Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 26 listopada 2011 Kategoria Orientacyjnie :-)

Paluszek i główka... czyli Funex Orient 2011

Funex Orient Brodnica 2011

Funex Orient gdzieś w trasie © kosma100


Po wczorajszym spontanicznym zakupie, dzisiaj jadę z Darkiem na Funex Orient do Brodnicy.
Chrzest Meridki i mój powrót do jazdy na góralu (przez ostatnie 2,5 roku jeżdżę na crossie).

Do bazy dojeżdżamy wieczorem w piątek. Pogaduchy i mykamy spać.
Pobudka, szykowanie rowerów, śniadanie i... START!
Pierwszy „mini etap” to „Funex Show Orient”.
Zadanie polega na odnalezieniu na terenie przylegającym do bazy a ograniczonym ogrodzeniem, punktów kontrolnych oznaczonych kodami które widnieją na karcie. Kolejność zaliczania punktów obowiązkowa, zgodnie z zapisem na karcie (zaczynając od góry karty) przy czym po potwierdzeniu pierwszego punktu należy udać się do centralnego punktu bazowego, potwierdzić go, dalej prowadzić poszukiwania kolejnego punktu, po jego odnalezieniu i potwierdzeniu, ponownie potwierdzić punkt bazowy. Po zaliczeniu wszystkich punktów zawodnicy dopiero otrzymują mapę i mogą ruszyć na trasę. Za błędne potwierdzenie punktu naliczana będzie kara czasowa w wysokości 15 minut za każdy punkt.
Jakieś nieporozumienie. Jedna dziewczyna z perforatorem i tłum uczestników pchających się do niej by podbiła punkt bazowy. Nie liczy się szybkość znalezienia punktu tylko umiejętność pchania się i rozpychania łokciami.
Łokci w życiu nie używam – ani do podpierania się w pracy, ani do rozpychania.
Więc ta część nie przypadła mi do gustu. Udaje mi się w końcu podbić wszystkie punkty, odbieram mapę, odnajduję Darka i możemy zacząć planować trasę.
Rysujemy trasę i w drogę!
Na pierwszy ogień bierzemy PK K1 - „Ujście rzeki”.
Trafiamy bez problemu.
Jedziemy dalej.

Martwię się, że nie dam rady przejechać dzisiaj takiego dystansu.
Całkowicie inna pozycja na rowerze, dodatkowo obawiam się, że chyba źle dobrałam ramę – do ziemi nie sięgam nogami, a chciałabym jeszcze ciut wyprostować nogę przy pedałowaniu...

Nic... jedziemy dalej.
Kolejny łup to PK K2 - „Mostek”.
Przyjeżdżamy na mostek bez niespodzianek. Na punkcie spotykamy Ulę Wojciechowską, która informuje nas, że trzeba dzwonić do organizatorów, bo punkt nie jest jeszcze rozstawiony.
Dzwonimy i na telefon zaliczamy PK K2.
Funex Orient obok punktu K2 © kosma100


Funex Orient - na punkcie K2 © kosma100



Z PK K2 przez Pokrzydowo do Gaju gdzie... orientujemy się, że zaznaczyliśmy trasę tam gdzie nie ma ścieżki.
Ryzykujemy i za młynem wjeżdżamy w teren przy jeziorze. Super wybór – ścieżka jest bajeczna:
Funex Orient przypadkowo odkryty super szlak ;) © kosma100


Malownicze jeziorko
Funex Orient - jeziorko © kosma100


Darek śmiga odkrytym szlakiem.
Funex Orient - Darek śmiga © kosma100


Jedzie szybko ;-)
Funex Orient - szybki Darek © kosma100


Przez Szafarnię docieramy do PK 35 - „Mostek”.
No i co się patrzy? © kosma100


Z PK 35 mykamy przez Ciche w kierunku PK 45 - „Skrzyżowanie”.
Do tego punktu długopisem na kartce jest dopisane: „R 45 nie znajduje się w środku kółka, ale na jego południowej krawędzi – w miejscu przecięcia ze ścieżką”.
Przed miejscem gdzie powinien być punkt lekko się dezorientujemy, tzn. ja się dezorientuję kompletnie a Darek po chwili orientuje się z powrotem ;-)
Szukamy punktu zgodnie z opisem i... nic.
Jedziemy do głównej drogi, odmierzamy, jedziemy z powrotem, szukamy i... nic.
Tracimy tam jakieś półtora godziny :(
Decyzja pada – rezygnujemy.

Psuje nam to nasze humory – dawno nie mieliśmy takiej porażki by nie znaleźć punktu :(
Przez Ostrowite, Rywałdzik jedziemy do PK 33 - „Połamane drzewo” - znajdujemy je bez problemu.
Funex Orient - PK 33 - połamane drzewo © kosma100


Po drodze narzekam trochę na rower, na to, że czuję się jakbym miała gorączkę...
W terenie czuję rower – jest postęp w porównaniu z jazdą na Kellysku. Na piaszczystych zjazdach ani raz nie naciskam na hamulec – dla mnie to sukces ;-)
Pomimo tego Darek często czeka na mnie. Momentami tracę siły – jak by ktoś odłączył mnie od prądu...
Boli mnie kręgosłup, niewygodnie mi się jedzie...

Ale jadę...

Z PK 33 śmigamy przez Nową Wieś, Buk Góralski, Górale, Konojady do PK 40 - „Skraj lasu”.
Zaliczamy punkt i ubieramy kamizelki, włączamy lampki – robi się ciemno.

Przez Bobrowo, Pasiekę, Małki lądujemy na skrzyżowaniu w Słoszewach.
Szukamy ścieżki, którą mamy jechać (odbicie w lewo od drogi) i ścieżki nie ma, jest za to asfalt. Szukamy dalej i lądujemy a to na podwórku u kogoś, a to na polu.
W końcu decydujemy się jechać asfaltem... good choice :-)

Dojeżdżamy do mostka, gdzie odbijamy PK 32 - „Most”.
Wybieramy drogę na skróty i pedalimy po ciemku, po lesie, po piaszczystej drodze.
Kolejnym naszym celem jest PK 38 - „Nora”. Już sama nazwa mówi nam, że nie będzie łatwo po ciemku namierzyć tego punktu.
Przeczucia mamy słuszne – tracimy tylko nasz cenny czas – kolejny punkt nie odnaleziony :(

Kierujemy się w stronę następnego punktu. PK 31 - „Skrzyżowanie”. Lokalizacja – przy torach. Krążymy z jednej strony, z drugiej, z trzeciej... znowu rezygnujemy.
Porażka – już dawno nie zaprzepaściliśmy tylu punktów... no tak – już dawno nie jeździliśmy po ciemku...

Uderzamy przez Brodnicę na PK 36 - „Sławojka”.
Po drodze pytam Darka co to sławojka... wstyd się przyznać ale nie wiedziałam ;-)
Co się zaraz okaże nie tylko ja mam takie braki ;-)

Dojeżdżamy w okolice punktu i widzimy parę czołówek łażących w tę i z powrotem. „Co to jest sławojka?” - słyszymy krzyk. „Kibel” - odpowiada Darek. „Co?” „Sracz!”.
Śmiejemy się, że trudno jest szukać czegoś nie wiedząc czego się szuka. Idziemy szukać „sracza”. Po paru minutach decyduje się wracać do rowerów – leżą przy drodze. Darek idzie podbić karty. Gdy czekam na Darka podjeżdża para z trasy Adventure, proszą mnie o coś słodkiego. Dostają po Knopferze ;-)

Jedziemy dalej na PK 43 - „Mostek”. Dojazd po piachu.
Podbijamy karty i wracamy do drogi.
Chwila odpoczynku pod kościołem – jemy kanapki i decydujemy co dalej.
Postanawiamy zrezygnować z PK 44 – zaliczając go dojechalibyśmy do bazy na styk.
Wracamy planując koło bazy zaliczyć PK 30 - „Jar”.

Gdy jedziemy w kierunku Brodnicy zostaję w tyle... wiatr daje się we znaki i w ogóle jestem zmęczona.
Na dodatek gdy Darek mi odjeżdża na 50 – 100 metrów nie mam motywacji Go gonić, siada mi psychika i wiem, że nie dam rady Go dogonić...
Ciężko mi się jedzie...
Gdy wyjaśniam Mu, że „jak tak jedzie przede mną to za „ch***” Go nie dogonię”, jedziemy razem i prędkość wzrasta... wcześniej jechałam 12 km/h :( (według Darka 11 km/h :-)).

Gdy Darek decyduje, że jedziemy już do bazy, bo „jesteśmy zmęczeni” nie chce mi się nawet żartować mówiąc: „jesteś zmęczony? :D”. Poddaje się.

Pomimo... było pięknie.
Podobało mi się.
Wiem, że do roweru się przyzwyczaję... już się częściowo przyzwyczaiłam :-)
Muszę tylko nauczyć się jeździć na innych przełożeniach niż w Kellysie ;-)
A większość niedyspozycji związanych było z moją chorobą (I hope) – gdy przyjeżdżam do domu mam temperaturę 38,5, katar, ból gardła, mięśni i stawów.
Pewnie też jeździłam z gorączką...

W klasyfikacji jestem na 4 miejscu, Darek na 25 miejscu.

Opis Darka
Darek – dzięki za kolejny wspólny rajd ;-) i sorki... za wszystko ;-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 165.07km
  • Czas 09:58
  • VAVG 16.56km/h
  • VMAX 44.20km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
4-te miejsce, tuż za podium, pewnie było Ci troszkę smutno ;)
Spisaliście się genialnie, Meridka też ;)
Jak tam choroba, poszła w siną dal?
Tymoteuszka
- 10:05 czwartek, 1 grudnia 2011 | linkuj
kosma100
Strasznie nudny ten opis... jakbym tam był... albo czytał swój opis... ;-)
Zastanawiam się czy faktycznie tak szybko jechałem jak na tym zdjęciu, czy po prostu już cię gorączka łapała i miałaś zaburzone widzenie.
SylaNaRowerze
Niewybaczalne, że nie podeszłaś... tym bardziej, że byliśmy "podpisani" ;)
djk71
- 18:35 poniedziałek, 28 listopada 2011 | linkuj
Kiedy rowerek zostanie dołożony do stajni ?
http://www.bikestats.pl/rowerzystka/kosma100
Z chęcią zapoznałbym się z jego parametrami :)
Merida ma jakiś zajebisty chaos w modelach i pod jedną nazwą jest cała gama modeli. Od 1000 - 4000zł.
amiga
- 10:30 poniedziałek, 28 listopada 2011 | linkuj
kosma - co się odwlecze, to nie uciecze :)
amiga - tak ciekawie to chyba nie było ;) jak już ktoś doszedł do latryny, to nie mógł niezauważyć, że to tu. chociaż samo wchodzenie do środka po to, żeby podbić punkt też było interesujące :)
SylaNaRowerze
- 09:31 poniedziałek, 28 listopada 2011 | linkuj
Jak sobie wyobrażę ludzi błądzących po lesie wokół latryny i szukających "sławojki" niewiedząc co to jest to mam banana od ucha do ucha. Widok musiał być obłędny
amiga
- 09:06 poniedziałek, 28 listopada 2011 | linkuj
amiga Też mam taką nadzieję :-) Norę znajdywali... nie mam wiedzy czy też po nocy.
agenciara :-)
Jurek57 Wiedziałam, że nie powinnam tak zrobić ale... zaryzykowałam i nie żałuję ;-)
Nic - pozostało nie obdarte i inne części ciała mojego też ;-)
SylaNaRowerze Szkoda, że się nie poznałyśmy "w realu" :(
Pozdrawiam wszystkich ;-)
kosma100
- 05:34 poniedziałek, 28 listopada 2011 | linkuj
ja znalazłam norę...
ale było jeszcze widno. nie była taka trudna, tylko trzeba było się przypatrzeć na poziomice - to był szczyt wzniesienia. Chociaż wiem, że w lesie po ciemku trochę ciężko może być zobaczyć czy to już szczyt, zwłaszcza jeśli jest ich kilka.
z PK 31 też miałam problem od strony torów, ale cofnęłam się do przecinek w lesie i tam jadąc tą ukośną ścieżką najechałam prościutko na niego.
Tylko że ja miałam inną mapę, może na mojej było lepiej widać?
Gratuluję mimo wszystko i podziwiam :) Za rok na pewno spotkamy się na tym samym dystansie, po tym moim mini pozostał mi lekki niedosyt ;)
SylaNaRowerze
- 21:38 niedziela, 27 listopada 2011 | linkuj
Robienie takiego dystansu na nowym rowerze to tak jak pójść na bal w jeszcze nie noszonych butach.Pamiętam to dobrze bo z własnego wesela w styczniu ! szedłem z butami w ręce.
Mam nadzieje że nic sobie nie "poobcierałaś"
pozdrawiam i podziw za samozaparcie.


Jurek57
- 19:09 niedziela, 27 listopada 2011 | linkuj
szukanie nory w nocy musiało być ciekawym doświadczeniem. Ktoś znalazł ten punkt ?
amiga
- 16:35 niedziela, 27 listopada 2011 | linkuj
dobrze wiesz że dałaś radę! :) Nowa poza na rowerze, ogromy dystans i część nocy... GRATULACJE! :)
Oj wiem jakie to potrafi być demotywujące kiedy ktoś ucieka na 100 metrów w krótkim czasie a jedzie z tobą w parze :)))
Aga
- 16:26 niedziela, 27 listopada 2011 | linkuj
Mam nadzieję, że to chwilowa niedyspozycja. A co do roweru to po jakimś czasie się zgracie. Pewnie kwestia ustawienia siodełka, kierownicy itd.
Ciekawy opis.
amiga
- 16:19 niedziela, 27 listopada 2011 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa asasi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl