Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Poniedziałek, 24 lipca 2000

Dzień pierwszy wyprawy

Dzień pierwszy wyprawy nad morze ;)
Ilość kilometrów - 133 km.
24.07.2000
Trasa: Łosień - Siewierz - Myszków - Żarki - Janów - Św. Anna - Gidle - Radomsko - Kamieńsk - Gorzkowice - Krzemieniewice

Relacja napisana w 2000 roku, więc wybaczcie ;)
Spóźniony (przeze mnie) wyjazd z Łośnia o godzinie 8:20. Siewierz - godz. 9:00, przystanek przy kiosku, bo Grzesiek chce sobie kupić gazetę. Ja, wspaniałomyślnie chcę dopompować powietrza i pss... tyle go widzieli.
Okazało się, że dętka, podarowana mi przez nieznajomego rowerzystę w parku w Chorzowie i łatana dwa razy, odmówiła posłuszeństwa i po prostu pękła!
No to pół godziny z głowy. Następne pół godziny też mogliśmy sobie darować z tej prostej przyczyny, że koło naprawione było "ciut" niefachowo - czułam się jakbym ujeżdżała nieposkromionego rumaka a nie jeździła na rowerze.
Więc po tych wszystkich perypetiach ruszamy w drogę (o godzinie 9:55).
W Przyrowie (67 km) jesteśmy o 11:40, robimy sobie przerwę na Kubusia i banany.
Wyruszamy o godz. 12:15. Podróż mija bez specjalnych niespodzianek i w Radomsku (104 km) zjawiamy się o godzinie 13:40. Po zakupach i małym co nieco ruszamy o 14:30 i kierujemy się w stronę Kamieńska.
W Gorzkowicach (127 km) jesteśmy o 15:25 - pora na telefon do domku ;) Można zaszaleć, bo do miejsca noclegu tylko około 6km - więc lody, napoje i czego dusza zapragnie ;)
Okazuję się, że kupienie zimnej Coca - coli lub Mirindy może być większym problemem niż spotkanie jednorożca w lesie w Łośniu.
Ruszamy o 15:50 myśląc tylko o gorącej kąpieli.
Po około 2 km łapie nas deszczyk, ale jest raczej przyjemnością niż utrapieniem, więc nie bulwersujemy się za bardzo.
O 16:15 jesteśmy na miejscu.
Domek niczego sobie. Na pewno lepszy niż domek Kłapouchego :]. Rzucam manatki, wyjmuję ręcznik i mydło i biegnę do łazienki, żeby przeżyć rozkoszne chwile pod prysznicem i zmyć brud drogi.
Temperatura wody niczym w Namestovie (lodowata!) Ale cóż - nie to się ma co się lubi ale lubi się to co się ma!
Nie ma co narzekać...
Po urodzinowym szampanie i wafelkach pora na sen...
  • DST 1.00km
  • Czas 00:03
  • VAVG 20.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
tomalos
Nie tylko Kosma ma w ten dzień urodzinki ;D
Pewna ag....... także ;D
Pozdrawiam
kosma100
- 08:54 wtorek, 19 czerwca 2007 | linkuj
no to już wiemy kiedy kosma ma urodzinki :) oooo tu już niedługo będzie :)
tomalos
- 08:26 wtorek, 19 czerwca 2007 | linkuj
heheh widze że lubisz perypetie z kołem:D:D:D 24 lipiec to najpiekniejszy dzień w roku i zawsze trzeba go spędzic rowerowo (w moim wypadku albo 23, albo 24 się należy wsiąść obowiązkowo na bike ;)) ) lece czytać dalej!
Aga
- 18:40 poniedziałek, 18 czerwca 2007 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa chwse
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl