Poniedziałek, 30 listopada 2009
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Kellysek :)
Dąbrowsko – będzińska śmieszka – niebezpieczka rowerowa.
Dąbrowsko – będzińska śmieszka – niebezpieczka rowerowa.
Siedziałem sobie w mieszkaniu
Gdy ktoś zapukał do drzwi
Wyjrzałem przez ślepe oko
I wyskoczyłem przez okno
Biegłem przez śnieżne ulice
Słyszałem za mną ich krzyki
Biegłem, się nie oglądałem
Ach, jakże było wspaniale
Dookoła mowa idiotów
Płynęła gdy radio grało
Pobiegłem więc do kolegi
Powiedział mi co się stało
Popłynął rzeką alkohol
Koledzy mieli metody
A w wannach ryby pływały
Ach, jaki ja byłem młody
Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie
Te czasy już
Nie powtórzą się
Ulice toną w czerwieni
My w rękach mamy kamienie
Majowe słońce tak praży
Chłodzą nas wody strumienie
Z ponurego średniowiecza
Krucjata przeciwko Polsce
Opornik w klapy wpinany
Ach, jakże było wspaniale
I praca ciężka po nocach
Aby nadążyć przed ranem
Niech tłuszcza w końcu zrozumie
Dla kogo się narażamy
W południe stanąć na baczność
Tysiące kartek papieru
Gaz dookoła się ściele
Ach, jakże było wspaniale
Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie
Te czasy już
Nie powtórzą się
Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie
Te czasy już
Nie powtórzą się*
Dzisiaj ostatni dzień byczenia się – kończę L4 i jadę jutro do pracy…
Postanowiłam więc przewietrzyć rowerek i zobaczyć czy nie zapomniałam jak się jeździ na dwóch kółkach.
Nie zapomniałam, ponoć tego jak… nie zapomina się :-)
Załatałam więc kapcia, który był sobie od miesiąca i z którym dawałam sobie radę pompując kółko przed każdorazowym wyjściem na rower (leń ze mnie).
Pogoda super, postanowiłam dzisiaj, że mam ochotę na „długo i wolno”. Z racji godziny (wyjechałam po 13:00) gdzieś blisko ale żeby spędzić trochę czasu na rowerze. Zadecydowałam przejechać się szlakami, ścieżkami rowerowymi, którymi tak szczycił się prezydent Dąbrowy, a którymi jeszcze nie jeździłam…
Pojechałam na Zieloną.
W Parku Zielona
Postanowiłam najpierw przejechać się z Zielonej do Będzina.
Postanowiłam spojrzeć na tą śmieszkę okiem rowerzysty niedzielnego, który będzie się chciał wybrać z rodzinką tym szlakiem…
Niestety odczucia mam fatalne…
Znalazłam znak.
Oznakowanie drogi rowerowej – dziwne, dlaczego nie ma podanych ilości kilometrów przy nazwie „Będzin”, czyżby nikt nie zmierzył? :D
I tutaj jest już pewna niedogodność – dla osoby, która nie jeździ dużo i na dodatek jedzie z dzieckiem taka informacja jest bardzo cenna.
Na początku już na Zielonej szlak idzie nasypem robiąc kółko.
Jadę… wąsko… nie wyobrażam sobie tego szlaku jak jest zielono…
Po pewnym czasie napotykam znaki. No tak ale którędy do Będzina?
Następny i to duży błąd - niebezpieczny zjazd – z nasypu wprost na ulicę – masakra!
Znalazłam znak informujący o tym w jakim kierunku trzeba podążyć by dojechać do Będzina – dalej nie ma podanych kilometrów, śmiem twierdzić, że faktycznie nikt z osób, które powinny, tędy nie jechał.
Następne nieprzemyślane rozwiązanie – podjazd i ups! Skrzyżowanie z drogą (dosyć ruchliwą). Żadnego znaku dla rowerzystów, że będzie taka niespodzianka, żadnych znaków na drodze.
Tak wygląda nawierzchnia na ścieżce…
Żenada – wąska, dosyć głęboka koleina. Kto jeździł po czymś takim doskonale wie jak ciężko się jeździ. Nie wyobrażam sobie tutaj dzieci i osób, które jeżdżą na rowerach od święta. Dochodzi jeszcze problem wymijania się… Myślę, dzieci na tym odcinku mogą pobić rekord w ilości glebek na kilometr.
Cały czas jadę wałem przy Czarnej Przemszy. Byłoby nawet miło gdyby nie ta nawierzchnia.
Dojeżdżam do zapory.
Przy kładce zastanawiam się czy przekroczyć rzekę i przejechać na drugą stronę czy jechać dalej prosto. Nie ma znaku, więc jadę prosto… jedzie się coraz ciężej i nagle ścieżka ginie. Oczom moim ukazuje się widok:
Jednak trzeba było przejechać na drugą stronę, ale skąd miałam wiedzieć? Jasnowidzem nie jestem.
Wracam do przejścia i jadę teraz prawym brzegiem.
Dojeżdżam do kładki i świeżo wyremontowanej okolicy kładki.
Teraz jest już tylko lepiej. Szerokość ścieżki wzrasta do około metra :)
Tak, jadąc obok targowiska w Będzinie dojeżdżam pod zamek.
Zamek w Będzinie
Nie chcę jechać tą samą drogą – zmęczyłam się psychicznie tym „terenem”.
Wracam jednak do nowej kładki tą samą drogą.
W drodze powrotnej – w Będzinie.
Przy nowej drodze/chodniku postanawiam skręcić w nią i ją przetestować.
Wyjeżdżam na drogę, którą wcześniej śmieszka przecinała, skręcam do śmieszki i dojeżdżam na Zieloną.
Chcę dojechać teraz na Pogorię 4, ścieżką, która ma kierunek Trzebiesławice. Niestety już na początku udaje mi się ją zgubić… masakra.
Dojeżdżam asfaltem na Pogorię 4, następnie na 3 i wracam do domku.
Chciałam sobie poprawić humor eksplorując tak reklamowane drogi rowerowe, niestety po dzisiejszej wycieczce pozostał tylko niesmak…
Ale i tak fajnie, że spędziłam troszkę czasu na rowerze snując plany i wymyślając różne „scenki” - potrzebowałam tego :)
*Kult – „Parada wspomnień”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Siedziałem sobie w mieszkaniu
Gdy ktoś zapukał do drzwi
Wyjrzałem przez ślepe oko
I wyskoczyłem przez okno
Biegłem przez śnieżne ulice
Słyszałem za mną ich krzyki
Biegłem, się nie oglądałem
Ach, jakże było wspaniale
Dookoła mowa idiotów
Płynęła gdy radio grało
Pobiegłem więc do kolegi
Powiedział mi co się stało
Popłynął rzeką alkohol
Koledzy mieli metody
A w wannach ryby pływały
Ach, jaki ja byłem młody
Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie
Te czasy już
Nie powtórzą się
Ulice toną w czerwieni
My w rękach mamy kamienie
Majowe słońce tak praży
Chłodzą nas wody strumienie
Z ponurego średniowiecza
Krucjata przeciwko Polsce
Opornik w klapy wpinany
Ach, jakże było wspaniale
I praca ciężka po nocach
Aby nadążyć przed ranem
Niech tłuszcza w końcu zrozumie
Dla kogo się narażamy
W południe stanąć na baczność
Tysiące kartek papieru
Gaz dookoła się ściele
Ach, jakże było wspaniale
Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie
Te czasy już
Nie powtórzą się
Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie
Te czasy już
Nie powtórzą się*
Dzisiaj ostatni dzień byczenia się – kończę L4 i jadę jutro do pracy…
Postanowiłam więc przewietrzyć rowerek i zobaczyć czy nie zapomniałam jak się jeździ na dwóch kółkach.
Nie zapomniałam, ponoć tego jak… nie zapomina się :-)
Załatałam więc kapcia, który był sobie od miesiąca i z którym dawałam sobie radę pompując kółko przed każdorazowym wyjściem na rower (leń ze mnie).
Pogoda super, postanowiłam dzisiaj, że mam ochotę na „długo i wolno”. Z racji godziny (wyjechałam po 13:00) gdzieś blisko ale żeby spędzić trochę czasu na rowerze. Zadecydowałam przejechać się szlakami, ścieżkami rowerowymi, którymi tak szczycił się prezydent Dąbrowy, a którymi jeszcze nie jeździłam…
Pojechałam na Zieloną.
W Parku Zielona
Postanowiłam najpierw przejechać się z Zielonej do Będzina.
Postanowiłam spojrzeć na tą śmieszkę okiem rowerzysty niedzielnego, który będzie się chciał wybrać z rodzinką tym szlakiem…
Niestety odczucia mam fatalne…
Znalazłam znak.
Oznakowanie drogi rowerowej – dziwne, dlaczego nie ma podanych ilości kilometrów przy nazwie „Będzin”, czyżby nikt nie zmierzył? :D
I tutaj jest już pewna niedogodność – dla osoby, która nie jeździ dużo i na dodatek jedzie z dzieckiem taka informacja jest bardzo cenna.
Na początku już na Zielonej szlak idzie nasypem robiąc kółko.
Jadę… wąsko… nie wyobrażam sobie tego szlaku jak jest zielono…
Po pewnym czasie napotykam znaki. No tak ale którędy do Będzina?
Następny i to duży błąd - niebezpieczny zjazd – z nasypu wprost na ulicę – masakra!
Znalazłam znak informujący o tym w jakim kierunku trzeba podążyć by dojechać do Będzina – dalej nie ma podanych kilometrów, śmiem twierdzić, że faktycznie nikt z osób, które powinny, tędy nie jechał.
Następne nieprzemyślane rozwiązanie – podjazd i ups! Skrzyżowanie z drogą (dosyć ruchliwą). Żadnego znaku dla rowerzystów, że będzie taka niespodzianka, żadnych znaków na drodze.
Tak wygląda nawierzchnia na ścieżce…
Żenada – wąska, dosyć głęboka koleina. Kto jeździł po czymś takim doskonale wie jak ciężko się jeździ. Nie wyobrażam sobie tutaj dzieci i osób, które jeżdżą na rowerach od święta. Dochodzi jeszcze problem wymijania się… Myślę, dzieci na tym odcinku mogą pobić rekord w ilości glebek na kilometr.
Cały czas jadę wałem przy Czarnej Przemszy. Byłoby nawet miło gdyby nie ta nawierzchnia.
Dojeżdżam do zapory.
Przy kładce zastanawiam się czy przekroczyć rzekę i przejechać na drugą stronę czy jechać dalej prosto. Nie ma znaku, więc jadę prosto… jedzie się coraz ciężej i nagle ścieżka ginie. Oczom moim ukazuje się widok:
Jednak trzeba było przejechać na drugą stronę, ale skąd miałam wiedzieć? Jasnowidzem nie jestem.
Wracam do przejścia i jadę teraz prawym brzegiem.
Dojeżdżam do kładki i świeżo wyremontowanej okolicy kładki.
Teraz jest już tylko lepiej. Szerokość ścieżki wzrasta do około metra :)
Tak, jadąc obok targowiska w Będzinie dojeżdżam pod zamek.
Zamek w Będzinie
Nie chcę jechać tą samą drogą – zmęczyłam się psychicznie tym „terenem”.
Wracam jednak do nowej kładki tą samą drogą.
W drodze powrotnej – w Będzinie.
Przy nowej drodze/chodniku postanawiam skręcić w nią i ją przetestować.
Wyjeżdżam na drogę, którą wcześniej śmieszka przecinała, skręcam do śmieszki i dojeżdżam na Zieloną.
Chcę dojechać teraz na Pogorię 4, ścieżką, która ma kierunek Trzebiesławice. Niestety już na początku udaje mi się ją zgubić… masakra.
Dojeżdżam asfaltem na Pogorię 4, następnie na 3 i wracam do domku.
Chciałam sobie poprawić humor eksplorując tak reklamowane drogi rowerowe, niestety po dzisiejszej wycieczce pozostał tylko niesmak…
Ale i tak fajnie, że spędziłam troszkę czasu na rowerze snując plany i wymyślając różne „scenki” - potrzebowałam tego :)
*Kult – „Parada wspomnień”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 25.33km
- Czas 01:49
- VAVG 13.94km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Może czegoś nie doczytałaś i nie wiesz, że to jest ścieżka specjalna z elementami survivalu ;P
Serdeczne pozdrowionka :) niradhara - 18:00 czwartek, 3 grudnia 2009 | linkuj
Serdeczne pozdrowionka :) niradhara - 18:00 czwartek, 3 grudnia 2009 | linkuj
"śmieszka orient" ;-)))
a obejrzałaś dokładnie stronę na której reklamują tą scieżkę? może jest tam napisane że używać jej gdy chce wyjśc się na rower tylko w razie desperacji?? ;D
ma-sa-kra!!
:D
pozdrawiam ;) agenciara - 07:47 wtorek, 1 grudnia 2009 | linkuj
a obejrzałaś dokładnie stronę na której reklamują tą scieżkę? może jest tam napisane że używać jej gdy chce wyjśc się na rower tylko w razie desperacji?? ;D
ma-sa-kra!!
:D
pozdrawiam ;) agenciara - 07:47 wtorek, 1 grudnia 2009 | linkuj
Ale się czepialska zrobiłaś... To ten ŚIR tak chyba na Ciebie działa.
Ale dobrze, czas na pismo... djk71 - 07:42 wtorek, 1 grudnia 2009 | linkuj
Komentuj
Ale dobrze, czas na pismo... djk71 - 07:42 wtorek, 1 grudnia 2009 | linkuj