Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wtorek, 25 lipca 2000

Dzień drugi wyprawy nad morze

Dzień drugi wyprawy nad morze ;)
Ilość kilometrów - 157 km.

Trasa:
Krzemieniewice - Kamieńsk - Kalisko - Bełchatów - Wygoda - Zelów - Buczek - Łask - Boraszewice - Szadek - Wierzchy - Bałdrzychów - Balin - Uniejów - Dąbie - Skobielice - Grzegorzew.

Wyruszamy tradycyjnie o 8:20. Wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, gdyby nie to, że mój wspaniały Klein znowu zaczął pokazywać swoje humory :(
W Gorczynie (3 km od Łasku) zdawało mi się, że coś jest nie w porządku z moim lewym pedałem. Okazało się, że nie było to tylko moje "widzimisię", ponieważ po około 500 metrach lewa korba zerwała połączenie z rowerem i zaczęła radośnie kołysać się na nosku na mojej nodze :(
Szczęście w nieszczęściu stało się to blisko pewnego gospodarstwa, w którym uratował mnie tamtejszy rolnik użyczając klucza nasadowego ;)
Zadowolenie z wykonanej naprawy szybko się rozwiało, a raczej przepędził je zaczynający padać deszcz :(
Po dotarciu do Łasku przerwa na jedzenie i czekamy aż deszcz się nami znudzi ;)
W międzyczasie rozmowa z Remikiem i taksówkarzem. Czekaliśmy, czekaliśmy i jakoś się nie doczekaliśmy. Deszcz był tak upierdliwy, że w ogóle nie chciał nam odpuścić :(
Trudno: decyzja zapadła - wyruszamy w dalszą podróż.
Wpadam jeszcze do sklepu, żeby kupić klucz do przykręcenia korby. Tam spotykam niesamowicie uprzejmego i przystojnego gościa, który służy mi pomocą i przykręca jeszcze raz, solidnie nieposłuszną część.
Wyruszamy w strugach deszczu. Podróż do oddalonego o 50 kilometrów Uniejowa jest dla mnie piekłem! Oprócz fizycznego cierpienia, psychika jest w opłakanym stanie.
Przemoknięta do ostatniej nitki i przemarznięta do tego stopnia, że nie czuję palców docieram do Uniejowa.
Tam odpoczynek i jedzonko. Chociaż nie wiem czy siedzenie na deszczu w przemokniętym ubraniu i ciamkanie suchych bułek można nazwać odpoczynkiem.
Gdy już mamy dosyć lodowatego wiatru smagającego nasze wykończone cielska wyruszamy dalej.
Docieramy do Grzegorzewa, gdzie będziemy spać w stodole.
Stodoła! Brzmi strasznie, ale warunki naprawdę luksusowe - ciepła woda, czyściutka pościel i nawet grzejnik, na którym suszymy nasze przemoknięte rzeczy.
Nic dodać, nic ująć.
Jest nawet telewizor, w którym obejrzałam właśnie prognozę pogody na jutro i się załamałam - deszcz, deszcz i jeszcze raz deszcz :(
Jutro środa - kto wie, czy nie wrócę jutro do domu i nie dam tym satysfakcji pewnej osobie ;)))

  • DST 1.00km
  • Czas 00:03
  • VAVG 20.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
no i jeszcze raz! :D
Aga
- 17:36 piątek, 6 czerwca 2008 | linkuj
i znowu :D
Aga
- 17:59 środa, 4 czerwca 2008 | linkuj
ooo ooo kogóż to fotka na stronie głównej serwisu ;D
Aga
- 08:16 wtorek, 12 lutego 2008 | linkuj
heh, no wiadomo, że korbę trzeba przykręcić tyle ile się da i jeszcze ćwierć obrotu :) tomalos - 08:39 wtorek, 19 czerwca 2007 | linkuj
potyczki z rowerem cz. II :D Ale Ty masz niefarta do psucia :D:D:D:D
Eh pogodę to miałaś do bani, 50 km w deszczu to ja bym nie dała rady :) Ale znamy Cię tutaj z tego, że jakoś potrafisz przezwyciężyć pogodę :> Ponad-pogodowa Kosma! :D
Aga
- 18:59 poniedziałek, 18 czerwca 2007 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa alneg
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl