Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2011
Dystans całkowity: | 1037.59 km (w terenie 35.00 km; 3.37%) |
Czas w ruchu: | 56:39 |
Średnia prędkość: | 18.32 km/h |
Maksymalna prędkość: | 42.40 km/h |
Liczba aktywności: | 22 |
Średnio na aktywność: | 47.16 km i 2h 34m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 7 kwietnia 2011
Kategoria Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, W towarzystwie ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Pracowo rowerowo ;-)
Kiedy mnie już nie będzie
Siądź z tamtym mężczyzną
twarzą w twarz,
kiedy mnie już nie będzie.
Spalcie w kominie
moje buty i płaszcz,
zróbcie sobie miejsce...
A mnie oszukuj mile
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem.
A mnie oszukuj mile
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem...
Dziel z tamtym mężczyzną
chleb na pół,
kiedy mnie już nie będzie,
kupcie firanki, jakąś lampę i stół,
zróbcie sobie miejsce...
A mnie zabawiaj smutnie
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem...
A mnie zabawiaj smutnie
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem...
Płyń z tamtym mężczyzną
w górę rzek,
kiedy mnie już nie będzie,
znajdźcie polanę, smukłą sosnę i brzeg,
zróbcie sobie miejsce...
A mnie wspominaj wdzięcznie,
że mało tak się śniłem,
a przecież byłem, no przecież byłem...
A mnie wspominaj wdzięcznie,
że mało tak się śniłem,
a przecież byłem, no przecież byłem... *
Nie chciało mi się wstać o 4:00... nie chciało... wstałam w końcu o 5:10 (leń!) ;-)
O 6:00 wyjeżdżam do pracy. Patrzę na termometr – 11 stopni!!!
Whaw! Ubieram się więc w bieliznę z długim rękawem, koszulkę i cienką bluzkę z długim rękawem.
Jadę... brrr... troszkę chlodno ale szybko zapominam o tym – wiatr jest straszny... walczę z nim dzisiaj przez cały dzień.
Łosień – Strzemieszyce – Kazimierz – Sosnowiec – Klimontów.
Tu mała modyfikacja trasy – zamiast prosto na Mysłowice jadę w prawo na centrum Sosnowca.
Przez centrum Sosnowca – Stawiki – Dąbrówkę do pracy.
Na takim odcinku można wiecznie modyfikować trasę ;-)
Jednak odcinek Klimontów – Stawiki nie zadowala mnie – za duży ruch... muszę coś innego wymyślić ;-)
W Katowicach zaczyna się mżawka... dojeżdżam do pracy lekko wilgotna... kask też ;-)
Dżdżyło...© kosma100
W środku dnia - niespodzianka!!!
Dzwoni mi telefon, patrzę - Poisonek. "Jesteś w pracy?" - pyta. "Tak" - odpowiadam. "To wychodź, czekam przed drzwiami". ;-) Wpadł do mnie do pracy z wizytą. Super! Dzięki za odwiedziny ;-) miło było.
Wczoraj kumpel zmotywowany moją jazdą do pracy przedzwonił i zaproponował mi, że mnie odwiezie z D.G. do Łośnia... super! Zawsze raźniej w towarzystwie ;)
Spotykamy się pod Tesco na Mydlicach (ech... sentyment ;-))
Robię zakupy na Otwock i jedziemy przez Pogorię.
Na Pogorii uzupelniają piasek... czysty ;-)
Pogoria III - dostawa czystego piasku ;-)© kosma100
Pogoria III© kosma100
Kominy szpecą? :D
Kominy szpecą? :D© kosma100
Jadąc obok torów kolejowych dojeżdżamy do Ząbkowic, następnie do Łośnia.
Jeszcze zakup izotonika w Łośniu i dom.
Wiatr dzisiaj dał nam się we znaki.
Ale Kellysek ma ostatnio wzięcie ;-)
Uahaha rowery dwa ;)© kosma100
* Raz Dwa Trzy - „Kiedy mnie nie bedzie” (Tekst: A. Osiecka).
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 66.90km
- Czas 03:36
- VAVG 18.58km/h
- VMAX 40.70km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 6 kwietnia 2011
Kategoria Do pracy / z pracy, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Pracowo rowerowo ;-)
A gdy się zejdą, raz i drugi,
kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością,
bardzo się męczą, męczą przez czas długi,
co zrobić, co zrobić z tą miłością?
On już je widział, on zna te dziewczyny,
z poszarpanymi nerwami, co wracają nad ranem nie same,
on już słyszał o życiu złamanym.
Ona już wie, już zna tę historię,
że żona go nie rozumie, że wcale ze sobą nie śpią,
ona na pamięć to umie.
Jakże o tym zapomnieć? Jak w pamięci to zatrzeć?
Lepiej milczeć przytomnie i patrzeć.
Czy te oczy mogą kłamać? Chyba nie!
Czy ja mógłbym serce złamać? I te pe...
Gdy się farsa zmienia w dramat, nie gnam w kąt.
Czy te oczy mogą kłamać? Ależ skąd!
A gdy się czasem w życiu uda
kobiecie z przeszłością, mężczyźnie po przejściach,
kąt wynajmują gdzieś u ludzi
i łapią, i łapią trochę szczęścia.
On zapomina na rok te dziewczyny z bardzo długimi nogami,
co wracają nad ranem nie same.
Woli ciszę z radzieckim szampanem.
Ona już ma, już ma taką pewność,
o którą wszystkim wam chodzi.
Zasypia bez żadnych proszków, wino w lodówce się chłodzi.
A gdy przyjdzie zapomnieć i w pamięci to zatrzeć?
Lepiej milczeć przytomnie i patrzeć.
Czy te oczy mogą kłamać? Chyba nie!
Czy ja mógłbym serce złamać? I te pe...
Kiedyś to zrozuniesz sama, to był błąd.
Czy te oczy mogą kłamać? Ależ skąd!
I czy te oczy mogą kłamać? Chyba nie!
Czy ja móglłym serce złamać? I te pe...
Kiedyś to zrozumiesz sama, to był błąd.
Czy te oczy mogą kłamać? Ależ skąd!
Wczoraj odkopałam płytę Raz Dwa Trzy z piosenkami Osieckiej... i męczę ;-)
Tymczasowo do piątku w mojej stajni zagościł jeszcze jeden rumak:
Rumaki w stajni© kosma100
A w sobotę Otwock.
Rankiem do pracy - mała modyfikacja trasy - by ominąć ulicę Bagienną.
Łosień - Strzemieszyce - Kazimierz - Sosnowiec - Mysłowice - K-ce Dąbrówka - K-ce Szopiennice.
Z pracy też z modyfikacją... dziwną. Przez Sosnowiec - Mydlice - obok Reala (tu słyszę krzyk: "Kosma!!!" i widzę grzybka) - Gołonóg - Huta Katowice - Tworzeń - Łosień
Po drodze wizyta u Tatusia ;-)
Super się jechało chociaż.. ech ta pogoda - rankiem (o 6:00) było mi chłodno... po południu (ok. 17:00) było mi za ciepło, pomimo zdjęcia kilku ciuchów.
&feature=related
A jutro może będę mieć towarzystwo jadąc z pracy ;-)
* Raz Dwa Trzy - "Czy te oczy mogą kłamać".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 66.03km
- Czas 03:18
- VAVG 20.01km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 2 kwietnia 2011
Kategoria Z nie swoimi rzeczami- C by Wiki, Z Helenką :), Orientacyjnie :-)
Kolejny pierwszy raz ;-)
Tym razem pierwszy raz na rajdzie przygodowym.
Pieszym.
Nierowerowym.
Darek wylookał ten rajd.
„Hmm, ciekawy” - pomyślałam.
No i postanowiliśmy wziąć udział w nim.
Rankiem robię kanapki.
