Wtorek, 27 lutego 2007
Prudnik -Rudziczka - Niwnica
Prudnik -Rudziczka - Niwnica - Nysa - Otmuchów - Ścibórz - Paczków - Kamieniec Ząbkowicki - Ząbkowice Śląskie
Z ciepłego łóżeczka wyruszyłam w trasę. Leżąc rano w łóżku podziwiałam piękne słońce za oknem i piękną pogodę. Warunki atmosferyczne jednak sprzysięgły się przeciwko mnie. Gdy opuściłam obiekt zakwaterowania zaczęło padać. :( Założyłam kurtkę przeciwdeszczową, która po 5 minutach i tak przemaka i w drogę ;)
Po 10 kilometrach byłam cała mokra od deszczu i tego wszystkiego co jest na drogach, spływa po nich razem z deszczem i z tego co jest na kołach TIRowców :(
Na 16 kilometrze, miedzy Rudziczką a Wierzbięcicami złapał mnie grad, oczywiście w szczerym polu, nie miałam nawet gdzie się schować :( Grad nie miał dla mnie litości - bił z całych sił, ja jechałam dalej. Bezpłatny masaż twarzy, szkoda tylko, że taki bolesny.
Gdy dojechałam do Wierzbięcic grad przestał padać bo już miałam gdzie się schować... Siadłam na przystanku i gdyby nie to, że jestem dzielną dziewczynką - rozpłakałabym się. Przede mną 60 kilometrów a ja przemoczona, zmarznięta i bez ochoty na "ujeżdżanie rowerka" :( Ale tak niestety bywa - raz jest wszechogarniająca radość a drugim razem pozostaje "skazanie na siebie". Tak było w tym przypadku - zostałam skazana na dalsze pedałowanie na moim rowerku a rowerek został skazany na mnie ;)
Dojechałam do Nysy i zaczęłam szukać jakiegokolwiek miejsca gdzie mogłabym się napić czegoś ciepłego, zjeść coś, posiedzieć w ciepełku i zebrać siły przed dalszą trasą.
Niestety nie wszyscy ludzie rozumieją problemy bikera. Zeszło mi jakieś pół godziny zanim znalazłam knajpkę do której pozwolono mi wprowadzić mojego towarzysza niedoli ;)
Nysa
Ścibórz
Widok na kościół w miesjscowości Byczeń
Prawie cały dzień w deszczu...
Plac zabaw odpoczywa ;)))) tzn. się leni ;)
W Byczeniu na przystanku odpoczywałam znalazłam jeden grosz ;)
Gdy spakowałam go do plecaka wyszło słońce - i jak tu nie wierzyć w przesądy, hehehehe.
Nareszcie słońce - szkoda tylko, że jestem przemoczona od stóp do głowy ;)
O i nawet mieli takądziurę w ziemi przez którą widać było niebo ;)
Zaczęłam w końcu robić zdjęcia ;)
Kotłownia poza miejscem zamieszkania ;)
Kamieniec Ząbkowicki
Jestem zboczona - uwielbiam takie mosty - kiedyś na Słowacji napstrykałam chyba z 30 zdjęć takiego mostu ;))) Tym razem się opanuję i umieszczę tylko jedno ;)
Dojechałam do Ząbkowic Śląskich.
Ząbkowice Śląskie
Gościli mnie zachwycająco mili ludzie - Pani Maria i Pan Janusz - serdeczne podziękowania za gościnę - "Dla takich chwil warto żyć" ;))))))) Po wieczornej pogawędce ciepłe łóżko ;)
Muzyka w uszach, głowie, na ustach (bez mp3): "Bułgarskie centum chujozy to tu"
Pozdrawiam
Z ciepłego łóżeczka wyruszyłam w trasę. Leżąc rano w łóżku podziwiałam piękne słońce za oknem i piękną pogodę. Warunki atmosferyczne jednak sprzysięgły się przeciwko mnie. Gdy opuściłam obiekt zakwaterowania zaczęło padać. :( Założyłam kurtkę przeciwdeszczową, która po 5 minutach i tak przemaka i w drogę ;)
Po 10 kilometrach byłam cała mokra od deszczu i tego wszystkiego co jest na drogach, spływa po nich razem z deszczem i z tego co jest na kołach TIRowców :(
Na 16 kilometrze, miedzy Rudziczką a Wierzbięcicami złapał mnie grad, oczywiście w szczerym polu, nie miałam nawet gdzie się schować :( Grad nie miał dla mnie litości - bił z całych sił, ja jechałam dalej. Bezpłatny masaż twarzy, szkoda tylko, że taki bolesny.
Gdy dojechałam do Wierzbięcic grad przestał padać bo już miałam gdzie się schować... Siadłam na przystanku i gdyby nie to, że jestem dzielną dziewczynką - rozpłakałabym się. Przede mną 60 kilometrów a ja przemoczona, zmarznięta i bez ochoty na "ujeżdżanie rowerka" :( Ale tak niestety bywa - raz jest wszechogarniająca radość a drugim razem pozostaje "skazanie na siebie". Tak było w tym przypadku - zostałam skazana na dalsze pedałowanie na moim rowerku a rowerek został skazany na mnie ;)
Dojechałam do Nysy i zaczęłam szukać jakiegokolwiek miejsca gdzie mogłabym się napić czegoś ciepłego, zjeść coś, posiedzieć w ciepełku i zebrać siły przed dalszą trasą.
Niestety nie wszyscy ludzie rozumieją problemy bikera. Zeszło mi jakieś pół godziny zanim znalazłam knajpkę do której pozwolono mi wprowadzić mojego towarzysza niedoli ;)
Nysa
Ścibórz
Widok na kościół w miesjscowości Byczeń
Prawie cały dzień w deszczu...
Plac zabaw odpoczywa ;)))) tzn. się leni ;)
W Byczeniu na przystanku odpoczywałam znalazłam jeden grosz ;)
Gdy spakowałam go do plecaka wyszło słońce - i jak tu nie wierzyć w przesądy, hehehehe.
Nareszcie słońce - szkoda tylko, że jestem przemoczona od stóp do głowy ;)
O i nawet mieli takądziurę w ziemi przez którą widać było niebo ;)
Zaczęłam w końcu robić zdjęcia ;)
Kotłownia poza miejscem zamieszkania ;)
Kamieniec Ząbkowicki
Jestem zboczona - uwielbiam takie mosty - kiedyś na Słowacji napstrykałam chyba z 30 zdjęć takiego mostu ;))) Tym razem się opanuję i umieszczę tylko jedno ;)
Dojechałam do Ząbkowic Śląskich.
Ząbkowice Śląskie
Gościli mnie zachwycająco mili ludzie - Pani Maria i Pan Janusz - serdeczne podziękowania za gościnę - "Dla takich chwil warto żyć" ;))))))) Po wieczornej pogawędce ciepłe łóżko ;)
Muzyka w uszach, głowie, na ustach (bez mp3): "Bułgarskie centum chujozy to tu"
Pozdrawiam
- DST 81.70km
- Czas 05:32
- VAVG 14.77km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
dawajcie do Niwnicy zobaczycie zajebiste krajobrazy !!! rozpierdalających się szyb na przystankach i butelek na głowach niewinnych ludzi
ddst - 10:43 czwartek, 31 stycznia 2008 | linkuj
ddst - 10:43 czwartek, 31 stycznia 2008 | linkuj
>Jestem zboczona - uwielbiam takie mosty
A co powiesz na mosty, i to dwa obok siebie, w Stańczykach -> http://mazury.info.pl/stanczyki/ RoboD - 21:45 czwartek, 1 listopada 2007 | linkuj
A co powiesz na mosty, i to dwa obok siebie, w Stańczykach -> http://mazury.info.pl/stanczyki/ RoboD - 21:45 czwartek, 1 listopada 2007 | linkuj
oczywiście chodziło mi o Dąbrowe Górniczą, przepraszam za pomyłkę (Dąbrowa Wlk. jest niedaleko Sieradza)
pyszard - 13:34 niedziela, 8 kwietnia 2007 | linkuj
kosmo z tego co widzę na fotkach to wyjechałaś z Dąbrowy Wlk. do Ząbkowic Śl. z plecakiem wielkości mniej więcej 20 l (innych plecaczków, sakiew, torebek i torebeczek nie widzę), więc zastatnawiam się czy ty oby na pewno jesteś kobietą :) ps. zaistanieliśmy na bikestats mniej więcej w tym samym czasie więc zaglądam na w twoje wycieczki i porównuje przejechane km. Fajnie, że masz ciągle masz zajawkę na rower, mi niestety brakuje trochę czasu :) pozdrawienia dla smakoszki czarnego napoju z bąbelkami (ja wymiękam na widok Cherry Coke.
pyszard - 12:18 niedziela, 8 kwietnia 2007 | linkuj
jak przemoknę na długiej trasie to też mam takie chwile zwątpienia i wiem, że bywa ciężko bo zimno, kilometry w nogach ciążą i z psychiką się trzeba zmagać. dzielna dziewczynka z Ciebie, to trzeba przyznać :)
tomalos - 23:41 czwartek, 1 marca 2007 | linkuj
:)
Ale Kosma Ci zazdroszczę szczerze mówiąc :D
Wczoraj Głogówek, Prudnik :) tam też wiele kilometrów na rowerku zrobiłem :D Młynarz - 12:01 czwartek, 1 marca 2007 | linkuj
Ale Kosma Ci zazdroszczę szczerze mówiąc :D
Wczoraj Głogówek, Prudnik :) tam też wiele kilometrów na rowerku zrobiłem :D Młynarz - 12:01 czwartek, 1 marca 2007 | linkuj
Ciekaw jestem, czy jechałaś przez moje kochane Głuchołazy :)
Mlynarz - 21:31 środa, 28 lutego 2007 | linkuj
Komentuj