Wpisy archiwalne w kategorii
Kosmacz - Powsinoga :)
Dystans całkowity: | 9452.88 km (w terenie 399.00 km; 4.22%) |
Czas w ruchu: | 555:48 |
Średnia prędkość: | 16.98 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Liczba aktywności: | 167 |
Średnio na aktywność: | 56.60 km i 3h 20m |
Więcej statystyk |
Piątek, 7 sierpnia 2009
Kategoria Dookoła Polski, Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), Ponad 100 km ;), W towarzystwie ;)
Dookoła Polski - dzień 26 (5)
Dookoła Polski - dzień 26 (5)
Kołobrzeg - Dziwnów.
Szczegóły później ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Kołobrzeg - Dziwnów.
Szczegóły później ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 141.64km
- Czas 08:10
- VAVG 17.34km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 6 sierpnia 2009
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Kellysek :), Do pracy / z pracy, Kosmacz - Powsinoga :)
Obładowana sakwami do pracy...
Rankiem do pracy...
Z sakwami i namiotem :D
Po pracy wyruszam na dworzec pkp w Katowicach, by pociągiem do Kołobrzegu dołączyć do Ekipy Dookoła Polski
Yeah!!!
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Z sakwami i namiotem :D
Po pracy wyruszam na dworzec pkp w Katowicach, by pociągiem do Kołobrzegu dołączyć do Ekipy Dookoła Polski
Yeah!!!
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 19.57km
- Czas 01:00
- VAVG 19.57km/h
- VMAX 39.00km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 24 lipca 2009
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Urodzinowo... baaaardzo leniuchowo...
Po nocnym urodzinowym szaleństwie rowerowym w burzy, deszczu, wichurze i innych anomaliach pogodowych spałam do 13:00 :D
Następnie miałam jechać na Helenkę...
Ale strasznie mi się nie chciało...
Wymyśliłam bardzo nieambitny i leniwy plan. Mianowicie mój "wspaniały" pomysł to pojechanie do Zabrza za pośrednictwem pkp (sic!).
Podjechalam więc na dworzec PKP w Dąbrowie Górniczej, a następnie popedaliłam z dworca PKP w Zabrzu na Helenkę.
Miałam zaszczyt jechać nową drogą rowerową prowadzącą z Zabrza do Rokitnicy. Bardzo fajnie się jedzie (fotki umieszczę jak ściągnę do domu po moich powsinogowych tułaczkach :-))
A co do podjazdu pkp - no co? Miałam prawo, w końcu miałam urodziny ;p ;p ;p
(wiedziałam, że niektóre upierdliwusy będą mi to wypominać do końca moich dni :D :D :D) ;p
W PKP - to się nazywa kultura jazdy ;)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Następnie miałam jechać na Helenkę...
Ale strasznie mi się nie chciało...
Wymyśliłam bardzo nieambitny i leniwy plan. Mianowicie mój "wspaniały" pomysł to pojechanie do Zabrza za pośrednictwem pkp (sic!).
Podjechalam więc na dworzec PKP w Dąbrowie Górniczej, a następnie popedaliłam z dworca PKP w Zabrzu na Helenkę.
Miałam zaszczyt jechać nową drogą rowerową prowadzącą z Zabrza do Rokitnicy. Bardzo fajnie się jedzie (fotki umieszczę jak ściągnę do domu po moich powsinogowych tułaczkach :-))
A co do podjazdu pkp - no co? Miałam prawo, w końcu miałam urodziny ;p ;p ;p
(wiedziałam, że niektóre upierdliwusy będą mi to wypominać do końca moich dni :D :D :D) ;p
W PKP - to się nazywa kultura jazdy ;)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 13.50km
- Czas 00:48
- VAVG 16.88km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 19 lipca 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Dookoła Polski, góry, In the rain..., Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :)
Wariactwo Kosmato-dookołapolskie :-)
Karty kalendarzy skradły czas
Myślę ile zmarnowałem lat
Zegary ziewały długimi godzinami
Nie liczyłem dni
Chciałem kochać aby żyć
Poczuć wina smak
Pocałować raz
W strugach deszczu stać
Patrzeć w słońce
Dławić płacz
I zatonąć gdzieś
W oceanie gwiazd
Zapach mokrych traw gonił wiatr
Nawet zieleń drzew miała sens
Nakarmiłem marzeniami
Niezdobyte nigdy szczyty
Nie liczyłem dni
Chciałem kochać aby żyć
Poczuć wina smak
Pocałować raz
W strugach deszczu stać
Patrzeć w słońce
Dławić płacz
I zatonąć gdzieś
W oceanie gwiazd
W wikipedii możemy wyczytać, że Przyjaźń to: – według Arystotelesa, jedna z cnót, chociaż, w przeciwieństwie do cnót kardynalnych, nie jest ona cnotą normatywną. Filozof ten twierdzi także, że istnieje kilka rodzajów przyjaźni: idealna (teleia philia, będąca wartością samą w sobie), oraz takie, z których każda ma spełniać pewien cel (przyjemność lub użyteczność).
Większość ludzi uważa, że ich przyjaciele dobrze ich znają. Jednak badania wykazały, że w większości przypadków jest to złudzenie związane z chęcią poprawy samooceny. Wierząc, że przyjaciołom zależy na nas, budujemy poczucie własnej wartości.
Przyjaźń w kontekście socjologicznym jest silnie związana z nieprzyjaźnią. Wspólny wróg bardzo skutecznie cementuje więzi między przyjaciółmi, a jednym z narzędzi służących do tego jest plotka[3]. Przyjaciele mają tendencję do wyolbrzymiania negatywnych cech swych nieprzyjaciół i pomijania ich cech pozytywnych.
Zawieranie przyjaźni odbywa się w różny sposób, zależnie od kultury i powiązań religijnych. Niektóre przyjaźnie są zawierane poprzez zapytanie: "Czy chciałbyś/chciałabyś zostać moim przyjacielem" lub w inny podobny sposób, czasem towarzyszą temu obietnice i przysięgi. Coraz rzadziej spotykana jest formuła braterstwa krwi.
Z badań wynika również, że przyjaźń może mieć tło genetyczne: najsilniejsze więzy łączą nas z ludźmi genetycznie do nas podobnymi. Może to jednocześnie tłumaczyć istnienie uprzedzeń rasowych i innych form ksenofobii.
Sam akt nawiązywania przyjaźni ma również podłoże biologiczne - jest ściśle związany z tzw. pierwszym wrażeniem. Z badań wynika, że nieświadomą decyzję o chęci bliższego poznania danej osoby podejmujemy w ciągu zaledwie 10 minut od pierwszego z nią kontaktu.
Powiem tak:
- gdyby nie przyjaźń – pospałabym sobie w domku;
- gdyby nie przyjaźń deszcz nie zmoczyłby mnie;
- gdyby nie przyjaźń nie zamarzłabym na dworcu PKP w Katowicach;
- gdyby nie przyjaźń nie byłabym aż tak szczęśliwa :D
Wczoraj pracowałam do 22:00 w Katowicach.
Już wcześniej zaplanowałam zrobić niespodziewankę Asiczce, Młynarzowi i reszcie Ekipy Dookoła Polski i odwiedzić Ich na trasie ;-)
Trochę trudno było mi zrealizować plan, bo w sobotę o 22:00 kończę pracę, w domu jestem o 23:00, idę spać o 00:00, wstawać muszę o 2:45... więc trochę mało snu.
Ale jak ktoś chce to zrobi – dostaję zgodę „od samej góry” na nocleg w pracy ;-)
Więc ruszam o 4:00 z pracy i na dworcu PKP, po zakupieniu biletu czekam na pociąg... godzinę, dwie... dowiaduję się, ze jest opóźnienie...
Pociąg w końcu nadjeżdża, wsiadam i małe „kłody pod nogi” o których nie chcę pisać ;)
Z racji spóźnienia wysiadam w Goleszowie i pedalę do schroniska w Cieszynie.
Tam wchodzę i kieruję się na salę, w której śpi Ekipa.
Wszyscy (oprócz Pawła) nie śpią, nagle jednak się budzą... wszyscy chyba są w lekkim szoku, po dwa razy otwierają i zamykają oczy a Jacek na to:”Zjawa!” :D
Dla takich chwil warto żyć.
Śniadanie... pada, pogaduchy... pada, w końcu ruszamy... pada....
Dojeżdżamy do Ustronia i śniadanio-obiad (chociaż na śniadanie objedliśmy troszkę Mavica :D). Jemy spoglądając na padający deszcz. Deszcz przestaje padać... My kończymy jeść i deszcz znowu zaczyna i tak w kółko...
Po jakimś czasie w końcu ruszamy w kierunku Wisły.
Prowadzę ścieżką rowerową przy Wiśle.
Asfalt zmienia się w szutrówkę, po paru metrach Paweł (na szosówce) łapie kapcia...
Hmmm....
Po załataniu, po „zaprzestaniu lania” przez deszcz decydują się jechać asfaltem, a ja decyduję się jechać na pociąg, bo mam ciężki tydzień w pracy....
Tu relacja JPbike
Relacja Mavica
Dzięki wszystkim za wszystko i podziwiam Twardzieli, którzy dzisiaj.... ciekawe gdzie dotrą? (może jakiś konkurs? :D)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Myślę ile zmarnowałem lat
Zegary ziewały długimi godzinami
Nie liczyłem dni
Chciałem kochać aby żyć
Poczuć wina smak
Pocałować raz
W strugach deszczu stać
Patrzeć w słońce
Dławić płacz
I zatonąć gdzieś
W oceanie gwiazd
Zapach mokrych traw gonił wiatr
Nawet zieleń drzew miała sens
Nakarmiłem marzeniami
Niezdobyte nigdy szczyty
Nie liczyłem dni
Chciałem kochać aby żyć
Poczuć wina smak
Pocałować raz
W strugach deszczu stać
Patrzeć w słońce
Dławić płacz
I zatonąć gdzieś
W oceanie gwiazd
W wikipedii możemy wyczytać, że Przyjaźń to: – według Arystotelesa, jedna z cnót, chociaż, w przeciwieństwie do cnót kardynalnych, nie jest ona cnotą normatywną. Filozof ten twierdzi także, że istnieje kilka rodzajów przyjaźni: idealna (teleia philia, będąca wartością samą w sobie), oraz takie, z których każda ma spełniać pewien cel (przyjemność lub użyteczność).
Większość ludzi uważa, że ich przyjaciele dobrze ich znają. Jednak badania wykazały, że w większości przypadków jest to złudzenie związane z chęcią poprawy samooceny. Wierząc, że przyjaciołom zależy na nas, budujemy poczucie własnej wartości.
Przyjaźń w kontekście socjologicznym jest silnie związana z nieprzyjaźnią. Wspólny wróg bardzo skutecznie cementuje więzi między przyjaciółmi, a jednym z narzędzi służących do tego jest plotka[3]. Przyjaciele mają tendencję do wyolbrzymiania negatywnych cech swych nieprzyjaciół i pomijania ich cech pozytywnych.
Zawieranie przyjaźni odbywa się w różny sposób, zależnie od kultury i powiązań religijnych. Niektóre przyjaźnie są zawierane poprzez zapytanie: "Czy chciałbyś/chciałabyś zostać moim przyjacielem" lub w inny podobny sposób, czasem towarzyszą temu obietnice i przysięgi. Coraz rzadziej spotykana jest formuła braterstwa krwi.
Z badań wynika również, że przyjaźń może mieć tło genetyczne: najsilniejsze więzy łączą nas z ludźmi genetycznie do nas podobnymi. Może to jednocześnie tłumaczyć istnienie uprzedzeń rasowych i innych form ksenofobii.
Sam akt nawiązywania przyjaźni ma również podłoże biologiczne - jest ściśle związany z tzw. pierwszym wrażeniem. Z badań wynika, że nieświadomą decyzję o chęci bliższego poznania danej osoby podejmujemy w ciągu zaledwie 10 minut od pierwszego z nią kontaktu.
Powiem tak:
- gdyby nie przyjaźń – pospałabym sobie w domku;
- gdyby nie przyjaźń deszcz nie zmoczyłby mnie;
- gdyby nie przyjaźń nie zamarzłabym na dworcu PKP w Katowicach;
- gdyby nie przyjaźń nie byłabym aż tak szczęśliwa :D
Wczoraj pracowałam do 22:00 w Katowicach.
Już wcześniej zaplanowałam zrobić niespodziewankę Asiczce, Młynarzowi i reszcie Ekipy Dookoła Polski i odwiedzić Ich na trasie ;-)
Trochę trudno było mi zrealizować plan, bo w sobotę o 22:00 kończę pracę, w domu jestem o 23:00, idę spać o 00:00, wstawać muszę o 2:45... więc trochę mało snu.
Ale jak ktoś chce to zrobi – dostaję zgodę „od samej góry” na nocleg w pracy ;-)
Więc ruszam o 4:00 z pracy i na dworcu PKP, po zakupieniu biletu czekam na pociąg... godzinę, dwie... dowiaduję się, ze jest opóźnienie...
Pociąg w końcu nadjeżdża, wsiadam i małe „kłody pod nogi” o których nie chcę pisać ;)
Z racji spóźnienia wysiadam w Goleszowie i pedalę do schroniska w Cieszynie.
Tam wchodzę i kieruję się na salę, w której śpi Ekipa.
Wszyscy (oprócz Pawła) nie śpią, nagle jednak się budzą... wszyscy chyba są w lekkim szoku, po dwa razy otwierają i zamykają oczy a Jacek na to:”Zjawa!” :D
Dla takich chwil warto żyć.
Śniadanie... pada, pogaduchy... pada, w końcu ruszamy... pada....
Dojeżdżamy do Ustronia i śniadanio-obiad (chociaż na śniadanie objedliśmy troszkę Mavica :D). Jemy spoglądając na padający deszcz. Deszcz przestaje padać... My kończymy jeść i deszcz znowu zaczyna i tak w kółko...
Po jakimś czasie w końcu ruszamy w kierunku Wisły.
Prowadzę ścieżką rowerową przy Wiśle.
Asfalt zmienia się w szutrówkę, po paru metrach Paweł (na szosówce) łapie kapcia...
Hmmm....
Po załataniu, po „zaprzestaniu lania” przez deszcz decydują się jechać asfaltem, a ja decyduję się jechać na pociąg, bo mam ciężki tydzień w pracy....
Tu relacja JPbike
Relacja Mavica
Dzięki wszystkim za wszystko i podziwiam Twardzieli, którzy dzisiaj.... ciekawe gdzie dotrą? (może jakiś konkurs? :D)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 43.74km
- Czas 02:48
- VAVG 15.62km/h
- VMAX 53.20km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 lipca 2009
Kategoria Dookoła Polski, góry, In the rain..., Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), Ponad 50 km ;), W towarzystwie ;)
Dookoła Polski - dzień 3 (3) - niestety na razie ostatni :(
Dookoła Polski - dzień 3 - niestety na razie ostatni :(Po wczorajszych wieczornych ustaleniach pobudka o 6;00. Wstajemy, pakujemy namioty, jemy śniadanie, pijemy przepyszną kawę i o 8:00 opuszczamy naszą wspaniałą miejscówkę.
Dzisiaj niestety muszę rozstać się z Twardzielami, którzy w 30 dni objadą Polskę dookoła.
Przez Ogorzelec, Szarocin dojeżdżamy do Kamiennej Góry – to był nasz wczorajszy, nieosiągnięty cel.
W Kamiennej Górze pora na przepięcie sakw (pożyczam moją sakwę na kierownicę Młynarczykowi).
Czułe pożegnanie i ekipa pedali dalej – na Krzeszów. Ja obieram kierunek na Wałbrzych.
Niestety jutro muszę iść do pracy więc w planach mam zwiedzić zamek Książ i pociągiem wrócić do domku.
Oj! Ale mam ochotę jechać z Nimi dalej... wielką, nieposkromioną... ale cóż – życie to nie rurka z kremem, oprócz przyjemności są niestety obowiązki i oto one mnie wzywają...
Po odłączeniu pedalę drogą 367 na Wałbrzych. Chcę zjechać z niej za Czarnym Borem ale na tym skrzyżowaniu widzę planszę: „Zamek Książ prosto 13km”, więc pedalę dalej prosto.
W miejscowości Boguszów Gorce, przy zjeździe widzę, że mam „małą” awarię – znowu zgubiłam nakrętkę na śrubę przytrzymującą bagażnik... nie jest dobrze ale postanawiam jechać bez nakrętki ewentualnie poprawiać śrubę.
Niestety droga przypomina ser szwajcarski i śruba wysuwa się co trochę. W Wałbrzychu odkręcam nakrętkę przytrzymującą błotnik i nakręcam ją na tą niegrzeczną śrubę.
Wyjeżdżam z Wałbrzycha i nie mam już śruby i nakrętki...
Wałbrzych będzie mi się kojarzył tylko ze strasznymi dziurami na drodze...
Podjeżdżam do zamku Książ no i... piękny, tylko, że... zaczyna lać... :(
Oczywiście, żeby nie było za lekko, za łatwo i za przyjemnie...
No i nie mam z kim zostawić rowerka... muszę następnym razem przyjechać tam w towarzystwie :)
Z zamku pedalę do Świebodzic, gdzie wsiadam w pociąg do Katowic z przesiadką we Wrocku i z Katowic pedalę do domku.
Fajnie było się w końcu porządnie wykąpać chociaż wolałabym śmierdzieć ale być teraz razem z Nimi...
Obozowisko
obozowisko© kosma100
obozowisko© kosma100
Nasze rowery tak sobie noc przeczekały ;-)
Nocleg rowerów© kosma100
A to nasz prysznic na miejscówce ;-)
prysznic ;)© kosma100
Asiczka i Młynarczyk ;-)
Asiczka i Młynarz© kosma100
Asiczka na podjeździe ;-)
Asiczka na podjeździe© kosma100
No i Nuka została chyba przysłana na przeszpiegi ;-)
Nuka© kosma100
Dla takich widoków wart żyć... gdzieś w drodze na Kamienną Górę.
Widoczek w drodze Dookoła Polski© kosma100
Jak miło ;-)
Jak miło... :)© kosma100
Te miasta partnerskie (a w szczególności jedno) bardzo mi się podoba ;-)
Podoba mi się to miasto partnerskie ;)© kosma100
Pożegnanie Kosmy – najwyraźniej się cieszą :D
Pożegnanie Kosmy© kosma100
Awaria...
Awaria...© kosma100
Oj będzie chyba padać...
Hmmm chyba popada ;p© kosma100
Następna filia KL Gross Rosen.
Filia Gross Rosen© kosma100
Zamek Książ.
Zamek Książ© kosma100
Zamek Książ© kosma100
Herb na zamku Książ.
Herb na Zamku Książ.© kosma100
Ogród na Zamku Książ© kosma100
PKP Świebodzice
Świebodzice PKP© kosma100
Koczownik
Koczownik z BS na dworcu pkp w Świebodzicach ;-)© kosma100
Luftschutz!!! – na dworcu PKP w Świebodzicach.
luftschutz© kosma100
W pociągu – fajny aromat się koło mnie roznosił ;-)
W pociągu...© kosma100
Było pięknie, szkoda, że tak krótko, chociaż cieszę się, że w ogóle mi się udało :D
Trzymam kciuki za Twardzieli i trzymajcie i Wy ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 79.13km
- Czas 04:29
- VAVG 17.65km/h
- VMAX 42.20km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 14 lipca 2009
Kategoria Dookoła Polski, góry, Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), Ponad 100 km ;), W towarzystwie ;)
Dookoła Polski - dzień 2 (2)
Dookoła Polski - dzień 2 (2)
Platerówka - Kamienna Góra
Szczegóły później ;)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Platerówka - Kamienna Góra
Szczegóły później ;)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 102.65km
- Czas 06:20
- VAVG 16.21km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 13 lipca 2009
Kategoria Dookoła Polski, Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), Ponad 100 km ;), W towarzystwie ;)
Dookoła Polski - dzień 1 (1)
Dookoła Polski - dzień 1 (1)
Jasień - Platerówka.
Szczegóły później
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
Jasień - Platerówka.
Szczegóły później
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
- DST 177.73km
- Czas 09:32
- VAVG 18.64km/h
- VMAX 39.30km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 12 lipca 2009
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;)
Jasieńskie klimaty
Jasieńskie klimaty
Szczegóły później ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Szczegóły później ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 10.40km
- Czas 01:10
- VAVG 8.91km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 28 czerwca 2009
Kategoria Bike Orient, Kosmacz - Powsinoga :), Meridka :), Ponad 50 km ;), W towarzystwie ;)
Bike Orient - powrót do czterech ścian...
Bo fantazja, fantazja, bo fantazja jest od tego, aby bawić się, aby bawić, aby bawić się na całego, fantazja, lalalalalala lalalalala.
To szkiełko wszystko potrafi, na każde pytanie odpowie, wystarczy wziąć je do ręki i wszystko będzie różowe, wystarczy wziąć je do ręki, usypać ziarnko fantazji i już za chwile można dolecieć aż do gwiazdy.
Bo fantazja, fantazja, bo fantazja jest od tego, aby bawić się, aby bawić, aby bawić się na całego, fantazja, lalalalalala lalalalala.
To szkiełko nigdy nie płacze, zawsze jest w dobrym humorze, to szkiełko wszystko rozumie, każdemu chętnie pomoże, wystarczy wziąć je do ręki ziarnko fantazji dosypać i już za chwile można z panem Kleksem w świat pomykać.
Bo fantazja, fantazja, bo fantazja jest od tego, aby bawić się, aby bawić, aby bawić się na całego, fantazja, lalalalalala lalalalala.
Dzisiaj jest rajd rekreacyjny.
Ruszamy!
Po paru kilometrach postanawiamy poinformować organizatorów by na nas (na Igorka, Anetkę, mnie i Asiczkę oraz Darka) nie czekali bo i tak nie przejedziemy całej trasy...
Młynarz informuje, że dogonił „peleton” i jedzie z Wiktorem całą trasę.
A ja przypominam sobie, że Oni nie maja ani kasy, ani picia, ani jedzenia... NIE DOBRZE!!!
Więc Darek rusza do nich by Ich uratować ;)
Ekipa Pań + Igorek ogląda ruiny zamku, gdzie robi foty a następnie zasiada na ławeczkach nad stawikiem w celu konsumpcji, degustacji i rozmów.
Wszystko to odbywa się w rytmie disco – techno ze stojącego na ulicy auta z otwartymi drzwiami ;)))))))))) ;p
Ruiny zamku
Ruiny zamku again.
Ruiny zamku na dalszym planie...
Ruiny zamku na dalszym planie again...
Po posiedzeniu przy stawiku, uzupełnieniu płynów i lodzikach i bocianach (niektóre kobiety widzą 3 a niektóre 2 ;p) ruszamy poganiane przez Igorka do bazy.
Dojeżdżamy do bazy... Pan – właściciel „bazy” widząc parę osób na rowerach zbliżających się do bazy zamyka nam przed nosem bramę...
„Z Bogiem chłopie” – myślimy i okupujemy boisko, do którego nie ma chyba prawa ;-)
Siedzimy, dyskutujemy, jemy.
„Pan najważniejszy” opuszcza ośrodek... przechodząc przez bramę górą... hihihi ;-) Pozdro dla tego kolesia – stracił dużo na zagotowaniu wody na kaszkę dla 7-miesięcznego dziecka i goszczeniu tylu gości – przez rok by nie nazbierał tylu ochotników i to za tyle kasy w „silnie wanilią” pachnących pokojach... oj niektórzy muszą się nauczyć obsługi Klienta ;-)
Po opalaniu na trawce przy boisku przyjeżdża dalsza część ekipy, czyli Młynarz, Darek, Wiktor.
Jedziemy na obiad do zajazdu.
Jemy i uzupełniamy płyny ;-)
Tutaj obsługa Klienta jest na najwyższym poziomie - nawet znają Asiczkę ;-)
Potem dociera do nas agenciara i hose.
Z hose ruszam do Piotrkowa.... nie jest łatwo – kręgosłup (dokładnie krzyż) boli mnie na Meridce... ;/
Ale docieramy w końcu:
Piotrków Trybunalski:
Ładujemy się do pociągu i jesteśmy w szoku – cały wagon jest rowerowy – tzn. pół jest przechowalnią rowerów, a pół miejscami do siedzenia właścicieli rowerów, tylko, że te pół dla właścicieli zajmują „normalni” podróżni – dlatego się krzywią na nasz (bikeowy) zapach ;)
Wysiadam w Dąbrowie – Hose jedzie dalej.
Docieram do domku „ledwo”, bo czarne chmury wiszą mi nad głową...
No i moje Rumaki w domku ;-)
Krótkim zdaniem:
Było super!!!
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
To szkiełko wszystko potrafi, na każde pytanie odpowie, wystarczy wziąć je do ręki i wszystko będzie różowe, wystarczy wziąć je do ręki, usypać ziarnko fantazji i już za chwile można dolecieć aż do gwiazdy.
Bo fantazja, fantazja, bo fantazja jest od tego, aby bawić się, aby bawić, aby bawić się na całego, fantazja, lalalalalala lalalalala.
To szkiełko nigdy nie płacze, zawsze jest w dobrym humorze, to szkiełko wszystko rozumie, każdemu chętnie pomoże, wystarczy wziąć je do ręki ziarnko fantazji dosypać i już za chwile można z panem Kleksem w świat pomykać.
Bo fantazja, fantazja, bo fantazja jest od tego, aby bawić się, aby bawić, aby bawić się na całego, fantazja, lalalalalala lalalalala.
Dzisiaj jest rajd rekreacyjny.
Ruszamy!
Po paru kilometrach postanawiamy poinformować organizatorów by na nas (na Igorka, Anetkę, mnie i Asiczkę oraz Darka) nie czekali bo i tak nie przejedziemy całej trasy...
Młynarz informuje, że dogonił „peleton” i jedzie z Wiktorem całą trasę.
A ja przypominam sobie, że Oni nie maja ani kasy, ani picia, ani jedzenia... NIE DOBRZE!!!
Więc Darek rusza do nich by Ich uratować ;)
Ekipa Pań + Igorek ogląda ruiny zamku, gdzie robi foty a następnie zasiada na ławeczkach nad stawikiem w celu konsumpcji, degustacji i rozmów.
Wszystko to odbywa się w rytmie disco – techno ze stojącego na ulicy auta z otwartymi drzwiami ;)))))))))) ;p
Ruiny zamku
Ruiny© kosma100
Ruiny zamku again.
Ruiny zamku BO© kosma100
Ruiny zamku na dalszym planie...
Ruiny zamku i nie tylko ;-)© kosma100
Ruiny zamku na dalszym planie again...
Dziewczyny z Bikestats rządzą!!!© kosma100
Po posiedzeniu przy stawiku, uzupełnieniu płynów i lodzikach i bocianach (niektóre kobiety widzą 3 a niektóre 2 ;p) ruszamy poganiane przez Igorka do bazy.
Dojeżdżamy do bazy... Pan – właściciel „bazy” widząc parę osób na rowerach zbliżających się do bazy zamyka nam przed nosem bramę...
„Z Bogiem chłopie” – myślimy i okupujemy boisko, do którego nie ma chyba prawa ;-)
Siedzimy, dyskutujemy, jemy.
„Pan najważniejszy” opuszcza ośrodek... przechodząc przez bramę górą... hihihi ;-) Pozdro dla tego kolesia – stracił dużo na zagotowaniu wody na kaszkę dla 7-miesięcznego dziecka i goszczeniu tylu gości – przez rok by nie nazbierał tylu ochotników i to za tyle kasy w „silnie wanilią” pachnących pokojach... oj niektórzy muszą się nauczyć obsługi Klienta ;-)
Po opalaniu na trawce przy boisku przyjeżdża dalsza część ekipy, czyli Młynarz, Darek, Wiktor.
Jedziemy na obiad do zajazdu.
Jemy i uzupełniamy płyny ;-)
Tutaj obsługa Klienta jest na najwyższym poziomie - nawet znają Asiczkę ;-)
Potem dociera do nas agenciara i hose.
Z hose ruszam do Piotrkowa.... nie jest łatwo – kręgosłup (dokładnie krzyż) boli mnie na Meridce... ;/
Ale docieramy w końcu:
Piotrków Trybunalski:
Piotrków Trybunalski© kosma100
Piotrków Trybunalski...© kosma100
Piotrków Trybunalski© kosma100
Piotrków Trybunalski© kosma100
Ładujemy się do pociągu i jesteśmy w szoku – cały wagon jest rowerowy – tzn. pół jest przechowalnią rowerów, a pół miejscami do siedzenia właścicieli rowerów, tylko, że te pół dla właścicieli zajmują „normalni” podróżni – dlatego się krzywią na nasz (bikeowy) zapach ;)
Wysiadam w Dąbrowie – Hose jedzie dalej.
Docieram do domku „ledwo”, bo czarne chmury wiszą mi nad głową...
No i moje Rumaki w domku ;-)
Aaaa rumaki dwa :-)© kosma100
Krótkim zdaniem:
Było super!!!
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
- DST 56.18km
- Czas 03:26
- VAVG 16.36km/h
- VMAX 36.94km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 10 czerwca 2009
Kategoria Bornholm 2009, In the rain..., Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), Na trzech kółkach :), Ponad 50 km ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Operacja Bornholm - dzień 14
Operacja Bornholm - dzień 14 - Viborg
Po wczorajszym czytaniu książek dzisiaj dopiero po 11:00 popedaliłam z Karup w kierunku Viborg.
Z Karup do Viborga prowadzi ścieżka rowerowa, która jest położona w miejscu dawnych torów kolejowych.
Taka rowerowa autostrada :D
Po drodze znalazłam fajną miejscówkę.
Frederiks - a rowerki stoją i czekają na właścicieli... niesamowite :)
No i następna kandydatka na Miss BS :-)
Odbijam ze ścieżki rowerowej w prawo by zobaczyć Dollerup.
Następnie podążam ścieżką rowerową numer 3, która po jakimś czasie łączy się z 21 (tą, którą jechałam).
Ścieżka rowerowa poprowadzona w tunelu pod drogą.
Rondo w Viborgu.
Viborg
Sklep rowerowy w Viborgu.
Niestety po zakupie pocztówek zaczęło padać, następnie lać... nic nowego dla mnie na tej wyprawie - powinnam się przyzwyczaić...
Zmoknięta ruszam w trasę powrotną. Tak zaiwaniam, że częściowo wysycham :-)
Robię przerwę na piwko i czekoladę.
Kosma100 na duńskiej ścieżce rowerowej.
Trasa: Karup - Frederiks - Skelhøje - Dollerup - Hald Ege - Viborg - Hald Ege - Skelhøje - Frederiks - Karup.
Po przyjeździe do Benaska robię razem z Nim drogowskaz :-)
A wieczorem Benasek podaje następne butelki do odkapslowania...
Nawet owca patrzy spod byka...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
<--Dzień poprzedni Dzień następny-->
Po wczorajszym czytaniu książek dzisiaj dopiero po 11:00 popedaliłam z Karup w kierunku Viborg.
Z Karup do Viborga prowadzi ścieżka rowerowa, która jest położona w miejscu dawnych torów kolejowych.
Ścieżka rowerowa© kosma100
Taka rowerowa autostrada :D
ścieżka rowerowa© kosma100
Po drodze znalazłam fajną miejscówkę.
Miejscówka© kosma100
Frederiks - a rowerki stoją i czekają na właścicieli... niesamowite :)
Rowery w Danii przy przystanku autobusowym© kosma100
No i następna kandydatka na Miss BS :-)
Kandydatka na Miss BS© kosma100
Odbijam ze ścieżki rowerowej w prawo by zobaczyć Dollerup.
Dollerup© kosma100
Dania© kosma100
Następnie podążam ścieżką rowerową numer 3, która po jakimś czasie łączy się z 21 (tą, którą jechałam).
Ścieżka rowerowa poprowadzona w tunelu pod drogą.
Tunel - ścieżka rowerowa pod ulicą© kosma100
Rondo w Viborgu.
Rondo w Viborg© kosma100
Viborg
Viborg© kosma100
Viborg© kosma100
Viborgg© kosma100
Viborg© kosma100
Rowery w Danii© kosma100
Viborg© kosma100
Sklep rowerowy w Viborgu.
Niestety po zakupie pocztówek zaczęło padać, następnie lać... nic nowego dla mnie na tej wyprawie - powinnam się przyzwyczaić...
Deszcz...© kosma100
Zmoknięta ruszam w trasę powrotną. Tak zaiwaniam, że częściowo wysycham :-)
Robię przerwę na piwko i czekoladę.
Tuborg i czekolada :)© kosma100
Kosma100 na duńskiej ścieżce rowerowej.
Kosma100 w Danii© kosma100
Trasa: Karup - Frederiks - Skelhøje - Dollerup - Hald Ege - Viborg - Hald Ege - Skelhøje - Frederiks - Karup.
Po przyjeździe do Benaska robię razem z Nim drogowskaz :-)
Drogowskaz :-)© kosma100
A wieczorem Benasek podaje następne butelki do odkapslowania...
Degustacja piw u Benaska :)© kosma100
Nawet owca patrzy spod byka...
Czarna owca patrząca z pod byka© kosma100
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
<--Dzień poprzedni Dzień następny-->
- DST 56.17km
- Czas 03:09
- VAVG 17.83km/h
- VMAX 43.00km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze