Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 24 października 2010 Kategoria Kellysek :), W towarzystwie ;)

Proza życia...

Proza życia...

Dla Ciebie mógłbym zrobić wszystko
Co zechcesz powiedz tylko
Naprawdę na dużo mnie stać

Dla Ciebie mógłbym wszystko zmienić
Mógłbym nawet uwierzyć
Naprawdę na dużo mnie stać

Dla Ciebie zrywam polne kwiaty
Szukam tych najrzadszych
Naprawdę na dużo mnie stać

Najchętniej zamknąłbym cię w klatce,
Bo kocham na Ciebie patrzeć
Naprawdę na dużo mnie stać

To wszystko czego chcę
To wszystko czego mi brak
To wszystko czego ja nigdy nie będę miał
To wszystko czego chcę
To wszystko czego mi brak
To wszystko czego ja nigdy nie będę miał
Otwórz oczy zobacz sam
Przed nami mgła

Dla Ciebie mógłbym zrobić wszystko
Co zechcesz powiedz tylko
Naprawdę na dużo mnie stać

Przez Ciebie wpadłem w głęboką depresję
Już teraz nie wiem kim jestem,
Bo naprawdę na dużo mnie stać

To wszystko czego chcę
To wszystko czego mi brak
To wszystko czego ja nigdy nie będę miał
Otwórz oczy, zobacz sam
Przed nami mgła
Zamykam oczy
Nie chcę widzieć, nie chcę czuć
Czy to koniec już?

To koniec już... *


Czy miłość polega na oddaniu wszystkiego drugiej osobie? Częściowo tak, częściowo... Czy miłość wymaga poświęceń? Wymaga... Miłość to sztuka kompromisu, kompromisu a nie pójścia na siłę tam gdzie chce ta druga osoba.
Niektórzy by zdobyć „drugą połówkę” udają, zmieniają się by być takim jakim życzy sobie ta druga osoba.
„Jeżdżenie na rowerze to moja pasja” (to co, że ostatni raz jeździłam na rowerze, który dostałam na Komunię);
„Tak, możemy się spotkać dzisiaj z Twoimi wspaniałymi Przyjaciółmi” (to co, że gardzę ludźmi takiego pokroju jak oni);
„Też nie mam telewizora” (to co, że nie mam telewizora, bo się akurat zepsuł, a nie z powodu, że go w ogóle nie oglądam – tak jak moja „połówka”);
„Jasne, wcale możemy nie jeździć do mojej mamy, brata skoro sobie życzysz” (to co, że ich kocham);
„Też uwielbiam aktywnie spędzać czas” (to co, że wolałbym posiedzieć spokojnie przed telewizorem zamiast ganiać po górach, lasach, jeździć na rowerze);
„Też uwielbiam „to robić”” (pomimo tego, że seks najchętniej uprawiałabym/łbym raz na miesiąc, po bożemu, po ciemku a najlepiej tylko i wyłącznie w celach prokreacji).

Osoby zauroczone czasami zmieniają się by sprostać osobie, którą chcą zdobyć, przymykają oczy na rzeczy, które w tym momencie są dla nich błahe, niestety po latach wychodzą...
Nawet jeśli na początku jest pięknie i wydaje się zasadne takie zachowanie, po latach zaczyna męczyć jak odcisk... po latach nie chce się już udawać...
Nie chodzi o to, by łączyć się z osobami identycznymi, bo to też byłoby nudne ale ważne, by po latach, gdy zauroczenie minie, łączyło nas „coś”, coś innego jak problemy życia codziennego.

Wie immer sitzen sie am Frühstückstisch, während er wie gewohnt die Zeitung liest.
Wie jedesmal sagt sie: "Leg sie endlich weg und kümmer Dich mehr um mich!"
Er denkt: "Sie begreift mich nie"; sie denkt: "Was ist mit ihm los?"
Sie würden sich so gern verstehn, denn sie lieben sich beide so.
Er redet ständig von Freiheit, sie träumt vom Glück zu zweit,
er will sie nicht belasten, sie will seine Sorgen teilen, und sie reden an sich vorbei.

So geht es für viele Jahre, bis ans Ende ihrer Tage.
Sie leben zu zweit in Einsamkeit und vermissen sich dabei.
So geht es für viele Jahre, bis ans Ende ihrer Tage,
denn beide können nicht ohne einander sein.

Wenn sie mehr Zeit mit ihm verbringen will, so wie es früher angeblich war,
fürchtet er um seinen Stammtisch-Tag und vertröstet sie auf nächstes Mal.
Weil er so schöne Luftschlösser bauen kann, zieht sie jedesmal dort ein und glaubt daran,
und wenn er alle diese Pläne dann wieder umstößt, steht sie mit leeren Händen da.

So geht es für viele Jahre, bis ans Ende ihrer Tage.
Sie leben zu zweit in Einsamkeit und vermissen sich dabei.
So geht es für viele Jahre, bis ans Ende ihrer Tage,
denn beide können nicht ohne einander sein.

Sie suchen sich, sie brauchen sich, sie lieben sich, doch sie finden sich nie.

Während er die Spätnachrichten sieht, wartet sie auf ihn im Bett.
Wenn er dann endlich in die Kissen kriecht, schläft sie schon tief und fest.

So geht es für viele Jahre, bis ans Ende ihrer Tage.
Sie leben zu zweit in Einsamkeit und vermissen sich dabei.

Sie suchen sich, sie brauchen sich, sie lieben sich, doch sie finden sich nie.

So geht es für viele Jahre, bis ans Ende ihrer Tage,
denn beide können nicht ohne einander sein.**


Niektórzy, po doprowadzeniu tej drugiej osoby do ołtarza myślą, że już tak będzie, że będą ze sobą do grobowej deski. Tak powinno być w modelowym świecie... ale żyjemy w zwykłym świecie, któremu do ideału trochę brakuje.
Winni za to jesteśmy my sami... nie koleżanka / kolega z pracy, nie pani z mięsnego, nie modelka ani aktorka... po prostu my.
Nie wiem czemu ludziom zdaje się, że jak już są zaobrączkowani to nic nie jest w stanie rozłączyć. Tak by było gdyby się szanowali, dbali o związek, nie zmieniali się na siłę dla tej drugiej osoby, myśleli o tej drugiej osobie, cieszyli się z jej sukcesów i martwili jej porażkami.
Nie wiem czemu popełniamy tak podstawowe błędy...
Można okłamywać drugą osobę.
Można narzucać swoje zdanie, bez poznania zdania drugiej osoby.
Można godzinami słuchać, po raz pięćdziesiąty, zwierzeń przyjaciółki/przyjaciela ale mężowi/żonie przerywa się w połowie pierwszego zdania, bo sobie właśnie coś przypomniałam/em, co nie może poczekać aż on/ona skończy.
Można prawie ze sobą nie rozmawiać.
Można nie mówić o pewnych rzeczach.
Można ukrywać powody swojego działania.
Można się gniewać i foszyć bez przedstawienia drugiej osobie powodu.
Można krytykować jej/jego hobby, o którym wiedzieliśmy od początku.
Można wiele...
… ale po co?

Kiedyś kochały oczy
Kiedyś kochały dłonie
Kiedyś kochały usta
O tak....
Kiedyś kochały dusze
Kiedyś kochały serca
Kiedyś nie łzy rządziły
Miłością było życie
Ale..
Miłość chyba
Miłość chyba
Miłość chyba zabrał czas

Wtedy płonęły oczy
Wtedy płonęły dłonie
Wtedy płonęły usta
O tak...
Wtedy płonęły dusze
Wtedy płonęły serca
Wtedy płonęły ciała
Paliliśmy się cali
Ale...
Ogień chyba
Ogień zgasł
Ogień chyba
Zgasł już w nas
Teraz w popiołach dusze
W popiołach nasze sny
W popiołach też uczucia
W popiołach ja i ty
popiół jeszcze tli...
Taką mała iskrą

Ale..
Miłość chyba
Miłość chyba
Miłość chyba
Zabrał czas***


Nadchodzi taka chwila gdy trzeba się rozejść, nic już nie pomaga i mniejsze zło to zakończenie całej tej farsy...
Jeśli nie ma dzieci to nie problem... jeśli dzieci są, to i tak sądzę, że lepiej jest gdy dzieci mają spokojnych rodziców żyjących osobno niż rodziców, którzy potrafią się tylko kłócić, żyjących w zakłamaniu, stresie, nienawiści... Bo od miłości do nienawiści jest blisko...

Wiem, na pewno wiem,
to już nie długo przyjdzie czas
że zmusi mnie ktoś lub coś
abym otworzył moje serce
Lecz nie, nie będziesz to Ty
Lecz nie, nie będziesz to Ty

Chciałem powiedzieć Ci,
że ze mnie nie jest taki zwykły man
Nie będziesz miała ze mnie nic,
bo dla Ciebie skończyłem się
Widzisz Mała, nawet dobrze mi z tym
Widzisz Mała, nawet dobrze mi z tym

Może to śmiesznie brzmi
nie nie kocham Cię, nie!
Tak to prawda jest
przestań w końcu, no przestań zgrywać się
idź sobie stąd, no daj spokój mi
Nie, nie graj ciałem - na to nie nie,
na to nie nie nabierzesz mnie, nie nabierzesz mnie

Nie, bo widzisz ja już nie, nie kocham Cię
Nie, nie kocham Cię, nie kocham Cię****


Niektórzy się odezwą, że nie wiem co piszę bo nie mam dzieci... niech się odzywają... ale mam tą zdolność uczenia się na swoich i na cudzych błędach... może za dużo się uczę... może... ale nie żałuję moich życiowych decyzji i tylko czasami łóżko przypomina mi o tym, że jestem sama...
...łóżko – bo nie jestem w stanie sama go przesunąć, przenieść do innego pokoju :-)

Są to moje luźne przemyślenia, które narodziły się w mojej głowie podczas tynkowania... może każdy znajdzie coś ze swojego życia, może ktoś poczuje się dotknięty... może... nie jest to moim celem... nie wiem czy w ogóle jest jakiś cel w umieszczeniu takiego wpisu... ale miałam ochotę wypuścić moje myśli na wolność...

Dzisiaj, pomimo tego, że weekend to jedyne dni gdzie mogę „powalczyć” od rana do wieczora na „polu bitwy” musiałam... musiałam pojeździć.
Wstając rano po strasznie zimnej nocy (zmarzłam okrutnie, pomimo włączonej maszynki elektrycznej para z buzi leciała...) oczom moim ukazał się piękny widok (sorki za jakość – okna brudne :)):


Skończyłam walkę z tynkowaniem i już po 13:00 byłam w domku, szybka kąpiel i na rower!
W międzyczasie odbieram telefon od ewci0706, że jest właśnie pod moim domem (z którego godzinę temu odjechałam) szkoda... ale pytam się czy możemy się spotkać na Pogorii... raczej nie bo się z grzybkiem spieszą... ok...
Już prawie gotowa odbieram drugi telefon – jednak są na Pogorii – super – pędzę więc na spotkanie :)

Spotykamy się na III.
Przejeżdżamy podziwiając jakąś dziwną maszynę, która pracuje przy budowaniu mola. Czyżby drugi Sopot? :D


Następnie jedziemy na IV, po czym jedziemy do Sarnowa na izotonik i pogawędkę.
Czas szybko upływa i trzeba się pożegnać, jedziemy na Pogorię IV, Ewcia z Grześkiem jadą do domu a ja jadę jeszcze na tamę i z powrotem.
Jesień w pełni.


Jedzie się super, niestety muszę wracać do mieszkania – o 18:00 mam korepetycje :(

Zaszalałam, pomimo luźnego, spacerowego tempa z Ewcią i Grześkiem nakręciłam taką średnią - masakra.

Potrzebowałam tego...

To jeszcze parę fotek mojego weekendowego dzieła:






A tyle zużyłam zaprawy przez sobotę i pół niedzieli:



Obserwatorka rzeczy ulotnych i dziwnych – Bobka Budownicza – pozdrawia wszystkich tu zaglądających :)

* Myslovitz - "Dla Ciebie".
** Die Toten Hosen - "Er denkt, sie denkt"
*** Totentanz - „Czas ognia”.
**** Dżem - „Wiem na pewno wiem nie nie kocham Cię”
  • DST 32.99km
  • Czas 01:50
  • VAVG 17.99km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Młynarz Tak mówiłam i zdania nie zmienię :-)
Ola z Bogiem?
BOlaoga?

Pozdrawiam Was serdecznie, buziaki przyjmuje z przyjemnością :-)
kosma100
- 14:00 piątek, 26 listopada 2010 | linkuj
Sam nie wiem.
W każdym razie coś z Olą i Bogiem. :D

Pozdrawiam!
Mlynarz
- 20:35 niedziela, 21 listopada 2010 | linkuj
Olał Boga?! hmm...
Mlynarz
- 20:35 niedziela, 21 listopada 2010 | linkuj
A może Ola Boga?!
Mlynarz
- 20:34 niedziela, 21 listopada 2010 | linkuj
Któż to widział?!

Tak z mojego konta takie komętaże dodawać?! :D

Olaboga! :D
Mlynarz
- 20:34 niedziela, 21 listopada 2010 | linkuj
E, tam gadasz Kosmacz. :D
Nie poznaję Cię. Sama mówiłaś, że nie ma to jak dobry seks. :D

Nie samą ipsacją człowiek żyje. :D

p.s.
Chociaż ja dawałem tak radę przez 26 lat. ;P

p.s.2
W końcu mnie ujarzmiła taka jedna. :D

p.s.3
Co zrobić, jak pech, to pech. Teraz już muszę jakoś z tym żyć.

Ślemy gorące buziaki, namiętne i takie jak lubisz najbardziej (i w co lubisz najbardziej). :D

Podpisują się pod Tym:

Joanna S. (Asiczka)
Tomasz B. (Flash)


Mlynarz
- 20:33 niedziela, 21 listopada 2010 | linkuj
k4r3l Zwierz to Podzlewnik Wodny ;-) Dobrze, że daje do myślenia...
djk71 Faktycznie wolno myslisz :-)
amiga Co do samozaparcia... fakt ale powoli wyczerpują mi się baterie...
krzychu60 Mogłeś wstąpić :-)
JPbike :-)
Anetka nie taka znów anonimowa Mam taką nadzieję.
Rafaello Tynkowanie... wystarczy tylko duuuużo chęci i się udaje :-)
Kajman Dokładnie :)
alistar Trzymam się i na rower wychodzę jak mam czasu troszkę i siły :)
ewcia0706 :-) Pewnie ten wpis jest o każdym po trochu...
sargath Cieszę się, że wpis zrobił na kimś wrażenie ;)
Jurek57 Masz rację ale... czas mnie goni, zima nadchodzi i muszę przed nią zdążyć...
lemuriza1972 Często zaglądam na Twój blog... czasami mam wrażenie jak bym to ja napisała :)
agenciara "Jestem szalona..." ;p
Drache :-) Kurczę... wstyd się przyznać nie znałam tego, fajne :-)

Pozdrawiam wszystkich :-)
kosma100
- 09:11 środa, 3 listopada 2010 | linkuj
Rower najlepszy na smutki małe i duże, muzyka też pomaga
Specjalnie dla Ciebie:
http://www.youtube.com/watch?v=oroQHGbCG_g
Anonimowa Drache - 08:59 sobota, 30 października 2010 | linkuj
*tfu... przed-przedostatnią fotkę
Aga
- 19:29 piątek, 29 października 2010 | linkuj
wiesz co Kosmacz... jesteś szalona ;)
zobacz na przedostatnią fotkę Twojego tynkowania...
normalnie miś jogi dającego boksa z prawej ręki ;-)
... naoglądałam się obrazków z chmur kiedyś w necie to teraz mi na tynk padło ;)

A ja Ci jeszcze coś powiem ;) prawdziwa miłość jest wieczna i nieśmiertelna...

...................dlatego tak kochamy BS :D
Aga
- 19:25 piątek, 29 października 2010 | linkuj
hm.. często mam ochotę na swoim blogu na .. rozwinięcie swoich przemyśleń.. czasem piszę, czasem się powstrzymuję bo boję się, ze mogą być zbyt osobiste.
Dlatego rozumiem Twoją potrzebę "wypuszczenia" myśli na wolność.
I doskonale "wczuwam się" w Twoje refleksje i myślę, ze popełnię dzisiaj podobne, więc zapraszam wieczorem do lektury:).
Od dwóch lat żyję w pojedynkę i już wiem, że jest to możliwe i wcale nie jest ( jak kiedyś sądziłam) czymś najgorszym co mogło mnie spotkać.
Jestem mocniejsza i bardziej odporna na ... przeciwności losu , jak i Ty zapewne.
cytat, który pewnie umieszczę dzisiaj "u siebie" ( bardzo mi przypadł do gustu, bo odczuwam podobnie)
" Mam absurdalne może poczucie , ze nic nie może się już wydarzyć. jakbym została już zaszczepiona na wszelkie cierpienia i choroby życia. Mogą przyjść , ale nie mogą mnie już przeorać do głębi"
Też mam takie absurdalne poczucie i tego się trzymam:) , czego i Tobie życzę.
lemuriza1972
- 12:11 piątek, 29 października 2010 | linkuj
Kosma - myślę że człowiek może dużo.Ale jeśli zaczyna go to przytłaczać,trzeba sobie zrobić przerwę.Chociaż na sobotę i niedziele.
Nic po trupach !
pozdrawiam
Jurek57
- 20:27 poniedziałek, 25 października 2010 | linkuj
zajrzałem przypadkiem i powiem szczerze... że jestem pod wrażeniem wpisu... myślę, czuje i zgadzam się w pełni zwłaszcza że niedawno doszedłem do podobnych wniosków, a własnie wolność jaką daje rower pomogła mi w wielu cięzkich momentach...
pozdrawiam
sargath
- 17:19 poniedziałek, 25 października 2010 | linkuj
gdybym nie wiedziała, ze przemyślenia były wcześniej niż nasze wspólne kręcenie to pomyślałabym , że to trochę o mnie ...hehe....:):) dzięki za miłe niedzielne chwile..:)
ewcia0706
- 14:05 poniedziałek, 25 października 2010 | linkuj
O, kurdeż.... Kosma, całe szczęście że Ty na ten rower poszłaś!...
Widzę, że "coś" szerokie kręgi zatacza...
Się Dzielna trzymaj :)
I na rower wychodź :P
alistar
- 14:04 poniedziałek, 25 października 2010 | linkuj
No pięknie, halny robi spustoszenie nie tylko w liściach na drzewach. Coś w tym jest, ludzie mają tendencję do samo destrukcji i wtedy potrzebna jest ta druga strona.
Masz całkowitą rację, fajnie być różnym, ale mieć wspólne pasje:)
Kajman
- 07:02 poniedziałek, 25 października 2010 | linkuj
Nie dosyć że stajemy się kimś innym aby się przypodobać tej drugiej stronie - tak jak napisałaś Moniko - to w dodatku na początku chcemy widzieć tylko same zalety u drugiej strony.
Potem jest już tak jak to opisałaś,smutne ale prawdziwe.
Fajnie że pojeździłaś:)
Ja tak nie umiem tynkować,gratulacje:)
Rafaello
- 06:25 poniedziałek, 25 października 2010 | linkuj
Mam nadzieję, że każdy z "tu zaglądających", jak zwykłaś nazywać swoich czytelników, po lekturze tego wpisu wyciągnie coś dla siebie, mało tego zastosuje w swoim życiu..., oby!
anonimowa anetka - 06:09 poniedziałek, 25 października 2010 | linkuj
Rzeczywiście - tak jak k4r3l napisał - refleksyjny wpis ... :)
Bardzo dobrze że wyskoczyłaś na rower :)
Wiesz, daj mi znać, jak molo będzie gotowe :)
A ja doskonale pamiętam, kto najczęściej korzystał z tego, obecnie zamurowanego, balkonowego wyjścia podczas Kosmicznego Rajdu ... :D
Pozdrowionka :)
JPbike
- 20:47 niedziela, 24 października 2010 | linkuj
Ja tez tam dzisiaj byłem tylko ni wiem czy za tobą,czy przed tobą widziałem nawet twoja budowę
krzychu60
- 19:51 niedziela, 24 października 2010 | linkuj
Rower jest dobry na odstres. Sam to dopiero niedawno odkryłem i okrywam dalej. Masz sporo samozaparcia z tym romontem, ja już dawno bym wymiękł. (Nie lubię remontów)
amiga
- 19:02 niedziela, 24 października 2010 | linkuj
k4r3l
Też mu się przyglądałem ;-)
Na komentarz do reszty za wcześnie... tak szybko nie trawię, nie myślę....
djk71
- 19:00 niedziela, 24 października 2010 | linkuj
a co to za zwierz z jednym okiem czerwonym a drugim niebieskim zamurowany żywcem? :) ciężki, refleksyjny wpis, mnie tam nie uraził, ale daje do myślenia :) ważne, że był rower :)
k4r3l
- 18:35 niedziela, 24 października 2010 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa palne
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl