Piątek, 10 czerwca 2011
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Bez sekscesów
Rankiem do pracy.
Bez większych sekscesów. Nie licząc Transita, który OMC by mnie potrącił wyjeżdżając z podporządkowanej...
Po południu z pracy: Katowice - Czeladź.
Na korepetycje...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Bez większych sekscesów. Nie licząc Transita, który OMC by mnie potrącił wyjeżdżając z podporządkowanej...
Po południu z pracy: Katowice - Czeladź.
Na korepetycje...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 43.78km
- Czas 02:39
- VAVG 16.52km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 czerwca 2011
Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Alcohol...
Yeah o yeah you seen me walk
On burning bridges
Yeah o yeah you seen me fall
In love with witches
And you know my brain is held
Inside by stitches
Yet you know I did survive
All of your lovely sieges
And you know that I'll pick up
Every time you call
Just to thank you one more time
Alcohol
And you know that I'll survive
Every time you come
Just to thank you one more time
For everything you've done
Alcohol
Alcohol
And I'm sorry some of us
Given you bad name
yeah o yeah, cause without you
Nothing is the same
Yeah o yeah i miss you so
Every time we break up
Just to hit a higher note
Every time we make up
Who's crawlin' up my spine - alcohol
I've been waiting long long time - alcohol
Now you teach me how to rhyme - alcohol
Just don't stab me in the back with cartisol
Now we reunite - alcohol
And forever be divine - alcohol
Screw a light bulb in my head - alcohol
may that ceremony be happy or sad...
Miałam nie pić do laptopa... ale dzisiejszy niemiły incydent doprowadził mnie do tego, że DOSZŁAM (again dzisiaj) do wniosku, że MUSZĘ się napić.
Pojechałam więc po izotonik do mojego wsiarskiego sklepu 24 h.
* Gogol Bordello - "Alcohol".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
On burning bridges
Yeah o yeah you seen me fall
In love with witches
And you know my brain is held
Inside by stitches
Yet you know I did survive
All of your lovely sieges
And you know that I'll pick up
Every time you call
Just to thank you one more time
Alcohol
And you know that I'll survive
Every time you come
Just to thank you one more time
For everything you've done
Alcohol
Alcohol
And I'm sorry some of us
Given you bad name
yeah o yeah, cause without you
Nothing is the same
Yeah o yeah i miss you so
Every time we break up
Just to hit a higher note
Every time we make up
Who's crawlin' up my spine - alcohol
I've been waiting long long time - alcohol
Now you teach me how to rhyme - alcohol
Just don't stab me in the back with cartisol
Now we reunite - alcohol
And forever be divine - alcohol
Screw a light bulb in my head - alcohol
may that ceremony be happy or sad...
Miałam nie pić do laptopa... ale dzisiejszy niemiły incydent doprowadził mnie do tego, że DOSZŁAM (again dzisiaj) do wniosku, że MUSZĘ się napić.
Pojechałam więc po izotonik do mojego wsiarskiego sklepu 24 h.
* Gogol Bordello - "Alcohol".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 1.35km
- Czas 03:00
- VAVG 0.45km/h
- VMAX 31.00km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 czerwca 2011
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, Kellysek :), Ponad 50 km ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Kiedyś kupię nóż...
Nieproporcjonalnie wiele rzeczy nas dotyczy
które mało nas obchodzą
Chyba więcej szczęścia mają
nie co ci się rodzą
a ci co umierają
Tamci wynaleźli bomby
Ci niezrozumiałe akty prawne
Trudno to wszystko zrozumieć
Trudno w to wszystko uwierzyć naprawdę
To mówię ja do Ciebie...
Wokół tyle jest przestrzeni
Co z tego kiedy ludzi jest za wiele
Jednoznacznie trudno orzec
Którzy to wrogowie
Którzy przyjaciele
Jedni wciąż się uśmiechają
Inni wypytują o rzeczy mało ważne
Trudno to wszystko zrozumieć
Trudno w to wszystko uwierzyć naprawdę
To mówię ja do Ciebie...
Kiedyś kupię nóż i powyrzynam wszystkich wkoło
Kupię nóż
Zostawię tylko dwoje
Tylko ja i ty...*
Tu powinnam umieścić tekst piosenki Kult - Goopya peezda ale nie mam pieniędzy na adwokata ;-)
Aczkolwiek „kiedyś kupię nóż i powyrzynam wszystkich wkoło” też pasuje... ale po kolei.
Rankiem do pracy.
Podjeżdżam do szlabanu… (znowu wątek szlabanu ;-)) a tu słyszę okrzyk: „Kosma!”, odwracam się, patrzę a tu nikt inny tylko Hose w całej swojej okazałości :-)
Chłopie!!! Kupę lat!!!
Okazuje się, że od grudnia pracujemy na jednym podwórku ;-)
Upojne powitanie ;) krótka pogawędka i lecimy do fabryki ;-)
Optymistyczny akcent, który jednak nie wyleczył mnie z jaskry analnej, na którą choruję od kilku dni, tzn. paru dni, dokładnie DWÓCH ;-)
Po pracy okazało się, że moje wcześniejsze plany czeladzko-korepetycyjne legły w gruzach, jadę więc do domku.
Z drugiej strony to nawet dobrze, bo może uda mi się zlikwidować cywilizację, która opanowała moją lodówkę...
Najbardziej szkoda mi wielkiej białej rzodkiewy, z którą wiązałam plany ;-)

Rzodkiewa© kosma100
Jadę sobie w Katowicach ulicą 1 Maja i na skrzyżowaniu z ulicą Chromika zajeżdża...
nie, nie zajeżdża, PAKUJE SIĘ NA MNIE, czyli najpierw próbuje wyprzedzić ale gdy środek auta jest na wysokości mojego przedniego koła SKRĘCA W PRAWO.
NIE WIEM jakim cudem nie zostałam potrącona, najprawdopodobniej mam ogromne zdolności manualno – akrobacyjne. Doprawdy nie wiem... W niewyleceniu przez kierownicę pomogły mi zapewne dosyć ciężkie sakwy...
NIE WIEM jak udało mi się przeżyć w jednym kawałku... NIE WIEM... cały czas mam przed oczyma srebrny, tylni błotnik Opla...
„Ty sk****!!!” krzyknęłam i pojechałam za nim.
Próbował odjechać ale niestety był już koniec uliczki... podjeżdżam, patrzę za kierownicą siedzi BABA, tzn. lalunia, która z przerażenia ma szeroko otwarte oczy.... Wstydzę się, że należę do tego samego gatunku. Obok niej jakiś gach.
Pukam w szybę, ona otwiera szybę.
Z moich ust płynie uświadamiający, trwający jakieś 2 minuty monolog. Jestem pełna podziwu dla siebie, że tylko raz użyłam słowa ogólnie uważanego za wulgaryzm, użyłam go w celu wzmocnienia... „kobieto, k****”
Cała się trzęsę i z nerwów o mały włos nie płaczę (rzadko płaczę, ze smutku prawie w ogóle, najczęściej ze złości).
Laska otwiera usta.
Ten jej manewr nie mieści mi się nigdzie!!! (nie tylko w głowie).
Masakra, jak można być tak zidiociałym, żeby zrobić coś takiego!!!
Mózg lasencji niestety nie odbiera chyba prawie żadnych impulsów ze świata ją otaczającego. Sądzę, że wykorzystuje tylko ośrodek ssania, czasami korzysta z ośrodka odpowiedzialnego za połykanie i od WIELKICH DZWONÓW włącza ośrodek odpowiedzialny za przepraszanie (pewnie wtedy jak nie połknie).
Bo w czasie mojego monologu 6 razy mówi „przepraszam”
To są jedyne jej słowa.
Ech.... NO COMMENTS!!!
Zaczynam się bać...
Planowałam skręcić w Dąbrówce, jechać przez Czeladź i Pogorię ale ciśnienie wywołane tym zdarzeniem spada mi dopiero po jakimś czasie, patrzę a tu już Sosnowiec.
Więc przez Kazimierz do Łośnia.
Na szczęście do domu dojeżdżam w jednym kawałku... muszę chyba znaleźć inną trasę do pracy.
* Happysad - „Ja do Ciebie”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 62.04km
- Czas 02:43
- VAVG 22.84km/h
- VMAX 45.10km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 czerwca 2011
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Dzielny Pacjent u Dentystki ;-)
Po pracy do mojej ulubionej Dentystki ;-)
Dostałam nawet odznakę:

Droga rowerowa...

Od Dentystki do Będzina po Cytrynkę, którą Brat porzucił przy mechaniku...
Piękna pogoda, miałam ochotę na więcej pedalenia ale nie zostawię mojej kochanej Cytrynki na pastwę losu, na pohybel ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Dostałam nawet odznakę:

Dzielny Pacjent ;)© kosma100
Droga rowerowa...

Droga rowerowa...© kosma100
Od Dentystki do Będzina po Cytrynkę, którą Brat porzucił przy mechaniku...
Piękna pogoda, miałam ochotę na więcej pedalenia ale nie zostawię mojej kochanej Cytrynki na pastwę losu, na pohybel ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 23.30km
- Czas 01:03
- VAVG 22.19km/h
- VMAX 37.30km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 czerwca 2011
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
„Jest Pani ograniczona!” oraz poranne Doły... Żabie... ;-)
Kiedy mówisz mi
Są bezpieczne wyspy
Nie wierzę
Kiedy mówisz mi
Burzę trzeba prześnić
Nie wierzę
Kiedy mówisz mi
Światło musi przeżyć
Nie wierzę
Kiedy mówisz mi
Że wierzysz, wierzysz, wierzysz
Nie wierzę
Mam dość
Nawiedzonych kochanków
Mam dość
Histerycznych poranków
Mam dość
Świętej wojny od święta
Losy świata nie leżą w naszych rękach
Mam dość
Histerycznych poranków
Mam dość
Rachitycznych kochanków
Mam dość
Waszych prawd nie pamiętam
Losy świata nie leżą w naszych rękach
Widzisz miły, myślę sobie nieraz
Że uwierzyć warto by, lecz teraz
Mam dość
Nawiedzonych kochanków
Mam dość
Histerycznych poranków
Mam dość
Świętej wojny od święta
Losy świata nie leżą w naszych rękach
Mam dość
Histerycznych poranków
Mam dość
Rachitycznych kochanków
Mam dość
Waszych prawd nie pamiętam
Losy świata nie leżą w naszych rękach*
Rano, wykorzystuję sytuację, że startuję z Czeladzi i jadę na Żabie Doły.
Szkoda, że wstałam o 5:00 a nie o 3:00 – nie zdążyłam na wschód słońca… ale trzeba było dojść do siebie ;-)
Fajnie tu… chociaż już byłam tu parę razy, parę zwariowanych wczesnoporankowych razy ;-)

Żabie Doły ;)© kosma100

Zabie Doły© kosma100

Ale przyszpanował ;-)© kosma100
Kiedyś muszę tu przyjechać o 3:00… może piątek? :D
Z Żabich Dołów wracam do Siemianowic i obok pola golfowego jadę do Katowic.

Scezka przy polu golfowym© kosma100
W Bogucicach zatrzymuję się przy warzywniaku by kupić sobie jedzonko do pracy.
Z racji tego, że jestem przereformowalna i rzadko kiedy mam przy sobie zapas gotówki, tylko namiętnie korzystam z plastiku, mam przy sobie jakieś 8,00 zł.
Wybieram warzywa i podaję sprzedawczyni.
- To wszystko? – pyta się pani.
- Proszę policzyć na razie za to, bo nie wiem czy mi miedziaków starczy - odpowiadam.
- Jest Pani ograniczona.
- Yyyy, tak mam ograniczony budżet ;-)
Wymiękłam ;-)
Najlepszy psycholog, najszczerszy przyjaciel Ci tego nie powie, a Pani z Warzywniaka od razu. Ona to się zna na ludziach ;-)
* Lombard – „Mam dość”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 28.88km
- Czas 01:19
- VAVG 21.93km/h
- VMAX 35.50km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 7 czerwca 2011
DZIEŃ BARANA
Wyjeżdżam z domu – niebo zachmurzone ale nie pada.
Po przejechaniu kilometra zaczyna padać… ech :(
Na szczęście po 6 km udało mi się uciec przed deszczem. Ulica jest jednak mokra.
W Strzemieszycach jadę i widzę, że z naprzeciwka jedzie samochód, nagle słyszę pisko-ślizg opon za mną… uciekam na pobocze.
Dobra decyzja, gdyby nie to, że słyszałam hamowanie i zdążyłam uciec zostałabym skoszona przez pełnoletnie ztuningowane BMW :(
Po tym zajściu przez chyba 10 minut nie mogę dojść do siebie… nogi mi tak drżą, że OMC wypinają się z spd.
Mam chyba za dużą wyobraźnię… martwi mnie to, że w ostatnim czasie mam dużo sytuacji podbramkowych na drodze, martwi mnie, że może nastąpić kumulacja… której oczywiście sobie nie życzę.
Później jeszcze parę sytuacji podbramkowych:
- biały bus o numerze rejestracyjnym: SD 66894 wyprzedza mnie w Sosnowcu na centymetry;
- w Szopienicach kierowca autobusu linii 70 na samym skrzyżowaniu gdzie skręcam w prawo i on też skręca w prawo wyprzedza mnie (masakra!);
Jakaś porażka, po prostu: DZIEŃ BARANA (za kierownicą).
Jednak, na szczęście cała i zdrowa dojeżdżam do pracy. Podjeżdżam do szlabanu (akurat żaden samochód nie wjeżdża) i chcę przejechać między szlabanami i… szlaban się sam otwiera, hehehe.
Po pracy przez Dąbrówkę do Czeladzi, następnie przez jakąś dziwną, zapomnianą dzielnicę na Piaski.

Ponieważ Kudłata wyznaje zasadę, że może pić każde piwo o ile opakowanie ma kolor zielony, a w Lidlu jest promocja Carslberga jadę do Lidla na zakupy. Ładuję sakwy i mykam do Czeladzi na korepetycje ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Po przejechaniu kilometra zaczyna padać… ech :(
Na szczęście po 6 km udało mi się uciec przed deszczem. Ulica jest jednak mokra.
W Strzemieszycach jadę i widzę, że z naprzeciwka jedzie samochód, nagle słyszę pisko-ślizg opon za mną… uciekam na pobocze.
Dobra decyzja, gdyby nie to, że słyszałam hamowanie i zdążyłam uciec zostałabym skoszona przez pełnoletnie ztuningowane BMW :(
Po tym zajściu przez chyba 10 minut nie mogę dojść do siebie… nogi mi tak drżą, że OMC wypinają się z spd.
Mam chyba za dużą wyobraźnię… martwi mnie to, że w ostatnim czasie mam dużo sytuacji podbramkowych na drodze, martwi mnie, że może nastąpić kumulacja… której oczywiście sobie nie życzę.
Później jeszcze parę sytuacji podbramkowych:
- biały bus o numerze rejestracyjnym: SD 66894 wyprzedza mnie w Sosnowcu na centymetry;
- w Szopienicach kierowca autobusu linii 70 na samym skrzyżowaniu gdzie skręcam w prawo i on też skręca w prawo wyprzedza mnie (masakra!);
Jakaś porażka, po prostu: DZIEŃ BARANA (za kierownicą).
Jednak, na szczęście cała i zdrowa dojeżdżam do pracy. Podjeżdżam do szlabanu (akurat żaden samochód nie wjeżdża) i chcę przejechać między szlabanami i… szlaban się sam otwiera, hehehe.
Po pracy przez Dąbrówkę do Czeladzi, następnie przez jakąś dziwną, zapomnianą dzielnicę na Piaski.

Czeladź - zapomniana dzielnica© kosma100
Ponieważ Kudłata wyznaje zasadę, że może pić każde piwo o ile opakowanie ma kolor zielony, a w Lidlu jest promocja Carslberga jadę do Lidla na zakupy. Ładuję sakwy i mykam do Czeladzi na korepetycje ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 43.37km
- Czas 01:54
- VAVG 22.83km/h
- VMAX 40.30km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 6 czerwca 2011
Kategoria Do pracy / z pracy, In the rain..., Kellysek :), Ponad 100 km ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Setka dla Jacka... w deszczu...
Dzisiaj przeczytałam wpis Jacka :(
Mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie...
Jacku – dzisiejszą setkę dedykuję Tobie – szybkiego powrotu do zdrowia.
Pomimo tego, że taki świat mnie otacza
Pomimo tego że ten system czasem mnie przytłacza
Pomimo tego zamieszania medialnego
Politycznego kombinowania
Widzę coś więcej, coś co pozwala mi żyć
Widzę iskrę kiedy mówie do ciebie
Widzę ogień, chcę wiedzieć co to jest
Co to za siła, co każe nam żyć
Każe nam kochać i śnić o wolności
Dlaczego wciąż jej chcemy
Wciąż próbujemy odnaleźć ją
Co to za siła, co każe nam żyć
Każe nam kochać i śnić o wolności
Dlaczego wciąż jej chcemy
Wciąż próbujemy odnaleźć ją
Pomimo tego, że nie wiadomo jak to jest
Z tymi wszystkimi historiami którymi nas karmią
Jedno jest pewne
Chcemy żyć - trochę inaczej
Jak ci których obserwujemy
A którzy są jak automaty
Wykonują czynności bez świadomości
Dla kogo pracują i po co
Nie chcemy być oszukiwani
Nie chcemy poddać się
Ślepemu pędowi nie wiadomo za czym
Nie wiadomo gdzie
My mamy swoją krainę
Swoją enklawę, swoją autonomię
My mamy swoją krainę
Swoją enklawę, swoją autonomię
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Co to za siła, co każe nam żyć
Każe nam kochać i śnić o wolności
Dlaczego wciąż jej chcemy
Wciąż próbujemy odnaleźć ją
Co to za siła, co każe nam żyć
Każe nam kochać i śnić o wolności
Dlaczego wciąż jej chcemy
Wciąż próbujemy odnaleźć ją
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga*
Rankiem...

Będzin – Manhattan. A następnie Manhattan – Katowice.
Po przeczytaniu wpisu Jacka postanowiłam zrobić setkę z dedykacją dla Jacka.
Także sama potrzebowałam tego... potrzebowałam dłuższej jazdy by mieć czas pomyśleć nad swoim życiem, zachowaniami, czynami... swoimi i innych... pomyśleć, przeanalizować, wyciągnąć wnioski...
W pracy zaplanowałam trasę na Zbiornik Dziećkowice, Sosinę... lecz po wyjściu z pracy przypomniałam sobie, że muszę zakupić płyn do soczewek, więc pojechałam na Dębową w Katowicach.
Później do Siemianowic.
Co to za budynek?

Zaczyna kropić... później padać...
Jadę obok dworku w Siemianowicach.

Zachwycam się odcinkiem z Siemianowic do Czeladzi, który zawsze był zaorywany przez rolników teraz jest wysypany żużlem... no tak – teraz tam jest droga rowerowa ;-)
Jadę z Czeladzi do Będzina ale chmury mnie tak przerażają, że zawracam.

Pomykam przez Łagiszę, Zieloną na Pogorię IV

Czeski błąd? :D Byłam kiedyś na ich koncercie ;-)

Jadę do Siewierza.

Następnie przez Chruszczobród


do Łęki. W Łęce okazuje się, że by mieć 100 km muszę jeszcze gdzieś jechać.
Więc jadę na wschód. Do Łaz Błędowskich a następnie do Okradzionowa i do domku.
Potrzebowałam tego...
* Zielone Żabki - „Alternatywna droga”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie...
Jacku – dzisiejszą setkę dedykuję Tobie – szybkiego powrotu do zdrowia.
Pomimo tego, że taki świat mnie otacza
Pomimo tego że ten system czasem mnie przytłacza
Pomimo tego zamieszania medialnego
Politycznego kombinowania
Widzę coś więcej, coś co pozwala mi żyć
Widzę iskrę kiedy mówie do ciebie
Widzę ogień, chcę wiedzieć co to jest
Co to za siła, co każe nam żyć
Każe nam kochać i śnić o wolności
Dlaczego wciąż jej chcemy
Wciąż próbujemy odnaleźć ją
Co to za siła, co każe nam żyć
Każe nam kochać i śnić o wolności
Dlaczego wciąż jej chcemy
Wciąż próbujemy odnaleźć ją
Pomimo tego, że nie wiadomo jak to jest
Z tymi wszystkimi historiami którymi nas karmią
Jedno jest pewne
Chcemy żyć - trochę inaczej
Jak ci których obserwujemy
A którzy są jak automaty
Wykonują czynności bez świadomości
Dla kogo pracują i po co
Nie chcemy być oszukiwani
Nie chcemy poddać się
Ślepemu pędowi nie wiadomo za czym
Nie wiadomo gdzie
My mamy swoją krainę
Swoją enklawę, swoją autonomię
My mamy swoją krainę
Swoją enklawę, swoją autonomię
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Co to za siła, co każe nam żyć
Każe nam kochać i śnić o wolności
Dlaczego wciąż jej chcemy
Wciąż próbujemy odnaleźć ją
Co to za siła, co każe nam żyć
Każe nam kochać i śnić o wolności
Dlaczego wciąż jej chcemy
Wciąż próbujemy odnaleźć ją
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga*
Rankiem...

Poranna mgła - widok z okna, a raczej z tronu ;-)© kosma100
Będzin – Manhattan. A następnie Manhattan – Katowice.
Po przeczytaniu wpisu Jacka postanowiłam zrobić setkę z dedykacją dla Jacka.
Także sama potrzebowałam tego... potrzebowałam dłuższej jazdy by mieć czas pomyśleć nad swoim życiem, zachowaniami, czynami... swoimi i innych... pomyśleć, przeanalizować, wyciągnąć wnioski...
W pracy zaplanowałam trasę na Zbiornik Dziećkowice, Sosinę... lecz po wyjściu z pracy przypomniałam sobie, że muszę zakupić płyn do soczewek, więc pojechałam na Dębową w Katowicach.
Później do Siemianowic.
Co to za budynek?

Co to za budynek?© kosma100
Zaczyna kropić... później padać...
Jadę obok dworku w Siemianowicach.

Dworek w Siemianowicach© kosma100
Zachwycam się odcinkiem z Siemianowic do Czeladzi, który zawsze był zaorywany przez rolników teraz jest wysypany żużlem... no tak – teraz tam jest droga rowerowa ;-)
Jadę z Czeladzi do Będzina ale chmury mnie tak przerażają, że zawracam.

Czarne chmury...© kosma100
Pomykam przez Łagiszę, Zieloną na Pogorię IV

Wzburzona Pogoria IV© kosma100
Czeski błąd? :D Byłam kiedyś na ich koncercie ;-)

Czeski błąd? :D© kosma100
Jadę do Siewierza.

Zamek w Siewierzu© kosma100
Następnie przez Chruszczobród

Pomnik w Chruszczobrodzie© kosma100

Kościół w Chruszczobrodzie© kosma100
do Łęki. W Łęce okazuje się, że by mieć 100 km muszę jeszcze gdzieś jechać.
Więc jadę na wschód. Do Łaz Błędowskich a następnie do Okradzionowa i do domku.
Potrzebowałam tego...
* Zielone Żabki - „Alternatywna droga”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 104.16km
- Czas 04:45
- VAVG 21.93km/h
- VMAX 39.40km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 5 czerwca 2011
Kategoria Z nie swoimi rzeczami- C by Wiki
Jazda testowa ;-)
Jeśli cię boli niech zaboli cię bardziej
Skoro jest ciemno nie będzie już jaśniej
A gdy cię boli to włożę ci palec
A tym że krwawisz nie przejmę się wcale
Gdy jesteś głodny niech głód ciebie strawi
Jeśli masz syna on twój dom zastawi
Jeśli się boisz to ześlę ci strachy
Jeśli się martwisz zapewnię powód nie błahy
Jeśli cię boli niech zaboli cię bardziej
Oto co myśli twój przyjaciel
A jeśli szukasz to głębiej ukryję
A jeśli grzęźniesz to grzęźnij po szyję
Jeśli się dławisz to tak żebyś spuchnął
A jeśli tęsknisz to abyś w tym uschnął
Jeśli się gniewasz niech cię zeżre od środka
Jeśli błądzisz drogę wskażę po opłotkach
Jeśli cierpisz to dołożę ci brzemię
Tak cię grzać będzie póki nie zgniotę cię wiem
Jeśli cię boli niech zaboli cię bardziej
Oto co myśli twój przyjaciel*
Dzisiaj, po powrocie z "emigracji" miałam ochotę na szaloną przejażdżkę, przejażdżkę odk******, ze średnią powyżej 25 km/h.
Miałam ale niestety obowiązki nie pozwoliły mi na nią.
Przejechane 300 metrów na nowym rowerku AniK, u której byłam dzisiaj na urodzinach.

Nowy nabytek :) AniK© kosma100
Niestety biedaczka ma gips i bardzo żałuje, że nie pojedzie na BikeOrient, tak jak rok temu...

Ania z gipsem przy nowym bike'u ;-)© kosma100
W najbliższym czasie będę jeździć testowo na tej meridce, bo przegląd tuż tuż ;-)
* Plagiat199 - "Przyjaciel".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 0.30km
- Czas 00:02
- VAVG 9.00km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 czerwca 2011
Kategoria Kellysek :), In the rain..., góry, Ponad 50 km ;), Z Helenką :)
Równica, Wujek, Sztuka latania oraz Upadla Madonna z Wielkim Cycem ;-)
Prosisz mnie znowu, który to już twój list?
By ci odpisać, jeśli tylko bym mógł
Jakie postępy poczyniłem na dziś
W sztuce latania, najtrudniejszej ze sztuk
Co rano windą wjeżdżam prawie na dach
Jest tu w osiedlu taki najwyższy blok
Codziennie myślę, patrząc z nieba na świat
Co będzie, kiedy wreszcie zrobię ten krok
Ostatni krzyk, łabędzia nuta
I dalej nic w teatrze lalek
Ogólnie mówiąc - life is brutal
Poza tym wszystko doskonale
Wczoraj skoczyłem, miałem skrzydła jak ptak
Raz jeden w życiu każdy chyba to czuł
Ktoś nagle krzyknął: "Tak to każdy by chciał!"
Coś pochwyciło i ściągnęło mnie w dół
Ostatni krzyk, łabędzia nuta...
Ostatni krzyk, łabędzia nuta...
(Life is brutal)
Poza tym wszystko doskonale*

Dzisiaj z Wiktorem jedziemy na Równicę.
Rankiem (o 6:00) z Helenki na dworzec PKP w Zabrzu.

Następnie pociągiem do Katowic, a z Katowic pociągiem do Ustronia – Zdroju.

W Ustroniu na dworcu czeka już na nas wspaniała ekipa w składzie: Poisonek, Zbychu i stin14
Chwila powitania i ruszamy ścieżką rowerową przy Wiśle do Ustronia Polany, gdzie zaczynamy podjazd na Równicę.
Odpoczynek ;)

Odpoczynek again ;)

Po kilku odpoczynkach zdobywamy Równicę i siadamy na tarasie restauracji by odpocząć i uzupełnić płyny.

Wiku – szacun za wjazd na Równicę. Mało kto w wieku 14 lat wjechał na Równicę rowerem ;-)

Po odpoczynku na Równicy ruszamy w dół zaliczając po drodze tor saneczkowy ;-)
Następnie dalej w dół.
Jadę jako ostatnia. Na chwilę gubię z oczu Wiktora. Wyjeżdżam z zakrętu i oczom moim ukazuje się widok: samochód stoi, dwa rowery leżą rzucone na poboczu, na poboczu siedzą Zbychu i Wiktor a nad nimi grupka ludzi... robi mi się słabo... ciemno przed oczami ze strachu... podjeżdżam do nich, a serce chce mi wyskoczyć z klatki...
Okazuje się, że starsza pani, która szła poboczem wyszła wprost pod koła Zbycha. Z racji tego, że pod górę wjeżdżał samochód Zbychu nie miał gdzie uciec więc wjechał na pobocze i zrobił lot przez kierownicę wprost na głowę...
Wiku widząc taką sytuację przed sobą wyhamował i „się zatrzymał” (jak to określił). Znam lepsze sposoby na zatrzymanie ;-)
Wiku już po wyhamowaniu przewrócił się na bok i obtarł rękę.
Kask Zbycha pękł... aż boję się wyobrażać co by było gdyby jechał bez kasku...

Miejsce zdarzenia...

Zbychowi drętwieje ramię, bo naciągnął sobie ścięgna karku podczas uderzenia. Zbieramy się i zjeżdżamy na doł, gdzie czekają na nas Arek i Robert.
Drogą rowerową przy Wiśle jedziemy do Wisły.
Tam...

Ekipa karetki opatruje rany Wikiego.

Były pokazy pierwszej pomocy więc wykorzystaliśmy to ;-)
Następnie oglądam Małysza z czekolady.

Zjadamy obiadek i ruszamy w kierunku Wisły – Malinki.
Zaczyna grzmieć i pada deszcz.
Przeczekujemy najgorszy deszcz pod daszkiem.

Następnie ruszamy dalej.
Skocznia w Wiśle Malince.

Podjeżdżamy na wodospady, a następnie nad jezioro Czerniańskie.




Tam żegnamy się z Ekipą. Ekipa jedzie na przełęcz Kubalonkę a my z Wiktorem zjeżdżamy do Wisły.
W Wiśle lody i postanawiamy jechać do Ustronia.
W Ustroniu wpadamy do restauracji „Allo Allo”.

Tam uzupełniamy płyny, przenosząc się w realia serialu „Allo Allo”. Wystrój, muzyka umożliwia nam poczuć klimat serialu.
Allo Allo ;-)

Jazda testowa nowego roweru ;-)

W Ustroniu centrum sesja przy nowo wyremontowanym placu.
Na koń!!!

Wiku przenosi się w czasie ;-)

Wracamy – pociągiem z Ustronia do Zabrza (z przesiadką w Katowicach), a następnie z Zabrza dworca PKP na Helenkę rowerami.
Wpadamy do McDonalda. Wiku je cheesburgery, po których noga mu tak podaje, że jestem w szoku... po tylu kilometrach, po górach, ma jeszcze tyle siły...
Dzięki całej Ekipie za towarzystwo – było super!!!
Wiku – dzięki za towarzystwo i SZACUN ;-) mam nadzieję, że to nie był ostatni nasz wyjazd w góry ;-)
Co do wypadku na zjeździe... nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszlo. Dla niektórych będzie to przestrogą i dowodem na to, że kask na glowie się jednak przydaje i w wielu przypadkach może uratować przed śmiercią lub kalectwem.
Myślę też, że zdarzenie to pobudziło wyobraźnię Wiktora, któremu i tak na górze powtarzałam milion razy by nie jechał za szybko bo jest tutaj duży ruch... jednak słowa mają mniejszą siłę przebicia... widok tego zdarzenia bardziej przemówi każdemu do rozsądku...
Opis poisonka.
Opis Roberta
Opis Wiktora
* Lady Pank - „Sztuka latania”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
By ci odpisać, jeśli tylko bym mógł
Jakie postępy poczyniłem na dziś
W sztuce latania, najtrudniejszej ze sztuk
Co rano windą wjeżdżam prawie na dach
Jest tu w osiedlu taki najwyższy blok
Codziennie myślę, patrząc z nieba na świat
Co będzie, kiedy wreszcie zrobię ten krok
Ostatni krzyk, łabędzia nuta
I dalej nic w teatrze lalek
Ogólnie mówiąc - life is brutal
Poza tym wszystko doskonale
Wczoraj skoczyłem, miałem skrzydła jak ptak
Raz jeden w życiu każdy chyba to czuł
Ktoś nagle krzyknął: "Tak to każdy by chciał!"
Coś pochwyciło i ściągnęło mnie w dół
Ostatni krzyk, łabędzia nuta...
Ostatni krzyk, łabędzia nuta...
(Life is brutal)
Poza tym wszystko doskonale*

Upadła Madonna z Wielkim Cycem© kosma100
Dzisiaj z Wiktorem jedziemy na Równicę.
Rankiem (o 6:00) z Helenki na dworzec PKP w Zabrzu.

Rankiem, w drodze na dworzec PKP© kosma100
Następnie pociągiem do Katowic, a z Katowic pociągiem do Ustronia – Zdroju.

Na dworcu PKP w Katowicach© kosma100
W Ustroniu na dworcu czeka już na nas wspaniała ekipa w składzie: Poisonek, Zbychu i stin14
Chwila powitania i ruszamy ścieżką rowerową przy Wiśle do Ustronia Polany, gdzie zaczynamy podjazd na Równicę.
Odpoczynek ;)

Odpoczynek w drodze na Równicę© kosma100
Odpoczynek again ;)

W drodze na Równicę© kosma100
Po kilku odpoczynkach zdobywamy Równicę i siadamy na tarasie restauracji by odpocząć i uzupełnić płyny.

Na Równicy© kosma100
Wiku – szacun za wjazd na Równicę. Mało kto w wieku 14 lat wjechał na Równicę rowerem ;-)

Na Równicy ;-)© kosma100
Po odpoczynku na Równicy ruszamy w dół zaliczając po drodze tor saneczkowy ;-)
Następnie dalej w dół.
Jadę jako ostatnia. Na chwilę gubię z oczu Wiktora. Wyjeżdżam z zakrętu i oczom moim ukazuje się widok: samochód stoi, dwa rowery leżą rzucone na poboczu, na poboczu siedzą Zbychu i Wiktor a nad nimi grupka ludzi... robi mi się słabo... ciemno przed oczami ze strachu... podjeżdżam do nich, a serce chce mi wyskoczyć z klatki...
Okazuje się, że starsza pani, która szła poboczem wyszła wprost pod koła Zbycha. Z racji tego, że pod górę wjeżdżał samochód Zbychu nie miał gdzie uciec więc wjechał na pobocze i zrobił lot przez kierownicę wprost na głowę...
Wiku widząc taką sytuację przed sobą wyhamował i „się zatrzymał” (jak to określił). Znam lepsze sposoby na zatrzymanie ;-)
Wiku już po wyhamowaniu przewrócił się na bok i obtarł rękę.
Kask Zbycha pękł... aż boję się wyobrażać co by było gdyby jechał bez kasku...

Zniszczony kask po upadku...© kosma100
Miejsce zdarzenia...

Miejsce wypadku© kosma100
Zbychowi drętwieje ramię, bo naciągnął sobie ścięgna karku podczas uderzenia. Zbieramy się i zjeżdżamy na doł, gdzie czekają na nas Arek i Robert.
Drogą rowerową przy Wiśle jedziemy do Wisły.
Tam...

Karetka© kosma100
Ekipa karetki opatruje rany Wikiego.

Opatrywanie ran Wikiego© kosma100
Były pokazy pierwszej pomocy więc wykorzystaliśmy to ;-)
Następnie oglądam Małysza z czekolady.

Figura Małysza z białej czekolady© kosma100
Zjadamy obiadek i ruszamy w kierunku Wisły – Malinki.
Zaczyna grzmieć i pada deszcz.
Przeczekujemy najgorszy deszcz pod daszkiem.

Przeczekać deszcz...© kosma100
Następnie ruszamy dalej.
Skocznia w Wiśle Malince.

Wiku pod skocznią w Wiśle Malince© kosma100
Podjeżdżamy na wodospady, a następnie nad jezioro Czerniańskie.

Wiku nad jeziorem Czerniańskim© kosma100

Jezioro Czerniańskie© kosma100

Ekipa nad jeziorem Czerniańskim© kosma100

Ekipa nad jeziorem Czerniańskim© kosma100
Tam żegnamy się z Ekipą. Ekipa jedzie na przełęcz Kubalonkę a my z Wiktorem zjeżdżamy do Wisły.
W Wiśle lody i postanawiamy jechać do Ustronia.
W Ustroniu wpadamy do restauracji „Allo Allo”.

Allo Allo© kosma100
Tam uzupełniamy płyny, przenosząc się w realia serialu „Allo Allo”. Wystrój, muzyka umożliwia nam poczuć klimat serialu.
Allo Allo ;-)

Wiku w hełmie w restauracji Allo Allo© kosma100
Jazda testowa nowego roweru ;-)

Kellysek mi się już znudził ;-)© kosma100
W Ustroniu centrum sesja przy nowo wyremontowanym placu.
Na koń!!!

Na koń!!!© kosma100
Wiku przenosi się w czasie ;-)

Wiku uważaj na samochody!© kosma100
Wracamy – pociągiem z Ustronia do Zabrza (z przesiadką w Katowicach), a następnie z Zabrza dworca PKP na Helenkę rowerami.
Wpadamy do McDonalda. Wiku je cheesburgery, po których noga mu tak podaje, że jestem w szoku... po tylu kilometrach, po górach, ma jeszcze tyle siły...
Dzięki całej Ekipie za towarzystwo – było super!!!
Wiku – dzięki za towarzystwo i SZACUN ;-) mam nadzieję, że to nie był ostatni nasz wyjazd w góry ;-)
Co do wypadku na zjeździe... nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszlo. Dla niektórych będzie to przestrogą i dowodem na to, że kask na glowie się jednak przydaje i w wielu przypadkach może uratować przed śmiercią lub kalectwem.
Myślę też, że zdarzenie to pobudziło wyobraźnię Wiktora, któremu i tak na górze powtarzałam milion razy by nie jechał za szybko bo jest tutaj duży ruch... jednak słowa mają mniejszą siłę przebicia... widok tego zdarzenia bardziej przemówi każdemu do rozsądku...
Opis poisonka.
Opis Roberta
Opis Wiktora
* Lady Pank - „Sztuka latania”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 71.53km
- Czas 04:23
- VAVG 16.32km/h
- VMAX 46.60km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 czerwca 2011
Kategoria Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;)
Gliwicka Masa Krytyczna
Jestem pod wrażeniem organizacji.
Pod wrażeniem Policjantów ;-)
Nieźle dawali radę ;) nawet na jednym kole jechali ;-)
PIĘKNIE!!!
W ciuchach cywilnych, bez kasku.
Spotkanie z Goofym, Dyniem.
Pozdrawiam wszystkich tu zagladających :)
Pod wrażeniem Policjantów ;-)
Nieźle dawali radę ;) nawet na jednym kole jechali ;-)
PIĘKNIE!!!
W ciuchach cywilnych, bez kasku.
Spotkanie z Goofym, Dyniem.
Pozdrawiam wszystkich tu zagladających :)
- DST 12.15km
- Czas 01:05
- VAVG 11.22km/h
- VMAX 18.30km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze







