Wpisy archiwalne w kategorii
Meridka :)
Dystans całkowity: | 1825.36 km (w terenie 202.03 km; 11.07%) |
Czas w ruchu: | 104:10 |
Średnia prędkość: | 17.52 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.84 km/h |
Liczba aktywności: | 72 |
Średnio na aktywność: | 25.35 km i 1h 26m |
Więcej statystyk |
Środa, 14 stycznia 2009
Kategoria SNOW BIKE ***, Meridka :)
***S*N*O*W******B*I*K*E***
Wyszedłem rano na ulicę,
Aby ujrzeć mej dziewczyny oblicze,
Dochodzę do przejścia dla pieszych,
Chcę przejść szybko, bo mi się spieszy,
Czekam aż będzie wolna droga,
I postanie na jezdni moja noga,
Stoję już jakiś czas na chodniku,
Lecz przejść nie mogę bo krawężników bez liku.
Przejść na drugą stronę nie mogę,
Bo krawężnik stoi na mej drodze,
Więc stoję na jednej nodze,
Bo przejść na drugą stronę nie mogę,
Pomóż mi, pomóż mi...
Stoję i myślę, myślę i stoję,
Krawężnik na mej drodze, a ja się go boję,
Nie wiem czy go przeskoczyć,
Czy raczej mam go przekroczyć,
On taki szeroki, twardy i duży,
Mą odwagę i męstwo burzy,
Już trzy godziny tu stoję,
Pomóżcie mi bo ja się go boję.
Przejść na drugą stronę nie mogę,
Bo krawężnik stoi na mej drodze,
Więc stoję na jednej nodze,
Bo przejść na drugą stronę nie mogę,
Pomóż mi, pomóż mi...
Mijają godziny, a ja dalej stoję,
Nie mogę przejść, bo się boję,
Ona pewnie już nie kocha mnie,
Bo cztery godziny nie ma u niej mnie,
Lecz ona nie rozumie, że ja się boję,
I cztery godziny na jednej nodze stoję,
Nie wiem jak przejść przez drogę,
Może postawić na jezdni drugą nogę.
Krawężnik jest już dawno za mną,
Lecz jakieś auto trąbi przede mną,
Jest coraz bliżej, bliżej i bliżej,
O kurwa, chyba się z tego nie wyliżę,
Nie wyliżę, nie wyliżę..
Dzisiaj stęskniona za rowerkiem postanowiłam się przejechać.
Na początek na pocztę - wysłać COŚ KOMUŚ :D
A więc z Mydlic ruszyliśmy na Pogorię.
Na głównej, dwupasmowej drodze w Dąbrowie (ulicy Sobieskiego) bardzo, bardzo ale to bardzo miłe zaskoczenie – szacun dla tego Pana.
Jadę prawym pasem, przede mną, jakieś 100 metrów stoi na prawym pasie ciężarówka, więc obracam się raz – jedzie samochód... obracam się drugi raz – jedzie następny... trzeci - następny, dojeżdżam już prawie do tej ciężarówki, obracam się – jedzie autobus, mogłabym wyminąć ciężarówkę bo od autobusu dzieliły mnie bezpieczne metry ale stwierdziłam, że nie ma co się „wpychać”, poczekam. Stanęłam. Obracam się a kierowca autobusu zwolnił, prawie się zatrzymał i kiwa mi ręką bym jechała przed nim.
BIG SZACUN :)
Następny przypadek wysokiej kultury Kierowców :) Autobus niebieski, jechał od Będzina, nie widziałam numeru (bo byłam w szoku i cała happy) mógł to być autobys 637 lub inny obsługiwany przez zajezdnie Czeladź Piaski.
Na Pogorii
Pełno śniegu
Objechaliśmy połowę Pogorii i stwierdziłam, że pokażę Kobrze bunkry, które pokazał nam Grzybek na nie-ogniskowym ognisku bikestatsowiczy ;)
Jedzie się ciężko – pełno śniegu ;)
Przy „bunkrach”.
Kosmacz przy bunkrze :)
Następnie już drogą z Piekła przez Gołonóg, chciałam zrobić fotę „zabytkowego” (tak na stronie Dąbrowy w Wikipedii mówią o nim) budynku dworca Dąbrowa Górnicza –
Gołonóg ale padał już śnieg więc nie chciałam tracić czasu – zaczęło się robić niebezpiecznie.
W centrum D.G. jadę sobie przy PKZ a tu Pani – kierowca wyprzedza mnie z 40 centymetrowym odstępem.
Jadę po obśnieżonej, śliskiej kostce brukowej i wyprzedza mnie z takim odstępem samochód – koszmar!
Dojeżdżam do skrzyżowania, skręcić chcę w lewo ale widzę, że samochód, który przed chwilą przyczynił się do mojego zawału serca OMC stanął jakieś 50 metrów dalej :)
Nie musicie być jasnowidzem by zgadnąć co zrobił Kosmacz :)
Podjechałam do samochodu, poczekałam aż Pani otworzy drzwi i powiedziałam:
„Dzień dobry. Czy wie Pani jaki odstęp należy zachować od wyprzedzanego rowerzysty? Chyba nie. Więc Panią uświadomię – bezpieczny – minimum 1,5 metra. A Pani wyprzedziła nas z zachowaniem 40 centymetrowego odstępu – nie jest on wystarczający, szczególnie w takich warunkach. Czy wie Pani jak niebezpiecznie jeździ się po takiej śliskiej nawierzchni? Z fotela kierowcy w samochodzie może tego nie widać ale niech mi Pani wierzy.
Proszę na przyszłość uważać bo akurat dzisiaj się Pani udało i mnie.”
Pani miała oczy jak 5 złotych. Wypicowana, w futerku. Byłam pewna, że powie: „C.... mnie to obchodzi” ale Ona tylko ze strachem powiedziała: „Przepraszam. Przepraszam, że Panią wystraszyłam”.
Myślę, że następnym razem zachowa poprawną odległość :]
I jeszcze ostatnia fota przy nowym boisku, które mam blokiem... To kiedy rozgrywamy pierwszy mecz? :D
Reasumując – było super!
Mimo marznących, niestety, paluszków u nóg (jechałam w spd).
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)®
Aby ujrzeć mej dziewczyny oblicze,
Dochodzę do przejścia dla pieszych,
Chcę przejść szybko, bo mi się spieszy,
Czekam aż będzie wolna droga,
I postanie na jezdni moja noga,
Stoję już jakiś czas na chodniku,
Lecz przejść nie mogę bo krawężników bez liku.
Przejść na drugą stronę nie mogę,
Bo krawężnik stoi na mej drodze,
Więc stoję na jednej nodze,
Bo przejść na drugą stronę nie mogę,
Pomóż mi, pomóż mi...
Stoję i myślę, myślę i stoję,
Krawężnik na mej drodze, a ja się go boję,
Nie wiem czy go przeskoczyć,
Czy raczej mam go przekroczyć,
On taki szeroki, twardy i duży,
Mą odwagę i męstwo burzy,
Już trzy godziny tu stoję,
Pomóżcie mi bo ja się go boję.
Przejść na drugą stronę nie mogę,
Bo krawężnik stoi na mej drodze,
Więc stoję na jednej nodze,
Bo przejść na drugą stronę nie mogę,
Pomóż mi, pomóż mi...
Mijają godziny, a ja dalej stoję,
Nie mogę przejść, bo się boję,
Ona pewnie już nie kocha mnie,
Bo cztery godziny nie ma u niej mnie,
Lecz ona nie rozumie, że ja się boję,
I cztery godziny na jednej nodze stoję,
Nie wiem jak przejść przez drogę,
Może postawić na jezdni drugą nogę.
Krawężnik jest już dawno za mną,
Lecz jakieś auto trąbi przede mną,
Jest coraz bliżej, bliżej i bliżej,
O kurwa, chyba się z tego nie wyliżę,
Nie wyliżę, nie wyliżę..
Dzisiaj stęskniona za rowerkiem postanowiłam się przejechać.
Na początek na pocztę - wysłać COŚ KOMUŚ :D
A więc z Mydlic ruszyliśmy na Pogorię.
Na głównej, dwupasmowej drodze w Dąbrowie (ulicy Sobieskiego) bardzo, bardzo ale to bardzo miłe zaskoczenie – szacun dla tego Pana.
Jadę prawym pasem, przede mną, jakieś 100 metrów stoi na prawym pasie ciężarówka, więc obracam się raz – jedzie samochód... obracam się drugi raz – jedzie następny... trzeci - następny, dojeżdżam już prawie do tej ciężarówki, obracam się – jedzie autobus, mogłabym wyminąć ciężarówkę bo od autobusu dzieliły mnie bezpieczne metry ale stwierdziłam, że nie ma co się „wpychać”, poczekam. Stanęłam. Obracam się a kierowca autobusu zwolnił, prawie się zatrzymał i kiwa mi ręką bym jechała przed nim.
BIG SZACUN :)
Następny przypadek wysokiej kultury Kierowców :) Autobus niebieski, jechał od Będzina, nie widziałam numeru (bo byłam w szoku i cała happy) mógł to być autobys 637 lub inny obsługiwany przez zajezdnie Czeladź Piaski.
Na Pogorii
Pełno śniegu
Objechaliśmy połowę Pogorii i stwierdziłam, że pokażę Kobrze bunkry, które pokazał nam Grzybek na nie-ogniskowym ognisku bikestatsowiczy ;)
Jedzie się ciężko – pełno śniegu ;)
Przy „bunkrach”.
Kosmacz przy bunkrze :)
Następnie już drogą z Piekła przez Gołonóg, chciałam zrobić fotę „zabytkowego” (tak na stronie Dąbrowy w Wikipedii mówią o nim) budynku dworca Dąbrowa Górnicza –
Gołonóg ale padał już śnieg więc nie chciałam tracić czasu – zaczęło się robić niebezpiecznie.
W centrum D.G. jadę sobie przy PKZ a tu Pani – kierowca wyprzedza mnie z 40 centymetrowym odstępem.
Jadę po obśnieżonej, śliskiej kostce brukowej i wyprzedza mnie z takim odstępem samochód – koszmar!
Dojeżdżam do skrzyżowania, skręcić chcę w lewo ale widzę, że samochód, który przed chwilą przyczynił się do mojego zawału serca OMC stanął jakieś 50 metrów dalej :)
Nie musicie być jasnowidzem by zgadnąć co zrobił Kosmacz :)
Podjechałam do samochodu, poczekałam aż Pani otworzy drzwi i powiedziałam:
„Dzień dobry. Czy wie Pani jaki odstęp należy zachować od wyprzedzanego rowerzysty? Chyba nie. Więc Panią uświadomię – bezpieczny – minimum 1,5 metra. A Pani wyprzedziła nas z zachowaniem 40 centymetrowego odstępu – nie jest on wystarczający, szczególnie w takich warunkach. Czy wie Pani jak niebezpiecznie jeździ się po takiej śliskiej nawierzchni? Z fotela kierowcy w samochodzie może tego nie widać ale niech mi Pani wierzy.
Proszę na przyszłość uważać bo akurat dzisiaj się Pani udało i mnie.”
Pani miała oczy jak 5 złotych. Wypicowana, w futerku. Byłam pewna, że powie: „C.... mnie to obchodzi” ale Ona tylko ze strachem powiedziała: „Przepraszam. Przepraszam, że Panią wystraszyłam”.
Myślę, że następnym razem zachowa poprawną odległość :]
I jeszcze ostatnia fota przy nowym boisku, które mam blokiem... To kiedy rozgrywamy pierwszy mecz? :D
Reasumując – było super!
Mimo marznących, niestety, paluszków u nóg (jechałam w spd).
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)®
- DST 21.97km
- Teren 15.00km
- Czas 01:27
- VAVG 15.15km/h
- Temperatura 0.0°C
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 5 stycznia 2009
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), SNOW BIKE ***, Meridka :), Czarna lista kierowców bałwanów
STRACH SIĘ BAĆ Jestem taka, jestem taka zmęczona Bolą mnie ręce, boli mnie cała głowa Tyle dzisiaj, tyle się dzisiaj st
STRACH SIĘ BAĆ
Jestem taka, jestem taka zmęczona
Bolą mnie ręce, boli mnie cała głowa
Tyle dzisiaj, tyle się dzisiaj stało
Boli mnie serce, boli mnie całe ciało
Paranoja jest goła
Dzień się skończył
Na księżyc patrzę jak pies
Stopień po stopniu, na metalową wieżę wspinam się
Rosa pokrywa, rosa pokrywa ciało
Tyle się dzisiaj, tyle się dzisiaj stało
Paranoja jest goła
Dzisiaj z racji innych obowiązków nie zrobiłam sobie ochraniaczy i nie pojechałam przez cały dzień na rower (na moje szczęście, jak się później okazało).
Wyjechałam więc przed 19:00 - pospikać.
Już przed blokiem, na osiedlowej drodze spanikowałam... pokrywa śniegu - na wpół ubitego, na wpół sypkiego, który ucieka spod kół... MASAKRA!!!
Chciałam zawrócić ale mając w głowie wywód Darka zaryzykowałam i popedaliłam dalej.
Jechałam ulicą, na ulicy połowa prawie ok, połowa ze śniegiem :/
Na ulicy Dąbrowskiego PALANT albo PALANCICA (nie wiem, nie zauważyłam) wyprzedzał mnie nie zważając na to, że z naprzeciwka jedzie samochód. Skręcił w ostatnim momencie, ale z racji tego, że był to gwałtowny manewr samochód wpadł w poślizg... Moje życie przeleciało mi przed oczyma... MASAKRA!!! Na szczęście samochód był już jakieś pół albo metr ode mnie więc uszłam z życiem, ale to co w ułamku sekundy zdążyłam przeżyć to moje... i nie przyjemne :/
Od tego momentu jechałam jak na szpilkach, zjechałam na chodnik ale po chodniku prawie nie dało się jechać...
Z angielskiego najpierw chodnikiem, później kawałek ulicą (gdy nie jechały samochody), a później znowu chodnikiem.
Po chodniku jeździ się beznadziejnie - śnieg trochę ubity, trochę sypki, a pod spodem kostka!!!
Dojechałam cała i zdrowa do domku.
Gleby OMC - 3.
Rower wieszam na haku... jeszcze mi życie miłe.
A z resztą mam dużo zaległych obowiązków, więc muszę się za nie wziąć.
W:?
M:0;
B:15;
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)®
Jestem taka, jestem taka zmęczona
Bolą mnie ręce, boli mnie cała głowa
Tyle dzisiaj, tyle się dzisiaj stało
Boli mnie serce, boli mnie całe ciało
Paranoja jest goła
Dzień się skończył
Na księżyc patrzę jak pies
Stopień po stopniu, na metalową wieżę wspinam się
Rosa pokrywa, rosa pokrywa ciało
Tyle się dzisiaj, tyle się dzisiaj stało
Paranoja jest goła
Dzisiaj z racji innych obowiązków nie zrobiłam sobie ochraniaczy i nie pojechałam przez cały dzień na rower (na moje szczęście, jak się później okazało).
Wyjechałam więc przed 19:00 - pospikać.
Już przed blokiem, na osiedlowej drodze spanikowałam... pokrywa śniegu - na wpół ubitego, na wpół sypkiego, który ucieka spod kół... MASAKRA!!!
Chciałam zawrócić ale mając w głowie wywód Darka zaryzykowałam i popedaliłam dalej.
Jechałam ulicą, na ulicy połowa prawie ok, połowa ze śniegiem :/
Na ulicy Dąbrowskiego PALANT albo PALANCICA (nie wiem, nie zauważyłam) wyprzedzał mnie nie zważając na to, że z naprzeciwka jedzie samochód. Skręcił w ostatnim momencie, ale z racji tego, że był to gwałtowny manewr samochód wpadł w poślizg... Moje życie przeleciało mi przed oczyma... MASAKRA!!! Na szczęście samochód był już jakieś pół albo metr ode mnie więc uszłam z życiem, ale to co w ułamku sekundy zdążyłam przeżyć to moje... i nie przyjemne :/
Od tego momentu jechałam jak na szpilkach, zjechałam na chodnik ale po chodniku prawie nie dało się jechać...
Z angielskiego najpierw chodnikiem, później kawałek ulicą (gdy nie jechały samochody), a później znowu chodnikiem.
Po chodniku jeździ się beznadziejnie - śnieg trochę ubity, trochę sypki, a pod spodem kostka!!!
Dojechałam cała i zdrowa do domku.
Gleby OMC - 3.
Rower wieszam na haku... jeszcze mi życie miłe.
A z resztą mam dużo zaległych obowiązków, więc muszę się za nie wziąć.
W:?
M:0;
B:15;
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)®
- DST 3.70km
- Teren 3.70km
- Czas 00:20
- VAVG 11.10km/h
- Temperatura 0.0°C
- Aktywność Jazda na rowerze