Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Dystans całkowity:26901.39 km (w terenie 1175.03 km; 4.37%)
Czas w ruchu:1454:35
Średnia prędkość:18.46 km/h
Maksymalna prędkość:47.30 km/h
Liczba aktywności:902
Średnio na aktywność:29.82 km i 1h 37m
Więcej statystyk

Bez sekscesów - do pracy i z pracy...

Bez sekscesów - do pracy i z pracy...

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 32.19km
  • Czas 01:25
  • VAVG 22.72km/h
  • VMAX 35.60km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 27 lipca 2009 Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Wyższość Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą czyli o sakwach... :D

Wyższość Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą czyli o sakwach :D

Samotnie słucham swoich wspomnień
O tym jak zawsze chciałam sobą być
Nie wiem czy nisko już upadłam
Zagubiłam się nie mogę znaleźć dna

A poźniej tylko twoje oczy
Kochałam patrzeć jak płoną w brudną noc
Myślałam, że znajdziemy spokój
Nie było dane nam spokojnie spleść swych rąk

I mimo, że nikt mnie nie rozumie oddycham szybko tak
Nie boję się, chyba wolę dalej czuć to wszystko mocniej

Będę żyła chociaż mówią, że jest źle
Będę żyła chociaż nienawidzą mnie

Moją udręką jest czekanie
Poobgryzane z nerwów ucieka szybko czas
Myślę jakoś chyba będzie
W końcu potykam się o Twój stłumiony krzyk

I mimo, że nikt mnie nie rozumie oddycham ciężko tak
Nie boję się, chyba wolę dalej czuć to wszystko mocniej

Będę żyła chociaż mówią, że jest źle
Będę żyła sama, ale ciągle ja
Będę żyła chociaż nienawidzą mnie tak najtrudniej jest


Dzisiaj będzie mały wywód nad wyższością starych, nieznanych, polskich (chyba) sakw nad sakwami nowymi, nowoczesnymi Crosso.

Moje sakwy:


Niższość moich sakw nad sakwami Crosso:
- przemakalność;
- mała pojemność;
- przemakalność po raz drugi;
- zamykanie na zamki, które (jak to zamki) się psują;
- mega przemakalność...

A wyższość moich sakw nad sakwami Crosso? :D
..
..
.
W moich sakwach zawiozłam dzisiaj do pracy ciasto w brytfance, czego nie zrobiłabym w sakwach Crosso :-)

No i korzystając z kolejnego udogodnienia przedstawiam drogę do pracy:


Po południu - z pracy ;-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 31.13km
  • Czas 01:26
  • VAVG 21.72km/h
  • VMAX 35.70km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót do domku po Kosmicznej Włóczędze ;)

Nie boję się obietnic
Nie lękam się zazdrości
Nie dbam o nagrody
Kpię z przyzwoitości

Lecz chociaż tak beztrosko
Płyną moje dni
Przez jedną małą sprawę
Często ocieram łzy

Problem cały w tym
Nie mogę sobą być
Bo dziewięć różnych snów
Co noc przychodzi śnić

Dziewięć naraz myśli
Dziewięć marzeń mam
Dziewięć pocałunków
Od dziewięciu pięknych dam

Lecz jedno tylko ciało
Na dziewięć rwących serc
Stanowczo to za mało
Wiec mogę chcieć

Mieć jeszcze jedno ciało
Na dziewięć rwących serc
To ciągle jest za mało
Wiec mogę więcej chcieć


Po południu – z pracy – do domku.
Prezenty, przez które musiałam pożyczyć sakwy od Darka :)
Moje urodzinowe prezenty :) © kosma100


Resztę dnia poświęcam na zakupy i pieczenia ciasta... ciekawe jak jutro pojadę do pracy z ciastem na rowerze? :D :D :D chyba coś wymyslę ;p

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 16.18km
  • Czas 00:46
  • VAVG 21.10km/h
  • VMAX 36.80km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Baaaardzo wcześnie...

I've been looking so long at these pictures of you
That I almost believe that they're real
I've been living so long with my pictures of you
That I almost believe that the pictures are
All I can feel

Remembering
You standing quiet in the rain
As I ran to your heart to be near
And we kissed as the sky fell in
Holding you close
How I always held close in your fear
Remembering
You running soft through the night
You were bigger and brighter and wider than snow
And screamed at the make-believe
Screamed at the sky
And you finally found all your courage
To let it all go

Remembering
You fallen into my arms
Crying for the death of your heart
You were stone white
So delicate
Lost in the cold
You were always so lost in the dark
Remembering
You how you used to be
Slow drowned
You were angels
So much more than everything
Hold for the last time then slip away quietly
Open my eyes
But I never see anything

If only I'd thought of the right words
I could have held on to your heart
If only I'd thought of the right words
I wouldn't be breaking apart
All my pictures of you

Looking so long at these pictures of you
But I never hold on to your heart
Looking so long for the words to be true
But always just breaking apart
My pictures of you

There was nothing in the world
That I ever wanted more
Than to feel you deep in my heart
There was nothing in the world
That I ever wanted more
Than to never feel the breaking apart
All my pictures of you


Po wczorajszym przemiłym wieczorku na Helence, po niecałych 3,5 godzinach snu, wstałam o 4:00 by dojechać do pracy na 6:00.
Nie chcialo mi się...
Chłodek na dworze skutecznie mnie rozbudził, a padający deszcz uczynił, że moje buty, które dopiero co zdążyły przeschnąć, ponownie stały się mokre :/
Dawno nie jechalam do pracy standardem numer II, więc w Rokitnicy troszke spanikowałam, że nie zdążę i zaczęłam szybciej kręcić.
Niezbyt przyjemnie się jechało: mokro i ciemno.

Dojechałam do pracy 20 minut przed czasem :-)
A w pracy miła niespodzianka - na swoim biurku zastałam różyczkę i prezent (ROWEROWY! :)) (wczoraj, w dzień urodzin miałam wolne).


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 29.53km
  • Czas 01:23
  • VAVG 21.35km/h
  • VMAX 33.00km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nocne szaleństwo... a co na to lekarze? :D


Nocne szaleństwo... a co na to lekarze? :D



Idę sobie zamaszyście i opada ze mnie życie jak jesienne liście.
Ja nie chcę wiele, Ciebie i zieleń i żeby liściom było wietrznie.
Ja nie chcę wiele, Ciebie i zieleń i żeby sercu było bezpiecznie.

Jakie liście? Dębu, brzozy, topoli, ale to boli. To boli.
Ja nie chcę wiele, Ciebie i zieleń i żeby liściom było wietrznie.
Ja nie chcę wiele, Ciebie i zieleń i żeby sercu było bezpiecznie.

Chcę uciec, wiem to brzmi naiwnie. Chcę uciec choćby na pustynię.
Jesteś zmęczony? Tak. To minie.
Ja nie chcę wiele, Ciebie i zieleń i żeby liściom było wietrznie.
Ja nie chcę wiele, Ciebie i zieleń i żeby sercu było bezpiecznie.

Pogodzi nas niepogodzonych słońce gdy pierwszy raz nie wzejdzie.
Jesteś zmęczona? To przejdzie.


Plany na uczczenie 24 lipca były różne... i zmieniały się jak w kalejdoskopie...
Najpierw było, że pojadę do Ulesia do AniK w odwiedziny a później na zamek w Olsztynie i do Zabrza, tzn. na Helenkę (około 200 km).
Hmm...

Dwusetkę zdobyłam nie raz, na trzysetkę sama nie planuję się porwać, z Anią się zobaczę wkrótce...

Ale nigdy nie jeździłam w nocy!!!

No i plan się narodził...

Najpierw Huta Katowice, później centrum Dąbrowy, następnie zamek w Będzinie, centrum Sosnowca, Katowice, Chorzów, Świętochłowice, Zabrze, Czeladź, Dąbrowa Górnicza – łóżko ;-)

Takie były plany.

O 0:30 wyruszam.
Mojemu pedaleniu towarzyszą błyski ale są na tyle daleko by mnie nie denerwować (panicznie boję się burzy!!!).
Dojeżdżam do Huty Katowice. Robię parę niezadowalających mnie zdjęć i zaczynam powrót do D.G.
Grzmoty i błyski jakoś bardzo się przybliżyły.
Nagle zaczyna rzucać żabami, tzn dużymi kroplami deszczu, by po chwili lunęło jak z cebra...
Deszcz nie jest mi wrogiem ale te pioruny, które uderzają koło mnie... MASAKRA!!!
Naprawdę się boję ale jadę dalej.
Deszcz i wiatr jest tak silny, że samochody (których nie jest za dużo o 1:00 w nocy) jadą z prędkością 20 km/h.

Czasami wiatr przesuwa mnie o jakieś 2 metry w lewo (dobrze, że prawie nie ma ruchu).
Pedalę i błagam tylko „niebo” i moją Mamę by mnie jakiś piorun nie trafił ;/

Jestem cała przemoczona ale to akurat jest fajne....
Udaje mi się dotrzeć na stację benzynową na Mydlicach.
Tam kupuję browca, trochę „moczę” im podłogę ;) i dalej pedalę do domku.

Impreza, chociaż nie do końca spełniona, udana :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)


Przed bramą Huty Katowice:
Huta Katowice © kosma100


Huta Katowice © kosma100


No i znowu przed Hutą Katowice ;p
HK © kosma100


Chowam aparat...
Nocna masakrująca ulewo-burza ;/ © kosma100


No i Kosmacz after party ;)
Kosmacz zdeszczowany ;) © kosma100


Uradowany Kosmacz mimo after party ;p © kosma100


Hmmm chwila zastanowienia czy kwalifikuję się do leczenia u psychiatry ;)
Czy ja jestem chociaż trochę normalna? :D © kosma100


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 18.50km
  • Czas 00:56
  • VAVG 19.82km/h
  • VMAX 38.20km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Urodzinowo... baaaardzo leniuchowo...

Po nocnym urodzinowym szaleństwie rowerowym w burzy, deszczu, wichurze i innych anomaliach pogodowych spałam do 13:00 :D
Następnie miałam jechać na Helenkę...
Ale strasznie mi się nie chciało...
Wymyśliłam bardzo nieambitny i leniwy plan. Mianowicie mój "wspaniały" pomysł to pojechanie do Zabrza za pośrednictwem pkp (sic!).

Podjechalam więc na dworzec PKP w Dąbrowie Górniczej, a następnie popedaliłam z dworca PKP w Zabrzu na Helenkę.

Miałam zaszczyt jechać nową drogą rowerową prowadzącą z Zabrza do Rokitnicy. Bardzo fajnie się jedzie (fotki umieszczę jak ściągnę do domu po moich powsinogowych tułaczkach :-))

A co do podjazdu pkp - no co? Miałam prawo, w końcu miałam urodziny ;p ;p ;p
(wiedziałam, że niektóre upierdliwusy będą mi to wypominać do końca moich dni :D :D :D) ;p


W PKP - to się nazywa kultura jazdy ;)



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 13.50km
  • Czas 00:48
  • VAVG 16.88km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Moja głowa wciąż od nowa snuje obraz przyszłych dni...

Czy świat dla mnie przygotował
miejsce u samego dna
czy też może na wysokiej z gór
gdzie słońce jest i wiatr
Moja głowa wciąż od nowa
snuje obraz przyszłych dni
moje zmysły czują powab
tego co w przyszłości lśni
Moja głowa wciąż od nowa
snuje obraz przyszłych dni
moje zmysły czują powab
tego co w przyszłości lśni

Ciągle myślę co mam robić
bym już teraz wiedział to
jak me życie przyozdobić
by mu dodać szersze tło
Odkąd czas mnie wziął w ramiona
ciągle szukam nowych dróg
do zdobycia mego szczytu
który dzisiaj mam u stóp
Odkąd czas mnie wziął w ramiona
ciągle szukam nowych dróg
do zdobycia mego szczytu
który dzisiaj mam u stóp

Mam w sercu takie miejsce
noszę tam wielki plan



Mam taki mały plan na jutro, ale nie wiem co z tego wyniknie :D

Po południu do pracy - w strasznym upale.


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 16.02km
  • Czas 00:45
  • VAVG 21.36km/h
  • VMAX 37.70km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nocny powrót z pracy...

Kiedy wszystko się wali i kończy się świat
A depresja zamraża jak zima
Kiedy wszyscy są obcy i warczą jak psy
Martwa rozpacz ogłupia i gryzie
Ani kroku do przodu, stary sztandar jak....
Wzniosłe słowa brzmią pusto jak kpina
Oczy nie chcą zapłakać widać szkoda im łez
a pociągu nie można zatrzymać.

Dobranoc, nadchodzi mrok
Okrywa dobro i zło
Dobranoc, króluje mrok
Umarła radość i złość
Ostatnia noc, ostatni pociąg.

Jutro kopia z przedwczoraj, bezmyślne dni
Jednakowym rytmem przepłyną
Powielane uczucia, zatrucie krwi
Gęstą papką z głupoty i śliny
Stary zegar szaleje gmatwając czas
Oszukuje, kradnąc mi nuty
Płynę z czasem pod wiatr błędnym pulsem jak liść
Opętany, żałosny, okrutny.

Dobranoc, nadchodzi mrok
Okrywa dobro i zło
Dobranoc, króluje mrok
Umarła radość i złość
Ostatnia noc, ostatni pociąg.

Te straszliwe decyzje które trzeba pchnąć
W sprawach błahych, nudnych i zwykłych
Wszyscy bliscy są obcy, wrogowie to dno
Jak tu uciec, odpłynąć i zniknąć
Nie odejdę w nieznane, nie wtopie się w tło
Brak odwagi jest gorszy od śmierci
Płynę z moją depresją szarą rzeką i klnę
Swą bezradność, obłudę i śmieszność.

Dobranoc, nadchodzi mrok
Okrywa dobro i zło
Dobranoc, króluje mrok
Umarła radość i złość
Ostatnia noc, ostatni pociąg...


Wieczorem, a raczej nocą - powrót z pracy do domu.
Ciepła noc...

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 16.47km
  • Czas 00:50
  • VAVG 19.76km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

W upale do pracy.

A gdybyś chciał się dowiedzieć,
co dobre i złe.
Szukał prawdy, zaiste
wspaniały to cel.
Nim zerkniesz w prawdy oblicze,
żyj, ale kochaj nad życie,
choć raz, choć raz, choć raz.

A gdybyś pokochał nad życie, to wiedz,
że to prawdziwa jest miłość i taka ma sens.
Lecz jeśli kochasz jak umiesz,
to dobrze, reszte poźniej zrozumiesz,
i tak, i tak, i tak.

Nazywaj rzeczy po imieniu,
a zmienią się w oka mgnieniu.
Nazywaj rzeczy po imieniu,
a zmienią się w oka mgnieniu.

A gdybyś musiał rozumieć i chciał,
wiedzieć więcej niż zdołał byś pojąć to znak,
że zamiast żyć własnym życiem,
poznać chcesz jego tajemnice.
To błąd, to błąd, to błąd.

Nazywaj rzeczy po imieniu,
a zmienią się w oka mgnieniu.
Nazywaj rzeczy po imieniu,
a zmienią się w oka mgnieniu.


Miałam wstać rano i pojechać gdzieś rowerem w siną dal...
Ale wolałam się trochę pobyczyć w łóżku. Z łóżka wyciągnał mnie Młynarz (nie osobiście lecz telefonicznie :))
Porobiłam więc zaległe rzeczy w domku.

Popołudniu do pracy, w ukropie.
Przy Stawikach mijałam się z Rafaello i Krzysiem - pozdrawiam :). Nie miałam czasu się zatrzymać - sorki :)

Wieczorkiem (nocą) do domku. Chciałam pojeździć po Dąbrowie i pofocić ale był taki zaduch i wilgoć w powietrzu, że sobie darowałam.

Wygooglowane dzisiaj :-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 33.30km
  • Czas 01:43
  • VAVG 19.40km/h
  • VMAX 36.50km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kiedy powiem sobie dość...

Kiedy powiem sobie dość
A ja wiem, że to już niedługo
Kiedy odejść zechcę stąd
Wtedy wiem, że oczy mi nie mrugną, nie
Odejdę cicho, bo tak chcę
I ja wiem, że będę wtedy sama
Nikt nawet nie obejrzy się
I ja wiem, że będzie wtedy cicho
I tylko w Twoje oczy spojrzę
Tę jedną prawdę będę chciała znać
Nim sama zgasnę, sama zniknę
Usłyszę w końcu to, co chcę

Czy warto było szaleć tak - przez całe życie?
Czy warto było spalać się - jak ja?
Czy warto było kochać tak - aż do bólu?
Czy mogę odejść sobie już?

Nie chcę żałować żadnych chwil
Chociaż wiem, że nie było kolorowo
Nie chcę zostawić żadnych łez
Chociaż wiem, że czasem bolało
Uśmiechnę się do swoich myśli
Zcałuję z Ciebie cały blask, o tak
Powoli zamknę w sobie przyszłość
Pytając siebie raz po raz, o nie

Czy warto było szaleć tak - przez całe życie?
Czy warto było spalać się - jak ja?
Czy warto było kochać tak - aż do bólu?
Czy mogę odejść sobie już?

Bez żalu, nie!

Czy warto było szaleć tak - przez całe życie?
Czy warto było spalać się - jak ja?
Czy warto było kochać tak - aż do bólu?
Czy mogę odejść sobie już?

Nie...!


Około-południowym rankiem - do pracy.
Jechałam tak jakoś beznamiętnie... rzekłabym, że "bezpłciowo"...
W pracy w ogóle nie było lepiej.
Po raz kolejny w moim krótkim aż treściwym życiu przekonałam się, że lepiej mieć wszystko w d... niż starać się i podniecać się pracą (chyba, że jest to praca na swój rachunek - muszę o tym poważnie pomyśleć).
Ta sytuacja w pracy roz... rozłożyła mi dzień na kawałki...
Ale cóż...
Inna sytuacja zmusiła mnie do pozostania w pracy pół godziny dłużej, gdzie po pierwszej sytuacji było to dla mnie istną katorgą...

Ogólnie NO COMMENTS, no i "kiedyś powiem sobie dość"...
Wieczorem do domku...

No i dzisiaj doświadczyłam, że wiezienie 6-paka Żywca z Tesco do domu na rowerze to arcytrudna sztuka ;-)


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających...
  • DST 32.90km
  • Czas 01:36
  • VAVG 20.56km/h
  • VMAX 37.40km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl