Wpisy archiwalne w miesiącu
Listopad, 2011
Dystans całkowity: | 641.85 km (w terenie 50.00 km; 7.79%) |
Czas w ruchu: | 35:07 |
Średnia prędkość: | 18.28 km/h |
Maksymalna prędkość: | 44.40 km/h |
Liczba aktywności: | 16 |
Średnio na aktywność: | 40.12 km i 2h 11m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 6 listopada 2011
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Niedzielny, jesienny marazm... pomimo pięknej pogody :(
Kosmacz, Kosmacz, co z Ciebie wyrośnie?
Gruszki na wierzbie?
Czy śliwki na sośnie?
Piękna pogoda, dzień wolny od pracy, od innych obowiązków a ja... nie jeżdżę na rowerze...
Dopadł mnie jakiś dół, marazm, deprecha :(
Nie chce mi się...
A na pewno nie chcę mi się samej...
Pomimo że mi się nie chce, to jak Znajomy proponuje rower to już mi się chce :-)
Niestety jak wracam po kilku minutach do kompa to się okazuje, że Znajomemu się odechciało i położył się do łóżka...
Ech...
Robię wpis z wczoraj i...
ubieram się w pedalskie ciuszki...
Szukanie mapy Dąbrowy Górniczej (by pojeździć po ścieżkach, po których nie jeździłam) kończy się fiaskiem...
Trudno – jadę przed siebie...
Nie chce mi się...
Naprawdę mi się nie chce...
Już nie pamiętam kiedy mi się aż tak nie chciało...
Niedobrze...
Z powodu niemania mapy, pomimo że włożyłam sobie już pomiędzy nogi czerwono-czarną rurkę Kellyska nadal mi się nie chce...
Ruszam i...
decyzja pada: „nie jadę!”.
Jadę więc do wsiowego sklepu po jakieś słodycze (popołudniu będę mieć gości) i browar i wracam do domku.
Nie idę na łatwiznę – jadę do najbardziej oddalonego wsiowego sklepu ;-)
Przyjeżdżam i... brak chęci do czegokolwiek...
:(
Mogłabym umieścić zaległe wpisy z Balatonu i WKK2011 ale...
nie chce mi się...
Nie chce mi się...
Naprawdę mi się nie chce...
Już nie pamiętam kiedy mi się aż tak nie chciało...
Niedobrze...
Muście udziela się chyba mój nastrój, bo:
leży...
Pozdrowiłabym wszystkich tu zaglądających ale mi się nie chce :)
Gruszki na wierzbie?
Gruszki na wierzbie?© kosma100
Czy śliwki na sośnie?
Piękna pogoda, dzień wolny od pracy, od innych obowiązków a ja... nie jeżdżę na rowerze...
Dopadł mnie jakiś dół, marazm, deprecha :(
Nie chce mi się...
A na pewno nie chcę mi się samej...
Pomimo że mi się nie chce, to jak Znajomy proponuje rower to już mi się chce :-)
Niestety jak wracam po kilku minutach do kompa to się okazuje, że Znajomemu się odechciało i położył się do łóżka...
Ech...
Robię wpis z wczoraj i...
ubieram się w pedalskie ciuszki...
Szukanie mapy Dąbrowy Górniczej (by pojeździć po ścieżkach, po których nie jeździłam) kończy się fiaskiem...
Trudno – jadę przed siebie...
Nie chce mi się...
Naprawdę mi się nie chce...
Już nie pamiętam kiedy mi się aż tak nie chciało...
Niedobrze...
Z powodu niemania mapy, pomimo że włożyłam sobie już pomiędzy nogi czerwono-czarną rurkę Kellyska nadal mi się nie chce...
Ruszam i...
decyzja pada: „nie jadę!”.
Jadę więc do wsiowego sklepu po jakieś słodycze (popołudniu będę mieć gości) i browar i wracam do domku.
Nie idę na łatwiznę – jadę do najbardziej oddalonego wsiowego sklepu ;-)
Przyjeżdżam i... brak chęci do czegokolwiek...
:(
Mogłabym umieścić zaległe wpisy z Balatonu i WKK2011 ale...
nie chce mi się...
Nie chce mi się...
Naprawdę mi się nie chce...
Już nie pamiętam kiedy mi się aż tak nie chciało...
Niedobrze...
Muście udziela się chyba mój nastrój, bo:
leży...
Wyciąganie w słońcu© kosma100
Musta a'la kwiatek© kosma100
LB czyli leżenie bykiem a nawet Mustą© kosma100
Lezenie na kanapie w słońcu© kosma100
Nie chcę mi się...© kosma100
Leżę, leżę, uwaliłam się jak... kotka ;-)© kosma100
Lizantrop© kosma100
Lizantrop© kosma100
Pozdrowiłabym wszystkich tu zaglądających ale mi się nie chce :)
- DST 2.86km
- Czas 00:09
- VAVG 19.07km/h
- VMAX 44.00km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 listopada 2011
Kategoria 100 km OMC, Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W oczojebnej kamizelce, W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Koń jaki jest, każdy widzi, Zabrze jakie jest, Darek nam pokaże :-)
Od słowa do słowa i gdzieś na blogu nakłoniliśmy z Amigą Darka by pokazał nam Zabrze, tzn. ciekawe miejsca w Zabrzu.
Po upojnym, piątkowym wieczorze z Kudłatą nie wstaję o 5:00 ani o 6:00, więc postanawiam jechać do Zabrza pociągiem.
A więc Łosień – Ząbkowice – stacja PKP.
Koleje Śląskie spóźniają się 10 minut.
Jadę Elfem... Europa, XXI wiek, piękny pociąg ale wieszaków rowerowych NIET!
Wsiadam do ostatnich drzwi i najpierw stoję w przejściu, a później pcham się do końca, opieram rower w przejściu a sama siadam na fotelu.
Po drodze wsiada amiga, a na dworcu pkp w Zabrzu spotykam Darka i Wika.
Zaczynamy naszą podróż po Zabrzu.
Na początek „płaskorzeźba” :-)
Darek opowiada Amidze anegdotę o płaskorzeźbie.
Wchodzimy do punktu informacji turystycznej, gdzie dostajemy mapy, przewodniki i płytkę „nagraną w różnych językach” :-)
Pedalimy na cmentarz żydowski.
To miejsce ma swój urok...
Niestety nawet tutaj znajdzie się ktoś...
Kolejna atrakcja to stalowy dom.
Następnie oglądamy wagoniki w Biskupicach
i wieżę ciśnień.
Huta Zabrze
Po drodze napotykamy na znaki, których w Zagłębiu nie uświadczysz... ach te zabobony ;p
Pedalimy do parku im. Jana Pawła II.
Kolejna „atrakcja” to budowany przez 40 lat szpital, który teraz niszczeje.
Kręcimy do szybu Maciej, gdzie jesteśmy zaproszeni do środka. Kierownik opowiada nam z taką pasją, że rzeczy, które by mnie dawno znudziły ciekawią...
W szybie Maciej spędzamy z godzinę, później jedziemy na cmentarz jeńców radzieckich.
Kolejny pomnik...
Kolejny szyb...
Wieża... tu po raz kolejny dzisiaj zastanawiam się nad biznesem ;-)
Pomnik... tu też mówię o biznesie ;-)
Luiza
Grupa Śląsk
Wystawa zdjęć w Luizie... jeszcze wiele miejsc muszę zobaczyć...
Śląska panorama - Biskupice
Kościół Św. Jadwigi
A kominy dymią...
Staw...
Jesienna droga do Rokitnicy
Jesienny Wiku ;-)
Kolejny stalowy dom... tym razem w Rokitnicy
Kręcimy na Helenkę, gdzie czeka na nas pyszny obiadek – dzięki Anetko ;-)
Pogaduchy i śmiechy i... trzeba wracać.
Jadę z Amigą drogą nr 94. W Siemianowicach Amiga skręca na Katowice, a ja przez Czeladź, Będzin, D.G. Do domku.
W domku robię zdjęcie mapom i przewodnikom, które dostałam w centrum informacji turystycznej w Zabrzu.
To nie tak łatwo zrobić zdjęcie mapom, gdy jest Musta :-)
Było super.
Darku – dzięki, za wspaniałe przewodnictwo, Amiga, Wiku – dzięki za wspaniałe towarzystwo :-)
Kolejna wycieczka – Tour de Łosień ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Po upojnym, piątkowym wieczorze z Kudłatą nie wstaję o 5:00 ani o 6:00, więc postanawiam jechać do Zabrza pociągiem.
A więc Łosień – Ząbkowice – stacja PKP.
Koleje Śląskie spóźniają się 10 minut.
Jadę Elfem... Europa, XXI wiek, piękny pociąg ale wieszaków rowerowych NIET!
Wsiadam do ostatnich drzwi i najpierw stoję w przejściu, a później pcham się do końca, opieram rower w przejściu a sama siadam na fotelu.
Po drodze wsiada amiga, a na dworcu pkp w Zabrzu spotykam Darka i Wika.
Zaczynamy naszą podróż po Zabrzu.
Na początek „płaskorzeźba” :-)
Płaskorzeźba :-)© kosma100
Darek opowiada Amidze anegdotę o płaskorzeźbie.
Darek opowiada Amidze anegdotę o płaskorzeźbie ;-)© kosma100
Wchodzimy do punktu informacji turystycznej, gdzie dostajemy mapy, przewodniki i płytkę „nagraną w różnych językach” :-)
Pedalimy na cmentarz żydowski.
To miejsce ma swój urok...
Brama cmentarza żydowskiego© kosma100
Cmentarz żydowki w Zabrzu© kosma100
Cmentarz żydowski w Zabrzu© kosma100
Cmentarz© kosma100
Cmentarz© kosma100
Cmentarz© kosma100
Niestety nawet tutaj znajdzie się ktoś...
Koszerne?© kosma100
Kolejna atrakcja to stalowy dom.
Dom ze stali w Zabrzu© kosma100
Następnie oglądamy wagoniki w Biskupicach
Wagoniki w Biskupicach© kosma100
i wieżę ciśnień.
Wieża© kosma100
Huta Zabrze
Huta© kosma100
Po drodze napotykamy na znaki, których w Zagłębiu nie uświadczysz... ach te zabobony ;p
Takich znaków w Zagłębiu nie ma© kosma100
Pedalimy do parku im. Jana Pawła II.
Czesław Zabrzaninem ;-)© kosma100
Kolejna „atrakcja” to budowany przez 40 lat szpital, który teraz niszczeje.
Budujemy (przez 40 lat) szpital© kosma100
Kręcimy do szybu Maciej, gdzie jesteśmy zaproszeni do środka. Kierownik opowiada nam z taką pasją, że rzeczy, które by mnie dawno znudziły ciekawią...
Szyb Maciej© kosma100
Szyb Maciej© kosma100
Gdzie jest Góra a gdzie dół?© kosma100
Szyb Maciej - radosna twórczość pracowników© kosma100
Szyb Maciej - radosna twórczość pracowników© kosma100
Szyb Maciej - radosna twórczość pracowników© kosma100
Szyb Maciej - radosna twórczość pracowników© kosma100
Cmentarz jeńców radzieckich© kosma100
W szybie Maciej spędzamy z godzinę, później jedziemy na cmentarz jeńców radzieckich.
Cmentarz jeńców radzieckich© kosma100
Kolejny pomnik...
Pomnik© kosma100
Kolejny szyb...
Szyb© kosma100
Wieża... tu po raz kolejny dzisiaj zastanawiam się nad biznesem ;-)
Wieża© kosma100
Pomnik... tu też mówię o biznesie ;-)
Pomnik© kosma100
Darek© kosma100
Luiza
Luiza© kosma100
Grupa Śląsk
Grupa Śląsk© kosma100
Wystawa zdjęć w Luizie... jeszcze wiele miejsc muszę zobaczyć...
Jeszcze wiele miejsc muszę zobaczyć ;-)© kosma100
Śląska panorama - Biskupice
Śląska panorama - Biskupice© kosma100
Kościół Św. Jadwigi
Kościół św. Jadwigi© kosma100
A kominy dymią...
A kominy dymią...© kosma100
Staw...
Staw© kosma100
Staw© kosma100
Jesienna droga do Rokitnicy
Jesienna droga do Rokitnicy© kosma100
Jesienny Wiku ;-)
Jesienny Wiku© kosma100
Kolejny stalowy dom... tym razem w Rokitnicy
Stalowy dom© kosma100
Kręcimy na Helenkę, gdzie czeka na nas pyszny obiadek – dzięki Anetko ;-)
Pogaduchy i śmiechy i... trzeba wracać.
Jadę z Amigą drogą nr 94. W Siemianowicach Amiga skręca na Katowice, a ja przez Czeladź, Będzin, D.G. Do domku.
W domku robię zdjęcie mapom i przewodnikom, które dostałam w centrum informacji turystycznej w Zabrzu.
To nie tak łatwo zrobić zdjęcie mapom, gdy jest Musta :-)
To nie tak łatwo zrobić zdjęcie mapom, gdy jest Musta :-)© kosma100
To nie tak łatwo zrobić zdjęcie mapom, gdy jest Musta :-)© kosma100
To nie tak łatwo zrobić zdjęcie mapom, gdy jest Musta :-)© kosma100
Było super.
Darku – dzięki, za wspaniałe przewodnictwo, Amiga, Wiku – dzięki za wspaniałe towarzystwo :-)
Kolejna wycieczka – Tour de Łosień ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 99.20km
- Czas 05:30
- VAVG 18.04km/h
- VMAX 44.40km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 listopada 2011
Kategoria Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Spinning srinning czyli wszystko ch**!
Byłem w Ryjo, byłem w Bajo, miałem bilet na Hawajo,
byłem na wsi, byłem w mieście, byłem nawet w Budapeszcie
wszystko ch**, bo ja wam mówię wszystko ch**,
może czasem trochę mniejszy, ale potem jeszcze większy.
Byłem w wojsku i w szpitalu, w pierdlu i na kupie szmalu,
byłem w górach i na plaży i żonaty cztery razy,
wszystko ch**, bo ja wam mówię wszystko ch**,
może czasem trochę mniejszy, ale potem jeszcze większy.
Byłem w szkole, byłem w pracy, miałem cały Ruch na raty,
przychodzili po mnie z rana, potem noga, dupa, brama,
wszystko ch**, bo ja wam mówię wszystko ch**,
może czasem trochę mniejszy, ale potem jeszcze większy.
Byłem w Ryjo, byłem w Bajo, miałem bilet na Hawajo,
byłem na wsi... byłem w mieście... byłem nawet w Budapeszcie
wszystko ch**, bo ja wam mówię, ja wam mówię,
może czasem trochę mniejszy, ale potem jeszcze większy.*
Od 1 listopada jestem szczęśliwą posiadaczką karty Multisport.
Zarezerwowałam sobie, gdzieś w połowie października, zajęcia spinningowe w pewnym lokalu w D.G. By sprawdzić lokale zamówiłam też 1 zajęcia w innym lokalu.
Dzisiaj nadszedł TEN DZIEŃ, w którym miałam zostać rozdziewiczona przez spinning.
Przyjeżdżam z pracy ok. 17:45 po 37-godzinnej absencji (nie mylić z abstynencją) w domu.
Musta rzuca się na mnie i „krzyczy”, że tyle czasu była sama.
Przytulam... głaszczę... z włosem i pod włos...
Ubieram się w pedalskie ciuszki, biorę pedalskie ciuszki do plecaka i mykam na spinning.
Przez Strzemieszyce do D.G. Po drodze wpadam do Reala, do apteki...
Przyjeżdżam do „Salsy” i... nie mogę wprowadzić roweru...
„Może sobie pani go przypiąć do bramy”.
„Do bramy to może sobie pani przypiąć mózg bo i tak z niego pani nie korzysta” - chciałam powiedzieć ale nie powiedziałam.
Wychodzę na dwór i sprawdzam czy mogę gdzieś bezpiecznie zostawić rower – NIE MOGĘ.
Przy okazji słyszę muzykę przy której zaczynają pedałować... masakra jakaś... nie wiem czy bym wytrzymała godzinę...
Wracam i mówię, że rezygnuję z zajęć – proszę wykreślić wszystkie umówione zajęcia.
I wychodzę.
Następny spalony lokal ;-)
Dosiadam rumaka i pedalę do domku...
Tym razem przez Tworzeń.
W Łośniu, na Ząbkowickiej jadę po czymś po czym nie powinnam jechać... jakaś siatka na jezdni zasypana czymś czarnym... robią drogę... mam nadzieję, że moje opony to przeżyły.
Wracam do domku a tam... Musta ;-)
Wszystko ch**© kosma100
Najważniejszy jest spokój© kosma100
Chyba zostanie mi basen i może... siłownia...
* Elektryczne Gitary - "Wszystko ch**".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 29.00km
- Czas 01:15
- VAVG 23.20km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze