtorku mam WOLNE :)))
Oj będzie się działo :D
Po pracy do domku. Nie standardowo, znowu w Dąbrowie od tyłu na stacje benzynową "nadymać" kółka :-)
Kurczę 22:58 a ja jestem w lesie z pakowaniem :/ przez tą torbę na kierownicę :/ zostawiam ją w domu - zaczynam pakować sakwy :D
Do wtorku :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Mój rower (Kellysek) waży teraz chyba tonę... nie wiem co będzie jak założę sakwy, nie wiem co będzie jak do sakw wpakuję rzeczy...
Od dwóch dni zaczynam czuć moje lewe kolano... nie dobrze, nie dobrze...
Ale wiem, że wychodzę z pracy o 20:00 i do wtorku mam WOLNE :)))
Oj będzie się działo :D
Po pracy do domku. Nie standardowo, znowu w Dąbrowie od tyłu na stacje benzynową "nadymać" kółka :-)
Kurczę 22:58 a ja jestem w lesie z pakowaniem :/ przez tą torbę na kierownicę :/ zostawiam ją w domu - zaczynam pakować sakwy :D
Do wtorku :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 33.84km
- Czas 01:42
- VAVG 19.91km/h
- VMAX 39.40km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 14 kwietnia 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Pracowo standardowo
Pewnie nie wiesz ale mam to po komunie
Gawiedziowstręt - źle się czuję w tłumie
Źle się czuję wśród tych co otwarte już drzwi
Chcą wyważyć
Wszyscy śpiewają wszyscy klaszczą w dłonie
Andy Warhol, orzeł w koronie
Mówisz mi kim mam być
W czym najlepiej mi jest do twarzy
Same ch***we słowa
Jak przeżeniony towar
Same chore słowa
Po których puchnie głowa
Siedzę w Bułgarskim Centrum...
Centrum Hujozy jest tu
Tomasz Wata o końcu świata mówi
Głodne kawałki dla najedzonych żółwi
Ten jego przebiegły żydowski spisek
Ja zmaczam pissem
Poniżej pasa - twa sztuczka nieczysta
To do lisiej pipki z tutejszego Aktivista
Wiadro żółci ma twa wątroba snoba
Że aż zapachniało linczem
Same ch***we słowa
Podziemna scena z lotu ptaka
Fajnie wygląda na plakatach
Za trumną w kondukcie po cichu człapią
Baby kulawe
Miał Kozakiewicz na łokciu zgjęcie
Tu prawa Mendla, tam zapałka na zakręcie
Schowaj synku swój biedny środkowy palec
Bo zaraz sobie nim zamieszam kawę
Same ch***we słowa
Do pracy.
Po godzinie 22:00 z pracy – standardowo.
Jadąc przy stawikach w Sosnowcu zauważyłam lampkę tylną jakiegoś bikera...
Włączył mi się „kręcacz” ;D
Dogoniłam go na światłach, miał pecha, że stał a ja jechałam... no i zielone było po mojej stronie.
Wyprzedziłam go i popedaliłam przed siebie. Na ślimaku czerwone światło. Przejechały z podporządkowanej wozy strażackie na sygnale.
I w tym momencie zachowałam się jak dziadek w kapeluszu, jak baba za kierownicą, jak kierowca Daewoo...
Albo gorzej: jak dziadek w kapeluszu za kierownicą Daewoo będący babą...
Pierwszy raz w życiu zrobiłam taki „manewr życia”... :(
Zapaliło się zielone...
Ruszyłam...
{Nie wiem dlaczego zachowałam się tak idiotycznie...
Może przez 10 ciężkich, wyczerpujących psychicznie, godzin w pracy...
Może przez goniącego mnie bikera...
Może z powodu ogólnego ostatnio przemęczenia wszystkim, tzw. Zmęczenia materiału...
Może dlatego, że tak miało być, że ktoś „na górze” postanowił przypomnieć mi o kruchości życia....
Może dlatego, że znowu kręci mi się w głowie gdy opuszczam na dół głowę albo leżę...
Może dlatego, że zawsze przez to skrzyżowanie przejeżdżam „na maksa” by nie torować ruchu samochodów (nie mają miejsca by mnie wyprzedzić)...
Może dlatego, że w myślach układałam moją "weekendową wyprawę"...
Nie wiem dlaczego, nie zamierzam się tłumaczyć ale biję się w piersi...}
Ruszyłam...
Słyszałam syrenę ale mózg powiedział, że to syrena oddalających się wozów strażackich...
15 metrów do drugiego skrzyżowania...
10 metrów do drugiego skrzyżowania...
5 metrów do drugiego skrzyżowania...
Nadal zielone swiatło...
Słyszę syrenę...
Słyszę potężny klakson...
Patrzę w prawo...
Pędzi wóz strażacki na sygnale...
Ułamek sekundy...
Dwie drogi wyjścia z sytuacji – przejeżdżam bo i tak nie zdążę wyhamować albo hamuję...
Klamka zapadła – hamuję...
Na ślizgu przejeżdżam chyba z 5,5 metra....
W tym momencie przelatuje mi całe życie przed oczyma i widzę jak wóz mnie potrąca i z impetem lecę jakieś 20 metrów...
Połowę opon zostawiam na asfalcie...
Wyhamowuję wyjeżdżając kołem na drogę, po której pędzi straż...
Szybko się cofam...
Wóz przelatuje obok mnie...
Zrobiło mi się słabo, łzy w oczach, a ręce drżały mi przez godzinę...
Zachowałam się jak gówniarz, jak „miszczyni” kierownicy....
Jeszcze raz biję się w piersi i cieszę się, że tak to się skończyło.
I mam potworny żal do siebie...
Cieszę się, że wybrałam dobrą decyzję i że miałam refleks by szybko zareagować, cieszę się, że hamulce w Kellysku są „brzytwa”...
Cieszę się, że dokonuje tego wpisu...
Jedno jest pewne – gdybym wybrała „przemknięcie przed strażą pożarną”, wolniej zareagowała, nie pisałabym już tego wpisu... :(
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających...
Gawiedziowstręt - źle się czuję w tłumie
Źle się czuję wśród tych co otwarte już drzwi
Chcą wyważyć
Wszyscy śpiewają wszyscy klaszczą w dłonie
Andy Warhol, orzeł w koronie
Mówisz mi kim mam być
W czym najlepiej mi jest do twarzy
Same ch***we słowa
Jak przeżeniony towar
Same chore słowa
Po których puchnie głowa
Siedzę w Bułgarskim Centrum...
Centrum Hujozy jest tu
Tomasz Wata o końcu świata mówi
Głodne kawałki dla najedzonych żółwi
Ten jego przebiegły żydowski spisek
Ja zmaczam pissem
Poniżej pasa - twa sztuczka nieczysta
To do lisiej pipki z tutejszego Aktivista
Wiadro żółci ma twa wątroba snoba
Że aż zapachniało linczem
Same ch***we słowa
Podziemna scena z lotu ptaka
Fajnie wygląda na plakatach
Za trumną w kondukcie po cichu człapią
Baby kulawe
Miał Kozakiewicz na łokciu zgjęcie
Tu prawa Mendla, tam zapałka na zakręcie
Schowaj synku swój biedny środkowy palec
Bo zaraz sobie nim zamieszam kawę
Same ch***we słowa
Do pracy.
Po godzinie 22:00 z pracy – standardowo.
Jadąc przy stawikach w Sosnowcu zauważyłam lampkę tylną jakiegoś bikera...
Włączył mi się „kręcacz” ;D
Dogoniłam go na światłach, miał pecha, że stał a ja jechałam... no i zielone było po mojej stronie.
Wyprzedziłam go i popedaliłam przed siebie. Na ślimaku czerwone światło. Przejechały z podporządkowanej wozy strażackie na sygnale.
I w tym momencie zachowałam się jak dziadek w kapeluszu, jak baba za kierownicą, jak kierowca Daewoo...
Albo gorzej: jak dziadek w kapeluszu za kierownicą Daewoo będący babą...
Pierwszy raz w życiu zrobiłam taki „manewr życia”... :(
Zapaliło się zielone...
Ruszyłam...
{Nie wiem dlaczego zachowałam się tak idiotycznie...
Może przez 10 ciężkich, wyczerpujących psychicznie, godzin w pracy...
Może przez goniącego mnie bikera...
Może z powodu ogólnego ostatnio przemęczenia wszystkim, tzw. Zmęczenia materiału...
Może dlatego, że tak miało być, że ktoś „na górze” postanowił przypomnieć mi o kruchości życia....
Może dlatego, że znowu kręci mi się w głowie gdy opuszczam na dół głowę albo leżę...
Może dlatego, że zawsze przez to skrzyżowanie przejeżdżam „na maksa” by nie torować ruchu samochodów (nie mają miejsca by mnie wyprzedzić)...
Może dlatego, że w myślach układałam moją "weekendową wyprawę"...
Nie wiem dlaczego, nie zamierzam się tłumaczyć ale biję się w piersi...}
Ruszyłam...
Słyszałam syrenę ale mózg powiedział, że to syrena oddalających się wozów strażackich...
15 metrów do drugiego skrzyżowania...
10 metrów do drugiego skrzyżowania...
5 metrów do drugiego skrzyżowania...
Nadal zielone swiatło...
Słyszę syrenę...
Słyszę potężny klakson...
Patrzę w prawo...
Pędzi wóz strażacki na sygnale...
Ułamek sekundy...
Dwie drogi wyjścia z sytuacji – przejeżdżam bo i tak nie zdążę wyhamować albo hamuję...
Klamka zapadła – hamuję...
Na ślizgu przejeżdżam chyba z 5,5 metra....
W tym momencie przelatuje mi całe życie przed oczyma i widzę jak wóz mnie potrąca i z impetem lecę jakieś 20 metrów...
Połowę opon zostawiam na asfalcie...
Wyhamowuję wyjeżdżając kołem na drogę, po której pędzi straż...
Szybko się cofam...
Wóz przelatuje obok mnie...
Zrobiło mi się słabo, łzy w oczach, a ręce drżały mi przez godzinę...
Zachowałam się jak gówniarz, jak „miszczyni” kierownicy....
Jeszcze raz biję się w piersi i cieszę się, że tak to się skończyło.
I mam potworny żal do siebie...
Cieszę się, że wybrałam dobrą decyzję i że miałam refleks by szybko zareagować, cieszę się, że hamulce w Kellysku są „brzytwa”...
Cieszę się, że dokonuje tego wpisu...
Jedno jest pewne – gdybym wybrała „przemknięcie przed strażą pożarną”, wolniej zareagowała, nie pisałabym już tego wpisu... :(
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających...
- DST 31.90km
- Czas 01:28
- VAVG 21.75km/h
- VMAX 41.00km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 13 kwietnia 2009
Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Zalany zajączek w poniedziałek :-)
You make the stars
Illusions and dreams
You're what you are
D'you know what I mean
I hear you clear
See in your eyes
Lying to please
It pleases to lie
You say it's your way
You say we'll make it
Right to the top
Your bullshit gets me
What have you got
I don't believe
A word you say
You make me laugh
Get outta my way
You say it's your way
Now listen to what I think of you:
Son of a bitch
Kiss my ass
Son of a bitch
Son of a bitch
You asshole
Son of a bitch
Cock suckin' motherfucker
I was right - take this: uuaah
Son of a bitch, ...
Cut you three times below the ass to short to shit
Two timing son of a dog
Mało świąteczny tekst dzisiaj zapodałam :D
Tak mi się przypomniał – dzisiaj włączyłam sobie Accept :-)
Można by zaśpiewać refren jakiemuś kierowcy – baranowi.
Rankiem (nie za wczesnym) po lańsku wodą udałam się od Brata do domku (Manhattan – Mydlice).
W krótkim rękawku (sic!)... oczywiście przez Pogorię.
Na Pogorii mało ludzi – spotkałam 3 psiarzy, 2 biegaczy i 1 bikera.
Trochę dziwnie się na mnie patrzyli – oni w kurtkach i co niektórzy w czapkach, a ja w krótkim rękawku – trzeba hartować organizm :-)
Na Pogorii jakoś tak groźnie...

No i, ku mojemu przerażeniu, znalazłam coś.

To coś to ślady dużego drapieżnika, najprawdopodobniej tego mieszańca irbisa z diabłem (Panthera uncia diabolos).

Łabędzie były na drugim końcu plaży ale jak zobaczyły mnie kucającą przy wodzie to szybko przypłynęły.
Atakują!

Lecz gdy zobaczyły, że ten dziwny człowieczek z jeszcze bardziej dziwniejszym czymś na głowie tylko pstryka jakimś metalowym pudełkiem a nie rzuca do wody mazurków, serników i innych świątecznych pyszności zaczęły syczeć, pryczeć, gulgać, strzeliły focha i odpłynęły...

Teraz czeka mnie podróż do pracy (na 12:00), mam nadzieję, że po drodze nie spotkam kierowców na podwójnym gazie... chociaż obawiam się, że w polskiej rzeczywistości to nieuniknione :(
Wczoraj Brat wpadł na wspaniały pomysł – dzięki Ci Wielki Bracie :-) – mianowicie bym zwiedziła zamek w Książu będąc na mojej mini-wyprawce czwartkowo – poniedziałkowej :)
Super sprawa:

Teraz tylko wszystko zależy od zielaczka czy zwiedzę zamek w Książu, czy Wambierzyce i okolice :-)
Przed południem - do pracy.
Jadąc z górki ulicą Komuny Paryskiej zauważyłam szerokie uśmiechy na twarzach 3 20-latków. Zorientowałam się w ostatniej chwili, że sa uzbrojeni. Nie zdążyłam odskoczyć, oberwałam.
Na szczęście chłopcy, mimo dość zaawansowanego wieku (jak na lanie wodą) nie byli doświadczeni. Na moje szczęście lali z plastikowych półtoralitrowych butelek. Nie wiedzą, że lepszy skutek byłby gdyby odcięli dzióbek :-)
Następny uzbrojony w duży kaliber (miska albo garnek) sprawca zaatakował mnie w Katowicach Szopiennicach. Z okna kamienicy. Na szczęście źle wymierzył, dostałam tylko odłamkiem.
Następni małoletni uzbrojeni przestępcy czekali na mnie na skrzyżowaniu w Szopiennicach. Ale jakoś tak szybko przemknęłam oraz trochę zamieszania wprowadził wyjezdżający z ulicy samochód, że nie zdążyli użyć broni :-)
Tym o to sposobem dotarłam do pracy sucha (pierwsze skutki ataku już zdążył wysuszyć pęd wiatru:)) i cała :-)
Powrót z pracy - wieczorem z małą wariacją na temat trasy - jechałam przez ulice, którymi nigdy nie jechałam, fajnie było :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Illusions and dreams
You're what you are
D'you know what I mean
I hear you clear
See in your eyes
Lying to please
It pleases to lie
You say it's your way
You say we'll make it
Right to the top
Your bullshit gets me
What have you got
I don't believe
A word you say
You make me laugh
Get outta my way
You say it's your way
Now listen to what I think of you:
Son of a bitch
Kiss my ass
Son of a bitch
Son of a bitch
You asshole
Son of a bitch
Cock suckin' motherfucker
I was right - take this: uuaah
Son of a bitch, ...
Cut you three times below the ass to short to shit
Two timing son of a dog
Mało świąteczny tekst dzisiaj zapodałam :D
Tak mi się przypomniał – dzisiaj włączyłam sobie Accept :-)
Można by zaśpiewać refren jakiemuś kierowcy – baranowi.
Rankiem (nie za wczesnym) po lańsku wodą udałam się od Brata do domku (Manhattan – Mydlice).
W krótkim rękawku (sic!)... oczywiście przez Pogorię.
Na Pogorii mało ludzi – spotkałam 3 psiarzy, 2 biegaczy i 1 bikera.
Trochę dziwnie się na mnie patrzyli – oni w kurtkach i co niektórzy w czapkach, a ja w krótkim rękawku – trzeba hartować organizm :-)
Na Pogorii jakoś tak groźnie...
No i, ku mojemu przerażeniu, znalazłam coś.
To coś to ślady dużego drapieżnika, najprawdopodobniej tego mieszańca irbisa z diabłem (Panthera uncia diabolos).
Łabędzie były na drugim końcu plaży ale jak zobaczyły mnie kucającą przy wodzie to szybko przypłynęły.
Atakują!
Lecz gdy zobaczyły, że ten dziwny człowieczek z jeszcze bardziej dziwniejszym czymś na głowie tylko pstryka jakimś metalowym pudełkiem a nie rzuca do wody mazurków, serników i innych świątecznych pyszności zaczęły syczeć, pryczeć, gulgać, strzeliły focha i odpłynęły...
Teraz czeka mnie podróż do pracy (na 12:00), mam nadzieję, że po drodze nie spotkam kierowców na podwójnym gazie... chociaż obawiam się, że w polskiej rzeczywistości to nieuniknione :(
Wczoraj Brat wpadł na wspaniały pomysł – dzięki Ci Wielki Bracie :-) – mianowicie bym zwiedziła zamek w Książu będąc na mojej mini-wyprawce czwartkowo – poniedziałkowej :)
Super sprawa:

Teraz tylko wszystko zależy od zielaczka czy zwiedzę zamek w Książu, czy Wambierzyce i okolice :-)
Przed południem - do pracy.
Jadąc z górki ulicą Komuny Paryskiej zauważyłam szerokie uśmiechy na twarzach 3 20-latków. Zorientowałam się w ostatniej chwili, że sa uzbrojeni. Nie zdążyłam odskoczyć, oberwałam.
Na szczęście chłopcy, mimo dość zaawansowanego wieku (jak na lanie wodą) nie byli doświadczeni. Na moje szczęście lali z plastikowych półtoralitrowych butelek. Nie wiedzą, że lepszy skutek byłby gdyby odcięli dzióbek :-)
Następny uzbrojony w duży kaliber (miska albo garnek) sprawca zaatakował mnie w Katowicach Szopiennicach. Z okna kamienicy. Na szczęście źle wymierzył, dostałam tylko odłamkiem.
Następni małoletni uzbrojeni przestępcy czekali na mnie na skrzyżowaniu w Szopiennicach. Ale jakoś tak szybko przemknęłam oraz trochę zamieszania wprowadził wyjezdżający z ulicy samochód, że nie zdążyli użyć broni :-)
Tym o to sposobem dotarłam do pracy sucha (pierwsze skutki ataku już zdążył wysuszyć pęd wiatru:)) i cała :-)
Powrót z pracy - wieczorem z małą wariacją na temat trasy - jechałam przez ulice, którymi nigdy nie jechałam, fajnie było :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 41.57km
- Teren 1.00km
- Czas 02:03
- VAVG 20.28km/h
- VMAX 41.00km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 12 kwietnia 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Czym jest wiary sens
Od lat zemsta rządzi światem
I tak wiara sporem jest
Na świat przychodzi dziś bohater
To znak, że człowiek z Bogiem walczyć chce
I znów światem włada trwoga
Już nikt nie wierzy w swego Boga
I tak ciągle trwają wojny
I ty nie będziesz nigdy wolny
Co dzień w ziemię wsiąka krew
Co noc niespokojny sen
Już czas do Biblii popatrzyć
Już czas zrozumieć i wybaczyć
Gdzie są bogowie
Gdzie widać wiary sens
Kto będzie następny
Kto na tej liście jest
Czy przemoc i terror
Zawładnie całym światem
Czy wzorcem na życie
Jest
Rankiem wyszłam z domu na ostatnią chwilę - o 7:11.
Ale myślę sobię - zdążę, tak na styk.
Jadąc obok kościoła, przepuszczając potop przechodniów wracających z mszy przypomniałam sobie, że nie wzięłam telefonu.
Kiedyś żyło się bez telefonu, na stacjonarny czekaliśmy chyba z 15 lat a teraz...
Nie wyobrażam sobie sytuacji, że nie mam przy sobie komórki.
Więc nawrót i do domku po komórkę.
Ostatecznie wychodzę do pracy o 7:17 O WIELE ZA PÓŹNO!!!
Jadę naprawdę szybko (jak na mnie).
Aż sama się dziwię, że starczyło mi jeszcze czasu by wstapić na stację benzynową po picie :D :D :D i do pracy zdążyłam :-)
Średnia osłabła przez ostatni kawałek po strasznie dziurawym chodniku i dojazd na stację, ale i tak jak na mnie jest straszna :D
Po pracy do domku a następnie na Manhattan.
Po drodze spotkałam ggrzybka, Rafaello i Krzysia :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
I tak wiara sporem jest
Na świat przychodzi dziś bohater
To znak, że człowiek z Bogiem walczyć chce
I znów światem włada trwoga
Już nikt nie wierzy w swego Boga
I tak ciągle trwają wojny
I ty nie będziesz nigdy wolny
Co dzień w ziemię wsiąka krew
Co noc niespokojny sen
Już czas do Biblii popatrzyć
Już czas zrozumieć i wybaczyć
Gdzie są bogowie
Gdzie widać wiary sens
Kto będzie następny
Kto na tej liście jest
Czy przemoc i terror
Zawładnie całym światem
Czy wzorcem na życie
Jest
Rankiem wyszłam z domu na ostatnią chwilę - o 7:11.
Ale myślę sobię - zdążę, tak na styk.
Jadąc obok kościoła, przepuszczając potop przechodniów wracających z mszy przypomniałam sobie, że nie wzięłam telefonu.
Kiedyś żyło się bez telefonu, na stacjonarny czekaliśmy chyba z 15 lat a teraz...
Nie wyobrażam sobie sytuacji, że nie mam przy sobie komórki.
Więc nawrót i do domku po komórkę.
Ostatecznie wychodzę do pracy o 7:17 O WIELE ZA PÓŹNO!!!
Jadę naprawdę szybko (jak na mnie).
Aż sama się dziwię, że starczyło mi jeszcze czasu by wstapić na stację benzynową po picie :D :D :D i do pracy zdążyłam :-)
Średnia osłabła przez ostatni kawałek po strasznie dziurawym chodniku i dojazd na stację, ale i tak jak na mnie jest straszna :D
Po pracy do domku a następnie na Manhattan.
Po drodze spotkałam ggrzybka, Rafaello i Krzysia :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 38.01km
- Czas 01:56
- VAVG 19.66km/h
- VMAX 39.70km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 11 kwietnia 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Wczesnoporanny spóźniony wyjazd do pracy...
Dobranoc, idę spać
Kur** mać, Kur** mać
Gdzie moja torebka - prezent od Edka
W niej mojej myśli i moje plany
co teraz zrobię, rany
Przyśni mi się podróż w dal, a Ty Edek się odwal
Masz mnie tu jak w banku, Edek
Zrób ten skok i daj mi spać,
Kur** mać, Kur** mać
Gdzie moja torebka - prezent od Edka
W niej moje myśli i moje plany
Co teraz zrobię Edku Kochany, rany
Sama spędzę noc we dwoje z moim cieniem i nadzieniem
Jeśli chcesz tu do mnie trafić adres sobie Edek zapisz -
Mania, ulica Kochania,
Mania, ulica Kochania.
Gdzie moja torebka - prezent od Edka
W niej moje myśli i moje plany
Co teraz zrobię Edek, rany
Dobranoc, idę spać
Kur** mać, Kur** mać
Dobranoc, idę spać
Kur** mać, Kur** mać
Ta piosenka jest dla Edka.
Rankiem - wczesnym, lecz o wiele za późnym :D do pracy.
Dzisiaj to już przegięłam całkowicie - wyjechałam z domu o 5:15!!!
W krótkim rękawku (to też lekkie przegięcie :)).
W Szopiennicach zajarzylam, że jak tak dalej będę jechać to się spóźnię do pracy, a co za tym idzie Kolezanka, którą zmieniam spóźni się na autobus...
Więc "dałam po garach" :D
Ostatni kawałek Szopiennice - Zawodzie z prędkością 29 - 30 km/h - jednak mogę jak chcę :)))
Po pracy do domku, następnie do Brata na Manhattan.
Z Anią poświęcić jaja.
I z powrotem do domku.
Jak dojeżdżałam do domku zadzwonił Brat: „Przyjedź na pizzę”, no to pojechałam :D :D :D
Więc replay – Mydlice – Manhattan, tym razem przez Pogorię. Fotek nie robiłam by nie zanudzić Bikestatsowiczy ;)
Po pizzy uderzam do domu.
Tym razem nie przez Pogorię ale niekoniecznie najkrótszą drogą. Pojechałam obok Huty Bankowej pofocić :-)
Huta Bankowa


Prawie jak zabytek.

Prawie jak Nikiszowiec – osiedle hutnicze. Dziwnie pomalowana czerwona cegła ;/





Po fotkach do domku... jutro znowu praca... i tak do środy :-) ale w pracy w międzyczasie robiły się opisy tras czwartkowo – poniedziałkowych ;) i znalazłam zaje...fajne miejsce w Nysie....
Kiedyś byłam tam i nie wiedziałam nic o tych miejscach :( .
Teraz odwiedzę te forty :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądajacych :)
Kur** mać, Kur** mać
Gdzie moja torebka - prezent od Edka
W niej mojej myśli i moje plany
co teraz zrobię, rany
Przyśni mi się podróż w dal, a Ty Edek się odwal
Masz mnie tu jak w banku, Edek
Zrób ten skok i daj mi spać,
Kur** mać, Kur** mać
Gdzie moja torebka - prezent od Edka
W niej moje myśli i moje plany
Co teraz zrobię Edku Kochany, rany
Sama spędzę noc we dwoje z moim cieniem i nadzieniem
Jeśli chcesz tu do mnie trafić adres sobie Edek zapisz -
Mania, ulica Kochania,
Mania, ulica Kochania.
Gdzie moja torebka - prezent od Edka
W niej moje myśli i moje plany
Co teraz zrobię Edek, rany
Dobranoc, idę spać
Kur** mać, Kur** mać
Dobranoc, idę spać
Kur** mać, Kur** mać
Ta piosenka jest dla Edka.
Rankiem - wczesnym, lecz o wiele za późnym :D do pracy.
Dzisiaj to już przegięłam całkowicie - wyjechałam z domu o 5:15!!!
W krótkim rękawku (to też lekkie przegięcie :)).
W Szopiennicach zajarzylam, że jak tak dalej będę jechać to się spóźnię do pracy, a co za tym idzie Kolezanka, którą zmieniam spóźni się na autobus...
Więc "dałam po garach" :D
Ostatni kawałek Szopiennice - Zawodzie z prędkością 29 - 30 km/h - jednak mogę jak chcę :)))
Po pracy do domku, następnie do Brata na Manhattan.
Z Anią poświęcić jaja.
I z powrotem do domku.
Jak dojeżdżałam do domku zadzwonił Brat: „Przyjedź na pizzę”, no to pojechałam :D :D :D
Więc replay – Mydlice – Manhattan, tym razem przez Pogorię. Fotek nie robiłam by nie zanudzić Bikestatsowiczy ;)
Po pizzy uderzam do domu.
Tym razem nie przez Pogorię ale niekoniecznie najkrótszą drogą. Pojechałam obok Huty Bankowej pofocić :-)
Huta Bankowa
Prawie jak zabytek.
Prawie jak Nikiszowiec – osiedle hutnicze. Dziwnie pomalowana czerwona cegła ;/
Po fotkach do domku... jutro znowu praca... i tak do środy :-) ale w pracy w międzyczasie robiły się opisy tras czwartkowo – poniedziałkowych ;) i znalazłam zaje...fajne miejsce w Nysie....
Kiedyś byłam tam i nie wiedziałam nic o tych miejscach :( .
Teraz odwiedzę te forty :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądajacych :)
- DST 56.00km
- Czas 02:57
- VAVG 18.98km/h
- VMAX 34.90km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 10 kwietnia 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Krioterapia opalonych rąk...
Krioterapia opalonych rąk
Rankiem (wczesnym, dokładnie około 5:00) do pracy - standardowo.
W krótkim rękawku.
Było zimno ale to i dobrze - bo moje spalone wczoraj ręce poczuły ulgę :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Rankiem (wczesnym, dokładnie około 5:00) do pracy - standardowo.
W krótkim rękawku.
Było zimno ale to i dobrze - bo moje spalone wczoraj ręce poczuły ulgę :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 15.77km
- Czas 00:50
- VAVG 18.92km/h
- VMAX 33.30km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 10 kwietnia 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Mała Księżniczka nie chciała popedalić...
Ja na wszystko leje z góry.
Nie chodzę do kina.
Ciągle mogę w sześciu na raz,
Kochać się dziewczynach
Nie dziękuję za przysługi.
Nie proszę o rady.
Przekonywać się nie daje,
Choćby dla zasady.
Dlaczego ja ?
Nie wiem sam.
Dlaczego ja zmieniać się mam ?
Dlaczego ja ?
Nie wiem sam.
Dlaczego ja zmieniać się mam mam mam mam materac
Jeszcze czasem gadam bzdury,
Lub krzyczeć zaczynam.
Po upadku szybko wstaję,
Nie chce się zatrzymać.
Nie uważam na ulicy.
Czasem szukam zwady.
Policjantem nie zostanę,
Mam swoje zasady.
Dlaczego ja ?
Nie wiem sam.
Dlaczego ja zmieniać się mam ?
Dlaczego ja ?
Nie wiem sam.
Dlaczego ja zmieniać się mam mam mam mam matera...
Po południu z pracy do domku - standardowo.
Po chwili do Brata - na Manhattan.
Tam dałam prezent Bratowej ;)
Oraz wyciągnęłam OMC Anię na rower.
Ania w ostatniej chwili niestety powiedziała, że nie chce jechać - a wszystko to przez mojego Brata, który wyciągnął Ją ostatnio na Pogorię, swoim tempem i Dziewczynka wymiękła... no cóż... a ma taki fajny nowy rower ;)
Ale co się odwlecze to nie uciecze ;)
Z Manhattanu - oczywiście "na skróty" przez Pogorię.
Na Pogorii ładnie :-)




Od dzisiaj pracuję codziennie aż do środy... ale za to w czwartek... :D :D :D
Od czwartku do poniedziałku - będzie się działo :)))))
Oto plan na czwartek :) Co dalej - zobaczymy :-) tzn. zobaczycie, bo ja już wiem :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Nie chodzę do kina.
Ciągle mogę w sześciu na raz,
Kochać się dziewczynach
Nie dziękuję za przysługi.
Nie proszę o rady.
Przekonywać się nie daje,
Choćby dla zasady.
Dlaczego ja ?
Nie wiem sam.
Dlaczego ja zmieniać się mam ?
Dlaczego ja ?
Nie wiem sam.
Dlaczego ja zmieniać się mam mam mam mam materac
Jeszcze czasem gadam bzdury,
Lub krzyczeć zaczynam.
Po upadku szybko wstaję,
Nie chce się zatrzymać.
Nie uważam na ulicy.
Czasem szukam zwady.
Policjantem nie zostanę,
Mam swoje zasady.
Dlaczego ja ?
Nie wiem sam.
Dlaczego ja zmieniać się mam ?
Dlaczego ja ?
Nie wiem sam.
Dlaczego ja zmieniać się mam mam mam mam matera...
Po południu z pracy do domku - standardowo.
Po chwili do Brata - na Manhattan.
Tam dałam prezent Bratowej ;)
Oraz wyciągnęłam OMC Anię na rower.
Ania w ostatniej chwili niestety powiedziała, że nie chce jechać - a wszystko to przez mojego Brata, który wyciągnął Ją ostatnio na Pogorię, swoim tempem i Dziewczynka wymiękła... no cóż... a ma taki fajny nowy rower ;)
Ale co się odwlecze to nie uciecze ;)
Z Manhattanu - oczywiście "na skróty" przez Pogorię.
Na Pogorii ładnie :-)

Pogoria© kosma100

Pogoria© kosma100

Pogoria© kosma100

Plaża z kółkiem© kosma100
Od dzisiaj pracuję codziennie aż do środy... ale za to w czwartek... :D :D :D
Od czwartku do poniedziałku - będzie się działo :)))))
Oto plan na czwartek :) Co dalej - zobaczymy :-) tzn. zobaczycie, bo ja już wiem :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 28.77km
- Czas 01:35
- VAVG 18.17km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 kwietnia 2009
Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Przegląd gwarancyjny
Kellyskiem na przegląd gwarancyjny.
I z powrotem.
Hamulce wyregulowane, koło wycentrowane...
A ja jeszcze wysępiłam od Pana gąbeczki do kasku :]
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
I z powrotem.
Hamulce wyregulowane, koło wycentrowane...
A ja jeszcze wysępiłam od Pana gąbeczki do kasku :]
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 3.06km
- Czas 00:12
- VAVG 15.30km/h
- VMAX 31.30km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze







