Niedziela, 2 listopada 2008
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Nie świecą już latarnie
W palących słojach gasną
Beznodzy akrobaci
Wieczorem skrobią w drzwi
Skowyczą zamki piwnic
Nie świecą już latarnie
W palących słojach gasną
Beznodzy akrobaci
Wieczorem skrobią w drzwi
Skowyczą zamki piwnic
W powietrzu puchnie wilgoć
Zmęczone życiem bramy
Upadłe chłoną łzy
Ty i ja zamknięci w naszym świecie
Ty i ja opętani grzechem
Ty i ja w poszukiwaniu raju
Ty i ja ..wysuszone morza
Drewniane stare schody
Sprzedają tanią miłość
Korowód głodnych cieni
Rozpina czarny płaszcz
Po brudnych sennych rynnach
Pełzają mętne oczy
Za kratą w zbitym oknie
Bezpański drzemie czas
Ty i ja zamknięci w naszym świecie
Ty i ja opętani grzechem
Ty i ja w poszukiwaniu raju
Ty i ja ..wysuszone morza
Morza.......
Rankiem (bardzo, bardzo wczesnym) od niepamiętnych czasów nie pojechałam rowerkiem do pracy...
Brat dał blachosmród, więc godzina dłużej w łóżku przekonała mnie...
Wymyśliłam więc, że odwożąc samochód Bratu załaduję Meridkę do niego i wrócę już, jak przystało na rasowego bikera, rowerem ;D
A więc trasa niezbyt ambitna: Manhattan - Mydlice przez Morcinka i centrum.
Nie miałam siły i czasu na jazdę - jutro test z angielskiego trzeba trochę przysiąść.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
W palących słojach gasną
Beznodzy akrobaci
Wieczorem skrobią w drzwi
Skowyczą zamki piwnic
W powietrzu puchnie wilgoć
Zmęczone życiem bramy
Upadłe chłoną łzy
Ty i ja zamknięci w naszym świecie
Ty i ja opętani grzechem
Ty i ja w poszukiwaniu raju
Ty i ja ..wysuszone morza
Drewniane stare schody
Sprzedają tanią miłość
Korowód głodnych cieni
Rozpina czarny płaszcz
Po brudnych sennych rynnach
Pełzają mętne oczy
Za kratą w zbitym oknie
Bezpański drzemie czas
Ty i ja zamknięci w naszym świecie
Ty i ja opętani grzechem
Ty i ja w poszukiwaniu raju
Ty i ja ..wysuszone morza
Morza.......
Rankiem (bardzo, bardzo wczesnym) od niepamiętnych czasów nie pojechałam rowerkiem do pracy...
Brat dał blachosmród, więc godzina dłużej w łóżku przekonała mnie...
Wymyśliłam więc, że odwożąc samochód Bratu załaduję Meridkę do niego i wrócę już, jak przystało na rasowego bikera, rowerem ;D
A więc trasa niezbyt ambitna: Manhattan - Mydlice przez Morcinka i centrum.
Nie miałam siły i czasu na jazdę - jutro test z angielskiego trzeba trochę przysiąść.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 5.60km
- Czas 00:21
- VAVG 16.00km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Ciesz się, że Cię nie odwiedziłem dziś, bo... nie dotarłabyś na angola. ;P
Mlynarz - 21:40 poniedziałek, 3 listopada 2008 | linkuj
Mam nadzieję. że teścik wypadnie Ci pomyślnie.
Domyślam się, że start za 9 minut... :D
Go Kosma, go! Mlynarz - 17:52 poniedziałek, 3 listopada 2008 | linkuj
Domyślam się, że start za 9 minut... :D
Go Kosma, go! Mlynarz - 17:52 poniedziałek, 3 listopada 2008 | linkuj
Ja jeżdżę w stosunku 1/2 dla samochodu. Nic nie poradzę - do pracy nie mogę używać roweru, no tylko czasami mogę. Pozdrawiam
robin - 22:40 niedziela, 2 listopada 2008 | linkuj
Samochodem? W ten sposób oddalasz się do 10tys. :P
Mam prawko od 3 lat i jechałem przez ten czas jechałem samochodem ze 3 razy :D mavic - 18:55 niedziela, 2 listopada 2008 | linkuj
Mam prawko od 3 lat i jechałem przez ten czas jechałem samochodem ze 3 razy :D mavic - 18:55 niedziela, 2 listopada 2008 | linkuj
Autkiem też trzeba się czasami przejechać,ja bardzo lubię i jednym i drugim.
pozdrawiam :) Rafaello - 18:18 niedziela, 2 listopada 2008 | linkuj
Komentuj
pozdrawiam :) Rafaello - 18:18 niedziela, 2 listopada 2008 | linkuj