Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2008
Dystans całkowity: | 932.24 km (w terenie 86.00 km; 9.23%) |
Czas w ruchu: | 50:36 |
Średnia prędkość: | 18.42 km/h |
Liczba aktywności: | 24 |
Średnio na aktywność: | 38.84 km i 2h 06m |
Więcej statystyk |
Środa, 18 czerwca 2008
Kategoria Do pracy / z pracy, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
...
...
Rankiem do pracy.
Po południu z pracy do Dąbrowy Górniczej na piwko...
Wieczorkiem rower się prowadził :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Rankiem do pracy.
Po południu z pracy do Dąbrowy Górniczej na piwko...
Wieczorkiem rower się prowadził :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 36.97km
- Teren 1.00km
- Czas 02:16
- VAVG 16.31km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 17 czerwca 2008
Kategoria Do pracy / z pracy
Kogo? A kogo niosą na swych rękach
A czyje, czyje, czyje? Czyje wykrzykują imię
Czy to a jakaś nowa rewolucja?
Na kogo cześć
Kogo? A kogo niosą na swych rękach
A czyje, czyje, czyje? Czyje wykrzykują imię
Czy to a jakaś nowa rewolucja?
Na kogo cześć i w imię czyje?
Czy to? Czy to bohater pozytywny?
Czy to? Czy to bohater negatywny?
Kogo? A kogo niosą na swych rękach?
A po co ta piosenka? Dlaczego ta udręka?
Wszyscy politycy dziennikarze
Wszyscy policjanci piłkarze
Każda, każda ręka i noga
Cały mój świat potrzebuje psychologa
Cały mój kraj potrzebuje psychologa
Cały mój świat, żeby stanąć na nogach
Jestem ekonomistą myślę bystro
Za parę lat zmienię wszystko
Przezwisko też zmienię
Powpycham w kieszenie kamienie
Powpycham w kieszenie kamienie
Tutaj i studenci chodzą spięci
Zapięci pod szyję
Mnie to nie kręci
Ja żyję, żyję, żyję, żyję
Ja przecież żyję, ja żyję
Wszyscy politycy dziennikarze...
Mamo nie wiem czy ty wiesz
Że nie martwi mnie niskie PKB
Mamo nie wiem czy wiesz że nie martwi mnie
Wysoka stopa inflacji
Odwieczny problem alokacji
Migracji ludności przemysłowej
Bez zdolności kredytowej
Ja sobie sam poradzę
Mam dosyć twoich marzeń
Ja sobie sam poradzę
Z pracy... trochę się w niej zasiedziałam :)
Niezbyt standardowo, mianowicie po drodze wstąpiłam do salonu Orange w Sosnowcu a potem "na skróty" obok Auchan. Jakoś nie miałam ochoty śmigać między pędzącymi blachosmrodami...
Mam pytanie:
Czy ktoś orientuje się w temacie wymiany produktu na nowy po 3 naprawach?
Będę oczywiście szperać w necie i szukać informacji na ten temat ale jak ktoś jest zorientowany to proszę o info.
Oddałam moją Nokię do serwisu (3 raz dzieje się to samo z nią) i oddają mi moją komórę zamiast nową...
Wieczorkiem wezwana przez Big Brothera by skoczyć blachosmrodem "po bułki".
A więc Mydlice - Manhattan.
Wieczorkiem powrót do domku.
Mało czasu na rower.... odbiję sobie to w piątek :)
Godzina 12:00 w czwartek... "Coś się kończy, coś się zaczyna..." ;)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
A czyje, czyje, czyje? Czyje wykrzykują imię
Czy to a jakaś nowa rewolucja?
Na kogo cześć i w imię czyje?
Czy to? Czy to bohater pozytywny?
Czy to? Czy to bohater negatywny?
Kogo? A kogo niosą na swych rękach?
A po co ta piosenka? Dlaczego ta udręka?
Wszyscy politycy dziennikarze
Wszyscy policjanci piłkarze
Każda, każda ręka i noga
Cały mój świat potrzebuje psychologa
Cały mój kraj potrzebuje psychologa
Cały mój świat, żeby stanąć na nogach
Jestem ekonomistą myślę bystro
Za parę lat zmienię wszystko
Przezwisko też zmienię
Powpycham w kieszenie kamienie
Powpycham w kieszenie kamienie
Tutaj i studenci chodzą spięci
Zapięci pod szyję
Mnie to nie kręci
Ja żyję, żyję, żyję, żyję
Ja przecież żyję, ja żyję
Wszyscy politycy dziennikarze...
Mamo nie wiem czy ty wiesz
Że nie martwi mnie niskie PKB
Mamo nie wiem czy wiesz że nie martwi mnie
Wysoka stopa inflacji
Odwieczny problem alokacji
Migracji ludności przemysłowej
Bez zdolności kredytowej
Ja sobie sam poradzę
Mam dosyć twoich marzeń
Ja sobie sam poradzę
Z pracy... trochę się w niej zasiedziałam :)
Niezbyt standardowo, mianowicie po drodze wstąpiłam do salonu Orange w Sosnowcu a potem "na skróty" obok Auchan. Jakoś nie miałam ochoty śmigać między pędzącymi blachosmrodami...
Mam pytanie:
Czy ktoś orientuje się w temacie wymiany produktu na nowy po 3 naprawach?
Będę oczywiście szperać w necie i szukać informacji na ten temat ale jak ktoś jest zorientowany to proszę o info.
Oddałam moją Nokię do serwisu (3 raz dzieje się to samo z nią) i oddają mi moją komórę zamiast nową...
Wieczorkiem wezwana przez Big Brothera by skoczyć blachosmrodem "po bułki".
A więc Mydlice - Manhattan.
Wieczorkiem powrót do domku.
Mało czasu na rower.... odbiję sobie to w piątek :)
Godzina 12:00 w czwartek... "Coś się kończy, coś się zaczyna..." ;)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 28.67km
- Teren 1.00km
- Czas 01:39
- VAVG 17.38km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 16 czerwca 2008
Kategoria Do pracy / z pracy, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Konsument mówi, że je aby jeść
Konsument pli aby pleść
Jego bracia stoją radia wokół
Słuchają politycznego bełkotu
Potem
Konsument mówi, że je aby jeść
Konsument pli aby pleść
Jego bracia stoją radia wokół
Słuchają politycznego bełkotu
Potem wszyscy razem siadają do stołu
Piją wódkę, gadają, fioletowe twarze mają
A gdy więcej nie zjedzą i nie wypiją
Gromadzą się tłumnie przed telewizją
A wszyscy oni bombardowani śmieciami
Wszyscy oni zasypywani informacjami
A wszyscy oni bombardowani śmieciami
Wszyscy oni zasypywani informacjami
Konsument gdy wie, że to jest w modzie
Rozmawia o wojnie na Wschodzie
Mówi to co słyszał w radio i z gazety
Czy konsument to ty?
Tak im zależy, byś ty był konsument
Nie myślał, działał jak instrument
Bo konsument mówi, że je aby jeść
Więc pomyśl - czy jesz aby jeść?
A wszyscy oni bombardowani śmieciami
Wszyscy oni zasypywani informacjami
Wszyscy oni bombardowani śmieciami
Wszyscy oni zasypywani informacjami
Rankiem (wczesnym) do pracy...
Przy temperaturze 7 stopni (słownie SIEDMIU) w kótkich spodenkach i w przewiewnej koszulce z krótkim rękawkiem, brrr...
Pozdrawiam wszystkich tu zagladających :)
Konsument pli aby pleść
Jego bracia stoją radia wokół
Słuchają politycznego bełkotu
Potem wszyscy razem siadają do stołu
Piją wódkę, gadają, fioletowe twarze mają
A gdy więcej nie zjedzą i nie wypiją
Gromadzą się tłumnie przed telewizją
A wszyscy oni bombardowani śmieciami
Wszyscy oni zasypywani informacjami
A wszyscy oni bombardowani śmieciami
Wszyscy oni zasypywani informacjami
Konsument gdy wie, że to jest w modzie
Rozmawia o wojnie na Wschodzie
Mówi to co słyszał w radio i z gazety
Czy konsument to ty?
Tak im zależy, byś ty był konsument
Nie myślał, działał jak instrument
Bo konsument mówi, że je aby jeść
Więc pomyśl - czy jesz aby jeść?
A wszyscy oni bombardowani śmieciami
Wszyscy oni zasypywani informacjami
Wszyscy oni bombardowani śmieciami
Wszyscy oni zasypywani informacjami
Rankiem (wczesnym) do pracy...
Przy temperaturze 7 stopni (słownie SIEDMIU) w kótkich spodenkach i w przewiewnej koszulce z krótkim rękawkiem, brrr...
Pozdrawiam wszystkich tu zagladających :)
- DST 16.05km
- Teren 1.00km
- Czas 00:48
- VAVG 20.06km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 czerwca 2008
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Znalazła raz pewna pani aparat do bani.
Sentymentem wzruszona wzięła go w ramiona
I czule do niego rzekła:
Ty jesteś rodem z
Znalazła raz pewna pani aparat do bani.
Sentymentem wzruszona wzięła go w ramiona
I czule do niego rzekła:
Ty jesteś rodem z piekła
A ja jestem rodem z nieba
Nic więcej nie potrzeba
Nic więcej nam nie potrzeba
Ty jesteś starym gratem
Ja Cię naprawię zatem
Zmienię Ci obudowę
I włożę części nowe
I będziesz piękny jak dawniej
I będziesz działać sprawniej
Znów pokażesz klasę
I za świergolisz czasem
A ja Cię wsadzę w klatkę
(Byś nie odleciał przypadkiem)
Będziemy piękni jak dawniej
Będziemy działać sprawniej
Będziemy piękni jak dawniej
Będziemy działać sprawniej
Będziemy piękni jak dawniej...
Ciężki dzień... dużo pracy, dużo jeżdżenia... blachosmrodem, mało rowerowania - ale chociaż coś - dzięki mojemu uporowi odwożąc blachosmród rozczęściłam moją meridkę i wpakowałam do blachosmrodu, czego wynikiem jest te pięć kilosów już po zmroku.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Sentymentem wzruszona wzięła go w ramiona
I czule do niego rzekła:
Ty jesteś rodem z piekła
A ja jestem rodem z nieba
Nic więcej nie potrzeba
Nic więcej nam nie potrzeba
Ty jesteś starym gratem
Ja Cię naprawię zatem
Zmienię Ci obudowę
I włożę części nowe
I będziesz piękny jak dawniej
I będziesz działać sprawniej
Znów pokażesz klasę
I za świergolisz czasem
A ja Cię wsadzę w klatkę
(Byś nie odleciał przypadkiem)
Będziemy piękni jak dawniej
Będziemy działać sprawniej
Będziemy piękni jak dawniej
Będziemy działać sprawniej
Będziemy piękni jak dawniej...
Ciężki dzień... dużo pracy, dużo jeżdżenia... blachosmrodem, mało rowerowania - ale chociaż coś - dzięki mojemu uporowi odwożąc blachosmród rozczęściłam moją meridkę i wpakowałam do blachosmrodu, czego wynikiem jest te pięć kilosów już po zmroku.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 5.75km
- Czas 00:22
- VAVG 15.68km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 czerwca 2008
Na tapczanie siedzi leń, nic nie robi cały dzień...
O, wypraszam to sobie!
Jak to? Ja nic nie robię?
A kto siedzi na tapcza
Na tapczanie siedzi leń, nic nie robi cały dzień...
O, wypraszam to sobie!
Jak to? Ja nic nie robię?
A kto siedzi na tapczanie?
A kto zjadł pierwsze śniadanie?
A kto dzisiaj pluł i łapał?
A kto się w głowę podrapał?
A kto dziś zgubił kalosze?
O - o! Proszę!"
Na tapczanie siedzi leń,
Nic nie robi cały dzień.
"Przepraszam! A tranu nie piłem?
A uszu dzisiaj nie myłem?
A nie urwałem guzika?
A nie pokazałem języka?
A nie chodziłem się strzyc?
To wszystko nazywa się nic?"
Na tapczanie siedzi leń,
Nic nie robi cały dzień.
Nie poszedł do szkoły, bo mu się nie chciało,
Nie odrobił lekcji, bo czasu miał za mało,
Nie zasznurował trzewików, bo nie miał ochoty,
Nie powiedział "dzień dobry", bo z tym za dużo roboty,
Nie napoił Azorka, bo za daleko jest woda,
Nie nakarmił kanarka, bo czasu mu było szkoda.
Miał zjeść kolację - tylko ustami mlasnął,
Miał położyć się - nie zdążył - zasnął.
Śniło mu się, że nad czymś ogromnie się trudził.
Tak zmęczył się tym snem, że się obudził.
Sobota miała być wielka... miałam jechać do Opola.l.. ale z racji wczorajszej „dniówki” do 00:30 i z racji „gotowości”... było trudno...
Taki tekst zapodałam dzisiaj...Igorek – znasz go?
Bo ten leń to ja..
Z łóżka wstałam o (sic!) 13:30...
I po koleji próbowałam wyciągnąć moich znajomych na rower by to oni mnie wyciągnęli.... GAKbike...DARIUSZ79...itp....i nic...
Trzeba było pozbijać bąki i naprawić kapcia...
Oto winowajca...
Czesio: „On jest temu winien, on jest temu winien”... ;D
Oj jak pięknie jeździć ścieżkami rowerowymi... biedne „blondynki rowerowe” – naprawdę im współczuję... :(
I po raz ostatni... ale go nie lubię!!!
Pojechałam na Pogorię, siadłam na ławeczce...
Niestety nie opisana... Na ławeczce telefon do... ;D (pozdrawiam gorrąco).
A chmury straszyły...
Ale czasami było nice...
Z Pogorii do Kuzynki na mecz i takie tam ;))))
A to zagadka – moim zdaniem nie łatwa – gdzie ten pomnik się znajduje??? Byłam w szoku, że takie cóś tam jest ;)
Później grzecznie do domku....
Obiecuję, że stosunek ilości zdjęć nie jest wprost proporcjonalny do przejechanych kilometrów... ;)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
O, wypraszam to sobie!
Jak to? Ja nic nie robię?
A kto siedzi na tapczanie?
A kto zjadł pierwsze śniadanie?
A kto dzisiaj pluł i łapał?
A kto się w głowę podrapał?
A kto dziś zgubił kalosze?
O - o! Proszę!"
Na tapczanie siedzi leń,
Nic nie robi cały dzień.
"Przepraszam! A tranu nie piłem?
A uszu dzisiaj nie myłem?
A nie urwałem guzika?
A nie pokazałem języka?
A nie chodziłem się strzyc?
To wszystko nazywa się nic?"
Na tapczanie siedzi leń,
Nic nie robi cały dzień.
Nie poszedł do szkoły, bo mu się nie chciało,
Nie odrobił lekcji, bo czasu miał za mało,
Nie zasznurował trzewików, bo nie miał ochoty,
Nie powiedział "dzień dobry", bo z tym za dużo roboty,
Nie napoił Azorka, bo za daleko jest woda,
Nie nakarmił kanarka, bo czasu mu było szkoda.
Miał zjeść kolację - tylko ustami mlasnął,
Miał położyć się - nie zdążył - zasnął.
Śniło mu się, że nad czymś ogromnie się trudził.
Tak zmęczył się tym snem, że się obudził.
Sobota miała być wielka... miałam jechać do Opola.l.. ale z racji wczorajszej „dniówki” do 00:30 i z racji „gotowości”... było trudno...
Taki tekst zapodałam dzisiaj...Igorek – znasz go?
Bo ten leń to ja..
Z łóżka wstałam o (sic!) 13:30...
I po koleji próbowałam wyciągnąć moich znajomych na rower by to oni mnie wyciągnęli.... GAKbike...DARIUSZ79...itp....i nic...
Trzeba było pozbijać bąki i naprawić kapcia...
Oto winowajca...
Czesio: „On jest temu winien, on jest temu winien”... ;D
Oj jak pięknie jeździć ścieżkami rowerowymi... biedne „blondynki rowerowe” – naprawdę im współczuję... :(
I po raz ostatni... ale go nie lubię!!!
Pojechałam na Pogorię, siadłam na ławeczce...
Niestety nie opisana... Na ławeczce telefon do... ;D (pozdrawiam gorrąco).
A chmury straszyły...
Ale czasami było nice...
Z Pogorii do Kuzynki na mecz i takie tam ;))))
A to zagadka – moim zdaniem nie łatwa – gdzie ten pomnik się znajduje??? Byłam w szoku, że takie cóś tam jest ;)
Później grzecznie do domku....
Obiecuję, że stosunek ilości zdjęć nie jest wprost proporcjonalny do przejechanych kilometrów... ;)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
- DST 17.57km
- Teren 5.00km
- Czas 00:57
- VAVG 18.49km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 czerwca 2008
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Do pracy / z pracy
Na dnie sarkofagu noc, czarna suknia,
Rozrzucam korale wspomnień
Wtulona we włosów płaszcz, wonna rodnią swą,
Teraz okryta sn
Na dnie sarkofagu noc, czarna suknia,
Rozrzucam korale wspomnień
Wtulona we włosów płaszcz, wonna rodnią swą,
Teraz okryta snem.
Na wpół lodowata dłoń, zimne twe usta,
A jeszcze nie dawno ogień tlił,
Pamiętam rozkoszny wiatr, masztem gnący sztorm,
Daję ci moją łzę...
Okręt mój płynie dalej, gdzieś tam,
Serce choć popękane, chce bić.
Nie ma cię i nie było, jest noc,
Nie ma mnie i nie było jest dzień...
Do pracy - standardowo.
Po pracy - mam nadzieję zaatakować Trójkąt Trzech Cesarzy - śladem DARIUSZA79 ;)
Nadzieja...
Wychodząc z pracy (czytaj: z bunkra) nie wiedziałam nawet, że pada. Ochroniarz do mnie: "pada a pani na rowerze bez żadnej peleryny?" Uśmiechnęłam się i powiedziałam, że jak mnie zleje to może urosnę i popedaliłam w siną dal.
Jeszcze wtedy miałam nadzieję na Trójkąt...
Niestety po przejechaniu niecałego kilometra zmieniłam zdanie i nie chodziło wcale o padający deszcz bo było nawet przyjemnie (wycinając ten syf z ulicy lądujący na mnie :)) chodziło o moją zbyt wybujałą wyobraźnie i za mało rozwiniętą wyobraźnie u kierowców.
Stwierdziłam, że 80 % kierowców nie wie co to padający deszcz i ulica pokryta delikatną powłoką deszczu... stwierdziłam, że nie narażam mojego życia i jadę standardowo do domu.
I dobrze - po drodze na skrzyżowaniu z ulicą Morawa kierowcy zabrakło wyobraźni - cieszę się, że cały ten bałagan dział się wcześniej a nie w momencie gdy jechałam tam... nieźle go obróciło - no cóż mam nadzieję, że nauczy się na swoim błędzie i następnym razem będzie jechał ostrożnie.
Jechałam moją ulubioną ścieżką rowerową, bo był duży ruch i nie chciałam ryzykować...
Gdy już wyjeżdżałam z kawałka terenu zaczął mi towarzyszyć dziwny odgłos: "pffprr pffprr pffprr" gdyby to było zwyczajne "pff pff pff" lub "pssssssssssssssss" wiedziałabym o co biega. Jechałam słuchałam i zastanawiałam się co to? ;D Koło przednie mi się ubrudziło i ociera o klocek...
Na górce, jadąc już asfaltem stwierdziłam, że mam dziwne prowadzenie... okazało się, że to "pffprr" to uchodzące powietrze z dziurki czasowo przytykanej wodą...
Jechałam jeszcze przez chwilę - ile się dało by nie uszkodzić opony. A resztę pięta - palce bo nie opłacało mi się zmieniać dętki w deszczu.
Skutki jazdy po ścieżce rowerowej:
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających:)
Rozrzucam korale wspomnień
Wtulona we włosów płaszcz, wonna rodnią swą,
Teraz okryta snem.
Na wpół lodowata dłoń, zimne twe usta,
A jeszcze nie dawno ogień tlił,
Pamiętam rozkoszny wiatr, masztem gnący sztorm,
Daję ci moją łzę...
Okręt mój płynie dalej, gdzieś tam,
Serce choć popękane, chce bić.
Nie ma cię i nie było, jest noc,
Nie ma mnie i nie było jest dzień...
Do pracy - standardowo.
Po pracy - mam nadzieję zaatakować Trójkąt Trzech Cesarzy - śladem DARIUSZA79 ;)
Nadzieja...
Wychodząc z pracy (czytaj: z bunkra) nie wiedziałam nawet, że pada. Ochroniarz do mnie: "pada a pani na rowerze bez żadnej peleryny?" Uśmiechnęłam się i powiedziałam, że jak mnie zleje to może urosnę i popedaliłam w siną dal.
Jeszcze wtedy miałam nadzieję na Trójkąt...
Niestety po przejechaniu niecałego kilometra zmieniłam zdanie i nie chodziło wcale o padający deszcz bo było nawet przyjemnie (wycinając ten syf z ulicy lądujący na mnie :)) chodziło o moją zbyt wybujałą wyobraźnie i za mało rozwiniętą wyobraźnie u kierowców.
Stwierdziłam, że 80 % kierowców nie wie co to padający deszcz i ulica pokryta delikatną powłoką deszczu... stwierdziłam, że nie narażam mojego życia i jadę standardowo do domu.
I dobrze - po drodze na skrzyżowaniu z ulicą Morawa kierowcy zabrakło wyobraźni - cieszę się, że cały ten bałagan dział się wcześniej a nie w momencie gdy jechałam tam... nieźle go obróciło - no cóż mam nadzieję, że nauczy się na swoim błędzie i następnym razem będzie jechał ostrożnie.
Jechałam moją ulubioną ścieżką rowerową, bo był duży ruch i nie chciałam ryzykować...
Gdy już wyjeżdżałam z kawałka terenu zaczął mi towarzyszyć dziwny odgłos: "pffprr pffprr pffprr" gdyby to było zwyczajne "pff pff pff" lub "pssssssssssssssss" wiedziałabym o co biega. Jechałam słuchałam i zastanawiałam się co to? ;D Koło przednie mi się ubrudziło i ociera o klocek...
Na górce, jadąc już asfaltem stwierdziłam, że mam dziwne prowadzenie... okazało się, że to "pffprr" to uchodzące powietrze z dziurki czasowo przytykanej wodą...
Jechałam jeszcze przez chwilę - ile się dało by nie uszkodzić opony. A resztę pięta - palce bo nie opłacało mi się zmieniać dętki w deszczu.
Skutki jazdy po ścieżce rowerowej:
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających:)
- DST 32.15km
- Teren 2.00km
- Czas 01:41
- VAVG 19.10km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 10 czerwca 2008
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Nawet diabły chodzą po ulicy i...
i czekają na naiwnych
Religia
Kultura
Nauka
Natura
I ty i
Nawet diabły chodzą po ulicy i...
i czekają na naiwnych
Religia
Kultura
Nauka
Natura
I ty i ja wiemy, że tak jest
Nawet diabły chodzą po ulicy i...
i czekają na na naiwnych
Religia
Kultura
Nauka
Natura
I ty i ja wiemy, że tak jest
Hmmm...
Cały dzień w łóżku albo w domku z racji uziemionego Gościa leżącego i dogorywającego w łóżku.
Więc wieczorem (późnym!) musiałam się przewietrzyć.
A więc transportuję Gościa na PKP.
Mydlice - PKP a następnie lans po okolicy czyli do domku na skróty OMC.
Focę ale moje nocne foty jak zwykle do du....... ;P
Ale jak już zrobiłam to już umieszczę ;)
Na pięknym dworcu PKP (już niedługo się to zmieni ;D)
Kościół "od tylca"
Aqua park z góry :)
I jeszcze raz ;)
BikeStats "Jeździj z nami" powinno być "Jeźdź z nami" - okropieństwo ;D
No i ostatnia fota... ładne by były gdyby były ostre ;((((((((((((((((((((((((((((((((
a tak to PORAŻKA
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
i czekają na naiwnych
Religia
Kultura
Nauka
Natura
I ty i ja wiemy, że tak jest
Nawet diabły chodzą po ulicy i...
i czekają na na naiwnych
Religia
Kultura
Nauka
Natura
I ty i ja wiemy, że tak jest
Hmmm...
Cały dzień w łóżku albo w domku z racji uziemionego Gościa leżącego i dogorywającego w łóżku.
Więc wieczorem (późnym!) musiałam się przewietrzyć.
A więc transportuję Gościa na PKP.
Mydlice - PKP a następnie lans po okolicy czyli do domku na skróty OMC.
Focę ale moje nocne foty jak zwykle do du....... ;P
Ale jak już zrobiłam to już umieszczę ;)
Na pięknym dworcu PKP (już niedługo się to zmieni ;D)
Kościół "od tylca"
Aqua park z góry :)
I jeszcze raz ;)
BikeStats "Jeździj z nami" powinno być "Jeźdź z nami" - okropieństwo ;D
No i ostatnia fota... ładne by były gdyby były ostre ;((((((((((((((((((((((((((((((((
a tak to PORAŻKA
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
- DST 7.51km
- Czas 00:49
- VAVG 9.20km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 czerwca 2008
I've paid my dues
Time after time
I've done my sentence
But committed no crime
And bad mistakes
I'v
I've paid my dues
Time after time
I've done my sentence
But committed no crime
And bad mistakes
I've made a few
I've had my share of sand
Kicked in my face
But I've come through
And I need to go on and on and on and on
We are the champions - my friend
And we'll keep on fighting till the end
We are the champions
We are the champions
No time for losers
'Cause we are the champions of the world
I've taken my bows
And my curtain calls
You've bought me fame and fortune
And everything that goes with it
I thank you all
But it's been no bed of roses no pleasure cruise
I consider it a challenge before the whole human race
And I ain't gonna lose
And I need to go on and on and on and on
We are the champions - my friend
And we'll keep on fighting till the end
We are the champions
We are the champions
No time for losers
'Cause we are the champions of the world
We are the champions - my friend
And we'll keep on fighting till the end
We are the champions
We are the champions
No time for losers
'Cause we are the champions
Dzisiaj, z racji tego, że byłam „awaryjnym kierowcą” mojego Wielkiego Brata kilometrów nie najeździłam ale było miło :)))
Na początek na stację podymać koła – Młynarza nie było więc obeszło się bez łamania i urywania wentyli ;)
Przy stacji benzynowej na Mydlicach jakiś tor – dla quadów? ;D
Po dymaniu pojechaliśmy do Kazimierza Górniczego – chciałam pokazać Kobrze następne ładne i zielone tereny Zagłębia :)
Zwierzyna w Kazimierzu.
Podjechaliśmy pod KWK w Kazimierzu.
Następnie do Stonki po zakupy i w zaciszne miejsce nad wodę na ławeczce skonsumować zakupy ;)
Trzeba było skończyć wcześniej rowerowanie bo...
*P*O*L*S*K*A :)
Kosma – Kibic??? Czy dobrze widzę??? Hihihihi ano tak – jedynie krowa nie zmienia poglądów – jak lubi mawiać Legenda BikeStats (Pozdrawiam Moją Ulubioną Rodzinkę :))
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Time after time
I've done my sentence
But committed no crime
And bad mistakes
I've made a few
I've had my share of sand
Kicked in my face
But I've come through
And I need to go on and on and on and on
We are the champions - my friend
And we'll keep on fighting till the end
We are the champions
We are the champions
No time for losers
'Cause we are the champions of the world
I've taken my bows
And my curtain calls
You've bought me fame and fortune
And everything that goes with it
I thank you all
But it's been no bed of roses no pleasure cruise
I consider it a challenge before the whole human race
And I ain't gonna lose
And I need to go on and on and on and on
We are the champions - my friend
And we'll keep on fighting till the end
We are the champions
We are the champions
No time for losers
'Cause we are the champions of the world
We are the champions - my friend
And we'll keep on fighting till the end
We are the champions
We are the champions
No time for losers
'Cause we are the champions
Dzisiaj, z racji tego, że byłam „awaryjnym kierowcą” mojego Wielkiego Brata kilometrów nie najeździłam ale było miło :)))
Na początek na stację podymać koła – Młynarza nie było więc obeszło się bez łamania i urywania wentyli ;)
Przy stacji benzynowej na Mydlicach jakiś tor – dla quadów? ;D
Po dymaniu pojechaliśmy do Kazimierza Górniczego – chciałam pokazać Kobrze następne ładne i zielone tereny Zagłębia :)
Zwierzyna w Kazimierzu.
Podjechaliśmy pod KWK w Kazimierzu.
Następnie do Stonki po zakupy i w zaciszne miejsce nad wodę na ławeczce skonsumować zakupy ;)
Trzeba było skończyć wcześniej rowerowanie bo...
*P*O*L*S*K*A :)
Kosma – Kibic??? Czy dobrze widzę??? Hihihihi ano tak – jedynie krowa nie zmienia poglądów – jak lubi mawiać Legenda BikeStats (Pozdrawiam Moją Ulubioną Rodzinkę :))
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 19.93km
- Teren 5.00km
- Czas 01:09
- VAVG 17.33km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 czerwca 2008
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Do pracy / z pracy
Poniedziałek, w poniedziałek ja nie mogę bo
Bo mam naradę w sztabie
A we wtorek, a we wtorek ja nie mogę bo
Bo mam naradę w s
Poniedziałek, w poniedziałek ja nie mogę bo
Bo mam naradę w sztabie
A we wtorek, a we wtorek ja nie mogę bo
Bo mam naradę w sztabie
W środę, w czwartek, w środę w czwartek ja nie mogę bo
Bo mam naradę w sztabie
Za to w piątek, za to w piątek też nie mogę bo
Bo mam naradę w sztabie
ref. Ale za to niedziela, ale za to niedziela
Niedziela będzie dla nas
Ale za to niedziela, ale za to niedziela
Niedziela będzie dla nas :)))
Do pracy - bardzo szybko jak na mnie - ostatnie 6 minut tempem spacerowym obok koleżanki :)
Późnym wieczorem, w tempie zawrotnym, do domku :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Bo mam naradę w sztabie
A we wtorek, a we wtorek ja nie mogę bo
Bo mam naradę w sztabie
W środę, w czwartek, w środę w czwartek ja nie mogę bo
Bo mam naradę w sztabie
Za to w piątek, za to w piątek też nie mogę bo
Bo mam naradę w sztabie
ref. Ale za to niedziela, ale za to niedziela
Niedziela będzie dla nas
Ale za to niedziela, ale za to niedziela
Niedziela będzie dla nas :)))
Do pracy - bardzo szybko jak na mnie - ostatnie 6 minut tempem spacerowym obok koleżanki :)
Późnym wieczorem, w tempie zawrotnym, do domku :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 32.25km
- Teren 1.00km
- Czas 01:30
- VAVG 21.50km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 czerwca 2008
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Do pracy / z pracy
Runął już ostatni mur między nami
Runął już ostatni mur między nami
Nie mówimy ani słowa
Bo tego się nie da powiedzieć sło
Runął już ostatni mur między nami
Runął już ostatni mur między nami
Nie mówimy ani słowa
Bo tego się nie da powiedzieć słowami
Nie dzieli nas nic
Nie dzieli nas nic
Najpierw do sklepu po prezent dla kolegi :)
Następnie standardowo do pracy :), tzn. standardowo OMC, bo po drodze zawiozłam moją Nokię do serwisu (PO RAZ TRZECI!!!!!!!! i mam nadzieję ostatni).
Pani Kierownik zapatrzyła się na Trolle (dostałam zjebkę, że nie przywiozłam ani jednego) więc sama sobie poradziła i ma takiego oto psiaka :)
Z przykrością muszę napisać, że Pewna Osoba nie zaszczyci nas swoją obecnością na BO :( Przykro :( Nie będzie bajki :(((
Z pracy - szybko do domu bo z racji zastępczego telefonu bez zestawu byłam skazana tylko na siebie więc miałam motorek w d... ;D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Runął już ostatni mur między nami
Nie mówimy ani słowa
Bo tego się nie da powiedzieć słowami
Nie dzieli nas nic
Nie dzieli nas nic
Najpierw do sklepu po prezent dla kolegi :)
Następnie standardowo do pracy :), tzn. standardowo OMC, bo po drodze zawiozłam moją Nokię do serwisu (PO RAZ TRZECI!!!!!!!! i mam nadzieję ostatni).
Pani Kierownik zapatrzyła się na Trolle (dostałam zjebkę, że nie przywiozłam ani jednego) więc sama sobie poradziła i ma takiego oto psiaka :)
Z przykrością muszę napisać, że Pewna Osoba nie zaszczyci nas swoją obecnością na BO :( Przykro :( Nie będzie bajki :(((
Z pracy - szybko do domu bo z racji zastępczego telefonu bez zestawu byłam skazana tylko na siebie więc miałam motorek w d... ;D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 35.22km
- Czas 01:38
- VAVG 21.56km/h
- Aktywność Jazda na rowerze