Czwartek, 1 maja 2008
Kategoria W towarzystwie ;), TdPRAHA ;))), Ponad 100 km ;)
WYPRAWA DO PRAGI - DZIEŃ PIERWSZY
WYPRAWA DO PRAGI - DZIEŃ PIERWSZY
Dąbrowa Górnicza - Prudnik :)
_________________________________________________________________
Pełni nadziei, obaw, adrenaliny we krwi ruszamy o godzinie 7:00 z Dąbrowy Górniczej do Pragi.
Dla niektórych pierwsza taka wyprawa, dla niektórych nie pierwsza ale nie mniej podniecająca ;)
Wszyscy uczestnicy wyprawy Pragi jeszcze na żywca nie widzieli ;)
A więc: Dąbrowa Górnicza – Będzin – Czeladź...
Zjeżdżając z górki w Czeladzi, po 8 kilometrach (jechałam pierwsza) usłyszałam wielki trzask!!! Przestraszona myślałam, że Kobra wjechał w dziurę i rozwalił koło. Okazało się, że sakwy Kobry leżą na ziemi bo bagażnik przechylił się do tyłu! Okazało się, że przysłowie „gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść” jest jednak prawdziwe ;) Po perypetiach, związanych z bagażnikiem Kobry (opis perypetii w dniu 30 kwietnia) trzy osoby montowały tenże bagażnik i źle zamontowały ;) Nie skręciliśmy śrub, które trzymały na pałąkach bagażnik ;) Po półgodzinnej lekcji anatomii bagażnika udało nam się dojść do tego jak jest on skonstruowany i wszystko skończyło się dobrze. Straty – otarte nowiusie sakwy Kobry ;)
Następnie Siemianowice Śląskie – Bytom – Zabrze (jakaś tam dzielnica ;)) – Wieszowa – Pyskowice.
W Bycinie, za radą djk71 skręciliśmy w lewo na Pławiowice.
Śliczny pałacyk (żeby nie było, że w Polsce nie ma pięknych zabytków i miejsc ;)).
Niestety nie można było z rowerkami tam wejść więc zwiedzanie odbyło się z podziałem na grupy.
Z psami także nie można było wejść a psów naliczyliśmy chyba z 10. No ale cóż: Oto Polska właśnie ;)
W Pławniowicach.
Następnie bardzo ładną, cichą i spokojną drogą pojechaliśmy w kierunku Kędzierzyna.
W Kędzierzynie obiadek i w drogę. Podczas konsumowania posiłku zaczął padać deszczyk. Jak się okaże później był to nasz codzienny towarzysz podróży, pasażer na gapę, który nie odpuścił aż do ostatniego dnia.
Z Kędzierzyna przez Głogówek do Prudnika – tam nocleg.
Gdzieś przed Prudnikiem.
Wieczorem okazało się, że jednemu z uczestników nawala kolano... usnęliśmy zmęczeni, zajechani, zadowoleni, napaleni, z odrobiną obaw, co nam przyniesie następny dzień i co na to powiedzą nasze kolana ;D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
Dąbrowa Górnicza - Prudnik :)
_________________________________________________________________
Pełni nadziei, obaw, adrenaliny we krwi ruszamy o godzinie 7:00 z Dąbrowy Górniczej do Pragi.
Dla niektórych pierwsza taka wyprawa, dla niektórych nie pierwsza ale nie mniej podniecająca ;)
Wszyscy uczestnicy wyprawy Pragi jeszcze na żywca nie widzieli ;)
A więc: Dąbrowa Górnicza – Będzin – Czeladź...
Zjeżdżając z górki w Czeladzi, po 8 kilometrach (jechałam pierwsza) usłyszałam wielki trzask!!! Przestraszona myślałam, że Kobra wjechał w dziurę i rozwalił koło. Okazało się, że sakwy Kobry leżą na ziemi bo bagażnik przechylił się do tyłu! Okazało się, że przysłowie „gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść” jest jednak prawdziwe ;) Po perypetiach, związanych z bagażnikiem Kobry (opis perypetii w dniu 30 kwietnia) trzy osoby montowały tenże bagażnik i źle zamontowały ;) Nie skręciliśmy śrub, które trzymały na pałąkach bagażnik ;) Po półgodzinnej lekcji anatomii bagażnika udało nam się dojść do tego jak jest on skonstruowany i wszystko skończyło się dobrze. Straty – otarte nowiusie sakwy Kobry ;)
Następnie Siemianowice Śląskie – Bytom – Zabrze (jakaś tam dzielnica ;)) – Wieszowa – Pyskowice.
W Bycinie, za radą djk71 skręciliśmy w lewo na Pławiowice.
Śliczny pałacyk (żeby nie było, że w Polsce nie ma pięknych zabytków i miejsc ;)).
Niestety nie można było z rowerkami tam wejść więc zwiedzanie odbyło się z podziałem na grupy.
Z psami także nie można było wejść a psów naliczyliśmy chyba z 10. No ale cóż: Oto Polska właśnie ;)
W Pławniowicach.
Następnie bardzo ładną, cichą i spokojną drogą pojechaliśmy w kierunku Kędzierzyna.
W Kędzierzynie obiadek i w drogę. Podczas konsumowania posiłku zaczął padać deszczyk. Jak się okaże później był to nasz codzienny towarzysz podróży, pasażer na gapę, który nie odpuścił aż do ostatniego dnia.
Z Kędzierzyna przez Głogówek do Prudnika – tam nocleg.
Gdzieś przed Prudnikiem.
Wieczorem okazało się, że jednemu z uczestników nawala kolano... usnęliśmy zmęczeni, zajechani, zadowoleni, napaleni, z odrobiną obaw, co nam przyniesie następny dzień i co na to powiedzą nasze kolana ;D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
- DST 147.42km
- Czas 07:33
- VAVG 19.53km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Kosma wracam do tej wycieczki i co widzę?! :D
Nie ustosunkowałaś się do mojego komentarza! ;P
Chyba zaprzestane odwiedzać ten blog. hehe Mlynarz - 11:38 wtorek, 27 maja 2008 | linkuj
Nie ustosunkowałaś się do mojego komentarza! ;P
Chyba zaprzestane odwiedzać ten blog. hehe Mlynarz - 11:38 wtorek, 27 maja 2008 | linkuj
No niestety, prawie koło mnie, a mnie nie było. :(
Rozumiem, że potem bagażnik był już najlepiej skręconym elementem w całym rowerze :)
Nam pogoda nieco bardziej dopisała ale co tam pogoda... djk71 - 05:42 wtorek, 27 maja 2008 | linkuj
Rozumiem, że potem bagażnik był już najlepiej skręconym elementem w całym rowerze :)
Nam pogoda nieco bardziej dopisała ale co tam pogoda... djk71 - 05:42 wtorek, 27 maja 2008 | linkuj
Szkoda, że w Pławniowicach egzekwują swoje lokalne prawo wybiórczo. Dlatego czasem warto olać zakazy. :D
I w ten oto sposób znaleźliśmy się z Matysem na Złotej Uliczce wraz z naszymi rowerami. hehe
Niezły etap Wam wyszedł!
Droga do Kędzierzyna bajeczna - chyba takie lubię najbardziej. :)
Przejeżdżając przez Głogówek byliście 6 km od mojej babci. :)
Dzień później, będąc w Głuchołazach, byliście o "milimetry" od mojej drugiej babuni. :D
Opolszczyzna, Głuchołazy i Głogówek, a konkretnie Konradów i Kazimierz, stamtąd pochodzą moi drodzy rodzice. :D
A ile tam wakacji się spędziło! Po polach ciągnikiem się śmigało. :D
To były czasy ciężkie dla innych, a dla mnie niezapomniane! Bo czasy dzieciństwa. :)
Pozdrawiam! Mlynarz - 12:41 piątek, 16 maja 2008 | linkuj
I w ten oto sposób znaleźliśmy się z Matysem na Złotej Uliczce wraz z naszymi rowerami. hehe
Niezły etap Wam wyszedł!
Droga do Kędzierzyna bajeczna - chyba takie lubię najbardziej. :)
Przejeżdżając przez Głogówek byliście 6 km od mojej babci. :)
Dzień później, będąc w Głuchołazach, byliście o "milimetry" od mojej drugiej babuni. :D
Opolszczyzna, Głuchołazy i Głogówek, a konkretnie Konradów i Kazimierz, stamtąd pochodzą moi drodzy rodzice. :D
A ile tam wakacji się spędziło! Po polach ciągnikiem się śmigało. :D
To były czasy ciężkie dla innych, a dla mnie niezapomniane! Bo czasy dzieciństwa. :)
Pozdrawiam! Mlynarz - 12:41 piątek, 16 maja 2008 | linkuj
ZAJEFAJNEJ ROWEROWEJ PRZYGODY - dla CAŁEJ WASZEJ EKIPY !
GO* GO* Go* - Wracajcie z sakwami pełnymi superbikerskich wspomnień.
POZDROROWER ! Terrago44 - 20:21 sobota, 3 maja 2008 | linkuj
GO* GO* Go* - Wracajcie z sakwami pełnymi superbikerskich wspomnień.
POZDROROWER ! Terrago44 - 20:21 sobota, 3 maja 2008 | linkuj
NO to miłej jazdy:) i foteczek jak najwiecej i najmniej awari:)... Pozdr Dariusz
DARIUSZ79 - 15:38 czwartek, 1 maja 2008 | linkuj
Bawcie się dobrze :) Trzymam kciuki za ładną pogodę :) Go Lwice go!!!
jahoo81 - 10:54 czwartek, 1 maja 2008 | linkuj
szalejecie ! przyjadą, uzupełnią wpisy i będą w top 5 :P
vanhelsing - 10:07 czwartek, 1 maja 2008 | linkuj
ten śpiworek to jest chyba pełen obaw, obaw przed deszczem ;) no ale tego wam nie życzę
tomalos - 09:37 czwartek, 1 maja 2008 | linkuj
Komentuj