Baza rajdu znajduje się na Wydziale fizyki Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.
Ech... odżywają wspomnienia... to były czasy... studiowałam 200 metrów obok ;-)
To się nazywa poświęcenie... all for pictures ;-)
No nie wiem za kim się Darek ogląda (mam nadzieję, że Anetka nie czyta tego wpisu ;-))
Przed 9:00 rozdanie map... oglądamy, planujemy trasę, kombinujemy.
Nie ma jawnych punktów (minut) karnych za niezaliczenie punktu.
Dziwne...
Ale z drugiej strony dobre – nie ma miejsca na kombinacje ;-)
Obmyślamy trasę i nanosimy ją markerem na mapę.
Odprawa i START!
Ruszamy... Darek idzie szybkim krokiem, ja biegnę :-)
Pierwszy punkt, który postanawiamy zaliczyć to Bogucice tablica ku pamięci Kukuczce.
Następnie Tesco CC.
Tam ambitne zadanie – zakupy na wagę za dokładnie 2,50 zł.
Ale ważenie tylko przy kasie :)
Pytam się obsługi i okazuje się, że zakamuflowane wagi są przy warzywach.
Bierzemy orzeszki solone.
Przy kasie też jest ciekawie. Proszę by mnie Pan przepuścił (Darek grzecznie stoi w kolejce). Następnie Pani przede mną też nas przepuszcza.
No i zaczynają się cyrki... 2,53 zł... Za dużo!!! 2,49 zł... z racji osób czekających w kolejce odpuszczamy dalsze ważenie ;-)
Kolejne punkty to: IT w Rynku, tu zgadujemy co jest (jakie budynki) na fotografiach.
Później sklep Fiord Nansen i ułożenie szczytów górskich w kolejności od najmniejszego do największego (oj! Skleroza!).
Później ścianka wspinaczkowa... porażka (moja).
Następnie basen... 8 długości...
Fajnie się pływa... trochę adrenaliny w szatni gdy do damskiej wchodzi osobnik męski i... ucieka ;-)
Później brak ręcznika, który miał być ;p
Następnie mój lęk wysokości przypomina o sobie... :(
przechodząc przez ogrodzenie zatrzymuję się na nim sparaliżowana strachem...
Później siłownia...
W drodze „do” Darek traci orientację ;p
Tam do wyciśnięcia 2000 kg!!!
Darek „przed”.
Darek „w trakcie” ;-)
Udało „nam” się wycisnąć 750 kg.
Później Muchowiec i jazda na rowerze.
Następnie camping na 3 stawach.
Na campingu
Później restauracja „Dobra karma” gdzie naszym zadaniem jest odgadnięcie nazw warzyw i przypraw i kontynentu ich pochodzenia. Oprócz cebuli, pomidora, ziemniaka jest imbir, kolendra, kardamon, karczoch ;-)
Idziemy czując każdy mięsień... a przed nami „Qubus Hotel” i jego 30 piętro.
Zadanie polega na wbiegnięciu (ew. wczołganiu) na 30 piętro Qubusa i zbiegnięcie (zczołganie).
Pomimo naszych obaw wychodzi (doslownie) nam to świetnie!
Widoczek.
Tam trzeba było wejść.
Zakończenie trochę opóźnione i koronacja zwycięzców.
Pomimo wszystkiego... było SUPER!!!
Organizator tłumaczył się, że organizacja „kulała” ale... byli boscy! Wielu „profesjonalnych” organizatorów mogło by im stopy całować ;-)
Opis, z drugiej strony :)
Przeszliśmy 19 km!!!
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Pieszym.
Nierowerowym.
Darek wylookał ten rajd.
„Hmm, ciekawy” - pomyślałam.
No i postanowiliśmy wziąć udział w nim.
Rankiem robię kanapki.
By mieć siłę ;-)© kosma100
Baza rajdu znajduje się na Wydziale fizyki Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.
Przed startem© kosma100
Ech... odżywają wspomnienia... to były czasy... studiowałam 200 metrów obok ;-)
Uniwersytet Śląski w Katowicach budynek Matmy ;-)© kosma100
To się nazywa poświęcenie... all for pictures ;-)
To się nazywa poświęcenie© kosma100
No nie wiem za kim się Darek ogląda (mam nadzieję, że Anetka nie czyta tego wpisu ;-))
Hmmm za kim ogląda się djk71?© kosma100
Przed 9:00 rozdanie map... oglądamy, planujemy trasę, kombinujemy.
Nie ma jawnych punktów (minut) karnych za niezaliczenie punktu.
Dziwne...
Ale z drugiej strony dobre – nie ma miejsca na kombinacje ;-)
Obmyślamy trasę i nanosimy ją markerem na mapę.
Odprawa i START!
Ruszamy... Darek idzie szybkim krokiem, ja biegnę :-)
Pierwszy punkt, który postanawiamy zaliczyć to Bogucice tablica ku pamięci Kukuczce.
Następnie Tesco CC.
Tam ambitne zadanie – zakupy na wagę za dokładnie 2,50 zł.
Ale ważenie tylko przy kasie :)
Pytam się obsługi i okazuje się, że zakamuflowane wagi są przy warzywach.
Bierzemy orzeszki solone.
Przy kasie też jest ciekawie. Proszę by mnie Pan przepuścił (Darek grzecznie stoi w kolejce). Następnie Pani przede mną też nas przepuszcza.
No i zaczynają się cyrki... 2,53 zł... Za dużo!!! 2,49 zł... z racji osób czekających w kolejce odpuszczamy dalsze ważenie ;-)
Kolejne punkty to: IT w Rynku, tu zgadujemy co jest (jakie budynki) na fotografiach.
Później sklep Fiord Nansen i ułożenie szczytów górskich w kolejności od najmniejszego do największego (oj! Skleroza!).
Później ścianka wspinaczkowa... porażka (moja).
Następnie basen... 8 długości...
Fajnie się pływa... trochę adrenaliny w szatni gdy do damskiej wchodzi osobnik męski i... ucieka ;-)
Później brak ręcznika, który miał być ;p
Następnie mój lęk wysokości przypomina o sobie... :(
przechodząc przez ogrodzenie zatrzymuję się na nim sparaliżowana strachem...
Później siłownia...
W drodze „do” Darek traci orientację ;p
Tam do wyciśnięcia 2000 kg!!!
Darek „przed”.
Konsternacja "przed" ;-)© kosma100
Darek „w trakcie” ;-)
Ciśniemy!!!© kosma100
Udało „nam” się wycisnąć 750 kg.
Później Muchowiec i jazda na rowerze.
Następnie camping na 3 stawach.
Na campingu
Camping Trzy stawy© kosma100
Później restauracja „Dobra karma” gdzie naszym zadaniem jest odgadnięcie nazw warzyw i przypraw i kontynentu ich pochodzenia. Oprócz cebuli, pomidora, ziemniaka jest imbir, kolendra, kardamon, karczoch ;-)
Idziemy czując każdy mięsień... a przed nami „Qubus Hotel” i jego 30 piętro.
Zadanie polega na wbiegnięciu (ew. wczołganiu) na 30 piętro Qubusa i zbiegnięcie (zczołganie).
Pomimo naszych obaw wychodzi (doslownie) nam to świetnie!
Widoczek.
Widok z 30 piętra Qubus Hotel© kosma100
Tam trzeba było wejść.
Tam wysoko... ;-)© kosma100
Zakończenie trochę opóźnione i koronacja zwycięzców.
Koronacja ;-)© kosma100
Pomimo wszystkiego... było SUPER!!!
Organizator tłumaczył się, że organizacja „kulała” ale... byli boscy! Wielu „profesjonalnych” organizatorów mogło by im stopy całować ;-)
Opis, z drugiej strony :)
Przeszliśmy 19 km!!!
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 0.40km
- Czas 00:10
- VAVG 2.40km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze